E-book
29.4
drukowana A5
44.32
drukowana A5
Kolorowa
64.16
KRZYK CISZY

Bezpłatny fragment - KRZYK CISZY


Objętość:
121 str.
ISBN:
978-83-8351-356-0
E-book
za 29.4
drukowana A5
za 44.32
drukowana A5
Kolorowa
za 64.16

DRODZY CZYTELNICY!

Jestem pełna radości i spokoju, bo wena często się do mnie przytula i dostarcza nowe pomysły. To cudowne uczucie — patrzeć na własne autorskie tomiki. Teraz, gdy dotyka mnie melancholia, to dzięki Wam i tym książeczkom — czuję się lekka i pełna optymizmu. Z przyjemnością podaruję czytelnikom ten trzeci tomik i mam nadzieje, że nie zawiodę oczekiwań. Tworzenie daje mi ogromną moc, a przede wszystkim to głos moich myśli i gdy się rozlega, jest mi lżej. Od zawsze wolałam pisać, niż mówić, to pozwala innym mnie lepiej zrozumieć. Dalej zapisuję te strony dla Was, ukazując swój krajobraz wrażliwości, szczerości, emocji i uczuć. Płynnie czyta się rymy, wiersze, teksty, ale jak trudno nam, tworzącym, czasami ubrać te myśli w słowa i przelać je na papier, -tym bardziej, gdy niektóre treści dotyczą autora. Czytajcie, łączcie się ze mną w chandrze i szczęściu, nie dajcie się w życiu pechowi, walczcie z przeciwnościami losu i bądźcie sobą, a ja tymczasem zapraszam do własnego serca!

WIERSZE

Zawsze lubię chodzić w deszczu, więc nikt nie widzi, jak płaczę.

Charlie Chaplin

Smutek bierze się z samotności serca.

Charles-Louis de Montesquieu

Nikt nie widzi twojego bólu. Nikt nie widzi twojego smutku. Nikt nie widzi twojego strachu. Ale wszyscy widzą twoje błędy.

Autor nieznany

Wiem jak ułożyć rysy twarzy by smutku nikt nie zauważył.

Wisława Szymborska

Za każdym słodkim uśmiechem kryje się gorzki smutek, którego nikt nigdy nie może zobaczyć ani poczuć.

Tupac Shakur


DLACZEGO

Dlaczego jestem wrażliwa,

choć nigdy nie chciałam taka być,

walczyłam o siebie i o to, by być silna,

a przez mój pancerz i tak przenikają łzy.

Czemu, gdy staram się to pokonać,

jest mi dwa razy trudniej… -,

Czy już taka delikatna pozostanę?

To takie przykre i smutne.

Dlaczego, gdy chcę, by łzy popłynęły,

nigdy nie lecą,

a gdy próbuję je zatrzymać,

nie słuchają mnie w ogóle?

Czemu, gdy mam dość i walczę o zmiany,

wszystko stoi w miejscu?

Może coś robię nie tak,

a może nie jestem sobą i dlatego to jest bez sensu…

Czuję, że to, co robię, nic nie znaczy,

jakby mnie tu nie było,

cała w bliznach, poświęcając się dla was,

myśląc, jak wiele, — by wasze słowo zmieniło.

Tak mało jest ludzi,

którzy pojmą, o co mi chodzi i jakie mam idee,

sami tu życie gramy, —

i dlatego coraz więcej zranień

pojawia się na mym zbolałym ciele.

PRAWDZIWY PRZYJACIEL

Prawdziwy przyjaciel nie okłamie,

jest szczery do bólu,

wesprze i zawsze jest przy Tobie,

można mu ufać i pomaga bezinteresownie.

Ma czas by pomóc Ci w problemie

i nawet gdy popełnisz błąd,

dba bardziej o Ciebie niż o siebie.

Przyjaciel potrafi Cię rozśmieszyć,

sprawić, by wszystko wydawało się lepsze,

tylko on Cię naprawdę zrozumie

i chce dla Ciebie jak najlepiej.

Uwielbia Twoje towarzystwo

i chroni, gdy inni Cię krzywdzą.

Przyjaciel wybacza i umie swe wady zmienić,

jest lojalny i potraficie się bez słów porozumieć,

a gdy jest źle, posiada umiejętność słuchania,

nigdy nie zawodzi i inspiruje do działania.

Przyjaciel ociera łzy, jest w zdrowiu i chorobie,

tak mało dziś prawdziwych przyjaciół,

którzy nie pozostawią nas samym sobie.

WYGASŁO

Przestałam Cię kochać,

te odłamki są chłodne jak lód,

nie można tu już nic odbudować,

wypuszczam długo trzymane powietrze z płuc.

Zatrułam się naszym tlenem,

jakbym nawdychała się dymu,

mam dość zadawanych przez nas ran,

już dawno każde z nas potrzebowało zmian.

Wszystko jest mi takie obojętne,

zabrałeś mi cząstkę mnie,

powoli i z premedytacją wrzuciłeś w silną ulewę.

Nie potrzeba nam słów, z daleka od Ciebie wolę stać,

sam wiesz, już mnie znasz, że nie lubię się żegnać.

Żal rośnie w mym sercu, pogłębia się,

uczucie wyparowało, rozbiło się.

Wygasło już, a ja odczuwam tylko smutek,

który mnie przenika,

bo przez Ciebie wygasł we mnie pożar życia,

został tylko popiół wspomnień,

a ja nie czuję nic, mimo że serce mam wolne.

TCHÓRZ

Nie lubi się afiszować, być w centrum uwagi,

gdy fatum wbije nóż w serce, boi się zabić.

Boli go wredny świat i to, że jest niewidoczny,

akceptuje to,

mimo, że czasem chce w przepaść skoczyć.

Nie wychyla się, nie lubi zmian,

kocha tylko towarzystwo czterech białych ścian.

Dąży do idealizmu, ma swoje drogi jak kot,

nie ufa nikomu, nawet gdy popełni błąd.

Przyjmuje zranienia, jakby był workiem treningowym,

przyjmuje je, bo jest naiwny i dobry.

Bierze wszystko na siebie,

bo nigdy nie chciał nikogo zranić,

pragnął tylko pisać i być kochanym.

Niewiele było mu potrzeba, tak mało wymagał,

tylko ta biała kartka i czarny tusz,

to, co miał w sercu, do zeszytu poskładał.

Pił, bo nie miał odwagi zrobić nic ze swoim życiem,

użalał się nad sobą, bo myślał że nic nie wart

i że dodaje odwagi mu tylko picie.

Bał się być waleczny,

bo myślał, że nie podoła i ma za dużo wad,

i tak został samotny z niczym,

ten tchórz to także ja.

ZA PÓŹNO

Za późno na moje łzy, one już nic nie zmienią,

choć tyle w nich uczuć i słów,

to me usta i tak uparcie milczą.

Na próżno Twoje słowa optymistyczne,

nic nie zmienisz,

Ty i ja rozwiani na wietrze,

bez żadnej ufności i pewności.

Na darmo ten wiersz,

powinnam była napisać go wczoraj,

za późno, jak wiesz, i tak nie zrozumiesz,

jaki z tego morał.

Daremne jest Twoje spojrzenie pełne miłości,

za późno na me ukojenie,

gdy mam w sobie aż tyle niezgodności.

Niepotrzebnie te gwiazdy błyszczą,

gdy me życie przykrywa zarys bólu,

a przeznaczenie i tak za niedługo

zepchnie mnie do rowu.

Przepadło wszystko,

bo we mnie ogień od lat się wypala,

gdzie ten optymizm co czułam go przed chwilą,

a który obecnie trzyma się ode mnie z dala…

MARZENIA I WALKA

Marzenia, zachowaj je w myślach i w głębi serca,

przykre słowa niech nie oziębią Twej duszy,

bo na miłość nie będzie już miejsca.

Radość i spokój niech wypełnią Twe płuca,

bo wygrywa ten, co się nie poddaje, mimo że upada,

zwycięży ten, co jest cierpliwy i wytrwały,

mimo że po drodze zakiełkują świeże rysy.

Nie patrz też w przeszłość i wiecznie w siebie wierz,

to już połowa sukcesu,

bądź silny i zawsze wysoko mierz.

A spokój i wytrwałość oraz chęci do szukania dróg… -,

one złagodzą rany, nie poddawaj się,

bo przyszłość w dużej części malujemy my sami.

Nie walczmy, bo walka nic nie da,

powoduje tylko, że mamy bardziej skrępowane ruchy,

odpuśćmy, a zyskamy więcej wolności.

Nie bój się także zaryzykować, coś w życiu zmień,

bo mamy je jedno,

a nie będzie wiecznie bajkowym tłem.

Wciąż uczymy się, jak żyć, będąc bezradni,

między dobrem a złem,

korzystajmy z tej chwili, póki możemy,

i tak długo, jak otacza nas jasny, a nie ciemny odcień.

STRZĘPY SERCA

Serce wyjadły mi mole-,

i zostały tylko strzępy.

Gdybym miała je w całości, umiałabym żyć

i radzić sobie jak każdy przeciętny człowiek,

ale te resztki są za małe,

a ja nie wiem, jak to powinno być,

bo niby kocham, a potem szybko przestaję.

Samotność w mojej sytuacji jest nieunikniona,

stopiona ze mną jak ogień z ciałem,

nie dane mi być całością,

pomieszane uczucia, jakbym była tłem

do nie tego obrazu, co trzeba,

i ciągle mijała się z wyjściem.

Nie mogę się podnieść,

jakbym była przygnieciona dużą ilością drzewa

i napęczniałego od wody mchu,

rany otwarte, niezabliźnione,

i nic się nie zmieni, nawet jak policzę do stu.

I szkoda, że zostały mi tylko strzępy serca,

nie wyczaruję już reszty, pozostając pusta.

Zmrok nie boli już jak kiedyś,

jakbym była z nim związana,

i gdybym wiedziała, jaki jesteś naprawdę,

to na samotność i ból bym się zdecydowała,

ale wybrałam życie, wolałam Ciebie,

myślałam, że zmienisz mój obraz patrzenia na świat,

lecz nasiliła mi się tylko samotność,

mimo że próbowałam od niej zwiać.

Wszystko wydaje się dużo gorsze-,

i takie zakłamane,

bo takie serca jak moje powinny być same.

MIŁOŚĆ JEST WTEDY

Miłość jest wtedy,

gdy mówisz, że przyjedziesz, i jesteś,

bo Twoje słowo coś znaczy,

gdy czasami szepniesz, że kochasz,

i rwiesz dla mnie kwiaty.

Miłość jest, gdy ja mówię,

że potrzebuję Cię w tej chwili,

a Ty rzucasz wszystko,

nawet gdy wcześniej się pokłócimy.

Kochasz, gdy jesteś ze mną szczery,

nawet kiedy ta prawda boli i mnie nią ranisz.

Miłość jest wtedy,

gdy ufamy sobie, jesteśmy sobie wierni

i jesteś moim przyjacielem,

pomagasz, wspierasz i dbasz o mnie,

tak jak ja o Ciebie.

Miłość jest, gdy spędzamy razem czas,

śmiejemy się i rozmawiamy,

ona istnieje, gdy tulisz mnie mocno

i wspieramy się w swej pasji,

ustępujemy sobie, idąc na kompromisy.

Miłość jest, gdy umiemy sobie wybaczać,

bo czasami rzucamy słowami jak sztyletami

i ciężko o nich zapomnieć.

Miłość nigdy nie ciągnie w dół,

unosi tylko do góry,

przepełnia serce radością,

umie odczytać milczenie i głęboko patrzy w oczy.

Miłość jest, gdy przychodzi choroba,

a my walczymy, przechodząc przez to razem,

i nie pozwalamy się sobie poddać,

walcząc do końca…

Miłość jest także, gdy płyną łzy,

a Ty je ocierasz,

gdy kochamy swe zmarszczki,

kolejne siwe włosy,

nim przysypie nas ziemia.

ZAWOŁAJ MNIE

Kiedy odejdę, nie roń łez,

bo deszcz za mnie zapłacze,

a piach swym ciężarem przygniecie.

Nie przychodź na grób, szkoda czasu, nie warto,

pomyśl o mnie, wspomnij czasem, a mi będzie lekko.

Tu jest ma dusza, w tych rymach ją znajdziesz,

stracona jest noc bez weny,

taka pusta jest dla mnie.

Cisza krzyczy, w tych tomikach masz mnie całą,

poczuj, jak rozpływam się w powietrzu,

jak w słowach me żyły tętnią.

Jestem, lecz mnie już nie ma, żyję w przestrzeni

— i mimo, — że niewidoczna jest moja sylwetka,

tu będę żyła wiecznie, to nadaje mej duszy życia.

Popatrz na gwiazdy, przywołasz mnie,

wypatruj zachodów słońca,

a zrozumiesz moje myśli, duszę i serce.

Szukaj wzrokiem księżyca,

mimo że pusto wokół, będę obok Ciebie…

Wśród nocy szeptem wypowiedz me imię,

będę żyła tam gdzieś,

dopóki pamięć o mnie nie zniknie.

PRZETESTUJ MNIE

Serce mam cały czas na włączniku, światło zielone,

ran na nim już zbyt wiele, chcesz? To dołóż nowe.

Kiedyś nie chciałam czuć,

dziś nie umiem wcisnąć stop

i zapalić czerwonej lampy,

dobij mnie słowem,

jakby już los nie był dla mnie wystarczająco okrutny.

Sprawdź mnie i zobacz, ile wytrzymam,

na mnie możesz wszystko,

zbyt dużo już na swej trasie życia straciłam.

Dowiedz się, czy będę szła dalej, czy upadnę,

a gdy będę spadać, zostaw w nicości me ciało obolałe.

Zbadaj mą cierpliwość i wyśmiej moją ułomność,

od zawsze brzydzi mnie litość,

ale już nie boli mnie moja kruchość i delikatność.

Przetestuj mnie i poczuj się lepiej,

lecz tak jak i Ty, ja też jestem człowiekiem.

W mej krwi trujący płyn się przelewa,

życie tyle lat mnie testuje,

a tylko procentami ogrzewa.

Przetestuj moją dobroć,

bo czuję się, jakbym pisała sprawdzian,

lecz ja nie grałam nigdy żadnych ról,

mam w sobie wrażliwość i uczciwość

i przelewam to także tu.

OSTATNIA PIEŚŃ

Piszę to do zeszytu,

opartego na starym betonie,

idę po ogniu, by dogonić marzenia,

nim zostanie z niego popiół i spłonie.

Czuję się, jakby

ktoś podpalił zapałką mą życiową linę,

chodzę, jestem tu, lecz w środku nie żyję.

Chcę tylko uciec od wspomnień-,

i wiem, że moje plany odejdą w dal,

odwracają się ode mnie,

śmiejąc się z mych małych na sukces szans.

Nie wrócą, nie mam na co liczyć,

pisząc to, uśmiecham się,

by dzięki temu swój zawód uciszyć.

Ostatnia pieśń księżyca, ostatni pokaz gwiazd,

me serce wiarygodne, unikalne,

nie pasujące do nikogo z was-,

Ostatni szept nocy jest jak pieśń,

przypomina te chwile, gdy płonęłam z bólu,

czując wbity we mnie ostry miecz,

myśląc wtedy, że może piszę swój ostatni wiersz.

OCZAMI MATKI

Nigdy nie byłam tak szczęśliwa,

trudno ująć ten stan w słowa,

jakbym w końcu istniała, żyła,

mimo że na dworze pada śnieg i jest zima.

We mnie jest ogień, płonie jak w kominie spokojnie,

pełen nadziei i blasku,

a ja piszę, by uwiecznić ten wyjątkowy dzień,

bo kiedyś może znów będę z bólem w potrzasku.

Ogarnia mnie tyle dobrych uczuć naraz,

doczekałam się radości i zrozumiałam

siebie… patrząc z uśmiechem na gwiazdy i na świat,

dostrzegam więcej dzięki Tobie- i to, że jesteś

uspokaja mnie silnie i dobitnie tak.

Nie boję się już, ból odszedł, samotność znika,

bo Twoja obecność

radością nieograniczoną mnie przenika.

Jesteś i będziesz najważniejsza,

bez Ciebie życie nic nie jest warte,

dzięki Tobie daję jeszcze radę.

Te wersy do Ciebie,

poczuj mą miłość bezgraniczną,

gdy Ciebie nie ma, nie mam nic,

a z Tobą zawsze będę mieć wszystko,

jakbym była całością, dojrzałym kwiatem-,

ze wszystkimi płatkami, którego ogrzewa słońce latem.

ZNASZ MNIE NAJLEPIEJ

Nie wrócę przed północą,

najlepiej oddycham, gdy łączę się z ciemnością,

serce boli, jakby oblano je substancją żrącą,

a na me ciało wylano wodę wrzącą.

Wsiąknęłam w noc, w swój świat,

zatraciłam się w nim,

grudzień i zimno w duszy nie przeszkadza mi,

bo mam Ciebie, znasz mnie najlepiej,

podniesiesz z dna, z kolan,

i rozpalisz we mnie ogień,

bym nie roztopiła się jak bałwan w lato-,

i znikła, jakby mnie gumką wytarto.

Pełno twarzy wokół, ja widzę tylko Ciebie,

gdy czuję ból, wiem, że z grobu mnie wygrzebiesz.

Kartko, wylewam słowa,

bo tylko Ty znasz mnie jak nikt, jak własną kieszeń,

bo w pustym pokoju

mogę pisać te wersy tylko do Ciebie,

czy to wiosna, zima, lato czy jesień.

SKAZANA

Chcę pomóc szczęściu,

ale wiem, że wynik i tak będzie zerowy,

jestem jak motyl ze skażonymi skrzydłami,

które nigdy nie doczekają się odnowy.

I taka stąd odejdę, pusta i samotna,

bo nie wszystko jest naszą winą i zależy od nas.

Niełatwo dokonać przemiany,

bo pierwszy raz nie widzę wyjścia,

dostrzegając tylko grube, betonowe ściany.

Już spakowana, popatrzę tylko, jak śpisz,

wyjdę, jakby mnie tu nie było,

choć wiem, że źle o mnie pomyślisz.

W przyszłości zrozumiesz, dlaczego tak postąpiłam,

pełen radości pojmiesz,

że to była właściwa decyzja,

bo choć raniłeś jak nikt,

zawsze życzyłam Ci jak najlepiej,

chciałabym spojrzeć w Twe oczy za kilka lat,

które będą od dna i smutku dalekie.

Procenty rosną we mnie, moi wierni towarzysze,

są ze mną, gdy umysł umiera i gdy całą sobą piszę.

Ja, skazana na ból, czuję to od tak dawna,

ciało słabe, a umysłem bezradność włada,

a gdy dotknie nadziei, jak prądem porażone

na swoje miejsce do samotności powraca.

Krzyczę, lecz bezgłośnie,

a odpowiada mi tylko burza,

żyto tańczy wśród gwiazd,

rzucona w głębinę, gdzie wszystko zamilkło,

a samotność wykańcza mnie jak rak.

PSYCHOLOG

Godzina obojętna, mogę pojawić się, kiedy chcę,

siadam na niebieskiej pufie i tworzę.

Nie muszę się hamować, bo wokół nie ma nikogo,

tylko cisza i samotność,

poczekaj, powiem, co mnie boli,

gdy tylko pozwolisz mi odpocząć.

Nieodporna na życie jestem, siły odpłynęły

i śnieg na me serce pada,

radość tak często się ulatnia,

a smutek jeszcze mną włada.

Jesteś moją panią psycholog, kartko,

masz za darmo całe morze mych myśli, całą mnie,

nikt, tylko Ty jedna zrozumiesz mnie całkowicie.

Dziś jednak spokojna, nie byłam taka już dawno,

mój pies, ja na łonie natury,

siedzę- szczęśliwa — nad kartką.

Gdyby tylko to mi pozostało, więcej nic,

to dla mnie moment ważny, bo wypełnia me rany.

W życiu plusy i minusy,

ale staram się dostrzegać swe mocne strony,

umysł dziś chętny do współpracy, jakby nawrócony.

Musi być dobrze, bo ja w to wierzę,

a jeśli zwątpię,

to wyrzucę wszystko to, co mnie męczy,

po raz kolejny na tym papierze.

WALKA ZE ŚWIATEM

Ściągnęłam cały ogień na siebie,

by bronić Ciebie i swoich poglądów,

to nie takie proste,

gdy ma się papierowe serce,

a ludzie nie chcą zgody i robią sobie wrogów.

Nic ich nie obchodzi, tylko mieć kasę

i w internecie swoje konta, profile,

lajkują Cię, chwalą, jesteś dowartościowany

i wtedy wiesz, że żyjesz.

Afisz, moda, markowe ciuchy,

teraz większość jara się tym i to lubi.

A ja tak odstaję od tego wszystkiego i od was,

dążę do czegoś bezcennego,

nigdy nic nie robię na pokaz.

Ważni ludzie i bogacze,

nie mają nic, prócz pieniędzy

i kłamstw, do zaoferowania,

potrafią tylko przeklinać,

ukazując niższy poziom inteligencji,

nie mając nic poza tym do dodania.

Żadnych wartości, zasad moralnych,

zero szacunku do człowieka,

tylko ludzie puści wokół i wyzwiska.

Niewielu z nas ma tylko jedną twarz i jest sobą,

większość udaje kogoś innego,

bo tylko wtedy czuje się lepiej,

może poniżać, zgrywać lepszego.

Dziś jestem w dziwnym świecie,

pełnym zła i pogardy,

ja, jedna z nielicznych spośród was,

dążę do dobra i prawdy.

Walczę z tym, lecz to jak bitwa z oceanem,

nie boję się, nawet… -,

jak zepchną mnie ze statku

i sama pośrodku ulewy zostanę.

Mimo że tylko kilku z was-,

pojmie mą pisemną mowę,

to jak kiedyś śmierć do mnie zajrzy,

zawsze będzie mi lżej przejść na tę drugą stronę.

WCZORAJ

Wczoraj minęło,

a nie powiedziałam Ci, że tęskniłam,

dziś wstał nowy dzień, wczoraj nie wróci,

bo dzisiaj już się przy Tobie nie obudziłam.

Tęsknię za wczorajszym wspólnym zachodem,

za leniwym dotykiem, za czułym spojrzeniem.

Wczoraj byłeś zamknięty, mogłam Cię przytulić,

ale tego nie uczyniłam,

znów me serce żałuje, że się nie otworzyłam.

Uciekłam -jak zawsze -przed uczuciem,

o którym nie wiedziałam,

mogłam powiedzieć Ci wczoraj, że Cię kocham,

lecz milczałam…

Wczoraj było tylko jedno i nie będzie go więcej,

następny dzień to już nie to samo,

bo tęsknić i kochać można tylko raz tak mocno.

I tak mija dzień za dniem,

a ja jestem jak cisza,

a przecież to może być ostatni moment,

bo życie jest kruche jak człowiek…

Tu przeczytasz, co chcę powiedzieć,

kocham Cię każdego dnia,

przez każdą minutę i chwilę,

zachowaj w pamięci te wersy,

gdy ja tak jak dziś zamilknę.

WÓDKA

Czysta jak moje wrażliwe serce,

gorzka jak moje życie,

chcę tylko tworzyć, nic więcej,

patrz mi w oczy, bo przez łzy to piszę.

Polej jeszcze, zapomnę o swoim losie,

daj mi żyć, gdy upadnę po kolejnym ciosie,

daj mi iść, gdy czołgam się,

za łagodna na ten świat,

mam wrażenie, że nie pasuję tu,

bo odnajduję się tylko w rymowaniu.

Polej czystej, opowiem Ci wszystko,

lecz to nic nie zmieni,

na tej stronie dusza i serce boli,

bo to mój ksiądz na spowiedzi.

Te słowa autentyczne,

choć czasami nie wiem czy warto,

ludzie zdepczą Ci serce,

bo większość z nich duszę ma już martwą.

Ma dusza jest czysta, jak ta wódka,

która rozpływa się po moim ciele,

me czułe serce tak mało wiary ma,

tak już we mnie zostało jej niewiele.

JAK KRZEW

Krzew zapuścił korzenie,

jak my kiedyś,

były mocne i trwałe jak wtedy,

gdy nasze oczy darzyły się uczuciem…

Dziś ten krzew nie ma wody,

jakby stracił tlen,

a gałązki są suche i okrył je cień.

To coś między nami się wypaliło,

a może prawdziwe nigdy nie było?

Krzew usycha,

obumiera, traci kolor nadziei,

jakbym widziała nas,

uwiązani, zamknięci.

Słońce tu nic nie da,

ciepłe powietrze nie ukoi serc,

my do siebie nie pasowaliśmy,

bo w naszych sercach-,

nigdy nie było dla nas miejsc.

ODDYCHAM

Czuję, jakbym w końcu odzyskała serce,

niepokój patrzy na mnie z boku,

zostawiając jeszcze niepewność i rozdarte wnętrze.

Strach mnie opuścił, nadzieja została na dłużej,

szczęście zerka,

by zanurzyć się w mojej ciemnej życia literaturze.

Ono przyszło, wreszcie mówiąc — jestem,

czekałam na nie mimo krwawiących ran,

jakie otrzymało me opuszczone serce.

Może to ten czas, gdy właśnie ciepło mnie otacza,

może to ten czas, że pora do domu wracać,

może to znak, że warto czekać,

może kochasz, lecz miłość to nie wszystko,

gdy jedno ciągle ucieka.

Ciemność, już tak rzadko czuję jej obecność,

widzę tylko radość oraz oddalającą się

mą bolesną przeszłość.

Dostrzegam światło, jest jeszcze szansa dla mnie,

bym patrzyła na przyszłość i jej widoki-,

i osiągnęła to, o czym marzę,

dojrzała wreszcie w lustrze

swe uzdrowione od bólu oczy.

KSIĘŻYCOWE NOCE

Niech nadzieja oświetli Ci drogę,

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 29.4
drukowana A5
za 44.32
drukowana A5
Kolorowa
za 64.16