E-book
7.34
drukowana A5
39.6
drukowana A5
Kolorowa
64.5
Kruszwica w czasie II wojny światowej

Bezpłatny fragment - Kruszwica w czasie II wojny światowej

Objętość:
194 str.
ISBN:
978-83-8221-597-7
E-book
za 7.34
drukowana A5
za 39.6
drukowana A5
Kolorowa
za 64.5

Wstęp

Powodów, które zachęciły mnie do zajęcia się pracą nad spisaniem historii Kruszwicy i Kruszwiczan w czasie okupacji niemieckiej 1939—1945 i przygotowaniem do druku publikacji jest wiele. Nagromadzony materiał źródłowy, który w ciągu sześciu lat udało się uzyskać zachęcał do złożenia podobnej książki. Nie znajduje na przestrzeni ponad 70 lat pozycji, która obejmuje temat okupacji na ziemi kruszwickiej w całości.

Do rąk czytelników oddaje więc książkę, która ukazuje losy Kruszwicy i okolic w trudnych czasach wojennych. Mam świadomość, że jest jeszcze sporo do zbadania w tej tematyce. Z pewnością Kruszwica potrzebuje nowych badań archeologicznych, a także odsłonięcia tych tragicznych kart historii, o których nie mówiło się w czasach powojennych. Starsi mieszkańcy, którzy pamiętają okres okupacji z lat 1939—1945 odchodzą, zabierając ze sobą cenną wiedzę historyczną na temat sytuacji wojennej w naszym regionie.

W latach 2014—2020 udało się przeprowadzić szereg wywiadów, z których kilka wybranych zaprezentuje w niniejszej publikacji. Myślę, że przybliżą czytelnikom tematykę związaną w tym burzliwym i dramatycznym okresie.

Książkę otwieram rozdziałem opowiadającym o czasach międzywojennych 1919—1939 r. Tutaj sięgnąłem po Monografie pod red. J. Grześkowiaka, która jest fundamentem całej mojej pracy i przewija się przez większość rozdziałów. Chociaż monografia wymaga aktualizacji to nie znalazłem innego, większego źródła informacji na temat II wojny światowej w rejonie Kruszwicy. Cenne były rozmowy z mieszkańcami i artykuły w „Dzienniku Kujawskim”, a także w „Ziemi Kujawskiej’.

W późniejszych rozdziałach opisałem wydarzenia związane z wejściem Niemców do kujawskich miast i wsi. Postarałem się również nakreślić kilka nowszych wątków, nie publikowanych dotąd na papierze. Przedstawiłem bohaterów związanych z „kampanią wrześniową” i II wojną światową, ludzi którzy nauczali w czasie okupacji, ukrywali Żydów, prowadzili działalność konspiracyjną, a także przypomniałem nazwiska pomordowanych Rodaków przez Niemców w latach 1939—1945, między innymi księży oraz powstańców warszawskich wywodzących się z naszych okolic.

W pracy korzystałem również ze swoich poprzednich publikacji, które zamieszczałem na portalach: MojaKruszwica, PortaluKujawskim, iKruszwica, Historia Kujaw, a które posłużyły później do stworzenia przewodników kruszwickich: „Przewodnik po miejscach pamięci gminy Kruszwica” i „Przewodnik po obiektach zabytkowych gminy Kruszwica”. Pomocne były również materiały zgromadzone w czasie mojej kilkuletniej pracy w Nadgoplańskim Towarzystwie Historycznym. Korzystałem również z podręczników akademickich i wcześniej wspomnianego „Dziennika Kujawskiego”, zwłaszcza z ostatnich numerów z 1939 r.

Zachęcam do poznania historii wojennej Kruszwicy i o ludziach, o których należy pamiętać, gdyż zasłużyli się swoją postawą i walką w czasie okupacji niemieckiej 1939—1945 r. Jest to ważna część dziejów Polski, o której wspominamy każdego roku składając kwiaty w miejscach pamięci, patrząc na fotografię naszych przodków i rozmawiając przy stole z dziadkami.

Idee niosące śmierć

Głównym wyrazicielem imperializmu niemieckiego w pierwszej połowie XX wieku, był Adolf Hitler. Swe żądania skierował w stronę wschodu, kosztem najbliższych sąsiadów. „Kładziemy kres odwiecznej germańskiej ekspansji na południe i zachód Europy” — pisał Hitler w swym fundamentalnym, szalonym dziele „Mein Kampf” w 1923 roku — „i kierujemy nasz wzrok na zimie wschodnie… O ile jednak dziś mówimy w Europie o nowych terytoriach i ziemiach to w pierwszym rzędzie musimy mieć na uwadze Rosję i podległe jej państwa przygraniczne…”

Droga do Związku Radzieckiego prowadziła przez Polskę. Dnia 25 marca 1939 roku podczas rozmowy z szefem sił lądowych gen. Walterem Brauchitschem Hitler wyraźnie zaznaczył, że „Polska winna być tak rozgromiona, aby w ciągu najbliższych dziesięcioleci nie trzeba jej było brać w rachubę jako czynnika politycznego…” W związku z tym dodał także, że wschodnią granicę Niemiec należy ustalić wzdłuż linii pociągniętej od wschodniego cypla Prus Wschodnich do wschodniego cyplu Górnego Śląska, a ponadto rozważyć sprawę masowych przesiedleń i wysiedleń.

Dnia 22 sierpnia 1939 r. firer w Obersalzberg powiedział: „Cel wojny nie polega na dojściu do pewnej linii, lecz fizycznym zniszczeniu przeciwnika… Dlatego, na razie tylko na wschodzie postawiłem w stan pogotowia moje Totenkopverbande z rozkazem zabijania bez litości i pardonu wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci polskiej rasy i języka. Tylko w ten sposób zdobędziemy teren, którego tak bardzo potrzebujemy…” W taki oto sposób wódz zakorzenił w narodzie niemieckim przez propagandę hitlerowską nienawiść do wszystkiego co polskie, zjawiły się na terenie naszego kraju pierwsze oddziały Wermachtu.

Wybuch II Wojny Światowej poruszył mieszkańców Kruszwicy. Wkroczenie wojsk niemieckich do Polski spowodowało masowe ucieczki z rejonów pogranicza do centralnej Polski.

Już w pierwszych dniach września ukazały się w Kruszwicy kolumny nieszczęśników, próbujących uciec od śmierci, względnie przed represjami niemieckimi. Utworzył się obywatelski komitet pomocy dla uciekinierów, który zajął się ich zakwaterowaniem i zaprowiantowaniem. Jako kwatery posłużyły w pierwszym rzędzie obie miejscowe szkoły, które wkrótce wypełniły się po brzegi.

W miarę przybliżenia się frontu także miejscowe instytucje i rodziny włączyły się do fali uciekinierów i różnymi środkami lokomocji ruszyły w nieznane. Rodziny uciekinierów i te, które nie miały środków do ucieczki, pozostały na miejscu i musiały tu przeżywać przesuwanie się frontu.

Już 30 sierpnia 1939 r., w Kruszwicy ogłoszono powszechną mobilizację. Na pierwszy dzień mobilizacji wyznaczono 31 sierpnia w dalszej kolejności były cztery dni robocze następujące po sobie. Rezerwiści w zależności od wyznaczonego dnia w karcie uzupełnienia wojennego mieli się stawiać do najbliższych PKU, gdzie otrzymywali dalsze skierowanie do konkretnych jednostek. Dnia 1 września 1939 r. atak Niemiec na Polskę stawia Kruszwicę w położeniu miasta otwartego. Najbliżej umocniony pas obrony przebiega wzdłuż kanału Gopło Warta. Kruszwica znajdowała się na terenie działania Armii Poznań.

Pierwsi Niemcy pojawiają się w Kruszwicy 9 września 1939 r. prawdopodobnie z 337 pp, z każdym następnym dniem pojawiają się kolejne oddziały przemieszczające się przez miasto. W dniu 13 września przybyły oddziały SS i SA, aby zaprowadzić nowy ład w mieście. Niemcy Zaczynają poszukują osób, które figurują na ich listach jako szczególnie niebezpieczni dla nowej władzy. Władze w Kruszwicy przejął Wehrmacht do 25 października. Polacy mieli zniknąć stąd w przeciągu 10 lat. Wielu Kruszwiczan zginęło we wrześniu 1939 uczestnicząc w walkach, wielu trafiło do niewoli. Niemcy aresztowali księży i nauczycieli. Kapłanów podstępem zwabiono na spotkanie w Inowrocławskim Starostwie, Później wywieziono do obozów zagłady i zamęczono. Los nauczycieli niestety był również tragiczny. Po aresztowaniu trafili do więzienia, obozów pracy i później zostali torturowani, oraz mordowani.

Wkrótce po zorganizowaniu w Kruszwicy administracji niemieckiej wmaszerował do miasta oddział niemiecki i zakwaterował się w obu szkołach. Kruszwica na ponad 5 lat znalazła się pod okupacją niemiecką, która całkowicie zmieniła zajęcia i tryb życia jej mieszkańców. Dnia 10 października 1939 r. nauczycielstwo miejscowe i z terenu gminy wezwano do Zarządu Miejskiego, skąd po dłuższym, pełnym napięcia oczekiwaniu odstawiono ich pod eskortą do więzienia w Inowrocławiu jako internowanych.

Byli wśród nich nauczyciele: Julian Kowalkiewicz z Lachmirowic, Władysław Kosiaty z Racic, Konrad Muszyński z Suków, Kazimierz Kujawa z Bachorc, Ignacy Trawka z Głębokiego, Teodor Szweda z Rusinowa, Leon Uklejewski, Wawrzyniec Musiałkiewicz i Marian Jackowiak z Kruszwicy. W drugiej połowie grudnia 1939 r. wysiedlono ich wraz z wielu innymi więźniami do województwa lubelskiego. Na stacji w Gniewkowie oczekiwały na nich rodziny przebywające od 2 tygodni w tamtejszym obozie, aby wspólnie udać się na przymusową tułaczkę okupacyjną.

Wojsko niemieckie zajmowało szkołę do 15 stycznia 1941 r. Z dniem 15 lutego 1941 r. szkołę objął nowy kierownik niemiecki Scharf i zorganizował na piętrze naukę 15 uczniów niemieckich. Po miesiącu oddano ją ponownie wojsku na kwatery, nauka odbywała się odtąd w szkole przy Rynku. Po roku przeniesiono szkołę niemiecką ponownie do gmachu głównego, a w szkole przy Rynku zorganizowano naukę dla dzieci polskich z miasta. Gdy w 1943 r. oddano budynek ten jako bursę dla uczniów niemieckich zamiejscowych, dzieci polskie z miasta musiały uczęszczać do szkół w Kruszwicy-wsi, Łagiewnikach, Bródzkach i Sławsku Wielkim.

Pamięć o tych wydarzeniach powinna być zachowana i przekazana następnym pokoleniom.

Kruszwica w okresie międzywojennym 1919—1939 r.

W okresie międzywojennym w latach 1919—1939 Kruszwica zajmowała obszar 165,83 ha, z czego 97,08 ha zajmowały role, 40,19 ha ogrody, 16,46 ha miejsca pod zabudowę oraz ulice i place 12,10 ha. Obszar miasta powiększył się dopiero w 1934 r. kiedy do miasta włączone zostały pobliskie wsie i gminy wiejskie, Kruszwica-Grodztwo i półwysep Rzępowo.

Za sprawą rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 10 marca 1938 r. o zmianie granic powiatów inowrocławskiego i mogileńskiego (DzU RP nr 19, poz. 154) wyłączono Kruszwicę wraz z terenem zagoplańskim z powiatu mogileńskiego i włączono z dniem 31 marca 1938 r. do powiatu inowrocławskiego. Wspomnieć należy, że w latach 1919—1939 Kruszwica trzykrotnie zmieniała terenową przynależność, tuż po odzyskaniu niepodległości Polski w 1919 r. miasto weszło w skład powiatu strzelińskiego.

Rynek w Kruszwicy przed wybuchem II wojny światowej. Fot. kruszwicahistoria.blogspot.com

Kiedy miastem zarządzał burmistrz Stanisław Borowiak (1925—1932) wybudowano: 1 dom mieszkalny dla 8 lokatorów, 1 dom dla starców (14 pokoi i 5 kuchni), 1 dom dla 21 rodzin robotniczych i 1 barak dla wyeksmitowanych bezrobotnych.

Według statystyk mieszkaniowych w 1928 r. wynika, że w Kruszwicy znajdowało się 703 mieszkania, z czego 382 jednoizbowych, 167 dwuizbowych, 77 trzyizbowych, 42 czteroizbowych, 21 pięcioizbowych i 14 mieszkań sześcioizbowych. Domy znajdowały się w złym stanie technicznym, część nadawała się do rozbiórki. Budynki były zaopatrzone tylko w instalacje gazowe, wodociągi rozpoczęto budować w Kruszwicy w 1934 r.

Projekt kanalizacji miasta, opracowany w 1936 r. przez inżyniera Wójcickiego z Bydgoszczy z braku funduszy został do 1939 r. tylko częściowo zrealizowany. Uregulowano otwarte odpływy do Gopła. Ulice w mieście były brukowane i oświetlane przy pomocy lamp gazowych. Miasto nie posiadało tramwajów, autobusów ani innych środków komunikacji (wyjątkiem były prywatne, nieliczne taksówki).

W roku 1921 Kruszwica liczyła 3033 mieszkańców. Wzrost ludności w latach 1920—1939 wynosił 2367 osób. Do roku 1938 zwiększyła się liczba mieszkańców do 5345. Kruszwica była polskim miasteczkiem. Mniejszość niemiecka stanowiła około 3,5% ogólnej liczy mieszkańców. Pod względem wyznaniowym ludność składała się z katolików, ewangelików i żydów. Żydzi w 1921 r. mieli w Kruszwicy zorganizowaną gminę kahalną z pięcioosobowym zarządem, w skład którego wchodzili wyłącznie kupcy. Funkcję rabina sprawował dr Aronsfeld.

W 1925 r. liczba żydów zmalała do dziesięciu, w tym tylko 3 mężczyzn. Z racji braku odpowiedniej ilości członków rozwiązano gminę kahalną, a Żydzi kruszwiccy przeszli pod kuratelę gminy żydowskiej w Inowrocławiu.

Wyznania ewangelickiego byli Niemcy kruszwiccy. Stanowili oni niedużą grupkę wyznaniową i narodowościową. W 1920 r. na mocy opcji większość z nich wyjechała do Niemiec.

Społeczeństwo kruszwickie pod względem socjalnym tworzyli robotnicy, rzemieślnicy, urzędnicy oraz kupcy. Robotnicy stanowili największy odsetek ludności.

W okresie dwudziestolecia międzywojennego ustrój miasta opierał się na ordynacji miejskiej sześciu wschodnich prowincji monarchii pruskiej z 30 maja 1853 r. z uwzględnieniem zmian wprowadzonych ustawami późniejszymi i ustawą z dn. 22 marca 1933 o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego (DzU nr 35, poz. 294).

Rada Miejska była organem ustanawiającym. Magistrat, zwany od 1933 r. Zarządem Miejskim, jako gminna władza administracyjna, przygotowywał uchwały rady miejskiej, zarządzał majątkiem miejskim, decydował w sprawach kadr urzędniczych, reprezentował gminę na zewnątrz, dokonywał podziału miejskich danin i świadczeń oraz uskuteczniał ich pobór. Przełożonym gminy i kierownikiem całej administracji i gospodarki gminnej był burmistrz.

W Kruszwicy 20 września 1919 r. zatwierdzono wybór nowych członków Magistratu, składającego się z następujących osób: Burmistrz Rabe — a od lipca 1921 r. Józef Rosiński, zastępca burmistrza — Roman Marcinkowski (aptekarz, ławnicy — Kazimierz Hundt (kasjer miejski), Stanisław Wiśniewski (dyrektor banku) i Franciszek Kempski (krawiec).

Członkowie Magistratu wybierani byli na okres sześciu lat. Burmistrza Rosińskiego zastąpił Stanisław Borowiak. Rada Miejska liczyła 12 członków wybieranych na okres 6 lat. Liczba radnych miejskich zależna była od liczby mieszkańców.

W Kruszwicy działały, zgodnie z obowiązującymi regulaminami zatwierdzonymi przez Radę Miejską, następujące komisje: Ubogich, Budowlana, Rzeźni, Gazowni, Finansowa, Rewizyjna, Sanitarna, Wodna, Komisja dla propagandy, turystyki i upiększania miasta.

W 1905 r. została wybudowana w mieście gazownia, jej maksymalna sprawność wynosiła 150 tys m3 rocznej produkcji gazu. Rzeźnie w Kruszwicy wybudowano już w 1895 r. Wyposażona była w maszynę parową z kompresorem dla chłodni i 2 pompami mechanicznymi, kocioł parowy z pompą mechaniczną, wciągi mechaniczne, urządzenia kiszkarni oraz chłodnię z 10 pomieszczeniami.

Fragment rynku w Kruszwicy współcześnie. Fot. B. Grabowski.

Istniało również nad Jeziorem Gopło letnisko, wyposażone w łazienki, plażę, bufet, wypożyczalnie łodzi i żaglówek, dawało dość pokaźne dochody miastu, jak i zatrudnienie jego mieszkańcom.

Ogólnie w mieście działały jeszcze 4 kawiarnie, 8 piekarni, 7 masarni i 1 jatka, 7 restauracji, 12 sklepów spożywczych, 4 zakłady fryzjerskie, 2 hotele i schronisko turystyczne.

W Kruszwicy, nastawionej na przemysł spożywczy istniała wytwórnia win H. Makowskiego, Cukrownia — Spółka Akcyjna w Kruszwicy, Ziemiański Młyn Parowy, Elewatory Zbożowe w Polsce z siedzibą w Kruszwicy, Spółdzielnia Mleczarska, Mleczarnia po Rudolfie Langnerze, Młyn Parowy Sehleckiej, według sprawozdań administracyjnych miasta Kruszwicy istniało około 50 zakładów przemysłowych.

W latach 1930—32 Kruszwicę dotknął kryzys, zwiększyło się bezrobocie, a „walka z bezrobociem” obciążyła budżet miejski, w 1931/32 miasto wydało ponad 21 tys zł kwotę czterokrotnie większą niż dwa lata wcześniej. Kryzys spowodowany spadkiem cen i niekorzystną koniunkturą w 1930 r. spowodował zubożenie większej części mieszkańców kruszwickiej gminy, a nawet nędzę. Miasto zaciągnęło pożyczkę, aby pomóc bezrobotnym, nie rozwiązało to jednak problemu. W marcu 1930 r. doszło do zamieszek w wyniku, których aresztowano 42 osoby.

Życie kulturalne Kruszwicy dwudziestolecia międzywojennego cechowała znaczna żywotność. Przyczyna leżała w turystyczno-krajoznawczym charakterze miasta. Licznym wycieczkom i turystom zwiedzającym Wzgórze Zamkowe (Wieże), kolegiatę, największą w Polsce wytwórnie win itd., trzeba było dać rozrywkę kulturalną. Spory udział w kulturze miasta miało Nadgoplańskie Towarzystwo Śpiewu. Towarzystwo to tworzyło około 60 amatorów śpiewu, rekrutujących się z ludzi pracy. W 30 rocznicę swego istnienia (9 V 1929) Towarzystwo urządziło wielki „Wieczór Pieśni Ludowej”, połączony z przedstawieniem amatorskim „Pupil Pupile”.

W Kruszwicy odbył się również 31 VIII 1930 r. zjazd XIX Okręgu Wielkopolskiego Związku Kół Śpiewaczych z Poznania, połączony ze „Świętem Pieśni”.

Ciekawostką jest, że jednym z największych organizatorów przedstawień amatorskich i zabaw tanecznych była Ochotnicza Straż Pożarna w Kruszwicy. Liczyła 40 członków czynnych i 93 wspierających, bardzo uroczyście obchodzili druhowie 30 i 35-lecie swego istnienia połączone z capstrzykiem, płonącymi pochodniami i sztucznymi ogniami nad Gopłem.

Opieką nad plantami i parkiem miejskim dbało Towarzystwo Upiększania Miasta Kruszwicy (zał. w lipcu 1920 r.). Dbało o estetyczny wygląd okolic Mysiej Wieży, inicjowało różne akcje np. ozdabianie balkonów kwiatami, domagało się między innymi estetycznych wystaw sklepowych, szyldów i reklam. U władz miejskich wymogło wydanie zarządzenia zakazującego wypuszczania na ulicę i place publiczne kur, psów i innych zwierząt domowych. Towarzystwo urządzało konkursy. Przestało istnieć w 1931 r.

Ośrodkiem kultury była oczywiście Kruszwicka Biblioteka Miejska. Jej księgozbiór sięgał 1650 tomów.

Kino „Ziemowit” działało od 1927 r., urządzone było początkowo w sali cukrowni. Posiadało ono 100 miejsc siedzących i 150 stojących. Seanse odbywały się 4 razy w tygodniu tj. 2 razy w sobotę i 2 razy w niedzielę.

Kino rozbudowano i wkrótce kruszwiczanie mogli oglądać występy Teatru Popularnego z Bydgoszczy, Warszawskiej Opery Objazdowej, Warszawskiego Teatru Objazdowego, Teatru Poznańskiego, Teatru Ziemi Pomorskiej w Toruniu, Teatru Zdrojowego z Inowrocławia czy nawet Opery Lwowskiej. Repertuar obejmował sztuki teatralne, opery i operetki.

W dziedzinie sportu Kruszwica szczyciła się własnym klubem piłki nożnej „Gopło”.

W Kruszwicy istniały dwie szkoły podstawowe oraz Szkoła Dokształcająca, w której uczyła się młodzież w wieku 14—18 lat w zawodach rzemieślniczych, niezależnie czy uczeń pracował czy też był bezrobotny. W latach 1925—1930 istniała ponadto tzw. szkoła wydziałowa.

W planach miasta było również założenie Nadgoplańskiego Muzeum Regionalnego w Kruszwicy, eksponaty miało zgromadzić Kółko Włościańskie. Wybuch wojny we wrześniu 1939 r. uniemożliwił zrealizowanie tego przedsięwzięcia.


Źródła:


— A. Albert, Najnowsza historia polska, 1914—1993, Warszawa 1995.

— B. Bruda, B. Halczak, R.M. Józefik, M. Szymczak, Historia 3, Gdynia 2004.

— H. Kochanski, Orzeł niezłomny, Polska i Polacy podczas II wojny światowej, Poznań 2013.

— Z. Landau, J. Tomaszewski, Zarys historii gospodarczej Polski 1918—1939, warszawa 1971.

— A. Perlińska, Bydgoszcz, Kruszwica zarys Monograficzny pod red. J. Grześkowiaka, Toruń 1965 r.

— W. Roszkowski, Historia Polski 1914—2004, Warszawa 2004.

— P. Zaremba, Historia dwudziestolecia (1918—1939), t. I, Warszawa 1983.

Przygotowania obronne w Wielkopolsce i na Kujawach 1939 r.

Na przełomie marca i kwietnia 1939 r. przystąpiono w Wielkopolsce do przygotowań obronnych. Rozkaz rozpoczęcia budowy umocnień polowych wyszedł jednak dopiero w dniu 24 czerwca tego roku.

Rozkaz ten polecał wykonanie umocnień na pozycjach wysuniętych oraz w garnizonach położonych w pasie przygranicznym. W pierwszej kolejności przygotować miano przeszkody przeciwpancerne, zasieki, stanowiska dla broni ciężkiej, punkty obserwacyjne dla artylerii i dowództw.

W dniu 13 lipca Sztab Główny wydał dodatkowe wytyczne odnośnie umocnienia najważniejszych kierunków obronnych. Dla Wielkopolski kolejność prac ziemno-fortyfikacyjnych była następująca: rejon Żnina i przedmoście „Koło”, wysunięta pozycja Węgrowiec-Gołańcz, rejon Kalisza oraz przedpole Poznania.

Zgodnie z planem mobilizacyjnym w skład Armii „Poznań” weszły następujące jednostki wielkopolskie: 14, 17 i 25 Dywizja Piechoty, Wielkopolska Brygada Kawalerii, 7 pułk artylerii ciężkiej, dywizjon pociągów pancernych, 3 pułk lotniczy, wielkopolskie bataliony Obrony Narodowej oraz inne poza dywizyjne jednostki mobilizowane w trybie alarmowym. Ponad to w skład armii weszła Podlaska Brygada Kawalerii i 26 Dywizja Piechoty z odwodów Naczelnego Wodza.

Z uwagi na specyficzne położenie Wielkopolski polski plan obronny zakładał zajęcie tego terenu przez nieprzyjaciela. Z tych względów zadania jakie postawiono przed Armią „Poznań” na wypadek agresji niemieckiej były następujące: Przeprowadzenie mobilizacji powszechnej; obrona Wielkopolski na ogólnym kierunku Poznań-Frankfurt oraz ubezpieczenie skrzydeł Armii „Łódź” na południu i Armii „Pomorze” na północy. W tym celu przygotowane zostały dwie linie umocnień obronnych: pierwsza, umocniona prowizorycznie, miała umożliwić przeprowadzenie działań opóźniających w pasie przygranicznym, druga natomiast stanowiła ostateczną pozycję obronną wzdłuż linii jeziora Gopło-Kruszwica-Jezioro Żnińskie.

Pułk Wielkopolski pod dowództwem płk Bolesława Mirgałowskiego. Gen. dyw. był Władysław Bortnowski, dowódca Armii „Pomorze”.

W 1939 r. pułk 15 Dywizji Piechoty dołączył do Armii „Pomorze”. Początkowo pułk znajdował się w odwodzie 15 Dywizji Piechoty w rejonie Bydgoszczy. 2 września 1939 r. został zbombardowany, w rejonie Gogolina, w czasie przemarszu do rejonu jezior koronowskich. Wcześniej został jednak zawrócony i zajął pozycje obronne na północ od Bydgoszczy.

5 września organizował obronę na linii Solec Kujawski-Kobylarnia, a 6 września odpierał niemieckie ataki (50 DP) w rejonie Łęgnowa. W dniu 9 września zajął obronę na zachód od Brześcia Kujawskiego.

W dniach 9 — 14 września wziął udział w bitwie nad Bzurą osłaniając kierunek północny (np. 11 września odrzucił atak niemiecki pod Śmiłowicami). 14 września, w czasie prób likwidacji niemieckiego przyczółka pod Płockiem (Dobrzyków) poniósł duże straty. Następnie przeprawił się przez Bzurę i dotarł w rejon Palmir w Puszczy Kampinowskiej. Tam przeszedł reorganizację.

W nocy z 19 na 20 września dotarł do Warszawy. gdzie brał udział w jej obronie do momentu kapitulacji. Po kapitulacji, 28 września, pułk został rozwiązany. W kampanii wrześniowej poległo ok. 550, a rannych zostało ok. 900 żołnierzy pułku.

Do obrony Wielkopolski wyznaczone zostały również: 25 Dywizja Piechoty pod dow. gen. bryg. Franciszka Altera (wzmocniona 70 pułkiem piechoty z 17 Dywizji Piechoty) w rejonie: Krotoszyn-Ostyrów Wlkp.-Kalisz.

Duże zasługi w osłonie Wielkopolski Miała Brygada Kawalerii dowodzona przez gen. bryg. Romana Abrahama (wzmocniona 55 pułkiem piechoty z 14 Dywizji Piechoty) w rejonie: Leszno-Rawicz.

14 Dywizja Piechoty pod dowództwem gen. bryg. Franciszka Włada broniła przedpola Poznania.

26 Dywizja Piechoty pod dowództwem płk. Dypl. Adama Brzechwy-Ajdukiewicza broniła zaś rejonu Wągrowca.


Źródła:


— P. Bauer, B. Polak, Armia Poznań w wojnie obronnej 1939, poznań 1983.

— P. Bauer, J. Krzywan i B. Polak, Wielkopolanie w obronie Ojczyzny 1939, Poznań 1989.

— C. Grzelak, H. Stańczyk, Kampania Polska 1939, Warszawa 2006.

— J. Kirchmayer, Kampania wrześniowa, Warszawa 1946.

— E. Kozłowski, Wojna obronna Polski 1939, Warszawa 1979.

— W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza Historia Polityczna Polski, Warszawa 2004.

— R. Rybka, K. Stepan, Rocznik oficerski 1939, Stan na dzień 23.III.1939, kraków 2006.

— K. Sobczak, Encyklopedia II wojny światowej, Warszawa 1975.

— W. Stachiewicz, Wierności dochować żołnierskiej; przygotowania wojenne w Polsce 1939—1945 oraz kampania 1939 w relacjach i rozważaniach szefa Sztabu Głównego i szefa Sztabu Naczelnego Wodza, Warszawa 1998.

— J. Szaflik, Historia Polski 1939—1947, Warszawa 1987. Pierwsza fot. 25 pułk ułanów Wielkopolskich.

— W. Wilkoński, Działania artylerii armii „Poznań” 1939, Warszawa 1983.

— W. Rezmer, Armia „Poznań”, Warszawa 1992.

Działania wojenne na terenie Wielkopolski i Kujaw 1939 r.

Pierwsze strzały oznajmiające wybuch II wojny światowej padły we wczesnych godzinach 1 września 1939 r. w obronie polskiej składnicy tranzytowej na Westerplatte i Poczty Polskiej w Gdańsku. Wojska hitlerowskie, bez wypowiedzenia wojny, wdarły się na obszar państwa polskiego, atakując na lądzie, morzu i w powietrzu. Jednakże, wbrew oczekiwaniom, Niemcom nie powiódł się moment zaskoczenia. Polskie lotniska, na które skierowany został pierwszy atak niemieckich bombowców, były już ewakuowane, okręty polskiej marynarki wojennej opuściły w większości Zatokę Gdańska wychodząc na pełne morze, a wzdłuż całej granicy z III Rzeszą oddziały polskiej piechoty stawiły zacięty opór. Ciężkie walki toczono pod Mokrą, Mławą, w Borach Tucholskich, na Wybrzeżu, nad środkową Wartą, na Śląsku i Pogórzu.

Główne siły nieprzyjaciela ominęły Wielkopolskie. Ten odcinek polskiej granicy zaatakowany został natomiast przez niemieckie oddziały Granzschutzu i Landwehry. Ataki nieprzyjaciela odpierały polskie oddziały Straży Granicznej, Obrony Narodowej oraz regularnego wojska.

Na odcinku osłony 25 Dywizji Piechoty niemiecki 183 pułk Landwehry przekroczył granicę państwową w rejonie miejscowości Zduny, Sulmierzyce pozorując silne natarcie na Krotoszyn, na którego przedpolu znajdował się I batalion 56 pułku piechoty dowodzony przez kapitana Jana Błyskosza z oddziałami Obrony Narodowej. Batalion odparł wszystkie natarcia nieprzyjaciela. W nocy z 1 na 2 września dywizja gen. Altera przeszła na stanowiska obronne na rzece Prośnie. W drugim dniu wojny zerwana została łączność z 10 Dywizją Piechoty z Armii „Łódź”, bowiem nieprzyjaciel omijając obronę polską pod Grabowem utworzył silny przyczółek na wschodnim brzegu Prosny.

W pasie osłony Wielkopolskiej Brygady Kawalerii w godzinach rannych 1 września oddziały niemieckiego 14 Rejonu Ochrony Pogranicza natarły na Rawicz. Broniąca miasta 8 kompania 55 pułku piechoty kpt. Stefana Otworowskiego wycofała się na rozkaz wraz ze Strażą Graniczną do miejscowości Krobia. Nieprzyjaciel zajął Bojanowo, Rawicz, Kaczkowo i okoliczne wsie.

W pierwszym dniu wojny kompania z leszczyńskiego batalionu Obrony Narodowej por. Mariana Lewickiego wyparła nieprzyjaciela z Kaczkowa. Odzyskano również Bojanowo oraz odparte zostało przez 3 szwadron 17 pułku ułanów rtm. Stanisława Czerniawskiego natarcie na Rydzynę.

W dniu 2 września na odcinku Wielkopolskiej Brygady Kawalerii odniesiono kilka lokalnych sukcesów. W godzinach popołudniowych przeprowadzony został wypad rozpoznawczy w głąb Niemiec w kierunku na Wschowę. W wypadzie wzięła udział 2 kompania 55 pułku piechoty kpt. Edmunda Lesiska wzmocniona plutonem karabinów maszynowych, plutonem artylerii piechoty, plutonem czołgów rozpoznawczych z 71 dywizjonu rozpoznawczego oraz plutonem kawalerii ppor. Tadeusza Stryi z 17 pułku ułanów. Wypad zakończył się pełnym sukcesem i około godziny 18:00 zajęto wieś Dębowa Łęka, z rejonu której ostrzelano ogniem artylerii przedmieścia Wschowy. Tego samego dnia wieczorem odbito Rawicz, a prowadzący rozpoznanie pluton ppor. Zbigniewa Jarzowskiego z 8 kompanii 55 pułku piechoty przekroczył granicę i zniszczył pod miejscowością Załącze niemiecką kolumnę samochodową.

Lokalne potyczki toczyły się także na odcinku osłony 24 Dywizji Piechoty. W rejonie Wolsztyna, Zbąszynia i Międzychodu polską granicę państwową przekroczyły oddziały niemieckich pułków granicznych: 121, 122 i 127. W ciągu pierwszego dnia wojny nieprzyjaciel zajął Zbąszyń i kilka wsi pod Wolsztynem. Przeprowadzony w nocy z 1 na 2 września przez wzmocnioną kompanię 57 pułku piechoty wypad udał się w pełni. Nieprzyjaciela zatrzymano w pasie przygranicznym oraz odzyskano Zbąszyń.

W drugim dniu wojny 14 Dywizja Piechoty wycofana została w rejon Swarzędza, a jej zadania przejęła Podolska Brygada Kawalerii. Od pierwszych godzin wojny toczyły się także walki w pasie osłony 26 Dywizji Piechoty. Dywizja była najbardziej wysunięta w kierunku północnym jednostką armii poznańskiej, zajmując stanowiska na południowym brzegu Noteci do miejscowości Skoki. Na przeciwległym brzegu Noteci znajdował się rejon obrony 15 Dywizji Piechoty z Armii „Pomorze” silnie atakowanej przez oddziały niemieckiej 50 dywizji piechoty z Grupy Armii „Północ”.

Z wojskowego punktu widzenia działania armii „Poznań” na terenie Wielkopolski nie miały większego znaczenia, bowiem Poznańskie pod względem operacyjnym było obszarem martwym. Poza potyczkami w pasie przygranicznym nieprzyjaciel dokonał licznych nalotów na lotniska polowe, zlokalizowane głównie na terenie powiatu gnieźnieńskiego. Naloty bombowe kierowane były przede wszystkim na obiekty łączności i komunikacji. Bombardowano również większe miasta Poznań, Swarzędz, Wrześnię i Gniezno.

W czasie, gdy oddziały armii poznańskiej prowadziły potyczki w pasie przygranicznym, na południowych i północnych krańcach Wielkopolski toczyły się ciężkie boje. Armia „Łódź”, na którą natarła większość jednostek 8 i 10 armii niemieckiej, pomimo twardej obrony już w drugim dniu wojny zmuszona została do wycofania się na pozycję obronne wzdłuż górnej Warty i Widawki.

Na ważnym kierunku operacyjnym Częstochowa-Kłobuck, obsadzonym przez Wołyńską Brygadę Kawalerii z Armii „Łódź” i 7 Dywizję Piechoty z Armii „Kraków”, uderzyły dwie niemieckie dywizję Piechoty niemiecka 1 dywizja pancerna już 1 września zajęła Kłobuck. Na Wołyńską Brygadę Kawalerii, dowodzoną przez płk. Dypl. Juliana Filipowicza, uderzyła w rejonie wsi Mokra niemiecka 4 dywizja pancerna. Brygada przez cały dzień 1 września powstrzymywała natarcie niemieckich związków pancernych, niszcząc wiele maszyn nieprzyjaciela, a w ciągu nocy na rozkaz wycofała się. Swoje pozycje pod Częstochową opuściła także 7 Dywizja Piechoty. W tej sytuacji niemiecka broń pancerna otworzyła sobie drogę do Warszawy i do rejonu koncentracji mobilizującej się dopiero odwodowej Armii „Prusy”.

Ciężkie walki toczyły się także na północnym skrzydle armii poznańskiej. Broniąca przedmieścia Bydgoszczy 15 Dywizja Piechoty pod naporem nieprzyjaciela zmuszona została do wycofania się na wschód od linii Nakło-Mrocza. Równocześnie Niemcy uderzyli na 9 Dywizję Piechoty i Pomorską Brygadę Kawalerii z zamiarem otworzenia sobie drogi do Prus Wschodnich oraz otoczenia i zniszczenia armii pomorskiej. Pomimo twardej obrony polska piechota i kawaleria musiały ustępować. Odwrót 9 Dywizji Piechoty i jej przeprawę przez rzekę Brdę osłaniała Pomorska Brygada Kawalerii. Wchodzący w jej skład 18 pułk ułanów, dowodzony przez płk. Kazimierza Mastalerza, wykonał głęboki rajd na tyły wroga, rozbijając w czasie brawurowej szarży biwakującą pod wsią Krojanty niemiecką piechotę. W czasie szarży pułk poniósł duże straty od skrzydłowego ognia strzelających z ukrycia niemieckich samochodów pancernych. Między innymi poległ dowódca pułku.

Cofające się pod naciskiem nieprzyjaciela Armie: „Łódź” i „Pomorze” odsłoniły skrzydła armii gen. Kutrzeby. Wobec niepomyślnie rozwijającej się sytuacji Naczelny Wódz, Rydz-Śmigły, wydał w dniu 3 września rozkaz wycofania Armii „Poznań” na pozycje ostatecznego oporu: Żnin-jezioro Gopło-rzeka Warta- przedmieścia „koło: i „Konin”.


Źródła:


— P. Bauer, B. Polak, Armia Poznań w wojnie obronnej 1939, poznań 1983.

— P. Bauer, J. Krzywan i B. Polak, Wielkopolanie w obronie Ojczyzny 1939, Poznań 1989.

— C. Grzelak, H. Stańczyk, Kampania Polska 1939, Warszawa 2006.

— J. Kirchmayer, Kampania wrześniowa, Warszawa 1946.

— E. Kozłowski, Wojna obronna Polski 1939, Warszawa 1979.

— W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza Historia Polityczna Polski, Warszawa 2004.

— K. Sobczak, Encyklopedia II wojny swiatowej, Warszawa 1975.

— J. Szaflik, Historia Polski 1939—1947, Warszawa 1987. Pierwsza fot. 25 pułk ułanów Wielkopolskich.

— W. Wilkoński, Działania artylerii armii „Poznań” 1939, Warszawa 1983.

— W. Rezmer, Armia „Poznań”, Warszawa 1992.

Ludność cywilna w obronie Wielkopolski i Kujaw — Wrzesień 1939 r.

Plan hitlerowski miał na celu nie tylko zniszczenie polskich sił zbrojnych, ale wymierzony został również przeciwko miastom i wsiom, przeciwko bezbronnej ludności z zamiarem jej biologicznej eksterminacji. Obiekty cywilne od pierwszych minut wojny stały się przedmiotem ataków lotnictwa niemieckiego, ostrzału artylerii, bądź też były nierzadko niszczone z premedytacją przez oddziały Wermachtu. Dla Hitlera i jego sztabowców wszystkie układy międzynarodowe dotyczące obrony ludności cywilnej w trakcie działań wojennych, zwłaszcza III Konwencji Haskiej, były bezwartościowymi dokumentami. Już sam fakt rozpoczęcia wojny, bez jej wypowiedzenia, był przestępstwem przeciwko pokojowi i źródłem dalszych zbrodni, jak np. barbarzyńskich metod działań wojennych w stosunku do walczącego przeciwnika (wojsko i oddziały samoobrony), a zwłaszcza wobec nie walczącej ludności, jeńców wojennych, a później także żołnierzy ruchu oporu itd. Mimo drugorzędnego teatru działań Wielkopolska odczuła boleśnie skutki wojny. Największe znaczenie psychologiczne, obliczone na złamanie ducha walki i wywołanie paniki oraz psychozy strachu miały akcje lotnictwa niemieckiego.

Najwcześniej, bo już o godz. 5:00 dnia 1 września 1939 r. bomby padły na Nowe Krosno w Śremskiem. Sześć osób cywilnych zginęło w bombardowanym Wągrowcu, trzynaście w Pleszewie, dwanaście w powiecie średzkim, jedna z Jarocina. Atakowane był dworce kolejowe we Wrześni, Gnieźnie i Żninie i Żninie. W barbarzyński sposób zniszczony został Wieluń: zginęło 1200 mieszkańców, a miasto zostało zniszczone w 70%. Atakowano też ludność cywilną na drogach i polach. Systematycznie bombardowany był szlak kolejowy Poznań-Warszawa, gdzie najbardziej ucierpiały pociągi ewakuacyjne wiozące ludność cywilną na trasie Koło-Kłodawa. Nad Poznaniem samoloty hitlerowskie pojawiły się 1 września 1939 r. Po rozpoznaniu, około godziny 12:00, trzy eskadry bombowców zaatakowały lotnisko na Ławicy i rejon Dworca Głównego. Lotnisko atakowane przez 18 bombowców zostało zniszczone. Zginęło 40 szeregowych i oficerów 3 pułku lotniczego. W kolejnym nalocie znaczne straty poniosła ludność cywilna, zginęło 139 osób, w tym 32 kobiety, 14 dzieci.

Ludność cywilna ucierpiała też od ostrzału artyleryjskiego, np. w Lesznie, Rawiczu, we wsiach powiatu tureckiego, w Poniecu, Krotoszynie i w innych miejscowościach. Wkraczając do Wielkopolski oddziały Wermachtu w dniach wrześniowych dokonały licznych zbrodni na bezbronnej ludności cywilnej.

W nocy z 1 na 2 września 1939 r. we wsiach Torzeniec i Wyszanów w powiecie kępińskim hitlerowscy zamordowali kilkadziesiąt osób, w tym wiele kobiet i dzieci. W Osiecznej, powiat leszczyński, rozstrzelano 2 Polaków, w Środzie 17, w Janowcu Wlkp. 3 Żydów, w powiecie kościańskim — 10 osób.

Inne zagrożenie dla ludności cywilnej stanowiły uzbrojone bojówki niemieckie zorganizowane na terenie Wielkopolski lub też przerzucone z Niemiec. Mordowały one ludność, strzały zza węgła do wycofujących się żołnierzy polskich. Prowokacje te niebawem miały stanowić swego rodzaju usprawiedliwienie masowych mordów na ludności cywilnej. Dywersanci naprowadzali na kolumny uciekinierów i pociągi ewakuacyjne lotnictwo, podpalali zagrody, zwłaszcza byłych powstańców. W północnej Wielkopolsce bojówki niemieckie napadały na polskie posterunki nad Notecią. Z bronią w ręku wystąpiła ludność niemiecka w rejonie Nowego Tomyśla, Wolsztyna, Leszna, Ostrowa, Kępna, Ostrzeszowa i w innych rejonach Wielkopolski. Także w stolicy Wielkopolski, w Poznaniu, w trakcie nalotów na miasto w dniu 1 września, ludność niemiecka otworzyła ogień do Polaków. Szybkość wydarzeń, przygniatająca przewaga nieprzyjaciela, bombardowanie stacji, linii kolejowych i transportów — w konsekwencji spowodowało załamanie się polskiego planu obrony i fiasko przygotowanej przez władze cywilne i wojskowe operacji wycofania i ewakuacji urzędów, zakładów przemysłowych i ludności cywilnej. Wycofania w Wielkopolsce rozpoczęto w momencie ogłoszenia w Polsce w dniu 30 sierpnia 1939 r. powszechnej mobilizacji. W pierwszej kolejności ewakuowano starostwa powiatowe. Rozpoczęła się też ewakuacja władz wojewódzkich p o wydaniu przez Naczelnego Wodza dnia 2 września rozkazu wycofania „Armii Poznań” na główną linię obronną, znajdującą się w odległości około 100 km na wschód od Poznania. Ewakuacja władz wytworzyła pustkę organizacyjną, zwłaszcza w zakresie organizacji aprowizacji, służby zdrowia, transportu, opieki nad uchodźcami. Rzesza uciekinierów wszystkimi możliwymi środkami lokomocji, a bardzo często pieszo, zablokowały niemal wszystkie drogi, przepełniły dworce kolejowe. Wyludnieniu uległo wiele wiosek z pasa pogranicznego, a ich mieszkańcy z mieniem i żywym inwentarzem tułali się po drogach Wielkopolski, szukając bezpiecznego schronienia. Kolumny uciekinierów na drogach i pociągi ewakuacyjne stały się łatwym celem dla lotnictwa niemieckiego, które atakowało transporty na szlakach i stacjach kolejowych.

W jednym tylko pociągu ewakuacyjnym, wiozącym ludność z Krotoszyna, zginęło 300 osób.

Zapewnienie wyżywienia takich mas ludzkich, jak również zabezpieczenie opieki sanitarno-medycznej przekraczało możliwości wsi i miast, przez które ciągnęły kolumny uciekinierów. Złagodzić skutki tragedii mogła tylko społeczna działalność i samopomoc wszystkich Wielkopolan.

Założenia planu wycofania urzędów przewidywały powołanie komisarzy cywilnych, w praktyce jednak komisarze nie przejęli władzy w Wielkopolsce. Nie zdołano też wyegzekwować zarządzenia Wojewody Poznańskiego z dnia 1 września 1939 r. w sprawie składania na posterunkach policji i w urzędach broni palnej i białej oraz amunicji.

W pierwszym rzędzie w miejsce ewakuowanych urzędów zaczęła powstawać administracja zastępcza, tworzona przez nielicznych pozostałych na miejscu urzędników, emerytowanych urzędników różnych szczebli administracji, działaczy organizacji społecznych i politycznych, Stronnictwa Narodowego, Związku Powstańców Wielkopolskich, Związku Strzeleckiego, ZHP, TG „Sokół” i innych.

Społeczeństwo Wielkopolski w tych trudnych dniach zdało obywatelski egzamin, nie pozwoliło na rozprzestrzenienie się anarchii i bezkarną działalność niemieckich dywersantów. Przystąpiono do tworzenia tymczasowych władz i oddziałów porządkowych, co było nakazem chwili. Głównym celem, dla którego organizowano straże, była ochrona życia i mienia mieszkańców oraz obiektów państwowych i zakładów użyteczności publicznej, kierowanie ruchem uciekinierów i przygotowanie dla nich kwater i żywności, a przede wszystkim niedopuszczenie do kradzieży, podpaleń oraz ochrona przed szpiegami i dywersantami. Nowa administracja zorganizowana została w miastach i wsiach. Pełniła też — w razie potrzeby funkcje policyjne i sądowe. Odtworzona została także administracja miejska i wojewódzka w Poznaniu. Komisaryczną władzę 5 września 1939 r. objął były Prezydent Miasta Poznania, Cyryl Ratajski. Od 7 września Ratajski objął też urząd wojewody. W miejsce policji zorganizowana została Straż Obywatelska pod komendą inż. Jana Skotarka.

W mieście przywrócono porządek i w miarę normalne życie. Wprowadzono godzinę policyjną, kupcom i rzemieślnikom nakazano otworzyć sklepy i warsztaty. Uniemożliwiono działalność dywersantom niemieckim i elementom przestępczym.

Zadaniem chwili było zapewnienie aprowizacji miasta, zorganizowanie różnych form opieki społecznej, zapewnienie ciągłości pracy wodociągów, elektrowni, gazowni, szpitali, poczty i banków. Za aprowizację miasta odpowiedzialna była Aprowizacja Obywatelska, zorganizowana przez Komendę Straży Obywatelskiej. Dnia 7 września 1939 r. w Poznaniu powstał Wojewódzki Obywatelski Komitet Społeczny pod przewodnictwem uczestnika Powstania Wielkopolskiego ks. Pawła Steinmetza.

W Gnieźnieńskim tymczasem administracja i Straż Obywatelska utworzona została przez innego bohatera zrywu powstańczego z lat 1918—1919, ks. mjr. Mateusz Zabłockiego. W organizacji oddziałów Straży aktywnie uczestniczyli obok byłych powstańców także rezerwiści, harcerze, strażacy i kolejarze. Pomyślano też o utworzeniu punktów sanitarno-medycznych. Straż Obywatelska swoim zasięgiem obejmowała miasto Gniezno oraz oddziały utworzone w Kłecku i Witkowie oraz placówki wiejskie, m.in. w Żydowie, Jankowie Dolnym i Kiszkowie. Oddziały Straży Obywatelskiej utworzone zostały m.in. w Mogilnie, Trzemesznie. Straż w Gnieźnieńskim w powiązaniu ze Strażą w powiecie mogileńskim, utworzyły zorganizowany system obrony wzdłuż szosy i linii kolejowej Gniezno-Inowrocław. Tak więc Gniezno ubezpieczone było z trzech stron, z północnej, wschodniej i południowej i we wszystkich tych rejonach doszło do starć z hitlerowcami.

W Wielkopolsce południowo-zachodniej, podobnie jak w Mogilnie i Trzemesznie, straże utworzono w końcu sierpnia 1939 r. Natomiast w części południowej i Kaliskim — w pierwszych dwóch dniach września. Komitet Społeczny w Rawiczu i tamtejsza straż uwolniły z miejscowego więzienia grupę komunistów. Pomocy udzielił im też — w trakcie marszu na Warszawę — Koźmiński Komitet Obywatelski.

Ludność cywilna Wielkopolski wystąpiła też do walki z wkraczającymi wojskami hitlerowskimi w spontanicznym odruchu oporu, wypływającym z usankcjonowanego w prawie międzynarodowym prawa obrony napadniętego terytorium państwowego. Zgodnie z Konwencją Haską z 1907 r. ludność cywilna mogła chwycić za broń w obronie napadniętej Ojczyzny. Do największych starć zbrojnych pomiędzy polskimi oddziałami samoobrony a oddziałami niemieckimi doszło na terenie powiatu gnieźnieńskiego, w rejonie Kłecka i innych miejscowości. W systemie obronnym powiatu gnieźnieńskiego kluczową pozycję stanowiło właśnie Kłecko. Komenda Straży Obywatelskiej w Gnieźnie przewidywała słusznie, że przez Kłecko Niemcy będą starali się jak najwcześniej dotrzeć do Gniezna.

Do walk w obronie Ziemi Gnieźnieńskiej doszło w dniach od 8 do 11 września 1939 r. Kłecko padło po dwudniowym oporze (8—9 września). Walki toczyły się na przedpolach, jak i w samym miasteczku. Ochotnicy stawiali opór regularnej jednostce niemieckiej, batalionowi 12 pułku „Greznzschutzu”, dysponującym m.in. ciężką bronią maszynową. Przyjmując, że siły obrońców Kłecka z pominięciem oddziałów spieszących na pomoc okolicy, liczyły maksymalnie 150 ludzi w wyniku strat bojowych a nie egzekucji, wyeliminowanych zostało 30—40 obrońców. Walki toczyły się też w rejonie Działynia, (Oddziały S. Frydrycha, S. Sojki i J. Bielskiego), Zdziechowy, Piekar, Żydowa, Jankowa Dolnego, Witkowa.

Dnia 10 września, w trakcie walk pod Żydowem, przybył tam M. Zabłocki. Widząc nierówną walkę rozkazał obrońcom zaprzestania ognia, a sam udał się w kierunku wroga samochodem, zaopatrzony w białą flagę, z zamiarem wszczęcia pertraktacji o przerwaniu ognia. Został jednak na szosie ostrzelany, zraniony w rękę i wzięty do niewoli. W tej sytuacji Komenda Powiatowa SO w Gnieźnie postanowiła zaprzestać walki. Obawiano się też, że Niemcy mogą zniszczyć bezcenne zabytki Gniezna. Dnia 11 września oddziały niemieckie wkroczyły do miasta. Ogółem — jak wynika z niepełnych danych — na terenie powiatu gnieźnieńskiego ludność cywilna stawiła opór hitlerowcom w 22 miejscowościach. Opór ludności cywilnej w północno-wschodniej Wielkopolsce trwał trzy dni. Hitlerowscy w niezwykle okrutny sposób zemścili się za opóźnienie w zajmowaniu tego skrawka Polski. Największą daninę krwi złożyli mieszkańcy Kłecka i okolicy. Przyjąć można, że w dniach od 8 do 15 września 1939 r. w Gnieźnieńskim zostało zamordowanych i poległo 500 osób.

Innymi, większymi ogniskami oporu ludności cywilnej w północno-wschodniej części Wielkopolski i Kujaw były przede wszystkim okolice Inowrocławia, Mogilna i Trzemeszna. W Inowrocławiu do pierwszych starć doszło 6 września 1939 r., sprowokowanych przez członków hitlerowskiej V kolumny. Dywersja niemiecka została zlikwidowana w ciągu kilku godzin. W walkach o miasto trwających do 8 września Niemcy wprowadzili do akcji samochody pancerne.

Mogilno odpierało ataki Wermachtu od 9 do 11 września. Wtedy to, po dwugodzinnych walkach hitlerowcy wdarli się do miasta, mordując 117 osób. Dzień wcześniej w nierównej walce ulegli obrońcy Trzemeszna. Poległ m.in. organizator obrony Wojciech Andrzejewski i kilkunastu mieszkańców miasta i okolicy.

Do wystąpień zbrojnych przeciwko wojskom hitlerowskim doszło także w wielu innych miejscowości Wielkopolski, choć w znacznie mniejszym stopniu. Wpłynęła na to przede wszystkim szybkość działań wojsk hitlerowskich w zachodniej, południowo-zachodniej i południowej Wielkopolsce, co spowodowało wycofanie się oddziałów Wojska Polskiego w ciągu pierwszych trzech-czterech dni wojny. Do starć z wkraczającymi oddziałami niemieckimi doszło m.in. 7 września w powiecie obornickim, w Maniewie; 7 września w Murowanej Goślinie; w powiecie nowotomskim — koło Zbąszynia.

W południowo-zachodzniej Wielkopolsce spontanicznie tworzone oddziały samoobrony, samodzielnie lub z wojskiem, brały udział w tłumieniu dywersji hitlerowskiej, np. w Lesznie i Rawiczu. Przed Niemcami broniło się Bojanowo w Rawickim. W tym rejonie Wielkopolski — podobnie jak i w pozostałych — do oddziałów wojskowych zgłaszało się wielu ochotników, prosząc o wcielenie ich do oddziałów regularnych. Niekiedy prośby takie były uwzględniane. Najczęściej jednak ochotników kierowano w głąb kraju. Zorganizowano oddziały m.in. w Kościanie (złożony z byłych powstańców i harcerzy) oraz w Gostyniu (członkowie „Wici”, harcerze, robotnicy).

W Wielkopolsce południowo-wschodniej doszło do licznych wystąpień zbrojnych w obronie Ojczyzny. W dniu 2 września w rejonie Grabowa nad Prosną, m.in. w wioskach Chlewo i Bukownica, mieszkańcy zagrodzili drogę hitlerowskiej 24 dywizji piechoty. Był to rejon dużej aktywności niemieckiej V kolumny. Do wystąpień doszło też w Dębicy w powiecie ostrowskim i w Witaszycach. Ludność cywilna broniła się też w rejonie Ostrowa Wlkp., Odolanowa i Granowca. Ci, którzy wpadli w ręce hitlerowców ginęli z rąk żołnierzy Wermachtu.

Z determinacją bronili się także mieszkańcy Kalisza. Stawili oni opór 26 pp. Wermachtu, wspartemu artylerią. Niektóre punkty oporu, m.in. w fabryce dykty, zniszczone zostały artyleryjskim ogniem na wprost. W obronie miasta uczestniczył przede wszystkim miejscowy proletariat.

Z wojskowego punktu widzenia opór ludności cywilnej nie miał większego znaczenia, choć w niektórych opóźniło to zajmowanie Wielkopolski przez oddziały hitlerowski. Chodziło o znaczenie moralne. Ludność Wielkopolski, bez względu na wiek i płeć, wychowana w tradycji walk z naporem germańskim, utożsamiała się z żołnierzami. W świadomości społeczeństwa pomoc „swoim” wielkopolskim i innym oddziałom była nakazem chwili. Z tego punktu widzenia walkę z dywersją i wkraczającymi oddziałami trzeba ocenić z najwyższym uznaniem. Bohaterska, patriotyczna postawa ludności cywilnej wpływała mobilizująco na żołnierzy Armii „Poznań”. Obrona Wielkopolski miała charakter wyzwoleńczych, ludowych działań powstańczych. Stanowiła punkt wyjścia do podziemnego ruchu oporu w latach 1939—1945.


Źródła:


— P. Bauer, J. Krzywan i B. Polak, Wielkopolanie w obronie Ojczyzny 1939, Poznań 1989.

— H. Batowski, Agonia pokoju i początek wojny (sierpień-wrzesień 1939), Poznań 1979.

— J. Bohler, Zbrodnie Wermachtu w Polsce, kraków 2009.

— J. Bohler, Najazd 1939, Niemcy przeciw Polsce, Kraków 2011.

— A. Czubiński, Historia drugiej wojny światowej 1939—1945, Poznań 2004.

— C. Łuczak, Dzieje Polski 1939—1945, poznań 2007.

— J. Karski, Wielkie mocarstwa wobec Polski, Warszawa 1992.

— M. Kornat, Polityka równowagi, Kraków 2007.

— L. Moczulski, Wojna polska 1939, Warszawa 2009.

— M. Zgórniak, Europa w przededniu wojny, Kraków 1993.

Bitwa nad Bzurą 1939 r.

Dnia 9 września 1939 r., o godzinie 17:00 ruszyło natarcie wojsk polskich na 4, 8 i 10 armię niemiecką. Uderzenie dywizji „Armii Poznań”, poza 25 Dywizją Piechoty, odbyło się bez przygotowania artyleryjskiego, chodziło bowiem o wykorzystanie czynnika zaskoczenia. Polskie natarcie z miejsca uzyskało powodzenie, odrzucając od Bzury oddziały niemieckiej 24 i 30 dywizji piechoty. W ciągu pierwszych czterech dni walk, pomimo poważnych strat, wszystkie dywizje osiągnęły sukcesy. 25 Dywizja Piechoty w nocnym natarciu opanowała Łęczycę, a w ciąg dnia 10 września rejon Sierpowa. W dniu następnym dywizja zajęła linię: Czerchów-Jagodowo i folwark Wróblew, osiągając swymi wysuniętymi elementami w dniu 12 września przedmieście Ozorkowa. W walkach dywizji szczególnie wyróżniły się pułki 56 — krotoszyński płk. Wojciecha Tyczyńskiego i 60 — ostrowski ppłk. Mariana Frydrycha.

Bitwa nad Bzurą. Fot. fotopolska.eu

Ciężkie walki toczyła 17 Dywizja Piechoty. W dniu 11 września dywizja ta powstrzymała natarcie niemieckie 17 dywizji piechoty, zdobywając kolejno: Grabiszew, Małachowice i dwór Sokolniki. W dniu następnym dywizja kontynuowała natarcie, zdobywając w ciężkich walkach miejscowość Modlną i wzgórze Celestynów. W toku walk wyróżnił się gnieźnieński 69 pułk piechoty płk. Stanisława Dworzaka.

14 Dywizja Piechoty po opanowaniu Piątku, zdobytego przez 57 pułk piechoty płk. Tomasza Rybotyckiego, kontynuowała natarcie w kierunku lasów Witów. Walcząc z elementami 30 niemieckiej dywizji piechoty pod wieczór 11 września dywizja ta zajęła: Mąkolice, Osse i Sadówkę. W rejon miejscowości Mąkolice niemiecka artyleria ciężka położyła silny ogień, zadając ciężkie straty II dywizjonowi 7 pułku artylerii ciężkiej i 14 dywizjonowi artylerii ciężkiej. W dniu następnym dywizja odpierała ataki dwóch niemieckich pułków piechoty z 10 dywizji piechoty. Nieprzyjaciel nacierał również na Koźle i Sadówkę, skutecznie bronione przez leszczyński 55 pułk piechoty płk. Władysława Wiecierzyńskiego. Pułk ten walczył ofiarnie przez całe cztery pierwsze dni natarcia.

Grupa gen. Skotnickiego po rozbiciu nieprzyjaciela pod Uniejowem, gdzie zwycięskie walki toczył 6 pułk ułanów, kontynuowała działania w rejonie Wartkowic i w kierunku lasów na południe od Ozorkowa. Na szczególne uznanie zasługuję oddany do dyspozycji dowódcy Grupy 7 batalion strzelców, którego dowódca mjr Józef Szul w doskonale przeprowadzonym natarciu ubiegł nieprzyjaciela, rozbijając jego 375 pułk piechoty z 221 dywizji rezerwowej pod Białą Górą.

Tocząc ciężkie walki sukcesy odnosiła także Wielkopolska Brygada Kawalerii. Szczególnie duży wysiłek dał 17 pułk ułanów płk. Ignacego Kowalczewskiego w walkach o Sobotę i Walewice oraz 7 pułk strzelców konnych płk. Stanisława Królickiego.

W godzinach wieczornych 11 września ruszyło natarcie Grupy Operacyjnej gen. Mikołaja Bołtucia z armii pomorskiej. 4 Dywizja Piechoty opanowała Bielawy i las w rejonie Głowna, odciążając w ten sposób działania Wielkopolskiej Brygady Kawalerii. W walkach wyróżniła się 16 Dywizja Piechoty, a szczególnie jej 64 pułk zajęciem Łowicza.

Pomimo, że atut zaskoczenia już minął i nieprzyjaciel zaczął kierować w rejon bitwy coraz to nowe siły, gen. Kutrzeba postanowił wykorzystać dotychczasowe powodzenie i kontynuować natarcie od świtu 13 września. Wschodnie skrzydło natarcia miało być wsparte Grupą Operacyjną gen. Bołtucia (4 i 16 DP), później do walki włączyć się miała 26, a następnie 15 Dywizja Piechoty również z armii pomorskiej. Na dowódcę natarcia wyznaczony został dowódca Armii „Pomorze”, gen. Władysław Bortnowski, który początkowo przyjął dowodzenie, a następnie na skutek depresji psychicznej z niego zrezygnował, nie widząc szansy na uzyskanie powodzenia. W tej sytuacji gen. Kutrzeba podjął decyzję przerwania natarcia w kierunku południowym, zarządzając odwrót na Warszawę.


Źródła:


— P. Bauer, B. Pawluk, Armia Poznań w wojnie obronnej 1939, Poznań 1983.

— P. Bauer, J. Krzywan i B. Polak, Wielkopolanie w obronie Ojczyzny 1939, Poznań 1989.

— K. Ciechanowski, Armia Pomorze 1939, Warszawa 1982.

— K. Komorowski, Boje Polskie 1939—1945, Przewodnik enc., Warszawa 2009.

— W. Roszkowski, Najnowsza historia Polski 1914—1945, Warszawa 2003.

— J. Szaflik, Historia Polski 1939—1947, Warszawa 1987.

— P.P. Wieczorkiewicz, Kampania 1939 r., Warszawa 2001.

— A. Zawilski, Bitwy polskiego Września, Łódź 1989.

— A. Zawilski, Polskie fronty 1918—1945, Warszawa 1997.

Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół Nadgoplański”

W styczniu 1939 r. wybrano nowy i ostatni przed II wojną światową zarząd gniazda „Sokoła Nadgoplańskiego”. Prezesem został Alfons Bożejewicz, wiceprezesem — Hilary Fedkowicz, sekretarzem — Adam Grześkowiak, skarbnikiem — Tadeusz Gościniak oraz 8 członków zarządu.

Do władz weszli ludzie młodzi mający wnieść większą aktywność w „Sokole”. Na 12 marca omawianego roku przygotowano przedstawienie pt. „Ku Ojczyźnie”. W zawodach o mistrzostwo drużynowe miasta Kruszwicy w tenisie stołowym na rok 1939 drużyna „Sokoła Nadgoplańskiego” po raz drugi zdobyła I miejsce przed szkołą Dokształcającą i drużyną harcerską.

Fot. sokołów z lat 30-tych, archiwum rodzinne p. P. Gościniak, na zdjęciu pierwszy od prawej w garniturze ojciec Leon Gościniak. trzeci z opaską na ramieniu wujek Tadeusz Gościniak

Ostatni publiczny występ TG „Sokół Nadgoplański” odbył się 2 lipca 1939 r. W tym dniu cała organizacja wymaszerowała z miasta przy dźwiękach orkiestry na „Letnisko” nad Gopłem, gdzie odbył się koncert, popisy gimnastyczne i występy artystyczne, a na zakończenie odbyła się zabawa taneczna.


Źródła drukowane:


— A. Bogucki, Związek Towarzystw Gimnastycznych „Sokół” w Polsce 1998—2002, Bydgoszcz 2005.

— A. Bogucki, Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” na Pomorzu 1893—1939, Bydgoszcz 1997.

— 125 lat Sokolstwa Polskiego 1867—1992, Warszawa-Inowrocław 1992.


Źródła internetowe:


— http://kruszwicahistoria.blogspot.com/2016/11/krotka-historia-sportu-w-kruszwicy.html

— http://kruszwicahistoria.blogspot.com/2015/05/soko-nadgoplanski.html

— http://www.dzienniklodzki.pl

— http://niezlomni.com/czolem-ojczyznie-szponem-wrogowi-148-rocznica-powstania-towarzystwa-gimnastycznego-sokol/

Okupacja Niemiecka w Kruszwicy 1939—1945 r.

Dnia 1 września 1939 r. hitlerowcy napadli Polskę i zagarnęli znaczną część ziem polskich. Zachodnie ziemie Rzeczypospolitej na mocy dekretu Adolfa Hitlera z 8 października 1939 r. zostały wcielone do Rzeszy. Ziemie te określano jako „eingegliederte Ostgebiete”. Na nich utworzono, na mocy powyżej wspomnianego dekretu, między innymi Kręg Rzeszy Poznań (Reichsgau Posen), przemianowany dekretem z 29 stycznia 1940 r. na „Reichsgau Wartheland”. Cały Okręg dzielił się na regencję: inowrocławską, kaliską i poznańską, a te z kolei na powiaty i dalej na gminy. Na czele Okręgu stał namiestnik (Reichsstatthalter) Artur Greiser, który był równocześnie okręgowym kierownikiem partii (Gueleiter). Na czele regencji, powiatu — landraci (starostowie), gminy — burmistrzowie.

Dowódca organizacji SS na Inowrocław i powiat — Obersturmbannfurer dr Hans Kolzow. Przybył do Inowrocławia 20 września. 22 września 1939 r. wydał odezwę wzywających niemieckich mężczyzn w wieku od 18 do 50 lat do wstępowania w szeregi Selbstschutzu. Fot. zbrodniapomorska.1939

Greiser zamierzał zgermanizować zdobycze niemieckie, poprzez wprowadzenie w życie politykę Firera, czyli wysiedlenie Polków i osiedlenie w ich miejsce Niemców. Stosowano także politykę eksterminacji wobec narodu polskiego. Po przeprowadzeniu w pierwszych miesiącach masowych egzekucji nastąpiło powolne i systematyczne niszczenie narodu polskiego. Polityka hitlerowska dążyła nie tylko do wyniszczenia biologicznego ludności polskiej, ale objęła również dzielnicę życia gospodarczego i kulturalnego.

Kruszwica należała do połowy 1940 r. do powiatu Mogilno w regencji inowrocławskiej, następnie włączone zostało do powiatu inowrocławskiego; liczyło około 5000 mieszkańców. W czerwcu 1940 roku, Kruszwicę (Kruschwitz) przemianowano na Wickingen.

Z 6 na 7 września 1939 r. ostatnie oddziały polskie opuściły Kruszwicę, wysadzając równocześnie dwa mosty na Gople. Wraz z wojskiem opuściły miasto miejscowe urzędy i część ludności polskiej. Pierwsze oddziały wojsk niemieckich pojawiły się 9 września 1939 r. Dnia 12 września 1939 r. przybyły do Kruszwicy oddziały SS i SA, a w ich szeregach można było zobaczyć miejscowych Niemców, którzy przed wrześniem 1939 r. uciekli do Gdańska lub na tereny III Rzeszy.

Z przybyciem wojsk niemieckich wiąże się powstanie miejscowych urzędów niemieckich. Pierwszym burmistrzem Kruszwicy został Ortwig, który przed wojną był głównym księgowym w Kobylnikach. Od 26 lutego 1940 r. do 31 sierpnia 1942 r. burmistrzem był Andrae, którego pomocnikiem był SS-Sturmfuhrer Heinz Richter.

Andrae pracował przed wojną w konsulacie w Poznaniu. Po nim burmistrzem został Erich Damrath z Gniewkowa. 26 sierpnia 1940 r. powstał w Kruszwicy urząd pracy (Arbeitsamt), zadaniem którego było werbowanie Polaków do pracy w miejscowych zakładach lub też wysyłanie ich na prace do Rzeszy. Prawdopodobnie poprzez urząd pracy wysłano do Rzeszy około 800 kruszwiczan na prace przymusowe.

Od pierwszych dni okupacji hitlerowskiej rozpoczęły się w Kruszwicy prześladowania Polaków, które niejednokrotnie kończyły się śmiercią. Około 10 mieszkańców Kruszwicy zostało bez powodu rozstrzelanych przez Niemców.

W październiku 1939 r. wśród rozstrzelonych 36 Polaków i Żydów w Łagiewnikach rozpoznano tylko jednego Polaka z Kruszwicy, a mianowicie Jaworskiego. Straceni byli najpierw więzieni w Inowrocławiu, skąd po przesłuchaniu połączonych z torturami przewieziono ich do Kruszwicy, a stamtąd do Łagiewnik. Egzekucję przeprowadziło 12 żołnierzy Wermachtu, którym asystował burmistrz Kruszwicy Ortwig.

W styczniu 1940 r. żandarmeria rozstrzelała w Kruszwicy Polaka (prawdopodobnie Śmiłowskiego), w lesie koło Popowa, za uwagi krytyczne pod adresem postępowania Niemców. W 1942 r. żandarmeria rozstrzelała trzech Polaków w Kruszwicy.

W 1939 roku Niemcy aresztowali wszystkich nauczycieli i nauczycielki narodowości polskiej. Aresztowano również księdza rzymsko-katolickiego Stefana Schoenborna, którego następnie wywieziono do obozu w Dachau, gdzie zmarł.

W pierwszych dniach okupacji Niemcy zebrali wszystkich mężczyzn na miejscowym rynku i wezwali ich do podporządkowania się władzom niemieckim, zapowiadając jednocześnie, że wszelka próba oporu zostanie krwawo zgnieciona. Aby sterroryzować ludność polską Niemcy wyznaczyli około 120 zakładników, którzy mieli być gwarancją spokojnego zachowania się pozostałych mieszkańców Kruszwicy. Zakładnicy byli zobowiązani zgłaszać się co pewien czas na posterunku policji.

Administracja niemiecka zajmował się konfiskatą mienia (Główny Urząd Powierniczy). W Kruszwicy Niemcy skonfiskowali w 1940 r. u Tadeusza Majewskiego meble, wóz i konia. Ignacemu Uklejewskiemu zabrano w roku 1941 warsztat ślusarski i rower, a R. Radtkemu w lipcu 1941 r. zamknięto sklep i skonfiskowano cały towar.

W ramach akcji wysiedleńczej, Kruszwicę zostali zmuszeni opuścić między innymi: A. Sicińska, J. Mały, R. Tajekowski, J. Kwiatkowski, Sekściński, Słowik. Około 120 Polaków wysłano do obozów koncentracyjnych i obozów pracy. Nie małą ilość kruszwiczan wysiedlono do Generalnego Gubernatorstwa. Transportowano ich najpierw do Inowrocławia, a stamtąd pociągami towarowymi na miejsce przeznaczenia.

Lista narodowa (Deutsche Volksliste) liczyła 220 nazwisk kruszwiczan — Polaków. Wpisywano na nią jednostki uznane za nadające się do zniszczenia.

Niemcy palili każdy symbol polskości w Kruszwicy. Rozwiązali stowarzyszenia polskie. Skonfiskowali sztandary i odznaki. Zwalczano przejawy wiary. Hitlerowcy niszczyli krzyże i polskie nagrobki na cmentarzach. Usuwano także wszelkie napisy w języku polskim, choć zezwolono Polakom porozumiewać się swym językiem ojczystym.

W szkołach, mówiono jednak tylko po niemiecku. Konfiskowano książki, także z bibliotek (rozporządzenie burmistrza Artura Greisera). Przekazano na makulaturę ponad 4400 dzieł literatury, autorstwa polskich pisarzy.

Katedra została zmieniona w sierpniu 1941 r. na magazyn zboża, a inny kościół rzymsko-katolicki na „Feierhalle” dla partii. Z kościołów Niemcy zrabowali szaty, naczynia liturgiczne i inne kosztowności. Na przełomie 1939/1940 r. zburzono również bożnicę żydowską.

W Kruszwicy istniał także obóz pracy dla Żydów w okresie od 3 listopada 1942 r. do 27 kwietnia 1943 r. Mieścił się on w dawnym hotelu pod Mysią Wieżą. Przebywało w nim około 120 Żydów. Prawdopodobnie ponieśli oni śmierć w obozie zagłady w Chełmie nad Nerem.

Polacy w Kruszwicy byli zobowiązani do ustępowania z chodnika przechodzącym Niemcom i zdejmowania przed nimi nakryć głowy. Nie wolno im też było uczęszczać do lokali niemieckich. Seanse filmowe były osobne dla Polaków i dla Niemców.

Od końca 1941 r. wolno było zawrzeć związek małżeński Polakowi dopiero po ukończeniu 25, a Polce 22 roku życia. W 1943 r. Greiser podniósł granice wieku do lat 28, a dla kobiet 25. Miało to doprowadzić do obniżenia naturalnego przyrostu wśród ludności polskiej.

Znaczna część Polaków pracowała w miejscowej cukrowni. Czas pracy wynosił 10 godzin (od godziny 7 do 17). Stawki płacowe były niższe dla Polaków o 20 %, od stawek Niemców. Pod koniec 1944 r. Niemcy kierowali miejscowych Polaków do kopania rowów i okopów.

Terror okupanta nie potrafił zdusić życia narodowego Polaków. Jak na wszystkich ziemiach rozwijał się ruch oporu w najróżniejszych postaciach. Już 1939 r. w Wielkopolsce istniała tajna organizacja „Ojczyzna”. Postawiła ona sobie za cel pomoc ofiarom wojny, organizacje tajnego nauczania, kolportaż prasy konspiracyjnej oraz informowanie Aliantów o warunkach panujących na ziemiach polskich. Jeden z bardziej aktywnych na Kujawach ośrodków tej organizacji znajdował się w Inowrocławiu. Z ramienia tej organizacji powstały w Kruszwicy komplety tajnego nauczania w zakresie programu szkoły podstawowej i średniej.

Szczególnym okrucieństwem i prześladowaniem Polaków w okresie okupacji przyczynili się niemieccy burmistrzowie, harff — kierownik szkoły, Hitze i Batschyk — policjanci, Schmelter — dyrektor cukrowni, Willy Drummer — urzędnik magistratu, Artur Greiser — namiestnik „kraju Warty”.


Źródła:


— K. Hefner, Kolegiata śś. Piotra i Pawła w Kruszwicy, Kruszwica 1998.

— Zarys monograficzny Kruszwicy, pod red. Jana Grześkowiaka, Toruń 1965, s. 283.

— J. Sziling, Okupacja Hitlerowska w Kruszwicy w latach 1939—1945.

— H. Zieliński, Historia Polski 1914—1939, Ossolineum 1983.

Inowrocław w pierwszych dniach drugiej wojny światowej

W wydaniu „Dziennik Kujawski” z 27 sierpnia 1939 r., opublikował odezwę prezydenta Inowrocławia z apelem do mieszkańców. Apolinary Jankowski pisał:


„Przeżywamy chwile poważne. Na wszystko patrzymy spokojnie, gotowi do odparcia ataku”.

Kopanie rowów przeciwlotniczych w Inowrocławiu. Fot. ze zbiorów Piotra Strachanowskiego.

Jeszcze w połowie czerwca, kiedy Rada Miejska kończyła wiosenną sesję, prezydent żegnając rajców życzył im udanego wypoczynku i zapowiadał wznowienie prac samorządu już we wrześniu. Druga połowa czerwca i lipiec minęły w mieście bez specjalnych napięć, zaś skwarne lato skutecznie osłabiało temperaturę politycznych napięć.

W „Dzienniku Kujawskim” nadal dominowała kanikuła i błahe tematy. Pasjonowano się m.in. tym, że do Solanek na kurację zjechał książę Konstanty Czetwertyński z Grodzieńszczyzny, także redaktorzy Polskiego Radia z „fali ogólnopolskiej”, jak i niezbadane wyroki losu przywiodły tu grupę obcokrajowców, w tym Angielkę Blancę Jones, która udzieliła prasie stosownego wywiadu. W repertuarze kina „Słońce” frekwencją cieszył się film sensacyjny „Zeznania szpiega”.

Napięcie jednak szybko narastało, nawet przemarsze harcerzy zaczęły się źle kojarzyć. W tych ostatnich dniach nie było już w mieście pułków z miejscowego garnizonu. Jeszcze 25 sierpnia koszary przy Dworcowej opuścił 59 pp wlkp., puste były również koszary 4 pal-u przy Jacewskiej. Od 27 sierpnia w kilku punktach miasta kopano rowy przeciwlotnicze i tworzono prowizoryczne schrony. Niespotykany ruch panował na dworcu kolejowym, a zamieszanie pogłębiały pociągi nadjeżdżające z coraz większym opóźnieniem.

Wreszcie 31 sierpnia na słupach ogłoszeniowych pojawiło się zarządzenie Prezydenta RP o powszechnej mobilizacji. 1 września 1939 r. (był piątek) odwołano zajęcia w szkołach, ale pracowały urzędy, większość sklepów, jeszcze bez opóźnień wyszedł „Dziennik Kujawski”. Po południu otwarto kina i kawiarnie, jednak od wieczora obowiązywało zaciemnienie. Niezdyscyplinowanych upominały patrole OPL-u.

Syreny alarmowe nad miastem zawyły 2 września. Najpierw w południe, a ponownie po kilku godzinach, i wówczas słychać było dalekie detonacje bomb. Wkrótce do szpitala furmankami zwieziono rannych z Janikowa, gdzie celem ataku stała się cukrownia. Samoloty Luftwaffe pikowały też na stojący za miastem pociąg wojskowy. Nad wieczorem dotarły pierwsze grupy uciekinierów z powiatów nadgranicznych, a na dworzec wjechał pociąg ewakuowanych z Poznania. Tworzono dla nich miejsca wypoczynku, m in. w Sokolni i w Parku Miejskim (teatr).

W kuchniach polowych Przysposobienia Kobiet do Obrony Kraju gotowano posiłki. W niedzielne przedpołudnie (3 września) po raz pierwszy na miasto spadły bomby. Zginęło 11 osób, wielu było rannych. Lufftwaffe atakowało m.in. dworzec kolejowy, gazownię i koszary. Nad wieczorem na Rynku gęstniał tłum, który słowami otuchy wspierali proboszczowie Bolesław Jaśkowski i Stanisław Kubski. Na wieść, że zanikają struktury władzy, poważni obywatele na czele z 81-letnim b. prezydentem Józefem Krzymińskim przystąpili do tworzenia Straży Obywatelskiej.

Narastało przekonanie, że dopiero linia Wisły powstrzyma Niemców. Plotkowano, że miasto ma być punktem obrony. Ruchy wojska to potwierdzały, bo 18 i 37 pp. obsadziły tory kolejowe na Toruń i Solanki. Ogień do przelatujących wrogich samolotów z rzadka otwierała artyleria przeciwlotnicza, której działa ustawiono na obrzeżach Solanek i przy stadionie. Liczne grupy opuszczały miasto. Kierowano się szosą na Kruszwicę i Radziejów, a potem na Włocławek, Kutno i Warszawę.

Przygnębiła wieść o wkroczeniu do Bydgoszczy Wehrmachtu. Starosta wyrzyski Ludwik Muzyczka, który 5 września objął na krótko władzę, wieczorem opuścił miasto. Ruch na ulicach był coraz mniejszy, uaktywnili się dywersanci, dochodziło do aktów samosądu. Niemcy byli coraz bliżej, pozostały już tylko ostatnie chwile wolności, z trwogą oczekiwano co przyniosą najbliższe godziny.


Źródła:


— Dziennik Kujawski z 27 sierpnia 1939 r.

— E. Mikołajczak, Makabryczna jesień 1939 r., Nasze Miasto Inowrocław nr 10 (56), październik 2009.

— Instytut Pamięci Narodowej, 5 marca 2004, przegląd mediów.

— W. Roszkowski, Najnowsza historia Polski 1914—1945, Warszawa 2003.

— J. Szaflik, Historia Polski 1939—1947, Warszawa 1987.

— P.P. Wieczorkiewicz, Kampania 1939 r., Warszawa 2001.

— A. Zawilski, Bitwy polskiego Września, Łódź 1989.

— A. Zawilski, Polskie fronty 1918—1945, Warszawa 1997.

— www. historiakujawska.blogspot.com w: portal Historia Kujaw

Nauka w Kruszwicy w czasie okupacji niemieckiej

Wybuch II Wojny Światowej poruszył mieszkańców Kruszwicy. Wkroczenie wojsk niemieckich do Polski spowodowało masowe ucieczki z rejonów pogranicza do centralnej Polski. Już w pierwszych dniach września ukazały się w Kruszwicy pierwsze kolumny nieszczęśników, próbujących uciec od śmierci, względnie przed represjami niemieckimi. Utworzył się obywatelski komitet pomocy dla uciekinierów, który zajął się ich zakwaterowaniem i zaprowiantowaniem. Jako kwatery posłużyły w pierwszym rzędzie obie miejscowe szkoły, które wkrótce wypełniły się po brzegi. W miarę przybliżenia się frontu także miejscowe instytucje i rodziny włączyły się do fali uciekinierów i różnymi środkami lokomocji ruszyły w nieznane. Rodziny uciekinierów i te, które nie miały środków do ucieczki, pozostały na miejscu i musiały tu przeżywać przesuwanie się frontu.

Wkrótce po zorganizowaniu w Kruszwicy administracji niemieckiej wmaszerował do miasta pierwszy oddział wojskowy i zakwaterował się w obu szkołach. Z tym dniem znalazła się Kruszwica na przeciąg ponad 5 lat pod okupacją niemiecką, która całkowicie zmieniła zajęcia i tryb życia jej mieszkańców. Dnia 10 październik 1939 r. nauczycielstwo miejscowe i z terenu gminy wezwano do Zarządu Miejskiego, skąd po dłuższym, pełnym napięcia oczekiwaniu odstawiono ich pod eskortą do więzienia w Inowrocławiu jako internowanych. Byli wśród nich nauczyciele: Julian Kowalkiewicz z Lachmirowic, Władysław Kosiaty z Racic, Konrad Muszyński z Suków, Kazimierz Kujawa z Bachorc, Ignacy Trawka z Głębokiego, Teodor Szweda z Rusinowa, Leon Uklejewski, Wawrzyniec Musiałkiewicz i Marian Jackowiak z Kruszwicy. 17 grudnia 1939 r. wysiedlono ich wraz z wielu innymi więźniami do województwa lubelskiego. Na stacji w Gniewkowie oczekiwały na nich rodziny przebywające od 2 tygodni w tamtejszym obozie, aby wspólnie udać się na przymusową tułaczkę okupacyjną.

Wojsko niemieckie zajmowało szkołę do 15 stycznia 1941 r. Z dniem 15 lutego 1941 r. szkołę objął nowy kierownik niemiecki Scharf i zorganizował na piętrze naukę 15 uczniów niemieckich. Po miesiącu oddano ją ponownie wojsku na kwatery, nauka odbywała się odtąd w szkole przy Rynku. Po roku przeniesiono szkołę niemiecką ponownie do gmachu głównego, a w szkole przy Rynku zorganizowano naukę dla dzieci polskich z miasta. Gdy w 1943 r. oddano budynek ten jako bursę dla uczniów niemieckich zamiejscowych, dzieci polskie z miasta musiały uczęszczać do szkół w Kruszwicy-wsi, Łagiewnikach, Bródzkach i Sławsku Wielkim. Woźnym szkoły był Jan Chojnacki, przedwojenny woźny szkoły nr 2. Jego zasługą jest przechowanie sztandaru szkolnego przedwojennego, mimo otrzymanego od Scharfa polecenia spalenia go.


Źródła:


— B. Grabowski, Wieś Sławsk Wielki, Kruszwica 2018.

— Artykułu M. Jackowiak, Szkolnictwo w Kruszwicy podczas okupacji, Kruszwica Zarys Monograficzny, Toruń 1965.

— W. Roszkowski, Najnowsza historia Polski 1914—1945, Warszawa 2003.

— J. Szaflik, Historia Polski 1939—1947, Warszawa 1987.

— www. historiakujawska.blogspot.com w: portal Historia Kujaw

Radziejów w okresie II wojny światowej (1939—1945)

Nikt w mieście nie był przygotowany na grozę wojenną, która zbliżała się do Radziejowa. Na niebie pojawiły się wrogie eskadry lotnictwa, budziły ogólny strach wśród mieszkańców. W początkach września pojawiły się w Radziejowie i okolicy kolumny uciekinierów, rekrutujące się początkowo z ludności Pomorza. Wkrótce dołączali do nich inni uciekinierzy z terenów leżących bliżej Radziejowa, jak Inowrocławia, Kruszwicy i innych, większość kierowała się na Brześć Kujawski i Włocławek.

Władzę miasta postanowiły również opuścić miasto. W pierwszych dniach wojny, na czele z burmistrzem Radziejowa Piotrem Strzeleckim ewakuowała się cała kadra urzędnicza miasta, która dołączyła do kolumn wędrujących w stronę Brześcia Kujawskiego. Niektórzy pozostali w mieście, część dołączyła do wojska. Wśród nich byli: Lucjan Gralak i weterynarz Walenty Łobodowski, starsi ludzie, którzy zamierzali wesprzeć żołnierzy w obronie. Takich ochotników było więcej.

Zamęt w mieście siały specjalnie przeszkolone do tego przez Niemców jednostki. Przykładowo przebrane zakonnice namawiały do ucieczki i opowiadały o terrorze jaki zbliża się do Radziejowa, zmniejszając w ten sposób morale w społeczności radziejowskiej i siejąc niepokój. Dnia 5 września przez miasto przeciągnęła się kolumna internowanych Niemców, wśród nich były eskortowane siostry. Polska Policja nie potrafiła znaleźć dowodu na kolaborację domniemanych sióstr z Niemcami. Kobiety puszczono wolno. Dołączyły do kolumn uciekinierów. Bezpośrednio po zajęciu miasta przez Niemców, rzekome zakonnice pojawiły się w mieście, ale tym razem w sukniach z hitlerowskimi emblematami.

Rankiem 8 września 1939 r. w mieście doszło do serii rabunków na okoliczne sklepy. Z miasta ewakuowała się policja-porządkowa, pozostawiając na straży miasta zaledwie kilkunastoosobową straż Obrony Narodowej, częściowo uzbrojoną w broń palną. Strzegli oni kilku punktów gospodarczych i mieszkań. W tym domu Niemca Ferdynanda Lange, posądzonego o kolaborowanie z Niemcami. Lange opuścił miasto wcześniej. W jego mieszkaniu znaleziono aparat nadawczy. Mieszkańcy pamiętali, że Lange przed wojną, spotykał się często z podejrzanymi osobami. Jeszcze przed wybuchem walk, policja z Radziejowa ujawniła przemyt broni i amunicji w karawanie pogrzebowym. Podejrzanym o zorganizowanie akcji dywersyjnej był właśnie Ferdynand Lange i nieznany Niemiec z Myszyńca.

W późnych godzinach przedpołudniowych, dnia 9 września 1939 r. do Radziejowa wkroczyły oddziały Wermachtu. Miasto było wyludnione.

Obronę miasta stanowiły nieliczne oddziały Obrony Narodowej. Doszło do wymiany ognia. Po krótkim starciu, schwytano żołnierzy radziejowskiej formacji Obrony Narodowej i rozstrzelano. Pluton egzekucyjny rozstrzelał między innymi: Piotra Łącznego i Władysława Rydza, z relacji mieszkańców wynika, że ofiarą Niemców padała także kobieca pochodząca z okolic Radziejowa, o nieustalonym nazwisku.

Pod koniec września ukazały się ogłoszenia okupantów niemieckich, wzywające do zgłoszenia się w poprzednim miejscu pracy. Do Radziejowa wracali ci mieszkańcy, którzy je opuścili w obawie o swoje życie w czasie „kampanii wrześniowej” 1939 r. Nie powrócili urzędnicy.

Burmistrzem Radziejowa został Adolf Sierkowski, który wcześniej zgłosił się jako Niemiec, do pierwszego wojskowego komendanta miasta Oberleutanta dr Fiedlera. Nazwę miasta zmieniono na Radenberg, a później na Radichau (istniało jeszcze jedno miasto o nazwie Radenberg w Saksonii).

Zamknięto szkołę radziejowską i przekształcono w ośrodek szklenia organizacji młodzieżowej „Hitler Jugend”. W radziejowskiej farze Niemcy urządzili magazyn, a później w roku 1942 więziono w kościele Żydów, przed wywiezieniem w celu zagłady. Fara była zamknięta do końca wojny. Kościół Franciszkanów był przeznaczony dla Niemców, ludność polska korzystała z kościoła w Sędzinie. Na ulicy Kościuszki Niemcy zorganizowali placówkę żandarmerii. W październiku 1939 r. do Radziejowa przybyło Gestapo, zajmując budynek naprzeciw klasztoru, należącą do notariusza Gustawa Około-Kułaka, brata wiceprezydenta miasta Warszawy Jana Gustawa Około-Kułaka. W kamienicy Około-Kułaka Gestapo mordowało swe ofiary. Ludność nazywała je „Domem Kaźni”. Niemcy nakazali zlikwidować pomnik Kościuszki na Rynku. Elementy pomnika Polacy zakopali w pobliżu apteki. Władze niemieckie przystąpiły do likwidacji ludności żydowskiej w mieście. Nakazano Żydom przenieść się do getta w okolicy ulicy Toruńskiej.

W 1940 r. Niemcy podpalili synagogę, a mury kazali rozebrać. W roku 1942 przewieziono pozostałych przy życiu Żydów do niemieckiego obozu zagłady. Zostali oni uśmierceni w specjalnych samochodach, spalinami samochodowymi.

Część Żydów uchroniła się przed śmiercią dzięki pomocy rodzin polskich. Np. Jakub Grojnowski ukrywał się u rodziny Czyżewskich w Czołowie pod Radziejowem, a rodzina Frantynbergów w Biskupicach.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.34
drukowana A5
za 39.6
drukowana A5
Kolorowa
za 64.5