E-book
16.38
drukowana A5
78.05
Koronawirus

Bezpłatny fragment - Koronawirus

III wojna światowa?


Objętość:
470 str.
ISBN:
978-83-8324-180-7
E-book
za 16.38
drukowana A5
za 78.05

Prolog

Kiedy zakończyła się I wojna światowa, mój ojciec miał sześć lat. Kiedy zakończyła się II wojna światowa, ja miałem siedem lat. O tym, że ludzkości zagraża III wojna światowa, słyszałem już niedługo po zakończeniu II wojny światowej a w późniejszych latach jeszcze wielokrotnie. Rozważano różne warianty: wojna z użyciem broni konwencjonalnej a także broni atomowej, którą Amerykanie wypróbowali po raz pierwszy w czasie ataków na japońskie miasta: Hirosimę 6 VIII 1945 roku i trzy dni później na Nagasaki. Użycie broni atomowej, udoskonalonej później i nazywanej bronią jądrową groziłoby zagładą całego świata. Tak jak wszyscy ludzie, ja także obawiałem się dojścia do skutku takiego kataklizmu. Jednakże kiedy w styczniu 2020 roku ukończyłem 82 lata życia, nie brałem raczej pod uwagę takiej możliwości, że dożyję jeszcze wybuchu III wojny światowej.

Okazało się, że byłem w błędzie. Minęło zaledwie dwa miesiące i wszystkie kontynenty na Ziemi z wyjątkiem Antarktydy ogarnęła III wojna światowa covidowa — za sprawą pandemii koronawirusa nazwanego później COVID-19. Wprawdzie śmierć ponosiło mniej ludzi niż w poprzednich dwóch wojnach światowych, ale doszło do sparaliżowania niemalże wszystkich dziedzin życia. Przewidywania były takie, że skutki tej III wojny światowej covidowej ludzkość na globie ziemskim odczuwać będzie jeszcze długo przez wiele najbliższych lat.


Warto przypomnieć w wielkim skrócie — zwłaszcza młodym — jak to było w czasie poprzednich dwóch wojen światowych.

I wojnie światowej, która trwała w latach 1914 — 1918 udział wzięły 33 państwa, z tego 29 po stronie tzw. trójporozumienia zwanego Ententą (Wielka Brytania, Francja, Rosja) i potem jeszcze dołączyły inne państwa, m.in. USA, Japonia, Serbia, Belgia, Rumunia. Ugrupowaniem przeciwstawnym było tzw. trójprzymierze (Niemcy, Austro-Węgry i Włochy) zwane także państwami centralnymi; zostało poparte przez Turcję i Bułgarię. Do wojska w I wojnie światowej zmobilizowano około 70 milionów ludzi — w jej wyniku zginęło ponad 10 milionów ludzi a około 20 milionów zostało rannych. W trakcie walk poniesione zostały ogromne straty materialne. Wojna trwała ponad 4 lata i zakończyła się porażką państw centralnych.

W wyniku traktatów pokojowych podpisanych po zakończeniu I wojny światowej Polska odzyskała niepodległość po 123 latach niewoli pod zaborami: austriackim, pruskim i rosyjskim.

Jednym z dalekosiężnych skutków I wojny światowej był wybuch w 1917 roku Rewolucji Październikowej w Rosji, w wyniku której zostało utworzone oficjalnie 30.12.1922 roku pierwsze na świecie państwo komunistyczne: Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Wodzem ZSRR był najpierw Włodzimierz Iljicz Lenin, a po jego śmierci 21.01.1924 roku Józef Stalin, który sprawował władzę do swej śmierci w 1953 roku. Józefowi Stalinowi przypisywano według różnych ocen spowodowanie śmierci około 20 milionów ludzi, ale są również szacunki oceniające liczbę wymordowanych przy jego współudziale osób oraz liczbę śmiertelnych ofiar polityki Stalina na 43 miliony a nawet więcej. Komunizm przetrwał do roku 1991, kiedy się okazało, że w gospodarce nie zdał egzaminu i nastąpił rozpad Związku Radzieckiego. Oficjalne rozwiązanie ZSRR nastąpiło 25 grudnia 1991 roku.


II wojnę światową rozpętały nazistowskie Niemcy pod wodzą Adolfa Hitlera, który doszedł do władzy na fali narastającego wśród Niemców niezadowolenia z powodu porażki w I wojnie światowej. Wojna rozpoczęła się 1 IX 1939 roku atakiem hitlerowskich Niemiec na Polskę, która jako pierwszy kraj przeciwstawiła się zbrojnie napaści agresora z zachodu. Francja i Anglia wypowiedziały wojnę Niemcom, ale działań zbrojnych nie podjęły i uczyniły to dopiero wtedy, kiedy same zostały zaatakowane. Armia Czerwona zajęła 17 IX 1939 roku wschodnie tereny Polski, a do wojny z Niemcami ZSRR przystąpił, kiedy sam został napadnięty. Potem do walki na śmierć i życie stanęły państwa tzw. Osi: Berlin-Rzym-Tokio, to znaczy Niemcy, Włochy, Japonia, które miały przeciwko sobie państwa koalicji antyhitlerowskiej: USA, Wielka Brytania, Francja i od 22 VI 1941 r. Związek Radziecki — po niemieckiej operacji pod kryptonimem Barbarossa.

II wojna światowa wciągnęła w swoją orbitę 61 państw, około miliard siedemset milionów ludności (cały świat liczył wtedy niewiele ponad dwa miliardy ludzi). Wojna toczyła się w Europie, Azji, Afryce Północnej, niemal na wszystkich morzach i oceanach. Ogółem powołano pod broń 110 milionów żołnierzy. W wyniku działań wojennych życie straciło wg różnych szacunków od 75 do 85 milionów ludzi, co stanowiło ponad 3 % całkowitej liczby ludności na świecie. Około 35 milionów zostało rannych. Straty ludnościowe ZSRR wyniosły 11,2 proc., Niemiec 7,4 proc., Japonii 2,5 proc., USA 0,2 proc., Wielkiej Brytanii wg niektórych danych 0,1 proc., wg innych 0,9 proc., Jugosławii 11,2 procent.

W Polsce straty ludnościowe wyniosły około 18 procent. Cała ziemia i wszystkie zakątki kraju były w czasie II wojny światowej dwukrotnie terenem działań bojowych Niemiec i ZSRR — najpierw z zachodu na wschód a potem ze wschodu na zachód. Ponadto w okresie tym cały kraj znajdował się pod wyniszczającą okupacją niemiecką. Polska straciła ponad 6 milionów obywateli i około 38 procent majątku narodowego. Stolica Polski Warszawa została na rozkaz Hitlera niemal zrównana z ziemią po powstaniu zbrojnym, które wybuchło 1-go sierpnia 1944 roku i trwało ponad dwa miesiące. Zginęło około 20 tysięcy powstańców i około 150 tysięcy ludności cywilnej. Pozostała przy życiu ludność Warszawy została wysiedlona, ponad 50 tysięcy osób trafiło do hitlerowskich obozów koncentracyjnych, około 150 tysięcy wywieziono na roboty przymusowe do Niemiec. Ze stolicy Polski Warszawy pozostały tylko ruiny, gruzy i zgliszcza. Jednakże wysiłkiem całego narodu polskiego miasto zostało po zakończeniu wojny w następnych latach odbudowane.

W czasie II wojny światowej doszło do Zagłady Żydów (Holokaust). Było to ludobójstwo około 6 milionów europejskich Żydów dokonane przez III Rzeszę Niemiecką i wspierane w różnym stopniu przez uzależnione od niej państwa sojusznicze. Liczba polskich Żydów wśród ofiar Zagłady szacowana jest według różnych źródeł od 2,6 mln do 3,3 mln osób. Symbolem Holokaustu stał się obóz koncentracyjny w Auschwitz.

Straty materialne wszystkich krajów w okresie II wojny światowej zostały oszacowane na około 260 miliardów dolarów, co na owe czasy było kwotą zawrotną, biorąc pod uwagę ówczesną wartość dolara.

Łączna wartość poniesionych strat w Polsce określono na kwotę około 50 miliardów dolarów amerykańskich (w 1939 roku). Powyższe straty, po przeliczeniu na wartość z roku 2004 wynoszą około 650—700 mld dolarów USA.

Oficjalnie II wojna światowa zakończyła się 9 maja 1945 roku, ale w Azji trwała jeszcze do 2 września 1945, po kapitulacji Japonii.

*

Stwierdzenie, kiedy wybuchła III wojna światowa covidowa jest trudne, gdyż nie została ona oficjalnie wypowiedziana przez żadną ze stron a działania były początkowo mało zauważalne. Zasadniczo było tych stron dwie. Jedną była „Grupa 194”, to znaczy państwa członkowskie Organizacji Narodów Zjednoczonych, a drugą koronawirus. Wydawałoby się, że walka powinna być nierówna: z jednej strony 194 państwa, wśród których były także światowe mocarstwa militarne i gospodarcze, przeciwko jednemu i to w dodatku maleńkiemu. Okazało się w praktyce, że tak się nie stało; walka była i jest nadal zażarta i długa.

Kim są ci członkowie „Grupy 194” wszyscy na ogół wiedzą. Kto, a właściwie „co” to jest wirus większość ludzi wie natomiast niewiele. Ja także, chociaż znalazłem się w kręgu tych wysokiego ryzyka, niezbyt orientowałem się, z kim i z czym mam do czynienia. Dlatego postanowiłem dowiedzieć się coś konkretnego na temat tego przeciwnika, z którym ludzie na wszystkich kontynentach musieli się zmierzyć. Zwłaszcza, że były używane różne nazwy i symbole: koronawirus, COVID-19, SARS-CoV-2. Nie wiedziałem co to znaczy i skąd się te nazwy i symbole wzięły. I oto co się dowiedziałem:

Wirus (wirusy) — to organizmy znacznie mniejsze od bakterii, wielkości około 10 do kilkuset nanometrów (nanometr — tysięczna część mikrona, czyli milionowa część milimetra, dawniej: milimikron). Do chorób wirusowych należą między innymi: grypa, odra, ospa, żółta febra, wścieklizna, różyczka, ospa wietrzna, pryszczyca. W Polsce znane jest od wielu lat wirusowe zapalenie wątroby typu C (HCV), na które zakażonych jest wg różnych szacunków około 200 tysięcy ludzi a na świecie nawet 170 milionów. Wirus ten ma średnicę około 60 — 70 nanometrów. Większość ludzi w ogóle nie wie, że jest zakażona, gdyż brak jest objawów.


Czynnikowi chorobotwórczemu, tzw. patogenowi, który zaatakował ludzkość ostatnio, Światowa Organizacja Zdrowia (World Health Organization, w skrócie WHO) z siedzibą w Genewie — Szwajcaria, nadała 11 lutego 2020 roku nazwę SARS-CoV-2, a chorobie którą wywołuje nazwę COVID-19.

Wirus SARS, SARS-CoV, SARS-CoV-1 z rodziny koronawirusów został zidentyfikowany w 2003 roku (od pierwszych liter ang.: severe acute respiratory syndrome — w tłumaczeniu na polski: ciężki ostry zespół oddechowy). Błędne jest więc używanie określenia „koronawirus COVID-19”, spotykane także w publicystyce, gdyż COVID-19 jest to nazwa choroby, a koronawirus ma nazwę SARS-CoV-2.

Koronawirus SARS-CoV-2, odpowiedzialny za infekcję COVID-19 ma kształt zbliżony do kulistego, z wypustkami przypominającymi koronę. Średnica pojedynczej cząsteczki tego koronawirusa wynosi od 60 do 140 nanometrów. Mamy więc do czynienia z przeciwnikiem, którego nie możemy gołym okiem zobaczyć i może dlatego walka z nim jest taka trudna. Podejmujemy ją dopiero wtedy, kiedy pojawiają się pierwsze objawy choroby COVID-19, takie jak: kaszel, wysoka gorączka, duszności i płytki oddech. Bywają także rzadsze symptomy: ból mięśni, uczucie słabości, ból głowy, ból gardła.

Koronawirus wywołujący chorobę COVID-19 rozprzestrzenia się — podobnie jak grypa — drogą kropelkową. Dlatego należy bronić się przed zakażeniem stosując się do zalecanych zasad:

— myć często ręce wodą z mydłem w płynie — min. 30 sekund,

— zasłaniać usta i nos chusteczką higieniczną albo maseczką ochronną,

— nie witać się przez podanie ręki ani przez pocałunek w policzek,

— używać rękawiczek jednorazowych przy zakupach w sklepie i środków dezynfekujących.

Wszystko to okazało się w praktyce nie takie łatwe i dlatego doszło do pandemii koronawirusa, która ogarnęła cały świat. W wyniku tego z każdym dniem rosła liczba chorych i zgonów. W miarę upływu czasu zaczęto szukać coraz nowych sposobów przeciwdziałania pandemii.

CZĘŚĆ PIERWSZA
Początek i kolejne fale pandemii koronawirusa

Rozdział 1
jak to się zaczęło

Pewnego dnia — na początku lutego 2020 roku — oglądałem jakiś program telewizyjny i zwróciłem uwagę na napis na pasku u dołu ekranu telewizora, na którym było m.in. słowo koronawirus. Zacząłem się zastanawiać, czy to może ma coś wspólnego z drużyną piłki nożnej Korona Kielce, której kibicowałem jako mieszkaniec tego miasta, chociaż ostatnio nie wiodło jej się dobrze i plasowała się w dolnych rejonach tabeli polskiej ekstraklasy. W następnych dniach znowu wspominano w mediach o koronawirusie i wiedziałem już, że to jest coś niebezpiecznego, co powoduje zaraźliwą chorobę zagrażającą życiu ludzi.

W połowie lutego 2020 r. w mediach, serwisach internetowych i na portalach społecznościowych coraz więcej było informacji oraz komentarzy dotyczących koronawirusa. W Polsce także ten temat był poruszany w mediach, ale dominowała polityka związana z planowanymi na maj wyborami prezydenckimi. Osobiście nie myślałem, że ludziom w naszym kraju może coś zagrażać, ale zacząłem się interesować tą sprawą, korzystając z wiadomości zaczerpniętych w mediach i w Internecie.

Dowiedziałem się, że wszystko zaczęło się w dziesiątym największym mieście Chin o nazwie Wuhan, liczącym około 11 milionów mieszkańców i znajdującym się w prowincji Hubei. Już 29 grudnia 2019 roku szpital Jin-Yin-lan przekazał chińskiej instytucji CCDC będącej odpowiednikiem polskiego Sanepidu informację o czterech pacjentach z objawami silnego zapalenia płuc z niewiadomej przyczyny. Wszyscy pacjenci przebywali na targu mięsno-rybnym Huanan. Już następnego dnia Wydział Zdrowia Wuhan ogłosił, że w mieście jest 27 chorych z podobnymi objawami.

3 stycznia 2020 roku chińscy genetycy z Wuhan zorientowali się, że przyczyną dziwnej choroby może być nieznany do tej pory koronawirus. Okulista Li Wenliang alarmował o mogącej się rozwinąć epidemii SARS, ale został „uciszony” przez władze za „rozpowszechnianie niepotwierdzonych plotek” i „sianie zamętu”. Dwa dni później lekarze z Wuhan zidentyfikowali 59 zarażonych, z których siedem osób było w stanie krytycznym. Upłynęło kolejne trzy dni i chińscy naukowcy stwierdzili, że przyczyną choroby w Wuhan jest nowy rodzaj koronawirusa.

9 stycznia 2020 zmarła pierwsza ofiara koronawirusa SARS-CoV-2 w mieście Wuhan. Był to 61-letni stały klient targu mięsno-rybnego Huanan. Chińskie media poinformowały o tym dwa dni później. Samoloty odbywały nadal loty z Wuhan na cały świat i 13 stycznia potwierdzono oficjalnie pierwszy przypadek koronawirusa w Tajlandii, gdzie przebywała 61-letnia obywatelka Chin. Trzy dni później potwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa w Japonii. W Chinach natomiast 18 stycznia potwierdzono oficjalnie tylko 62 przypadki zarażenia koronawirusem. Dzień później było już w Chinach 201 zakażeń, a 21-go stycznia już ponad 300 zarażonych. Ponadto stwierdzono pierwsze przypadki w USA w stanie Waszyngton, gdzie przyleciał samolotem mężczyzna z Wuhan oraz na Tajwanie.

23 stycznia 2020 r. władze zamknęły miasto Wuhan, gdzie było już ponad 500 zarażeń i 17 ofiar śmiertelnych. Anulowano loty i podróże pociągami, a w mieście przestała kursować komunikacja. W tym samym dniu i w następnym wprowadzono ograniczenia w innych chińskich miastach. Zamknięte zostały wszystkie ważniejsze atrakcje turystyczne w kraju i kina.

24 stycznia 2020 wykryto pierwszy przypadek koronawirusa w Unii Europejskiej — we Francji, a także w Rosji, która zamknęła granicę z Chinami, ale zostawiła połączenie kolejowe Moskwa — Pekin. 30 stycznia Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła stan światowego zagrożenia epidemią COVID-19 powodowaną koronawirusem SARS-CoV-2. Było to coś w rodzaju ostrzeżenia i reakcji na niewypowiedzianą przez koronawirusa wojnę światową. Następnego dnia Stany Zjednoczone Ameryki zakazały wstępu wszystkim, którzy byli w Chinach w okresie poprzednich dwóch tygodni, z pewnymi wyjątkami.

Na koniec stycznia 2020 r. na świecie zmarło 213 osób na COVID-19, a prawie 10 tysięcy było zarażonych. Przypadki koronawirusa były w krajach Azji: Chiny łącznie z Hongkongiem, Japonia, Wietnam, Tajlandia, Korea Południowa, Tajwan, Indie, Kambodża, Makau, Malezja, Nepal, Filipiny, Singapur, Sri Lanka, Zjednoczone Emiraty Arabskie. W Europie epidemia zaatakowała w krajach: Włochy, Francja, Finlandia, Niemcy, Szwecja, Hiszpania, Wielka Brytania. Ponadto przypadki koronawirusa stwierdzono w USA, Kanadzie i Australii.

6 lutego 2021 r. prof. Neil Ferguson, jeden z najbardziej poważanych na świecie epidemiologów powiedział w Londynie, że według jego szacunków w Chinach liczba zakażonych jest dziesięciokrotnie wyższa niż oficjalnie podają władze. Było w tym chyba wiele racji, gdyż cztery dni później zawieszone zostały uroczyste obchody tybetańskiego Nowego Roku, a 12 lutego serwis Airbnb zawiesił do końca kwietnia możliwość rezerwacji noclegu w stolicy Chin. Ponadto w tym samym dniu Wyścig Formuły I o Grand Prix Chin został przełożony na bliżej nieokreślony termin.

W połowie lutego 2020 sytuacja w Chinach była już bardzo napięta. Coraz surowsze restrykcje miały chronić przed koronawirusem ludzi i różne dziedziny życia. 24-milionowy Szanghaj zamknął miasto dla przyjezdnych i zewnętrznego transportu kołowego. Biznes zaczął zamierać, spadały obroty firm, zaczęły się redukcje zatrudnienia. Władze wymuszały dyscyplinę obostrzeniami, ale –podobnie jak w Wuhan — brakowało środków medycznych. Na maseczki ochronne ludzie czekali po kilka dni.

W celu zahamowania pandemii COVID-19 wprowadzano w Chinach coraz ostrzejsze restrykcje. Wejścia na teren osiedli były ściśle monitorowane, zamykano bramy zostawiając zazwyczaj jedno pilnie strzeżone miejsce. Zaczęto wydawać wyjściówki i wjazdówki na tereny osiedli. Ulice miast pustoszały, w hotelach nie było gości, restauracje znalazły się na skraju bankructwa, gdyż nie było klientów. Pozamykano fabryki, szkoły i wyższe uczelnie, przesunięto terminy egzaminów maturalnych. Nikt nie wiedział, jak długo taka sytuacja będzie trwała.

Tymczasem władze w prowincji Hubei ogłosiły 242 nowe przypadki śmiertelne a liczba zachorowań na COVID-19 wzrosła do ponad 48 tysięcy. Poważnym problemem były liczne infekcje wśród służby zdrowia — zarażonych było 1716 lekarzy i pielęgniarzy, spośród których sześciu zmarło. W tej sytuacji personel medyczny był bardzo obciążony.

Władze w Pekinie podawały informacje z opóźnieniem, aby nie wzbudzać paniki i szukały kozłów ofiarnych zwalniając ze stanowisk czterech wysokich rangą oficjeli z Hubei, w tym mera Wuhanu i sekretarza partii prowincji. W połowie lutego 2020 było już w Chinach około 64 tysiące przypadków zarażenia się koronawirusem, spośród których ponad 80 proc. w jednej prowincji, to znaczy Hubei. W stolicy regionu Wuhan życie jak gdyby stanęło, a cudzoziemcy zostali ewakuowani.


Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uspokajała, że poza Chinami infekcji jest niewiele, mianowicie 447 i dotyczyły tylko 24 krajów. Podawano, że oprócz Chin kontynentalnych było tylko trzy ofiary śmiertelne koronawirusa: w Hongkongu, Japonii i na Filipinach.

W Polsce w połowie lutego 2020 temat koronawirusa był poruszany w mediach, ale dominowała polityka. Tydzień później sytuacja zmieniła się diametralnie i sprawa pandemii pojawiała się na pierwszych stronach gazet, w wiadomościach radiowych i telewizyjnych oraz w portalach społecznościowych i serwisach internetowych.

W Europie najbardziej niebezpiecznie rozwijała się sytuacja we Włoszech, gdzie 22 lutego 2020 było już 79 przypadków zarażenia koronawirusem i dwie ofiary śmiertelne. Odwołano karnawał w Wenecji i msze św. w kościołach w Mediolanie oraz zamknięto szkoły, uniwersytety, muzea i kina. W gazetach były zdjęcia ludzi w maskach. W kolejnych dniach we Włoszech było już 152 osoby zarażone i kilka ofiar śmiertelnych. Pięć dni później — 27 lutego we Włoszech było już ponad 600 zarażonych koronawirusem a zmarło 17 osób. Wybuchła panika, zdjęcia z pustymi półkami sklepowymi w tym kraju obiegły świat. Do pogorszenia sytuacji przyczynił się mecz Ligi Mistrzów w piłce nożnej pomiędzy Atalantą Bergamo i hiszpańską Valencją, który oglądało kilkadziesiąt tysięcy widzów.

W kieleckim „Echu Dnia” z 25.02.2020 przeczytałem, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) rozważa, czy nie ogłosić już pandemii wirusa. Zrozumiałem to w ten sposób, że na razie wojna jest jednostronna, to znaczy że wróg w postaci koronawirusa atakuje i walczy, a druga strona, czyli „Grupa 194” i jej przedstawiciel tylko ostrzega i robi uniki. Przypomniało mi to wojnę koreańską w latach 50-tych XX wieku, kiedy władze Chińskiej Republiki Ludowej ogłaszały co kilka dni kolejne poważne ostrzeżenia pod adresem imperialistów amerykańskich a wojna trwała nadal. Wtedy jednak w walkach stosowano karabiny, czołgi, samochody pancerne, miliony ton amunicji i bomb lotniczych.

Teraz ta broń konwencjonalna, której także były olbrzymie ilości, nie nadawała się jednak w ogóle do walki z koronawirusem. Także broń nuklearna, znajdująca się w posiadaniu wielkich mocarstw i kilku innych państw nie robiła na mikroskopijnym przeciwniku żadnego wrażenia. W wojnie z koronawirusem skuteczna mogła być tylko taka broń, która nazywała się szczepionka. Nie było jej jednak w arsenałach żadnego z państw „Grupy 194”. Eksperci oceniali, że na opracowanie i wyprodukowanie tej broni w postaci szczepionki potrzeba było co najmniej rok albo i więcej. Tymczasem wróg SARS-CoV-2 nie próżnował. W dodatku był tak przebiegły, że oszukiwał przeciwnika korzystając z linii lotniczych na całym świecie, które przewoziły nadal miliony pasażerów płacących za bilety. Koronawirus zabierał się z nimi natomiast podróżując za darmo, a kontrole nie robiły na nim żadnego wrażenia, gdyż był niewidzialny. Trzeba tu ponadto podkreślić, że miał przewagę nad człowiekiem pod względem rozmnażania — nie musiał czekać na swoje potomstwo dziewięć miesięcy, wystarczyły mu minuty. Dlatego agresja jego przybierała na sile.

Agencja Associated Pres podała, że w Iranie z powodu COVID-19 zmarło już co najmniej 50 osób. Pierwsze przypadki zachorowań odnotowano w Kuwejcie, Bahrajnie i Afganistanie. Z powodu koronawirusa zachorowało już ponad 77 tysięcy osób na świecie, spośród których 75 tys. przypadków dotyczyło Chin. 26 lutego 2020 r. stwierdzono pierwszy przypadek w Ameryce Łacińskiej. Był to 61-letni mieszkaniec Sao Paulo w Brazylii, który wrócił z Włoch.

W tym samym czasie przeczytałem w kieleckim „Echu Dnia”, że w szpitalu wojewódzkim w Kielcach przebywa pacjent z objawami podobnymi do koronawirusa. Był to 44-letni mężczyzna, który właśnie wrócił z Włoch. W gazecie było kilka artykułów, w których pisano, jak powinny postępować osoby, które w ostatnich 14 dniach przebywały w północnych Włoszech i miały styczność z osobą chorą lub zakażoną koronawirusem SARS-CoV-2. Przedsiębiorca, który wrócił z Mediolanu mówił, że był przerażony sytuacją, jaką tam zastał. Tysiące ludzi przyjechało do Mediolanu i okolicznych miejscowości na narty i zakupy, najwięcej z Chin. Opowiadał, że w hotelach recepcjoniści pracowali w rękawiczkach jednorazowych, a sprzątaczki na ulicach w maskach. Przez Mediolan i tereny narciarskie na północy Włoch przewinęła się rzesza ludzi z Chin, którzy później rozjeżdżali się po całej Europie.

W polskich mediach coraz więcej było zaleceń, jak uchronić się przed koronawirusem i skutecznie zapobiegać jego rozprzestrzenianiu. Odradzano podróże do zagrożonych krajów: Chin, Korei Południowej, Włoch, Japonii, Iranu, Tajlandii, Wietnamu oraz Tajwanu. Zalecano dokładne i częste mycie rąk wodą z mydłem — najlepiej w płynie — przez około 30 sekund; po umyciu ręce wycierać jednorazowym ręcznikiem papierowym. Dezynfekować powierzchnie stołu, górne elementy krzeseł, blaty kuchenne, klamki drzwi, szafek, lodówki, klawisze laptopa. Używać do tego alkoholu (min. 62 proc.). Zalecano, aby wystrzegać się tłumów w centrach handlowych, kinach i restauracjach.

Problem polegał na tym, że wystąpiły objawy paniki, zaczął się szturm na sklepy. W wyniku tego widać było puste półki w sklepach i gigantyczny wzrost cen. Ludzie masowo wykupili maseczki jednorazowe i płyny do dezynfekcji. Cena jednorazowej maseczki wzrosła z kilkunastu groszy do kilku złotych. Minister Zdrowia Łukasz Szumowski uspokajał, że w Polsce nie stwierdzono na razie przypadku koronawirusa, ale oświadczył, że z całą pewnością pojawi się w naszym kraju. Jednocześnie zapewnił, że Polska jest przygotowana na jego nadejście. Informacje o koronawirusie wzbudziły jednak wielki strach wśród ludzi. Rodzice i dzieci obawiali się zakażenia i rezygnowano z dodatkowych zajęć grupowych. Narodowy Fundusz Zdrowia podał numer infolinii dotyczącej postępowania w razie podejrzenia zakażenia — 800 190 590. Dodzwonienie się jednak pod ten numer było bardzo trudne — prawie cały czas był zajęty.


28 lutego 2020 Światowa Organizacja Zdrowia WHO podniosła poziom globalnego zagrożenia koronawirusem do „bardzo wysokiego”, czyli najwyższego z możliwych. Wyglądało na to, że było to kolejne ostrzeżenie, ale nie przystąpienie jeszcze do wojny. Następnego dnia doszło do zamknięcia Disneylandu, Tokio Disney Sea i tamtejszego Legolandu. Odwołano General Motor Show — jeden z najbardziej znanych targów motoryzacyjnych na świecie. Na koniec lutego 2020 było na całym globie ziemskim 87 tys. zainfekowanych i zmarło w wyniku pandemii blisko 3 tys. osób.

W Stanach Zjednoczonych administracja prezydenta Donalda Trumpa bagatelizowała zagrożenie epidemią, mimo że pierwszy przypadek choroby COVID-19 był znany już 20 stycznia. Przypominało to sytuację sprzed I i II wojny światowej, kiedy USA przystąpiło do działań militarnych dopiero w późniejszym okresie. Z Białego Domu przekazywano: „Wszystko jest pod kontrolą”. Prezydent Trump powtarzał: We are doing a great job (Doskonale sobie radzimy). Na początku lutego 2020 r. prezydent Trump powiedział na wiecu: „W kwietniu, kiedy zrobi się cieplej, wirus zniknie; tak to działa”.

W ostatnich latach, kiedy terroryzm przestał być na świecie zagrożeniem numer jeden, wspominano o groźnym widmie III wojny światowej, ale za sprawą napięcia nuklearnego pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Iranem oraz Koreą Północną — w tym drugim przypadku doszło do złagodzenia napięcia po spotkaniu prezydentów obu krajów. Mówiono także o zbliżającej się szybkimi krokami katastrofie klimatycznej, o czym — co godne podkreślenia — przypominały Młodzieżowe Strajki Klimatyczne a nie przywódcy państw. Tymczasem aktualnie zagrożenie nadchodziło z innej strony, a mianowicie — maleńkiego, niewidocznego gołym okiem koronawirusa.

*

Na początku marca 2020 z Chin dochodziły wieści, że pandemia COVID-19 zaczyna tam słabnąć. Było wprawdzie 80 tys. zachorowań i zgłoszono 202 nowe przypadki w ciągu 24 godzin, ale był to najniższy wzrost od 21 stycznia. Większość zarażeń wystąpiła w mieście Wuhan, jednak do domów zwolniono tam ze szpitali 2570 pacjentów. Nie oznaczało to niestety, że miały się sprawdzić przewidywania prezydenta USA Donalda Trumpa. Koronawirus zaczął się bowiem przenosić w inne rejony świata i zwiększał swoją populację w zawrotnym tempie.

Przypadki zachorowań i śmierci zanotowano w ponad 60 krajach świata. 4 marca 2020 we Włoszech było ponad 3600 zakażonych i 40 ofiar. Najgorzej było w Lombardii, gdzie część gmin odcięto od reszty kraju, wprowadzono zakaz wstępu i opuszczania rejonu, pozamykano szkoły, muzea i urzędy, nie działał transport. Sparaliżowany został przez koronawirusa Mediolan — włoska stolica gospodarki i mody. Zamknięto słynną La Scalę, kluby nocne, szkoły, siłownie i baseny. Obłożenie hoteli wynosiło zaledwie 20 proc., co oznaczało dla nich katastrofę finansową. Pojawiły się pogłoski, że poważnie chory jest papież, 83-letni Franciszek, który kichał i kasłał. Na szczęście obawy o jego zdrowie nie potwierdziły się. Władze we Włoszech nakazały zamknięcie szkół i wyższych uczelni, na razie do 15 marca 2020 r.

We Francji stwierdzono 285 zakażeń i wprowadzone restrykcje spowodowały, że zamknięte zostało najsłynniejsze francuskie Muzeum Luwr, w którym jest między innymi „Mona Liza” oraz inne bezcenne dzieła sztuki. Obawiano się bowiem zakażeń ze strony tłumów ludzi z całego świata odwiedzających to słynne Muzeum. Władze francuskie zalecały ludziom, aby przy powitaniu innych zaprzestali zwyczajowych pocałunków w policzek. Arcybiskup Paryża polecił księżom, aby hostię podawali na ręce wiernych, a nie do ust.

Pierwsze przypadki zakażeń na początku marca 2020 stwierdzono w Austrii — 42, w Niemczech — 240, w Wielkiej Brytanii — 87, w Czechach i w Szkocji. W Stanach Zjednoczonych było już ponad 80 przypadków zachorowań na koronawirusa, dwie osoby zmarły, obie w stanie Waszyngton. Pierwsze przypadki śmierci zgłosiły Australia i Tajlandia. Problemy miała Korea Południowa, gdzie było ponad 4 tysiące zakażonych i 20 ofiar śmiertelnych. Prawie tysiąc zakażeń było w Iranie, gdzie koronawirus zabił około 60 osób.

4 marca 2020 ogłoszono, że w Polsce pierwszy pacjent spotkał się z koronawirusem w Niemczech i przywiózł go ze sobą do kraju. 66-letni mężczyzna przebywał w szpitalu w Zielonej Górze. Dwie osoby, które miały kontakt z zakażonym pacjentem, zostały objęte kwarantanną. Na specjalnie zwołanym posiedzeniu Sejm uchwalił specustawę dotyczącą decyzji związanych z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Między innymi pracodawca mógł polecić pracownikowi wykonywanie obowiązków zdalnie z domu. Ponadto w ustawie znalazły się przepisy dotyczące zasiłków dla rodziców w razie konieczności zamknięcia żłobka, przedszkola lub szkoły, do których dziecko uczęszczało. Na podstawie informacji Głównego Inspektora Sanitarnego (GIS) minister zdrowia miał ustalić maksymalne ceny na określone produkty lecznicze, wyroby medyczne oraz środki spożywcze specjalnego przeznaczenia w celu z przeciwdziałania pandemii.

Wiadomość o tym, że koronawirus zawitał do Polski spowodowała obawy wśród ludzi, którzy starali się kupić maseczki ochronne na usta i nos, ale problemem były nie tylko kilkakrotnie wyższe ceny, ale przede wszystkim ich brak w sklepach i aptekach. Niektórzy ludzie wstrzymywali się z podawaniem ręki przy powitaniach. Zwłaszcza ci, którzy widzieli w telewizji, jak w Niemczech minister rządu wzbraniał się przed podaniem ręki Pani kanclerz Angeli Merkel, chociaż ta zareagowała na to uśmiechem.

Wiadomo już było, że koronawirus nie jest zbyt odważny i atakuje szczególnie osoby w starszym wieku, które są po osiemdziesiątym roku życia. Ja do takich właśnie należałem i dlatego przygotowałem dla członków mojej rodziny kartkę z najważniejszymi informacjami na wypadek mojej śmierci i położyłem ją w kopercie na biurku. Nie miałem jednak zamiaru poddać się bez walki, tym bardziej, że mieliśmy z żoną czworo wnuków w wieku od ośmiu do dwudziestu dwóch lat i chciałem im jeszcze pomoc w różnych sprawach. Byłem podniesiony na duchu widząc i słysząc, że władze centralne i lokalne służby zapewniały o gotowości do walki z wrogiem. Pojawiły się ulotki z informacjami, jak należy się zachować w przypadku podejrzenia choroby COVID-19, to znaczy kaszlu, podwyższonej temperatury ciała albo bólu w piersiach. Na szczęście nic takiego u siebie nie zaobserwowałem, leki na nadciśnienie miałem wykupione w aptece na okres dwóch miesięcy i starałem się być ostrożny unikając narażenia się na niebezpieczeństwo. Przeczytałem w lokalnej prasie, że w razie czego szpital pobierze od pacjenta materiał do badania i przewozi go do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Próbki są identyfikowane odpowiednimi testami genetycznymi, rekomendowanymi przez Światową Organizację Zdrowia, badanie trwa od 6 do 8 godzin dzięki otwarciu specjalnego laboratorium i dlatego istnieje 100-procentowa pewność, czy pacjent jest zarażony czy nie. Na wszelki wypadek przed Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym w Kielcach i przed szpitalem w Starachowicach rozstawiono z pomocą Państwowej Straży Pożarnej szpital polowy.

W celu zabezpieczenia pasażerów przed koronawirusem autobusy komunikacji miejskiej w Kielcach i Ostrowcu Świętokrzyskim były dezynfekowane po powrocie z trasy do zajezdni. Specjalnymi środkami były czyszczone siedzenia, poręcze i trudno dostępne miejsca w autobusach. W Kielcach autobusy były dezynfekowane płynem ze srebrem a w Sandomierzu były odkażane środkami biologicznymi.

Ze względu na ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa, w całej Polsce odwoływane były imprezy masowe, takie jak wydarzenia sportowe. W Katowicach zrezygnowano z organizacji turnieju międzynarodowych mistrzostw świata w hokeju na lodzie. We Wrocławiu zrezygnowano z debaty o współpracy z Wielką Brytanią po jej wyjściu z Unii Europejskiej, mimo że na to wydarzenie przybyło już około 200 gości. Ciemne chmury zaczęły się zbierać nad światem kultury. Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach poinformował o odwołaniu spektaklu, w którym miał wystąpić włoski zespół teatralny Mangrova Teatro. Wstrzymano sprzedaż biletów na eliminacje do Konkursu Chopinowskiego ze względu na ograniczenia w ruchu lotniczym.

Przygotowania do walki z koronawirusem w Polsce trwały pełną parą na różnych szczeblach — od góry do dołu — ale realia były nieubłagane. Polskie szpitale były zadłużone na blisko 17 mld złotych i istniała obawa, że pandemia je dobije. Kończyły się zapasy maseczek ochronnych, skafandrów, fartuchów dla lekarzy i pielęgniarek, w hurtowniach medycznych i magazynach brakowało potrzebnych materiałów. Jeżeli nawet udawało się je zamówić, to ceny były bardzo wysokie. Za kosztującą niedawno 10 zł maskę, trzeba było zapłacić kilkakrotnie więcej. Brakowało termometrów bezdotykowych, a jeśli udało się je znaleźć, to podrożały czterokrotnie. Szpitale zaczęli wspierać darczyńcy i sponsorzy, którzy organizowali m.in. szycie maseczek ochronnych. Istniała obawa, że zabraknie respiratorów, które są bardzo kosztowne, a jedynym producentem były Chiny, które miały własne potrzeby i problemy.

Publiczna służba zdrowia w Polsce od wielu lat borykała się z ciągłym niedofinansowaniem i różnym problemami. Zgodnie z planami budżetowymi na 2020 rok wydatki na służbę zdrowia w Polsce miały wynosić około 5 proc. PKB (Produkt Krajowy Brutto). Mniej na ochronę zdrowia wydawały tylko cztery kraje Unii Europejskiej; średnia dla wszystkich krajów UE wynosiła 10 proc. PKB.


USA wydają na służbę zdrowia około 3,6 biliona dolarów rocznie, co stanowi 18 proc. PKB. Wydawałoby się więc, że pacjenci w Stanach Zjednoczonych mogą liczyć na bardzo dobrą opiekę zdrowotną. Nic bardziej mylnego. Ogromne pieniądze płyną do firm farmakologicznych, firm ubezpieczeniowych i na koszty rozbudowanej administracji — w Stanach na każdych dziesięciu lekarzy przypada siedmiu pracowników od papierkowej roboty. Tymczasem koszty leczenia w USA są bardzo duże. Wprawdzie większość pacjentów chroni skomplikowany system ubezpieczeń, ale 27,5 mln osób igra z losem, nie mając żadnego ubezpieczenia. Kolejne 60 mln jest ubezpieczone niewystarczająco i muszą dokładać do leczenia z własnej kieszeni, często popadając w długi. Dlatego ci ludzie unikają regularnych badań. Jeżeli ktoś nie ma ubezpieczenia i trafi np. na pogotowie ratunkowe z zapaleniem wyrostka robaczkowego to może otrzymać rachunek na 1,5 tys. dolarów. Amerykańscy lekarze i pielęgniarki są wysoko kwalifikowani, mają do dyspozycji najlepszy sprzęt, ale nie każdego pacjenta stać na to, aby z tej służby zdrowia skorzystać. Za test na koronawirusa pacjent może otrzymać rachunek na 3 tys. dolarów, chociaż koszty są znacznie niższe. Tak wyglądała sytuacja na początku wojny z COVID-19. Jak to było później — w trakcie covidowej wojny — wszyscy mieli się przekonać w najbliższym czasie. Było różnie w różnych krajach świata.


Mieszkańcy Włoch już wiedzieli, jak to wygląda. Do soboty 7 marca 2020 koronawirus spowodował śmierć 230 osób, w tym tylko w ostatnim dniu 36. Śmiertelność we Włoszech była najwyższa na świecie i wynosiła 4,25 procent. Średnia wieku zmarłych osób w tym kraju wynosiła 81 lat i ponad 70 proc. byli to mężczyźni. Władze państwowe wprowadziły zakaz przemieszczania się do i z Lombardii oraz 14 północnych i centralnych prowincji, gdzie mieszkało 16 mln ludzi. Kwarantanna dotyczyła między innymi Mediolanu i Wenecji. Wciąż mogły się poruszać pociągi i latać samoloty.

Właśnie samoloty okazały się wielkim sprzymierzeńcem koronawirusa. Dzięki nim mógł on w ciągu kilkunastu godzin dotrzeć na drugi koniec świata. W 2018 roku samoloty na globie ziemskim przewiozły ponad cztery miliardy pasażerów przynosząc olbrzymie zyski dla linii lotniczych. Teraz z ich usług korzystał za darmo koronawirus.

Już wcześnie zamknięto we Włoszech szkoły i uniwersytety, a mecze piłkarskie Serie A przez cały miesiąc marzec mogły się odbywać bez udziału publiczności. W sumie liczba potwierdzonych przypadków zachorowań na COVID-19 wzrosła w tym kraju do 5800. Oddziały policji i carabinieri pilnowały przestrzegania ograniczeń w poruszaniu się ludzi. Surowe restrykcje nałożone przez włoskie władze w północnych Włoszech w związku z rozprzestrzenianiem się pandemii koronawirusa spowodowały bunty w więzieniach ze względu na wstrzymanie odwiedzin członków rodzin osadzonych. W więzieniu w Modenie sześciu więźniów zginęło a kilku strażników zostało wziętych jako zakładnicy.

Tymczasem w ciągu tylko jednego dnia — 8 marca 2020 r. — liczba śmiertelnych ofiar koronawirusa we Włoszech wzrosła o 133, a liczba zarażonych w całym kraju sięgnęła 7500 osób. W zamieszkałym przez 16 milionów ludzi regionie na północy kraju zakazano do 3 kwietnia wesel, pogrzebów w tradycyjnej formie, koncertów, wydarzeń sportowych, dyskotek i mszy św. w kościołach. W całym kraju zamknięto kina, teatry, sale koncertowe, biblioteki i muzea, a kwarantanna dotyczyła każdego, kto miał gorączkę powyżej 37, 5 stopnia Celsjusza.

W innych krajach Europy zaczęto bacznie obserwować to, co działo się we Włoszech i przygotowywać społeczeństwa do odparcia ataku koronawirusa. Przywódcy europejscy różnili się jednak w swoich zapatrywaniach na zagrożenie. Prezydent Francji i jego żona byli w teatrze, zachęcając innych do odwagi. W Hiszpanii resort zdrowia potwierdził w poniedziałek 9 marca 2020 r. 24 zgony oraz łączną liczbę 900 zainfekowanych osób. W Niemczech odnotowano prawie tysiąc przypadków zakażeń, bez zgonów i władze centralne pozostawiły regionom autonomię w radzeniu sobie z kryzysem. Wyglądało na to, że zagrożenia nie traktowano jeszcze poważnie i Niemcy nadal organizowali mecze piłki nożnej z udziałem dziesiątków tysięcy kibiców — ku przerażeniu niektórych lekarzy. Minister zdrowia wezwał do anulowania imprez z udziałem ponad tysiąca uczestników.

Niepokojące wiadomości dochodziły z Japonii, gdzie stwierdzono 520 przypadków COVID-19 i zmarła ósma osoba.

Iran czasowo zwolnił z więzienia około 70 tysięcy więźniów, z obawy rozprzestrzeniania się koronawirusa. Liczba ofiar śmiertelnych na skutek zakażenia wzrosła w tym kraju do 237.


W Polsce narastał strach w związku z rosnącą liczbą podejrzeń pacjentów zarażonych koronawirusem oraz podawanymi informacjami o tym, co dzieje się we Włoszech. Maseczki ochronne, żele antybakteryjne i środki dezynfekujące były na wagę złota, gdyż półki w aptekach i drogeriach świeciły pustkami. Jeżeli nawet pokazały się te środki, to ceny były gigantyczne. Jednorazowa maseczka ochronna na usta i nos podrożała z kilkudziesięciu groszy do siedmiu złotych za sztukę. Za butelkę żelu bakteryjnego, która kosztowała 30 złotych, trzeba było zapłacić 80 złotych. Jednocześnie okazało się, że byli tacy, którzy „wyczuli biznes”, kupili wcześniej olbrzymie ilości maseczek i teraz wystawiali je na internetowych aukcjach po cenach kilkanaście lub więcej razy wyższych. Tymczasem zaczęły się pojawiać problemy z dostawami sprzętu, który był sprowadzany z Chin.

Zagrożenie pandemią zaczęło powodować problemy i straty w różnych dziedzinach życia. Kołowy transport drogowy obawiał się finansowej katastrofy ze względu na wstrzymanie dostaw towarów do Włoch. Firmy zajmujące się transportem osobowym nie miały zleceń i ponosiły duże straty. Rozpoczęły się kontrole sanitarne na głównych przejściach granicznych z Niemcami i Czechami. Z powodu pandemii koronawirusa odwołano największe targi rolnicze w Polsce Agrotech w Kielcach., które miały się odbyć w weekend 13 — 15 marca 2020 r. Wydarzenie to miało być rekordowe. W 11 halach i na zewnątrz przygotowywało się już od roku 750 firm. Spowodowało to poważne straty dla Targów Kielce szacowane na milion złotych. Na razie przeniesiono termin wielkiej imprezy Agrotech na czerwiec 2020. Nie było jednak żadnej pewności, że to będzie możliwe.

Polski rząd podjął decyzję o odwołaniu wszystkich imprez masowych, motywując to koniecznością podjęcia wcześniej radykalnych działań, aby nie dopuścić do sytuacji takiej jak we Włoszech czy Francji, gdzie zachorowały setki obywateli. Imprezy masowe to miały być wydarzenia artystyczno-rozrywkowe i sportowe, w których bierze udział co najmniej tysiąc osób. Oznaczało to, że nie będą się odbywały koncerty na stadionach czy w halach, a mecze będą rozgrywane bez udziału kibiców. Rząd rozważał też zamknięcie szkół.


We Włoszech ulice opustoszały, kiedy premier Giuseppe Conte nakazał mieszkańcom pozostanie w domach. We wtorek 10 marca 2020 r. Rzym wyglądał jak opustoszałe miasto, a słynne Koloseum, zawsze tętniące życiem, wyglądało jak wymarłe. Podobnie było w innych rejonach Włoch, atrakcyjnych dla turystów z Europy i z całego świata. Do wtorku zanotowano we Włoszech 9172 przypadki zachorowań na COVID-19, a 463 osoby zmarły, co poza Chinami było najwyższą liczbą zgonów na świecie. Trzecie miejsce w tej statystyce zajmował Iran, gdzie zmarło 237 osób.

Tymczasem w Chinach odnotowano we wtorek 10 marca najmniejszą liczbę nowych infekcji koronawirusa. Miasto Wuhan odwiedził prezydent Xi Jin ping, chcąc pokazać swoim rodakom i światu, że władze panują nad sytuacją. Dotychczas w Chinach odnotowano 80 754 przypadki zachorowań na COVID-19, a zmarło 3136 osób.

Rozdział 2
Trzecia wojna światowa covidowa ogarnia cztery kontynenty

11 marca 2020 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła, że można już mówić o pandemii koronawirusa. Oznaczało to, że rozpoczęła się oficjalnie III wojna światowa covidowa. Prezydent USA Donald Trump zarządził anulowanie wszystkich lotów z Europy do Stanów Zjednoczonych, z wyjątkiem połączeń z Wielką Brytanią. Zawieszone zostały rozgrywki amerykańskich lig sportowych. Dwa dni później prezydent Trump ogłosił stan zagrożenia w całym kraju, co oznaczało, że zmienił zdanie i już nie lekceważył wroga. Jak to przeciwnik przyjął, miało się okazać już w niedługim czasie.

W Polsce na drugi dzień po ogłoszeniu pandemii przez WHO, pierwszą ofiarą COVID-19 była 57-letnia kobieta z Poznania.

Wojna: koronawirus — kontra „Grupa 194” zaczęła przybierać na sile i w szybkim tempie rozprzestrzeniała się na wszystkie rejony świata.

Oficjalnie mówiono i pisano, że była to pandemia, czyli rodzaj epidemii obejmującej swym zasięgiem bardzo duże obszary — w tym przypadku cały świat. Nazywała się fachowo: Pandemia choroby zakaźnej COVID-19, wywoływana przez koronawirusa SARS-CoV-2.

Mobilizacji wprawdzie nie ogłoszono, ale decyzje WHO i polskich władz oraz reportaże z Włoch i Chin w mediach, zwłaszcza w telewizji spowodowały, że ludzie sami zaczęli się mobilizować do walki z niewidzialnym wrogiem. Na tym etapie chodziło przede wszystkim o zabezpieczenie sobie zaopatrzenia w żywność na trudne czasy. Widać to było w sklepach spożywczych i galeriach handlowych. Kolejki, przebrane półki i wypełnione po brzegi wózki na zakupy. Takie produkty jak mąka, cukier, ryż, makarony, konserwy, kasze, znikały ze sklepowych półek. Także środki czystości i papier toaletowy cieszyły się dużym wzięciem. W galeriach handlowych były plakaty dotyczące zaleceń odnośnie skutecznego mycia rąk i utrzymania czystości oraz przygotowane było mydło w płynie i ciepła woda w bezdotykowych kranach oraz papierowe ręczniki i elektryczne suszarki. Regularnie dezynfekowane były poręcze na ruchomych schodach i na korytarzach oraz windy. Zadbano, aby powierzchnie dotykowe, jak blaty, stoły, klamki, włączniki światła, poręcze, wózki do zakupów były regularnie wycierane.

Polski rząd zdecydował o zamknięciu od 12 marca 2020 na dwa tygodnie muzeów, klubów, kin i teatrów. Odwoływano spotkania i koncerty. Wprowadzano ograniczenia odwiedzin w Domach Pomocy Społecznej. Osoby z podejrzeniem zakażenia obejmowano kwarantanną i nadzorem. W gazetach i w telewizji pełno było informacji o tym, jak się zabezpieczyć przed koronawirusem i jakie są objawy: gorączka, kaszel, duszność, problemy z oddychaniem. Zapobieganie chorobie COVID-19 to było przede wszystkim unikanie bliskiego kontaktu z chorymi oraz dotykania oczu, nosa i ust. Należało często myć ręce używając mydła w płynie i wody. Na razie nie zalecano używania masek ochronnych na twarz przez ludzi zdrowych. Przypominano o możliwości korzystania z całodobowej infolinii 800 190 590, a szczegółowe informacje można było otrzymać w Internecie na: www.gov.pl/koronawirus. Zalecano rezygnowanie z witania się przez podanie dłoni.


12 marca 2020 roku podano kraje, w których była największa liczba zachorowań i zgonów na COVID-19, a mianowicie:

• Chiny 80 967 zachorowań, w tym 3160 ofiar śmiertelnych.

• Włochy 10 149 zachorowań, z tego 631 pacjentów zmarło.

• Iran 9000 chorych, 354 osoby zmarły.

• Korea Południowa 7755 chorych, 54 pacjentów zmarło.

• Hiszpania 2026 zachorowań, 47 zmarłych osób.

W Niemczech kanclerz Angela Merkel ostrzegła, że nawet do 70 procent populacji w jej kraju — czyli około 58 milionów osób — może zarazić się koronawirusem. Dotychczas Niemcy zgłosiły 1622 przypadki COVID-19 i dwie osoby zmarłe. Władze niemieckie oświadczyły, że chcą uniknąć sytuacji, do jakiej doszło we Włoszech, gdzie po ogłoszeniu zawieszenia działalności publicznej, obywatele zamiast siedzieć w domach, gromadnie odwiedzali restauracje i kluby.

Tymczasem koronawirus okazał się wrogiem wyjątkowo wyrafinowanym i spowodował, że nie doszło do zawarcia koalicji 194 państw Organizacji Narodów Zjednoczonych. Nie musiał się specjalnie wysilać, gdyż państwa te same oddzieliły się od siebie zamykając granice.


Polska przygotowywała się do wojny z wrogiem, jakim był koronawirus po tym, kiedy już wcześniej pokazał w innych krajach, że nie można go lekceważyć, zwłaszcza w Chinach, we Włoszech i w innych krajach Zachodniej Europy. Wiedziano już więc, że do walki niepotrzebne będą karabiny, samochody pancerne, czołgi i samoloty bojowe. Przyjęta strategia była defensywna i polegała na unikaniu bezpośredniej styczności z wrogiem. W ramach tej strategii w prokuraturze wydano zakaz przyjmowania interesantów, a sądy procedowały tylko w sprawach pilnych, czyli w posiedzeniach dotyczących osób aresztowanych. Tak więc ci, którzy mieli sprawy sądowe karne i cywilne jako obwinieni, uważali koronawirusa za swojego sprzymierzeńca, gdyż opóźnienia wyroków były dla nich korzystne. Musieli jednak także uważać, aby nie zostali bezpośrednio zaatakowani. Problemy mieli ci, którzy chcieli coś załatwić w urzędzie skarbowym, gdyż portier wpuszczał do budynku tylko po dwóch petentów i trzeba było stać w kolejce na zewnątrz niezależnie od pogody. W miejskich autobusach kierowcy zostali oddzieleni od pasażerów, tak że nie można było kupić u nich biletów.

Dla galerii handlowych skończyły się dobre czasy, kiedy przed kasami stały pełne wózki z zakupami, teraz były tam pustki z powodu strachu ludzi przed zakażeniem.

12 marca 2020 przyszedłem do Urzędu Miasta w Kielcach, aby wyjaśnić sprawę podatku od nieruchomości i ujrzałem wywieszkę z napisem: „UWAGA! Wstęp na II piętro mają tylko pracownicy Urzędu Miasta Kielce”. Stojący nieopodal urzędnik powiadomił mnie, że sprawę powinienem załatwić przez Internet lub telefonicznie. W urzędzie pojawiły się pojemniki z płynem do dezynfekcji rąk.

W piątek 13 marca 2020 kupiłem weekendowy magazyn świętokrzyskiego Echa Dnia i na kilkunastu stronach były w większości informacje dotyczące pandemii koronawirusa. Na pierwszej tytułowej stronie zdjęcie białej maseczki na czerwonym tle i rady: Jak się chronić przed zakażeniem, postępowanie zmniejszające ryzyko zakażenia, tytuł na tle ilustracji koronawirusa w czerwonym kolorze z wypustkami, poradnik: Jak się chronić, postępowanie zmniejszające ryzyko zakażenia, jak się nie zarazić i nie zagrażać innym, wytyczne Inspektora Sanitarnego, skuteczne mycie dłoni w walce z koronawirusem. Na kolejnej stronie: KORONAWIRUS: PORADNIK z ilustracją wroga i zaleceniami w pięciu punktach: 1 — Myj ręce po przyjściu do pracy, po wyjściu z toalety, przed posiłkiem! Dłonie wysuszyć papierowym ręcznikiem, 2 — Regularnie czyść sprzęt, którego używasz w biurze — telefon, myszkę i klawiaturę, 3 — zwracaj uwagę, czego dotykasz w biurze i unikaj kontaktu dłoni z twarzą, okolicami oczu i ust, nie witaj się podając dłoń lub dając buziaka, 4 — używaj własnego kubka do kawy lub herbaty, 5 — Nie przychodź do pracy chory, 6 — Kiedy kaszlesz lub kichasz zakrywaj usta i nos.

Jak było z realizacją tych zaleceń, można się było tylko domyślać. Na pewno bardziej przekonujące były relacje na temat tego, jak sytuacja wyglądała w Europie i na świecie. A było coraz gorzej. We Włoszech władze zapowiedziały zamknięcie wszystkich sklepów z wyjątkiem spożywczych i aptek, gdyż było prawie 13 tys. zakażonych i ponad 800 ofiar śmiertelnych koronawirusa.


W związku z ogłoszeniem w Polsce 14 marca 2020 r. od północy stanu zagrożenia epidemicznego, zaczęliśmy się także w naszej rodzinie przygotowywać do obrony przed wrogiem. Żona dała mi kartkę do zrobienia zakupów na zapas, głównie produktów żywnościowych i pojechałem samochodem do sklepów. W Lewiatanie na ul. Śląskiej w Kielcach półki były już przetrzebione, ryżu nie było wcale, a makaronu niewiele. Kupiłem po kilka paczek z tego co zostało, nie zapominając o papierze toaletowym, którego już zaczynało brakować oraz o piwie Harnaś w puszkach dla siebie. Chleba kupiłem trzy bochenki, z których dwa włożyliśmy później do lodówki. Worek ziemniaków kupiła nam wcześniej młodsza córka Bożenka. Później pojechała samochodem do Wrocławia i przywiozła swoją córkę a naszą najstarszą wnuczkę, która studiowała geografię na Uniwersytecie Wrocławskim. Odwiedził nas wnuczek Sebastian, z którym przywitałem się przez dotknięcie łokciami. Wiedzieliśmy już, że nie pojedziemy do Olsztyna na coroczne urodziny wnuczki i najmłodszego wnuczka. W następnych dniach zastosowaliśmy się oboje z żoną do zalecanej zasady: „Zostań w domu”.

Zakupy robiła nam córka Bożenka i wnuczek Sebastian, z tym że nie wchodzili do nas do domu, lecz zostawiali nam produkty przed drzwiami.

W czasie II wojny światowej i okupacji niemieckiej byłem dzieckiem, ale pamiętam, że czegoś takiego nie było. Sąsiedzi i znajomi przychodzili do nas do domu, a pewnego dnia złożyli nam wizytę Niemcy i jeden z nich powiedział do ojca: wodka! Ojciec wódki nie miał, zaczął dawać do zrozumienia nieproszonym gościom, że pójdzie pożyczyć do sąsiadów i tak zrobił. Niestety sąsiad wódki też nie miał i ojciec bojąc się wrócić z pustymi rękami schował się za stodołą. Niemcy obserwowali go jednak, przyprowadzili pod dom, postawili pod ścianą, jeden z nich wyciągnął krótką broń i skierował lufę w jego stronę. W ostatnim odruchu rozpaczy ojciec wyciągnął prawą rękę w stronę Niemca. Ten się zawahał, ale przyjął dłoń ojca a zaraz potem Niemcy odeszli i wyjechali z naszej wioski. Teraz — gdybym ja został zaatakowany — nie mogłem postąpić podobnie i wyciągnąć dłoń w celu pojednania się z wrogiem, którym był koronawirus, gdyż był on niewidzialny.


Tymczasem niewidzialny wróg atakował coraz bardziej. Chińska Narodowa Komisja Zdrowia poinformowała, że liczba ofiar śmiertelnych w Chinach kontynentalnych wynosiła 3070, a osób zainfekowanych było 80 650. Jednocześnie stwierdzono, że według najnowszych danych Komisji, rozprzestrzenianie się epidemii w Chinach ma tendencję spadkową. Za granicą nie wszyscy w te dane wierzyli, gdyż Chińczycy niezbyt chętnie dzielili się złymi i negatywnymi faktami ze swojego kraju. Tym bardziej, że z Wuhan docierały wieści o dużej liczbie chorych i zmarłych za sprawą koronawirusa.

W Europie natomiast podawano zatrważające dane o rosnącej liczbie ofiar śmiertelnych i osób zakażonych oraz podejmowanych w rożnych krajach środkach zaradczych. 17 marca 2020 liczba ofiar śmiertelnych we Włoszech przekroczyła 2,5 tys., dwa dni później było to już 3405 — więcej niż w Chinach.

Tego samego dnia podano o pierwszym zgonie z powodu koronawirusa w Rosji.

W Unii Europejskiej najbardziej dotknięte epidemią były oprócz Włoch kraje: Hiszpania — ponad jeden tysiąc zgonów, Niemcy — 44 osoby zmarły i Francja. W tych czterech krajach UE odnotowano na dzień 20 marca 2020 r. łącznie ponad 85 tys. zakażeń koronawirusem, czyli więcej niż w Chinach.

W Polsce na dzień 21 marca było ponad 500 zakażeń i 5 osób zmarłych. W telewizji pokazywano niemal całkowicie opustoszałe polskie miasta oraz relacje z innych krajów europejskich, gdzie było podobnie. Szczególnie przytłaczający był widok ustawionych w szeregu trumien ze zmarłymi w Bergamo, gdzie było najwięcej ofiar śmiertelnych SARS-CoV-2 we Włoszech.

W poszczególnych krajach podejmowano różne plany działań do walki z koronawirusem. Model angielski zakładał, że nie wszyscy są tak samo narażeni na chorobę COVID-19 i początkowo chroniono przed zakażeniem i najgorszym przebiegiem choroby osoby starsze.

We Włoszech liczba śmiertelnych ofiar koronawirusa przekroczyła 22 marca 2020 roku 5 tysięcy osób, a trzy dni później było już ponad tysiąc więcej i ponad 46 tysięcy zakażonych. Pod koniec miesiąca marca liczba zgonów we Włoszech zaczęła zbliżać się do 12 tysięcy. Wstrząsający dla mieszkańców Bergamo na północy Włoch był film wideo pokazujący przejazd nocą ulicami miasta dziesięciu wojskowych ciężarówek z trumnami nieboszczyków. Pojazdy jechały do sąsiednich miast w celu kremacji, gdyż miejscowe krematorium i kostnice nie radziły sobie z rosnącą liczbą ofiar koronawirusa. Krematorium w Bergamo działało 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu, ale mogło skremować tylko 25 ciał dziennie. Według szacunków w zamieszkałym przez 120 tysięcy osób Bergamo zakażonych było ponad 60 procent mieszkańców. Liczba zmarłych była 5 do 6-ciokrotnie większa niż w normalnych czasach. Ceremonie pogrzebowe były ograniczone do minimum.

Dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Ghebreysus podał do wiadomości, że pandemia koronawirusa przyspiesza i od pierwszego przypadku COVID-19 w ciągu 67 dni potwierdzono 100 tysięcy zakażeń na całym świecie, przez kolejne 11 dni osiągnięty został poziom 200 tysięcy zakażeń, a przez następne cztery dni 300 tysięcy chorych.

W Niemczech 24 marca 2020 liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa przekroczyła 100, a zakażonych było ponad 27 tysięcy osób. Władze wprowadziły zakaz spotkań powyżej dwóch osób oraz ograniczenia dla gastronomii i handlu.

W Hiszpanii z powodu COVID-19 zmarło już 3,4 tys. osób — więcej niż podawano w Chinach.

W Indiach wprowadzono całkowitą i przymusową kwarantannę dla swoich obywateli, tak że w domach miało pozostać 1,3 miliarda ludzi.

Rosja zawiesiła loty międzynarodowe, a w Moskwie zamknięto większość sklepów, restauracji, barów i parków.

24 marca w Polsce wprowadzono daleko idące restrykcje w poruszaniu się. Dozwolone były tylko wyjścia do pracy, do sklepu spożywczego i w celu pomocy innym. W mszach świętych w kościele mogło uczestniczyć do pięciu osób. W całym kraju było ponad jeden tysiąc zakażeń, w tym 14 ofiar śmiertelnych koronawirusa. Zamknięte były granice państwa. 31 marca wprowadzono w Polsce kolejne ograniczenia, między innymi:

• odległość osób od siebie dwa metry,

• zakaz wstępu do parków i miejsc rekreacji,

• zakaz wychodzenia z domu osób poniżej 18 lat bez opiekuna,

• zamknięte wszystkie punkty usługowe: rehabilitacyjne, fryzjerskie, kosmetyczne,

• w sklepach mogło przebywać maksymalnie trzy osoby na jedną kasę,

• na bazarach i targowiskach trzy osoby na jedno stoisko,

• zamknięte sklepy z wyjątkiem spożywczych, aptek i drogerii,

• w zakładach wymóg 1,5 metra między stanowiskami pracy,

• w komunikacji publicznej mogła być zajęta połowa miejsc siedzących,

• przemieszczanie samochodem tylko w konkretnym celu.


Pandemia COVID-19 przyspieszała w zawrotnym tempie i obejmowała coraz to nowe rejony świata. Przypadki zachorowań odnotowano w 190 krajach świata na każdym kontynencie z wyjątkiem Antarktydy. Na dzień 28 marca 2020 było na świecie 617 tysięcy zarażonych, zmarło 28 tysięcy osób, wyleczono 137 tysięcy osób.

W Stanach Zjednoczonych było 1619 zmarłych i 101 819 zakażonych. Tylko w stanie Nowy Jork zmarło ponad tysiąc osób. Prezydent Trump ogłosił, że USA przeznacza dwa biliony dolarów na wsparcie gospodarki. Na bezrobociu było trzy miliony osób i liczba ta rosła z dnia na dzień.


COVID-19 rozszerzał się na kraje Zachodniej Europy. Tragiczna sytuacja była w Hiszpanii, gdzie w ciągu jednej doby zmarły 832 osoby, łącznie było już 5690 zgonów. W Wielkiej Brytanii zmarło w ciągu doby 260 osób, łącznie było 1019 zmarłych. W Niemczech zmarło w sumie 325 osób. W Holandii w ciągu jednej doby zmarło ponad 130 osób, od początku pandemii było 771 ofiar; odnotowano też 1104 nowe zakażenia, od początku zaraziło się blisko 11 tysięcy osób.

Według Radio Free Asia liczba zgonów w Wuhan w oficjalnych raportach mogła nie być zgodna z rzeczywistością. Mieszkańcy oceniali, że ofiar koronawirusa w Wuhan mogło być nawet powyżej 40 tysięcy.


Na dzień 31 marca 2020 roku rano było na całym świecie 786 291 zakażonych na COVID-19 osób i 37 820 ofiar śmiertelnych. Wyleczono 166 088 osób. Wieczorem podano na świecie: Zakażonych 823 479, zmarło 40 636 osób, wyleczono 174 019 osób.


W Stanach Zjednoczonych było prawie 3,4 tys. ofiar, zakażonych ponad 160 tysięcy. W Hiszpanii w ciągu ostatniej doby zmarło 849 osób, łącznie było 8200 ofiar. W Holandii było +175 zmarłych, łącznie 1039 osób, zakażonych +845, łącznie 9762. We Włoszech w ostatnim dniu marca 2020 r. zmarło 837 osób, łącznie było 12 428 ofiar. We Francji +499 zgonów, łącznie 3523.

W Polsce na koniec marca 2020 r. było 2215 zakażonych i 32 zmarłych. Wyglądało na to, że przekazy telewizyjne i informacje z Włoch i krajów Zachodniej Europy były na tyle przerażające, że odniosły skutek i Polacy przestrzegali obostrzeń i zarządzeń na czas pandemii koronawirusa.


Pierwszy kwiecień 2020 r. nie skłaniał do primaaprilisowych żartów. O godz. 10:00 podano, że na świecie było 858 tys. zakażeń, ponad 42 tys. zmarło. W Stanach Zjednoczonych było łącznie 3,8 tys. zmarłych, w tym połowa w stanie Nowy Jork. O godz. 13:00 w USA było już cztery tysiące zmarłych, a w Hiszpanii ponad 9000 ofiar śmiertelnych koronawirusa.

Kraje Unii Europejskiej zamknęły swoje granice. Koalicji „Grupy 194” przeciwko COVID-19 też nie było. Każdy myślał sam o sobie, a koronawirusowi to pasowało i też myślał sam o sobie.

O godz. 19:00 pierwszego kwietnia podano, że na świecie w ciągu ostatnich 9,5 godziny przybyło 27 tysięcy zakażonych i dwa tysiące zmarłych, wyleczono siedem tysięcy osób. W Hiszpanii zmarło kolejne 864 osoby, we Włoszech 837 osób, w Wielkiej Brytanii 563 osoby, w Nowym Jorku w ciągu ostatniej doby odnotowano 391 zgonów.

O godz. 23:00 podano, że w ciągu ostatnich trzech godzin przybyło na świecie blisko 37 tys. zakażonych i zmarło kolejne ponad dwa tysiące osób.


2 kwietnia 2020 r. na świecie było już ponad 50 tys. ofiar śmiertelnych koronawirusa, a liczba zakażonych przekroczyła milion.


Następnego dnia podano, że w USA zmarło w ciągu minionej doby 1169 osób, łącznie było 5926 zgony na COVID-19; w ciągu ostatniej doby wykryto aż 30 tys. przypadków koronawirusa, łącznie w całym kraju było już co najmniej 240 tysięcy chorych.


W Polsce statystyki nie były tak porażające, ale koronawirus także nie próżnował i przyspieszał. W ciągu pierwszych czterech dni kwietnia 2020 zmarło 48 osób, a 3627 było zakażonych. Oprócz pandemii dominowała także w przestrzeni publicznej polityka — zbliżał się termin wyborów prezydenckich.

W naszej rodzinie i u mnie życie zmieniło się diametralnie. Stosowaliśmy się z żoną do zasady Zostań w domu, opłaty robiłem za pomocą Internetu — nauczyłem się tego z pomocą telefonicznych porad z banku oraz moich córek.


7 kwietnia 2020 dramatyczna sytuacja była w Nowym Jorku — spośród 11 tys. zgonów w Stanach Zjednoczonych większość przypadała na ten stan, a mianowicie 3202 osoby, czyli więcej niż w zamachach 11 września 2001 roku. Dzień później w USA była najtragiczniejsza doba od początku pandemii — w ciągu 24 godzin zmarło ponad 1,9 tys. osób; łącznie 12 722 osoby, zakażonych było ponad 396 tysięcy.

W Hiszpanii liczba zgonów przekroczyła 14 tys. osób. W Wielkiej Brytanii odnotowano największy dobowy bilans zgonów: 938 osób, łącznie 7097.


W Polsce wprowadzono od 16 kwietnia 2020 kolejne obostrzenia:

• obowiązek zasłaniania ust i nosa w przestrzeni publicznej,

• dalsze wstrzymanie ruchu lotniczego i kolejowego międzynarodowego,

• egzaminy maturalne i ósmoklasistów przełożone na później.


10 kwietnia 2020 r. liczba zgonów na całym świecie z powodu koronawirusa osiągnęła 100 tysięcy. Następnego dnia w USA po raz pierwszy w ciągu jednej doby zmarło ponad dwa tysiące osób. W Polsce łączna liczba ofiar śmiertelnych COVID-19 przekroczyła 200 osób.

Pięć dni później liczba zakażeń koronawirusem na świecie przekroczyła dwa miliony, czyli wzrosła o milion w ciągu dwóch tygodni.

Pozytywne sygnały dochodziły z Hiszpanii — minister zdrowia oznajmił, że jego kraj pokonał już szczyt pandemii. Nie było to jednak przekonywujące biorąc pod uwagę statystyki w zakresie COVID-19.

Na Białorusi prezydent Łukaszenka powiedział w telewizji, że wirusa nie widzi i jeździł na łyżwach z innymi. Liga piłki nożnej jako jedyna w Europie grała nadal mimo epidemii koronawirusa. Była to wyjątkowa krótkowzroczność.

W połowie kwietnia 2020 w Polsce było 7582 potwierdzone zakażenia i 286 ofiar śmiertelnych. Dodatkowym problemem była trwająca od dłuższego czasu katastrofalna susza, co spowodowało niski poziom wody w rzekach.

W Stanach Zjednoczonych w połowie kwietnia 2020 było według Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa 28 326 ofiar śmiertelnych koronawirusa. Reuters szacował, że ofiar śmiertelnych w USA było już ponad 30 tysięcy.

Chińskie władze 17 kwietnia 2020 podniosły oficjalny bilans zgonów na COVID-19 w mieście Wuhan o 1290 do 3869, czyli o około 50 procent. Wśród przyczyn wymieniano fakt, że w początkowej fazie epidemii liczba zakażeń rosła lawinowo, znacznie przekraczając możliwości służby zdrowia i część chorych zmarła w domach.

W Polsce 18 kwietnia odnotowano od początku pandemii 8742 zakażenia i 347 zgonów na koronawirusa. Tragiczna była sytuacja w Domach Pomocy Społecznej — wysoka zachorowalność i śmiertelność, brak opiekunów i personelu medycznego.


W związku z rosnącą liczbą zakażeń i zgonów z powodu COVID-19 coraz więcej było głosów, jak to się stało, że sytuacja nie została opanowana na początku. Prezydent USA Donald Trump oskarżał Chiny i mówił, że pandemia mogła zostać zatrzymana w tym kraju, zanim zaczęła się wymykać poza granice. Chiny odrzucały takie zarzuty.

Jednakże Stany Zjednoczone wszczęły dochodzenie w sprawie pochodzenia koronawirusa i śledztwo miało ustalić, czy wirus wydostał się z chińskiego laboratorium wirusologicznego w Wuhan.


Europa nie doceniła łatwości, z jaką koronawirus zarażał ludzi, nie zdawała sobie sprawy z niedoboru materiałów do walki z pandemią i zaniedbała przygotowania na najgorsze. W wielu państwach Europy, a także w USA godzono się na przenoszenie produkcji leków i środków ochronnych do Chin, gdyż tam były tańsze. Przyszła pandemia i zaczęły się problemy z zaopatrzeniem.

24 kwietnia 2020 był w Polsce najtragiczniejszym dniem od początku pandemii. Zmarło 40 osób, łącznie COVID-19 spowodował śmierć ponad 500 osób. Na świecie także było źle — ponad 200 tys. ofiar śmiertelnych. Trzy dni później liczba zakażonych na świecie przekroczyła trzy miliony. Na Białorusi była rekordowo wysoka liczba zachorowań.

Na szczęście we Włoszech i w Holandii było trochę mniej przypadków.

W Polsce mimo rosnącej liczby zakażeń i zgonów władze ogłosiły poluzowanie obostrzeń i „odmrażanie gospodarki”. Dużo ludzi nie widziało w tym logiki. Zarządzono otwarcie lasów i parków a szkoły pozostały zamknięte. Bezpieczeństwo po złagodzeniu restrykcji miał zapewnić obowiązek noszenia maseczek ochronnych na nos i usta.


Ofiary śmiertelne koronawirusa to były w większości osoby starsze, schorowane, z obniżoną odpornością. Jak wynikało z danych WHO zebranych na podstawie analizy 55 924 próbek przebadanych w poszczególnych grupach wiekowych śmiertelność w podziale na wiek była następująca:

W Polsce wśród zmarłych z powodu COVID-19 według Głównego Inspektora Sanitarnego z 16.04.2020 roku 57,9 proc. to byli mężczyźni, a 42,1 proc. to kobiety. Średni wiek pacjentów, u których potwierdzono zakażenie koronawirusem to 72,9 lat, w wieku 60—69 lat to było 19,9 procent, w wieku 70—79 lat to było 33 procent, a 29,5 procent to były osoby w wieku 80—89 lat. Większość osób w starszym wieku, które zmarły na COVID-19 miały choroby współistniejące.


Według danych z 22.04.2020 o godz. 12:00 czasu polskiego w Stanach Zjednoczonych bilans ofiar śmiertelnych koronawirusa zwiększył się aż o 2751 osób; łącznie w USA z powodu COVID-19 zmarło już 44 845 osób.

Także w Europie statystyki były nadal niedobre. We Włoszech zmarło 437 osób, łącznie 18 100. W Hiszpanii było już 21 717 ofiar śmiertelnych. Źle było w Belgii. Jak powiedział w wywiadzie z 23.04.2020 dla Wirtualnej Polski mieszkający tam od 45 lat były słynny reprezentant Polski w piłce nożnej Włodzimierz Lubański, zmarło w Belgii około 15 procent zakażonych, to znaczy ponad sześć tysięcy z blisko 42 tysięcy zakażonych. To jest inne życie, inny świat –powiedział — Siedzimy zamknięci w domu.

Z kolei Polka mieszkająca we Włoszech (Aleksandra) powiedziała dla Wirtualnej Polski: Nie da się ukryć, że pandemia koronawirusa zmieniła nasz świat i wpłynęła na nasze życie bez względu na to, kim jesteśmy i gdzie mieszkamy.

W rozmowie z Polsat News prof. Andrzej K., krajowy konsultant ds. chorób zakaźnych powiedział, że nawet 80 procent osób może przechodzić zakażenie koronawirusem bezobjawowo i nie zgłasza się do lekarza. Według profesora faktyczna liczba zakażonych SARS-CoV-2 w Polsce może wynosić nawet 40 do 50 tysięcy (czyli cztery razy więcej niż podaje się oficjalnie).


Organizacja Narodów Zjednoczonych oświadczyła, że światu grozi głód „biblijnych” rozmiarów z powodu pandemii koronawirusa. W 2020 roku liczba głodnych może się podwoić i dotknąć 265 milionów ludzi. Wśród krajów, które są najbardziej dotknięte problemem głodu Światowy Program Żywnościowy (WFP) wymienił: Jemen, Demokratyczną Republikę Konga, Afganistan, Wenezuelę, Etiopię, Sudan Południowy, Sudan, Syrię, Nigerię i Haiti.

Do tego należałoby dodać: W tym samym czasie połowa żywności na świecie jest marnowana i ląduje na wysypiskach śmieci. A ci, którzy chcą tę niepotrzebną im żywność dać potrzebującym, muszą płacić podatki. Bo takie są przepisy, więc wolą wyrzucić tę żywność na śmietnik.


24 kwiecień 2020 rok to była tragiczna doba w USA — przyniosła śmierć 3146 osób i była to największa dobowa liczba zgonów z powodu COVID-19.

Tymczasem prezydent Brazylii Bolsonaro negował zarazę i mówił, że dla niego to jest grypka. Konsekwencje takiego podejścia okazały się tragiczne dla mieszkańców tego kraju.

W Europie natomiast powiało optymizmem. Hiszpania, Włochy, Niemcy, Austria, Czechy — w tych krajach rozpoczęło się luzowanie obostrzeń. Liczono na to, że uda się znaleźć rozsądny kompromis pomiędzy ostrożnością — aby nie doszło do ponownego wystrzału liczby zachorowań i zgonów — a odmrażaniem gospodarki i relacji społecznych.

Strategie większości krajów w walce z koronawirusem były przeważnie podobne: ograniczenia w poruszaniu się, kwarantanny dla przyjeżdżających z zagranicy, zamknięte placówki edukacyjne czy niektóre firmy. Jednak moment ich wprowadzania, zakres, stopień zdyscyplinowania społeczeństwa, dostępność testów, a także wydolność systemu opieki zdrowotnej — te czynniki wpływały na rozwój epidemii w poszczególnych krajach. Koronawirus nie odpuszczał bowiem i statystyki sumaryczne były nadal rosnące.

W wielu krajach Zachodniej Europy, a także w Australii i Nowej Zelandii zaczęła spadać liczba nowych zakażeń. Wyglądało na to, że w Hiszpanii, we Włoszech, w Austrii, Czechach i Islandii szczyt zachorowań był już za tymi krajami, z tym że tempo schodzenia z tego szczytu było różne. Także we Francji tendencja była spadkowa.

W ocenie rozmiarów pandemii w konkretnych krajach kluczowa była kwestia testów. W takich krajach jak Włochy, USA, Wielka Brytania, Hiszpania — testy były wykonywane na osobach, u których wystąpiło ryzyko zakażenia koronawirusem. W Islandii natomiast przeprowadzono bardzo szeroko zakrojone testowanie prawie całego społeczeństwa — ponad 130 tys. testów na jeden milion mieszkańców. W wyniku tego wykrywano więcej nowych zakażeń wśród osób nie wykazujących objawów.

W Polsce przeprowadzono do dnia 24 kwietnia 2020 około 6,6 tys. testów na milion mieszkańców, co było jednym z najniższych wskaźników w Europie.


Niemiecka strategia w walce z koronawirusem okazała się skuteczniejsza niż w innych krajach. Wskaźnik śmiertelności w RFN był jednym z najniższych na świecie i wynosił niecałe 2,5 procent, później 3,4 procent. We Włoszech to było prawie 13,4 proc., w Belgii 14,6 procent. Według „New York Times” w Niemczech sprawił to dobrze zorganizowany system opieki medycznej, a także zaufanie do rządu, którego ograniczenia i wytyczne były powszechnie przestrzegane. Regularnym testom był poddawany personel medyczny. Dzięki dużej liczbie testów Niemcy zdiagnozowali 15,6 procent zakażeń w kraju, Włosi tylko 3,5 proc., a Hiszpanie 1,7 procent. Dzięki szybkiej izolacji osób zakażonych w Niemczech, nie miały one możliwości dalszego zakażania innych. Niemcy starali się izolować szczególnie osoby starsze i przebywające w domach opieki. Dlatego średnia wieku osób zakażonych w Niemczech wynosiła 50 lat, we Francji 62,5 a we Włoszech 62 lata. Według Instytutu Roberta Kocha największą grupę zakażonych (67 proc.) stanowiły w Niemczech osoby w wieku 15 — 59 lat, a osoby w wieku 70 — 89 lat to było tylko 16 proc. badanych.

W Niemczech było w szpitalach 34 łóżka na 100 tysięcy mieszkańców, we Włoszech 9, a we Francji 16. Już 16 marca 2020 czasowo przywrócono kontrole na granicach RFN, a 22 marca wprowadzono ograniczenia w życiu publicznym. Oprócz odwołania masowych imprez kulturalnych i sportowych zamknięto centra handlowe i większe sklepy.

Pod koniec kwietnia poprawiające się statystyki skłoniły władze Niemiec do powolnego odmrażania gospodarki. Otworzono sklepy do 800 metrów kwadratowych powierzchni, salony samochodowe, księgarnie i sklepy meblowe. Pozostawiono nakaz zakrywania twarzy w miejscach transportu publicznego i w sklepach. Nie mogło być nadal imprez masowych.


Z analizy opublikowanej w dzienniku Financial Times wynikało, że z powodu zakażenia koronawirusem zmarło na świecie znacznie więcej osób nawet o 60 procent. Oficjalne statystyki prowadzone przez Johns Hopkins University mówiły o ponad 200 tys. ofiar śmiertelnych COVID-19. Z porównania przez „FT” liczby zgonów z różnych przyczyn w marcu i kwietniu 2020 r. w 14. krajach zachodnioeuropejskich ze średnią za ten sam okres w latach 2015 — 2019 wynikało, że faktyczny globalny bilans pandemii koronawirusa wynosiłby 318 tys. zmarłych, zamiast podawanych ponad 200 tysięcy.


W ostatnich dniach kwietnia 2020 w wielu krajach powiało optymizmem i zaczęto znosić niektóre obostrzenia i ograniczenia związane z pandemią koronawirusa. Na czoło wysunęła się Nowa Zelandia. 27 kwietnia premier tego kraju Jacinda Ardern ogłosiła, że: Nowa Zelandia pokonała koronawirusa. Przy tym stwierdziła, że praktycznie do zera udało się wyeliminować nowe przypadki zakażeń. Jednocześnie prosiła nadal mieszkańców o zachowanie czujności i unikania interakcji społecznych.

W Europie śladem Nowej Zelandii próbowali iść Czesizaczęli się śmiać koronawirusowi prosto w twarz. Nadal nie byli jednak pewni swego i starali się zachować ostrożność. Rząd czeski otworzył granice dla swoich obywateli i pozwalał im na spotkania w grupach do dziesięciu osób. Przeprowadzano też więcej testów. Otworzono sklepy o powierzchni do 2,5 tys. metrów kwadratowych (poza centrami handlowymi), siłownie, ogrody zoologiczne i botaniczne. Otwarte zostały również uczelnie. Nie zmienił się nakaz noszenia maseczek. Czesi wykonali już ponad 218 tys. testów; dla porównania — w prawie cztery razy większej pod względem liczby mieszkańców Polsce wykonano ich 290 tysięcy. Do końca kwietnia 2020 w Czechach obowiązywał stan wyjątkowy i parlament miał zdecydować o jego ewentualnym przedłużeniu.


Ciekawa była sytuacja w Grecji, odczuwającej jeszcze skutki wielkiego kryzysu finansowego w ostatnich latach. Mimo to koronawirus ich nie pogrążył. W walce z chorobą pomogły zdecydowane działania rządu, wsparcie ze środków prywatnych. Służba zdrowia funkcjonowała „na pół gwizdka” — wydatki rząd musiał obciąć o około 50 procent. W finansowaniu służby zdrowia pomagały fundacje. Grecy walkę z COVID-19 zaczęli szybko i zdecydowanie. Zainfekowanych było tylko 2,5 tys. osób. Dla porównania w podobnej pod względem liczby mieszkańców Belgii zachorowało 18 razy więcej, a w Szwajcarii 11 razy więcej. We Włoszech — sześć razy bardziej zaludnionej niż Grecja — było 80 razy więcej chorych na COVID-19, mimo, że w Grecji społeczeństwo było w swej strukturze podobne do włoskiego — w jednej czwartej składało się z emerytów. Grecy byli jednak świadomi swojej słabości. Premier Mitsotakis od początku swych rządów otaczał się fachowcami i ekspertami. Grecja po tygodniu od pierwszych przypadków koronawirusa zamknęła szkoły i przedszkola. Niedługo potem sklepy — wszystkie oprócz spożywczych oraz aptek. Zamknięto plaże i ośrodki narciarskie. W wyniku tego Grecy po czasach kryzysu finansowego już nieco zyskali w oczach Europy i zaczęli luzowanie obostrzeń.


Hiszpania należała do jednego z najbardziej dotkniętych pandemią koronawirusa krajów. Według danych na 24 kwietnia 2020 zmarło łącznie 24275 osób, a ponad 210 tys. było zakażonych. Wyleczonych zostało 100 800 osób. W ramach restrykcji wystawiono ponad 800 tys. mandatów. Jednakże pod koniec kwietnia władze zaczęły luzować obostrzenia, gdyż — jak mówił premier — coraz mniej ludzi umiera, mniej choruje, coraz więcej zdrowieje.

Po 42 dniach przymusowej kwarantanny w Hiszpanii, setki tysięcy dzieci wyległy na place, ulice, skwery, do parków i na plaże. Konieczne było tylko zachowanie dystansu i zabronione było gromadzenie się w grupach większych niż trzy osoby. Rząd zostawił samorządom swobodę w podejmowaniu konkretnych kroków. Zapowiedział jednak, że rozluźnianie rygorów izolacji społecznej będzie postępowało powoli i z zachowaniem ostrożności, by pochopny powrót do normalnego życia publicznego nie sprowokował nawrotu epidemii, jak to miało miejsce w Japonii czy Singapurze. W krajach tych COVID-19 nie był jednak tak dotkliwy jak w Europie.

Japonii odnotowano około 17 tys. infekcji, zmarło około 800 osób. W liczącym 14 mln mieszkańców Tokio wykryto około pięć tysięcy infekcji. W liczącym 5,6 mln mieszkańców Singapurze ludzie przestrzegali środków bezpieczeństwa i 20 kwietnia 2020 r. zanotowano najwyższy dobowy wskaźnik zachorowań 1,5 tys. osób, co w porównaniu z sytuacją w Europie było nikłe.


W czasie walki z pandemią koronawirusa karierę zrobiło słowo lockdown z jęz. angielskiego, po polsku oznaczało: blokada, zakaz wyjścia. Naukowcy i eksperci przekonywali, że ograniczenia wprowadzone przez rządy krajów w związku z rozprzestrzenianiem się pandemii koronawirusa pozwoliły uniknąć milionów zgonów. Wyniki badań ekspertów z Imperial College i Uniwersytetu Kalifornijskiego ukazały się w piśmie „Nature”. Badania z Imperial College wykazały, że gdyby nie wprowadzono restrykcji w 11 zachodnioeuropejskich krajach na rzecz rozprzestrzeniania się wirusa, to w badanych krajach doszłoby do 3,1 miliona więcej zgonów. Dzięki podjętym interwencjom współczynnik reprodukcji wirusa spadł poniżej 1, tym samym hamując rozwój pandemii. Brytyjski zespół oceniał, że do marca 2020 r. w Austrii, Belgii, Wielkiej Brytanii, Danii, Niemczech, Włoszech, Hiszpanii, Szwecji i Szwajcarii infekcji SARS-CoV-2 uległo 12 do 15 milionów osób, czyli około cztery procent populacji.

Według naukowców szansą na opanowanie epidemii jest wytworzenie odporności zbiorowej, inaczej mówiąc tak zwanej odporności stadnej. Polega to na tym, żeby większa część społeczeństwa wytworzyła przeciwciała poprzez to, że liczna grupa przeszła daną chorobę — w tym przypadku koronawirusa, lub dzięki zaszczepieniu — to na razie nie wchodziło w rachubę, gdyż szczepionki przeciw COVID-19 nie było. Dla osiągnięcia odporności zbiorowiskowej na koronawirusa potrzeba było minimum 90 do 95 procent osób odpornych w społeczeństwie. Były takie głosy z niektórych kręgów, że już 70 do 80 procent byłoby wystarczające dla zatrzymania pandemii.

Tak więc lockdown wprawdzie pomógł, ale zagrożenie w dalszym ciągu istniało, gdyż do osiągnięcia odporności zbiorowej, czyli tak zwanej stadnej w celu wyeliminowania albo przynajmniej ograniczenia obecności SARS-CoV-2 w społeczeństwie było jeszcze bardzo daleko. Na razie nadzieje były takie, że koronawirus nie będzie aż tak zawzięty i zajadły i odpuści trochę w związku z kończącą się wiosną i zbliżającym się latem 2020 roku.

Był taki jeden kraj, który postanowił pokonać koronawirusa przez uzyskanie tak zwanej odporności stadnej społeczeństwa. Krajem tym była Szwecja. Szwedzki rząd nie zamykał ludzi w domach, nie prowadził masowych testów i izolowania zakażonych. Szkoły dla młodszych dzieci w Szwecji były otwarte, podobnie jak restauracje i większość sklepów. Zakazane były tylko zgromadzenia powyżej 50 osób. Za tą decyzją szwedzkich władz stał 63-letni epidemiolog Anders Tegnell. W tym liczącym 10,23 milionów mieszkańców kraju nie było właściwie żadnych obostrzeń, lockdownu, maseczek. Skutek był taki, że według danych z 16 kwietnia 2020 r. w Szwecji z powodu koronawirusa umarło 130 osób na każdy milion mieszkańców, czyli prawie dziesięciokrotnie więcej niż w sąsiedniej Finlandii. Łączna liczba ofiar COVID-19 w Szwecji wynosiła 1333, podczas gdy w Norwegii i Finlandii razem wziętych było tylko 225 ofiar. W Szwecji wykonywano ponad trzykrotnie mniej testów niż w Norwegii. Zwolennicy szwedzkiej strategii, czyli łagodnych środków zapobiegawczych, byli jednak zdania, że — być może — metody stosowane w Norwegii i Finlandii doprowadzą do podobnych skutków. Wobec rekordowej liczby zgonów w kwietniu 2020 roku — największej od początku XXI wieku, w społeczeństwie szwedzkim zaczął narastać sceptycyzm.


Polski rząd łagodził restrykcje, ale liczby nie wskazywały na to, że jest dobrze. Wskaźnik reprodukcji wirusa w Polsce wciąż był na wysokim poziomie — wyższym niż w Niemczech, Hiszpanii, Czechach i Austrii i wynosił 1,12. Wskaźnik powyżej 1 oznaczał, że pandemia się rozszerza, a poniżej 1, że słabnie. W Austrii wskaźnik ten wynosił zaledwie 0,55, w Niemczech 0,71, również we Włoszech był niższy. W Polsce źle się stało, że na początku pandemii wykonywano bardzo mało testów — najmniej spośród innych krajów europejskich (drugie miejsce od końca). Potem zwiększono ilość testów, ale nawet wśród personelu medycznego nie wykonywano wystarczająco dużo. Brakowało maseczek ochronnych na usta i nos — popyt wciąż przewyższał podaż. Nawet w lecznicach brakowało sprzętu ochronnego. Dlatego w całym kraju ruszyła akcja szycia maseczek.

Ja dla siebie też sobie uszyłem maseczkę z pomocą mojej żony korzystając z instrukcji podanych w Internecie: Jak zrobić maskę antywirusową. Niezbyt mi się to udało i nie miałem okazji z niej skorzystać. Potem córka nam przyniosła, gdyż kupiła gdzieś kilka sztuk. Przydały nam się, kiedy wychodziliśmy już na zakupy do sklepów.

Według danych na dzień 30 kwietnia 2020 w Polsce było 12 877 zakażonych koronawirusem, 644 zgony i 3236 wyleczonych. Spośród krajów europejskich najwięcej zgonów było w Wielkiej Brytanii — 26 771, we Włoszech — 27 967, w Hiszpanii — 24 275, we Francji — ponad 24 tysiące, w Holandii — 4711.

Na całym świecie w ostatnim dniu kwietnia 2020 było ponad 3 mln zakażonych, ponad 225 tys. zgonów na COVID-19 i około milion ozdrowieńców.


Afryce koronawirus jak gdyby zapomniał. Tak to przynajmniej wyglądało. Zastanawiające było, dlaczego na tym kontynencie zdiagnozowano tak mało przypadków zakażenia koronawirusem. Do 25 marca 2020 r. stwierdzono łącznie około sto przypadków zakażeń, najwięcej w Egipcie, Algierii i Republice Południowej Afryki. Było to trudne do wytłumaczenia, ponieważ wiele państw afrykańskich utrzymywało bliskie kontakty z Chinami i innym państwami azjatyckimi. Jako najprostsze wytłumaczenie nasuwał się fakt, że w Afryce przeprowadzano bardzo mało testów na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Powodem tego była słabość systemu ochrony zdrowia i zaniedbania jeszcze z czasów kolonialnych i postkolonialnych wielu państw afrykańskich. Ponadto były tam problemy z innym chorobami: malarią, gruźlicą i AIDS. To nie wyjaśniało jednak wszystkiego.

Eksperci podkreślali, że w Afryce w 80 proc. przypadków osoby zarażone przechodziły COVID-19 łagodnie. Wynikało to być może z tego, że średnia wieku społeczności afrykańskiej była niższa niż na innych kontynentach. Na przykład w Nigerii wynosiła niespełna 18 lat. A koronawirus był groźniejszy dla osób starszych — największą śmiertelność obserwowano u osób po 80. roku życia.

Osobiście zastanawiałem się, czy dużej roli nie odgrywała pogoda i że być może koronawirus lepiej się czuł tam, gdzie było zimno a nie ciepło — jak w Afryce. Najbliższe tygodnie i miesiące miały rzucić więcej światła na rozwój sytuacji w państwach afrykańskich, a także w innych rejonach świata.

*

1 maj — tradycyjne Święto Pracy. Niestety w czasach pandemii koronawirusa z tą pracą wiele się zmieniło. Dużo ludzi pracę straciło, a w wielu instytucjach i w niektórych zakładach — tam gdzie było to możliwe — wprowadzono tak zwaną pracę zdalną. Przydawał się do tego komputer w swoim mieszkaniu, dzięki któremu można było uniknąć spotkania z wirusem w wyniku kontaktu z innymi ludźmi.

Wyglądało na to, że w Europie koronawirusowi już się znudziło i zaczął się przenosić w inne rejony świata — do Ameryki Łacińskiej, do Indii i do Rosji.

W Stanach Zjednoczonych było już ponad 62 tys. ofiar śmiertelnych COVID-19, czyli więcej niż w czasie wojny w Wietnamie, kiedy śmierć poniosło 58 tysięcy Amerykanów. Z tym, że wojna wietnamska trwała wiele lat, a wojna z koronawirusem dopiero dwa miesiące i nie wiadomo było, kiedy się zakończy.

W Rosji 1 maja 2020 liczba zakażeń wzrosła o prawie osiem tysięcy — najwięcej w ciągu jednej doby od początku pandemii. Ogólna liczba zakażeń w Rosji przekroczyła 114 tysięcy, zmarło w sumie 1169 osób, wyleczono ponad 13 tysięcy pacjentów. Dzień później w Rosji przybyło 9623 nowe zakażenia, najwięcej w Moskwie — aż 5338, zmarło 37 osób.

W Niemczech liczba zgonów znacząco spadła — w ciągu doby zmarło 94 osoby, łącznie 6575. Zakażonych było 161 703.

W Polsce 2 maja 2020 przybyło 270 nowych zakażeń, od początku pandemii 13 375, zmarło 13 osób, łącznie 664 osoby. Dodatkowym problemem w Polsce była historyczna susza, która stała się dramatem dla rolników. Także w innych krajach europejskich susza dawała się we znaki. Zbliżały się wakacje i załamani byli hotelarze nad morzem i jeziorami. Turystów było 70 do 80 proc. mniej niż w ubiegłym roku o tej samej porze. Galerie handlowe zostały znowu otwarte, chociaż na innych zasadach — z zachowaniem reżimu sanitarnego, związanego z pandemią koronawirusa.

W Brazylii sytuacja pogarszała się z dnia na dzień. Zakażonych było już ponad 100 tysięcy osób, zmarło 7025 chorych na COVID-19.

Z najnowszych danych John Hopkins University wynikało, że na całym świecie liczba zakażonych przekroczyła 3,5 mln, a ponad 247 tys. zmarło. Najwięcej zakażonych było w USA — ponad 1,158 mln.

Włochy zdecydowały się na łagodzenie ograniczeń wprowadzonych z pandemią. Do pracy miało wrócić 4,4 mln Włochów. Otwarte miały być parki, dozwolona jazda na rowerze i jogging.


5 maja 2020 Agencja Reuters poinformowała, że według Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i kontroli Chorób, epidemia koronawirusa w Europie zaczyna słabnąć. Tylko w Bułgarii była tendencja wzrostowa nowych zakażeń SARS-C0V-2. W przypadku czterech państw: Polski, Wielkiej Brytanii, Rumunii i Szwecji sytuacja nie poprawiała się, ale też nie pogarszała.

Tego samego dnia epidemiolodzy szacowali, że nosicielami wirusa może być już niemal siedem milionów osób w Europie, gdzie na 4 maja 2020 oficjalny bilans był: 1,4 mln zakażonych i 141 tys. zgonów. Wynikało to stąd, że zaledwie 20 proc. chorych miało silne objawy i zgłaszało się po pomoc. Reszta przechodziła chorobę bezobjawowo lub miała niewielkie problemy. Nie robili więc testu i w statystykach tych ludzi nie było. A było ich ogrom.

Często ustalenie powodów śmierci było skomplikowane. I tak na przykład od 11 marca do 14 kwietnia 2020 w Hiszpanii koronawirus zabił 18 tys. osób, w sumie od początku 26 tysięcy. We Francji od 10 marca do 13 kwietnia odnotowano ponad 14 tys. zgonów (powyżej prognozowanych). We Włoszech od 1 marca do 11 kwietnia w Lombardii było o 12 tys. zgonów więcej niż wynikałoby to z prognoz na ten rok. Według oficjalnych danych było 6 tysięcy zgonów.

W USA powiało optymizmem. Na dzień 5 maja 2020 zanotowano najniższy dobowy bilans zgonów od miesiąca, tj. +1015. Największe ogniska epidemii wciąż były w Nowym Jorku. Na COVID-19 zmarło tam od początku 25 tysięcy osób. Szacunki amerykańskiego rządu były jednak takie, że na początku czerwca 2020 na koronawirusa dziennie umierać będzie trzy tysiące Amerykanów. Prezydent USA Donald Trump ocenił, że śmierć z powodu pandemii może ponieść od 75 do 100 tysięcy Amerykanów.

Bardzo źle było w Belgii. W kraju liczącym 11 mln ludzi koronawirus spowodował do 5 maja 2020 prawie osiem tysięcy ofiar śmiertelnych, co oznaczało, że kraj ten plasował się na czele tabeli liczby zgonów na milion mieszkańców w Europie. Według władz duża liczba zgonów wynikała z faktu, że raporty uwzględniały wszystkie niewyjaśnione przypadki śmierci w domach opieki. Większość, czyli 54 proc. zmarła w domach opieki i tylko u 7,8 proc. z tych przypadków przeprowadzono pozytywny test na obecność koronawirusa.


8 maja 2020 r. w interia. FAKTY ukazał się alarmujący tytuł: Płuca świata „zaatakowane”. COVID-19 dziesiątkuje Amazonię. Dalej można było między innymi przeczytać, że bardzo źle dzieje się w puszczy amazońskiej, nazywanej zielonymi płucami planety Ziemia w Brazylii, Peru i Kolumbii. Rdzenni mieszkańcy Amazonii nie mieli dostępu do lekarstw, mydła i środków odkażających, a często do wody pitnej. W brazylijskim regionie Estado de Amazonia wśród chorych na COVID-19 byli lekarze, którzy sami musieli kupować sprzęt ochronny, na co często nie było ich stać, bo nie wypłacano im pensji od lutego. W Kolumbii, gdzie Amazonia zajmuje 40 proc. powierzchni kraju, w stolicy Bogocie był jeden szpital będący w stanie pomóc niespełna jednemu procentowi chorych. Większość pracowników odmawiała służby, gdyż rząd nie był w stanie zapewnić im maseczek i rękawiczek. W Peru było podobnie.

Wybitny brazylijski fotograf Sebastiano Salgado, który od wielu lat angażował się w obronę południowo amerykańskich Indian mówił, że teraz jest nawet gorzej niż pięćset lat temu. Wtedy choroby zdziesiątkowały rdzenną ludność z pięciu milionów do zaledwie kilkuset tysięcy osób. Teraz z powodu pandemii koronawirusa istniało zagrożenie całkowitą zagładą tubylców. Wszyscy w Brazylii wiedzieli, że Indianie są narażeni na choroby, na które nie mieli wytworzonych przeciwciał. Przyzwolenie na to, by choroba COVID-19 do nich dotarła mogło oznaczać ludobójstwo.

Sytuację pogarszały rekordowe pożary lasów. Powodem była susza, upał i wiatr. W dodatku część pożarów wzniecana była celowo przez farmerów, chcących w ten sposób powiększyć swoje pastwiska i pola uprawne. Prezydent Francji Macron powiedział, że pożary w Amazonii były zagrożeniem dla całego świata.


Pozytywne wieści dochodziły z Australii i Oceanii, gdzie niemal całkowicie udało się powstrzymać epidemię. W małym państwie na Wyspach Owczych na małym archipelagu między Islandią i Norwegią, zamieszkałym przez około 50 tys. ludzi od ponad tygodnia nie wykryto nowego przypadku zakażenia wirusem SARS-CoV-2. Rząd ogłosił, że sytuacja jest opanowana i otworzył przedszkola i szkoły.


W Polsce koronawirus wciąż atakował szybciej niż średnio w Europie. Nie było spadku nowych zakażeń. Procentowo wyglądało tak: 2,1 proc. (Polska) do 1 proc. (Europa) wzrostu w stosunku do łącznej liczby zdiagnozowanych przypadków. 9 maja 2020 w Polsce stwierdzono łącznie 15 651 zakażeń, zmarło w sumie 785 chorych, wyzdrowiało 5437 osób. Córka kupiła nam z żoną mydło w płynie antibacteriel oraz płyn do dezynfekcji rąk. Pozwoliło to nam bardziej się zabezpieczyć przed zarażeniem koronawirusem.

Polacy zaczęli masowo wychodzić z domów. Bulwary i parki oblegały tłumy. Tymczasem dwa dni później był największy dobowy wzrost zakażeń od początku pandemii, tj. 595, łącznie 16 921. Zmarłych na COVID-19 było łącznie 839 osób. Ale wszyscy mieli już dość siedzenia w domu. Na Wirtualnej Polsce przeczytałem, że także Niemcy mieli dość i wyszli na ulice.

We Włoszech od wybuchu w końcu lutego 2020 epidemii koronawirusa zmarło ponad 30 tys. osób według danych na dzień 10 maja. Wyglądało jednak na to, że wirus zaczął tracić moc. W ciągu ostatnich dwóch dni za zdrowych uznano aż 11 tys. osób, zmarło 640. Ogólna liczba wyleczonych według stanu z 7 maja 2020 r. wynosiła ponad 96 tysięcy osób. Wirus tracił moc dzięki blokadzie kraju, dystansowi społecznemu i stosowaniu środków dezynfekcyjnych. Nadal nie było dobrze w Lombardii, gdzie w ciągu ostatnich dwóch dni odnotowano prawie 1,5 tys. zakażeń, to jest połowę ich liczby w całym kraju. W regionie tym wirus zabił też najwięcej osób: 14,7 tys.

W ostatnich dniach Włosi wyszli jednak tłumnie na ulice, zapełniły się parki i place. Z centrum Mediolanu pokazywano zdjęcia ze spacerującymi tłumami ludzi. Maski widać było sporadycznie. Włoski rząd był ostrożny i nie dał zgody szefom regionów na otwarcie sklepów oprócz spożywczych.

15 maja 2020 Słowenia była pierwszym krajem Europy, który ogłosił koniec epidemii koronawirusa. Także Włosi zaczęli wygrywać z epidemią. 18 maja miało się otworzyć ponad 800 tys. firm związanych między innymi z usługami i gastronomią. Włosi mogli też wychodzić z domu bez ograniczeń.


Widząc to, koronawirus zaczął się przenosić w inne rejony świata. W Indiach 18 maja 2020 r. była największa dobowa liczba zakażeń — 5242 osoby. W Chile władze zarządziły kwarantannę na terenie całego kraju. Brazylia — największe państwo Ameryki Południowej — przeskoczyła Włochy w liczbie zakażeń: ponad 240 tys. osób. Nadal źle było w USA — 21 tys. nowych zakażeń w ciągu 24 godzin, a 820 osób zmarło, łącznie prawie 90 tys. zgonów.

W Europie kolejne kraje luzowały obostrzenia. W Budapeszcie wszystkie sklepy i punkty usługowe mogły być otwarte, także parki, plaże, kąpieliska, ZOO. W całych Czechach przestał obowiązywać 19 maja stan wyjątkowy, wprowadzony 12 marca 2020 roku.

Maroku władze już na początku marca 2020 roku zadziałały zdecydowanie. Zawieszono loty oraz zamknięto szkoły i meczety. Kolejne restrykcje, jak zakaz zgromadzeń, zamknięcie większości zakładów i lokali handlowo-usługowych, ograniczenia w przemieszczaniu się oraz obowiązek noszenia maseczek wprowadzono wcześniej niż w Polsce czy innych krajach europejskich. Bardzo szybko ogłoszono też w Maroku stan wyjątkowy.


20 maja 2020 r. na całym świecie było ponad 5 mln przypadków koronawirusa oraz 325 tys. ofiar śmiertelnych. Wyzdrowiało prawie dwa miliony osób. Najwięcej infekcji było w USA — ponad 1,5 mln zakażeń i prawie 94 tys. zgonów (najwięcej na świecie). W Rosji było 310 tys. zakażeń koronawirusem SARS-C0V-2 i prawie 3 tys. zgonów. W Brazylii prawie 272 tys. zakażeń i 18 tys. zgonów. Prezydent Bolsonaro uważał, że należy znosić restrykcje, by chronić gospodarkę. Ministra zdrowia zdymisjonował, a jego następca sam podał się do dymisji. W Peru było prawie 100 tys. zakażeń i trzy tysiące zgonów. W Chile 50 tys. infekcji, a w Ekwadorze ponad 34 tys. zakażeń.

W Azji najtrudniejsza sytuacja była w Indiach — liczba zakażeń 107 tys., oficjalnie 3,3 tys. zgonów.

W Europie kolejne kraje: Słowacja i Litwa rozpoczęły następny etap luzowania obostrzeń.

Szwecja natomiast była na pierwszym miejscu z liczbą ofiar per capita (w przeliczeniu na milion mieszkańców). Wskaźnik śmiertelności z powodu koronawirusa w Szwecji wynosił 6,25; w Polsce 0,47. Szwecja nigdy nie wydała decyzji o blokadzie kraju. W Wielkiej Brytanii wskaźnik śmiertelności wynosił 5,75. Imponująca była skuteczność walki z koronawirusem w Niemczech.

Chiny podały, że po raz pierwszy od początku pandemii nie odnotowano żadnego przypadku zachorowania na COVID-19.

Ministerstwo zdrowia Meksyku poinformowało, że w ciągu ostatniej doby 23 maja 2020 r. odnotowano tam rekordową liczbę zgonów na koronawirusa: 479 osób, łącznie od początku pandemii zmarło 6989 osób. Ogółem zdiagnozowano w tym kraju 62 tys. 527 zakażeń.

W Brazylii kopano setki grobów dla ofiar COVID-19. Tymczasem prezydent Jair Bolsonaro mówił, że obostrzenia to „histeria” i należy pozwolić ludziom wrócić do pracy. Liczba śmiertelnych ofiar wzrosła w tym kraju na dzień 24 maja 2020 do ponad 22 tysięcy; potwierdzono 347 tys. 398 przypadków COVID-19. W Brazylii wykonano dotąd bardzo mało testów — około 3 tys. na milion mieszkańców. W Polsce to było 19 tysięcy, w Niemczech i USA — po około 40 tys. testów na milion mieszkańców.

W Stanach Zjednoczonych liczba ofiar koronawirusa przekroczyła według danych na 27 maja 2020 roku o godz. 18:40 czasu polskiego 100 tysięcy.


W tym właśnie dniu przyjechała do nas samochodem z Olsztyna starsza córka z 8 -letnim synkiem, a naszym najmłodszym wnuczkiem. Przywitaliśmy się zdalnie. Przed południem byłem w sklepie spożywczym Lewiatan — po raz pierwszy od około dwóch miesięcy wyszedłem z domu do miasta. Miałem oczywiście maseczkę ochronną na nos i usta, a po wejściu do sklepu nałożyłem na dłonie przygotowane tam plastikowe rękawiczki. Ekspedientki też miały rękawiczki i maseczki. W sklepie były naklejone zalecenia, aby zachować od siebie dystans 1,5 do 2 metrów.


W ujęciu globalnym pandemia COVID-19 przyspieszała na świecie — notowano coraz więcej zachorowań — liczba nowych potwierdzonych infekcji wynosiła około 100 tys. dziennie. Wzrost dynamiki pochodził głównie z Ameryki Południowej oraz Azji. W Ameryce Północnej także były duże przyrosty. W Europie natomiast — bez Rosji — koronawirus był w wyraźnej defensywie.

Stany Zjednoczone zaczęły znosić część ograniczeń. Na plażach pojawiły się tłumy ludzi bez masek, którzy tłoczyli się niebezpiecznie obok siebie, na co z przerażeniem patrzyli lekarze, obawiając się fali nowych zakażeń. Po dwóch miesiącach blokad i obostrzeń Amerykanie mieli jednak już tego dość i wreszcie odżyli. Tak było nie tylko na Florydzie; reszta stanów też rozluźniła ograniczenia związane z COVID-19. Były sytuacje, że dochodziło do strzelaniny, co niektórzy tłumaczyli odreagowaniem na tygodnie spędzone w izolacji, bez możliwości swobodnego poruszania się. Tymczasem w minionym tygodniu aż jedenaście stanów zgłosiło rekordową liczbę nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Nic dobrego to nie wróżyło.


Czeskie władze znosiły ostatnie ograniczenia, a sposobem na pokonanie koronawirusa były testy, obowiązek noszenia maseczek i odpowiednia kwarantanna. Gastronomia, turystyka i taksówkarze mogli już działać normalnie. Obywatele Czech i Słowacji mogli przekraczać granice na dwie doby bez konieczności poddawania się testom. Zapowiedziano otworzenie wszystkich przejść granicznych z Niemcami i Austrią. Zaczęto w Czechach odmrażać gospodarkę otwierając małe sklepy, pozwolono wznowić naukę w szkołach wyższych, zezwolono na sport i rekreację w niewielkim wymiarze. Oczekiwano, że czeskie władze wkrótce ogłoszą oficjalnie zakończenie pandemii. Nie wiedziano o tym, że koronawirus miał zupełnie inne plany na kolejne miesiące, zwłaszcza te jesienne.


W Polsce 27 maja 2020 premier Mateusz Morawiecki ogłosił zniesienie wielu obostrzeń związanych z koronawirusem. Między innymi od 30 maja nie trzeba było już nosić maseczek na ulicach i w miejscach publicznych, jednak zachowany został obowiązek utrzymania dwumetrowego dystansu. Zakończyły się tez obostrzenia w handlu — nie było limitu klientów na jedną kasę, ale w sklepach trzeba było nosić maseczki na nos i usta. Z dniem 30 maja zniesione zostały ograniczenia w gastronomii. Dozwolone było organizowanie zgromadzeń publicznych do 150 osób z obowiązkiem maseczek oraz zachowania dwumetrowych odstępów.

Wraz z ogłoszeniem przez polski rząd czwartego etapu znoszenia ograniczeń związanych z COVID-19 otwarte zostały hotele, kina, teatry, siłownie i salony masażu, ale w ścisłym reżimie sanitarnym. Umożliwiono także organizację wesel do 150 osób. Utrzymano obowiązek zasłaniania ust i nosa w autobusach, tramwajach, w sklepach, kinach i teatrach, salonach masażu, kościołach i urzędach. Zniesiono limit 50 osób w uroczystościach pogrzebowych. Przestała obowiązywać zasada określonej powierzchni na jedną osobę.

Ostatniego maja 2020 roku nie odnotowano w Polsce nowego zgonu z powodu COVID-19 a liczba zakażeń była najmniejsza od dwóch miesięcy. Podobnie jak Czesi, Polacy nabierali przekonania, że epidemia zbliża się do końca. I podobnie jak Czesi nie wiedzieli o tym, że koronawirus miał zupełnie inne plany na przyszłość.

*

Dzień 1 czerwca 2020 r. inne kraje także witały z nadzieją, że poradzą sobie z pandemią COVID-19. Statystyki dla całego świata były jednak zasmucające. Ponad 6,33 mln zakażeń, ponad 376 tys. zgonów, ale ponad 2,88 mln ludzi wyzdrowiało. Ponadto przyrosty w wielu krajach były niewielkie w porównaniu do poprzednich. W Wielkiej Brytanii +111 zgonów, we Włoszech +60 zmarłych, we Francji +31 zmarłych, w USA zmarły ostatniej doby 54 osoby.

Niestety były takie kraje, w których sytuacja wyglądała na tragiczną. „Brazylia umiera na koronawirusa” — takie tytuły można było zobaczyć w mediach. Do 5 czerwca 2020 zmarło w tym kraju ponad 34 tysiące osób. Był to trzeci wynik na świecie po USA i Wielkiej Brytanii. Od początku pandemii potwierdzono w Brazylii 614 941 przypadków koronawirusa i był to drugi najwyższy wynik po USA. Tymczasem prezydent Bolsonaro mówił: Śmierć dla człowieka jest sprawą normalną. I na pierwszym miejscu stawiał gospodarkę. Coraz więcej obywateli Brazylii było innego zdania.


W Hiszpanii po raz pierwszy od początku pandemii nie zanotowano ani jednego zgonu. Mało było także zakażeń. Był to dobry sygnał w walce z pandemią jednego z najbardziej dotkniętych krajów Europy. Liczba ofiar osiągnęła ponad 27 tysięcy a niemal ćwierć miliona było zakażonych. Wprowadzona w Hiszpanii jedna z najostrzejszych blokad na świecie pozwoliła na opanowanie sytuacji. Rząd ostrzegał jednak, że zagrożenie nie minęło i łagodzenie ograniczeń może zostać w razie potrzeby cofnięte.

We Francji koronawirus zabił już prawie 29 tysięcy osób, ale sytuacja znacznie się poprawiła — ostatnio było 31 zgonów w ciągu doby.

Znacząco poprawiła się sytuacja we Włoszech, gdzie łączna liczba ofiar śmiertelnych od wybuchu pandemii wynosiła prawie 33,5 tys., co stanowiło trzeci najwyższy poziom na świecie po USA i Wielkiej Brytanii. Jednakże ostatniej doby zanotowano mało zgonów, a mianowicie 60.

Szwecja poinformowała, że ostatnio nie doszło tam do zgonu w ciągu 24 godzin. Główny epidemiolog Anders Tegnell zmienił jednak zdanie i przyznał, że władze powinny wprowadzić większe obostrzenia w związku z epidemią. Tym samym zakwestionował forsowaną na początku hipotezę o „odporności stadnej” i powiedział, że nie spodziewał się tak dużej liczby zgonów na COVID-19. Teraz Tegnell przyznał, że byłoby lepiej, gdyby Szwedzi wybrali drogę pośrednią między tym, jak oni się zachowali a tym, jak reszta świata.

W Szwecji z ponad 4,5 tys. osób, które zmarły, połowa miała około 80 lat; jest to kraj z bardzo starym społeczeństwem — pięć procent ludności ma powyżej 80 lat. Żaden kraj w Europie nie miał takich proporcji. Sporo tych zmarłych osób mieszkało w domach starców, w domach opieki.


Mimo polepszającej się ostatnio sytuacji w Europie, globalnie nadal statystyki wykazywały wzrost zakażeń i zgonów. Dlatego eksperci ostrzegali przed nadmiernym optymizmem. Polski immunolog doktor Paweł Grzesiowski powiedział w wywiadzie dla „Echa Dnia”, że jesteśmy na początku walki z pandemią. Stwierdził jednocześnie, że miarą walki z nią jest liczba osób, które zachorowały, a według światowych szacunków wygląda na to, że w zależności od kraju, miasta, regionu, zachorowało od 20 procent w Nowym Jorku do dwóch czy trzech procent w polskiej populacji. Uważał, że słusznie zrobiły kraje, które ogłosiły lockdown. Brak nam jednak jeszcze skutecznych leków i szczepionki. Dlatego duże obawy budzi decyzja polskiego rządu, że wracamy na stadiony, wracają wesela do 150 osób, otwarto już restauracje i kina. Ponadto utracono całkowicie kontrolę nad społeczeństwem, każdy robi co chce. Jeżeli będziemy się zachowywać tak, jakby wirusa już nie było, to dojdzie do katastrofy.


Ile było w Rosji chorych i zmarłych z powodu COVID-19 dokładnie nie było wiadomo. Oficjalnie na dzień 6 czerwca 2020 od początku miesiąca potwierdzono 414 tys. zakażeń, z czego prawie połowę w Moskwie. Od początku epidemii to stolica była centrum koronawirusa w Rosji. 1 czerwca oficjalnie potwierdzono tam ponad 183 tys. zakażeń. Liczba zgonów w całym kraju przekraczała pięć tysięcy. Docierały jednak takie opinie, że o ile dane na temat liczb zakażeń i zgonów w Moskwie były bliskie rzeczywistości, o tyle w pozostałych regionach mogły być fałszowane. Im dalej od metropolii, tym bardziej przywódcy regionów chcieli się wykazać przed rządem centralnym, że u nich jest dobrze. Z kolei rząd chciał się wykazać przed światem.


8 czerwca 2020 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) alarmowała: Sytuacja pogarsza się — notowano największą liczbę nowych zakażeń od początku pandemii. Dwa dni później całkowita liczba stwierdzonych przypadków koronawirusa w Stanach Zjednoczonych przekroczyła dwa miliony, zmarło ponad 112 tys. osób (liczba ludności w USA 329,5 mln).


W krajach europejskich statystyki na dzień 10 VI 2020 były następujące:

Łącznie w całej Europie zanotowano 1 355 638 zakażeńLiczba ofiar śmiertelnych wynosiła 147 063.


W Brazylii (liczba ludności 212,6 mln) było na dzień 10 VI 2020 roku 776 tysięcy zakażeń koronawirusem i 39 803 zgony.

W Indiach (liczba ludności 1,38 miliarda) było 287 tys. zakażonych i 8102 ofiary śmiertelne COVID-19.


Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podała, że w Afryce koronawirus przyspiesza — odnotowano już ponad 200 tys. osób zakażonych, spośród których blisko sześć tysięcy zmarło. Problemem były testy, których wciąż w Afryce było za mało.


16 czerwca 2020 na Facebooku zobaczyłem post Grzegorza P.:

• Nosiciel bez maseczki i osoba bez maseczki — ryzyko 90 procent.

• Nosiciel z maseczką i osoba z maseczką — ryzyko 1,5 procent.


Czy tak było rzeczywiście, miałem wątpliwości, ale osobiście byłem zdania, że maseczki chronią przed koronawirusem i dlatego je stosowałem.


Minęła połowa czerwca 2020 i Polska zaczęła otwierać granice z niektórymi państwami Unii Europejskiej. Okazało się, że część krajów Wspólnoty nie wpuszczała do siebie Polaków — między innymi Słowacja, Słowenia, Dania i do 1 lipca Hiszpania. Ponadto zamknięte dla turystów pozostały granice Rumunii i Norwegii. Do Finlandii mogli jechać tylko ci, którzy tam pracowali lub studiowali. W Polsce w dalszym ciągu nie było tendencji spadkowej zakażeń wirusem SARS-CoV-2.


Świat obiegła wiadomość, że przełom w leczeniu koronawirusa ogłosili brytyjscy naukowcy. Na podstawie badań klinicznych podali, że stosowany od kilku dekad deksametazon — lek na astmę, alergie i inne choroby zmniejsza o jedną trzecią śmiertelność wśród najciężej chorych pacjentów z SARS-CoV-2. Światowa Organizacja Zdrowia uznała wyniki badań Brytyjczyków za przełom.


W Pekinie ogłoszono alarm. Na największym targu rolniczym zaraziło się sto osób i znowu wprowadzono obostrzenia. Pekin wyglądał podobnie jak kiedyś Wuhan — ulice pokazane w telewizji były puste. Władze określiły sytuację jako bardzo poważną. Zawieszono dalekobieżne kursy autobusów łączące Pekin z resztą kraju. Zamykano kolejne dzielnice, osoby najbardziej zagrożone koronawirusem nie mogły wyjechać z Pekinu. Istniała obawa przed drugą falą pandemii i rodziły się pytania, w jaki sposób wirus się rozprzestrzeniał, mimo surowych środków ostrożności podjętych przez władze.


Pandemia koronawirusa przyspieszała. W dniu 18 VI 2020 podano rekordowe liczby dziennych zakażeń SARS-CoV-2 na świecie. Wszystkie kraje zgłosiły jednego dnia łącznie 142 507 nowych przypadków oraz 6692 zgony z powodu COVID-19. W zastraszającym tempie epidemia rozwijała się w Brazylii, gdzie w ciągu jednego dnia zanotowano ponad 37 tys. nowych przypadków a dla zmarłych nie wystarczały już masowe groby.

Coraz gorzej było w Indiach, w Pakistanie, w Meksyku, w Rosji i w wielu innych krajach. Bariera 4 mln infekcji na całym świecie została przekroczona 9 maja 2020 r., 5 mln zakażeń stwierdzono 20 maja, a 30 maja było już 6 milionów. 8 czerwca 2020 było 7 mln zakażeń, a kolejny milion stwierdzono 15 czerwca. Były to dane według informacji Uniwesytetu Johnsa Hopkinsa.

Tymczasem w Europie przeważał optymizm i poszczególne kraje łagodziły obostrzenia. Tłumy Francuzów bawiły się na corocznym festiwalu muzycznym. Ludzie z maseczkami na twarzach wypełniły ulice Paryża. Baseny i kina też zostały otwarte; dzieci do lat 15 wróciły do szkoły. Podobnie było w wielu innych krajach Europy. W tej sytuacji pojawiały się obawy, że wirus wróci, gdy kraje, w których zakażenia ustąpiły, zniosą blokady, by wznowić normalne życie i pracę.

Poważny problem miały Stany Zjednoczone, gdzie było już pod koniec czerwca 2020 roku 2,5 miliona zakażonych, zmarło ponad 125 tys. osób, padały rekordy zachorowań na Florydzie i w Teksasie. Dlatego w obu stanach nie tylko wstrzymano znoszenie ograniczeń, ale wprowadzono nowe. W Arizonie na 1600 łóżek na oddziałach intensywnej opieki medycznej, było jeszcze tylko 200 wolnych. Amerykańscy urzędnicy ds. zdrowia szacowali, że prawdziwa liczba zakażonych w USA może być dziesięć razy wyższa od podawanych oficjalnie, czyli może osiągnąć nawet 25 milionów.


W ostatnim dniu czerwca 2020 r. na świecie było ponad pół miliona zgonów na COVID 19 i ponad 10,5 miliona zakażonych. Ponad 5,72 mln osób wyzdrowiało. Prawdziwy obraz pandemii koronawirusa na globie ziemskim był przerażający. Tymczasem to była pierwsza fala zarazy, z którą świat wciąż sobie nie poradził. I mogła nadejść druga.

Niebezpiecznie rozwijała się sytuacja na Czarnym Lądzie. Jak podało Afrykańskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom potwierdzono tam już niemal 400 tysięcy zakażeń i blisko 10 tysięcy śmiertelnych ofiar. Minister zdrowia Republiki Południowej Afryki ostrzegł, że gwałtownie rośnie liczba zakażeń i szpitale mogą zostać sparaliżowane.

Wirus nadal krążył w Europie, chociaż nie tak szybko jak w USA, Ameryce Łacińskiej i Indiach.

Dobrze radziły sobie Chiny, gdzie w Pekinie zgłoszono kolejny spadek liczby nowych zakażeń koronawirusem — było ich tylko 12. Prawie 8,3 mln osób przeszło testy na obecność koronawirusa.


W Polsce na dzień 30 VI 2020 r. było 33 714 zakażonych i 1435 ofiar śmiertelnych koronawirusa. Wyzdrowiało 19 972 osoby. Minister Zdrowia Łukasz Szumowski powiedział, że na podstawie wstępnych danych 1,5 procent społeczeństwa ma przeciwciała. Oznaczało to, że taka część populacji miała kontakt z wirusem W ostatnich dwóch miesiącach władza i społeczeństwo zajęte było nie tylko pandemią, ale także wyborami prezydenckimi. Nadchodziło lato i niepewne jutro.

*

Unia Europejska zaczęła się przygotowywać do otwarcia granic, ale nie dla wszystkich krajów i pod pewnymi warunkami. Otwarcie międzynarodowych granic UE miało nastąpić już 1 lipca 2020, ale termin ten nie został dotrzymany. Najnowszy projekt wykazu 54 krajów, do których granice UE miały być otwarte przewidywał, że Brazylia, USA i Rosja nie znalazły się na liście krajów zatwierdzonych. Chiny miały być na liście pod warunkiem wzajemności.

W Stanach Zjednoczonych sytuacja epidemiczna daleka była od normy. Koronawirus tak się rozlał po kraju, że główny doradca rządu ds. pandemii dr Anthony Fauci dał do zrozumienia, że blokady zdejmowano zbyt wcześnie. Odnośnie maseczek uznawano, że mogą one nawet w 85 proc. uchronić przed zakażeniem. Problem był w tym, że zapasy maseczek były niewystarczające a dostępne na rynku maski osiągały cenę nawet 20 dolarów za sztukę.


Tymczasem trwał wyścig o szczepionkę na COVID-19. Podkreślano, że twórcy szczepionek muszą je przetestować na populacjach, mniejszościach, osobach starszych i przewlekle chorych. Szczepionki to nadal była przyszłość, ale władze amerykańskie już planowały zgromadzić setki milionów dawek do końca roku, aby można było szybko rozpocząć szczepienia, jeśli okaże się, że lek działa. Na razie powstał plan gromadzenia ogromnych ilości maseczek na twarze, które Amerykanie powinni wreszcie masowo nosić.


Stosowana na początku pandemii brytyjska metoda wytworzenia w społeczeństwie „odporności zbiorowej” nie wypaliła. Na szczęście dość szybko uznano, że takie postępowanie jest niewłaściwe i zmieniono front. Zamknięto szkoły, zakazano imprez masowych, kulturalnych i sportowych. Pojawiły się zakazy wychodzenia z domów bez specjalnego powodu. Skutek był taki, że zapowiedziano zniesienie obowiązku kwarantanny dla tych, którzy przybywali do tego kraju. Dotyczyło to jednak obywateli około 60 krajów, w których statystyki zakażeń były wiarygodne. Na liście było 14 brytyjskich terytoriów zamorskich oraz 18 państw Unii Europejskiej, wśród nich Polska. Nie było na tej liście między innymi Szwecji, USA, Brazylii, Rosji, państw Ameryki Południowej, Afryki i większości krajów azjatyckich.


W USA na dzień 8 lipca 2020 liczba zakażeń na koronawirusa osiągnęła trzy miliony. Według danych Uniwersytetu Johna Hopkinsa w ciągu doby w całych Stanach Zjednoczonych stwierdzono ponad 60 tys. nowych zakażeń, a o 1100 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych. Od początku pandemii z powodu COVID-19 zmarło 131 tys. Amerykanów. Eksperci ds. zdrowia podkreślali, że wzrost liczby zakażeń wśród osób mających mniej niż 40 lat był skutkiem rozprzestrzeniania się wirusa w barach, restauracjach i biurach.


10 lipca 2020 zdiagnozowano koronawirusa u prezydenta Boliwii Jeanine Anez. Zarażonych zostało również trzech członków rządu, między innymi minister zdrowia oraz szef kancelarii prezydenta.


Dyrektor generalny WHO oświadczył, że szczyt zachorowań jeszcze nie nastąpił, wręcz przeciwnie, zakażeń jest coraz więcej. Pogorszenie sytuacji nastąpiło w wyniku złagodzenia obostrzeń. Wznowiono podróże międzynarodowe, przez co chorzy na COVID-19 mogli zarażać mieszkańców innych krajów, a ci przekazywali koronawirusa dalej. Wiele państw zniosło obowiązek kwarantanny dla osób powracających z zagranicy. Tedros Ghebreysus wskazał, że w ciągu ostatnich sześciu tygodni całkowita liczba przypadków koronawirusa podwoiła się. Łącznie na świecie potwierdzono już ponad 12 milionów zachorowań na COVID-19. W większej części świata wirus nie znajdował się pod kontrolą. Kraje biedniejsze nie były w stanie zagwarantować obywatelom odpowiedniego poziomu usług opieki zdrowotnej. Do opanowania epidemii potrzebne było znajdowanie, izolowanie, testowanie i leczenie chorych oraz monitorowanie kontaktów. Tego zabrakło i dlatego było coraz gorzej.


Tymczasem Amerykanie opuszczali WHO. Prezydent Donald Trump — tak jak zapowiedział — zaczął oficjalnie wycofywać USA ze Światowej Organizacji Zdrowia zarzucając jej, że popełniła błędy w walce z pandemią koronawirusa i trzymała stronę Chin. Zdaniem ekspertów był to błąd, gdyż Stany Zjednoczone powinny wzmocnić i zreformować WHO, a nie porzucać w czasie epidemii koronawirusa. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy na całym świecie odnotowano na dzień 10 lipca 2020 r. ponad 12,54 mln zakażeń i ponad 560 tys. zgonów. W dodatku Stany Zjednoczone wstrzymały swoją część finansowania Światowej Organizacji Zdrowia, a były największym płatnikiem do budżetu WHO, wynoszącego 4,4 miliarda dolarów na dwa lata. Krytycy twierdzili, że ataki na WHO ze strony Trumpa były próbą odwrócenia uwagi od jego niewłaściwego postępowania w walce z COVID-19.


Pandemia koronawirusa nadal rozwijała się bardzo intensywnie na całym świecie. Włochy zawiesiły połączenia lotnicze z 13 państwami spoza Europy. Wiązało się to z poszukiwaniem 1300 Bengalczyków, którzy zdążyli wylądować w stolicy Włoch Rzymie. Szef resortu zdrowia Roberto Speranza powiedział, że w ostatnich miesiącach Włosi zmuszeni byli do ogromnych poświęceń i wyrzeczeń i nie można pozwolić, aby ten wysiłek został zmarnowany. Ponadto włoski rząd wydłużył obowiązywanie stanu wyjątkowego związanego z epidemią na okres po 3 lipca 2020 roku.


Zbliżała się połowa lipca 2020 r. i Światowa Organizacja Zdrowia podała, że liczba nowych potwierdzonych zakażeń COVID-19 na świecie wzrosła o 230 370, co było dobowym rekordem od początku pandemii. Najwięcej zakażeń zanotowano w obu Amerykach — 142 992. W południowo-wschodniej Azji przybyło 33 173 nowych zakażonych, w Europie 18 804, w Afryce 17 884. W ciągu całej doby z powodu koronawirusa zmarło na świecie 5285 osób. Łącznie odnotowano na świecie blisko 13 mln zakażeń oraz 569 128 zgonów na COVID-19 — informował Uniwersytet Johna Hopkinsa w Baltimore.

Lekarze i rządy krajów liczyli na szybkie wyprodukowanie szczepionki na koronawirusa, ale eksperci studzili ich optymizm. Okazało się bowiem, że liczba przeciwciał osób wyzdrowiałych z koronawirusa zaczynała maleć po trzech miesiącach od wyzdrowienia. Mogło to oznaczać, że osoby zaszczepione będą odporne na zakażenie tylko przez kilka miesięcy.

Na razie szukano różnych sposobów do walki z wrogiem. Włosi stosowali błyskawiczne testy na SARS-CoV-2 z Korei Południowej. Wynik był w ciągu mniej niż 10 minut. Dzięki temu można było od razu odizolować osobę, która mogła być potencjalnie zakażona. Władze Nowego Jorku w obawie przed COVID-19 wymagały od przybyszów z najbardziej zagrożonych rejonów USA wypełnienia specjalnych formularzy. Kto tego nie zrobił, mógł być ukarany grzywną w wysokości dwa tysiące dolarów

W Niemczech koronawirus rujnował pracowników seksualnych. Na początku pandemii władze nakazały zamknięcie domów publicznych i zabroniły publicznej prostytucji. Kiedy liczba zakażeń zaczęła spadać, a życie prawie wróciło do normalności, pracownicy seksualni wciąż tkwili w zawieszeniu. Ulice, gdzie przed epidemią na klientów czekały prostytutki, świeciły pustkami. Najpierw klienci przestali przychodzić, a później policja zaczęła wlepiać mandaty na ulicach. Obchodzony w parku we wschodniej części Berlina Dzień Prostytutki był skromny. Przeniesienie obcowania z klientami do Internetu nie rozwiązywało problemu.


17 lipca 2020 podano kolejne rekordy zakażeń i zgonów na COVID-19. W USA w ciągu ostatniej doby przybyło ponad 75 tys. infekcji, w sumie było już 3,7 mln zdiagnozowanych przypadków i aż 141 tys. ofiar śmiertelnych. W Brazylii w ciągu ostatnich 24 godzin było 40 tys. infekcji, a w Indiach +35 tysięcy. Minęło trzy dni i znowu nadchodziły fatalne dane ze świata. Liczba nowych przypadków SARS-CoV-2 cały czas rosła o ponad 200 tys. dziennie. Łącznie od początku pandemii zidentyfikowano 14,7 mln przypadków, zmarło już 600 tys. osób zakażonych koronawirusem; wyzdrowiało na całym świecie ponad 8,1 mln osób. Najgorzej było w USA — po 60 do 70 tys. zakażeń dziennie. W Brazylii około 30 — 40 tys. dziennie, w sumie wykryto już ponad 2,1 mln zakażeń, a ponad 80 tys. osób zmarło. Rachunek za to, co działo się w tym kraju płacili głównie biedni; ludzie żyli w strachu o przyszłość.

W przeliczeniu na milion mieszkańców statystyki zakażeń i zgonów na COVID-19 podobne były w Kolumbii, Chile i Peru oraz w Ameryce Środkowej: w Panamie, Portoryko i Dominikanie. W Indiach — podobnie jak w Brazylii — było ponad 40 tys. przypadków dziennie. Z krajów azjatyckich źle było w Kirgistanie, Bahrajnie, Omanie, Katarze i Kuwejcie. Ostatnio najgorzej było też w Izraelu i Armenii, a także na Półwyspie Bałkańskim, między innymi w Czarnogórze, Macedonii i Kosowie. Rekord zachorowań padł w Bułgarii, duży skok był także w Rumunii. Niestety nie było powodu do optymizmu.


W Polsce na dzień 21 VII 2020 godz. 21:00 było 40 782 zakażonych, zmarło w sumie 1636 osób, wyzdrowiało 31 541. Niektórzy korzystali z poluzowania obostrzeń i to kończyło się źle. Zdarzało się, że organizowane wesela stawały się źródłem wielu zakażeń koronawirusem. Nadzieje dawały kolejne informacje o szczepionkach, które jednak wciąż były w fazie testów. Prace nad szczepionkami trwały w około dwudziestu ośrodkach na świecie, między innymi w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i w Chinach. Nie było jednak pewności, że szczepionki pozwolą chronić społeczeństwo przed kolejnymi falami koronawirusa. Ponadto nie było wiadomo, kiedy uda się wyprodukować szczepionki.


Szwedzcy specjaliści i lekarze przyznali, że popełnili błąd w walce z pandemią, nie wprowadzając obostrzeń i ostrzegali świat: Nie idźcie tą drogą. A droga ta oznaczała rezygnację z surowych blokad i obostrzeń.

Wielkim orędownikiem szwedzkiego modelu był między innymi amerykański prezydent Donald Trump. Skutek był taki, że kraj ten stał się epicentrum światowej pandemii. W Szwecji liczba ofiar śmiertelnych na sto tysięcy mieszkańców była większa niż w Stanach Zjednoczonych i 4,5 razy większa niż w pozostałych czterech krajach skandynawskich (Islandia, Dania, Finlandia i Norwegia) razem wziętych. Czy trochę lepsze wyniki gospodarcze w Szwecji usprawiedliwiały podjęte wcześniej decyzje, było kwestią dyskusyjną.


Pod koniec lipca 2020 w Europie znowu rosła liczba zakażeń na koronawirusa. Dodatkowy problem miały Włochy. W ostatnich dniach do tego kraju dostało się ponad 12 tysięcy nielegalnych imigrantów, głównie z Tunezji. Władze w Rzymie obawiały się sytuacji związanej z pandemią COVID-19, ponieważ uchodźcy z Afryki Północnej uciekali z obozów, w których powinni przechodzić kwarantannę. W związku z tym wyznaczono ośrodki dla imigrantów i w pobliże skierowano patrole wojskowe. Sytuacja była trudna, gdyż dochodziły informacje, że do wypłynięcia w kierunku Europy przygotowanych jest kolejne dziesięć tysięcy osób.

Epidemia zaczęła się odradzać w niektórych rejonach Hiszpanii, w ostatnim dniu lipca 2020 było 3092 infekcji — najwięcej od maja. Wzrost zakażeń notowano w Chorwacji. Alert ogłoszono w Grecji — dla przybywających drogą lądową wprowadzono obowiązek wykonania testu na koronawirusa. Trudna sytuacja była w Niemczech — w szpitalach umierał co piąty pacjent. Europa zaczęła się zamykać, w wielu krajach przywracano ograniczenia i restrykcje.

Rosja zajmowała pierwsze miejsce w Europie pod względem liczby zachorowań na COVID-19. Według danych na dzień 30 lipca 2020 r. koronawirusem SARS-CoV-2 zaraziło się w tym kraju łącznie 828 990 osób, zmarło 13 673 chorych. Zdrowie odzyskało 620 333 pacjentów.

Także w Tokio ogłoszono alarm w sprawie koronawirusa. Wystąpiła bowiem rekordowa liczba zakażeń w japońskiej stolicy. Jednakże w porównaniu do innych krajów Japończycy dobrze sobie radzili w walce z pandemią.


W Polsce ostatnie dwa dni lipca 2020 r. to były rekordy zakażeń. 30 lipca Ministerstwo Zdrowia podało informacje o 657 nowych przypadkach zakażeń koronawirusem. Była to największa od początku pandemii liczba zachorowań w ciągu jednej doby. Łącznie było 45 688 zakażeń, zmarło 1716 osób, wyzdrowiało 33 987. W tej sytuacji przedstawiciele rządu nie wykluczali między innymi przywrócenia obowiązku noszenia maseczek na ulicach czy zaostrzenia kar. Ponadto rząd zamówił dla Polaków 1,5 mln szczepionek przeciw grypie i planował tę liczbę podwoić, jeżeli będą chętni do szczepienia. Było to związane z przygotowaniami do oczekiwanej jesienią drugiej fali pandemii koronawirusa. Spodziewano się jednoczesnego wystąpienia grypy i COVID-19. Na razie nie było dowodów na to, że szczepionka przeciwko grypie uchroni przed zarażeniem SARS-CoV-2, ale wielu specjalistów sądziło, że tak będzie, gdyż osoby zaszczepione przeciw grypie są mniej podatne na COVID-19.

Osobiście szczepiłem się przeciwko grypie od kilkunastu lat i efekty były, gdyż nie chorowałem mimo starszego wieku, a gdy byłem młodszy zdarzało mi się, że zapadałem na tę chorobę. Od sześćdziesięciu lat mieszkałem w Kielcach i byłem dobrej myśli, gdy w „Echu Dnia” z 31 lipca 2020 przeczytałem, że miniony tydzień w województwie świętokrzyskim przyniósł wprawdzie kolejne zachorowania na koronawirusa, jednak na szczęście nie było ofiar śmiertelnych W sumie w regionie świętokrzyskim stwierdzono 969 zachorowań na COVID-19, w tym było 49 zgonów oraz 787 ozdrowień.

Tak jak wszyscy ludzie w Polsce i na świecie oczekiwałem z nadzieją, że uporamy się z koronawirusem SARS-CoV-2.

Rozdział 3
Druga fala pandemii koronawirusa

Właściwie druga fala pandemii COVID-19 rozpoczęła się w niektórych krajach już w lipcu 2020 roku. W Australii było od początku lipca do siedemnastego 2,7 tys. infekcji, podczas gdy w całym czerwcu było ich 582, czyli pięć razy mniej. W Chorwacji służby wykryły w lipcu 12 tys. infekcji, a w całym czerwcu było ich 479.

30 lipca z Chin nadeszła wiadomość, że to najgorszy dzień od początku pandemii i że w kraju tym znów szaleje wirus, tak że zaczęto mówić o drugiej fali. Nieco ponad 84 tys. zakażeń koronawirusem w Chinach to był jednak dobry wynik. Dla porównania w USA było 4,5 mln zakażeń, w Brazylii 2,5 mln, w Indiach 1,6 miliona. Chiny były dopiero na 28. miejscu. Sygnał był jednak taki, że tam nie lekceważono przeciwnika, którym był koronawirus.

Podane na początku sierpnia 2020 roku liczby w raporcie z całego świata budziły przerażenie. Potwierdzono ponad 18,3 mln zakażeń na COVID-19 oraz ponad 695 tys. zgonów. Wyzdrowiało ponad 11,5 mln osób i to był jedyny dobry znak.


W Polsce w pierwszy weekend sierpnia 2020 zanotowano znowu rekord zakażeń. Nadal odbywały się jednak wesela, po których przybywało zakażonych. Dlatego władze nie wykluczały, że wprowadzą obostrzenia, mandaty za brak maseczek w sklepach i kwarantanny dla przyjezdnych.


We Włoszech podano na podstawie przeprowadzonych badań, że prawie 1,5 mln osób ma we krwi przeciwciała SARS-CoV-2. Było to sześć razy więcej niż oficjalne dane dotyczące liczby zakażeń. Wyniki badań świadczyły o tym, że wytwarzanie przeciwciał zdolnych walczyć z zakażeniem, statystycznie można było wykazać u prawie 1,5 miliona osób, czyli 2,5 procent całej populacji zamieszkującej Włochy. Wynik 2,5 procent dla całych Włoch świadczył o skali pandemii w tym kraju. Na tej podstawie minister zdrowia Roberto Speranza powiedział, że najtrudniejsze chwile wydają się być za nami, ale musimy być dalej bardzo ostrożni.


Kolejne rekordy zachorowań na COVID-19 padły w dniach 9 i 10 sierpnia 2020 roku. W Stanach Zjednoczonych liczba zakażeń przekroczyła pięć milionów. W Brazylii liczba zgonów przekroczyła sto tysięcy.

W Polsce liczba zakażeń koronawirusem przekroczyła barierę 50 tysięcy.

Po jednym z kolejnych wesel prawie sto osób było na kwarantannie. Niektórym ludziom kompletnie puściły hamulce: ignorowali maseczki, zasady dystansu społecznego. Na plażach były tłumy. Beztroska trwała w najlepsze. Wirusa nie zauważali. Inni twierdzili, że nigdy go nie było. Minister zdrowia Łukasz Szumowski ostrzegał, że jeśli ludzie nie będą przestrzegać obostrzeń, to cała Polska stanie się czerwoną strefą, co oznaczałoby przywrócenie wielu dolegliwych ograniczeń.

Źle było też w innych krajach europejskich. W Danii wskaźnik reprodukcji koronawirusa wzrósł do 1,4. Na Ukrainie w ciągu doby było prawie 1,5 tys. zakażeń, zmarło 27 chorych. Łącznie od początku pandemii potwierdzono 79 750 przypadków zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2, a z powodu COVID-19 zmarło na Ukrainie 1879 chorych.


15 sierpnia 2020 Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzegła o dramacie na Madagaskarze. Koronawirus został wykryty w czwartej co do wielkości wyspie świata dopiero w maju. Dotąd zakaziło się ponad 13 tysięcy osób, spośród których 162 osoby zmarły.


Na całym świecie na dzień 15 VIII 2020 roku potwierdzono ponad 21,4 mln zakażeń i ponad 765 tys. zgonów. Wyzdrowiało około 14,5 mln osób.


Premier Australii Morrison zapowiedział, że po wynalezieniu skutecznej szczepionki na koronawirusa zostanie ona obowiązkowo podana wszystkim mieszkańcom tego kraju, z wyjątkiem osób ze zwolnieniami lekarskimi. Uzasadniał to tym, że pandemia pochłonęła już życie setek tysięcy ludzi na całym świecie i zniszczyła globalną gospodarkę. Wciąż trwała jednak debata na temat tego, czy te zasady nie naruszają wolności osobistej. W Australii do 20 sierpnia 2020 r. zanotowano tylko 23 993 zachorowania na koronawirusa a zmarło 450 osób. Kraj ten zamieszkiwało około 25,5 mln osób, co dawało jej 56. miejsce na świecie. Współczynnik zachorowań na COVID-19 na tysiąc mieszkańców był bardzo niski.


Włochy były krajem, który miał jeden z najwyższych współczynników zachorowań i zgonów na koronawirusa. Dlatego władze prowadziły batalię mającą na celu wyjście z pandemii. Dziennik „New York Times” z końca lipca 2020 chwalił Italię za to, jak po wielkim kryzysie stała się wzorem walki z koronawirusem a reszta świata brała z niej przykład. We Włoszech jednak poza rządem nie zachłystywano się tym sukcesem. Wirus pochłonął życie 35 tys. osób a krajową gospodarkę nadwyrężył.

Koronawirus kontynuował swoje plany. 22 VIII 2020 podano nowy rekord zakażeń we Włoszech od czasu kwarantanny: 1071 w ciągu doby. Był to najwyższy przyrost kolejnych infekcji od 12 maja, gdy kraj był jeszcze zamknięty. Zarejestrowano trzy kolejne zgony, liczba zmarłych wzrosła do 35 430. Do tej pory potwierdzono 258 tys. przypadków koronawirusa we Włoszech. Wyzdrowiało 205 tys. osób.


Na świecie przekroczone zostały kolejne bariery: ponad 23 mln zakażeń i ponad 800 tysięcy zgonów z powodu koronawirusa.


Niemcy ogłosiły Brukselę obszarem ryzyka z powodu COVID-19. Powstał problem z dyplomatami, gdyż była tam siedziba władz Unii Europejskiej. Niemiecki rząd ostrzegł przed podróżami do stolicy Belgii.

Druga fala zakażeń koronawirusem w Europie zaczęła być coraz bardziej odczuwalna. W Niemczech, Hiszpanii, Chorwacji i Grecji widać było wzrosty liczby dziennych infekcji i kolejne rekordy. Szwecja podliczała koszty swobodnego podejścia do pandemii. W Irlandii za brak maseczki groziło nawet więzienie. 25 sierpnia 2020 we Włoszech była największa od czterech miesięcy dzienna liczba zakażeń: 1367. Włochów tak mocno ugodził koronawirus, że wciąż skrupulatnie przestrzegali zasad ochrony przed pandemią.


Dobre wieści nadeszły z Manaus. Miasto w środku Amazonii uzyskało odporność na koronawirusa. Jeszcze niedawno stolica Amazonii była przykładem, jakie zniszczenia może wyrządzić pandemia COVID-19 w krajach rozwijających się. Coś jednak się zmieniło i mimo braku restrykcji liczba przypadków, hospitalizacji i zgonów z powodu zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 gwałtownie zmalała.


Alarmujące wieści nadeszły 28 sierpnia 2020 roku z Francji. Tempo rozprzestrzeniania się koronawirusa rosło bardzo szybko. Zarejestrowano 5429 nowych infekcji; łączna liczba zakażonych wzrosła do 253 587, a zgonów do 30 544 (+16). Bardzo źle było także w Indiach: 75 760 zakażeń w ciągu doby — najwięcej od wybuchu pandemii. Na Ukrainie padł rekord zakażeń koronawirusem: 2438 infekcji w ciągu doby. Łącznie potwierdzono już na Ukrainie 116 978 zakażonych, zmarło w sumie 2492 chorych, w tym ostatniej doby 41 osób. Wyzdrowiało 56 138 pacjentów.

Koronawirus coraz mocniej uderzał w Europę. Od wielu miesięcy nie było tylu zakażeń, co w ostatnich dniach sierpnia 2020 roku. Francja, Włochy i Hiszpania po znacznym wzroście zachorowań wracały do restrykcji. We Włoszech bilans zmarłych od początku pandemii wzrósł do 35 472. Potwierdzono w tym kraju łącznie ponad 265 tys. przypadków SARS-CoV-2, wyleczonych było prawie 207 tys. osób.

W Hiszpanii w ciągu ostatniej doby 29 sierpnia liczba osób zakażonych koronawirusem zwiększyła się o prawie dziesięć tysięcy. Łączna liczba zakażeń wynosiła 439 286. Liczba zgonów na COVID-19 minionej doby zwiększyła się o 15 do 29 011 osób.


Na całym świecie 30 sierpnia 2020 roku przekroczona została kolejna bariera: zakażonych koronawirusem było 25,3 mln osób, ponad 848 tys. chorych zmarło na COVID-19. Wyzdrowiało ponad 17,6 mln osób i to była nadzieja na pokonanie wroga, jakim był koronawirus.

*

Polska przywitała dzień 1 września 2020 roku z bilansem: 67 922 zakażonych wirusem SARS-CoV-2, w tym 550 osób ostatniej doby. Zmarło łącznie 2058 osób (+9). Wyzdrowiało 47 030 osób (+392). Rząd zapowiedział zmianę strategii w walce z koronawirusem. Między innymi powołanie trzech poziomów szpitalnictwa, rozbudowanie sieci mobilnych testów, elektroniczny system monitorujący zgłoszenia informacji o potencjalnym ryzyku i prewencję.


Koronawirus nadal zbierał śmiertelne żniwo na całym świecie. Pod tym względem niechlubne pierwsze miejsce zajmowało Peru. W tym południowo-amerykańskim kraju zmarło już 29 tys. osób (908 na milion mieszkańców).

Liczba zgonów spowodowanych koronawirusem na milion mieszkańców na dzień 4 września 2020 r. dla pierwszych dziesięciu krajów była następująca:

Jak z powyższego widać, pierwszą dziesiątkę zdominowały kraje europejskie. Pierwszy kraj afrykański w zestawieniu — Republika Południowej Afryki — pod względem liczby zgonów na milion mieszkańców (252) zajmowała dopiero 23. miejsce. W RPA z powodu COVID-19 zmarło dotąd 14 tys. osób. Wszystkie pozostałe kraje Afryki miały ten odsetek na niższym poziomie. Nawet w Indiach z 80 tysiącami zgonów wynosił on 50. Nieźle wyglądało to w Azji. W 160-milionowym Bangladeszu było dziesięć razy mniej zgonów niż w Wielkiej Brytanii.

Okazało się — na szczęście — że nie sprawdziły się czarne scenariusze dla Czarnego Lądu — że pandemia koronawirusa doprowadzi tam do katastrofy. Afryka miała dwa — trzy razy mniej zachorowań dziennie niż Europa, cztery — pięć razy mniej niż Ameryka Północna i sześć — osiem razy mniej niż Ameryka Południowa. Fakt, że w Afryce robiono mniej testów nie było wytłumaczeniem, gdyż była tam niska śmiertelność. Czynnikiem sprzyjającym krajom rozwijającym się była ich młodość. Mediana (średnia) wieku w Afryce wynosiła 19 lat a w Europie 43. Niektórzy badacze zaczęli zastanawiać się, czy przypadkiem nie jest tak, że może bieda i stłoczenie chronią przed COVID-19. I że przynajmniej raz bieda zadziałała na korzyść Czarnego Kontynentu. Były to jednak wnioski na krótką metę i złudne nadzieje. Bo przecież budżety państw afrykańskich bardzo mocno odczuwały skutki zahamowania światowego handlu, spadku cen surowców i dochodów z turystyki. Być może rolę odgrywało to, że koronawirus rozprzestrzeniał się drogą kropelkową i tam, gdzie było ciepło, miał mniejsze możliwości.


SARS-CoV-2 atakował coraz bardziej. Na dzień 6 IX 2020 przekroczone zostały kolejne bariery — ponad 27,1 mln zakażonych na świecie, zmarło ponad 884 tys. chorych. Wyzdrowiało ponad 19,2 mln osób — jedyna nadzieja.

W Indiach w ciągu doby zaraziło się 90 tys. osób — rekord globalny. Łącznie do tej pory w Indiach na COVID-19 zachorowało 4 miliony 110 tysięcy 839 osób. To trzeci wynik na świecie po Brazylii — 4 miliony 123 tysiące chorych oraz USA — z najwyższą liczbą zachorowań: 6 milionów 431 tysięcy 152 osoby.

W Europie także było coraz gorzej. W Niemczech łącznie było już 249 985 chorych na COVID-19. Prawie trzy tysiące nowych zakażeń zanotowano w Wielkiej Brytanii; łącznie było już 349 tys. przypadków oraz 41 551 zgonów. Hiszpania była pierwszym krajem w Europie Zachodniej, który odnotował pół miliona zakażeń koronawirusem; zmarło wskutek zakażenia łącznie 29 418 osób. W Wielkiej Brytanii 9 września 2020 wprowadzono kolejne zakazy po gwałtownym wzroście nowych zakażeń SARS-CoV-2. Zanosiło się na drugi lockdown w Anglii.

Także we Francji była rekordowa liczba zakażeń koronawirusem — niemal 9 tys. jednego dnia. Władze nie zapowiadały jednak nowych blokad, a minister zdrowia Olver Veran ostrzegł, że Francja musi zachować czujność. Pod koniec czerwca wydawało się, że sytuacja jest opanowana, kiedy we Francji zanotowano spadek zakażeń do zaledwie 81 przypadków. Potem jednak liczba zarażeń nieustannie rosła. Prezydent Macron nie wykluczał, że kraj może stanąć w obliczu kolejnej blokady, chociaż uznał to za prymitywny środek walki z wirusem i wezwał Francuzów do rygorystycznego przestrzegania zasad zachowania się w czasie pandemii.


Niestety nadzieje na szybkie uruchomienie programu szczepień osłabły, kiedy w czasie badania szczepionki na koronawirusa w Wielkiej Brytanii wykryto chorobę u ochotnika. W związku z tym prace natychmiast wstrzymano. Rozwój szczepionki AstraZeneca i ośmiu innych, które były w badaniach fazy trzeciej był jednak uważnie obserwowany wraz z takimi firmami jak Pfizer i Moderna.

Firmy pracujące nad szczepionkami na COVID-19 podpisały zobowiązanie, że priorytetem jest bezpieczeństwo ich produktów, a nie ich szybki rozwój. Tymczasem Australia wydała już 1,7 miliarda dolarów, aby zapewnić sobie dostęp do 84 milionów szczepionek, gdyby badanie kliniczne zakończyło się sukcesem.


W Chinach ogłoszono 26-ty dzień bez lokalnych infekcji, ale 11 września 2020 chińska Komisja Zdrowia poinformowała o 15 nowych zarejestrowanych przypadkach COVID-19 w ciągu ostatniej doby. Wszystkie zachorowania stwierdzono u podróżnych z zagranicy. Całkowita liczba potwierdzonych zakażeń na koronawirusa w Chinach kontynentalnych od początku pandemii wynosiła oficjalnie 85168, a liczba ofiar śmiertelnych pozostawała na niezmienionym poziomie: 4634.


Indie biły rekordy zakażeń na koronawirusa. 11 września 2020 potwierdzono blisko 96 tys. nowych przypadków SARS-CoV-2. Całkowity lockdown trwał tam od 25 marca do początku maja i był naprawdę dotkliwy. Wszystko było zamknięte, łącznie ze świątyniami, ulice były praktycznie puste. Nie działało metro, Uber, nie jeździły riksze. Największa tragedia spotkała biednych. Stracili pracę, wracali pieszo do swoich wsi i mniejszych miast, niektórzy szli setki kilometrów, część umierała po drodze. Na szczęście w liczącej w Indiach populacji ponad 1,35 miliarda ludzi było dużo wyzdrowień — przy 90 tys. nowych przypadków 73,6 tys. osób wyzdrowiało. Od początku pandemii w Indiach odnotowano prawie 4,5 mln zakażeń, zmarło 75 tys. osób. Dla porównania w USA było 190 tys. zgonów na 6,4 mln zakażeń, w Brazylii 128 tys. zgonów na 4,2 mln zakażeń.


Pół roku temu 11 marca 2020 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła pandemię koronawirusa. Sensacji wtedy raczej nie było. Po sześciu miesiącach bilans na całym świecie był następujący: ponad 28,4 mln zakażeń, ponad 915 tys. zgonów, ponad 20,4 mln osób wyzdrowiało.

Wielu ekspertów od spraw zdrowia na świecie uważało, że prawdziwa liczba ofiar śmiertelnych wirusa jest znacznie wyższa niż wskazują to oficjalne dane, gdyż dużo osób umierało bez poddania się testom.


WHO w połowie września 2020 r. ostrzegała, że pandemia koronawirusa znowu jest w natarciu. Jednocześnie apelowała do ludzi o opamiętanie się i zachowywanie środków ostrożności.


W Polsce bilans po pół roku pandemii COVID-19 był następujący: zakażonych 73 047, zmarło 2169 chorych, wyzdrowiało 58 848. Główny Urząd Statystyczny pokazał skutki epidemii: w kwietniu i maju 2020 liczba zawieranych małżeństw była aż o 70 procent mniejsza niż w poprzednich latach. Pary nie chciały ślubu bez wesela. A to oznaczało mniej dzieci.


18 września 2020 roku Izrael jako pierwszy wprowadził ponownie lockdown w związku z drugą falą pandemii koronawirusa. Ograniczenia zarządzono na 24 dni. Między innymi obywatele musieli pozostawać w domach i nie mogli oddalać się na odległość większą niż 500 metrów. Galerie handlowe zostały zamknięte, większość sklepów też. Czynne były apteki.


Także 18 września 2020, przekroczona została kolejna bariera. Na całym świecie było już 30,6 mln zakażeń koronawirusem i ponad 954 tys. zgonów.

Dobra wiadomość była taka, że wyzdrowiało 22,2 mln osób.


W Polsce 19 września 2020 padł kolejny rekord dobowy zakażeń, mianowicie +1002. Łącznie było 78 330 zakażonych, zmarło 2282 osoby (+12). Wyzdrowiało 63 861 osób (+549). Była reakcja z rządu. Druga fala pandemii atakowała, ludzie wracali z wakacji, zaczęli się spotykać w biurach i zakładach, uczniowie i nauczyciele tłoczyli się w szkołach. Część społeczeństwa była zmęczona obostrzeniami, część przestała zaleceń przestrzegać. Stąd brały się te złe wyniki. W dodatku wykonywano mniejszą liczbę testów, co oznaczało, że rzeczywista liczba nowych przypadków zachorowań na COVID-19 mogła być znacznie wyższa niż podawały statystyki.

W Niemczech dobra wiadomość była taka, że domy publiczne wróciły do pracy po pół roku zakazu działalności z powodu pandemii koronawirusa.


SARS-CoV-2 coraz bardziej uderzał w Europę. W Hiszpanii od dwóch tygodni notowano ponownie rekordowe przyrosty zachorowań na COVID-19. W niektórych regionach zarządzano powrót do blokad związanych z epidemią. Mieszkańcy zagrożonych stref mogli wychodzić tylko do pracy, szkoły lub uzyskania pomocy medycznej. Ostatniej doby przybyło w Hiszpanii ponad 14 tys. nowych zachorowań. Blokada miała objąć około 850 tys. mieszkańców Madrytu.


Także z Wielkiej Brytanii 22 września 2020 dochodziły wieści, że zaczęto wprowadzać blokadę w związku z lawinowym wzrostem zakażeń. Na tych, którzy odmawiali nakazu izolacji miały być nakładane kary — za brak maseczki 200 funtów. Premier Boris Johnson potwierdził, że Wielka Brytania doświadcza drugiej fali pandemii koronawirusa. Współczynnik reprodukcji wirusa wynosił od 1,1 do 1,4 co oznaczało, że jeden zakażony zarażał więcej niż jednego człowieka. Eksperci ostrzegali, że na Wyspach Brytyjskich może zabraknąć łóżek w szpitalach.

We Francji liczba hospitalizowanych wzrosła o 28 procent. Hiszpańskie szpitale przyjęły prawie 11 tys. osób w ciągu czterech ostatnich tygodni, czyli więcej niż w poprzednich trzech miesiącach łącznie.


Za oceanem także druga fala pandemii koronawirusa dawała się coraz bardziej we znaki. W USA liczba ofiar SARS-CoV-2 przekroczyła 200 tysięcy — podała Agencja Reutera. Tyle zakładał” najczarniejszy scenariusz” z marca 2020 roku. Każdego dnia życie z powodu COVID-19 traciło około 800 osób.


27 września 2020 r. przekroczone zostały kolejne bariery na całym świecie. Liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa przekroczyła milion. Odnotowano w sumie ponad 33 mln zachorowań. Śmiertelność na świecie sięgała cztery procent, w Polsce trzy procent. Według serwisu Worldmeter na podstawie oficjalnych źródeł, łącznie zmarło na świecie 1mln 360 osób. Łączna liczba odnotowanych przypadków to 33 mln 183 tys. 342 zakażenia.

Najwięcej zakażeń odnotowano do tej pory w USA — prawie 7,3 mln przypadków i ponad 209 tys. zgonów. Na drugim miejscu znalazły się Indie — ponad 6 mln zakażeń i 95 tys. zmarłych. Trzecie miejsce zajmowała Brazylia, gdzie od początku pandemii zakażenie wykryto u ponad 4,7 mln osób a zmarło tam 141 tysięcy chorych na koronawirusa.


Wydawało się, że Nowy Jork poradził sobie już z pandemią. Tymczasem poluzowanie obostrzeń przyniosło nową falę zakażeń. W związku z tym władze Nowego Jorku zagroziły ponowną blokadą rejonów, w których notowano gwałtowny wzrost zakażeń koronawirusem.


W Europie w ostatnich dniach września 2020 r. druga fala pandemii COVID-19 ciągle przyspieszała. Niemcy wprowadzili surowe restrykcje. Na Ukrainie notowano rekordowe liczby zakażeń. W Holandii był najwyższy dobowy wzrost liczby infekcji (+3011). W Wielkiej Brytanii drugi dzień z rzędu było po siedem tysięcy zakażonych koronawirusem i rząd przedłużył o pół roku obostrzenia dotyczące pandemii. Rząd Czech zapowiedział wprowadzenie 30-dniowego stanu wyjątkowego. Także Słowacja wprowadziła stan wyjątkowy.


W Polsce minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział zaostrzenie ograniczeń w związku z dynamicznym wzrostem zachorowań na COVID-19. Na dzień 30 września 2020 było łącznie 91 514 zakażonych (+1552) oraz 2513 zgonów (+30). Wyzdrowiało 69 695 osób (+740). Pacjenci chorzy na COVID-19 zajmowali 2399 łóżek w szpitalach. W użyciu było też 141 respiratorów. Minister zdrowia przyznał, że szpitale zakaźne zaczynały mieć poważne problemy. Media donosiły o przypadkach, że pacjenci z podejrzeniem koronawirusa krążyli nieraz godzinami, odsyłani od szpitala do szpitala. Cały kraj był podzielony na strefy obostrzeń: zieloną, żółtą i czerwoną. W tej ostatniej ograniczono do 50 osób maksymalną liczbę uczestników wydarzeń.


Kiedy pandemia koronawirusa narodziła się prawie dziesięć miesięcy temu w chińskim mieście Wuhan, nikt nie myślał, że przybierze ona tak duże rozmiary i doprowadzi do kryzysu, jakiego świat nie widział od dziesięcioleci. Tymczasem Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzegała, że liczba ofiar śmiertelnych może sięgnąć dwóch milionów i twierdziła, że nie spodziewa się powszechnych szczepień przeciwko COVID-19 przed połową 2021 roku.

*

Wyglądało na to, że koronawirus bacznie obserwował to, co jego przeciwnicy z „GRUPY 194” robili, próbując z nim wygrać już w pierwszej bitwie. Sposoby jakie stosowali — testowanie, ale nie wszystkich i izolowanie chorych, ale tych z objawami, ten dystans 1,5 do 2 metrów, którego nie wszyscy przestrzegali — to wszystko nie robiło na nim specjalnego wrażenia. I ta broń jakby do zabawy: te maseczki na usta i nos, o których niektórzy mówili, że to nic nie daje, płyny do dezynfekcji, których — nie dość że było mało, to jeszcze nie wszyscy je stosowali. I to lekceważenie ze strony niektórych wodzów — to było już dla koronawirusa niewybaczalne. Dlatego postanowił pokazać na co go stać w kolejnych bataliach, z których druga już się zaczęła. I eskalacją walki nie był zaskoczony, w przeciwieństwie do tych z „GRUPY 194”.

Nic więc dziwnego, że w pierwszych dniach października 2020 w mediach i w Internecie dominowały tytuły: Nowy rekord zakażeń, kolejne rekordy zachorowań, coraz więcej zgonów na COVID-19, stany wyjątkowe w niektórych krajach, koronawirus atakuje w szkołach i przedszkolach, Domach Pomocy Społecznej, przybywa chorych w szpitalach a miejsc brakuje.

4 października 2020 roku na całym świecie było już ponad 35,1 mln zakażonych i ponad 1 mln zgonów. Wyzdrowiało 26,1 mln osób.


Europa walczyła z koronawirusem pobijając kolejne rekordy zakażeń i wprowadzając znów ograniczenia. W Rosji ostatniej doby było 10 489 zakażeń — najwięcej od 15 maja 2020. W Wielkiej Brytanii ostatniej doby +12 872 zakażenia i +49 zgonów. We Francji nowy rekord dobowy zakażeń: +16 072 — najwięcej od wybuchu epidemii; liczba ofiar śmiertelnych wzrosła o 49 do 32 tysięcy 198 osób. W Hiszpanii wprowadzono ograniczenia dla prawie pięciu milionów ludzi: wjazdy i wyjazdy tylko niezbędne, jak wyjście do pracy, szkoły, lekarza, banku, opieki nad chorymi. We Włoszech nastąpił mały szczyt zakażeń, sytuacja była alarmowa: zmarło +27 osób, potwierdzono 2844 nowe zakażenia koronawirusem — najwyższy dobowy przyrost od ponad pięciu miesięcy. W Czechach kolejny rekordowy dzień: +3793 przypadki. Na Węgrzech +1086 nowych zakażeń, zmarło +14 osób. W Rosji ogólna liczba zakażeń: jeden milion 204 tysiące 502 osoby; ofiar śmiertelnych łącznie 21 251.

Minęło dwa dni i 6 października zanotowano kolejny rekord w Wielkiej Brytanii: w ciągu doby 14 542 nowe zakażenia oraz 76 zgonów, co było najwyższym wynikiem od pierwszego lipca; łączna liczba infekcji w całej Wielkiej Brytanii wynosiła 530 113, a całkowity bilans ofiar śmiertelnych 42 445. Następnego dnia podano, że we Włoszech przedłużono stan wyjątkowy do 31 stycznia 2021 roku. W Belgii zaś wprowadzono ponowne restrykcje: zamknięcie barów i pubów.

W ciągu kolejnych dwóch dni koronawirus kontynuował swoją potężną ofensywę. Padały kolejne rekordy.

W Polsce zakażonych łącznie było 111 599 (+4280), zmarło w sumie 2868 osób (+76). Wróg zezwolił na wyzdrowienie łącznie 76 490 osób (+1144).


Nowe rekordy zakażeń padały w Europie i na świecie. W Brazylii odnotowano już 5 mln 694 chorych na COVID-19; zmarło 148 298 zakażonych osób. Prezydent Jair Bolsonaro konsekwentnie pomniejszał znaczenie pandemii, mimo że sam został zakażony i musiał poddać się kwarantannie.

Na Ukrainie odnotowano najwyższą od początku pandemii dobową liczbę zakażeń: 5397; zmarły 93 osoby. W ukraińskich szpitalach w związku z pandemią COVID-19 przebywało już ponad 20 tys. chorych. Ogółem było 244 tys. 734 zakażenia, zmarło 4 tys. 690 chorych.

W Czechach przybyła rekordowa liczba 5 tys. 335 nowych przypadków SARS-CoV-2 i 19 zgonów. Łącznie od 1 marca 2020 zakaziło się 85 tys. 360 osób.

W Niemczech w ciągu ostatnich 24 godzin przybyło 4058 zakażonych, łącznie było 310 tys. 144. Zmarło kolejne 16 osób, łącznie było 9 tys. 578 zgonów.


Koronawirus zaatakował także mocno województwo świętokrzyskie, którego byłem mieszkańcem. Groźnie wyglądało to, że wśród zakażonych były także osoby młode w wieku 39 do 53 lat, wśród nich mężczyźni w wieku do 49 lat i chłopcy w wieku 15 do 17 lat. Natomiast osoby zmarłe były w starszym wieku: od 70 do 85 lat i wszystkie miały choroby współistniejące. W związku z eskalacją pandemii w całym kraju minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił zero tolerancji dla łamania przepisów.

Premier Morawiecki zapowiedział w całej Polsce „żółtą strefę”. W Kielcach, gdzie mieszkałem i w powiecie kieleckim obowiązywała „czerwona strefa”, czyli największe obostrzenia. Między innymi maseczki były obowiązkowe także w przestrzeni publicznej.


Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła 8 października 2020 r., że odnotowano najwięcej nowych przypadków zakażeń w ciągu doby, to jest 338 779 potwierdzonych infekcji koronawirusa. Łączna liczba przypadków na świecie przekroczyła 36,5 miliona. Najwięcej nowych infekcji wykryto ostatniej doby w Indiach (78 tys.), Brazylii (41 tys.), USA (38 tys.) i we Francji (18 tys.).

Jednocześnie szef WHO Tedros Ghebreysus powiedział, że jedynym sposobem na pokonanie pandemii koronawirusa jest skuteczna szczepionka.

I ta — jak zapewniali eksperci — będzie gotowa do końca 2020 roku. Producenci leków i organizacje zajmujące się zdrowiem publicznym na całym świecie ścigali się, kto pierwszy opracuje skuteczną szczepionkę przeciwko koronawirusowi. Między innymi pracowały nad tym: amerykański producent leków Pfizer i niemiecka firma BionTech. Brytyjska firma AstraZeneca podpisała już nawet umowę na dostawę 400 milionów dawek szczepionki.


W Polsce koronawirus atakował coraz bardziej paraliżując pracę szpitali, urzędów, szkół, Domów Pomocy Społecznej, firm i różnych instytucji. Ostatnio w ciągu jednego dnia pojawiło się 112 zakażeń na każdy milion mieszkańców. W tym samym czasie ta sama liczba w Niemczech wynosiła 48 zakażeń na każdy milion mieszkańców. Z pierwszą falą koronawirusa Polska poradziła sobie lepiej. Ale wtedy był lockdown. 17 procent obywateli Polski nie wierzyło w istnienie pandemii koronawirusa.

10 października 2020 w Kielcach odbył się marsz antycovidowców. Krzyczeli: „Covid to światowe oszustwo”, „STOP plandemii”, „Dość kłamstw”, „Zdejmij maskę, walcz o oddech”. W marszu ulicami centrum Kielc ruszył tzw. „Marsz o Wolność”, w którym udział wzięło ponad 200 przeciwników noszenia maseczek ochronnych i rzekomego ograniczenia wolności. Większość osób była bez maseczek, wobec tych, które nie przyjęły mandatów policjanci skierowali wnioski o ukaranie do sądu.

Wydarzenia takie miały miejsce także w innych miastach Polski. Marsze antycovidowcow w innych krajach świata zapowiedziano na sobotę 24 X 2020.


10 października 2020 koronawirus na świecie pobił nowy dobowy rekord zakażeń: 350 tysięcy. W skali globalnej zakaziło się ponad 37 mln osób. Największa liczba ofiar śmiertelnych była w następujących krajach: USA — 213 tys., Brazylia — 149 tys., Indie — 107,4 tys., Meksyk — 83 tysiące.

Następnego dnia także w Polsce padł rekord: Zmarło łącznie 3003 osoby (+32). Zakażonych było w sumie 125 816(+4178). Koronawirus atakował Domy Pomocy Społecznej, gdzie żyli ludzie najmniej odporni na COVID-19. Ministerstwo Zdrowia w coraz większej liczbie powiatów ogłaszało czerwoną strefę. Oznaczało to między innymi, że odwołano wszystkie imprezy, w kinach mogło być zajęte 25 procent miejsc, w autobusach miejskich mogło być zajęte nie więcej niż 30 proc. miejsc. Wszędzie był obowiązek noszenia maseczek ochronnych na nos i usta. Matki przeżywały koszmar, gdyż szpitale odmawiały im kontaktu z noworodkami. Bliscy członkowie z rodzin nie mieli szans na ostatnie pożegnanie zmarłych.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 16.38
drukowana A5
za 78.05