E-book
7.35
drukowana A5
22.74
Kasyno życia

Bezpłatny fragment - Kasyno życia


5
Objętość:
85 str.
ISBN:
978-83-8189-466-1
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 22.74

Monolog z synkiem I

Patrząc na ludzi z perspektywy mrówki,

co zbyt cicho się skarży, aby ktoś ją słyszał,

czujesz strach i niepokój wewnątrz małej główki

i w pieluchę się moczysz, gryziesz ucho misia.


Oczka mocno otwierasz, patrzysz przenikliwie,

nie rozumiesz słów brzmienia, nie rozumiesz myśli,

Ty się dziwisz wszystkiemu, ja Tobie się dziwię,

Kiedy nocą zapłaczesz. Cóż Tyś synku wyśnił?

Monolog z synkiem II

Nieporadny człowieczku, co wyciągasz rękę,

do każdego kto schyli się nad Twą kołyską,

Takie dobre, że głupie masz to małe serce,

wszystko może Cię cieszyć, bawić może wszystko.


Życia jesteś ciekawy, każdy obraz chłoniesz

i ogarniasz świat cały dobrym, głupim wzrokiem,

Chciałbyś wszystko móc dotknąć, wziąć w swe małe dłonie,

a potrafisz jedynie — ssać butlę ze smokiem.

Monolog z synkiem III

Widzisz synku życie nie jest pasmem tęczy,

a ogrodnik nie sadzi kwiatów dla zapachu.

Życie synku to kręte schody bez poręczy,

to niepewna przechadzka po krawędzi dachu.


Widzisz synku miłość nie jest ogniem wiecznym,

magma uczuć wystyga, w skorupę się zmienia.

Miłość synku jest w życiu wyborem koniecznym,

jest podstawą naszego bytu i istnienia.


Pytasz synku, dlaczego świat jest tak okrutny

i tak bardzo daleki od baśniowych marzeń.

Jest też dobro na świecie, nie bądź synku smutny,

ono Ci się objawi, wykrzyczy, ukaże.

O sobie

Są myśli, których ludziom nigdy nie wyjawię,

one plączą mą duszę jak kokon motyla.

Po tych myślach jedynie śmiech pusty zostawię,

by się tliła jedynie w sercu szczęścia chwila.


Są słowa, znam je dobrze, lecz ich nie wyszepczę,

mogą wydać się dziwne, śmieszne, czy banalne,

bo te słowa są moje, jak głazy stuwieczne:

niedosięgłe, tajemne, szczere, nierealne.


Są osoby, do których nie wyciągnę ręki,

chociaż w sercu mym budzą po zimie przedwiośnie.

Prędzej pancerz przywdzieję bólu i udręki

i wieczorem rozpaczał będę sam — żałośnie.


Myśli w sercu ukryte zżerają me serce,

słowa w ustach tajone burzą spokój duszy,

i osoby, te których nie pochwycą ręce,

i głaz ciała, którego nikt z miejsca nie ruszy.

Pomyłka

Słyszysz słowo i czujesz, że jest twoje własne,

więc przygarniasz je w serce i karmisz do syta,

potem czujesz, że serce staje się za ciasne

i sam nie wiesz, gdzie, kiedy, słowo z serca znika.


Może było nie twoje, a ty w zamyśleniu

pochwyciłeś to brzmienie i skradłeś je w locie,

może było obrazem w lat szczęścia wspomnieniu,

bo leciało w puszystej i mglistej pozłocie.


Może słowo to było niczym owoc pusty,

który dźwięcznie upada z gałęzi na ziemię,

może było czymś błędnym, niemądrym, niesłusznym,

może snem, może baśnią, może myśli cieniem.

Są chwile

Są chwile bezpowrotne, jak lata minione,

ulatują do nieba lub w ziemię wsiąkają,

nikną cicho, w oddali, idą w cieni stronę,

tam na zgliszczach przeszłości swoje miejsce mają.


A ja szukam ich śladu po piaszczystych drogach

i na szczytach, co ziemie łączą w jedno z niebem,

i wśród lasów cienistych, i w pachnących stogach,

i strudzony znajduję wreszcie ten trop jeden.


Widzę drogę tajemną, bez powrotu drogę,

słyszę głosy nęcące, idę krok za krokiem

i już czuję, że głowy obrócić nie mogę,

a me czoło Ty Boże przyodziewasz mrokiem.

Łzy

Kiedy? Nie wiem, lecz w życiu mym są takie chwile,

że zaczyna bić źródło łez drzemiące w oku.

Wtedy czuję sól, gorycz i mówię zawile,

wtedy zderza się we mnie spokój i niepokój.


Po co? Nie wiem, bo przecież łzy to tylko woda,

która spłynie i wsiąknie w wysuszoną ziemię.

Jednak łez uronionych potem jest mi szkoda,

bo nic nimi nie zdziałam i świata nie zmienię.


Wiem, przyczyna jest we mnie i mym małym świecie,

w głodzie serca, marzeniach, których nie odsłonię,

w tym uczuciu tajonym, które duszę gniecie,

w szczęściu, które ucieka, za którym wciąż gonię.

Odejście

Wiem, że chwila się zbliża bez powrotu drogi,

drogi trudnej, a jednak jedynej w mym życiu.

Wezmę los na ramiona, los piękny, choć srogi,

los, co będzie mym bratem i źródłem w ukryciu.


Wiem, ze chwila się zbliża, nikt czasu nie wstrzyma,

wiem, że trzeba iść śmiało za głosem sumienia,

wiem, a jednak się boję mojego zwątpienia,

wiem, że trzeba, choć nie wiem, gdzie leży przyczyna.


Słońce będzie to samo, i kwiaty, i drzewa,

i powietrze jak piorun, co ciało przeszywa,

lecz gdy wspomnień tęsknota gorycz porozlewa,

wtedy żal utracenia duszę porozrywa.

Do widzenia

Do widzenia nie powiem, kiedy czas nadejdzie,

bo to słowo oznacza kolejne spotkanie,

a ja umiem odczytać podszepty sumienia,

które mówi rozstanie, rozstanie, rozstanie.


Do widzenia się mówi, kiedy ktoś cię czeka,

kiedy smutkiem się staje twoja nieobecność,

a nie kiedy ktoś idzie od ciebie z daleka,

mówiąc, że to spotkanie to była konieczność.


Do widzenia nie powiem, kiedy czas nadejdzie

i choć serce uciskać będzie duszę srodze,

wtedy siła tajemna w moje ciało wejdzie,

bym powiedział: — żegnajcie, nareszcie odchodzę.

Noc bez ciebie

Noc dziś jest taka jasna,

księżyc złotem się iskrzy,

a ja pewien już jestem,

że nic mi się nie przyśni.


A tak chciałbym ulecieć

w mych marzeniach do ciebie,

noc dziś jest taka jasna,

liczę gwiazdy na niebie.


Wiersz dziś trudno się pisze,

myśl się trudno wykuwa,

noc dziś jest taka jasna,

księżyc w otchłań się wsuwa.


I już zorze świtają

blaskiem tęczy na niebie.

Choć noc była tak jasna,

mroczno było bez ciebie.

Noc szczęścia

Była noc jasna gwiazd światłami

i wokół jakoś cicho było,

i szczęście było między nami…,

i nagle wszystko się skończyło.


Była toń morza w falach bieli

i my byliśmy tam na brzegu,

i księżyc lśnił wśród chmur pościeli…

Nikt nie powstrzymał czasu biegu.


Było coś jeszcze w tę noc szczęścia,

uczucie, co targało sercem.

I tylko ono nam zostało,

i nie zostało nic już więcej.

Noc zapomnienia

Jest tyle spraw do omówienia

i tyle myśli jest w mej głowie,

lecz w tę noc pełną zapomnienia

już chyba więcej nic nie powiem.


Jest tyle słów tak bardzo trafnych

i dobrze znanych mojej duszy,

lecz w tę noc pełną zapomnienia

nic mego serca już nie wzruszy.


I tylko pytam dzisiaj cicho,

bo jedno dręczy mnie pytanie:

— Czy po tej nocy zapomnienia

znów rano jasne słońce wstanie?

Moja apokalipsa

Widzę wielkie, bezkresne ognia oceany,

nie wiem kiedy zachodzi, kiedy wschodzi słońce,

jestem sam jak rozbitek, dokoła orkany,

patrzę na pożegnalny mego świata koncert.


A świat tańczy jak okręt, gdy wśród sztormu tonie

lub jak motyl schwytany w gęstą sieć pajęczą.

W geście pełnym rozpaczy unoszę me dłonie,

moje oczy i ręce głośniej niż głos jęczą.


Lecz ich dźwięk niknie w szumie ognistych piorunów,

które niebo rozdarły na strzępów tysiące.

Pośród zgliszczy, dymów i płomieni szumów

zakończyłem ze światem życia mego koncert.

Sen

Ty ogarniasz mnie bez reszty,

jesteś wielki w swojej mocy.

nie wiem kiedy tu przychodzisz,

skradasz się jak złodziej w nocy.


Nie wiem skąd jest w tobie siła,

która ludzi otumania,

mama mi cię przynosiła,

kiedy kładła mnie do spania.


Teraz sam przychodzisz z nocą

i odchodzisz w świetle słońca,

lecz nadejdzie taka chwila…,

gdy ogarniesz mnie bez końca.

Poszukiwanie

Szukałem ciebie wśród wielu dróg,

wśród marzeń moich i wspomnień.

O, gdybym spotkać ciebie mógł,

o, gdybyś przyszła do mnie!


Powiódłbym ciebie gdzie mój raj,

gdzie miłość, spokój, cisza,

tylko mi rękę swoją daj.

Tam nas by nikt nie słyszał.


Zbudowałbym nam wielki dom,

dom okien miałby wiele

i wciąż otwarte miałby drzwi,

chmurami dach wyścielę.


A nocą… szumiał będzie las,

przyjaciel nasz i druh.

wciąż czekam ciebie, patrząc w dal,

wytężam wzrok i słuch.

Młodość

Czas życia chwilą, radości mgnieniem,

pierwszą miłością i pierwszym grzechem,

czas, gdy przestaje dusza i serce

być wiernym myśli rodziców echem.


Czas tyleż piękny, ile naiwny,

tyle radości w nim, co zawodów,

czas, który z czasem wyda się dziwny,

czas niczym bukiet z rajskich ogrodów.

Dwa słońca

Dwa słońca świecą w mym życiu,

jedno i drugie jest jasne,

przed nimi siedzę w ukryciu,

gdy one świecą — ja gasnę.


Za jednym chciałbym podążyć,

drugie promieniem mi błyska,

drugie dosięgam już ręką,

pierwszego parzy mnie iskra.


Lat tyle żyłem w ciemności,

spokojnie czekałem końca,

aż w życia mojego nocy

rozbłysły te dwa słońca.


Myślę — dwa słońca to próba,

próbna, nadmierna jasność.

Kiedy wybiorę z nich jedno,

wówczas obydwa zagasną.

Gwiazda

Jest taka gwiazda na bezchmurnym niebie,

co się uśmiecha, gdy na nią patrzę,

lecz gdy choć myślą dotknąć ją pragnę…

odpływa, niknie, gaśnie.


Ciągle się zjawia na oka mgnienie,

uśmiech jej nie wiem co znaczy.

Mówią, że gwiazdy są jak kamienie,

ja jednak myślę inaczej.


Czasami w deszczu meteorytów

topi kosmiczne cierpienia,

Dlaczego Wenus z mojego mitu

nie słyszy mego westchnienia?


Inne ma cele, pragnienia inne,

niebieskie drogi przemierza.

Czym więc są dla niej wyznania dziwne?

Znów mnie uśmiechem uderza.

W kasynie życia

W kasynie życia graczy jest wielu,

a czas ruletę obraca,

diabelski lombard duszę przyjmuje,

w zamian srebrniki wypłaca.


W kasynie życia graczy jest wielu,

fortuna kołem się toczy.

Ktoś chce odegrać rozum stracony,

ślepiec chce wygrać tu oczy.


W kasynie życia graczy jest wielu,

o zmierzchu jest ich najwięcej.

Jak przegrasz życie, to śmierć wygrywasz,

fortunę zyskasz za serce.


W kasynie życia graczy jest wielu.

Wszystko tu przegrasz z czasem,

lecz mimo tego graj przyjacielu

choć króla biją ci asem.


W kasynie życia graczy jest wielu,

bo drzwi wyjściowych tu nie ma.

Jeśli nie wejdziesz i tak przegrałeś,

zniszczy cię żałość i trema.


W kasynie życia graczy jest wielu,

kasyno wszystkich pomieści.

Musisz pamiętać życie to hazard,

nikt się tu z nikim nie pieści.

Lunatyk

Wpada przez okno nić księżyca,

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 22.74