E-book
15.75 11
drukowana A5
30.41
drukowana A5
Kolorowa
55.87
Intrygantka
30%zniżka

Bezpłatny fragment - Intrygantka


Objętość:
150 str.
ISBN:
978-83-8273-904-6
E-book
za 15.75 11
drukowana A5
za 30.41
drukowana A5
Kolorowa
za 55.87

INTRYGANTKA

„Każdemu człowiekowi jest dany klucz do bram raju. tym samym kluczem otwiera się bramy piekła.” — Richard P. Feynman.

Książkę te dedykuje swojej córeczce Monice.

1. Wstęp

Kilka słów o miłości to barwna przygoda młodej dziewczyny, która chce sama za wszelką cenę prowadzić swoją firmę. Idzie jej to w na prostym sukcesie, na horyzoncie pojawia się jej miłość. Ona robi wszystko, by mogła być ze swoim ukochanym. Jednak na przeszkodzie pojawia się rywalka, która ma zamiar pokrzyżować jej plany.

Rywalka jest młoda, idzie po trupach do celu, by być najlepszą. Jej poczynania wiodą ją w ślepy zaułek. Związek z nowym obiektem westchnień ma duży wpływ na nią. Dziewczyna staje się silniejsza, niezależna, aż w końcu tworzy swoje rodzinne gniazdko. Przyczyną jej intryg jest jej charakter oraz utrata jednego z rodziców, którego nigdy przy niej nie było.

Postacie są przypadkowe, a zdarzenia i miejsca są fikcyjne, nie wydarzyły się naprawdę. Książka nie jest pisana na faktach i nie narusza niczyjej godności.

1. Porwanie

Dom był w kolorze bieli, przypominał wille o niezliczonej ilości pokoi. Przed gankiem stało zaparkowane Porsche, wysiadał właśnie z niego dziadek Stach, który przybył na urodziny 2-letniej wnuczki Moniki.

Goście wypełniali salon, przyjechała cała familia. Przed domem stały równo ustawione stoły, pięknie przyozdobione i uzupełnione o najlepszą zastawę stołową. Goście przygotowywali się do zasiądnięcia przy urodzinowym obiedzie. Wszystko wyglądało wyśmienicie, mama Moniki sama przygotowała specjalne menu na tę wyjątkową okazję.

Stach wyjął prezenty z bagażnika i pośpieszył po schodach, za gospodynią domu i solenizantką.

Przyjemna atmosfera, zabawa dla małych dzieci rozpoczynała się na dobre. Po wyśmienitym urodzinowym obiedzie goście mogli podziwiać tort dla solenizantki. Wspaniale przygotowany tort przez miejscową cukiernię spełnił oczekiwania gości.

Nadszedł czas rozpakowywania prezentów, dziecko było zadowolone, cieszyło się z zabawek, jakie dostało. Dzień ten był udany, a posesja rodziny Kowalskich wypełniła się wesołą muzyką, tańcami i uśmiechniętymi gośćmi. Muzyka docierała do sąsiadów, ale nie zakłócała ich życia prywatnego.

Rodzina Kowalskich była poważana, nie chowała żadnych tajemnic rodzinnych. Państwo Kowalscy byli bardzo porządni, uczciwi, praca ich uszlachetniała, wszystko, czego się dorobili, zawdzięczali sobie i swoim swatom.

Pewnego dnia dziadek został sam z Moniką, a jej rodzice musieli się udać do Komisu samochodowego po nowe auto, które miało spełniać ich potrzeby rodzinne. Kowalscy szykowali się do letnich wczasów, musieli jednak podróżować we własnym zakresie, nie chcieli korzystać ani z autobusów, ani z samolotów. Uznali, że rodzinne wczasy będą świetną odskocznią od codziennych spraw, pracy. A mała Monika już mogła podróżować, bez żadnych przeszkód.

Salon jest pięknie urządzony w kolorach słonecznych. Ściany są pokryte żółtym piaskowym kolorem. Firany są we wzorze kwiatowym, obok nich wiszą zasłony w kolorze cytryny, ze srebrną przeplataną nicią. Na środku stoi mały stolik, a przy stoliku kanapa i fotele. Na kanapie i fotelach są położone narzuty w kolorze jasnobeżowy. Żyrandol komponuje się z wystrojem wnętrza, wypełniony kryształkami, mieni się w promieniach słońca.

Dziadek Stach siedzi w salonie z małą Moniką. Dziecko bawi się zabawkami, a dziadek siedzi na kanapie. Gra telewizor, są włączone bajki dla dzieci. Dziadek sączy sok, dziecko bawi się, mówi do niego gugu-gaga i swoją rzeczą odpowiada dziadkowi. Dziadek pilnuje dziecka. Brama do przejścia została otwarta, furtkę też nikt nie zamykał.

Dziecko zaczyna biegać, uciekać dziadkowi, po schodach chce wejść na górne piętro. Dziadek za nią chciał trochę dziecko uspokoić, ale pilnowanie małego dziecka nie jest już na jego lata. Nie nadąża za małym dzieckiem biegać. Z przesilenia dziadkowi robi się niedobrze, słabo, nie może wykrztusić z siebie ani słowa. W tym momencie dziecko wybiega z posesji. A dziadek nie może już sobie poradzić. Liczą się sekundy, aby dziadkowi pomóc złapać małe dziecko, właśnie wybiegające z posesji.

Nieszczęśliwym trafem w tym dniu Stachu dostał zawału, a mała Monika wybiegła z posesji i już jej rodzice po powrocie nie mogli odnaleźć.

Dziecko zostało porwane i przetrzymywane wbrew własnej woli. Porywacze zażądali okupu w wysokości 1 miliona złotych, swoje pogróżki i żądania wrzucili do skrzynki pocztowej przed posesją państwa Kowalskich.

Cios, jaki zażyli w tym czasie państwo Kowalscy był bardzo duży, musieli się zmagać z sytuacją porwania córki i dziadkiem, który ledwo został uratowany. Stach spędził długie godziny w szpitalu, ale nie mógł sobie wybaczyć, że dziecko pod jego opieką zostało porwane. Modlił się do Boga, by mu oddał jego maleńką Monisię.

Rodzice nie mogli zmrużyć oka, czekali cały czas na odpowiedź banku, czy im użyczy 1 miliona złotych za zapłacenie okupu. Nie mieli odwagi udać się na policję, bali się, że ich córeczce stanie się coś złego.

Na drugi dzień ludzie zaczęli węszyć, wypytywać o Monikę, która codziennie bawiła się na placu zabaw, a dziś jej nie ma.

Jeden z sąsiadów, widział całe zajście i powiadomił policję. Zeznał, że widział dwóch mężczyzn, którzy wciągnęli małą Monikę do samochodu, a ta kopała ich i gryzła.

Zgłoszenie to policjant potraktował poważnie i udał się na posesję państwa Kowalskich. Tam usłyszał jednoznaczną odpowiedź Państwa Kowalskich.


P. — Dzień dobry.

Pani K. — Dzień dobry.

P. — zostało zgłoszone porwanie państwa córki przez państwa sąsiada.

K. — To niemożliwe, nasza córka wyjechała na chwilę do babci.

P. — Tak to nie wierzę państwu w tę bajkę. 2-letnie dziecko bez matki i ojca. Jeden z waszych sąsiadów widział, jak Monikę wciągało dwóch mężczyzn do samochodu. A państwa nie było w tym czasie w domu. Sąsiad zeznał, że mieliście szykować się na wczasy i zakupić auto w Komisie samochodowym. Wynikało to z wczorajszej rozmowy pani męża z sąsiadem.


(Państwo Kowalscy zaczynali się trząść i płakać jednocześnie).


Podali list z żądaniami policjantowi.

Policjant zbladł i rozpoczął czytać to, co porywacze napisali.


K. — Nie wiemy, co mamy robić, dzwoniliśmy do wszystkich banków. Jeden z banków udzieli nam pożyczki, nasze oszczędności życia i nasz dom daliśmy pod zastaw, te działania umożliwią nam zapłatę okupu. Jednak będziemy bankrutami, ale chcemy odzyskać naszą córeczkę. Ona jest dla nas wszystkim, bez niej życie nie ma sensu.

P. — Rozumiem, postaram się pomóc państwu, założę podsłuch na wypadek, gdyby dzwonili porywacze.

K. — Dobrze, dziękujemy panie policjancie. Tylko nie chcemy, żeby policja się kręciła koło naszego domu.

P. — Postaram się przysłać policjantów w cywilnych ubraniach.


W tym czasie mała Monika czekała i nie wiedziała, co się tak naprawdę dzieje. Jeszcze nie do końca miała wywiniętą mowę. Porywacze byli amatorami, więc na koniec oddali ją rodzicom i wzięli okup.

Policjanci byli na tyle inteligentni i sprytni, że po odzyskaniu Moniki udali się w pościg za porywaczami. Schwytali ich na granicy polsko-niemieckiej i odzyskali okup.

Państwo Kowalscy odzyskali swoje pieniądze i dziecko. A porywacze poszli na długie lata do więzienia.

To nieszczęśliwe wydarzenie pozostawiło ślad na rodzinie Kowalskich i ich dziadku. W miasteczku Stokrotowie huczało jeszcze przez długi czas o porwaniu. Mieszkańcy miasteczka bali się i zachowywali dużą ostrożność.

Państwo Kowalscy sprzedali posesję i wyjechali, zabierając swoją pociechę. Następne lata Kowalscy spędzili w mieście rodzinnym dziadka Stacha w Rybowie.

3. Pracownia Copywriterów

25 lat później…


Lokal Biura Copywriterów mieścił się na ulicy Nagietkowej. Ulica ta zawdzięczała swoją nazwę kwiatom, nagietkom, które kwitły wszędzie na tej ulicy.

Lokal znajdował się w jednej ze starych kamienic, które były w jednej części mieszkalne. A w drugiej były traktowane jako biura na prowadzenie biznesu. Jedno z tych biur wynajęła Monika, na prowadzenie własnego interesu. Urządziła tam małe biuro + księgowość oraz miejsce dla pracowników. Wnętrze było urządzone w estetycznym wyglądzie, białe ściany, piękne zielone rośliny. Do tego szafki i żaluzje na oknach. Wnętrze wyglądało schludnie i skromnie, nie było tam nawet grama kurzu i mucha też nie siadała.


Pracownia copywriterów jest już gotowa, biurka i komputery są przygotowane do pracy. Copywriterzy schodzą się o poranku i robią sobie poranną kawę. Monika zakupiła nowy ekspres, myśli nad tym, że to jest świetny pomysł. Copywriterzy będą mogli zrobić sobie gorącą kawę w czasie pracy i pracować w przyjemnej atmosferze. Ona sama zasiada w swoim biurze i zabiera się do pracy, sporządza zestawienie zysków i strat. Przygotowuje się do wejścia na rynek z najlepszymi tekstami dla firm i dla potrzeb stron internetowych, które zamawiają jej nowi klienci.

Wybija godzina 10.00, Monika ubiera się i wychodzi ze swojego biura, ma zamiar iść do banku, tam ma umówioną wizytę z doradcą finansowym Olkiem. Olek jest już dobrze znany Monice, razem uczęszczali do tej samej szkoły średniej, a potem na Uniwersytet. Jednak Olek wybrał wówczas bankowość, a Monika polonistykę.


M. — Cześć.

O. — Cześć. Przez telefon mówiłaś, że chcesz podjąć nieduży kredyt na wsparcie swojej firmy.

M. — Tak. To jest mój cel, aby rozbudować pracownię dla copywriterów. Firma już istnieje online, a teraz chcę, aby stała się realna. Ja chcę rozbudować lokal, musi wyglądać profesjonalnie.

O. — Dobrze, rozumiem, a masz jakieś zaświadczenia o zarobkach twojej firmy, zyskach. I powiem ci, że możesz założyć konto firmowe dla swojej firmy, będzie dla ciebie wygodniej pracować z przelewami za faktury w elektronicznym bankownictwie. W dodatku bank oferuje w pakiecie zniżki na kredyty dla firm.

M. — Skorzystam ze wszystkiego, co mi polecisz, zostawię ci wolną rękę, mam zaufanie do ciebie.

O. — A na jaką kwotę chcesz podjąć pożyczkę?

M. — Na 30 tysięcy złotych.

O. — Świetnie, zaraz sprawdzę symulację kredytową. Tak, już program pokazuje, że możesz podjąć pożyczkę. Pożyczka będzie np. na 5 lat.

M. — Tak, mi odpowiada.

O. — Co byś powiedziała na uczczenie tego wydarzenia lampką szampana?

M. — Z miłą chęcią.

O. — Zapraszam cię do najlepszej restauracji w mieście, w sobotę wieczór.

M. — Już się nie mogę doczekać. Czuję, że to będzie mój szczęśliwy dzień, muszę już wracać do biura. Gdyż moi pracownicy są sami, może jakiś klient zaglądnie. Pa.

O. — Pa, Monika.


Monika wraca do biura, przed biurem stoją copywriterzy, palą papierosy i popijają kawę z nowego ekspresu. Wszyscy są zadowoleni, mają chwilę pauzy, ale zaraz biorą się do pracy. Copywriterzy do swoje pracy mają profesjonalne podejście, poświęcają się cały czas swojej pracy przy tekstach.

Monika sprawdza, jak im idzie praca, chodzi i kontroluje zlecenia, jeśli już są wykonane. Terminy są jeszcze długie, jednak wszystko musi być zapięte na ostatni guzik. Monika mówi swoim pracownikom, że dostała pieniądze na remont lokalu i jego unowocześnienie. Pracownicy oferują swoją pomoc przy sprzątaniu po remoncie, a Monika ją przyjmuje.

Biuro copywriterów wre pełną parą na przekór dzisiejszemu kryzysowi. Miasteczko tętni życiem, pogoda dopisuje, słońce mocno i przyjemnie grzeje.

W cukierni schodzą się ludzie i tam też w ofercie mają szeroki wybór deserów. Więc Monika postanawia po pracy udać się tam.

Monika zasiada przy jednym ze stolików, zamawia sobie białą gorącą czekoladę i torcik czekoladowy. Postanawia sobie jeszcze dać małego drinka i rozmyśla nad zakupieniem pięknej sukienki na sobotni wieczór. W końcu musi świętować z Olkiem podjęty kredyt w banku. Jak i również myśli nad tym, żeby się spodobać bankierowi. Gdyż jest w nim kompletnie zakochana. Myśli, że miłości trzeba dopomóc, a wszelkie starania pomogą jej zdobyć Olka w swoje sidła.

4. Pojawienie się Dominiki

Monika wybiera się na zakup swojej nowej sukienki, w sklepie pojawia się przed nią ekspedientka.


E. — Czym mogę służyć?

M. — Szukam czegoś wyrafinowanego na sobotni wieczór. To musi być coś wyjątkowego, cena nie gra roli.

E. — Proponuje małą czarną, jest elegancka i nadaje się do koloru butów oraz torebki. W zestawie jest również bolerko, które pozwoli zakryć ramiona, gdy zawieje chłodem.

M. — Wolałabym coś w kolorze świetlistego granatu. Mam w tym kolorze buty i torebkę. A więc będzie pasowała jak ulał. Sukienka może być długa do kolan, może również mieć piękny kwiecisty wzór.

E. — Muszę panią przeprosić na moment, dzwoni mi telefon.

M. — Tak, oczywiście.


Dominika wychodzi na zaplecze i rozmawia ze swoją matką przez telefon. Matka jej pyta się, czy są jacyś klienci i czy ona się nie nudzi sama.


E. — Boże przyszła, jakaś wyrafinowana panienka i wymaga, Bóg jeden wie, czego.

— — To idź do niej, nie zostawiaj ją samą.

E-. Pa.

M. — Pa.


Monika w tym czasie przegląda markowe sukienki, zaczyna się zastanawiać, która by jej przypadła do gustu. Przecież musi wyglądać szałowo, by Olek się nią zainteresował. Postanawia wybrać kilka sukienek i udać się do przebieralni.

W tym czasie podchodzi ekspedientka.


E. — Czy już pani wybrała coś ekskluzywnego?

M. — Tak, wzięłam kilka sukienek do przymierzenia, aby sprawdzić, w czym będę najlepiej wyglądać.

E. — Tylko nie długo, bo zaraz będę zamykać.

M. — Przecież ten sklep jest otwarty do godziny 17.

E. — Ale wyskoczyło mi coś dziś, mam pewną sprawę do załatwienia. Dlatego muszę skrócić godziny pracy sklepu.

M. — Ach tak, postaram się streszczać.

E. — Dziękuje za wyrozumiałość.


Monika wybiera najlepszą sukienkę i udaje się do kasy. Tam Dominika już na nią czeka.


E. — Widzę, że ma pani swój gust.

M. — Tak, i będę w niej świętować moje nowe wydarzenie ze znajomym. Więc muszę wyglądać szałowo.


Dominika nerwowo składa sukienkę do markowej torebki.


E. — Poproszę 150 zł.

M. — Ale na cenie napisano 100 zł.

E. — Nie, ktoś musiał się pomylić przy naklejaniu cen. Kosztuje 150 zł.

M. — Więc zapłacę kartą. Nie mam przy sobie tyle gotówki.

E. — Tak, wy wszyscy nie macie tyle gotówki. Tylko byście chcieli wszystko za darmo. Proszę, pani sukienka. Dziękuje i do widzenia.


Monika wychodzi zszokowana zachowaniem Dominiki.

(Słychać jeszcze z oddali głos Dominiki).

E. — I co się tak gapisz!


Monika myśli, że ma zły dzień, ale jest zadowolona ze swojej nowej sukienki. Udaje się do swojego mieszkania. Tam przymierza i kompletuje zestaw wieczorny. Przymierza wszystkie buty na szpilkach, jakie dotychczas sobie kupiła. Czuje się w swojej nowej kreacji wyśmienicie. Czuje też, że to będzie udany wieczór.


Zbliża się godzina 18.00, Olek podjeżdża pod dom, gdzie mieszka Monika. Dzwoni do domofonu, Monika odbiera i udaje się za Olkiem. Razem wyruszają samochodem do restauracji. Olek jest zadowolony ze swojej partnerki.


O. — Czy to nowe perfumy?

M. — Tak, uwielbiam je.

O. — Wyglądasz szałowo.

M. — Dziękuje. Ty też dobrze wyglądasz.


Olek parkuje samochód na parkingu przed restauracją. Przy jednym ze stolików Monika spostrzega Dominikę, ekspedientkę, która była bardzo nieprzyjemna dla niej. W restauracji Olek zamawia homara oraz białe wino.


M. — Świetna restauracja, jeszcze w niej nie byłam.

O. — Znajomy mi ją polecił, jest tu wyśmienite menu, najlepsze w okolicy, zobaczysz, będzie ci smakowało.

M. — Przez żołądek do serca.


Dominika widzi Olka z Moniką i postanawia włączyć się do gry. Podpłaca kelnera, by ten zniszczył sukienkę Monice. W tym czasie Monika i Olek czule ze sobą rozmawiają. Olek uważa, że Monika miała świetny pomysł z otwarciem własnej firmy. Podczas rozmowy wyciąga pudełeczko ze złotym łańcuszkiem i daje go Monice. Ta uradowana otwiera i Olek postanawia jej pomóc założyć łańcuszek.


O. — Wygląda idealnie przy twojej kreacji wieczorowej.

M. — Dziękuje, ale w ogóle nie musiałeś mi kupować tak drogi prezent. Ja nic dla ciebie nie mam, czuje się zakłopotana.


Dominika obserwuje całą akcję z oddali. I myśli sobie, że za chwilę dobry humor Moniki się skończy. Dominika siedzi i konsumuje puchar lodowy, uśmiecha się do swojego partnera. W międzyczasie rzuca lodowate spojrzenia Monice.

Podpłacony kelner podchodzi do stolika Moniki i Olka. Chce położyć homara w potrawce na stoliku gości, po chwili taca się przewraca, Moniki sukienka w sekundę znajduje się w homarze, sosie i warzywach. Nieprzyjemna sytuacja niszczy jej świętowanie podjęcia kredytu w banku. Olek jest oburzony, żąda, aby kelner przysłał natychmiast kierownika. I musi im zrekompensować niesfornego kelnera. Olek karze go wyrzucić z pracy, gdyż uznał, że to zrobił umyślnie. Kierownik uspokaja gości w restauracji, Monikę oraz Olka.

W tym czasie podchodzi Dominika i ze śmiechem mówi do Moniki, że jej się to należało. Próbuje kokietować Olka. Wychodzi to na plus dla Dominiki. A Monika stoi upokorzona. Chce wyjść natychmiast z restauracji.

Monika i Olek wychodzą z restauracji, jednak Dominika nadal próbuje zatrzymać Olka. Po wyjściu Olek odwozi Monikę do jej mieszkania. Tam Monika bierze szybki, gorący prysznic i przebiera się w czyste ubranie. A Olek czeka w tym czasie na kanapie, głaszcze jej psa. Pies nie stawia oporu, jest lepiącym się małym pudlem.

Po chwili Monika jest już gotowa, razem z Olkiem postanawiają spędzić ten wieczór razem. Do mieszkania zamawiają pizze, a Monika ma butelkę wina, więc uczczą jeszcze ten dzień w dobrym nastroju.


Romans Moniki i Olka rozpoczyna się na dobre…

5. Intrygi Dominiki

Do drzwi Olka puka Tomek ze swoją przyjaciółką Dominiką. Olek zaprosił kumpla na kawę, a Dominika słysząc to, chciała również przyjść.


O. — Cześć wchodźcie.

T. — Cześć, wziąłem ze sobą dziewczynę, nie szkodzi?

O.- Nie, spoko będzie weselej.

T. — Co tam, już się ustatkowałeś.

O. — Nie, teraz mam romans z pewną Moniką. Nie znasz jej, jest świetna, ja znam ją już długie lata. Jednak myślę, że to nic poważnego. Jesteśmy singlami i dobrze się rozumiemy, mamy wspólne tematy. Monika to dobra partia i porządna dziewczyna z dobrego domu.

T. — Aha, rozumiem. Ty nigdy, żeś byle kogo nie ciągnął do domu. Tylko porządne dziewczyny.

D. — Cześć, ja jestem Dominika, poznaliśmy się w restauracji.

T. — Och, przepraszam Dominika, zapomniałem cię przedstawić. Nic nie szkodzi.

O. — Tak, jakoś sobie nie przypominam. Teraz mam tyle na głowie, przez nowy związek. Sama wiesz. Ty z Tomkiem pewnie też macie mnóstwo rzeczy na głowie.

D. — Tak, ale ta twoja laska, to jest nieudana. Jak ta jej sukienka. Ona nie ma w ogóle gustu, jest taka niefrasobliwa. Powinieneś znaleźć sobie lepszą partię. Stać cię na więcej.


Olek udał, że nie słyszy. Nie chciał się kłócić z dziewczyną kolegi. A Dominika cały czas próbowała wbić szpilkę w związek Moniki i Olka.


D. — Wiesz, ja bym się spaliła ze wstydu, gdyby mi ktoś homara wywrócił na sukienkę, przy wszystkich gościach w restauracji.

O. — Tomek, gdzieś ty takie cudo wynalazł. Piękna ta twoja Dominika, chyba sam się zakocham.

T. — No coś ty, ona jest już wyłącznie moja.

O. — Chcecie się napić czegoś, wódka z lodem, albo rum, czy może Martini.

D. — Mi wystarczy Martini.

T. — Ja też poproszę. Nie jestem samochodem, chcieliśmy się przejść spacerkiem do ciebie. No, a gdzie jest ta twoja laska, powinna tu być z tobą.

O. — Dziś miała wyjazd do rodziców, wróci po weekendzie.

T. — Ach to tak.

O. — Spotykamy się od czasu do czasu. No wiesz, te nowe związki są inne, jak za naszych rodziców.


Dominika przechadza się po pokoju. Trzyma lampkę Martini w ręce. Nagle widzi zdjęcie Moniki i Olka, które stoi na komodzie.


T. — Ibiza to chyba już na dobre się zanosi. Ślub, dzieci, wnuki, aż do grobowej deski.

O. — Po prawdzie, chyba tak. Skradłem jej w końcu wianek. Takiej miłości to mogę ze świecą szukać. A wypad na Ibizę to świetny pomysł. Taki raj dla zakochanych, w którym można dobrze sobie odpocząć. Polskie morze już znam, bywałem już tam nie raz. Więc teraz trochę odmiany, tropikalne powietrze dobrze nam zrobi.

D. — Jeszcze nie byłam w takim miejscu. Mogłabym pojechać zamiast twojej laski.

O. — Nie, dziękuje za propozycję, ale nie skorzystam.

T. — Moja droga muszę cię zadowolić swoim pomysłem nad morze. I to nie jest wszystko jeszcze przesądzone. Zamiast polskiego morza możemy zwiedzić piękną słoneczną Chorwację.

D. — Jak chcesz, mnie jest już wszystko jedno. Byle bym tam była z tobą. Już mi się też marzy ślub w białej sukience.

O. — My się wybieramy na Ibizę, a po powrocie poproszę Monikę o rękę. To będzie wspaniałe wydarzenie w moim życiu. Będzie moją narzeczoną, a kto wie, może za rok weźmiemy ślub.

T. — Ja, muszę przy tym być, musisz mnie zaprosić, razem to uczcimy. Starasz się a, to mi się podoba.

O. — Chcę cię prosić na świadka, co ty na to. Dobrze się już znamy, na tyle, abyś był bliżej naszej rodziny.

T. — Tak, ale to za rok. Jak chcesz, to się zgodzę? Chyba że zmienisz zdanie do tego czasu.

O. — Jesteś mi jak brat. No wiesz, ja rodzeństwa nie mam. A mogę zawsze polegać na tobie.

D. — Robi się późno, moglibyśmy już wracać.

T. — Coś ty, impreza się dopiero rozkręca. Spokojnie, Olek da nam wolny tapczan.

D. — A to świetnie, myślałam, że będziemy się szlajać po nocy sami.

T. — Nie, moja droga, damy po nocach się nie szlajają. (lekki śmiech, Olek też się zaśmiał).

O. — Nie wypuścimy cię samą w nocy, spokojna głowa.

D. — No to już mi ulżyło.

O. — Zamówię hamburgery i pizzę z ananasem. Zobaczycie, będzie wam smakowało. Tu jest świetny fast food punkt gastro, najlepszy w okolicy.

D. — Extra, super.

T. — Super, w dechę, już myślałem, że umrzemy z głodu.

O. — No właśnie, tylko nas szybciej pozamiata od alkoholu. A tak wytrzymamy do rana.

D. — Aż do rana?

T. — Tak my zawsze tak imprezujemy. Olek organizuje najlepsze domówki.

O. — Zobaczysz Dominika, ciepły fast food, zimna coca-cola to będzie strzał w dziesiątkę.

D. — Zdaje się na was.


Słychać z korytarza okrzyki, do drzwi wbijają jeszcze inni przyjaciele Olka. Zaczyna się rozkręcać zabawa. Dominika czuje, że impreza będzie udana. A myślała, że będzie ona sama z dwojgiem mężczyzn.

Dominika po chwili osacza Olka w kuchni sam na sam.


O. — Co tam, znudziło ci się towarzystwo.

D. — Nie, chciałam pokręcić się w twojej kuchni.

Co masz zamiar przygotować, gorącą kąpiel dla mnie.

O. — O, to nie, przygotowuje sałatkę i chipsy dla gości.

D. — Ja ci nie wystarczę.

O. — Już mam jedną kobietę.

D. — Tę małą szarą mysz, ty potrzebujesz kobiety. Widzę, jak mnie rozbierasz wzrokiem. Czuje, że może coś między nami być.

O. — Jesteś bardzo pociągająca.

D. — Oczywiście, że tak, oszaleje z miłości do ciebie.

O. — No ty to jesteś szalona. No, a Tomek?

D. — To tylko facet. Nie mówmy o Tomku.


Dominika na usilnie kusi Olka, wiesza się na nim i cały czas narzuca. Olkowi zaczęło się to podobać. Flirt Dominiki wychodzi idealny w 100%. Czuje, że zdobycz już jest w klatce.


D. — Nie myśl na nią, ja teraz tu jestem. Ona z tobą nie jest, bo ma jeszcze mleko pod nosem matki.


Dominika spędza ponad godzinę z Olkiem, w międzyczasie oddaje się cała Olkowi. Tomka wysyła po piwo, więc miała wolną rękę, by osiągnąć swój cel.

Nadchodzi poranek, goście nad ranem odeszli z mieszkania Olka. Tomek również z Dominiką zabrali się w swoje strony.

Olek nie może zapomnieć o Dominice, kompletnie wpadł po uszy. Nie wie, co z tą sytuacją ma zrobić. Myśli o Monice, że nie wie nawet, po co się z nią zadał. Czuje, że Dominika to świetna sztuka. Spróbuje ją wyciągnąć ze związku z Tomkiem. Myśli, że i tak Tomek woli innego typu dziewczyny. A Dominika nie jest w jego typie.

6. Próba odzyskania godności przez Monikę

Mija tydzień…


Dzwoni telefon leżący na komodzie u Olka. Olkowi wyświetla się Monika na ekranie. Monika postanawia odezwać się do Olka.

M. — Cześć, co słychać.

O. — Cześć, a jakoś leci.

M. — Jesteś coś nie w sosie?

O. — Ależ oczywiście, że mam dobre samopoczucie. Wiesz Monika, chciałbym już się z tobą nie spotykać.

M. — Jak to, co się stało? Przecież ja cię kocham.

O. — Nie, ja muszę sobie wszystko poukładać. Nie dzwoń już do mnie. Pa

M.- Jak to się mogło stać?

O.- Pa. Wybacz.


Monika myśli, że coś się musiało stać, ale nie wie co. Czuje, że nie jest aż tak bogata, by dorównać Olkowi. Myśli nad tym, kto mógł jej pokrzyżować plany. Robiła wszystko, jak należy, starała się, wypruwała sobie flaki, żeby nic tego związku nie zniszczyło. Zależało jej na Olku, czuła, że to jest jej druga połówka.

W tym czasie Olek stał się zupełnie zimny jak drań. Myślał, że źle postąpił. Chciał dać trochę czasu całej sytuacji. Zawrócił dwóm kobietom w głowie, ale też nie mógł zapomnieć na przyjaźń z Moniką, pisał już sobie z nią całe życie. Choć Dominika to niezłe ziółko.


W firmie copywriterów Monika siedzi w swoim biurze, próbuje ogarnąć biurokrację, stara się nie zepsuć sobie humoru związkiem z Olkiem. Nie chce życia prywatnego mieszać z biznesem. Prowadzenie biznesu to jest jej największe marzenie, musi zrobić wszystko, by parł do przodu. A pracownicy mieli dobre wynagrodzenie, dobrze czuli się w swojej pracy. Ona chce również uzyskać certyfikat dobrego pracodawcy, aby mieć dobre imię na rynku.

Po chwili przemyśleń Monika wychodzi zobaczyć, jak praca wre u copywriterów. Jak są z terminami i czy nie mają jakichś potrzeb związanych z pracą.


M. — Cześć wam. Jak leci, praca idzie jak po maśle, czy może sprawia wam coś trudności?

C. — Cześć Monika, wszystko układa się po naszej myśli. Klienci się nie skarżą, przysyłają nam na e-maile nowe zlecenia. My, musimy trochę przycisnąć, by zdążyć z terminami. W końcu klient nasz „Pan”.

M. — Super. Mogę polegać na was i o to chodzi. Jesteście świetni, to będzie miesiąc sukcesów w naszej firmie. Czuje, że posypią się premie na święta.

(Chłopaki wpadają w śmiech i Monika też się cieszy, jest zadowolona).

M. — Jak chcecie, to przyniosę świeże drożdżówki z piekarni?

C.- O świetny pomysł. Coś lekkiego, co nie przeciąży myśli przy pisaniu tekstów.

M. — Zaraz przyniosę, poczekajcie chwilę, zaparzcie sobie kawę w ekspresie.

C. — A ty też chcesz?

M. — Tak, poproszę z mlekiem bez cukru.

C. — Już się robi szefowo!


Monika poszła do najbliższej piekarni. Tam zakupiła świeże drożdżówki i wróciła do firmy. Tam spędziła resztę dnia.

Wszyscy pracownicy już odeszli, a Monika wzięła jeszcze kilka zleceń do domu i zamknęła za sobą Biuro Copywriterów. Stwierdziła, że trochę przyspieszy z pracą i weźmie kolejne zlecenia. Uważa, że będzie to owocny miesiąc.

Monika wchodzi do swojego mieszkania i przypomina sobie rozmowę z Olkiem. Jednak za wszelką cenę chce do niego wrócić. Bierze gorącą kąpiel, odświeża się po całym dniu pracy w firmie.

Duma i myśli, próbuje wymyślić sposób, by się zbliżyć do Olka. Nie wie, co spowodowało odrzucenie jej. Ona musi za wszelką cenę dowiedzieć się, kto stoi za tym, że Olek jej już nie chce.

Postanawia zaglądnąć na profil Olka w internecie. Tam znajduje jeden z portali i widzi zdjęcia z prywatki u Olka w domu. Zobaczyła wśród gości Dominikę, która mu siedziała na kolanach. Zrozumiała, że nie jest jedna z najlepszych partii dla Olka. Gdyż są też inne kobiety, które mają w sobie to coś. I są to jej rywalki, jednak tą największą rywalką musi być Dominika. Gdyż Dominika jest na wszystkich zdjęciach z jej ukochanym i innym mężczyznom.

Monika ma nowy plan, stara się jeszcze bardziej zaimponować Olkowi. Postanawia jeszcze bardziej nad sobą zapracować. Udaje się do kosmetyczki i fryzjera, robi sobie manicure. Stwierdziła, że nie podda się bez walki i musi odzyskać swoją miłość. Dzwoni do swojej koleżanki Kaśki, z którą rozmawia o wszystkich nawet intymnych tematach. Opowiada jej całą historię z Olkiem.

K. — Cześć.

M. — Cześć, muszę wpaść do ciebie na kawę.

K. — Tak. Jak zawsze, wal jak w dym.

M. — Świetnie, będę u ciebie o 20.00.

K. — Ok, czekam.

Monika przyjeżdża swoim samochodem pod dom Kaśki. Wysiada i widzi już Kaśkę, która czeka na nią na ganku.


K. — Cześć moja droga.

M. — Cześć, już tydzień jak się nie widziałyśmy.

K. — Tak.

M. — Wiesz, muszę z tobą omówić ten cały problem z Olkiem.

K. — Ok. Choć wymyślimy jakiś plan awaryjny na trudną sytuację.


Monika wchodzi do domu Kaśki. Ta szykuje napoje i przekąski, by poprawić humor Monice.


K. — A więc moja droga, zaglądałam do tych zdjęć, o których mi mówiłaś. Ta dziewczyna to Dominika. Ona jest bardzo złośliwa i wyrachowana. Nie chciałabym wpaść na nią. Jej mama prowadzi sklep z odzieżą, markowymi i ekskluzywnymi rzeczami. Tam, gdzie kupiłaś tę sukienkę, to jest ich rodzinny interes. One są bardzo zaborcze i same paniusie ę, ą. Więc dlatego też mogła znaleźć się na tej party u Olka. Tylko wiedz, że ona ma faceta Tomka, ja z nim pracuję w Fitness Klubie. Ja się w pracy dowiem, jak sprawy stoją. Po Dominice można się wszystkiego spodziewać.

M. — Tak, Ja jej w ogóle nie znam, ale uważam, ją za rywalkę. Olek to jest świetna partia z wyższych sfer. Dziewczyny się o niego zapewne biją.

K. — Tomek to też dobra partia, a szkoda mi go, że ma taką złą dziewczynę. Ja myślę, że ona go oszukuje. I te zdjęcia, że on jej tak pozwolił. Chyba jej nie trzyma krótko, to ona robi, co jej się żywnie podoba.

M. — No tak. Dlatego w restauracji była ta cała akcja. Ona chciała odbić mi Olka.

Podeszła do nas jak byliśmy w restauracji. Śmiała się ze mnie. A jakby z Olkiem kokietowała. No wszystko jasne. Ona chciała mi pokrzyżować plany. A teraz Olek ze mną nie chce rozmawiać. Gdyż ona naopowiadała jakieś bajki na prywatce.

Chyba udam się do jej sklepu i zobaczę czy coś powie. Czy wpadnie z tymi swoimi chamskimi tekścikami? To już będzie wszystko jasne jak słońce.

K. — Tak, to może pójdę z tobą. W razie jakby ona coś miała do ciebie.

M. — Ok.


Monika, wracając od koleżanki, liczyła na dobry finał całej akcji. I myślała o Olku, że trafił na złą partię, która ma o sobie wysokie mniemanie. A w gruncie rzeczy Dominika ma już faceta to po co jej jeszcze drugi.

Na drugi dzień w Fitness Klubie…


K. — Cześć Tomek, co słychać.

T. — Cześć. A wszystko w porządku. Tylko dziewczyna się do mnie nie odzywa. Chyba mi dała kosza.

K. — Coś ty? Ty taki sexy facet i dostał kosza. To nie jest możliwe. Dzwoniłeś do niej?

T. — Tak. Nagrałem się na automatyczną sekretarkę. A ona nic.

I kumpel też się nie odzywa, więc chyba wystąpił w tym jakiś problem. Jeśli mnie obydwoje zdradzili, to lepiej niech do mnie się nie odzywają. Jestem kompletnie wkurzony. Mnie na tej lasce aż tak bardzo nie zależy, ale kumpla to nie oddam. Przecież ma on taką fajną dziewczynę. Mówił o niej, że to świetna partia, że chciałby z nią mieć dzieci i wnuki. Niejaka Monika, znasz jakąś Monikę.

K. — Nie, nie znam.

T. — A to szkoda. Bym się więcej czegoś dowiedział. A tak jestem w ślepym zaułku, ale może poczekam i Olek mi ją przedstawi. Bardzo bym chciał ją poznać.


W klubie zaczynali się już kręcić pierwsi klienci. Tomek podał chłodny napój Kaśce.


T. — Chcesz się ochłodzić. Na koszt firmy, to znaczy mój.

K. — Tak, poproszę.


Nagle dzwoni telefon Kaśki, a na nim wyświetla się imię Monika.


T. — Oho, chyba tu wszyscy coś ukrywają.

Kaśka zrobiła się cała purpurowa.

T — To pa. Nie będę ci przeszkadzał w rozmowie z Moniką.


Kaśka stała zakłopotana. Myślała sobie, po co wyjęła swój telefon na blat.

Tomek odszedł

Kaśka nacisnęła zieloną słuchawkę i zaczęła mówić Monice, co się stało, jak dała dziś plamy. A Monika zapewniała ją, że wszystko będzie dobrze.


K. — Będę trzymać się twoich słów. Tomek to świetny gość. Chyba się koło niego zakręcę, skoro Dominika go rzuciła.

M. — No pewnie, to będzie cios poniżej pasa dla Dominiki. Ona myśli, że jakby coś to do niego wróci. A tymczasem on już będzie zajęty. Jeszcze zobaczymy, kto będzie się śmiał ostatni.

K. — Zrobię jej na złość, ale tak, aby Tomek nie myślał, że się nim tylko bawię. Już muszę kończyć, jestem w pracy. A nie tak jak ty u siebie w biurze.


Do Kaśki podchodzi Tomek i zaprasza ją na drinka. A ta mu nie odmawia.


Zbliża się dzień, w którym Monika i Kaśka udają się do sklepu Dominiki. Tam Dominika i jej mama wieszają nowe sukienki na wieszakach sklepowych.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75 11
drukowana A5
za 30.41
drukowana A5
Kolorowa
za 55.87