E-book
7.35
drukowana A5
53.07
drukowana A5
Kolorowa
76.28
Historia podniebnego sportu

Bezpłatny fragment - Historia podniebnego sportu

25 lat Oddziału PZHGP w Kruszwicy

Objętość:
238 str.
ISBN:
978-83-8324-515-7
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 53.07
drukowana A5
Kolorowa
za 76.28

Wstęp

Sezon u hodowców gołębi pocztowych trwa od maja do września. Co roku odbywają się mistrzostwa rejonowe poszczególnych oddziałów Hodowców Gołębi Pocztowych. W tym okresie ptaki pokonują dystans od 100 do 800 km. Rywalizacja polega na jak najszybszym pokonaniu tej odległości. Wypuszczone z dużych odległości zawsze wracają do domu, do swojego gniazda.

Hodowla gołębi jest trudna i droga. Najdroższe gołębie na świecie sprzedawane były w kwotach kilkuset tys. złotych. Ptaki są wybredne, jedzą tylko najlepszej jakości ziarna: pszenicę i kukurydzę. Nie pogardzą też grochem, wyką czy peluszką. Jedzą również rzepak i słonecznik, ale w niewielkich ilościach. Hodowcy podają gołębią witaminy i szczepionki.

Najwięcej emocji wiąże się z lotami. Zawody gołębi odbywają się corocznie w okresie wiosenno-letnim. Zgodnie z regulaminem ptaki odbywają około 14 lotów z odległości od 100 do ponad 1000 km.

Po zakończeniu sezonu lotowego, odbywają się wystawy ptaków. Na nich ocenia się wyniki w lotach, a także ptasią urodę. Polski Związek Hodowli Gołębi Pocztowych ma 80 sędziów, którzy potrafią wybrać tzw. „Blondynki” czyli gołębie piękności, które w lotach osiągają mierne wyniki. Asy ocenia się za ich jakość upierzenia, budowę kośćca i siłę mięśni.

Podsumowanie lotów 8.10.2022 rok w Kruszwicy, fot. B. Grabowski.

Kruszwicki oddział Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych ma za sobą 25 lat działalności. Odział założono w 1998 roku, jednak sami hodowcy byli zrzeszeni w innych sekcjach już wcześniej. Oddział założono co prawda już 1948 roku, niedługo po wojnie, jednak nie przetrwał on próby czasu, a członkowie z Kruszwicy przystąpili głównie do oddziału w Inowrocławiu. Siedziba mieściła się w tamtym czasie w Mątwach — dzielnicy Inowrocławia. Dziś siedziba stowarzyszenia mieści się w samym centrum miasta, niedaleko Miejsko Gminnej Biblioteki Publicznej w Kruszwicy. W świetlicy na pierwszym piętrze odbywają się zebrania PZHG.

Oddział posiada stronę internetową, na której zamieszcza aktualności związane z działalnością, lotami gołębi i nowinkami.

W czasie pracy nad książką korzystałem zarówno ze strony jak i wszelkich dostępnych materiałów źródłowych. Najwięcej informacji zamieszczonych było w „Panoramie Kruszwickiej’ oraz w „Expresie”. Kruszwicki oddział legitymujący się numerem 0394 przyciągnął hodowców nie tylko z Kruszwicy ale też z całego regionu. Zarząd z prezesem Edwardem Jałoszyńskim był bardzo pomocny przy korekcie metodycznej i źródłowej książki. Nie doszukałem się żadnej publikacji naukowej, a także innej podejmującej tematykę hodowców, a w zasadzie historii organizacji kruszwickiej. Postanowiłem więc podjąć się tego wyzwania i stworzyć materiał, który opowiadać będzie historię ludzi, którzy stworzyli organizację i ich pasji do gołębi.

Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że znajdziemy książki zootechniczne o chowie i hodowli gołębi. Po II wojnie światowej wydano zaledwie kilka książek na ten temat. W roku 1955 PWRiL w Warszawie wydało książkę J. Szumana „Gołębie”; w roku 1963 PWN w Warszawie opublikowało „Gołębie, ich rasy i hodowla” autorstwa W. Hermana. W 1968 roku ukazało się opracowanie pt. „Gołębie” J. Kellera, wydane przez PWRiL w Warszawie, a w latach 1977 i 1982 to samo wydawnictwo opublikowało dwa kolejne wydania przetłumaczonej książki Peterfi’ego „Hodowla gołębi”.

Lata 70-te XX wieku nie przyniosły wielkiego przełomu w literaturze gatunku. W 1971 roku PWRiL w Warszawie wydało książkę pt. „Hodowla gołębi pocztowych” B. Nowickiego i E. Szula, a w 1994 roku E. Szul opublikował I tom opracowania zatytułowanego „Gołębie pocztowe. Chów i hodowla”, wydanego przez Wydawnictwo MS. Ciekawa publikacja wyszła również 1996 roku w Warszawie (Wydawnictwo Rolnicze i Leśne), napisane przez trójkę naukowców: prof. dr hab Bolesława Nowickiego, dr hab. Edwarda Pawlina i prof. dr. Hab. Andrzeja Dubiela pt. „Gołębie, chów, hodowla, rasy”. Nadal brakuje opracowań związanych z historią hodowli, hodowców i samego sportu.

Na samym początku opisałem dzieje patrona hodowców gołębi — św. Franciszka z Asyżu. W następnym rozdziale opisałem sztandar organizacji kruszwickiej, jego wygląd i symbole. Idąc dalej opisałem historię pielgrzymek i delegacji hodowców gołębi na Górę św. Anny.

W kolejnych rozdziałach zamieściłem informację dotyczące wybranych podsumowań lotów gołębi sportowych. Opisałem także uroczystości 10-lecia i 20-lecia jakie miały miejsce na przestrzeni dziejów stowarzyszenia. Nie mogło zabraknąć również historii opowiedzianej przez oficera Wojska Polskiego — Leona Sionkowskiego. Kolejne rozdziały opowiadają historie kruszwickiego i światowego fenomenu jakim stał się sport z udziałem gołębi pocztowych. Na samym końcu publikacji zamieściłem biografię. Fotografie są mojego autorstwa, część archiwalna należy do zbiorów hodowców z Kruszwicy.

Patron

Święty Franciszek z Asyżu

Św. Franciszek — Jan Bernardone — przyszedł na świat w 1182 r. w Asyżu w środkowych Włoszech.1 Urodził się w bogatej rodzinie kupieckiej. Jego rodzice pragnęli, by osiągnął on stan szlachecki, nie przeszkadzali mu więc w marzeniach o ostrogach rycerskich. Nie szczędzili pieniędzy na wystawne i kosztowne uczty, organizowane przez niego dla towarzyszy i rówieśników. Jako młody człowiek Franciszek odznaczał się wrażliwością, lubił poezję, muzykę. Ubierał się dość ekstrawagancko. Został okrzyknięty królem młodzieży asyskiej. W 1202 r. wziął udział w wojnie między Asyżem a Perugią. Przygoda ta zakończyła się dla niego niepowodzeniem i niewolą. Podczas rocznego pobytu w więzieniu Franciszek osłabł i popadł w długą chorobę.

Święty Franciszek z Asyżu, fot. zbiory autora.

W roku 1205 uzyskał ostrogi rycerskie (został pasowany na rycerza) i udał się na wojnę, prowadzoną między Fryderykiem II a papieżem. W tym czasie Bóg wyraźniej zaczął działać w życiu Franciszka. W Spoletto miał sen, w którym usłyszał wezwanie Boga. Powrócił do Asyżu. Postanowił zamienić swoje bogate ubranie z żebrakiem i sam zaczął prosić przechodzących o jałmużnę. To doświadczenie nie pozwoliło mu już dłużej trwać w zgiełku miasta. Oddał się modlitwie i pokucie. Kolejne doświadczenia utwierdziły go w tym, że wybrał dobrą drogę. Pewnego dnia w kościele św. Damiana usłyszał głos: „Franciszku, napraw mój Kościół”. Wezwanie zrozumiał dosłownie, więc zabrał się do odbudowy zrujnowanej świątyni. Aby uzyskać potrzebne fundusze, wyniósł z domu kawał sukna. Ojciec zareagował na to wydziedziczeniem syna. Pragnąc nadać temu charakter urzędowy, dokonał tego wobec biskupa. Na placu publicznym, pośród zgromadzonego tłumu przechodniów i gapiów, rozegrała się dramatyczna scena między ojcem a synem. Po decyzji ojca o wydziedziczeniu Franciszek zdjął z siebie ubranie, które kiedyś od niego dostał, i nagi złożył mu je u stóp, mówiąc: „Kiedy wyrzekł się mnie ziemski ojciec, mam prawo Ciebie, Boże, odtąd wyłącznie nazywać Ojcem”. Po tym wydarzeniu Franciszek zajął się odnową zniszczonych wiekiem kościołów. Zapragnął żyć według Ewangelii i głosić nawrócenie i pokutę. Z czasem jego dotychczasowi towarzysze zabaw poszli za nim.

Dnia 24 lutego 1208 r. podczas czytania Ewangelii o rozesłaniu uczniów, uderzyły go słowa: „Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski” (Mt 10, 10). Odnalazł swoją drogę życia. Zrozumiał, że chodziło o budowę trudniejszą — odnowę Kościoła targanego wewnętrznymi niepokojami i herezjami. Nie chcąc zostać uznanym za twórcę kolejnej grupy heretyków, Franciszek spisał swoje propozycje życia ubogiego według rad Ewangelii i w 1209 r. wraz ze swymi braćmi udał się do Rzymu. Papież Innocenty III zatwierdził jego regułę. Odtąd Franciszek i jego bracia nazywani byli braćmi mniejszymi. Wrócili do Asyżu i osiedli przy kościele Matki Bożej Anielskiej, który stał się kolebką Zakonu. Franciszkowy ideał życia przyjmowały również kobiety. Już dwa lata później, dzięki św. Klarze, która była wierną towarzyszką duchową św. Franciszka, powstał Zakon Ubogich Pań — klaryski.

Franciszek wędrował od miasta do miasta i głosił pokutę. Wielu ludzi pragnęło naśladować jego sposób życia. Dali oni początek wielkiej rzeszy braci i sióstr Franciszkańskiego Zakonu Świeckich (tercjarstwu), utworzonemu w 1211 r. W tym też roku Franciszek wybrał się do Syrii, ale tam nie dotarł i wrócił do Włoch. W 1217 r. zamierzał udać się do Francji, lecz został zmuszony do pozostania we Włoszech. Uczestniczył w Soborze Laterańskim IV. Z myślą o ewangelizacji pogan wybrał się na Wschód. W 1219 r. wraz z krzyżowcami dotarł do Egiptu i tam spotkał się z sułtanem Melek-el-Kamelem, wobec którego świadczył o Chrystusie. Sułtan zezwolił mu bezpiecznie opuścić obóz muzułmański i dał mu pozwolenie na odwiedzenie miejsc uświęconych życiem Chrystusa w Palestynie, która była wtedy pod panowaniem muzułmańskich Arabów.

W 1220 r. Franciszek wrócił do Italii. Na Boże Narodzenie 1223 r., podczas jednej ze swoich misyjnych wędrówek, w Greccio zainscenizował religijny mimodram. W żłobie, przy którym stał wół i osioł, położył małe dziecko na sianie, po czym odczytał fragment Ewangelii o narodzeniu Pana Jezusa i wygłosił homilię. Inscenizacją owego „żywego obrazu” dał początek „żłóbkom”, „jasełkom”, teatrowi nowożytnemu w Europie. 14 września 1224 r. w Alvernii, podczas czterdziestodniowego postu przed uroczystością św. Michała Archanioła, Chrystus objawił się Franciszkowi i obdarzył go łaską stygmatów — śladów Męki Pańskiej. W ten sposób Franciszek, na dwa lata przed swą śmiercią, został pierwszym w historii Kościoła stygmatykiem. Franciszek aprobował świat i stworzenie, obdarzony był niewiarygodnym osobistym wdziękiem. Dzięki niemu świat ujrzał ludzi z kart Ewangelii: prostych, odważnych i pogodnych. Wywarł olbrzymi wpływ na życie duchowe i artystyczne średniowiecza. Trudy apostolstwa, surowa pokuta, długie noce czuwania na modlitwie wyczerpały siły Franciszka. Zachorował na oczy, próby leczenia nie przynosiły skutku. Zmarł 3 października 1226 r. o zachodzie słońca w kościele Matki Bożej Anielskiej w Asyżu. Kiedy umierał, prosił, by bracia zwlekli z niego odzienie i położyli go na ziemi. Rozkrzyżował przebite stygmatami ręce. Odszedł z psalmem 141 na ustach, wcześniej wysłuchawszy Męki Pańskiej według św. Jana. W chwili śmierci miał 45 lat. W dwa lata później uroczyście kanonizował go Grzegorz IX.

Najpopularniejszym tekstem św. Franciszka jest Pieśń słoneczna. Pozostawił po sobie pisma: Napomnienia, listy, teksty poetyckie i modlitewne. Św. Franciszek jest patronem wielu zakonów, m. in.: albertynów, franciszkanów, kapucynów, franciszkanów konwentualnych, bernardynek, kapucynek, klarysek, koletanek; tercjarzy; Włoch, Asyżu, Bazylei; Akcji Katolickiej; aktorów, ekologów, niewidomych, pokoju, robotników, tapicerów, ubogich, więźniów.

W ikonografii św. Franciszek ukazywany jest w habicie franciszkańskim, czasami ze stygmatami. Bywa przedstawiany w otoczeniu ptaków. Jego atrybutami są: baranek, krucyfiks, księga, ryba w ręku.

Sztandar na X-lecie istnienia Oddziału Kruszwica prezentują jego członkowie, fot. archiwum stowarzyszenia.

Louis Vermeyer przytacza ze swojej praktyki niektóre połączenia gołębi w pokrewieństwie, a które wydały mu wspaniałe potomstwo. I tak podstawowy gołąb A połączony z obca samicą B wydał samca A1, ten połączony z obcą samicą C dał samca A2, a ten połączony z obcą samicą D wydał potomstwo A3 i A.3. Samiczka A3 jako jednoroczna została połączona z jej jedenastoletnim pradziadkiem i wydały samiczkę Ax wspaniałą lotniczkę a ta (Ax) połączona ze swoim ojcem (12 lat) wydała pod każdym względem wspaniałą samiczkę Axx. Ta sama Axx była potem połączona z prawnukiem do A. Wszystkie młode z tego połączenia były wspaniałymi lotnikami i bardzo dobrymi rozpłodnikami. Jeden z gołębi A3 w połączeniu z gołębiem Ax (z jej wujkiem) wydały dwa samczyki, z których jeden był Szempionem nie do pobicia zwłaszcza w czasie silnych wiatrów, a ten drugi jako rozpłodowiec połączony z prawnuczką do A dawał niezłe wyniki. Również krzyżówka nie daje gwarancji na trwałe powodzenie. Czasem następuje regres i wyradzanie się gołębi.

Pochodzenie gołębi pocztowych
Hodowla w praktyce

Wśród hodowców mówi się, że aby hodowla była dobra i przynosiła dobre wyniki, muszą być zastosowane trzy ważne elementy: dobry gołębnik, dobry hodowca i dobre gołębie. Nie da się ukryć, że bez tych dobrych przymiotów nie można się obejść. Są nieodzowne i koniecznie potrzebne. Wystarczy, że jedno z tych ogniw zostanie zerwane, a hodowla będzie przynosić niepowodzenia.

Prezes E. Jałoszyński z kolegami prezentują sztandar klubowy, fot. archiwum stowarzyszenia.

Najważniejszą „rzeczą” jest gołąb. Z niedobrymi gołębiami niczego się nie osiągnie. One nadają się tylko na rosół — twierdzą hodowcy. Niedobre gołębie nawet na wspaniałym gołębniku i choćby nawet prowadzone przez wytrawnego hodowcę niczego dobrego nie zwojują. Natomiast dobre gołębie, choćby nie były na idealnym gołębniku i choćby nie znajdowały się w rękach doświadczonego hodowcy, to mimo to regularnie coś niecoś ze swoich umiejętności wykażą. Prawdziwe dobry gołąb potrafi dużo więcej znieść, aniżeli gołąb miernej wartości. Jednak mimo to na stale powtarzające wyniki nie można liczyć.

Gołębnik jaki by on nie był — to znaczy złym gołębnikiem w uzależnieniu od okoliczności jego usytuowania — jego środowiskowego otoczenia i ilości na nim znajdujących się gołębi — to wartość funkcjonalności takiego gołębnika będzie w skrajny sposób zróżnicowana. Jeśli dla takiego gołębnika zaistnieją sprzyjające warunki, wówczas dobre gołębie — kiedy niekiedy — coś wykażą. Dobry hodowca z odpowiednimi gołębiami może na takim gołębniku miewać zmienne szczęście i nawet uzyskać dobry wynik. Jednak na uzyskanie regularnie dobrych wyników i tytuł mistrzowski nie może liczyć.

Hodowca musi być dobry, musi szybko orientować się w problemach swoich ptaków, szybko wysuwać wnioski i uczyć się na błędach. Dobrzy hodowcy ceł swoje życie działają po mistrzowsku. Potrafią szybko podnieść się po nieudanym sezonie aby w następnym uzyskać najlepsze wyniki. Shampion robi wszystko dla sportu, staje się poniekąd opętanym i marzy tylko o wynikach. Żaden wysiłek go nie zraża i żaden wysiłek nie jest dla niego zbytecznym. On we wszystkich sprawach jest bardzo dokładnym i jest obeznany ze wszystkimi zagadnieniami w sporcie gołębiarskim. Potrafi wszystko po mistrzowsku rozwiązywać.

Nie ulega wątpliwości, że wszystkie gołębie domowe ich rasy i gatunki wywodzą się od gołębia skalnego. Rasy gołębi domowych są bardzo liczne i w wielu przypadkach mocno się między sobą różnią. Istnieje olbrzymia różnorodność ras i odmian naszych gołębi domowych. Różnią się między sobą budową, wielkością, upierzeniem, charakterem lotu, cechami psychicznymi. Przykładowo, gołym okiem widać jak inna jest główka u kariera i wywrotka, podobne różnice widać w sylwetkach garłacza i pawika czy mewki. Stąd można by wysunąć koncepcję pochodzenia gołębia domowego od różnych przodków.

Taką myśl wysunął Linneusz (1707—1778) słynny biolog szwedzki, wyróżniając wśród gołębi domowych kilka dobrych gatunków. Natomiast Karol Darwin (1809—1882) wielki biolog angielski, twórca teorii ewolucji, twierdził, że wszystkie nasze gołębie domowe wywodzą się od gołębia skalnego. Różne ich rasy i odmiany powstały w drodze selekcji, spontanicznych mutacji oraz przez wpływ warunków wychowu.

Dyplom okolicznościowy na pamiątkę ceremonii poświęcenia sztandaru (X-lecia istnienia Oddziału Kruszwica), fot. archiwum stowarzyszenia.

Wszystkie gołębie domowe krzyżuje się łatwo. Darwin przez wiele lat hodował gołębie w celach naukowych, sprowadzając rozmaite rasy z różnych krajów świata. Badając sposób dziedziczenia przez krzyżowanie różnych ras ze sobą i kojarzenie różnych mieszkańców ze sobą doszedł do potwierdzenia hipotezy, że wszystkie rasy gołębi domowych pochodzą od gołębia skalnego. Wszystkie mieszańce są płodne. Gołębie skalne nigdy nie gnieżdżą się na drzewach, jak inne gołębie, lecz w rozpadlinach skalnych i grotach wśród kamieni. Żyją gromadnie.

Gołąb domowy zatem, jako nabytek gospodarstwa ludzkiego pochodzi od gołębia skalnego. Hodowla tego gatunku ptaków ma swoje początki w Azji. Pierwsze ślady hodowli gołębi domowych napotykamy w fenicko-semickim kręgu kultur Azji przedniej, gdzie gołębie udomowiono najprawdopodobniej ze względów religijnych. Groty, w których zamieszkiwały gołębie były uważane za mieszkania bóstw. Ludzie modlili się i składali w takich grotach ofiary uważali gołębie za ptaki pozostające pod opieką bóstwa. Z gołębiem — w mitologii starożytnej — wiązano element kobiecości, dlatego Asyryjczycy poświęcali je bogini miłości Astarte.

W mitologii greckiej gołębie związane były z boginią Afrodytą — boginią miłości, płodności i piękności, zaś w mitologii rzymskiej z boginią Wenus, boginią ogrodów, a potem utożsamianą z boginią Afrodytą.

Białe osobniki gołębi trafiające niekiedy w stanie dzikim uznawano za uświęcone opieką bóstwa i przyznawano im prawo do ochrony i pielęgnacji ze strony człowieka. Wzajemne przyzwyczajenie doprowadziło do przejścia gołębi w stan domowy. Stopniowo gołąb skalny i święty ptak wielkiej matki bogów, bogini płodności Astarte został objęty opieką człowieka w całej Azji przedniej.

Wielkie stada tych gołębi trzymano we wszystkich świątyniach bogini. Jeszcze w roku 400 przed Chrystusem Ksenofont (około 430—355 przed naszą erą wódz i polityk ateński, historiograf i uczeń Sokratesa) w czasie swego przemarszu przez Syrię widział, że tamtejsza ludność uważał gołębie i ryby za zwierzęta święte i wystrzegała się czynienia im jakiejkolwiek krzywdy. Gdyby jednak ktoś przypadkiem skaleczył lub zabił jedno z tych świętych stworzeń wówczas przez cały dzień ciążyło na nim przekleństwo tego przestępstwa. A więc gołębie żyły tam wspólnie z ludźmi, wchodziły do domów, a stada ich obsiadały szeroko place i ulice.

Najstarsze dokumenty wspominające o gołębiach domowych sięgają IV dynastii egipskiej to jest na trzy tysiące lat przed Chrystusem. Gołębie hodowali Babilończycy, Egipcjanie, Grecy i Rzymianie.

Znani hodowcy gołębi XIX wiek

Baron Uhlens z Antwerpii

Szczep gołębi stworzyli baron Uhlens i jego służący Bernaerts. Baron Uhlens był człowiekiem, który w zasadzie interesował się grą na lotach. Mało przebywał na gołębniku. Właściwym hodowcą i znawcą był jego służący Andre Bernaerts i on to wyłącznie zajmował się hodowlą gołębi. Bernaerts był Holendrem i przez długie lata był pocztylionem za panowania króla Willema. Później poszedł na służbę do barona Uhlensa, gdzie przebywał przez 30 lat. Po śmierci barona Uhlensa wrócił z powrotem do Holandii do swojej rodziny w Tilburgu, gdzie zmarł w 1892 roku.

Hodowca opowiadał, że jego gołębie wywodziły się z jednej pary gołębi, którą otrzymał w podarunku od niejakiego Leus’a z Antwerpii. Gołębie te w 3/4 były gołębiami wysokolotnymi i miały białe oczy oraz opierzone nogi. Bernaerts jednak nigdy nie mówił w jaki sposób powstała rasa gołębi Uhlens. Jeśli Bernaerst wprowadził do hodowli nowego gołębia nie robił tego nigdy przy pomocy samczyka. Dokonując krzyżówkę czynił to zawsze używając do tego samiczkę.

Posiadał 10 par gołębi rozpłodowych, które zawsze łączył w pary w dniu 15 stycznia. Jeśli jednak dzień 15 stycznia przypadł na niedzielę, łączenie gołębi w pary następowało w poniedziałek. Jego pobożność nie pozwalała mu pracować w niedzielę. Uzyskane pieniądze z honorowych nagród — a bywały to pokaźne sumy w ciągu roku, otrzymywał ksiądz z miejscowości Onze Lieve Vreuw, który potem rozdzielał je pomiędzy ubogich. Reszta z wygranych pieniędzy była dzielona pomiędzy Berenaertsem Uhlensem i jego służbą. Bernaerts uzyskiwał wspaniałe wyniki. Wyniki były tak imponujące, że został posądzony o oszustwo i wykluczony na krótko ze Związku. Chodziło o zakład, podczas którego wybrano kilka gołębi z hodowli Bernaertsa. Wszystkie miały kolor czerwony i wszystkie zdobyły miejsca od 1 do 8, co zdziwiło sędziów.

Gołębie rasy Uhlens posiadały wysoki mostek i stosunkowo krótkie czerwone nogi, szeroką pierś. Duża okrągła głowa, trochę pochylona do przodu osadzona była na szerokiej i krótkiej szyi.

Pod koniec hodowlanej kariery gwiazda Uhlensa szybko przygasła. Powodem było przede wszystkim łączenie gołębi w bardzo bliskim pokrewieństwie, co spowodowało, że naturalna odporność gołębi była zatracona. Katar i choroba skrzydeł siały w tym cudownym gołębniku niepohamowane spustoszenia. Plaga kleszczy przyniosła dodatkowe zło. Wszystkie gołębie zostały sprzedane na targu za 150 belgijskich franków, a nabył je niejaki Wuyts. Kilka z tych gołębi dostało się do Vekemans’a, dyrektora antwerpskiego ogrodu zoologicznego, gdzie były odpowiednio cenione.

Groters z Brukseli

Grooters na przełomie wieków był powszechnie znanym hodowców. Już w 1870 roku zdobył pierwszą nagrodę z lotu Bazas na który wysłanych było 1.218 gołębi. W gołębniku tego znakomitego hodowcy przeważały gołębie wywodzące się z Leodium i Verviers. Jego słynny „Narbonne” był prawie czystym gołębiem z Verviers. Szczep gołębi Grootersa składał się z mieszaniny różnych kolorów. I tak były tam czarne gołębie z białymi piórami, były niebieskie i niebieskie z białymi piórami oraz nakrapiane z białymi piórami. Te białe pióra musiały znajdować się przede wszystkim w pobliżu oka, na szyi, albo koło gardła. Ale one występowały także w skrzydle lub w ogonie. Gołębie Grootersa posiadały bogate upierzenie i bardzo długie i giętkie lotki. Głowa była duża i okrągła i więcej wydłużona aniżeli u gołębi rasy Wegge i Hansenne. Szyja była stosunkowo krótka. Trochę dłuższy dziób był koloru szaroczarnego, a woskówki były małe. Niebieskie gołębie miały oczy o kolorze kasztanowe-brunatnym z cienką białą obwódką. U czarnych i nakrapianych gołębi występowały oczy o kolorze żółto pomarańczowym. U wszystkich gołębi grootersa występował dookoła źrenicy wąski pas i wyraźne widoczny pierścień wartościowy. Gołębie miały silnie rozbudowaną pierś i mocne barki. Nakrapiane gołębie tej rasy nie nadawały się specjalnie do rozpłodu. Były znane jako pierwszorzędowe lotniki.

Van Schingen

Szczep gołębi spokrewniony był z gołębiami Uhlensa. Kolory tych gołębi były w zasadzie jasno i czerwono-nakrapiane. Ich głowy były wprawdzie duże, ale nie za bardzo okrągłe. Szyja była gruba i krótka, dziób był średniej wielkości ze średniowiekowymi woskówkami. Oczy były szare względnie o kolorze pomarańczowym i wąskimi obwódkami ocznymi. Pierś była bardzo szeroka, a mostek bardzo długi. Nogi były podpadające krótkie tak, że stale miało się wrażenie jakoby gołębie siedziały. U Van Schingen gołębie w kolorach niebieskich i niebiesko-nakrapianym uznawane były jako nienadające się do rozpłodu. Jednak i tu były one wyśmienitymi lotnikami. Na przełomie ostatnich stuleci szczególnie słynęły gołębie rasy Wegge, Hansenne i Uhlens. Hodowla oparta na gołębiach tych podstawowych i stwarzały podstawy dla wielu późniejszych słynnych gołębników.

W publikacajach z tego okresu pojawiały się także szczepy gołębi: Gits, Delmotte, Pukman, Wittouck, Gigot i Soudan. Najsłynniejsze gołębie z tego szczepu posiadał Jules Janssens, składały się z krzyżówki Van Schingen i Wegge.

Gołębie były z rocznika 1886. Znany hodowca i długoletni prezes belgijskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, dyrektor ministerialny Janssens był dobrze zaprzyjaźniony z Karel’em Wegge. Czerwono-nakrapiany samczyk, którego otrzymał w 1886 roku od Wegge był dużym jednak w dobrej proporcji i bez wad zbudowanym gołębiem mniej więcej w podobnym kolorze i o podobnym umaszczeniu jak je w późniejszym czasie posiadał Sion. Samczyk ten miał piękne o intensywnym kolorze oko „szklane”. Samiczka niebieska nakrapiana Van Schingen była średniej wielkości i posiadała czerwono-pomarańczowe oko. Para ta wydała bardzo dużo asów, a ich potomstwo było wprowadzone z dużym powodzeniem do wszystkich przodujących belgijskich gołębników. Według oceny Stassarta, który również swój szczep gołębi zbudował między innymi na potomstwie tej pary rozpłodowej, para ta wydała więcej asów, a jej potomstwo więcej przysłużyło się do zbudowania znanych belgijskich gołębników, aniżeli kiedykolwiek inna złożona w Belgii para rozpłodowa.

Początek hodowli gołębi pocztowych w Holandii określany jest na rok 1840. Pierwszymi byli hodowcy z Bredy, Tiburgu i Rosendall i oni sprowadzali gołębie z Antwerpii, Gandowy i Brukseli. Następnymi byli hodowcy z południowej Limburgii, którzy sprowadzali gołębie z Leodium i Verviers. I w ten sposób hodowla gołębi pocztowych rozciągnęła się na całą Holandię.

Karel Wegge

„Jeśli się chce na bieżąco uzyskiwać dobre wyniki w lotach musi się być prawdziwym hodowcą i współżyć ze swoimi gołębiami i dlatego też gdy tylko słońce wzejdzie jestem już u moich gołębi” — Karel Wegge.


Najbardziej znanym hodowcą z Flandrii był Karel Wegge. Miejscowość Lier już od dawna była metropolią dla hodowców gołębi pocztowych a Karel Wegge był zapewne jednym z tych hodowców, który przyczynił się do tego, aby hodowla gołębi pocztowych w Lier stała na wysokim poziomie. Szczególnie jego wnikliwość w tajemnice hodowli sprawiała, że on przerastał wszystkich współczesnych hodowców. Biorąc pod uwagę wiadomości i zrozumienie Wegge’go, niech nikogo nie zdziwi, że on już na przełomie stuleci stosował elementarne zasady lotowania metody wdowienia. Hodowcy z jego kręgu przyjaciół otrzymywali w tej materii odpowiednie wskazówki.

Z początku Wegge lotował odpowiednią ilością samców, ale na samiczki też przyszła kolej. Jego samiczka o nazwisku „Windhoos” zdobywała regularnie czołowe nagrody. Jeśli wkładał na lot 10 gołębi, to wtedy można było przyjąć, że 8 samczyków i 2 samiczki. Z wiarygodnych źródeł było wiadomym, że we wolierze zawsze siedziały samotne samczyki.

Jeden z jego pracowników zaznajomiony z gołębnikiem mistrza zauważył, że samczyk, który w niedzielę zdobywał honorową nagrodę, w poniedziałek znowu siedział w wolierze. A gdy o tym wspominał swojemu panu, otrzymał odpowiedź: „Tak, tak zostaw go, niech tam siedzi to mu dobrze zrobi”.

Aby na odpowiednio dobrym poziomie utrzymać swoje gołębie, Wegge musiał sprowadzić kilka dobrych gołębi i włączyć je do swojego stada. Co do tego był przeświadczony, że najlepszą rasą są gołębie antwerpskie. Każdorazowo gdy jakiś hodowca brał u niego gołębia, mówił że zabierany gołąb powinien być skrzyżowany z gołębiem antwerpskiej rasy.

Wegge wymagał od hodowców, aby troskliwie obchodzili się z jego gołębiem oraz aby dobierany partner był w takim samym typie jak rasa Wegge. Osobiście nie żałował ani pieniędzy ani zachodu, jeśli się tylko dowiedział, że gdzieś tam pojawił się dobry gołąb. Za sporą sumę pieniędzy nabył dwa gołębie, które ze względu uzyskania czołowyh nagród uzyskały imiona, a mianowicie gołębia „Velouren” od Ward Caenen oraz wspaniałą samiczkę „Konijnenkotie” od Jef Vluymans. Karet Wegge kilkakrotnie próbował kupić pewnego gołębia, ale daremnie. Właściciel tego gołębia, jednej zimy ciężko zachorował i jego pieniądze się wyczerpały. Wówczas Wegge jeszcze raz złożył ofertę na kupno tego gołębia i kupił go za znaczną sumę pieniędzy. Kupował także od słynnych hodowców, jak Vekemans, Gits i Uhlens.

Przez dwa lata hodowca dawał swoim gołębiom do picia herbatę przygotowaną z korzeni euzianu. Środek ten miał dobrze służyć w trawieniu i wywierać dobry wpływ dla całego organizmu.

Przyjaźnił się z Julesem Janssensem honorowym prezesem belgijskiego związku Hodowców Gołębi Pocztowych. Wegge u Julesa połączył swojego czerwonego samca z nakrapianą samiczką Van Schnigen’a i tu para stała się najsłynniejszą parą rozpłodowa w całej Belgii. Wszystkie jej potomstwo było wspaniałymi lotnikami. Ale nie tylko w kombinacji Wegge Van Schnigen wychodziły słynne gołębie. Również potomstwo z gołębi Wegge-Grooters nie były do pogardzenia. Rasa Bekeman, która osiągnęła światową sławę powstała z tejże krzyżówki. Rasa gołębi Bricoux miała między innymi za podstawę gołębie rasy Bekeman.

Baza gołębnika Wegge była w dużej mierze oparta na samiczce „Oude Blauwe Kweekduivin” (stara niebieska samiczka rozpłodowa). Ona pochodziła z gołębnika Schewijek z Antwerpii. Jej właściwe pochodzenie pozostało nieznane. Ona łącznie z samcem „Kleine Zwarte” (mały czarny) i samcem „Rode Duiver” (czerwony samiec) tworzyła najwspanialsze pary rozpłodowe. Ten ostatni był gołębiem, którego Wegge po śmierci Vekemans’a sobie sprowadził. Słynny gołąb „Vendome” Wegge’go był potomkiem z samiczki „Oude Blauwe Kweekduivin” i „Kleine Zwarte”. „Vendome” przez kilka lat trzymany był w gołębniku dla rozpłodowców, ale w 1895 roku był on znowu przygotowywany do lotów.

W tym samym roku uzyskał czterokrotnie pierwszą nagrodę. W ten sposób uzyskał także pierwszą nagrodę z narodowego lotu Vendome. Gołębie były wypuszczone przy północno wschodnim wietrze i „Vendome” uzyskał honorową nagrodę z półgodzinnym wyprzedzeniem. Wegge uzyskiwał najlepsze wyniki. Na łożu śmierci kazał sprzedać gołębie: „bo tak lotować jak ja to potrafiłem jest dla Was niemożliwym, bo nic z tego nie rozumiecie” — powiedział.

Andre Roodhooft belgijski arcymistrz

Andre Roodhoof hoduje gołębie w Sint-Antonius-Zoersel koło Antwerpii i należy do grona najsłynniejszych hodowców gołębi na świecie. Jest wieloletnim hodowcą z Belgii. W sezonie lotowym 1992 roku osiągnął po raz trzeci tytuł Króla Unii Antwerpskiej. Poprzednio uzyskał ten tytuł w 1983 roku i w 1988 roku. Poprzednio tytuł taki uzyskali Van Rhijn-Klock i William Geerts.

Unia Antwerpska zaliczana jest do najsilniejszego ośrodka w sporcie gołębiarskim i do niej należą wszyscy najwybitniejsi hodowcy Belgii. Kryteria do uzyskania tytułu są bardzo trudne.

Andre Roodhoof zaliczany jest od szeregu lat do faworytów tego mistrzostwa. On także w tych latach, w których nie był pierwszym zawsze zaliczał się do czołówki tego najsilniejszego zrzeszenia w Belgii, a mianowicie Uni Antwerpskiej. W 1989 i w 1990 roku był trzecim, w 1991 roku był siódmym i to miejsce zdobył uzyskać jakkolwiek na skutek ciężkiego zawału serca, przeleżał kilka miesięcy w szpitalu. Roodhooft jest kierownikiem stacji hodowlanej u braci De Scheemaecker. Przez jego ręce przechodzi rocznie 75 tys. gołębi.

Słowo o uzyskaniu Asów

Marzeniem hodowców jest uzyskać w hodowli szereg wybitnych lotników. Hodowcy różnie podchodzą do tego zadania. Jedni próbują uzyskać Asa w drodze stosowania hodowli gołębi w krzyżówce, drudzy przez stosowanie łączenia gołębi w pokrewieństwie, a niektórzy nawet przez łączenie gołębi w najbliższym pokrewieństwie.

Profesor Alfons Anker, znany genetyk z Węgier, jako hodowca gołębi pocztowych, a zarazem jako genetyk zdołał drogą stosowania hodowli w bliskim pokrewieństwie wychować wspaniałe gołębie — lotniki i uzyskać nimi w latach 60-tych i 70-tych XX wieku bardzo dobre wyniki lotowe. Jego artykuły na temat hodowli gołębi cieszyły się dużym uznaniem na Zachodzie Europy, a jego poglądy są do dziś uznawane i wysoce cenione. Profesor prowadził dwa gołębniki: jeden w Kaposwar, a drugi w Budapeszcie. Prowadzenie dwóch gołębników w różnej okolicy — według Ankera — miało służyć przystosowaniu się jednym i tym samym gołębiom do różnych warunków środowiskowych. Według prof. Ankera, a również słynnego belgijskiego hodowcy Louisa Vermeyen’a środowisko wywiera duży wpływ na gołębie. Przez środowisko należny rozumieć gołębnik, miejsce na którym on stoi, jego urządzenie, miejscowe warunki, w tym jakość terenu i klimatu, jak również rodzaj opieki i prowadzenia gołębi.

Podziękowania dla kol. Andrzeja Bednarka od burmistrza Kruszwicy Marka Rimera za pomoc w uświetnieniu uroczystości, fot. archiwum stowarzyszenia.

Gołębie będą robiły postępy w swoim rozwoju albo też wykazywały różnego rodzaju zwyrodnienia. W wielu przypadkach ściśle określone gołębie potrzebują więcej czasu na to aby dopasować się do ich nowych warunków środowiskowych — ale potem po dostosowaniu się do tych nowych warunków otrzymuje się dobre wyniki.

Prof. Anker posiadał bardzo dużo gołębi, około 300 sztuk i jako genetyk miał duże możliwości działania i tworzenia podwaliny dla reguł dziedziczenia. Jednak przeciętni hodowcy mający 50—60 sztuk gołębi nie mają takich możliwości, bo miewają tylko kilka par rozpłodowych dla podtrzymania swojego stanu gołębi.

Od zestawienia poszczególnych par rozpłodowych uzależniona jest przyszłość gołębnika. U gołębi występuje duża ilość różnorodności. Sposób dobrania gołębi w pary rozpłodowe ma duży wpływ na wygląd i kształt u potomstwa. Jeśliby połączyło się ze sobą dwa gołębie o wąskiej i wydłużonej budowie ciała, to niechybnie uzyska się młode o podobnym wyglądzie i kształcie. Połączyłoby się ze sobą dwa gołębie z szerokimi ogonami, to nie uzyska się żadnego potomka z wąskim ogonem. Z tego należy wyciągnąć odpowiedni wniosek, bo każdy z hodowców życzy sobie, aby posiadać gołębie bez cielesnych wad i błędów.

Na początku należy przeznaczyć do rozpłodu gołębie, które miały dobre wyniki w lotach. Spośród nich należy zestawić gołębie w pary w ten sposób, aby zalety jednego mogły wyrównać wady tego drugiego — a potem przez odpowiednią selekcję młodych będzie można po kilku latach uzyskać gołębie pozbawione tej pierwotnej wady — oraz takie gołębie jakie sobie życzymy. Gołębia z wąskimi lotkami należy połączyć z gołębiem o szerokich lotkach. Gołębia z otwartym okiem należy połączyć z gołębiem o szerokich lotkach. Gołębia z otwartym okiem należny połączyć z gołębiem u którego oko jest prawidłowo osadzone. Gołębia o wąskiej szerokości w barkach należy połączyć z gołębiem wykazującym szeroka i stabilną pierś. Nie należy nigdy łączyć ze sobą gołębi, które mają taka samą wadę. Młode gołębie od dwu nerwowych rodziców nigdy nie będą spokojnymi gołębiami. Niestety nie daje to gwarancji, że z pary dobrych gołębi urodzą się dobre gołębie.

Nie należy również łączyć gołębi, które mocno się różnią np. budową ciała (bardzo duży samiec i mała samica). Łączyć należy gołębie, które wykazują tylko nieznaczne różnice. Ważne też jest aby upodobać sobie jeden rodzaj gołębi. Jeśli posiadało się parę gołębi rozpłodowych, po których wychodzą dobre młódki, to taką parę należy utrzymywać w tym zestawieniu bez względu na wiek tych gołębi i to tak długo aż się nie zaobserwuje jakieś degeneracji u młodych. Można spróbować gołębie te jako stare połączyć z jedno lub dwurocznymi partnerami. Jeśli idzie o wiek gołębi przeznaczonych do rozpłodu to tu są różne poglądy. W zasadzie daje się pierwszeństwo gołębiom w wieku 3, 4 lub 5 lat. Niektórzy uważają, że dobrze jest uchować młode po jednorocznych gołębiach, bo uważają, że w takich przypadkach są widoki na uzyskanie szybkich gołębi. Inni wolą brać do rozpłodu starsze i wypróbowane gołębie — choć najczęściej łączą je z młodymi partnerami. Bardzo udane połączenie uzyskuje się między innymi, gdy skojarzy się młódka po ojcu z młódkiem po jego synie.

Podsumowując doskonałe wyniki można otrzymać stosując kojarzenie krewniacze w bliskim pokrewieństwie. Do tego będą się zaliczały połączenia; kuzyn z kuzynka, wujka z siostrzenicą i ciotka z bratankiem. Można również stosować łączenie w umiarkowanym pokrewieństwie jak na przykład kuzyna 2-go stopnia z kuzynka 2-go stopnia, wujka 2-go stopnia z bratanicą 2-go stopnia i tym podobne kojarzenia. Nie należy stosować hodowli w najbliższym pokrewieństwie, jak na przykład łączenie w pary brata z siostra, ojca z córką, matki ze synem, dziadka z wnuczką, babcię z wnukiem. Dobrze jest pozostawić wszystkie młode uzyskane w hodowli ze spokrewnionych par gołębi, bo potem można je poddać selekcji i pozostawić tylko te, które pod każdym względem są bez zarzutu.

Sztandar PZHGP oddziału 0394

Płat sztandaru stanowi tkanina w kształcie kwadratu. Przymocowany jest on do drzewca wykonanego z jasnego drewna toczonego, zakończonego przykręcanym na głowicy złotym orłem w koronie. Sztandar obszyty jest żółtą taśmą i wykończony złotymi frędzlami.

Avers sztandaru Oddziału Kruszwica, fot. B. Grabowski.

Główna strona sztandaru (awers) na niebieskim tle, przedstawia gołębia w kolorze srebrnym zajmującego centralne miejsce, ptak otoczony jest złotą ramką. Nad ramką górują dwie flaki Polski zwisające w dół. U dołu gołębia widnieje napis: PZHGP. Pod ramką umieszczony jest liść laurowy w kolorze zielonym i napis: Odział 0394 Kruszwica w złocie. Dolne rogi, prawy i lewy zdobią herby miasta Kruszwica — zielona grusza w białej tarczy i brązowej ramie. Na samym dole umieszczono dwie złote daty: 1998 (data założenia stowarzyszenia kruszwickiego) i 2008 (data upamiętniające 10.rocznicę istnienia organizacji oraz ufundowania sztandaru). Na górze widnieje również złoty napis: Polski Związek Hodowców Gołębi Pocztowych.

Revers sztandaru Oddziału Kruszwica, fot. B. Grabowski.

Rewers sztandaru jest w kolorze zielonym, na tym tle w centrum umieszczono wizerunek św. Franciszka z Asyżu, patrona hodowców gołębi, otoczonego przez dwa srebrne gołębie zwrócone do świętego dziobami przodem. Święty Franciszek ubrany jest w brąz, przepasany złotym sznurem. W prawej dłoni trzyma złoty krzyż i kłosy zboża. U pasa zwisa w dół różaniec. Na górze złotymi literami umieszczono napis: Święty Franciszek, a na dole w tym samym kolorze modlitwę: Wstawiaj się za Nami.

Sztandar jest dziełem regionalnej artystki — hafciarki, Genowefy Pindel z Kruszwicy.

Góra św. Anny

Ważną uroczystością dla społeczności hodowców kruszwickich i reszty Polski jest święto patrona — św. Franciszka z Asyżu. Hodowcy zbierają się wraz z pocztami sztandarowymi Związku aby corocznie obchodzić uroczystość. W 2021 roku przykładowo, Kruszwicę reprezentowali: chorąży sztandaru kol. Górzyński Sebastian oraz dwóch hodowców w asyście: Pawłowski Tomasz i Bąkowski Piotr.

Hodowcy gołębi na Górze św. Anny, fot. K. Świderski.

W 2020 roku odbyła się 31 pielgrzymka na Górę św. Anny. Pojawili się hodowcy ze sztandarami, od Wejherowa do Zakopanego. Nie wszyscy zmieścili się w bazylice. Przewodniczył mszy, w koncelebrze księży hodowców — pomocniczy biskup gliwicki Andrzej Iwanecki. Ksiądz Józef Żyłka, krajowy duszpasterz hodowców, opowiadał o rozmaitych niebezpieczeństwach, jaki napotykają w czasie lotów gołębie.

W 2021 roku na „rajskim placu” przed bazyliką św. Anny ustawiło się 120 pocztów sztandarowych z całej Polski. Mszę w tym roku koncelebrował z księżmi hodowcami, krajowy duszpasterz hodowców, ks. Józef Żyłka, proboszcz w parafii Klucz w diecezji opolskiej. Przewodniczył biskup katowicki Adam Włodarczyk. Pobłogosławił gołębie oraz nowe sztandary. W kazaniu przywołał różne znaczenie, jakie gołąb ma w tekstach Starego i Nowego Testamentu. Pielgrzyma na Górę św. Anny, odbywa się w Niedzielę św. Franciszka. Tradycyjnie wraz z hodowcami pielgrzymowali członkowie orkiestr kalwaryjskich. Ich dyrygentem od 30 lat jest ojciec Krzysztof Dziedzic, franciszkanin z Góry św. Anny.

W 2022 roku odbyła się 33 pielgrzymka na Górę św. Anny i tym razem również nie zabrakło sztandaru hodowców z Kruszwicy.

Polski Związek Hodowców Gołębi Pocztowych w Kruszwicy

Wybrane podsumowania lotów

Podsumowanie lotów 2004

Dnia 20 listopada w świetlicy OSP w Kruszwicy odbyło się zebranie Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych — Oddział Kruszwica, podsumowujące sezon lotowy 2004 — pisała lokalna prasa jesienią br.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 53.07
drukowana A5
Kolorowa
za 76.28