E-book
7.35
drukowana A5
26.92
drukowana A5
Kolorowa
50.55
Ewolucja w architekturze

Bezpłatny fragment - Ewolucja w architekturze


Objętość:
104 str.
ISBN:
978-83-8324-479-2
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 26.92
drukowana A5
Kolorowa
za 50.55

Ewolucja w architekturze

Wydanie drugie


W książce wykorzystano opisy i fotografie autorskie:

— Michał Michalczyk — Tekst i fot. inne.

— Łukasz Michalczyk — Fot. Zabudowa wysoka w Krakowie — Ruczaj

— Agnieszka Michalczyk — Fot. Budowle świata ( Abu Zabi; Dubaj; Hawana; Las Vegas; Los Angeles; Miami; Moskwa; New York; San Francisco; Singapur; Tajlandia, Tokio ).

— Jacek Michalczyk — Fot. Budowle świata ( Abu Zabi; Dubaj; Hawana; Las Vegas; Los Angeles; Miami; Moskwa; New York; San Francisco; Singapur; Tajlandia, Tokio


— Marek Nakoneczny. Fotografia okładkowa — Pałac Sztuki w Krakowie oraz inne

Pałac Sztuki w Krakowie - Fot Marek Nakoneczny

Ewolucja architektury na przestrzeni wieków i lat

Chcąc opisać drogę ewolucji ludzkości w dziedzinie architektury trzeba by sięgnąć do legend zawartych w starodrukach. Źródła dowodzą, że ludzkość wyszła z jaskiń, by budować dla siebie wygodne i ciepłe domy będące schronieniem i enklawą dla rodziny. Przez tysiąclecia byt człowieka tkwił w fazie szczątkowego rozwoju do czasu, gdy nastąpiło przyjęcie postawy wyprostowanej, jak na gatunek przystało. Czy w tej ewolucji pomógł przypadek, czy może geniusz umysłu człowieczego tego nie da się rozstrzygnąć. Są naukowcy dowodzący, że Bóg stworzył nas małpami, które same udoskonaliły się w procesie rozwoju, są też tacy, którzy twierdzą, że w rozwoju pomogli nam bogowie przybyli z kosmosu. Teologowie mówią wprost, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, a skoro tak to też ziemia powinna mieć niebiańską architekturę. W mojej teorii wszystko co nas otacza powstało wskutek wielkiej katastrofy w kosmosie jakie ciągle tam dzieją się. Co było na początku tylko Bóg — stwórca może wiedzieć. Ten slogan nie jest teorią, raczej potocznym powiedzeniem, a słowo ma różne znaczenie dla różnych ludzi. Dla jednych Bogiem stwórcą był Wielki Wybuch, dla innych istota nadprzyrodzona, która stworzyła życie gdzieś w kosmosie, a wędrujące planetoidy to życie zaszczepiły na ziemi, tak jak wiatr rozsiewa rośliny. Jedno jest pewne, powstało życie na naszej planecie i przetrwało. Warunki w kosmosie są skrajnie nieznośne, na naszej planecie w miarę korzystne, to jednak w warunkach aury i otaczającej natury przetrwać nie da się istocie niedostatecznie przystosowanej do zmiennych warunków. Podejrzewamy, że pierwsze istoty „człowiecze”, których jesteśmy potomkami musiały chronić się nie tylko przed ogromnymi drapieżnikami mięsożernymi, ale też przed zimnem, wilgocią podobnie jak współcześnie, z tą różnicą, że nadrzędnym drapieżnikiem jest człowiek, a jego niedoścignionymi wrogami bakterie, grzyby, wirusy i inne stworzenia. Z opisów i legend wiemy, że początkowo nasz gatunek rezydował w naturalnych jaskiniach, grotach, a z czasem nauczył się budować domy. Czy sam to wymyślił, czy pomagali mu kosmici nie sposób zdecydowanie powiedzieć. Naukowcy i badacze starożytnych grot skalnych, komnat drążonych w litej skale i zatopionych miast podsuwają coraz to nowe tropy, które analizują i definiują na własny sposób. Z naszej najnowszej historii już udokumentowanej mamy niezły pasztet architektoniczny, od ziemianek po ogromne pałace i piramidy. Badacze lub też twórcy dziedziny architektonicznej lubują się w tworzeniu nazewnictwa dla każdej epoki, dla każdego nowego stylu, chyba tylko po to, by wykazać się elokwencją i znajomością tematu. Mieliśmy konstruktywizm lat 20-dziestych po trzydzieste dwudziestego wieku, gdzie stawiano nacisk na konstrukcję budowli, był brutalizm pod koniec lat czterdziestych z naciskiem na wyeksponowanie materiału, z którego budowla powstała. Pamiątką po tym okresie jest w Krakowie Bunkier Sztuki, na którym elewacje świecą gołym betonem z odciskami desek szalunkowych. Modnym okresem był modernizm po roku 1918, a sięgający do lat siedemdziesiątych, stawiający na prostotę formy i funkcjonalność, początkujący budowanie koszmarnych wizerunkowo miast i ulic. Odreagowaniem był postmodernizm od połowy lat sześćdziesiątych, kiedy to architekci jakby zerwali się ze smyczy upodobań inwestorów i zaczęli projektować według własnych upodobań i wizji. W architekturze światowej poszli dalej. Wykreowali styl nazywany metabolizmem, gdzie budowle zaczęły przybierać niekonwencjonalne formy podpatrzone w przyrodzie, domy przypominały drzewa obwieszone galeriami i tarasami. Style z lat sześćdziesiątych daleko od nas, początkujące w Azji, stawiały na nowe materiały, konstrukcje ogarnięte szkłem jak zwierzęta skórą. Najśmielszą formą zarazili się twórcy stylu Blob ( kropla) projektujący obiekty płynne pod względem formy, mające wrażenie obłości. Tu nie lada kłopot musieli mieć konstruktorzy i budowlańcy, by takie formy wyprodukować w warunkach polowych. Te formy trafiły też pod Kraków, są widoczne z przejazdu autostradą w kierunku Katowic. Nie wiem jak nazwać przebijające się współcześnie formy pod nazwą słoneczne tarasy, gdzie zamiast stropodachu mamy konstrukcję szklaną pozwalającą lokatorowi spać złudnie „pod gołym niebem”. Domy takie urosły pod Krakowem nieopodal północnej obwodnicy. Jak widać na podstawie opisu przytoczonych stylów architektonicznych dwudziestego wieku niekoniecznie inspiracją musiał nas natknąć przybysz z kosmosu, chociaż nigdy nic nie wiadomo do końca.

Ewolucja dawnej architektury mogła przebiegać podobnie jak ewolucja człowieka

Misja architektury w przestrzeni publicznej

Potocznie architektura, architekt kojarzy się z wyższą kastą inżynierską w zawodzie budowlanym, która projektując nowe inwestycje pod zabudowę powinna nadawać kształt urbanistyczny i estetyczny przestrzeni publicznej, szczególnie miast i osiedli. Z praktyki budowlanej, z którą miał do czynienia niemal każdy powszechnie wiadomo, że koszt realizacji budynku brzydkiego architektonicznie jest taki sam co ładnego. Problemem może być ocena estetyczna wznoszonych obiektów budowlanych. Dla jednych obiekty ładne niekoniecznie muszą być powiązane z ładem przestrzennym, wystarczy ich prostota jako element natury, coś w rodzaju rzeźby „od siekiery”, lub nowoczesne akwarium dla ludzi. Inni w pojęciu ładne dopatrują się estetyki i harmonijności z odmienną naturą ludzką. Ta różność w podejściu do zagadnienia architektury w niedalekiej przeszłości, przed transformacją ustrojową, była okiełzana instytucjonalnie. Istniały wydziały urbanistyki dbające o ład przestrzenny nowej zabudowy, projekty realizowane były w dużych biurach projektowych realizujących zlecenia kolektywnie i pod nadzorem. Przykładem takiego ładu jest Nowa Huta pod Krakowem. Po transformacji ustrojowej, gdy nastąpiła też zmiana nazwy państwa dotychczasowe rygory w budownictwie zostały poluzowane, a na koniec wydziały urbanistyki rozsypały się. Dominację przejęły prywatne biura projektowe realizujące zlecenia pod wymogi prywatnych inwestorów. Sprawdziło się potoczne hasło „hulaj dusza, piekła nie ma”. Miasta i osiedla zaczęły obrastać nowymi budynkami wznoszonymi „bez ładu i składu”. Wysypała się na wolne działki przeznaczone pod zabudowę cała paleta poglądów na nowe kierunki w architekturze. Indywidualizm stworzył na początku wykwit inicjatyw dających możliwości spełnienia oczekiwań indywidualnych inwestorów na obiekty odpowiadające ich gustowi, a z czasem, gdy inwestorami stali się deweloperzy budujący nie dla siebie, a na sprzedaż polot architektów został ograniczony do konkretnych oczekiwań — „budować dużo i tanio”. W tym zgiełku deweloperskim zachowała się też odrobina przyzwoitości zawodowej architekta artysty. Na początku drugiej dekady XXI wieku znowu pojawiły się realizacje godne nazwy architektonicznej. Ich projektanci — architekci wykazali odwieczną tendencję do wznoszenia obiektów przyjaznych estetycznie dla otoczenia i mających zasiedlić je lokatorów. W książce tej nie zamierzam tworzyć historii architektury, takie opracowania są od zawsze w obiegu wydawniczym, zamierzam jedynie pokazać zmiany w architekturze na przestrzeni być może 50 lat sięgając po przykłady, z którymi miałem do czynienia osobiście przed transformacją ustrojową i długo po niej. Ludzie zwykle mają różne pasje. Jedni wydają zarobione pieniądze na podróże, które niewątpliwie kształcą i wzbogacają wewnętrznie człowieka podróżnika, inni z pasją zmieniają samochody, co jest równie kosztowne co podróże, jeszcze inni nie robią nic, żyją od rana do wieczora, noce przesypiają i tak dopóki życia starczy. Mój przypadek jest inny, nieczęsto praktykowany, kosztowny ale to kwestia kalkulacji. Czwarte własne mieszkanie — dom rodzinny, każde w innym mieście. Czy to szukanie odpowiedniej przestrzeni życiowej, a być może podążanie za coraz nowymi wyzwaniami, chęć życia w coraz to nowym otoczeniu. Na szczęście dzieci nie odziedziczyły mojego domatorstwa, wolny czas poświęciły na dostarczanie mi wizerunku świata chwytanego w ciągłych podróżach. W dalszej treści skupię się na oglądzie zmian w architekturze i urbanistyce z perspektywy przygód wyboru i realizacji inwestycji mieszkaniowych na własny użytek na tle budownictwa mieszkaniowego w otaczających nas blokowiskach i domach osiedlowych. Pomijam dział budownictwa użyteczności publicznej, które dane mi było realizować w systemie generalnego wykonawstwa, jeszcze „polskiej deweloperki”. To były osiedla mieszkaniowe wznoszone dla spółdzielców, szkoły, gmachy (pałace) dla państwowych instytucji ( ZUS) i inne. Pokażę przykładowe realizacje bez komentowania stylu. Na koniec naszą rodzimą architekturę zderzę z architekturą światową dla pokazania kontrastu, a być może zbieżności trendów.

Dla zrozumienia problematyki przez czytelnika będącego jedynie lokatorem budynku mieszkalnego przytoczę skróconą definicję zawodu i branży architektonicznej.

Architekt to osoba określana tytułem zawodowym nadawanym w ustawie. Zwyczajowo osoba zajmująca się inicjowaniem i organizowaniem prac projektowych w budownictwie, a także osoba specjalizująca się w dziedzinie projektowania i wznoszenia budowli.

Architektura — to ogół obiektów trwale związanych z określonym punktem powierzchni. Składowe architektury to obiekty takie jak rzeźba stojąca w ogrodzie, ławka, ogrodzenie, chodnik, budynek mieszkalny jedno lub wielorodzinny, budynki użyteczności publicznej, drogi, mosty, wiadukty, przepusty, wały, elektrownie, warownie itp.

Od pokoleń mamy do czynienia z nowymi trendami w architekturze, które próbują nadążyć, bądź kreować modę dostosowania się do zmiennych gustów inwestora. Skrócony opis kierunków w architekturze na przestrzeni kolejnych dekad dwudziestego wieku przedstawiłem na wstępie. Już w odległych wiekach, w mojej rodzinnej pamięci sięgającej czasów sprzed powstania styczniowego właściciele będący inwestorami dbali, by ich domostwa wyglądały przyzwoicie. Dowodem są zachowane starówki dużych miast. W dalszej części pokazuję kilka przykładów zabudowy Krakowa, Kielc, Jastrzębia Zdroju, a także dworów i siedlisk na prowincji. W moim przypadku zachował się szkic dworu herbowego na podstawie którego utworzyłem wizualizację w formie obrazu. Nie jest to tradycyjne dzieło sztuki, a zwyczajny „widoczek” dworku, który Rosjanie spalili po upadku powstania styczniowego w odwecie za rekrutację w nim powstańców. Na stronie „Dawne kieleckie” pod hasłem w wyszukiwarce „Dwór herbowy” wyświetla się opis tego dworku. Cytat „Architektura dworów szlacheckich różniła się zależnie od zamożności i materiału użytego jako budulec, wizji inwestora lub budowniczego. Są też przykłady, że niezależnie od regionu niektóre dwory były do siebie podobne architektoniczne (dwór herbowy, dworek — Muzeum Wsi Kieleckiej, dworek — Muzeum Wsi Lubelskiej). Zdarzało się, że przy odbudowie spalonego dworu nie dbano o jego rewitalizację, pod starą nazwą powstawał nowszy architektonicznie budynek. Powszechnym, nawet obowiązkowym elementem dekoracji dworu polskiego z osiemnastego wieku był zawsze obraz święty lub krzyż wieszany w centralnym miejscu izby mieszkalnej…. „Był tam dwór herbowy wraz z zabudowaniami gospodarskimi dziedzica (wójta) oraz drugi dwór folwarczny ze stajniami, piwnicą i studnią. Dwory i stajnie zostały rozebrane, studnia zasypana sprzętami dworskimi i ziemią.”

Dwór herbowy — Dawne kieleckie. Obraz Michał Michalczyk

Architektura dwudziestego wieku

W latach siedemdziesiątych, od których w zasadzie zaczynam własną dorosłą wędrówkę po miastach, modne były wielkie budowy, kompleksowe osiedla zabudowane klockami wypełnionymi jednakowymi lokalami mieszkalnymi dla emigrujących z prowincji lokatorów. W początkowej fazie architekci zobligowani do dbałości o ład przestrzenny starali się nadać bryłom obiektów budowlanych nie tyle wygląd, co uporządkowanie zabudowy w przestrzeni. Przykładem, z którym sam miałem do czynienia jest budowa nowego miasta w Jastrzębiu Zdroju. Wcześniejsza zabudowa murowanymi blokami z lat sześćdziesiątych XX wieku o jednakowym wyglądzie została poszerzona o blokowiska z wielkiej płyty. Przybyło pięter, lecz zachowana została pudełkowa forma architektoniczna obiektów i całych osiedli. Był to produkt ogromnych fabryk domów, które wytwarzały i dostarczały wprost na plac budowy gotowe ściany z wbudowanymi oknami. Sam zbudowałem w systemie generalnego wykonawstwa kilka tysięcy mieszkań w takich prefabrykowanych blokach. Technologia nie rokowała długowieczności tych wielkich domów, a to z racji połączeń prefabrykatów w technologii spawania zbrojenia konstrukcji narażonego na korozję. Blokowiska prezentowały się w tamtych latach nowocześnie i pomimo upływu niemal pół wieku nie straciły na atrakcyjności, ich elewacje nadal są wzorem do naśladowania dbałości o estetykę, chociaż dla wielu zioną niechcianym PRL-em przełomu lat sześćdziesiątych na siedemdziesiąte ubiegłego wieku. Poglądowo zamieszczam kilka fotek zrobionych w 2019 roku, by naświetlić trendy panujące grubo przed transformacją ustrojową. Tam przyszło mi przemieszkać ćwierć wieku, tak więc sentyment obliguje do prezentacji tych miejsc. Osiedla mieszkaniowe, jak wspomniałem wcześniej, budowane w latach siedemdziesiątych projektowane były przez duże zespoły w biurach „Miastoprojekt” zatrudniających urbanistów, architektów, konstruktorów. Schodzący z desek kreślarskich produkt trafiał na budowę w wersji dopracowanej pod względem służebności dla przyszłych lokatorów. Razem z mieszkaniami projektowano pełną infrastrukturę i małą architekturę osiedlową. Były więc sklepy, szkoły, przedszkola, skwery i… nawet trzepaki do dywanów, które jednocześnie spełniały funkcję placu zabaw. Wykonane po upływie pół wieku fotografie pokazują różnicę w podejściu do planowania osiedli. Wtedy bloki były oddalone od siebie na wystarczającą odległość, by nie zasłaniały sobie nawzajem światła słonecznego, by gwarantowały przewiew. Działki budowlane były wtedy publiczne, spółdzielcze. Współcześni architekci postawili na integrację społeczną, tak by sąsiedzi mogli zaglądać sobie do kuchni z balkonów. Przykładem miasta przestrzennego pod względem zabudowy w tej publikacji jest wspomniane Jastrzębie Zdrój, ale osiedla z lat siedemdziesiątych w innych miastach są podobne. W zestawieniu z pokazem jastrzębskiej zabudowy osiedlowej prezentuję kilka przykładów podobnej zabudowy krakowskiej i kieleckiej. Początkowo są to standardowe bloki pudełkowe z balkonami, nowsze są już apartamentowcami z wizją architektoniczną. Podobne wyrastają w innych miastach coraz śmielej. To znak, że architekci łapią okazje do pokazania swojego kunsztu pomimo skrępowania szczupłością działek budowlanych. Coraz częściej i śmielej przenoszone są style biurowe konstrukcji szkieletowych z przeszklonymi elewacjami na budownictwo mieszkaniowe. Jeżeli w biurowcu, gdzie ludzie spędzają życie za dnia elewacje te spełniają swoją funkcję dostarczając dużo światła, tak w domach, gdzie lokatorzy zazwyczaj spędzają czas po zmroku jest to modny wybryk. Elewacje szklane zastępujące tradycyjne ściany przegrzewają się w ciągu dnia, a mocno wychładzają nocą. Trendy i moda są jednak dużym wyzwaniem, więc pojawiają się w ofertach domy akwaria z oszklonymi stropodachami i przeszklonymi ścianami. Przypadki te pomijam w rozważaniach, stanowią bowiem nadal modny margines w architekturze, z którym należy się liczyć w nadchodzących dekadach. Może sprawdzić się porzekadło „na złość mamie odmrożę sobie uszy”. Przykładowe realizacje pokazuję w dalszej części, by nie przeoczyć trendu. Zabudowa miasta Jastrzębie Zdrój z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych doskonale obrazuje kierunki architektoniczne w projektowaniu osiedli mieszkaniowych. Wcześniejsze bloki murowane miały zapewnić mieszkanie dla niewielkich rodzin i taką funkcję doskonale spełniły. Kolejna dekada, lata siedemdziesiąte dwudziestego wieku to już dominacja wielkiej płyty. Ilość kondygnacji podwoiła się, skrócił się czas realizacji o połowę. Mieszkania w tych blokach były projektowane dla rodzin rozwojowych pod względem dzietności. Oprócz mieszkań trzypokojowych pojawiły się cztero i pięciopokojowe oddawane do użytku w wersji do zasiedlenia, pod klucz, z wyposażeniem w podstawowe meble — meblościanki. Inwestorami całych osiedli gotowych do zasiedlenie były państwowe zakłady pracy, które mieszkania przydzielały swoim pracownikom za minimalną opłatą skalkulowaną do kosztu zainstalowanych tam mebli. Wówczas hasła propagandowe o Polsce rosnącej w siłę, by ludziom żyło się dostatnio były realizowane z powagą. Prezentując trendy architektoniczne posłużyłem się dwoma przypadkami. Pierwszy to budowa od podstaw nowego miasta na Śląsku, ważnego z racji historii solidarnościowej Jastrzębia Zdroju, oraz istniejącego od wieków miasta Krakowa i Kielc. Takie porównania można dokonywać z pozycji każdego innego miasta. Wszędzie bowiem w poszczególnych latach architektura była niemal jednolita, chociaż w każdym mieście można znaleźć obiekty niestandardowe, jakby odbiegające od normy. To dowód, że zawód architekta ma dwojakie znaczenie. Jedni projektują „z kalki”, inni mają polot i wizję, odpowiedzialność za kreowanie przestrzeni miejskiej. Dla przykładu powszechności pokazuję kilka ujęć z Kołobrzegu, miejsca równie popularnego turystycznie co Kraków. Zabudowa widziana okiem aparatu fotograficznego jest tak podobna, że zdjęcia nieopisane mogłyby sugerować dowolną lokalizację budynków i to niekoniecznie w granicach jednego państwa. Dla uprawdopodobnienia tego poglądu wrzucam fotkę zabudowy Hawany niczym nie odbiegającej od naszej krajowej. Tylko limuzyna pierwszego planu w kadrze przenosi oglądającego w tamten region świata. Fotografie zabudowy wielu miast na trasie podróżnej po ciekawszych zakątkach świata wskazują, że nasi architekci mają jeszcze dużo do zaproponowania. Gdy tamte budowle pną się w chmury, nasze rodzime kurczowo trzymają się ziemi, a jeśli wyskoczą to rzadko i w dużych miastach.

W części fotograficznej zamieszczam przykłady zabudowy z kilku miast, w których mieszkałem dłużej lub je odwiedzałem turystycznie. Nie dokonuję opisu, nie przedstawiam historii tych budowli, mają bronić się same, by pokazać zmieniające się trendy w budownictwie polskim na tle światowego.

Architektura Jastrzębia Zdroju

Architektura tego miasta jest pomieszaniem stylu śląskiego w zabudowie jednorodzinnej z zabudową sanatoryjną z okresu, gdy miasteczko miało charakter uzdrowiskowy, po współczesną zabudowę wielkich bloków mieszkalnych. Wzniesione w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych osiedla, najpierw murowane, potem z wielkiej płyty nie wyróżniają się na tle krajowej zabudowy innych miast.

Osiedle mieszkaniowe — ul. Turystyczna — okolice
Osiedle mieszkaniowe — ul. Turystyczna —
Osiedle mieszkaniowe — ul. Turystyczna —
Osiedle mieszkaniowe — ul. Turystyczna —
Osiedle mieszkaniowe — ul. Turystyczna —
Osiedle mieszkaniowe — ul. Turystyczna —

Architektura współczesnego Krakowa

Budownictwo Krakowa nie odbiegało od standardu. Powstała dobrze zurbanizowana Nawa Huta, która dotąd jest najlepiej zorganizowanym osiedlam miasta. Na obrzeżach starówki, która w zasadzie została wyludniona z powodu niedostatecznych warunków mieszkaniowych, wyrosły nowe osiedla o typowej dla tamtego okresu architekturze. Deweloperzy przejmujący atrakcyjne, ale drogie działki zaczęli miasto zagęszczać wciskając się w istniejącą z poprzednich lat zabudowę. Przestał obowiązywać ład przestrzenny co spowodowało, że nowe budynki wystrzeliły w górę za nic sobie mając te starsze. Z czasem też zaczęli powracać do architektury światowej nadając blokom kształty niestandardowe. Pojawiają się też bloki piramidy naśladujące domy hotelowo uzdrowiskowe w Beskidach. To dowodzi, że młodzi architekci sięgają po sprawdzone wzorce poprzedników jeżeli inwestor im na to pozwoli. Tendencja słuszna, gdyż nabywcy mieszkań i apartamentów płacąc za mieszkania chcą mieć swój dom estetyczny architektonicznie i wygodny użytkowo. Nowe miasta idące tą drogą mają szansę stać się nowoczesne, natomiast przed tymi starszymi wkomponowane plomby w szarą zabudowę ożywiają te osiedla, jeżeli nie są wciskane na parkingi i skwery. Nie tak dawno, bo zaledwie sto lat temu mieszkańcy Krakowa mogli wyjść „na pole”, by się zrelaksować z rodzinę. Obecnie mogą jedynie wyjść na Planty, gdzie zachowała się wysoka zieleń, pozostałe tereny są sukcesywnie zabudowywane. Pozostają Błonia, ale to miejsce raczej dla psich wybiegów, tak więc piknik w takiej zabrudzonej przestrzeni nie jest wskazany i świeci zieloną pustką. Wyjście poza miasto jest również problematyczne, gdyż miasto, jak wspomniałem wyżej, jest obudowywane pierścieniem niskiej zabudowy mieszkaniowej, gdzie już kilka domów nazywanych jest kolejnym osiedlem. Ten rodzaj zabudowy na polach zarośniętych mimozami wybiórczo pokazuję w kilku ujęciach. W chaotycznej zabudowie na wyłączonych spod upraw polach podkrakowskich powstają osiedla jakby tymczasowe. Ściany murowane na grubość jednego pustaka mają konstrukcję dawniejszych ścian działowych. Norma termiczna posiada wskaźniki przenikania cieplnego, tak więc elewacje oklejane są styropianem, który jest nijakim materiałem konstrukcyjnym. Piętra szeregowców i bliźniaków pozbawione są przegrody ogniowej, stropów, a lokatorzy urządzają sypialnie wprost pod zadaszeniem. Pomiędzy tę zabudowę na szczęście wciskają się niewielkie domy o konstrukcji blokowej, charakterystycznej dla zabudowy miejskiej. Inaczej jest na starych osiedlach. Te z tradycyjną zabudową sprzed pięćdziesięciu lat wzbogacają się o nowe wieżowce wprowadzające charakter wielkomiejski dzielnic. W zabudowę wysoką poszli inwestorzy osiedli podmiejskich. Tu domy w stylu architektonicznym lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku zabetonowały wolne działki do maksimum. Uzasadnieniem jest napór na mieszkania w tych lokalizacjach spowodowany nagromadzeniem instytucji lokalizujących swoje biura poza obrębem starego miasta.

Kraków osiedle mieszkaniowe. fot Marek Nakoneczny
Kraków Krowodrza, fot. Michał Michalczyk
Kraków Krowodrza, fot. Michał Michalczyk
Kraków Krowodrza, fot. Michał Michalczyk
Kraków Ruczaj
Kraków Ruczaj
Kraków Ruczaj
Kraków Ruczaj
Kraków Ruczaj
Kraków Ruczaj
Kraków Ruczaj
Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 26.92
drukowana A5
Kolorowa
za 50.55