W prozie Sharana czuje się twardość bruku, chropowatość przedmiotów, zapach kawy, a przede wszystkim - bliskość człowieka. Ukraiński pisarz, dysydent polityczny, jeszcze przedwojenny, zmaga się zarówno z rzeczywistością swojej ojczyzny, która wygnała go - adwokata, obrońcę praw człowieka - na obczyznę, jak również z odwiecznym, ludzkim poszukiwaniem sensu, godności, uniwersalnych wartości. Przede wszsystkim jednak upomina się pisarz o tych, którymi zwykle pogardzamy. Z wielką czułością kreśli portrety tych "skrzywdzonych i poniżonych", w jego pisarstwie to oni są jasno świecącymi gwiazdami, wokół których kręcą się światy. I niech nikogo nie zmyli gorzki ton niektórych opowiadań - Sharan zawsze kochał i wciąż kocha Ukrainę. To właśnie z tej miłości, o czym jestem przekonany, wypływa niepowstrzymana potrzeba zmagania się z tym wszystkim, co jego ojczyznę niszczyło od środka. Niezgoda na niesprawiedliwość i krzywdę najsłabszych jest dziś w naszej części świata bardzo potrzebna i to ona zdaje się wyznaniem miłości pisarza - miłości do jego wytęsknionej i poranionej Ukrainy i do drugiego człowieka.
PS
Kolorowe reprodukcje jego obrazów - jest bowiem Sharan znanym już we Wrocławiu i okolicach malarzem - stanowią w zasadzie osobną opowieść. Piękna to książka.