E-book
18.9
drukowana A5
40.24
Emigracja wewnętrzna

Bezpłatny fragment - Emigracja wewnętrzna


5
Objętość:
92 str.
ISBN:
978-83-8273-311-2
E-book
za 18.9
drukowana A5
za 40.24

Naród wybrany

Nasz naród także jest wybrany,

by sypać sobie sól na rany,

by sobie rany do krwi drapać,

a potem tylko siąść i płakać.


Karmieni łzami od pokoleń,

szczęśliwi tylko w swoich snach,

podszyci smutkiem, niepokojem,

dumnie toniemy wciąż we łzach.


Opłakujemy naszych chłopców,

każdą piędź utraconych ziem,

czujemy się wciąż w świecie obco,

prócz nas świat jest przeżarty złem.


Uśmiech nam jakoś nie przystoi,

ze łzami chopinowskich nut

słuchamy, bośmy sami swoi,

a dookoła obcy lud.


Narodów Chrystus musi cierpieć,

za innych konać musi, gdyż

mieć będzie w raju szczęście wielkie,

a tu na Ziemi — pański krzyż.

Raport z odobrzałego państwa

Dobro rozlało się strumieniami

po wsiach i małych miasteczkach.

Pomimo barykad ustawianych przez złych ludzi

wlewało się też do miast powyżej pięćdziesięciu tysięcy.


Stolica zdawała się bronić przed naporem dobra,

ale i tam zauważono strużki

podmywające zmurszałe konstrukcje.


Pod naporem dobra zło zanikało,

skrywało się pod jego powierzchnią.


Zdarzały się w końcu przypadki,

że dobro zalewało dobro,

ale i tak to dobro było lepsze,

więc płakać nie należało


Nie spostrzeżono momentu,

gdy już wszyscy byliśmy na dnie,

zatopieni bezmiarem dobra.


Śmierć, jak każda śmierć,

była nieodwracalnie przykra,

ale wódz podkreślał do końca,

że w dobrym towarzystwie,

w dobrym stylu

i dla naszego dobra.

Dwa ognie

Sygnałem do rozpoczęcia gry

była syrena

zwiastująca strajk w stoczni,

a może katastrofę samolotu

czy jakiś marsz lub protest

przeciwko albo w obronie


piłka zaczęła latać

obijając to tego to tamtego

po łokciach

kolanach

tyłku

nerkach

i głowie


zbici w milczeniu schodzili z boiska

a gra toczyła się nadal


każdy z graczy rozpamiętując zbitych z własnej drużyny

ciskał z coraz to większym impetem

piłkę w przeciwnika


to była kwestia czasu

gdy do gry włączyli się kibice


piłkę zastąpiły kamienie

a zbitych

zabici.

Pranie mózgu

Należy zacząć od namaczania

wiadro pomyj tu będzie jak znalazł


mózg ugniatamy

i pozwalamy mu się nasączyć


nie idzie

to ugniatamy aż pójdzie


wsypujemy słuszną miarę detergentu

tak na oko jakieś pięćset plus


powinno wystarczyć


i dalej ugniatamy

zaczynając przy tym pocierać


wynurzamy


podtapiamy


i znowu wynurzamy

by mózg pojął różnicę

i puścił wszystkie brudy

do których się zdążył przywiązać


potem już tylko płukanie

w wodzie

wodzie

wodzie

lejącej się strumieniami

z narodowego telewizora

i radioodbiornika


na koniec mocno wyżąć

wstrząsnąć

i pozostawić do obsuszenia


czynności w razie potrzeby

powtarzać zgodnie z instrukcją

aż do uzyskania na trwałe

dobrej zmiany.

Proces

Proces ostatniej czarownicy

na pewno się jeszcze nie odbył


chwilowy zastój w tym względzie

trzeba wnet będzie nadrobić


na razie ze stosu kandydatek

wyłuskać należy tę jedną


czym bardziej będzie mądra

tym łatwiej w oczach głupców

można ją będzie ośmieszyć


i piękna musi być piękna

bo takim pluć i złorzeczyć

to cnota i powód do dumy


obrońcy jeżeli się znajdą

my potem też ich znajdziemy


prawo łaski zostawiamy dla siebie

tak na wszelki wypadek

gdyby przypadkiem z popiołu

zaczęła kiełkować prawda


kiedy zwęglone szczątki

dogasać będą pod wieczór

ostatni płomień ugasi

nieznośne pragnienie buntu.

Emigracja wewnętrzna

Nie mogąc dłużej wychodzić z siebie

i słuchać nowin coraz to lepszych

postanowiłem do siebie wrócić


w zaistniałych okolicznościach

normalny powrót nie był niestety możliwy


trzeba było podjąć dramatyczną decyzję

o emigracji

o desperackiej ucieczce

do własnych myśli

o własnych sprawach

i o zajęciach tak skromnych,

że nieistotnych dla budowniczych

nowego dobra

nowej prawdy

i piękna w zupełnie nowej odsłonie


czarny telewizor na białej ścianie salonu

stał się teraz inną wariacją

jakby obrazem Malewicza


gazetami uszczelniłem okna

i zabezpieczyłem szafki przed kurzem


uczyłem się nowego języka —

ja

mi

mnie

mój

moje

siebie

sobie

o sobie


mój dom

mój kraj

moje czekanie

z moją nadzieją

na wasz niechybny upadek.

Wybór tematu

Pamięci Piotra Szczęsnego


Mógłbym napisać wiersz o musze

uwięzionej na wieki

w bursztynie


rozpaczać nad jej przerwanym lotem


albo wiersz

o tajemniczym australopiteku

przetrzymywanym w gablocie

Muzeum Historii Naturalnej


nie musiałbym się wówczas mierzyć

z problemem pewnego starszego pana

aspirującego do miana

emerytowanego zbawcy narodu


pozostaje jednak pytanie


co mucha i australopitek

obchodzą zwykłego szarego człowieka

wdeptywanego w ziemię

stopami starego „zbawcy”?

Ślepcy

Marchewka suwerenowi

wyciągniętemu z kapelusza

za uszy

po prostu się należała


rzeźnikowi zaoferowano

stanowisko neurochirurga

nie wahał się go przyjąć


wolne sądy

przestały nareszcie być wolne

bezwolność okazała się dobrą zmianą


z zagranicznych depesz

zniknęły polskie obozy

poza jednym wielkim narodowo-radykalnym


na końcu drogi

nad urwiskiem

krok do przodu

narodu.

My Naród

Latamy na drzwiach od stodoły,

na gwoździach gotujemy zupy,

razi nas bardzo tyłek goły,

choć wypinamy na świat dupy.


Na czołgi wyruszamy z szablą,

plecy nam dumnie zdobią pióra,

po pachy już weszliśmy w bagno,

choć w myślach szybujemy w chmurach.


Dzielimy chętnie się opłatkiem,

potem wzajemnie się zdzielamy

i co dzień okradamy matkę,

choć bardzo mocno ją kochamy.


Kraj powierzamy wszystkim świętym,

choć oddajemy łotrom władzę,

a potem, widząc krwawe strzępy,

w smutku nosimy kir na fladze.


Jesteśmy dumni z dumy przodków,

z Boga,, honoru i ojczyzny,

ze złotych snopków i z wychodków,

z sobótki, wódki i z pańszczyzny.


Karmimy dzieci swe Grunwaldem,

Wiedniem, Warszawą, Wilnem, Lwowem,

kebabem, pizzą, Mc Donaldem,

do obcych nienawistnym słowem.


Choć w niczym nie jesteśmy lepsi

od innych, też nie gorsi w niczym,

często coś uda nam się spieprzyć,

lecz czasem można na nas liczyć.

Historia pewnego mleka

Miało być lepiej, znów nie wyszło,

choć wielu sukces zapewniało.

Dziś twierdzą, że naprawią wszystko,

lecz nie, bo mleko się rozlało.


Po tych nastali nowi, lepsi,

każdy się prężył, choć bolało,

jak poprzednicy, ktoś coś spieprzył

i znowu mleko się rozlało.


Gniew się przerodził w dobrą zmianę

i wtedy wreszcie się udało,

mleko przez władzę rozkradane

zniknęło, więc się nie rozlało.

Edukacja kulturalna

Piszę wiersz o nożu

ze stali damasceńskiej

połyskującym jak zęby rosyjskich handlarek


wiersz o nożu twardym

jak prawa szariatu


mięso oddzielam od kości

ścięgna nie stawiają oporu


nóż doskonały

wiersz doskonały

i tylko ten brak czytelników

skrobiących ziemniaki

obieraczką z „Biedronki”.

Sztywne zasady

Od tylu lat,

jak światem świat,

tak brata brat —

szach-mat.


I ten szach-mat

buduje ład,

jak światem świat,

od tylu lat.


Rad, czy nie rad —

szach-mat,

szach-mat.

Nasi i obcy

Nie dostrzega

człowiek

w człowieku

człowieka,

gdy między nimi — rzeka.


Ludzka jest tylko nasza strona,

więc niech ten z drugiej nawet skona,

to nic nie szkodzi,

bo daleki

drugi brzeg rzeki.


Ten z drugiej klasy,

z innej ulicy,

z obcej nam partii,

z kamienicy tej,

w której z naszych nie mieszka nikt,

a bodajby po prostu znikł.


Myślenie takie nas nie brzydzi,

chyba że …

obcy tak to widzi.

Układanie świata

Układamy sobie świat

jak ubrania w kostkę,

choć dowodów na to brak,

że życie jest proste.


Tu coś gnie się,

no a tam coś wyłazi z rządku,

lecz oszukujemy się,

że wszystko w porządku.


Układamy sobie świat,

lecz ten świat fatalny,

czyś jest z tego rad nierad,

jest nieukładalny.

Strych

Warto czasami wdrapać się

na strych czaszki,

przegrzebać stare kąty,

wyciągnąć zapomniane marzenia,

odświeżyć dawne znajomości,

posklejać model rodziny,

przymierzyć

stary harcerski mundurek.


Warto przewietrzyć myśli,

a zwłaszcza zetrzeć grubą warstwę kurzu

z ideałów,

bo one

zależały się najbardziej

i nie przypominają wyglądem

tego, czym były.


Warto czasami wdrapać się

na strych czaszki

i zrobić porządki,

bo po nas

zostanie wielki bałagan,

którego już nikt

nie posprząta.

Wiersze dojrzałych poetów

Wiersze dojrzałych poetów

obrastają tłuszczem metafor


gdzie nie spojrzeć

nawiązania

i to tylko

do tych najlepszych


wiersze dojrzałych poetów

wypchane są zwykle bóstwami


to tylko potwierdza fakt

przynależności poety

do literackiej organizacji

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 18.9
drukowana A5
za 40.24