E-book
7.35
drukowana A5
24.11
Dzikus z kosmosu

Bezpłatny fragment - Dzikus z kosmosu


Objętość:
84 str.
ISBN:
978-83-8273-237-5
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 24.11

Taka powinna być prawdziwa poezja

Napisałem list w butelce

Zamknąłem w niej swoje serce

Zamiast się masturbować

Chciałbym, Livio, twoje usta całować,

Pieścić Twoje młode ciało

I coś więcej by się zdało

Razem wspinać się na skałę pięknej Kaliopy

I całować twoje stopy

Szukać już nie mam ochoty

Tylko poczuć Twego ciała dotyk

Wiem, że jesteś bardzo młoda

Taka już twoja uroda

Ale ona jest jak płynąca woda

Piersi sflaczeją za czasu koleją

Ale o czym ja piszę

Tylko wspomnieniami dyszę

Więcej nie napiszę

Już mija ta chwila

Bo mnie wezmą za jakiegoś pedofila

I grafomana

A ja tego nie chcę

Kochana

Moje ręce

moje ręce

płoną obietnicą twojego ciała

drżę


przyszłe pieszczoty

są jak ognista wiewiórka

która nieśmiało zagląda przez otwarte okno

gałęzie ocierają się o siebie

rytm spoconych ciał w pomiętej pościeli


bajkał rozkoszy

Wszystko w porządku

spacer

kawiarnia

wzrost krzywej podniecenia

lampka białego wina


słońce upada na horyzont


prysznic

golenie

viagra

zapominanie o całym świecie

woda kolońska

baterie naładowane


modlitwa bez znaczenia


otchłań

Kosmyk

nawijam kosmyk twoich włosów

na mój wskazujący palec

potem delikatnie dotykam twojego policzka

i patrzę

moje emocje coraz większe

jestem impotentem


taką piękność

można trzymać w dłoni

jak święty obrazek

Niepamięć

zapomnieć o sobie

zacisnąc powieki

deszcz pada

wiewiórki skaczą po pniach

woda płynie

słowa podmyją brzegi

Haśka

tylko na zdjęciach jest piękna

w rzeczywistości miała kwadratową twarz

mogę zobaczyć płytę nagrobną


kiedy pochylam się nad mogiłą

staję się inny

lepszy

przez chwilę oddychaliśmy tym samym powietrzem

teraz ona nie oddycha

zostało tylko serce

takie chore

że nie miało siły rozsypać się w proch

Nie ogarniam

nie ogarniam

martwego ptaka

kocich pazurów

nocnego deszczu


kolejny znak zapytania

nic nie rozumiem

Niewolnik

dziękuję

proszę

uśmiech przylepiony do twarzy

wzrok jasny

oczy utkwione między brwiami

co pół dnia świeża koszula


czy wolno mi patrzeć w niebo

Wędrówka

razem szli przez życie

razem odeszli trzymając się za myśli


teraz mieszkają

jak dwa gołębie

na linii wysokiego napięcia

Modus vivendi

problem egzystencjalny

a może inny

na poziomie dżdżownicy

nie prymitywny

nie złośliwy

zasmarkany

ludzki


najwyższy czas


exegi monumentum

muszę to wyrzygać

Modlitwa

teraz ja

moja modlitwa podaje ci dłoń

Ogrodnik

jesteś winoroślą

złamałem cię na pół


z twoich lędźwi

popłynie sok

Postanowienie

zaraz wyrzucę

to co napisałem

a może będę uczciwy

jak krzykliwy Japończyk

i gestykulujący Włoch


nie podniosę patyka

bo zamieni się w karabin


zadaję trudne pytania

odpowiedzi bez kompromisu

znowu wyrzuty sumienia


widzę szatana

cały drży

zadałem mu bobu


wezmę kąpiel i będę uczciwy

Chcieć

baterie niby pełne

a jednak wydaje mi się

że jestem

zupełnie wypalony

tuż za rogiem jest raj

wszystko jest takie proste

wystarczy tylko chcieć

naprawdę chcieć

Anatomia

ren dexter

ren sinister

cor cordis

appendix vermiformis

jelito cienkie

treść żołądkowa

homo sum

jestem ssakiem

i myślę głową

Złe słowa

już

teraz

nagle

to najgorsze słowa


nieopierzone pisklę nie wyleci z gniazda

Omnipotens

nie przypuszczałem

że mam taką moc

nie wiedziałem co robię

prosząc najwyższego o oddalenie kielicha

zafajdanej pieluchy

krzyża nieprzespanych nocy

oliwienia pośladków


okaż miłosierdzie

ty możesz wszystko

Obietnica

chmury przygięły mnie do ziemi

nikogo nie widziałem

wszystko będzie dobrze

wstań

przebij głową burzowe olbrzymy

ponad nimi jest

błękit obietnic


ubiorę się elegancko jak do trumny

i stanę na nogi

z martwych

wstanę

Dziadek

dziadek jest między dwoma dębami

chłop jak dąb

śmierć była wybawieniem

lepiej nieświadomie gnić

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 24.11