Plugawe czyny szlifują charakter tak jak niesmak ulepiony z gniewnych węgli. Jednym słowem one nie muszą mieć miejsca, ale mają i w tym właśnie tkwi ich zbyt błotnista moc. Pojawia się ona nagle i to tylko ze względu na to, że to chaos decyduje o tym gdzie i kiedy się pojawi. Dla niektórych to pojawienie się tych kloacznych okoliczności jest zaskoczeniem, ale dla innych to wyłącznie element planu, który nie zawsze ma to lśnienie brylantowego intelektu, bo go nie potrzebuje. Sytuacja zaczyna robić się krwistą i zbyt dziką, czyli staje się burzą, której nikt nie może opanować. Takie sytuacje nie zawsze się pojawiają, ale gdy już się pojawiają to odmieniają wielu.
Taka sytuacja odmieniła w pewnym dniu Katarzynę Omotocką, czyli dziewczynę znaną z tego, że zazwyczaj panowała nad doborem słów. Ta konkretna cecha pojawiła się u niej w okolicy jedenastego roku życia. Niektórzy byli pewni tego, że to wcześnie, ale dla innych pojawienie się tej konkretnej cechy było normą. Kluczowe znaczenie miało też i to, że uważała z doborem słów w przypadku ludzi, których widziała pierwszy raz w życiu. Jednak ze znajomymi dość często żartowała i to zazwyczaj w taki zgrabny sposób. Najpierw jednak musiała ona nabrać tej pewności siebie jeśli chodzi o smak tego swojego żartu. Kasia też uchodziła za dziewczynę uwielbiającą bieganie, bo tuż po swoich czternastych urodzinach zaczęła intensywnie biegać, choć w tym jej bieganiu po parku i po najbliższej okolicy własnego osiedla było bardzo wiele sprytu, bo często zmieniała trasy. Rzecz jasna nie chodziło tu wyłącznie o ich długość, ale też i o położenie. Jednak to w stopniowym zwiększaniu trudności najbardziej ujawniał się jej bardzo szafirowy spryt, a jej potencjał z tygodnia na tydzień rósł, bo marzyła o tym by pewnego dnia przebiec jednorazowo aż dwanaście kilometrów bez postoju. Wyczyny ten udał jej się prawie cztery miesiące po swoich piętnastych urodzinach, czyli pierwszego lipca. Sukces ten zawdzięczała głównie dzięki swojej wytrwałości, ale ułatwił jej też sporo specjalny bidon chowany do niewielkiego plecaka sportowego. Te konkretne przedmioty otrzymała na urodziny i to od starszego o jedenaście lat kuzyna, który był też jej takim dobrym kumplem i to od samego początku. Istotnym było też i to, że te prezenty były wtedy jedynymi jakie otrzymała i dlatego też bardzo je ceniła, bo dzięki nim zyskiwała na atrakcyjności jeśli chodzi o sylwetkę. Jej twarz już wcześniej dla dość wielu kolegów wydawała się atrakcyjną, ale jej największym plusem był jej bardzo dorosły wygląd, dzięki któremu dość często kupowała w sklepach piwo. Kupowanie to ułatwiał też jej wzrost, dzięki któremu niemal nikt nie pytał jej o dokumenty. Wiele też załatwiał jej uśmiech, taki niezwykle przyjazny z tą lśniącą poetycką nutą. Do niego trzeba jeszcze dodać blond włosy w kucyku, one zazwyczaj wypełniały otoczenie tym sprytnym złotym czarem. To konkretne połączenie zalet w jednej dziewczynie było bardzo ważnym dla pewnego Pawła, czyli dla poety, który jakiś miesiąc po własnych czternastych urodzinach wydał taką niezwykle dorosłą powieść kryminalną i zarobił na niej fortunę. Pieniądze te były dla niego ważnymi, bo dzięki nim kupił sobie trójkołowy rower poziomy. Ta droga zabawka była dziwną i ze względu na nią przypięto do jego osobowości łatkę dziwaka, którą kompletnie się nie przejmował już jakieś cztery miesiące przed własnymi szesnastymi urodzinami. Wiele znaczyło też i to, że Kaśce bardzo podobał się ten jego rower i gdy pewnego razu spotkała go podczas własnego treningu, to poprosiła go o to, by dał się jej przejechać przez te kilka minut. On natomiast spełnił jej prośbę i to natychmiastowo. W tej konkretnej chwili było też dość mokro i dlatego też na brukowanej uliczce ta konkretna dziewczyna zabawiła się w jazdę w poślizgu. Rzecz jasna denerwował się wtedy nieco, bo ta jego zabawka była jedną z droższych. Jednak w rozmowie z tą wysportowaną dziewczyną tego nie podkreślił, bo wolał by nie odczuwała presji. Najistotniejszym było jednak to, że Paweł sam zechciał kupić jej dokładnie taki sam rower poziomy i to bez jakiegoś szpilkowatego „Ale”. Problem tkwił jedynie w tym, że Kaśka dobrze poznała ceny tego typu sprzętów i dlatego też się nie zgodziła.