moim dzieciom
Posłowie
Apolonia Lato w tomie poezji „Dotknąć magii” zabiera nas w podróż przez życie. Poetka nie pozwala nam myśleć, że wszystko było proste i dominowała w nim jedna nuta. Przecież bywa, że nawet piękny ogród zarastają chwasty, które trzeba wypielić.
Tom utkany jest ze wspomnień, obserwacji natury i uczuć, które towarzyszą jej przez całe życie.
Wiek dojrzały, pasja, natchnienie zaowocowało utworami lirycznymi odsłaniającymi wrażliwą duszę. Pisząc sercem buduje niepowtarzalny nastrój.
Poetka ubiera w poetyczne kreacje życie i prezentuje różne kroje uczuć.
Rozdział o przyrodzie zaczyna się od refleksji i kieruje je do stwórcy w wierszu „Po prostu”:
wystarczy szeroko otworzyć oczy
by ujrzeć Cię Panie
Zmruż oczy pożycz, energię od słońca i zatop się w odgłosach przyrody. Odkryj na nowo radość życia tak jak w wierszu „Wiosna”
tańczące stokrotki w słońcu…
Maluje wersami tak pięknie by zamknąć oczy zobaczyć obraz :
utkany ze stokrotek
tańczących bratków
bzów majowych…
Żyje czerpiąc energię z otaczającego świata. Wygląda na to, że poezja dla autorki jest odpoczynkiem i radością jak w wierszu „Przebudzenie”:
rozbudzone kwiaty ziewają
tulipany świtem
odsłaniają urodę
słońce lekko je tuli…
W wierszu „urok działki” lekko niby żartem, a ile w nim prawdy:
kret buduje zamki
mszyce podjadają róże
słońce wstało lewą nogą…
a na zakończenie:
chcę odpocząć chłonąc ciepło
a tu słońce wciąż na raty.
Każda pora roku niesie piękno:
nawet jak wiatr zrywa liście
niebo rozlewa deszcz
a zaraz potem:
uwięzione słońce maluje tęczę…
Odchodząca jesień nie nastraja czytelnika optymizmem, tylko daje nadzieję, w przyjściu kolejnej pory roku — zimy:
drzewa ubrała w nowe szaty
śnieg w diamenty jest bogaty…
W rozdziale o miłości, (która ma różne oblicza) spełnionej, niespełnionej, wytęsknionej, takiej która się skończyła, poetka wspomina
zatrzymany czas nie odbiera wspomnień…
czy „Zakochany czas”
odpłacę ci wierszem
o nas o miłości…
Czy „Nie zapomnij mnie”
zapach włosów
ciepło ciała
oszałamia w rytmie…
W wierszu „Czerwona Sukienka” kipi od emocji:
patrzę w bursztynowe oczy
zaskoczona głębią koloru
myślisz pewnie o jednym
prosisz usta o więcej…
Zmysłowość daleka od erotyzmu a jednak to wiersze stricto miłosne.
Jan Paweł II w liście do artystów napisał:
Nikt nie potrafi lepiej zrozumieć Boga, niż twórcy piękna. Różnica polega na tym, że stwórca wydobywa coś z miłości a twórca wykorzystuje coś co istnieje.
Dar tworzenia dostajemy od Boga i jest nam łatwiej zrozumieć siebie, powołanie i misję.
Apolonia Lato oddając w ręce czytelników tom „Dotknąć magii” ma nadzieję, że spotka się ona z dobrym odbiorem.
Ja gorąco polecam, we mnie obudziła niespotykane emocje, bo jej wiersze nie tylko wpadły do ucha ale i do serca.
Alina Anna Kuberska
Laur Bzury
objął pan mnie wczoraj wieczorem
na bulwarach nad Bzurą i szepnął
nie lubię wierszy zaskoczenie
być może
poezja to obrazy
wolność odczuwania
wejście w inny świat
świat wyobraźni
spojrzeć inaczej na rzekę
na przyrodę nie tylko wiosną
kobieta i miłość rozpali zmysły
o życiu przemijaniu prawie wszystko
oswoi samotność
może polubi pan poezję
czytając ze mną wiersze
Szopa Betlejemska
pośród nocy gwiazda lśni
z nieba zabrzmiał złoty róg
anioł skrzydła rozpiął swe
bo tam w szopie wielki cud
w żłobie dziecię sianko kole
a zimny wicher srogi dmie
pastuszkowie biegną wnet
aby klęknąć mu u stóp
swoje dary niosą Panu
Boże proroctwo spełnia się
Po prostu
wystarczy szeroko otworzyć oczy
by ujrzeć Cię Panie w słońcu
kroplach deszczu kolorowej tęczy
w kształtach i barwach kwiatów
namalowanych niewidzialnym pędzlem
w podmuchach wiatru w falującym zbożu
chórze podniebnym wytrwałych śpiewaków
majowych zapachach w letnich błyskawicach
w śniegu wirującym jak w teatrze balet
w różnorodności
odrodź się Panie w człowieku
Krótko
namaluję na tle stokrotek
tak prostych jak na warcie żołnierz
tańczących bratków bzów majowych
i damę w sukni ze złocistych mleczy
z radością deszczu ze spotkania słońca
zamknę w złocistą ramę
Przebudzenie
rozbudzone kwiaty ziewają
strącone krople rosy
ślizgają się po liściach
przyciągają ciekawość oczu
tulipany świtem odsłaniają urodę
słońce otwiera i tuli
zmierzch zamyka
noc z kolorami w sporze
rozdzwoniły się konwalie
przelatują dźwięki szeptem
otulone w zieleń płaszcze
bronią niewinności
kiście bzu pochylają się ku dłoniom
wiatr kołysze je pieści poprzez liście
przedzierają się zapachy
witaj wiosno
Malwy
drewniane domki z ogrodem
wyniosłe dumne wśród kwiatów
wystrojone panny młode
w czasie szalonej zabawy
w burze kołyszą się liście
nie tracą suknie uroku
w deszczu kolorem zabłyszczą
daleko sięgam pamięcią
wioska latem rozkwita
pośród spotkanych piękności
to niewątpliwa elita
z kielichów wpiętych w łodygi
piją słodki nektar pszczoły
grono małych lokatorów
w wielkości widzi ostoję
cofnąć czas z łykiem kawy
jestem na to gotowa
choć z namiastką młodości
spojrzeć na nie od nowa
Łez warta
wiatr delikatnie muska
słońce płatki rozchyla
rosa siada na liściach
kolorem wabi motyla
tajemnicza elegancka
niewidoczne kolce broni
zrywając piękność w ogrodzie
ocieram łzy ciepłem dłoni
Zapach
noc zbladła
słońce się przebudziło
zajrzało figlarnie
zawirowały cienie liści
przejrzało się w lustrze
nie przeszkodziły obłoki
przysiadło na trawie
długo zbierało łzy świtu
przez otwarte okno
wśliznął się zapach lata
Urok działki
to ją pokona znowu jest górą
odwieczna walka działkowca z naturą
słońce wstało lewą nogą
nie ma śladu już po nocy
rozłożyło cień na trawie
zapach kwiatów nabrał mocy
kret buduje swoje zamki
fundamentem jest tu ziemia
ciemne wiśnie skubią szpaki
dla nich żadnej kary nie ma
mszyce podjadają róże
grzyb rozgościł się na gruszy
liście zwija nektaryna
ale zielska nic nie wzruszy
pies zajadle goni kota
w skorupie twardej ślimak śpi
komarzyca jak na haju
przysysa się do świeżej krwi
u mnie głośno grają nerwy
patrzę z żalem na rabaty
chcę odpocząć chłonąć piękno
a tu słońce wciąż na raty
słowo działka jest w przecenie
przy tych słowach się rumienię
Wakacje
wsłuchaj się w przyrody zew odwagę w marzeniach miej
z wiatrem i fantazją choć na tydzień z domu zwiej
może by tak ciepłe kraje inny klimat obyczaje
bezkres piasku na pustyni a jak psotnik się zatoczy
uniesiony tuman pyłu może sypnąć prosto w oczy
popatrz w dali jest ocean słońce w nim się zakochało
by zanurzyć swe promienie srebrem wodę obsypało
stała się zaczarowana zerkasz często mimo woli
poprzez błękit zieleń granat w berka grają tam kolory
czasem bywa niepokorna wcale wejść ci nie pozwala
uśmiechnięta z grzywą fala powala wnet na kolana
będzie miotać poniewierać nie szukaj z nią żadnej zwady
nawet kiedy cię poniża bo to żywioł nie dasz rady
może w góry wyrzeźbione czasem taka ich uroda
wodospady i kaskady z wielkim szumem spływa woda
przetestuje twą odwagę kiedy z hukiem z góry spada
stań i poczuj z jaką siłą biczem mięśnie ci okłada
możesz ujrzeć inne cuda miej nadzieję że się uda
Koncert
zachodzące słońce ciągnie za sobą
resztki gasnącego dnia
bez gali biletów oklasków
pora na koncert
w oddali zielone drzewa
i artyści w duecie
ptasi chórek unosi się wystrojony
wieczorową mgiełkę
trzepocząc skrzydełkami
wyśpiewuje arie
ukryty w liściach dyrygent
wybija dziobem rytm
w trawie w zielonych smokingach
grają świerszcze
uwalnia się muzyka
szybuje wtapia w całość
napawa nostalgią
nawet zawadiaka
przysiadł na gałęziach drzew
rozmarzony zasłuchany cichutki
muskają kwiaty nocne ćmy
chłoną zapach i muzykę
niecodzienną bajkową
śpiew ptaków rozbrzmiewa to milknie
a świerszcze wciąż grają
Ku słońcu
myślenie rozmywa się
z odradzającym jutrem
zza niebieskich promieni
spogląda na Ziemię
niespokojny Duch Słońca
czarne punkty sięgają biosfery
skwar wiruje oplata
sterczące trawy wśród betonu
nie ma śladu po deszczu
drzewa senne czekają jutra
rozlewa się kaskada dźwięków
chmury nabrzmiałe topią ulice
po dachach hula wiatr
nie odzyska straconego czasu
nawet sztafeta pokoleń
lato 2019 r.
To już koniec
jest w kasztanach
czerwonej jarzębinie
w chmurach słońcu deszczu
zimnej rosie wczesnym rankiem
słucha też koncertu
wron gawronów szumu wiatru
jest w złocistej mimozie
pośród traw na skraju łąki
pochylona żegna lato
kapryśne pełne żaru
ozonu i kwiatów