Wstęp
Drodzy Czytelnicy,
zapraszam was do lektury kontynuacji książki: „Twoje ostatnie życzenie”.
Historia Adama, opiekuna osób starszych, nie zakończyła się wraz z jego śmiercią… Dała początek temu, co nastąpi w tej części opowieści.
Jeśli myślicie, że misja bohatera się zakończyła, zachęcam do przeczytania kolejnego rozdziału, tym razem jednak świat zobaczymy oczami Magdaleny, partnerki Adama.
Magdalena to silna, młoda kobieta, która otwiera swoje serce na możliwość otworzenia cudownego „Domu Pełnego Nadziei”.
Zapraszam was do lektury kolejnego fragmentu o empatii i miłości.
Rozdział 1
Początek nowej roli w życiu
Po śmierci Adama, bohatera poprzedniej książki, jego ukochana Madzia obiecała sobie, że będzie kontynuować dzieło partnera i opiekować się ludźmi, którzy potrzebują wsparcia, a nie dostają go od nikogo. Adam opiekował się opuszczonymi, samotnymi ludźmi i spełniał ich życzenia w ośrodku, w którym pracował przez wiele lat. Magda po śmierci Adama postanowiła poświęcić się podobnej pracy. Już wcześniej zaczęła pomagać chorym na nowotwory, pracowała w hospicjum, aby poznać problemy pacjentów i prawdziwe trudności pracy w sektorze wsparcia.
Adam zachorował i zaczęła się jego walka o życie, a Magda była u jego boku od początku do końca, więc wiedziała, jak to jest czuć się komuś potrzebnym, jak ważne jest bycie obok kogoś, gdy ktoś umiera lub choruje. Nie tylko po to, aby podać szklankę wody czy zmienić pościel, ale chociażby pogłaskać po głowie, przytulić i powiedzieć: „Jestem przy tobie, nie martw się…”.
Magda była świadkiem słabości i radości Adama w chorobie od samego początku jego cierpienia aż do końca życia. Zapragnęła pomagać innym ludziom walczyć z chorobą nowotworową pod każdą postacią. Przede wszystkim chciała być dla pacjentów wsparciem emocjonalnym i dawać im siłę do walki każdego dnia.
Magda po śmierci partnera przez kilka miesięcy próbowała uporać się sama z sobą — przeżyła tę stratę tak mocno, że sama potrzebowała czasu, by się podnieść. Zmotywowało ją to, aby zająć się zawodowo pomocą innym ludziom. Przez pół roku dokładnie przemyślała sobie, jakie ma plany, zamiary i w jakim kierunku chce iść. Magda zaczęła swój nowy projekt od zapisania się na wolontariat, by przebywać z chorymi i pomagać, w czymkolwiek tylko może. Chciała nabyć doświadczenia i rozwinąć niezbędne umiejętności. Czuła, że chce poświęcić swoje życie innym ludziom — w imię pamięci Adama i ich miłości.
Magda zaczęła praktyki jako pomoc w hospicjum w Gdańsku. Hospicjum nazywało się „Dajemy ukojenie”. Magda bardzo potrzebowała kontaktu z ludźmi, a po śmierci partnera nie mogła odnaleźć się w domu, bo wszystko przypominało jej o ukochanym.
Magda miała bardzo dużą motywację i chęć zmiany życia. Szybko chciała się wykazać przy pomocy innym ludziom. Wiedziała, że Adam zajmował się podobną działalnością, więc i ona chciała kierować się podobnymi wartościami. W hospicjum przebywało wiele osób potrzebujących i umierających, a wśród nich i te oddane przez bliskich, ponieważ nie mieli czasu zajmować się kimś z rodziny. Magda nie bała się ani śmierci, ani widoku opuszczenia czy cierpienia. Przecież kto jak nie ona miał to zrozumieć? Przecież trwała u boku Adama podczas jego cierpienia.
W hospicjum była pewna staruszka o imieniu Józefa. Miała 85 lat i leżała tam od roku. Staruszka została oddana do ośrodka przez córkę, ponieważ ta nie mogła się zajmować chorą mamą — pracowała od rana do wieczora. Pani Józefa była przytomna, ale bardzo wyczerpana.
Magda jako praktykantka zajmowała się wszystkim, co umiała zrobić: przebierała chorych, karmiła, sprzątała. Pani Józefa szybko polubiła młodą kobietę, ponieważ Magda była bardzo miła i pomocna. Oddawała się pracy, jak tylko umiała. Magda bardzo polubiła staruszkę i żal jej było kobiety, bo cierpiała z powodu bólu całego ciała. Magda po paru tygodniach pracy tak bardzo pokochała starszą panią, że poczuła się jak jej wnuczka. Kobiety rozmawiały ze sobą, kiedy tylko mogły. Pani Józefa często wyła z bólu. Wspominała, że nie miała możliwości poświęcić się w swoim życiu sobie, tylko skupiła się na córce i mężu. Mąż umarł 10 lat temu na raka prostaty, a córka zaczęła pracę w korporacji i oddała się karierze, nie miała więc czasu dla nikogo. Staruszka wspominała swoje życie z żalem, dostrzegała niewykorzystane szanse na swoje szczęście. Magda początkowo nie za bardzo umiała doradzić kobiecie i wesprzeć ją psychicznie. Musiała każdego dnia uczyć się pracy z ludźmi w hospicjum, aby połączyć zadania ze swoją misją. Inną rolą było sprzątanie, podawanie posiłków, leków bądź przebieranie chorych, a inną — chęć ukojenia zranionych dusz. W przypadku pani Józefy Magda zdała się na swoją intuicję.
Zaczęła koić ból duszy pani Józefy. Powiedziała jej, że staruszka wykonała w życiu ważne zadanie, że poświęciła się córce i mężowi, że była dla nich ostoją i siłą. Powiedziała, że może być dumna, że tyle dokonała w swoim życiu. Pani Józefa słuchała młodej kobiety z uwagą. Magda dopiero uczyła się doradzać innym ludziom i zawsze chciała przed śmiercią dodać im otuchy.
Magda pracowała w hospicjum rok, do końca trwania umowy wolontariatu. Poznała w tym czasie mnóstwo osób starszych i uczyła się empatii, doradzania i zrozumienia. Zrozumiała, że to ciężka praca pod każdym względem. Myślała, że jako opiekunka i ukochana Adama ma spore doświadczenie. Praca w hospicjum pokazała dziewczynie, że wszystko dopiero przed nią.
W hospicjum leżał młody mężczyzna o imieniu Dawid. Chłopak miał zaledwie 38 lat. Zdiagnozowano u niego raka żołądka i bardzo cierpiał. Magda zainteresowała się tak młodym człowiekiem. W hospicjum przebywało wielu ludzi w różnym wieku i z różnymi dolegliwościami, ale tak młoda osoba to jednak rzadkość. Dawid miał przed sobą wszystko, całe życie i karierę, jednak los sprawił, że chłopak zachorował i w przeciągu pół roku nowotwór zniszczył go tak bardzo, że wylądował w hospicjum. Magda pomagała mu się przebierać oraz myć. Młody mężczyzna, widząc oddanie dziewczyny, szybko jej zaufał. Pewnego dnia, gdy czuł się lepiej niż zwykle i nie wył z bólu, miał okazję szczerze z nią porozmawiać. Opowiedział historię swojego życia.
Chłopak miał wszystko, o czym można było marzyć, miał dobrą pracę, był wiceprezesem firmy projektowej, miał żonę Alicję i córkę Justynę. Nagle zaczął się źle czuć, choroba szybko się rozwinęła. Nikt nie wiedział, dlaczego tak szybko.
Dawid opowiedział kobiecie o całym swoim życiu: osiągnięciach, braku czasu, pędzie i ataku choroby. Powiedział, że był zbyt pewny, że ma wszystko i że trochę gardził innymi ludźmi i bardzo tego żałuje. Oprócz cudownej rodziny i pieniędzy miał dużo pracowników i nie szanował ich tak, jak powinien. Opowiedział, jak to pracownicy przychodzili do niego po wolne dni albo urlop bezpłatny, a on odmawiał. Nie dawał ludziom podwyżek za dobrą pracę i miał często pretensje, że nie pracują ponad miarę. Teraz tego żałował, ponieważ sam znalazł się w trudnej sytuacji. Dawid że nie doceniał starań innych ludzi i zależało mu tylko na wynikach finansowych w pracy. Bardzo żałował, że nie dał urlopu swojej pracownicy Małgosi, gdy prosiła go o parę dni wolnego na opiekę nad chorą córką. Miał pretensje, że ludzie szukają wymówek, aby nie pracować i brać wolne, a teraz z perspektywy czasu bardzo żałował swoich czynów. Karma do niego wróciła — i to szybko.
Magda słuchała uważnie, ale nie mówiła nic, tylko analizowała i słuchała. Dawid opowiedział też, że nieraz nie miał czasu dla swojej córki, gdy ta miała problemy w szkole, a on odsyłał dziewczynkę do żony. Mężczyzna żałował zachowania wobec wszystkich, których skrzywdził. Magda wysłuchała mężczyzny i powiedziała mu, że na wszystko w życiu przychodzi czas. A na mądrość życiową i skruchę nigdy nie jest za późno.
Lekarze nie dawali Dawidowi zbyt wielkich szans na wyzdrowienie — miał za sobą poważne operacje i chemioterapię. Żona Dawida oddała go do hospicjum, ponieważ sama psychicznie nie dawała sobie rady.
Nie każdy ma silną psychikę i nie każdy jest w stanie zajmować się chorym. Dawid nie miał pretensji do żony, bo wiedział, że to już koniec jego życia jednak bardzo chciał zmienić swoje życie i stać się innym człowiekiem. Magda próbowała ukoić mężczyznę dobrym słowem, jednak to nie przyniosło mu ulgi. Całymi dniami wył z bólu bądź był leżał zamyślony. Magda starała się, jak tylko mogła, aby pomóc mężczyźnie pod każdym względem.
Pewnego dnia organizm Dawida już nie wytrzymał i mężczyzna zmarł. Magda, gdy szła do pracy tego dnia, czuła jakiś niepokój, jakby coś złego miało się wydarzyć. Na widok pustego łóżka Dawida od razu poczuła w sercu gorąco i wiedziała, że mężczyzna umarł z żalem i niespełnieniem. Zrobiła wszytko, co mogła, jednak nie zawsze mogła uszczęśliwić swoich podopiecznych. Praca w hospicjum nauczyła Magdę pokory i cierpliwości.
Wolontariuszka musiała nauczyć się tego, że nie będzie w stanie zawsze każdemu pomoc. Wkrótce potem umarła jej kochana pani Józefa, jej pierwsza podopieczna, z którą była związana. Magda otrzymywała w krótkim czasie cios za ciosem w pracy, która miała być jej misją i spełnieniem. Takie chwile powodowały jednak, że Magda umacniała się i jeszcze mocniej angażowała, aby pomóc ludziom na łożu śmierci odczuć ulgę.
W hospicjum leżała pewna kobieta, miała 45 lat i raka piersi. Magda zauważyła kobietę w łóżku na miejscu pani Józefy. Nowa twarz wydała się jej trochę znajoma, ale nie była pewna, skąd ją dokładnie zna. Kobieta przez swoją chorobę wyglądała bardzo źle, walka wyraźnie ją wyniszczała.
Okazała się, że nowa podopieczna to dawna kierowniczka Magdy. Wolontariuszka była bardzo zdziwiona na widok kobiety w hospicjum. Przeszły ją ciarki. Jej dawna kierowniczka, z którą pracowała, leżała jak trup w hospicjum. Magda była ciekawa historii tej pacjentki, zapytała o nią współpracowników.
Okazało się, że 45-latka bardzo chorowała, nie było już szansy na wyzdrowienie, więc rodzina postanowiła, że odda kobietę pod całodobową opiekę. Magda cały dzień rozmyślała nad losem dawnej przełożonej, analizowała jej życie, jej młody wiek i jednocześnie wspominała życie Adama, który zmarł młodo, oraz inne osoby z hospicjum. Magda zajmowała się każdym z osobna z oddaniem, jakie tylko mogła okazać. Te wszystkie doświadczenia oswajały kobietę ze śmiercią do tego stopnia, że przestała już reagować takimi emocjami, gdy ktoś umierał. Stawała się bardziej odporna. Te cechy bardzo przydały się jej w kolejnym wyzwaniu, jakie przed sobą miała w życiu.
Pewnego dnia do hospicjum przywieziono dwoje młodych ludzi z wypadku samochodowego. Para 20-latków uległa wypadkowi, rodzina po jakimś czasie oddała pacjentów do hospicjum, ponieważ oboje stracili świadomość, a lekarze nie dawali chorym szans na powrót do zdrowia.
Magda, widząc tak młodą parę, pomyślała, że przecież to są jeszcze dzieci, a już spotkał ich taki okrutny los. Kobieta myślała już, że chyba nic jej nie zdziwi, jednak trochę się pomyliła. W hospicjum znajdowały się osoby w każdym wieku. Choroba i śmierć nie przejmują się metryką — właśnie tego dowiedziała się Magda w tej pracy.
Rozdział 2
Spełnienie marzeń
Minął rok pracy Magdy w hospicjum i kobieta została zatrudniona. Kierownictwo bardzo doceniało jej pracę — była oddana, sumienna, lojalna, pomocna. Stała się dla umierających prawdziwą ostoją. Ludzie lubili zwierzać się jej i prosić o pomoc, a kobieta starała się robić, co tylko mogła. Jednak — jak to bywa w hospicjum — często niewiele można już zrobić… Magda chciała działać i robić zdecydowanie więcej niż mycie, ubieranie i karmienie chorych. Chciała być ich psychologiem i doradcą. Czuła ciągły niedosyt, nie zamierzała zostać tylko etatową pracownicą hospicjum.
Pewnego dnia wraz z Renatą, koleżanką z pracy, wpadły na pomysł, aby zacząć zajmować się czymś na więcej niż pracą w hospicjum. Narodził się nowy pomysł. Obie panie dobrze się rozumiały. Renata była starsza o 10 lat od koleżanki, przez co była zdecydowanie bardziej doświadczona w pracy w hospicjum oraz innych ośrodkach opieki. Magda za to miała dużo empatii i była świetnym organizatorem — przecież pracowała razem z Adamem przy różnych przedsięwzięciach z różnymi osobami. Miała jeszcze dawne kontakty i znajomości. W jej głowie zrodził się pomysł, aby założyć ośrodek niosący pomoc osobom chorym. Chciała pomagać ludziom, którzy zmagają się z rakiem lub poważnymi chorobami, wyjść z choroby. Wiele osób zmaga się z nowotworem i musi przejść batalię, która wyniszcza nie tylko ciało, ale także psychikę. Magda chciała dzięki tej działalności pomagać ludziom przejść przez każdy etap choroby i dawać motywację do walki o życie. W hospicjum nie miała takiej szansy, ponieważ tam przyjmowano głównie umierających. Tutaj miałaby inne możliwości.
Panie musiały mieć stosowne pozwolenia na założenie takiej firmy. Jednak znajomości Magdy z poprzedniej pracy z Adamem bardzo jej pomogły osiągnąć cel. Renata miała swoje umiejętności i doświadczenie, więc mogła pomagać Magdzie w każdej sprawie. Obie pracowały w hospicjum, gdy czekały na zgody i początek nowego rozdziału w ich życiach. Znajomy Magdy Tomasz miał firmę zajmującą się handlem nieruchomościami i załatwił jej mały domek pod wynajem na jej szczytny cel. Mężczyzna bardzo przejął się opowieściami o byłym partnerze oraz o pracy w hospicjum i marzeniach dwóch dzielnych kobiet.
Po około roku panie otworzyły upragnioną placówkę — „Dom Pełen Nadziei”. Taka nazwa miała być inspiracją, miała oznaczać nową nadzieję daną ludziom w potrzebie. Magda i Renata wszystko pięknie zorganizowały: lokal wynajęty, wyremontowany, wszystkie zgody na działalność zdobyte, zatrudniły też pracownika z wykształceniem psychologicznym jako pomoc. Po godzinach pracy w hospicjum panie wykańczały wnętrza u siebie. Domek był mały, miał dwa pomieszczenia i pokój doradcy psychologa. Każdy chory mógł liczyć na wsparcie i doradztwo w tym pomieszczeniu. W drugim pokoju miały odbywać się specjalne sesje, w których pacjenci opowiadaliby o swoich chorobach — takie spotkanie dla ludzi z nowotworami. Magda marzyła o tym i zaplanowała wszystko tak, aby każdy czuł się wyjątkowo i każdy miał szansę na nowe życie i chęci do walki. Praca w hospicjum była jej potrzebna — musiała stać się nieustępliwa, gdy trzeba, a zarazem wyrozumiała i ciężko pracować. Zobaczyła też na własne oczy niejedną ludzką śmierć. To była jej motywacja do osiągnięcia nowej roli. Nowy cel — pomaganie innym w wyjściu z piekła choroby.
W końcu nadszedł upragniony dzień otwarcia firmy.
Rozdział 3
Nowa nadzieja
Powstał „Dom Pełen Nadziei”. Magda, Renata i Aneta, pani psycholog, stworzyły nowe miejsce dla wszystkich, którzy potrzebują wsparcia. Pojawiali się pierwsi pacjenci, którzy chcieli skorzystać z pomocy. Wielu podczas choroby nie ma oparcia w bliskich, więc i chętnych do ośrodka nie brakowało. To miejsce dawało motywację i nadzieję na nowe życie.
Wspólnymi siłami założycielki nagłośniły otwarcie „Domu Pełnego Nadziei”. Magda czekała na ten moment bardzo długo, a w dniu otwarcia poszła zapalić znicz na grobie Adama. Powiedziała mu, że teraz ona zacznie wypełniać swoją misję i że ma nadzieję, że będzie z niej bardzo dumny. Prosiła go też, aby nad nią czuwał i dodawał jej zawsze siły do działania.
Rozdział 4
Pierwsi pacjenci
Kobiety na początek przyjęły sześć osób. Każda z nich przeszła wstępną rozmowę z panią psycholog, następnie powstała grupa wzajemnego wsparcia. Tak miała właśnie wyglądać ta praca — pierwszy etap to etap pomocy chorym przez psychologa, a drugi etap to tworzenie wspólnoty, czyli każdy miał razem z grupą zmierzyć się ze swoimi demonami. Każdy uczestnik spotkań miał znaleźć w sobie i towarzyszach drogowskazy prowadzące do lepszego jutra.
Panie chciały sprawdzić, czy ich pomysł okaże się trafiony i w jakim stopniu uda się osiągnąć sukces. Pragnęły, aby ludzie będący częścią tej społeczności znalazły u nich nowy dom i nową rodzinę.
Rozdział 5
Opowieść Kasi