E-book
7.88
drukowana A5
23.96
Chwile z wierszem

Bezpłatny fragment - Chwile z wierszem


5
Objętość:
83 str.
ISBN:
978-83-8324-909-4
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 23.96

Opis

Chęć upamiętnienia charakteru przeżyć minionych i obecnych, stała się motywem do powstania kolejnego tomiku „Chwile z wierszem”

Chwile utrwalone mają wartość samą w sobie, która może darzyć w różnoraki sposób. Przybliżyć chwilę obecną, chwilę minioną.

Możliwość rozpoznania w nich jakąś własną cząstkę, chwilę podobną, zasłuchaną w odgłosy świata. Dojrzeć różne jego strony: barwy i cienie, piękno i brzydotę, radości i niepokoje, miłość, która przynosi ukojenie i nie popadać w skrajne uczucia, gdy smutek zakryje oczy.

W każdym obrazie jest jakiś ślad pozostawiony, czasem podobny, a jednak różniący się własnym widzeniem prawdy.

Obrazy zmieniają się pod wpływem czasu, pogody, uczuć, które je utrwalają i mogą stać się przydatne jak każde doświadczenie. Niezapisane, znikają niczym każda chwila miniona, zamazują się w pamięci.

Czas miniony już nie wróci, a zapisany nie ginie, lecz trwa i ukazuje historię dni, lat, wieków. Obrazy z chwil złożonych, przemawiają do czytelnika, odzwierciedlając życie tu i teraz i sięgają poza granice widzenia, ukazując sens i cel, który czasem ginie i zanika w zapomnieniu, natłoku spraw codziennych.

Chwila mija i czas mija,

jedna chwila niczym kropla w oceanie życia.

I choć kończy się wszystko z czasem,

życie wciąż trwa, póki istnieje świadomość,

uczucie, nie można przed nim uciec.


I ślady bywają różne, jak chwile,

które zmieniają się, lecz warto zapisać je,

czasem przyswoić, dojrzeć coś więcej,

odkryć w nich, gdy wszystkie warte pamięci.


Trudno ogarnąć cały sens

pośród wielości spraw i zdarzeń.

Łatwo zgubić ślad jego,

sięgając samym rozumem

w dal nieodgadnioną.


Świadomym wzrokiem widzisz przed sobą,

koleje własnej ścieżki znając,

idziesz więc nią na wprost,

gdzie docelowo prowadzi los.


Po własnej ścieżce dojdziesz swobodnie,

odnajdziesz sens, idąc z miłością,

gdyż światło jej świeci najjaśniej.


Przebija nawet wśród ciemności,

a wszystkie jej ścieżki prowadzą do niego,

zabłądzić więc nie da się,

chyba przypadkowo.


Do każdego miejsca dociera światło,

czy małe, czy wielkie,

lecz w wielkim bardziej się rozprasza.

Dobry jak chleb

Chleb powszechny i na co dzień

nie tylko fizyczny głód zaspakaja,

a każdy inny głód powszechny,

gdy spełnia w pełni swoją rolę.

Nie smak w nim jednak najważniejszy,

a spokój w jakim jest spożywany

i pewność, że nigdy go nie zabraknie.

Świat

Na falach swej koegzystencji nakręca się

na czas i zgodnie z nim ustala potrzeby.

Gdy zbyt odległe jego rejony, piechur nie sięga do nich,

podąża spokojnie tymi, które wytycza jego granica.


Ścieżek popularnych, przepełnionych, wolnych, pieszych

i szybkiego ruchu jest bez liku, na ulicy, chodniku.

Wszystkie w wielkim świecie prowadzą ku głównej arterii.


U zwykłego piechura mają własny wymiar.

Nie sięgają ku gwiazdom i po ich arterie,

gdy najbliższe sercu stałe miejsce i jego umiar.


Materia bywa zwodniczą substancją,

gdy się nadmiernie przelewa, trudniej odróżnić w niej prawdę.

Dzieci świata

Na spotkanie miłości, nieraz powoli,

nieraz biegiem, lecz zawsze z serca potrzeby.

Wrażliwe na światło, wyczulenie na życie,

w barwach, obrazach odnajdują świat i w jakim żyją,

taki w nich powstaje, taki budują z klocków, plasteliny,

by kiedyś budować w realu.

Czego się nauczą, jak się im powiedzie, na jakim

go znajdą poziomie, tyle nabiorą z jego manier,

przefiltrują na własne sposoby

lub w dobrej wierze przyjmą jaki jest.

Więź

Powstaje w obiegu, w płynnym ruchu narasta,

z serca do rąk, z rąk do serca,

jako kawałek, chwila, skrawek szczęścia.

I budzi uśmiech na znak przyjaźni

w ramach szczerości, co rozciągają się

w ofiarowaniu, wraz z kromką każdą, miską strawy.


W jednośladowym obrocie blednie

siła jego i zasięg, a pozostaje traf ślepy,

któremu daleko do realizacji.

Gdy płynie obficie i czynnie,

łączy i scala jako dobro obiecujące,

jednoczy i cieszy sobą.


Łączy ogniwa wspólnoty,

chroni przed stratami,

w przeciągu dnia i pośród nocy

rozjaśnia każdy punkt na ziemi.

Bez światła, szara droga lub ciemna

i kurczy się w niepewności,

a oczy niemal wychodzą z orbit,

by dojrzeć chociaż skrawek szczęścia.


Ginie to, co treść nadaje,

gdy brak spójności w odczuwaniu

i plącze się pośród ciemności,

szukając gruntu pod stopami.

Lampa nawet nie rozjaśni drogi,

gdy przeciwne prądy pozrywają łącza,

lecz wszystko jest do naprawy,

by działało sprawnie, do samego końca.

Waga i siła

Mądrość i stałość w miłości pewna,

darzy bez względu na względy,

słów i obietnic nie odwołuje,

zawsze zdolna do poświęceń.

Nawet zraniona, ugnie się do ziemi,

niosąc balast największy,

lecz nie przeminie, a ciężar odpadnie

lub się o trwałość jej rozbije.

Miłość jaśniej niż złoto świeci

i szczęście większe z jej posiadania,

i chociaż lżejsza zdaje się od złota,

jej waga zawsze je przeważa.

Kupić za złoto jej się nie zdołała,

lecz wciąż ze źródła napływa,

zasila wokół i dookoła,

wszystko i wszystkich ożywia.

Ciemność się kończy, gdzie jasność zaczyna

Można narzekać i nic nie robić,

czekać aż samo się za nas zrobi.

Można poszukiwać i znaleźć w sobie

iskrę, co serce rozgrzeje, wskaże drogę.

Można ją wciąż rozpalać w sobie

i dzielić się tym, co powstanie.

Można odnaleźć światło obok,

w innych odszukać, co idą dalej,

lecz tylko czekać nijak nie można,

bo wtedy serce ciemność ogarnia.

Bywać z czasem

Na ogół samemu podjąć wątek trzeba,

stawiać na szali, rozważać, obierać.

To co na usta rwie się z serca dobyć

i w myśli, w słowie, w czynie,

zawsze w zgodzie z sobą.

We wszystkim po trochu i w całości,

objąć, wypatrzyć, zrozumieć co trzeba

i bez wytchnienia dać radę na tyle,

na ile spokój i oddech wystarczy.

Na czas i w trakcie, choćby z niewiadomą,

którą foton światła, gdy padnie rozjaśni,

oczy otworzy na oścież i przestrzeń,

niczym w odpowiedzi — oto ona,

na tyle otwarta ile dziś należy.

Nie sięga wszak do gwiazd poza myślą,

gdy one same w oku nie zabłysną

i ześlą odpowiednią wiązkę oświecenia.

Miejsce

Myśl wolna i czynna nie utknie na zawsze,

nawet gdy miejsca dla niej zabraknie.

Przenika najgrubsze mury, wędruje

w najodleglejsze punkty, pokonuje

największe przestrzenie. Uwalnia serce

od ograniczeń, gdy między ziemią,

a niebem odnajdzie miejsce w Sercu Boga.

Człowiek człowiekowi

Na wspólnej drodze,

własnej ścieżce, można iść z trudem,

lecz niekoniecznie.

Tam gdzie się ścieżki krzyżują nawzajem,

jeden drugiemu jest przyjacielem, lejże jest o wiele.


Łatwiej też z wiarą, bez lęku o siebie

odnaleźć miejsce, pomocne słowo,

przyjazne dłonie idących obok.


Łatwiej też z wiarą, że ścieżka nie zboczy,

a pewnie prowadzi, dzięki odwadze i pomocy,

która w potrzebie nie zawiedzie.

Natura

Jeszcze wczoraj- nic się nie stało.

Dziś wiatr się burzy, woda, ogień.

Natura nie walczy, a nawołuje do opamiętania.

Na tle jej człowiek niczym kropla mała,

w łączności z nią mocy nabiera.

I choć bez skrzydeł, wielki duchem,

zawsze może wzbić się powyżej

ciasnoty myśli, słów, czynów

i już nie zwlekać, a zrozumieć,

jaka przyczyna, taki skutek.

Mimo, że ziemia wiele już zaznała,

co roku nową darzy nadzieją,

na nowo obradza w cierpliwości swojej.

Ile jej starczy? — nie wiadomo.

W spojrzeniu

Szczegóły, drobne elementy

stopniowo się nakładają,

niczym obraz nie namalowany farbą,

ani ręką, lecz myślą, słowem,

uczuciem i chwilą, która ożywia,

by prosto z natury

urzeczywistnić własny wymiar.

Każdym ważnym elementem

na nowo dopasować,

poskładać w jeden ciąg wydarzeń,

w których zawarty prawdy kawałek,

co każdą cząstkę jej układa

i coraz większy obraz się wyłania.

Całokształt, który w naturze leży,

u podstaw jej samych,

a w połączeniu staje się jasny,

i uwidocznia, to co ukryte czasem bywa.

Serce w rozumie

Wszystko co dobre jest rozpoznawalne,

darzy prawdziwie, warte poznania

i co szkodliwe jest określone,

gdy jednak doświadczy czym jest naprawdę,

o fakt ten może być za wiele.

Nieraz lepiej nie poznać tego,

co przynętą jest na samo poznanie,

gdy nie to piękne, co błyszczące z dala,

a to co pewne i przyjazne zawsze.

W toku

Tuż obok, wokół, dzień jak co dzień

i sprawy jego toczą się zwyczajne,

małe, średnie, czasem przerastają same siebie,

lecz każda chwila łączy je czynnie

we wspólnym ruchu i potrzebie.

Krok za krokiem pośród nich podąża,

lecz wzrok wyprzedza je nieustannie,

by dostosować odpowiednio

i bez zbytniego pośpiechu

doprowadzić w przypisane miejsce.

Bywa nieraz, że dotyk wystarczy,

by czas się toczył,

niczym zwykła kula, która choć

bezmyślnie się toczy,

nie spadnie, gdy się w czas zatrzyma.

Ojciec

Niezastąpiony dla dziecka, cierpliwy, gdy rośnie,

stawia pierwsze kroki, pierwsze potknięcia,

w których uczestniczy, podpiera, uczy, podnosi.

Obserwuje z miłością, by w razie bólu,

płaczu, wkroczyć, wesprzeć, otrzeć łzy z oczu.

Zachęca do wytrwałości w poznawaniu świata,

ludzi, życia, siebie. Wskazuje, pomaga, gdy trzeba,

by upodobniało się do niego.

Świata strony

W dobie szybkich zmian, komputeryzacji,

świat się zadławił własnym postępem

i dostał czkawki.


Skutki są takie jak widzimy,

co nam sprzedają, co wmawiają,

a w rzeczywistości tyle w nas jest,

ile przyjmiemy do własnych serc.


Kiedyś się okaże na czym stoimy,

czy płynnej trasie, czy ruchomych piaskach,

gdy usłyszymy głos wołający na pustyni,

który nam wskaże klucz do zagadki.


W wielkim świecie toczy się

gra na żywym organizmie.

Kwitnie handel, postęp postępuje,

wielkie boom, szybki rozwój

i niepokój co dalej.


Podbój planet, wyścig zbrojeń,

gwiezdne wojny, rodzina w rozkładzie,

dzieci na rozdrożu…

Nie do wiary,

mała szkodliwość społeczna?


Na Księżyc, na Marsa sięga myśl,

ręka, z Ziemią pod stopami,

która Matką, naszymi płucami,

przypisana do nas,

my na życiowym zakręcie…


Dopóki w lesie istnieją wnyki,

zawsze jakieś zwierzątko w nie wpadnie.

Wszystko w jednym

Pośród stałości brzegów i rozprysku wód,

które falując, zmieniają wciąż miejsca,

wiele wypływa z ruchu ich,

rozchodzi się na wszystkie strony świata,

by ponownie powrócić we właściwe brzegi.


Poszum fal, bezmiar i żywotność ich,

nosi i utrzymuje pośród powietrza, wody i czasu.

Chwilami cisza, nim zapanuje nad głosami

burzy ją powiew i włącza w światła poranka.


Cała natura budzi się ze snu, podnosi wolno

i pośród tysiąca świateł i barw,

przyobleczona w nie, czeka na kolejne,

by namalować pełen obraz.


Wzbiera się i rozchodzi na wszelakie strony,

gromadzi po drodze każdy drobny detal,

unosi w sobie i ponownie wydobywa

na powierzchnię, wzbija się i leci swobodnie,

zanosząc serdecznym wołaniem.


Łka i uśmiech niesie, napełnia wszystko

po drodze i utrzymuje razem,

tworząc upewnienie

o przynależności każdego w sobie.

Jasność w uśmiechu

Gdy cały świat się śmieje

i każda część rytmicznie działa,

wszystkim tak samo do śmiechu,

w swobodnym przepływie

pogodnego szyku.


I w każdym momencie jest pewne,

gdy wyrównanym przemierza krokiem,

rzeczowo, sprawnie i bezpiecznie.


Gdy jedna część kroczy w prawo,

druga strona ciągnie na lewo,

to przepoławia się całość

i nic nie wynika z tego dobrego.


I choć bliźniacze strony,

z jednego źródła czerpią w zasadzie,

podlegając podobnym potrzebom,

to żadna zaspokoić nie jest ich w stanie.


Gdy ciągnie każda w swoją stronę,

gubią i rozmieniają cel na drobne,

chwieją się i tracą grunt pod stopami.


Gorzej, gdy więcej jest podziałów

i każda ciągnie i czerpie dla siebie,

aż w końcu nie ma nic więcej,

niż marne realia na pół głodzie.


Nędzne sterty papieru,

papierowe szczęście,

a to co warte zabiegu

znika nieokreślone

i tylko jakieś pragnienie zatarte,

jeszcze gdzieś w samym środku.


Odezwie się czasem lub nawet ono

zanika w utracie prawdziwego smaku,

tego co daje radość i jasność,

tego co daje prawdziwą jakość.


Nie tylko na podniebieniu i języku

jego znamiona są odczuwalne,

ale przebiega po całym ciele,

i kumuluje w każdej komórce.


W każdej tkance zbiera

i staje się pewne, co dobre i jasne,

a wspólnie spożywane,

bez rozdarcia w sobie,

odżywia zdrowo i bezpiecznie.


Głowa muru nie przebije,

lecz zamiast tracić energię,

rozbijając ją o mur,

można odnaleźć wyjście dzięki niej.

Najbogatsza sama w sobie

Nie łatwo służyć będąc u szczytu, choć taka rola głowy,

służyć całemu organizmowi. Serce ma własne miejsce,

niepisane prawa, darząc miłością, ogołaca siebie,

by służyć z pełnym oddaniem i ubogacić cały organizm.

Każdy stawia wieżę

Przyswaja, chłonie domowe ciepło

i wychodzi stopniowo w świat,

który rozciąga się wachlarzem

i włącza w ciąg intratnych spraw.


Z czasem poznaje blaski i cienie,

zbiera z nich ile się da

i sam dokłada z własnych zasobów,

które wyniósł z rodzinnego domu.


Nowe zazwyczaj ciekawe bywa,

nieznane warto spróbować,

przeżyć i poczuć, zaczerpnąć haust,

chociażby tylko chwilowo.


I nawet, gdy zaboli w płucach,

zbyt mocny i chłodniejszy łyk,

to uczy i pobudza,

potrzebę kolejnych, mocnych wrażeń.


Z czasem coraz więcej poznaje

i idzie coraz szybciej, pewniej,

lub jedzie, a im dalej, tym sprawniej,

aż się unosi kurz spod kół.


I pędzi na pełnych obrotach,

w coraz większych i cięższych maszynach

i już nie tylko kurz się unosi,

lecz tworzą rozległe koleiny.


Piesi, którzy idą wzdłuż,

mimo zmęczenia i niepewności,

mają szansę je ominąć

i zdobyć własny szczyt.


Budować wieżę świadomości,

stawiać ją coraz wyżej,

a każdy metr kolejny,

choć bywa ciężki do przebycia,

cieszy, gdy pokonany już

i łatwiej sięgnąć po następny.


Pokonać stopień możliwości,

następne piętro, następny fragment,

w nieustającym pragnieniu,

by znaleźć, poczuć jak najwięcej.


I pną się, dążą coraz dalej,

by dobudować kolejny strop,

dotrzeć do światła, co świeci

na samym szczycie wieży.


I choć budowa mozolnie pnie się,

rośnie do góry i cieszy,

gdy po jej stopniach dochodzą wyżej

i widzą, co wcześniej przeszli.


Aż kiedyś dotrą na sam wierzchołek

własnych możliwości, z góry spojrzą

i odkryją, co było powodem trosk ich.

A wtedy każdy z nich potwierdzi

jak dobrze dojść do mety.

Trud i cel

Im większy trud, tym bliżej cel,

przestrzeń się zdaje obszerniejsza,

a on na równi rośnie z nią

i już nie sposób pozbyć się

z każdym następnym metrem.

Lecz cóż to znaczy, gdy bez niego

można by utknąć w bezczynności

i zgubić to, co ważne jest

w chwili obecnej i przyszłości.


Ciągły więc zryw, wiara dźwiga

i mus wspomaga siłą swą,

by wciąż do przodu szlakiem iść,

co się stopniowo odkrywa.

Nieraz trzeba zatrzymać się, na tyle,

by pokonać opór i wagę tego, co się niesie,

lecz nie za długo niż konieczne,

gdy życie ciągłą drogą pnie się.

Choć z oczu, zawsze w sercu

Z góry napływa, wsiąka w ziemię,

rosą poi, podmuchem wiatru,

energią światła, tęczą przenika,

na łąkach, polach, miejskich trawnikach.

Z dołu wyrasta każdą rośliną,

ku górze pnie się, czerpie z ziemi

i warstwa po warstwie,

stopniowo rozwija się od korzeni,

błyszczy w górze, lecz w dole

część swą posiada nadal.

Każdy wiek

Zbyt piękne są lata dziecięce,

by przekraczać ich

próg przedwcześnie.

Im czas ich dłuższy,

tym czas dorosłości

bywa piękniejszy.


Każdy wiek ma swoje prawa

i starość może być radosna,

gdy nie zabraknie wcześniej radości

i do niej dotrwa, połączy w jeden ciąg,

pozwoli cieszyć się życiem do końca.


Każdy okres może być piękny,

bez upodobniania do drugiego,

mający własny cel i prawa.


Nie można wrócić do lat minionych,

lecz można cieszyć się kolejnymi.


Nie sposób zatrzymać czasu, który minął,

lecz można docenić zalety każdego,

od dzieciństwa po wiek dojrzały

i cieszyć zdobytym doświadczeniem.

Miłość i staranie zamienia wstyd w dumę

Z miłości, odwagi, z poświęcenia

najpiękniejsze powstają dzieła.

Co w cierpieniu się rodzi,

szczęście może przynieść,

co w pracy, w staraniu powstaje,

w efekcie dobro daje.

Każdy otrzymał warsztat możliwości,

może je mnożyć dla siebie, dla innych,

i wiele wydobyć z nich może,

niczym ze skarbca zebranego w sobie.

Każdy otrzymał możność wypowiedzi,

może uczynić z nim co zechce,

mówić na różne sposoby może,

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 23.96