E-book
23.63
drukowana A5
35.84
drukowana A5
Kolorowa
57.87
Bezpieczeństwo zdrowotne w firmie

Bezpłatny fragment - Bezpieczeństwo zdrowotne w firmie

Inspirująca historia firmy wygrywającej z kryzysem


Objętość:
114 str.
ISBN:
978-83-8245-641-7
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 35.84
drukowana A5
Kolorowa
za 57.87

Podziękowanie

Swoje podziękowanie kieruję do całej kadry i wszystkich pracowników firmy PROTEC Sp. z o.o. z Chróścic w województwie opolskim. Jestem pod ogromnym wrażeniem Waszego zaangażowania, lojalności i kreatywności.


Bardzo dziękuję za możliwość naszej współpracy.


Krzysztof Kras

Wstęp

Zadzwonił mój telefon.

Właśnie przed chwilą postanowiłem zakończyć swoją pracę.

Numer nie był mi znany.

Nie wiedzieć dlaczego, odebrałem ten telefon.

Intuicja?


— Dzień dobry!

— Dzień dobry! — odpowiedziałem.

— Poznałem pana na biznesowym spotkaniu jakieś dwa lata temu. Zaciekawiła mnie pańska prezentacja i zakres działania pana firmy. Potrzebuję pomocy w zorganizowaniu imprezy integracyjnej dla ok. dwudziestu pracowników mojej firmy. Wie pan, takiej trochę traperskiej wyprawy — z chodzeniem po lesie i noclegami pod namiotami. Da się to zrobić?

— Dobrze pan trafił! Zajmujemy się takimi wyzwaniami! — w moim głosie na pewno było słychać entuzjazm, bo pojawiła się kolejna okazja do zorganizowania przygody (a ja bardzo lubię organizować takie przygody!).


Dalsza rozmowa potoczyła się standardowo: zdiagnozowałem szczegółowe cele tej imprezy, oczekiwania i potrzeby uczestników oraz ogólne ramy finansowe.


Miała to być jednodniowa gra terenowa w stylu traperskim, z jednym noclegiem pod namiotami.


Przedstawiłem też drugi wariant: trzydniową imprezę w formie scenariuszowej terenowej gry edukacyjnej pt. „Ucieczka z Twierdzy Srebrnogórskiej”, z dwoma noclegami. Do tego zaproponowałem warsztaty podsumowujące tę grę (w trakcie których uczestnicy wyciągają wnioski pod kątem codziennej pracy w swojej firmie), kreatywną sesję diagnozowania problemów oraz pisaną burzę mózgów. Trzeciego dnia (w niedzielę), w turystycznej części imprezy, uczestnicy będą mogli skorzystać z licznych atrakcji turystycznych, jakie oferuje Srebrna Góra i jej okolice.


W efekcie naszej rozmowy zamówiony został drugi wariant.

Impreza odbyła się zgodnie z zaproponowanym scenariuszem.


Gdy dmuchnąłem w gwizdek i wystartowałem grę, zobaczyłem, z jaką energią i zaangażowaniem członkowie patroli ruszyli szukać ukrytych w zakamarkach fortu Wysoka Skała żółtych kopert. Od razu wiedziałem, z kim mam do czynienia!


Od ponad czterdziestu lat organizuję takie imprezy i niejedno już widziałem. Ta gra scenariuszowa była wyjątkowa nie ze względu na program, pogodę czy jakieś niespodziewane sytuacje, ale ze względu na atmosferę, jaką stworzyli jej uczestnicy.


Prezes Zarządu i Dyrektor Generalny (osoba, która wymyśliła takie działanie i zleciła mi jego organizację) dali dobry przykład, angażując się niezwykle w role „zewnętrznych doradców” — nie dlatego, że wcześniej zapewnili duże środki finansowe na zorganizowanie całej imprezy, ale przede wszystkim dlatego, że są (jak się później okazało) ludźmi pełnymi pasji i zaangażowania w każdy aspekt prowadzenia firmy. A pasja i zaangażowanie są zaraźliwe.


Gdy wieczorem usiedliśmy przy ognisku, aby zakończyć naszą grę terenową, wyłonić zwycięzców i wręczyć nagrody, magia fortu zadziałała: na zmęczonych twarzach zobaczyłem radość, wzruszenie, dumę i… zachwyt!


„Zwyciężyliśmy!” — to słowo, które najlepiej opisuje efekt srebrnogórskiej przygody pracowników tej firmy.

Zwyciężyliśmy wszyscy. Połączyliśmy się w synergiczny zespół, który pomimo początkowej rywalizacji pomiędzy patrolami przekształcił się we współpracującą drużynę, połączoną jedną ideą: najważniejsze jest osiągnięcie synergii


„Team” w wolnym tłumaczeniu znaczyRazem każdy osiąga więcej!”

Właśnie to oznacza w praktyce synergię.


Na drugi dzień moje zdumienie było jeszcze większe: punktualnie o godz. 8.30 wszyscy uczestnicy siedzieli w sali szkoleniowej, czekając na warsztaty podsumowujące wydarzenia z poprzedniego dnia. A przecież wszyscy poszliśmy spać około drugiej w nocy. Dla niektórych ośmiokilometrowa górska wędrówka po lesie, odkrywanie tajemnic poszczególnych fortów Twierdzy Srebrna Góra oraz realizacja zadań sportowych, kreatywnych, intelektualnych, traperskich i twórczych też były dużym wyzwaniem. Zwykle w takich okolicznościach na sali siedzi garstka punktualnych, a zdecydowana większość się spóźnia, i to znacznie. Nie w tym przypadku. I to właśnie w tym momencie pomyślałem sobie: To są wyjątkowi ludzie i firma! Zasłużyli sobie, abym potraktował ich wyjątkowo.


Pomimo że sam byłem również bardzo zmęczony intensywnością doznań, koniecznością koncentracji związanej z przebiegiem tej gry, będącej „żywym organizmem” reagującym na dynamiczne zmiany, dałem z siebie wszystko, co najlepsze.


Dzień wcześniej wszyscy byliśmy zmuszeni do adaptacji związanej z nieprzewidywalnością zdarzeń, zmiennych warunków zewnętrznych oraz konsekwencjami decyzji podejmowanych przez patrole — bo taka jest istota gry scenariuszowej tego typu.


Drugiego dnia czekała nas nie mniej ciężka praca — tym razem intelektualna. Każde większe działanie musi być zakończone sesją warsztatową „Wyciągamy wnioski pod kątem codziennej pracy w firmie”. Wysiłek jest po to, aby na bazie doświadczeń wyciągnąć wnioski.


Ja i mój zespół trenerów-instruktorów tej gry zaangażowaliśmy swoje umysły i serca, aby każda minuta warsztatów była maksymalnie wykorzystana i przyniosła wymierne korzyści ich uczestnikom. To samo zrobili wszyscy.


Patrole zapisały swoje mocne i słabe strony oraz wyciągnęły wnioski pod kątem jakości pracy zespołowej oraz indywidualnych postaw. A potem wspólnie popatrzyliśmy na te wnioski pod kątem codziennej pracy w firmie: co należy zmienić, co poprawić, co udoskonalić?


Następnie, „rozgrzani” taką pracą, zrealizowaliśmy grupową sesję diagnozowania problemów i wyzwań, której efekty zdumiały Prezesa Zarządu.

Pracownicy w krótkim czasie otwarcie i odważnie zapisali problemy i „wąskie gardła” (z ich punktu widzenia) oraz określili „ciężar poszczególnych problemów”. Dzięki temu od razu przypisaliśmy priorytety pod kątem realizacji działań naprawczych.

O wielu z tych zapisanych problemów/wyzwań Zarząd nie wiedział ani nie był ich świadomy.


Ostatnim akcentem tej pracy była pisana burza mózgów. Wędrując w całkowitej ciszy wokół stołu z rozłożonymi arkuszami pytań otwartych, uczestnicy przez siedem minut zapisywali kreatywne pomysły rozwiązań problemów/wyzwań zdefiniowanych chwilę wcześniej. Efekt? Ponad 150 pomysłów i sugestii. W 7 min.! Pokażcie mi, proszę, drugie takie narzędzie!


Wieczorem zagraliśmy w grę „Mafia”, w której dobra zabawa łączy się z efektem edukacyjnym. A to nie był jeszcze koniec tej imprezy! Ostatniego dnia, w niedzielę, naszą pracę nagrodziła natura: na błękitnym niebie nie było ani jednej chmurki! Dla mnie było to symboliczne. Energia słońca towarzyszyła nam w zwiedzaniu fantastycznego pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim i spacerowaniu po uroczej Srebrnej Górze, ogrzewała twarze w trakcie luźnych rozmów w małych grupkach (takich bez presji czasu i konkretnego celu).


Gdy żegnaliśmy się przed odjazdem, mieliśmy poczucie, jakbyśmy się znali bardzo długo i byli przyjaciółmi. Ściskając sobie ręce, niektórzy mieli w oczach łzy wzruszenia spowodowane żalem, że nasza przygoda właśnie się skończyła.


Być może nie tylko ja wiedziałem, że to nie jest „Żegnaj”, tylko „Do widzenia” i że to nie koniec, a zaledwie początek wspólnej drogi! W głowie zrodził mi się pewien plan…


Tak właśnie rozpoczęła się historia mojej współpracy z firmą PROTEC Sp. z o.o., z Chróścic w województwie opolskim.


Zakończyliśmy już pierwszą fazę realizacji asysty rozwojowej zaplanowanego na kilka lat twórczej pracy. Osiągnęliśmy już sporo.


Pomimo pandemii (która zaskoczyła nas jak chyba wszystkich) rozwijamy dynamicznie firmę i zatrudniamy nowych pracowników, mamy bardzo dobre wyniki finansowe, wchodzimy na nowe rynki i oferujemy nowe produkty. Zmieniliśmy kulturę organizacyjną, wypłaciliśmy premie specjalne wszystkim pracownikom, założyliśmy Akademię PROTEC, wypracowaliśmy misję, wizję i kanon wartości firmy oraz nowe strategie działania. A to tylko część naszych wyników.


Co było źródłem tego sukcesu i jak go odnieśliśmy?


Dlaczego bezpieczeństwo zdrowotne pracowników stało się podstawowym warunkiem wykorzystania kryzysu gospodarczego do wprowadzenia pozytywnych zmian w firmie i zdynamizowania kolejnego etapu rozwojowego firmy?


Na te właśnie pytania (i wiele innych) odpowiadam w tej książce.


Czapki z głów przed właścicielami i Zarządem firmy PROTEC, że zdecydowali się mi zaufać oraz podjęli duże wyzwanie i ryzyko. Nagrodą jest to, co już osiągnęliśmy. Nie upajamy się sukcesem, celebrujemy jednak w naszych sercach radość!


Pomyślałem sobie, że najlepszym prezentem, jaki mogę wręczyć firmie PROTEC z okazji 30-lecia jej funkcjonowania (jubileusz przypada na rok 2021), będzie ta właśnie książka, opisująca wysiłek wszystkich pracowników włożony w rozwój ich firmy w tak turbulentnym czasie.

Opisane tu dobre praktyki, które wykorzystaliśmy w naszej pracy, mogą być również prezentem dla Ciebie, Drogi Czytelniku!


Dzielimy się szczerze i otwarcie swoimi inspiracjami, doświadczeniami i sukcesami. Skupiamy się na dobrych praktykach, które już jutro możesz wdrożyć w swojej firmie.


To nasz dar dla Ciebie!


Potraktuj tę książkę jako zachętę do proaktywnego działania pomimo wszystko, pomimo tego, czego doświadczamy i co nas jeszcze czeka w niedalekiej przyszłości, pomimo tych wszystkich trudności, kłopotów i nieoczekiwanych zdarzeń.


Co nas nie zabija — to nas wzmacnia!


To jedna z zasad życiowych, którą zaszczepili mi moi kochani rodzice, którzy wspierają mnie z innego wymiaru rzeczywistości. Drugą zasadę wymyśliłem już sam i przekazałem ją mojej ukochanej córce:


Aby coś się mogło stać, to coś się musi dziać!


Jeżeli chcesz wykorzystać kryzysy zewnętrzne jako energię do nowych działań, które przyniosą Twojej firmie sukces, to… działaj pro!


Skorzystaj z zamieszczonych w tej książce praktycznych porad i zapisz swój plan rozwojowy na czas kryzysu — a potem konsekwentnie go zrealizuj. Sukces jest bardzo prawdopodobny!


Zależało mi na tym, aby ta książka była praktyczna.


Pierwsza edycja tej książki jest tylko wstępem do edycji drugiej — poszerzonej, którą zamierzam napisać. Dlatego będę Ci wdzięczny za zapisywanie propozycji i komentarzy. Wielką wartością będą dla mnie uwagi Czytelników, co w tej książce warto dodać, a co zmienić.


Byłoby też wspaniale, gdybyś podzielił się, Drogi Czytelniku, również swoimi dobrymi praktykami, doświadczeniami i sukcesami, adekwatnymi do zakresu tematycznego tej książki. Chętnie umieszczę je w drugiej edycji i w ten sposób wzbogacimy jej treść dla kolejnych czytelników.


Zapraszam do współpracy każdego, kto chce się włączyć do pomocy firmom mającym kłopot z odnalezieniem się w tej trudnej rzeczywistości.


W tym trudnym czasie bądźmy razem i stwórzmy synergiczną sieć firm proaktywnych!


Zapraszam do kontaktu ze mną i życzę korzyści z lektury!

Bezpieczeństwo zdrowotne jako główna potrzeba pracowników w okresie kryzysu

No i stało się!

Niewidzialny wróg zaatakował cały świat z niezwykłą podstępnością!


Coś, co jeszcze rok temu oglądaliśmy tylko na filmach typu „Epidemia strachu”, dzisiaj jest tragiczną rzeczywistością. Pandemia wywołana wirusem Sars-CoV-2 odciska swoje piętno w naszym życiu.


Zagrożeni czujemy się wszyscy i to praktycznie w każdym miejscu przebywania i w różnych obszarach naszego życia. Jeden z tych obszarów jest szczególnie wrażliwy na działania tego wirusa — to gospodarka.


Coś, co stanowi podstawę bytu każdego człowieka, zostało zatrzymywane na dłuższe lub krótsze okresy w wyniku decyzji Państwa, które dramatycznie poszukuje różnych sposobów i środków ochrony zdrowia i życia swoich obywateli.


Wydaje się, że nie ma wyboru i trzeba sięgać po środki prawie ostateczne. Tyle tylko, że okazuje się, iż nie zawsze są one dobrze przemyślane i profesjonalnie wdrażane. Po roku funkcjonowania w okresie pandemii i zebraniu wielu doświadczeń różnych państw czas zweryfikować te strategie, które nie są już wystarczająco skuteczne.


Jedną z takich strategii jest lockdown: drakońskie obostrzenia, nakazy i zakazy, które w dobrej intencji zostały wprowadzone w początkowej fazie pandemii. Obecnie w wielu branżach całkowicie zatrzymują rzeczywistą działalność gospodarczą co budzi wiele kontrowersji.


Firmy w takich branżach, jak: gastronomia, hotelarstwo, organizacja eventów czy fitness, branża szkoleniowa czy te działające w kulturze zagrożone są bankructwem. Prawie wszystkie pozostałe branże wpadają w coraz większy kryzys, a masowe zwolnienia pracowników są prawdopodobnie kwestią czasu.


W gabinetach wielu prezesów i właścicieli firm codziennie odbywają się narady strategiczne na temat działań ratunkowych, których celem jest uruchomienie różnych instrumentów zarządzania kryzysowego.


Utrzymanie rentowności firmy i poziomu zatrudnienia pracowników to teraz dla wielu firm główny cel strategiczny. Tak sprecyzowany cel ma jednak słabość: jest pasywny i wychodzi z przestrzeni lęku.


Podświadomie boimy się zagrożeń, które mogą zmusić nas do redukcji zatrudnienia oraz spadku rentowności firmy, dlatego chcemy przynajmniej utrzymać to, co mamy do tej pory, albo — mówiąc inaczej — nie chcemy nic stracić.


Jest to strategia obronna. Ona nie porywa, nie dodaje energii, prawdopodobnie nie daje też szansy na wzrost czy rozwój. W takiej strategii nie ma oczywiście nic złego i rozumiem, że w niektórych okolicznościach trzeba ją zastosować, bo innego wyjścia nie ma. Obronienie firmy przed groźbą bankructwa już jest wielkim sukcesem.


Doskonale rozumiem taką sytuację, bo sam przeżyłem w swojej firmie okres, gdy z powodu okoliczności zewnętrznych (których nie dało się przewidzieć i na które nie miałem żadnego wpływu) walczyłem tylko o jej przetrwanie, i wiem, jaki byłem z siebie dumny, gdy tę firmę uratowałem.


W lutym 2020 r. wszyscy byliśmy zaskoczeni tym, co się wydarzyło. I wtedy wiele firm zastosowało najpierw strategię obronną. Było to tym bardziej zrozumiałe i rozsądne, że pierwszy raz od dawna pandemia zaatakowała nas na taką skalę. Nikt nie wiedział, co się wydarzy za miesiąc czy dwa, jak ta sytuacja będzie się rozwijać dalej, jakie jeszcze inne zagrożenia mogą wystąpić itp. W takich warunkach trudno myśleć o rozwoju, sukcesie czy ekspansji firmy.


Po pewnym czasie wiedzieliśmy jednak już trochę więcej, a gospodarka została w części odblokowana po całkowitym zamknięciu. I to był właśnie ten moment, kiedy można było pomyśleć o nowej strategii — tej aktywnej, wychodzącej z przestrzeni odwagi.


Wiem, że wtedy wiele firm zdecydowało się wprowadzić taką strategię, dostrzegając szanse stwarzane przez kryzysy. Zdecydowana większość jednak albo nie wychwyciła tego momentu, albo nie wiedziała, jak pozytywnie wykorzystać kryzys. Nie chcąc ryzykować, przeszła ze strategii obronnej na strategię przetrwania.


Nie wszyscy zarządzający potrafią zobaczyć w zagrożeniach pandemii i kryzysu gospodarczego szansę na zmiany i rozwój firmy. Aby tak się stało, konieczne jest pozytywne spojrzenie na kryzys: spojrzenie pod kątem możliwości, jakie może on przynieść. To kwestia odpowiedniego nastawienia mentalnego.


W niektórych branżach takie myślenie nie jest jednak możliwe, ponieważ jakiekolwiek posunięcia uniemożliwiają im działania rządu, który w zamian niestety nie oferuje firmom wystarczającej pomocy albo nie udziela im jej wcale.


Sytuacja firm z tych branż jest dramatyczna, dlatego się nie dziwię, że podejmują one działania wręcz desperackie, by obronić się przed bankructwem. Walka o przetrwanie to jedyne, co tym firmom pozostaje — żadne pozytywne myślenie, szukanie szans czy możliwości rozwoju nie wchodzi tu w grę.

Dla tych firm powinno się stworzyć specjalny program ratunkowy, bo bez zewnętrznej i kompleksowej pomocy same sobie nie poradzą.


Kilka takich firm wspieram i wiem, w jakiej są sytuacji. Bywa tak, że cała kilkudziesięcioletnia praca, jaką właściciel włożył w wybudowanie małego hotelu z basenem, za chwilę może zostać całkowicie zmarnowana, bo wszystkie oszczędności zostały już wyczerpane, banki nie chcą udzielić kredytu, a miesięczne koszty stałe (które trzeba opłacać terminowo) rujnują finanse firmy.


Co pozostaje? Bankructwo? Depresja? Samobójstwo? To są prawdziwe tragedie i rozumiem, jak się właściciele takich firm czują, co przeżywają, w jakim są stanie psychicznym.


Dlatego zaznaczam, że spojrzenie na kryzys, opisywane w dalszej części tej książki, nie jest propozycją dla firm, które przeżywają najtrudniejszy okres w swojej historii lub są o krok od bankructwa. W takim przypadku potrzebne jest zupełnie inne wsparcie i pomoc zewnętrzna, głównie ze strony państwa.

Kryzys może być szansą wprowadzenia pozytywnych zmian w firmie

W firmach, które nie są zagrożone bankructwem, również odbywają się narady, sesje kreatywne i dyskusje. Cel tych spotkań jest jednak inny: zmiana strategii działania firmy w taki sposób, aby energię zmian dokonujących się na świecie w wyniku pandemii wykorzystać jako „wiatr wyostrzający żaglówkę”.


Ten sam wiatr może wywrócić żaglówkę lub też wyostrzyć ją i pozwolić szybciej dotrzeć do bezpiecznego lądu.


Warunek konieczny do wykorzystania siły zmian w sposób pozytywny to mądrość i kompetencje właścicieli, zarządu i kadry zarządzającej firm. Jedno jest pewne: najważniejsi są pracownicy.


Utrzymanie miejsc pracy i zadbanie o bezpieczeństwo zdrowotne wszystkich pracowników jest obecnie jednym z kluczowych zadań w każdej firmie.


Potwierdzają to najnowsze badania, które przeprowadziła ICAN Reasearch na zlecenie firmy Medicover (wykonane w Polsce wiosną 2020 r.). Były to badania jakościowe, zatytułowane „Zdrowa Firma”.


Miały one na celu uzyskanie odpowiedzi na temat biznesowych potrzeb pracodawców w zakresie dbałości o zdrowie pracowników. Badacze zrealizowali kilkanaście pogłębionych wywiadów z dyrektorami HR w reprezentujących różne branże firmach działających w Polsce.


Przedstawiam krótkie omówienie wyników tych badań wraz z cytatami, które zaczerpnąłem z ciekawego artykułu zamieszczonego na stronie internetowej firmy ICAN 


Główne przesłanie wynikające z tych badań brzmi:

Pracownicy zmienili swoje oczekiwania względem pracodawców dotyczące zarówno opieki medycznej i bezpieczeństwa, jak i pozostałych prozdrowotnych benefitów. Obejmują one zmodyfikowany i odpowiednio szerszy zakres niż dotychczas.

Podkreślam: pracownicy zmienili swoje oczekiwania. To bardzo ważne, ale nie każdy właściciel firmy zajęty jej ratowaniem te zmiany dostrzegł.


Oczywiście pracownicy zmienili swoje oczekiwania w wyniku sytuacji zewnętrznej i zrobili to najczęściej nieświadomie, niemniej jednak pracodawcy nie powinni lekceważyć tych nowych oczekiwań pracowników, a wsłuchać się w głosy ekspertów, którzy te zagadnienia profesjonalnie badali.


Przedstawiam w skrócie wnioski dotyczące głównych trendów i aktualnych oczekiwań pracowników w zakresie zdrowia (jakie obserwują obecnie pracodawcy) a także przykłady dobrych praktyk (nie tylko z okresu pandemii) oraz innych inicjatyw prozdrowotnych w firmach.

Zdrowotne trendy roku 2021

Główne trendy zdrowotne to:


— Potrzeba zachowania stanowisk pracy,

— Dbałość o zdrowie,

— Dobrostan pracowników,

— Cyfrowe wsparcie prozdrowotne.


Trend 1: potrzeba zachowania stanowisk pracy.


Pracownicy boją się utraty pracy, czyli po prostu zwolnień. Zagrożenie to codziennie wzmacniane jest przez media i opinie różnych ekspertów dotyczące nadchodzącego kryzysu i bezrobocia, które będzie jego wynikiem.


Słynna Piramida Maslowa określa potrzeby fizjologiczne jako te najniższego rzędu. I chociaż teoria ta obecnie często jest podważana (jak wiele teorii, które do niedawna nie podlegały dyskusji i były wykładane na uczelniach jako obowiązujące), to trudno nie zgodzić się z logiką twierdzenia, że najważniejsze dla życia człowieka jest zdobycie pożywienia.


Jeżeli pracownicy boją się utraty miejsca pracy i bezrobocia, to właśnie dlatego, że boją się tak naprawdę tego, że mówiąc potocznie: „nie będą mieli co do garnka włożyć”. Najważniejsze pytanie, jakie w tej sytuacji stawia sobie każdy człowiek, brzmi: jak wyżywić siebie i rodzinę?


Następne są potrzeby bezpieczeństwa, czyli m.in. konieczność posiadania „dachu nad głową”. W tej właśnie kategorii mieszczą się potrzeby mieszkaniowe.


W okresie prosperity wielu ludzi wzięło kredyty na zakup mieszkania lub wybudowanie domu, bazując na stabilnej sytuacji materialnej, jaką mieli i myśleli, że będą mieć ją zawsze. W takim myśleniu utwierdzały wszystkich reklamy i ogólne przekonanie, że żyjemy w cywilizacji prosperity i nieustannego rozwoju. Taki obraz został wykreowany i skutecznie wprowadzony do podświadomości każdego z nas.


Nie dziwię się skuszonym niezwykłą okazją oferowaną przez banki Polakom, że wzięli kredyty we frankach szwajcarskich. Sam byłem tak zachęcany, ale na szczęście nie uległem temu. Zaciągnąłem kredyt złotówkowy, aby wykonać duży remont swojego domu (oczywiście dom został objęty hipoteką).

Na szczęście kredyt ten spłaciłem już w całości i odzyskałem swój dom.


Nie wszyscy mieli takie szczęście, więc nie mając pieniędzy na szybszą spłatę kredytu, wpadli w spiralę zadłużenia. Znikąd nie było widać pomocy. To stało się przyczyną wielu tragedii.


W roku 2021 pojawiło się realne zagrożenie utraty miejsc pracy lub bankructwa wielu firm. Firmy mikro, małe lub średnie są obecnie najbardziej na to narażone. Wygląda też na to, że są one wręcz systemowo niszczone. To powoduje, że wielu ludzi nie ma już pieniędzy na comiesięczne spłaty rat kredytowych. Czy można liczyć w tej sytuacji na realną pomoc banków? Śmiem twierdzić, że raczej nie.


Bardziej prawdopodobny jest scenariusz przejmowania domów i mieszkań objętych hipoteką przez banki a następnie sprzedawania tych nieruchomości za niską cenę tym nielicznym, którzy dysponują dużym kapitałem i tylko czekają na takie okazje.


Bez zarabiania minimalnej kwoty gwarantującej zaspokajanie potrzeb fizjologicznych i potrzeby bezpieczeństwa zagrożony jest realnie byt tysięcy rodzin w Polsce. Zniszczenie klasy średniej będzie miało katastrofalne skutki nie tylko dla gospodarki i finansów państwa — przyniesie również fatalne skutki społeczne. To bardzo duże zagrożenie ograniczeniem wolności i prawa do własności.


Dlatego obrona tych wartości jest teraz tak ważna, a wsparcie dla sektora MŚP jest kluczowe. To zadanie dla wszystkich, którzy mają wpływ na funkcjonowanie gospodarki: polskiego rządu, organizacji i doradców biznesowych, polityków, organizacji pozarządowych i samych firm z tego sektora.


Obserwuję heroiczną walką polskich firm o utrzymanie się na rynku i zachowanie stanowisk pracy. Stosują one kreatywne rozwiązania, które niektórzy nazywają „kombinowaniem”. Uważam kreatywność za wielki zasób polskich firm. To właśnie ta cecha nas wyróżnia i powoduje, że dzielnie stawiamy opór niewidzialnemu wrogowi.


Jeżeli firma zagrożona jest bankructwem, to pracownik zarabiający w niej pieniądze na byt swojej rodziny zastanawia się, kiedy zostanie zwolniony albo kiedy obetną mu pensję. I takie pytania stawia sobie codziennie!


To powoduje ogromny stres, który mocno osłabia naturalną odporność organizmu człowieka. To z kolei bardziej naraża go na infekcję tym podstępnym wirusem lub może być przyczyną wielu innych chorób zagrażających życiu.


W sytuacji, gdy z powodu zapaści służby zdrowia w Polsce leczenie osób chorujących na inne choroby jest utrudnione, nie można się dziwić, że umieralność zaczęła gwałtownie rosnąć od jesieni 2020 r.


Stres obniża wydatnie jakość i wydajność pracy, co przekłada się na gorsze wyniki finansowe firmy. A to przyspiesza widmo bankructwa firmy lub zmusza pracodawców do zmniejszania zarobków pracowników.

Tworzy się błędne koło.


Wydaje mi się, że szukanie wyjścia z tego błędnego koła to obecnie jedno z najważniejszych zadań każdej firmy. Potrzebne są do tego większe zasoby finansowe i intelektualne, a poszukiwanie rozwiązań w tym zakresie leży w najlepszym interesie firmy.


Jestem też pewien, że pracownicy to doceniają — widzę, jak rewanżują się dużym poziomem lojalności, zaangażowania i odpowiedzialności. Najpierw jednak firma powinna pomóc pracownikom w tym trudnym dla nich okresie — bo to pracownicy są najważniejsi!


Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że właściciele małych firm i firm mikro sami potrzebują pomocy. Chcą oni utrzymać poziom zatrudnienia nie tylko dlatego, że jest to warunkiem otrzymania wsparcia z kolejnych „tarcz antykryzysowych” oferowanych przez państwo. Po prostu czują się odpowiedzialni nie tylko za swój biznes, ale także za los swoich pracowników i ich rodzin.


W sytuacji wprowadzenia kolejnego lockdownu (jeszcze dłuższego niż ten wprowadzony wiosną roku 2020) właściciele często nie mają już innego wyjścia niż zwalniać pracowników, by ratować siebie i swoje firmy. I trudno się temu dziwić, bo takie podejście jest logiczne i zrozumiałe. Jednak jest to zjawisko bardzo niebezpieczne, a skutki mogą być nieodwracalne.


Jest jeszcze jedna potrzeba związana z bezpieczeństwem, którą określiłbym jako fundamentalną, a która jest bardzo często nieuświadomiona, chociaż wydaje się tak oczywista — to potrzeba bycia zdrowym.


Jakie życzenia noworoczne najczęściej słyszymy w trakcie zabawy noworocznej? Czy nie są to czasem życzenia zdrowia, szczęścia, pomyślności?!

Na pierwszym miejscu zawsze jest zdrowie. Dlaczego?


Jestem pewien, że w tym roku życzenie komuś zdrowia ma zupełnie inny wymiar aniżeli jeszcze rok temu. Banalne — wydawałoby się — życzenie nabiera po doświadczeniach tej pandemii prawdziwego sensu, bo dotyka kwestii „być albo nie być”.


Zawsze miałem świadomość, że człowiek tak naprawdę nie ma żadnych problemów — z wyjątkiem jednego, prawdziwego, jakim jest choroba (szczególnie poważna choroba jest wielkim problemem, bo nie pozwala pracować). Często powtarzam swojej córce, że jeżeli jako rodzina jesteśmy zdrowi, nie musimy się martwić o nasz byt, a każdy problem jest do rozwiązania.


Gdy jestem zdrowy, to jestem kreatywny, mam energię do działania. I nawet choćbym miał „iść do lasu i zbierać chrust”, aby jakoś „związać koniec z końcem”, to zawsze sobie poradzę.


Takiego myślenia nauczyłem się od moich kochanych rodziców.

To pokolenie wojenne doświadczyło niewyobrażalnej biedy i zmuszone było do kreatywności w poszukiwaniu pieniędzy na zwykłe, codzienne życie.


Pamiętam jak z tatusiem robiliśmy „pałace kultury” z zapałek, albo „żyrandole” z drutu strzałowego (taki cienki drut używany dawniej w kopalniach węgla kamiennego).Takie to „cudeńka” sprzedawaliśmy znajomym i w ten sposób dorabialiśmy, aby żyło nam się trochę lepiej. Tata i mama powtarzali mi stale: synku, zdrowie jest najważniejsze! Jak będziemy zdrowi, to ze wszystkim zawsze sobie poradzimy!


Teraz ja powtarzam to swojej córce, która urodzona w wolnej Polsce do niedawna nie mogła zrozumieć tego, że może zabraknąć pieniędzy na podstawowe potrzeby i istnieje sytuacja w której może być zagrożony byt rodziny.


Któż z nas mógłby się spodziewać jeszcze w styczniu 2020, że niektórzy nasi sąsiedzi zbankrutują, a inni stracą pracę bez jakiejkolwiek alternatywy znalezienia nowej? Czy było do wyobrażenia, że nagle będziemy oszczędzać wodę, gasić światło i ograniczać „szał zakupów”, bo widmo kryzysu zapuka do naszych drzwi?


Przecież tak się właśnie dzieje. Tu i teraz: dzisiaj!

I nagle uświadomiliśmy sobie, co w życiu jest najważniejsze: zdrowie!

Bo jeżeli nie masz zdrowia, to nie poradzisz sobie z niczym — prawda?


Trend 2: dbałość o zdrowie.


Wiele firm już przed pandemią zauważyło trend dbałości o zdrowie i wprowadziło wiele benefitów związanych z zapewnieniem zdrowia bądź zastosowało działania profilaktyczne. Najczęściej są to jednak koncerny lub duże firmy, z profesjonalnie działającymi działami HR lub personalnymi, posiadające zasoby finansowe, organizacyjne i intelektualne. Firmy takie uczyniły z tego trendu swoją mocną stronę i postanowiły aktywnie wykorzystać takie możliwości.


Zaryzykuję tezę, że dzisiaj dbałość o zdrowie to nie jest już kwestia trendu czy mody, ale sprawa fundamentalna — i to nie tylko dla koncernów i dużych firm. Obszar ten staje się dzisiaj ważny dla każdej firmy, również tej średniej lub małej. Oczywiście przy zachowaniu odpowiednich proporcji.


W interesie firmy jest zadbanie o zdrowie jej pracowników — największy kapitał firmy. Przecież to od pracodawców zależy między innymi bezpieczeństwo i higiena pracy w firmie. Każda firma powinna zrobić to w takim zakresie, na jaki ją stać — warto nawet zrobić cokolwiek, aby nie narazić się na bardzo negatywne konsekwencje wynikające z „grzechu zaniechania”.


Ideą tej książki jest uświadomienie tego pracodawcom oraz pokazanie dobrych praktyk, a także działań, jakie można podjąć. Niech każdy czytelnik wybierze sobie z tego katalogu konkretnych działań, to, na co go stać i co jest w jego mocy.


Każda firma musi sprostać restrykcjom i zaleceniom wydanym przez Sanepid na podstawie wytycznych WHO. Tu nie ma wyboru — to jest konieczność. Zaraz potem zastanowić się trzeba nad tym, co jeszcze możemy zrobić, aby obszar BHP (jeszcze do niedawna tak niedoceniany i spłycany, czasem wręcz ośmieszany) wzmocnić do najwyższego poziomu. Bo teraz pracownicy tego oczekują, wręcz to wymuszają.


Pomysłów na takie działania może być wiele. Być może wystarczy tylko spotkać się z osobą odpowiedzialną za BHP i wspólnie zastanowić się nad tym, co możemy w tej kwestii zmienić, poprawić, dodać?


Trend 3: dobrostan pracowników.


Czasami słyszę: „Dobrostan!? A któż by się tym zajmował!?

Przecież to na pewno nie jest rola pracodawcy! To prywatna sprawa pracownika, bo to jest jego życie i on sam jest za nie odpowiedzialny!”.


Zgadzam się z tym, że każdy człowiek jest odpowiedzialny za swoje życie i swój dobrostan. Firma nie może brać za to odpowiedzialności ani zajmować się tym bez zgody lub prośby pracownika.


W sytuacjach wyjątkowych, ekstremalnych (a taką sytuację mamy obecnie) firma może rozważyć, czy chce i może pracownika w tym aspekcie wesprzeć, o ile on takiego wsparcia potrzebuje i oczekuje.


Dobrostan jest ściśle związany ze zdrowiem psychicznym. Jeszcze przed pandemią badania wyraźnie pokazywały, że ze zdrowiem psychicznym wśród Polaków jest coraz gorzej. Coraz częściej słyszeliśmy o depresjach — i to nie tylko u celebrytów, sportowców czy ludzi kultury. Dziś choroba ta dotyka już większość grup społecznych i wiekowych, również dzieci.


Depresja stała się problemem cywilizacyjnym nie tylko w Polsce. Specjalistów z tego obszaru (psychologów, psychiatrów) brakuje, a prognozy w tym zakresie są coraz gorsze — i to są fakty. Wieloletnich zaniedbań w zakresie edukacji specjalistów tego typu nie da się szybko nadrobić. Samo większe otwarcie się i ułatwienia w podjęciu u nas pracy przez specjalistów z innych krajów zapewne nie przyniesie szybko pożądanych rezultatów.


Jeżeli pracodawca naprawdę uważa swoich pracowników za największy kapitał, to może wspierać pracowników w ich dbałości o zdrowie psychiczne.


W początkowej fazie pandemii lęk przed utratą pracy spowodował ogromny stres u większości ludzi. Nikt z nas przecież nie wiedział, o co chodzi, co nas czeka i jak długo to będzie trwało. Zastanawiałem się, jak każdy: co zrobić? Przypomniałem sobie słynne pytanie zadane przez właściciela plantacji papryki ówczesnemu premierowi Polski, pytanie: „Jak żyć, Panie Premierze?”.


Mam wrażenie, że dzisiaj wielu ludzi zadałoby to pytanie obecnemu premierowi Polski, gdyby tylko była ku temu okazja.


Obecnie zadziałał już „syndrom wyparcia”, a pomimo tego poziom stresu bardzo faluje. U wielu ludzi wciąż utrzymuje się on na niebezpiecznie wysokim poziomie, zagrażającym ich zdrowiu i życiu.


Owo „wyparcie” polega na tym, że stopniowo przyzwyczajamy się do tzw. nowej normalności i oswajamy się z codziennymi zagrożeniami. Inaczej w ogóle nie moglibyśmy funkcjonować w miarę normalnie. Przedłużająca się „kwarantanna narodowa” powoduje coraz większe zniecierpliwienie, a czasem wręcz wzmaga chęć buntu przeciwko niemądrym zakazom i nakazom, które, niestety, często wprowadzane zostają nagle, chaotycznie i nielogicznie. Politycy różnych opcji nie ułatwiają sprawy, często dając zły przykład i nie stosując się do zasad, które sami wprowadzają, niejednokrotnie naginając polskie prawo.


Trend 4: cyfrowe wsparcie prozdrowotne.


Kluczową rolę w tym zakresie odgrywają działy IT, które sprzęgają dbałość o zdrowie z najnowszymi zdobyczami technologii.


Tworzone są na przykład programy oparte na takich formach jak GrywalizacjaGraEdukacja.


Grywalizacja jako nowatorska forma edukacyjna stała się już w Polsce popularna i stosowana jest w wielu firmach. Koncepcja ta wykorzystuje rywalizację jako czynnik uatrakcyjniający edukację dorosłych. Do takiej rywalizacji wykorzystuje się komputery i inne narzędzia informatyczne.


Koncepcja GryEdukacji bazuje na wykorzystaniu różnego rodzaju gier, których podstawą jest współpraca ich uczestników w ramach mniejszych zespołów.

Opracowałem taką koncepcję, wykorzystując moje doświadczenia z wieloletniej pracy harcerskiej, gdzie organizacja gier jest jedną z najważniejszych i najskuteczniejszych form edukacji. Gry takie mogą być organizowane w pomieszczeniach lub w terenie. Tworzymy też gry planszowe dopasowane do potrzeb i specyfiki firm, którym zaoferowaliśmy atrakcyjne formy edukacji.


Atrakcyjność formy jest tak samo ważna jak zawartość merytoryczna przedsięwzięcia o charakterze edukacyjnym. Atrakcyjne formy zajęć mają dużo większą skuteczność aniżeli popularne prezentacje szkoleniowe lub suche wykłady, a pracownicy firm chętniej w nich uczestniczą.


Taka forma edukacji oparta jest na teorii o nazwie „Cykl Kolba”, przedstawiającej ważną kolejność działań edukacyjnych:


Doświadczenie > Refleksja > Wiedza > Praktyka


Ta dziewiętnastowieczna teoria powraca dzisiaj do łask i coraz częściej firmy szkoleniowe i różne instytucje zajmujące się edukacją ze skutkiem ją stosują.


Ponieważ (miejmy nadzieję, że chwilowo) nie można obecnie organizować tego typu gier „w realu”, przenieśliśmy się to do świata wirtualnego, wykorzystując komunikatory internetowe i inne narzędzia informatyczne. I to jest właśnie cyfrowe wsparcie — trend bardzo aktualny.


Kolejnym związanym z trendem cyfrowym wyzwaniem dla firm w kontekście prozdrowotnym jest efektywne i szybkie dotarcie — oczywiście za pośrednictwem nowoczesnych kanałów przekazu oraz nowatorskich technologii — z informacjami do pracowników.


Duże, służące do informowania, inspirowania i wyjaśniania telewizory na halach produkcyjnych to nie jest już „fanaberia i wyrzucanie pieniędzy” — to konieczność. Znana wszystkim typowa tablica korkowa już nie wystarczy.


Innowacyjnym pomysłem jest stworzenie wewnętrznej platformy społecznościowej w firmie (trochę na wzór portali społecznościowych). Pracownicy mogą się wzajemnie inspirować, dzielić wiedzą i doświadczeniami — również w zakresie zdrowego stylu życia — ten potencjał pracowników jest zwykle ogromny i często w ogóle niewykorzystany.

Obrona małych i średnich firm

Najgroźniejszym zjawiskiem jest coraz większy brak zaufania do elit rządzących — nie tylko tych polskich, ale również do instytucji i organizacji ogólnoświatowych.


W tej sytuacji szczególnie właściciele firm małych i mikro ulegają permanentnemu stresowi, co pogarsza ich sytuację. Oni martwią się na co dzień nie tylko o swój byt, ale także o byt swoich pracowników oraz ich rodzin. Wiem to, bo prawie codziennie rozmawiam z właścicielami takich firm i stąd znam ich sytuację.


Sektor małych i średnich firm jest kluczowy, gdy chodzi o płacenie podatków i o miejsca pracy. Mam wrażenie, że obecnie oferowana pomoc dla tego sektora jest dalece niewystarczająca i nieodpowiednio skonfigurowana. To jest bardzo groźne dla Polski.


Najwyższa pora, aby to zmienić. Dużą rolę do odegrania powinny mieć tu organizacje biznesowe, ale też samoorganizowanie się przedsiębiorców wokół inicjatyw związanych z proponowaniem i lobbowaniem dobrych rozwiązań w zakresie realnej pomocy państwa. Warto to zrobić, póki nie jest jeszcze za późno.


Nieprzypadkowo poruszam ten temat, bo bez systemowej pomocy państwa same pozytywne i heroiczne czasem działania polskiego biznesu nie będą wystarczające, a rozwiązania proponowane w dalszej części tej książki mogą nie wystarczyć.


Jeśli państwo polskie stanie na wysokości zadania i zrobi to, co do niego należy, to wtedy firmy zrobią swoje. Jestem tego pewien!


Mam ogromny szacunek do polskiego biznesu, który w tak trudnych czasach wykazuje się wielką odpowiedzialnością, kreatywnością, poświęceniem i zaangażowaniem. Znam wiele przypadków, kiedy w sytuacji całkowitego braku przychodów właściciel firmy bierze kolejny kredyt na opłacanie jej kosztów stałych, ponieważ chce za wszelką cenę utrzymać zatrudnienie pracowników, bo czuje się za nich odpowiedzialny.


Kondycja psychiczna w firmach jest bardzo osłabiona także z powodu nieustannej presji wywoływanej koniecznością szybkiego działania i zwiększoną liczbą zadań.


Dodatkowymi niekorzystnymi czynnikami są: niepewność sytuacji, konieczność wyjścia ze „strefy komfortu” i dokonywania radykalnych czasami zmian, a także podejmowanie dużego ryzyka i większa odpowiedzialność.


Dochodzi do tego „presja domu”, czyli strach okazywany przez członków rodziny. Właściciel firmy jest często jedynym żywicielem rodziny, a bankructwo jego firmy oznacza bankructwo wielu ludzi.

Świat pracy i domu przenika się dzisiaj silniej niż kiedykolwiek

Teza ta wynika z przeprowadzonych badań oraz również z moich osobistych wieloletnich obserwacji. Zjawisko to wzmacniane jest obecnie potrzebą wprowadzenia pracy zdalnej, która staje się coraz bardziej konieczna i coraz powszechniejsza.


Opisane wyżej zjawisko wpływa w sferze zawodowej na:


— malejącą wydajność,

— niższą motywację,

— groźbę wypalenia zawodowego,

— większą absencję w pracy,

— obniżone morale pracowników,

— większą ilość konfliktów międzyludzkich,

— zwiększone prawdopodobieństwo wypadków przy pracy.


Kto i jak ma na takie wyzwania odpowiedzieć? Odpowiedź nie jest prosta ani jednoznaczna.


Z jednej strony jest to odpowiedzialność rządu polskiego i klasy politycznej — twórców prawa i warunków do działania dla firm. Rolą każdego rządu jest pomagać i wspierać, a już na pewno nie przeszkadzać. Do tego trzeba dodać jeszcze odpowiedzialność rządu za gwarancję możliwości funkcjonowania firm w sytuacji całkowitego zablokowania lub częściowego ograniczenia ich działalności.


drugiej strony za sprostanie tym wyzwaniom odpowiada każdy z nas — poprzez podejmowanie codziennych decyzji, szukanie rozwiązań, wykonywanie większej ilość działań, pracowitość, zgłaszanie się do specjalistów po pomoc, poszukiwanie wiedzy, koncentrowanie się na pozytywach, budowanie solidnych więzi rodzinnych i przyjacielskich.


Z trzeciej strony swoją rolę w tym zakresie ma równie pracodawca. W imieniu pracodawcy odpowiedzialność za takie wsparcie spada czasem na dział personalny lub HR. W przypadku małej firmy nie ma takiego wyboru — za podjęcie tego wyzwania odpowiedzialny jest sam właściciel firmy.


Firma może dać wsparcie przede wszystkim w zakresie kondycji mentalnej. Z tym zagadnieniem ściśle powiązana jest kwestia stresu.


Stres to napięcie w ciele.


Jest to jedna z koncepcji dotycząca tego, jak powstaje stres. Poznałem ją dzięki znakomitemu znawcy tego tematu — Colinowi Sissonowi z Nowej Zelandii. Utożsamiam się z tą koncepcją, bo miałem przyjemność współpracować z Colinem przez ponad dziesięć lat. Do dzisiaj wykorzystuję wiele zaproponowanych przez niego bardzo skutecznych narzędzi z zakresu radzenia sobie z emocjami i stresem.


Każda sytuacja jest w istocie neutralna. Dopiero człowiek myślący o jakiejś sytuacji nadaje tej sytuacji osobiste znaczenie i odbiera ją jako pozytywną lub negatywną. To główne założenie tej koncepcji.


Jeżeli człowiek pomyśli negatywnie, automatycznie uruchamia się stres spowodowany negatywnymi emocjami. Powtarzam: emocje powodują odpowiednie reakcje w ciele fizycznym, które uruchamiają adekwatne zachowania, manifestujące się w otoczeniu. Otoczenie reaguje na takie zachowanie i tworzy kolejną sytuację, na którą człowiek reaguje swoimi myślami i… tak w koło.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 35.84
drukowana A5
Kolorowa
za 57.87