E-book
15.75
drukowana A5
25.8
drukowana A5
Kolorowa
46.15
Zwykły Plagiat

Bezpłatny fragment - Zwykły Plagiat


Objętość:
37 str.
ISBN:
978-83-8431-860-7
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 25.8
drukowana A5
Kolorowa
za 46.15

„Broń Masowego Wrażenia”


Może będziesz święty, a może niegrzeczny

Może dziś odejdziesz, a może będziesz długowieczny

Może zmienisz twarz, a może całe ciało

Może to jednak będzie zdecydowanie za mało

Może będziesz prawdziwa, a może będziesz kłamać

Może będziesz z kimś, a może będziesz sama

Może zmienicie kraj, a może nawet życie

Może wtedy wszyscy już w siebie uwierzycie

Może wyjmiesz sobie swój kręgosłup moralny

To będziesz jako „człowiek” wnet przystosowywalny

Może zmienisz głowę, a może wyjmiesz oczy

Wtedy już nikt na świecie cię nigdy nie zaskoczy

Może zaprzecie się trzy razy samych siebie

A wtedy już będziecie w usatysfakcjonowanym niebie

Może będziecie prawdą taką jaką widzicie

I zaczniecie umilać sobie nawzajem życie

DO LUDZI

„Dopiero”

Dopiero, gdy jesteś piękny młody zdrowy łatwy i przyjemny

Rozbudzisz w większości pokłady przynależności

Dopiero wtedy tobie uwierzą i zaufają bezwzględnie

Oddadzą ci pieniądze ostatnią koszulę ciało oraz kości


Tolerancja + akceptacja = populizmu demonstracja

Akceptacja + tolerancja = propagandy mistyfikacja


Dopiero, gdy jesteś sobą jaki jesteś bez zamaskowania

Nie pozwolą tobie spełnić najmniejszego wahania

Będą dręczyć zakłócać deprawować aż do skutku

Eliminacją nieprawidłowości zepchną pod dywan powolutku


Jesteś marginesem społeczeństwa

Wykluczonym do granic możliwości szaleństwa

Nie pozwolą na życie w świętym spokoju

Nie zniosą żadnego niepasującego do nich nastroju


Tolerancja + akceptacja = puste słowa

Akceptacja + tolerancja = jak zeszłoroczna pogoda

„Ja to nie ja”


Nigdy nie byłem sobą

Nie wiem co to znaczy

Nie jestem autentyczny

Staram się być szczery

Dla wszystkich komiczny

Iluzorycznie oceniają mnie

Nie mam dystansu

Nigdy nie dostałem awansu społecznego

Dlatego nie wiem co to znaczy

Być sobą

Jestem człowiekiem to wszystko

Co mogę o sobie powiedzieć

Staram się mieć szacunek

Do innych i samego siebie

Ale to nie wystarczy

Ale zawsze jest jakieś ale

Ale trzeba się rozwijać

Uparcie i stale

Co to znaczy być sobą

Ja to nie ja

Może autentyczny

W sztucznym oceanie zła

„Jasność”


Cóż to za jasność mnie oślepiła

Jako jedyna mną nie wzgardziła

Ta dobra pani podała mi dłoń

Wpadłem z łatwością w jej światły ton


Cóż to za jasność i jej promienie

Ofiarowały mi zrozumienie

Nie wyrzekały się moich słów

Jasność ta była jak anioł stróż


Cóż to za jasność mnie oślepiła

Z kolan podniosła, poprowadziła

Podarowała mi w swym świetle tron

Nagle pojąłem gdzie jest mój dom


Cóż to za jasność zdumiewająca

Swym dziwnym błogim blaskiem kojąca

Jednak niewielu urzeka to lśnienie

Szczęśliwcy idą na zatracenie…


Jak można bać się takiej światłości;

Potęgi zmiany, rządów nicości!

Jasności co gardzi krzywdą niejedną

Zamienia wątpiących w jaskrawą pewność


Rozum zabiera wszystkowiedzącym

Drogę rozjaśnia wciąż szukającym

Otchłanią tym, co szczyty zdobyli

Oparciem dla tych, co się zgubili


Cóż to za jasność ciemna i smutna

Jawnością prawdy nader okrutna

Cóż to za jasność co światła nie ma

Przychodzi nocą podczas zaćmienia


Ja znam od dawna tę tajemnicę

Cienia przejrzystość wyostrza źrenice

Czarnej jasności dają się ponieść wodzy

Inni, cierpiący, samotni, ubodzy

„Jedynie przemijanie”


Nic się nie stanie

Gdy po nas zostanie

Jedynie przemijanie


Nic się nie stanie

Gdy pozostanie

Nic i rozstanie


Wszystko się stanie

Gdy zostawimy

Zwłaszcza przetrwanie


Przemijajmy z radością

Godnością rozdzielenia

Wolnością nieistnienia

Po… nic

Do stracenia


„Na życzenie”


Chcesz odnaleźć w sobie ten magiczny czas

Czy potrafisz

Spojrzeć sobie w oczy kiedy z życiem grasz

Na życzenie

Chcesz obudzić w sobie swoje dawne sny

Czy potrafisz

Choć na chwilę przestać tylko sobą być

Wiesz, że to zbyt ryzykowny plan

Zbudować most prosto do myśli bram

Między świadomością i podświadomością

Zburzyć niewidzialny mur

Pozbyć się łaknienia chcenia

Nie wspinać się na żadną z gór

Tak tak umiesz przecież mówić nie

Czy już jesteś człowiekiem

Na samym dnie

Twoja szczera wiara i wieczna nadzieja

To złudne oksymorony

Sprzecznie spójnie niedorzecznym

Jesteś z każdej strony

Chcesz odnaleźć w sobie ten beztroski stan

Czy potrafisz

Spojrzeć sobie w oczy kiedy jesteś sam

Na życzenie

Chcesz obudzić w sobie swoje piękne dni

Czy potrafisz

Choć na chwilę przestać tylko sobą być

„Nad Życie”


Jesteśmy zamknięci w wieży

Po różnych stronach świata

Nic nas nie łączy poza tym

Że wszystkim nam mijają lata


Jesteśmy nawet szczęśliwi

I wciąż się szczęścia uczymy

Kochając bez miłości

I cierpiąc bez przyczyny


Nasze drogi się nigdy nie schodzą

Nie przenikają się nasze dusze

Nie żyjemy już żadną nadzieją

Nie doświadczamy już żadnych wzruszeń


Ale tam gdzie nikt nas nie widzi

I tu gdzie nikt nas nie dotyka

Potrafimy zobaczyć dokładnie

To co sądzimy, że nikt nie usłyszał


Przecież to na pewno się stanie

Zburzymy mur cicho i skrycie

Zniszczymy wszystko wokoło

By stworzyć coś co jest nad życie…


„Nieskończony”


Wielu już się domknęło

Zniknęło przeszło w nieświadomość

Zginęło w niepamięci

Było i minęło

Szybko i niepostrzeżenie


A ja wciąż jestem

Nie wiem po co jeszcze

Czekam na swoje nieszczęście

Nieskończone antypojęcie


Wszyscy wielcy są całością

Skończoną stałością

Doskonałą mądrością

Mądrą doskonałością

Jedności wolnością

Wszechogromną spójnością


A ja wciąż jestem

Zamknięty w byciu

Skrupulatnie niestabilny

Nieporadnie bezsilny

W przemijaniu omylny

Bezruch w ruchu

Tonący


Mam wrażenie, że zostanę

Pogrążony w nazewnictwie

Nieokreślony choć zaszufladkowany

Zawsze w formie nieskończonej

Nigdy sam w sobie

Fundament improwizacji

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 25.8
drukowana A5
Kolorowa
za 46.15