E-book
7.35
drukowana A5
88.19
drukowana A5
Kolorowa
133.94
Zrozumieć siebie samego

Bezpłatny fragment - Zrozumieć siebie samego

Objętość:
690 str.
ISBN:
978-83-8221-158-0
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 88.19
drukowana A5
Kolorowa
za 133.94

***

Książka ta powstała dzięki pomocy mojej bliskiej rodziny:

mojej żony Ewy de Pourbaix, córki Iwony, Anny i Romy

de Pourbaix, sióstr Marii i Moniki de Pourbaix, moich

braci Tomasza i Miłosza de Pourbaix, mojej kuzynki

Hanny Rabakozi, Tomasza Zieliński


oraz grona moich przyjaciół: Macieja i Barbary

Komosińskich, Teresy i Andrzeja Florczyków,

Marysi i Krzysztofa Wilczyńskich, Barbary Borodziuk,

Marty Tychowieckiej.


Bez Waszej pomocy, wsparcia, zrozumienia, opisów Waszych autopsyjnych odczuć doświadczanych podczas sesji energetycznych zasilań, mądrych uwag i cennych dla mnie wskazówek książka ta by nie została napisana i opublikowana.


Dziękuję Wam, że byliście i jesteście zawsze przy mnie.

Kocham Was!


Dziękuję przedstawicielom Wydawnictwa „Ridero” Pani Joannie, Asystentowi oraz wszystkim pracownikom za wspaniałą profesjonalną pracę, uprzejmość, cierpliwość i cenne rady pomocne mi wydaniu oraz publikacji mojej książki. Serdecznie dziękuję w imieniu moim oraz wszystkich bliskich mi osób.


Michał Franciszek de Pourbaix

Drodzy Czytelnicy!

Po długich namysłach oraz nieprzespanej nocy, podczas której od godziny dwudziestej czwartej do piątej rano bez przerwy w moim myślach przesuwały się wspomnienia i obrazy z moich snów sięgających okresu najmłodszych lat oraz mojego wieku obecnego, postanowiłem opublikować zapisywane co ranka w zeszytach opisy moich snów, Dyktowań otrzymywanych pismem automatycznym, opisy mojej pracy z energiami, autopsyjne odczucia, refleksje i rady związane z odnalezieniem w naszych wnętrzach zawartych w nas własnych mądrości i wrodzonych talentów.

Michał Franciszek de Pourbaix

Na wstępie opiszę Wam mój często tematycznie powtarzający i dręczący mnie się sen z lat mojego wczesnego dzieciństwa oraz moje obecne na jego temat refleksje.


Opis pierwszego snu, który dokładnie pamiętam do dzisiaj:


Będąc dziewięcioletnim chłopcem, bardzo chętnie czytałem książki o tematyce baśniowej, przygodowej i podróżniczej.

Wieczorami, aby nie budzić śpiącego ze mną we wspólnym pokoiku starszego braciszka Lesia, leżąc w swoim łóżku, zapalałem świeczkę i otwierałem książkę.

Czytając opisane w niej przygody głównych bohaterów, bardzo szybko myślami wnikałem w jej wartką akcję, aby wspólnie z bohaterami przeżywać ich fantastyczne przygody.

Cieszyłem się, że dobro i szlachetność zawsze zwyciężały, pokonując w walce wszelkie zagrażające im smoki, złych czarowników, piratów oraz bandytów.

Indianie z plemienia Apaczów prowadzeni przez odważnego i honorowego wodza Winnetou oraz jego przyjaciół Olda Shatterhanda oraz Sokole Oko zawsze wygrywali.

Pierwsze moje zapamiętane sny związane były ze złymi czarownicami, które zawsze budziły we mnie dużo strachu, ukazując mi moją bezsilność.


W końcu byłem tylko małym przerażonym chłopcem, a one, przylatując na swoich miotłach, zawsze chciały mnie złapać, a ja na moich jeszcze krótkich nogach z przerażaniem przed nimi uciekałem, biegnąc coraz wolniej i wolniej. Prawie zawsze łapały mnie już za koszulę.

Te senne gonitwy często się powtarzały. Przełomem była gonitwa, podczas której uciekając przed prześladującymi mnie czarownicami, byłem już tak wyczerpany ucieczką, że z przerażenia i bezsilności zrobiłem siusiu do łóżka, po czym obudziłem się przestraszony i zawstydzony.

Nastąpiła zmiana w moich nocnych zmaganiach, gdyż przegrana z mokrym efektem rozbudziła we mnie wolę walki i pewność, że w następnym śnie podczas spotkania z moimi miotełkowymi prześladowczyniami pokażę im, że się ich już nie boję i już nigdy mnie nie złapią.

Nadszedł oczekiwany dzień mojej próby — biegnę w moim śnie pomału, lecz przygotowany i pewien, że potrafię biegać prędzej od goniących mnie czarownic. Nie czuję ani strachu, ani zmęczenia, widzę nadlatującą na miotle czarownicę, która szybko zbliża się do mnie. Czuję ją, jest tuż za moimi plecami, wyciąga chudą rękę, aby złapać mnie za piżamę.

Ku zdziwieniu czarownicy mocno przyspieszam, moje nogi są dłuższe i silniejsze niż zazwyczaj, w momencie odbiegam od swojej prześladowczyni, która zostaje daleko za moimi plecami. Dostrzegam na jej szczupłej, pomarszczonej twarzy wściekłość i bezsilność. Po chwili czarownica znika!!!

Okazuje się, że WYGRAŁEM ze swoim własnym strachem i od tego snu już nigdy nie spotkałem podobnych prześladowców… Hura, hura! Zwyciężyłem!

Odnalazłem swoje własne JA oraz wiarę, że strach można samemu pokonać, trzeba tylko tego chcieć i wierzyć w swoje własne siły, które posiada każdy z nas. To kwestia uwierzenia, że jesteśmy silni i sami możemy w nas wiele zmienić, w myśl, że Wiara w siebie samego czyni przysłowiowe CUDA, a każda decyzja, którą chcemy podjąć, zależy tylko od nas samych, gdyż zostaliśmy obdarzeni swoją własną WOLNĄ WOLĄ.


Przez okres ostatnich trzech lat co noc miewałem ciekawe sny. Aby je zapamiętać i świadomie w nich uczestniczyć, zawsze przed zaśnięciem recytowałem swoją regułkę o treści: W MOIM ŚNIE CHCĘ ZACHOWAĆ PEŁNĄ ŚWIADOMOŚĆ, TAKĄ SAMĄ, JAKĄ ZACHOWUJĘ W ŚWIECIE FIZYCZNYM, po czym powtarzałem ją przez pewien czas kilkakrotnie tuż przed zaśnięciem.

Po kilku nocach w moich snach i nocnych wędrówkach zacząłem w nich odczuwać smak, zapach, zimno, ciepło, ból, szczęście, oddech, wodę, powiew wiatru, a moje oczy reagowały na blask słońca. Wszystko było dokładnie takimi samymi odczuciami, jakie miewamy, funkcjonując w życiu realnym.

Po analizie setek moich snów, doszedłem do wniosku, że sny zmieniają się wraz z naszym wiekiem, doświadczeniami życiowymi, temperamentem, cechami charakteru, spojrzeniem na Świat, czystością naszych sumień oraz osobistym zrozumieniem siebie samego i wszystkich Istot, które towarzyszą nam w naszym fizycznym Świecie, które trzeba starać się zrozumieć, pokochać, respektować, tłumaczyć, nauczać, lecz nigdy nikogo do niczego nie zmuszać, gdyż każdy z nas ma swoją własną lekcję do nauczenia i zrozumienia.


Powtarzanie i kopiowanie banalnych haseł w większości i często w całości jest cechą Stada, którego przywódca, kierując się tylko własnymi interesami, otumania i zniewala ludzi, którzy jeszcze sami siebie nie potrafili odnaleźć i nie odkryli swoich własnych darów.

Wszystko to ma w wielu przypadkach decydujący wpływ na treść naszych nocnych snów i wędrówek. Starajmy się naszym uczciwym i szczerym z serca płynącym postępowaniem pomóc ludziom jeszcze słabym i błądzącym odkryć ich własne JA, TU i TERAZ …

Wszytko to, co przytoczyłem powyżej, ma swoje odbicie w naszych snach. Kiedy nie

rozumiemy samych siebie, nasze sny są przepełnione naszym własnym strachem, niepewnością podjęcia dobrej dla nas decyzji. Podświadomie boimy się tych snów i każdej nowej nocy, z góry zakładamy, że kolejny nasz sen nie przyniesie nam wybawienia i odpoczynku tylko kolejny koszmar pogrążający nas w poczuciu naszej bezsilności.

Senne koszmary sami przenosimy na plany swojego realnego życia, wplatając nocny koszmar w nasze dzienne życiowe decyzje, tak jak i we śnie boimy się podejmowania decyzji, odgradzamy się od kreowania swojej własnej osobowości, gdyż boimy się samych siebie…

Sny mogą nas wiele nauczyć, poddając nam często w formie symboli nowe pomysły, pomóc nam obejrzeć siebie z drugiej strony, zajrzeć w nasze własne wnętrza.

Aby nasze sny były nam pomocne, pouczające, ostrzegawcze, MUSIMY być UCZCIWI i szczerzy wobec siebie i innych, TO PODSTAWA, aby śnić z radością, zasypiać w spokoju, pozwalając naszemu organizmowi automatycznie podczas snu aktywować w pełni proces regenerowania i uzdrawiania każdej z naszych komórek.

Spokojny sen jest naszym własnym lekarzem, energoterapeutą, psychologiem, filozofem. Spokojny sen to zdrowie, radość i siły na nasz bezstresowy NOWY PIĘKNY DZIEŃ.

Kochajmy i szanujmy w równym stopniu siebie, Naturę oraz ziemskich naszych braci i siostry, odkrywajmy nasze własne skarby, czerpiąc z nich wiedzę, doświadczenia oraz wrodzone często jeszcze ukryte w naszych wnętrzach własne mądrości.

Jeżeli zastosujemy się do moich powyższych rad, będziemy bezstresowo zasypiać, w snach odwiedzać tych Tutaj i spotykać tych Tam, rankiem obudzimy się pełni sił i wiary, że przez wszystkie nasze codzienne mniejsze i większe potyczki wyjdziemy bez szwanku, zawsze z uśmiechem na twarzy.

Podstawą, aby to osiągnąć, według mojego osądu, jest odkrycie i poznanie SAMEGO SIEBIE oraz umocnienie WŁASNEGO JA — dzięki takiej przemianie pozbędziemy się wszelkich stresów i obaw, nasze decyzje będą zawsze naszymi decyzjami, o wszystkim będziemy decydować sami; nasze drogi będą drogami naszego własnego wyboru, podczas których kroczyć będziemy z podniesionym czołem, radością w sercu i szczerym uśmiechem na naszych twarzach.


WSZYSTKO, CO ZWIĄZANE JEST Z NASZYM OBECNYM ŻYCIEM, JEST W NASZYCH RĘKACH I ZALEŻNE OD NASZYCH WŁASNYCH DECYZJI.

Michał Franciszek

Początki moich kontaktów z telepatią

Początki moich kontaktów z telepatią, pracą z energiami, odbieranie Dyktowań pismem automatycznym ze świata Duchowego od Cywilizacji pozaziemskich oraz kilkuletni zapis moich świadomych snów:

W roku 2011 dzięki zbiegowi okoliczności nawiązałem kontakt z mieszkającą na terenie Niemiec panią Marią D., znanym Medium.

Korespondowaliśmy w języku polskim, gdyż pani Maria miała możliwość tłumaczenia moich polskich tekstów zawierających pytania związane ze sposobami rozwinięcia moich własnych zdolności medialnych.

Otrzymując od pani Marii cenne dla mnie wskazówki, zacząłem trenować w pierwszej kolejności zdolność widzenia aury w kolorach. Do moich doświadczeń używałem białej, długiej świeczki, którą — umieściwszy wcześniej w małym mosiężnym pojedynczym świeczniku — ustawiałem na blacie stołu przykrytego białym obrusem, którego jednorodny kolor nie rozpraszał mojego skupienia potrzebnego do obserwacji palącego się płomienia świecy. Dodatkowo za świecą ustawiłem ciemnego koloru płytę, która nie odbijała światła płomienia.

Pani Maria, chcąc mi pomóc w poszukiwaniach, jako doświadczone Medium odczuła, że mam zdolności kontaktu telepatycznego i zaproponowała wspólny seans przeprowadzony na odległość. Wysyłała mi telepatyczny przekaz ze swojego domu w Niemczech, a ja odbierałem go w moim domu w Belgii.

Pani Maria zaproponowała mi dzień i godzinę naszego telepatycznego kontaktu, dnia dokładnie nie pamiętam, lecz wiem, że spotkanie było umówione na godzinę dwudziestą trzecią. Pocztą otrzymałem wskazówki dotyczące mojego przygotowania się do sesji, do których dokładnie się dostosowałem.

Usiadłem przy stole, na którego blacie ustawiłem pojedynczy świecznik z palącą się białą świecą, w moim pobliżu trochę z lewej strony umiejscowione były grube, drewniane drzwi prowadzące do ogrodu. Drzwi do ogrodu w górnej części zamontowane miały grubą szybę, paląca się świeczka była ustawiona tak, aby odblask płomienia nie odbijał się w szybie.

Skupiwszy się wzrokiem na płomieniu świeczki, położyłem ręce na blacie stołu z dłońmi skierowanymi ku górze. Po chwili dostrzegłem w płomieniu świecy tworzące się różnorodne kolory, które wirując, zaczęły tworzyć małe, przecudne, kolorowe, obracające się kuleczki, które pomału opadały tuż przy podstawie świecznika… Dokładnie o godzinie dwudziestej trzeciej przez grubą, drewnianą część drzwi zaczęły przenikać od strony ogrodu do środka pomieszczenia, w którym siedziałem, wirujące piękne, kolorowe kuleczki energii, bardzo podobne barwą do kuleczek, które wydobywały się z płomienia świeczki.

Kulki kolorowych wirujących energii w pierwszym etapie, przeniknąwszy przez drewno drzwi, zatrzymały się i w moim odczuciu uważnie mnie obserwowały, nagle odczułem konieczność wyciągnięcia rąk z otwartymi dłońmi w sposób, który byłby dogodny wirującym kuleczkom energii odczytać coś, co było zakodowaną informacją w moich otwartych dłoniach. Po chwili kuleczki o różnych wielkościach pojedynczo, a następnie małymi grupkami zaczęły w powietrzu płynąć w moim kierunku. Pierwsze z nich, zbliżywszy się do moich dłoni, tak jakby jeszcze czytając z nich jakąś informację, na moment zatrzymały się w locie, a po chwili zaczęły ponownie płynąć, dolatując do moich otwartych dłoni i spokojnie osiadając na nich, jakby się ustawiały. Za moment zaczęły wznosić się i wpływać z moją duchową akceptacją w moją klatkę piersiową. Podczas tego zdarzenia odczuwałem całkowity spokój, bezpieczeństwo, radość oraz otaczającą mnie moją ochronną moc…

Drugim ważnym elementem dotyczącym mojego medialnego rozwoju było autopsyjne zdarzenie, którego skutki zmieniły moje postrzeganie Świata, Matki Natury oraz wszystkich żyjących na jej łonie stworzeń.

Pewnego dnia podczas codziennego spaceru z naszym pieskiem Juniorkiem szedłem wąską, brukowaną drogą z przyległymi do niej po obu stronach zielonymi trawiastymi polami z kilkoma niewysokimi drzewkami. Patrząc w błękit Nieba, podziwiałem jego piękno, nagle mój fizyczny wzrok zanikł… W jego miejscu uaktywniło się widzenie pozazmysłowe…

UJRZAŁEM ZLATUJĄCE Z GÓRY TRZY DUŻE PIERŚCIENIE SREBRNO-ZŁOTEGO KOLORU. ŚREDNICA KAŻDEGO Z NICH MIAŁA OKOŁO CZTERECH METRÓW, A KAŻDY PIERŚCIEŃ SKŁADAŁ SIĘ Z SZEROKIEGO PASA SREBRNEGO METALU. W ŚRODKU MIEŚCIŁ SIĘ ZŁOTY PAS OZDOBIONY WOKOŁO WYTŁOCZONYMI W NIM NIEZNANYMI MI MOTYWAMI. TRZECI PAS BYŁ WYKONANY Z TEGO SAMEGO METALU CO PAS PIERWSZY. ŁĄCZNIE ZOBACZYŁEM TRZY ELEMENTY, PO TRZY PIERŚCIENIE W KAŻDYM. WYSOKOŚĆ WSZYSTKICH TRZECH ELEMENTÓW DOCHODZIŁA DO SZEŚCIU METRÓW.

STAŁEM BEZ RUCHU, WPATRUJĄC SIĘ W OPADAJĄCE NA MNIE POTĘŻNE PIERŚCIENIE. NIE ODCZUWAŁEM NAWET NAJMNIEJSZEGO STRACHU. W MOMENCIE PIERŚCIENIE Z METALICZNYM TRZYKROTNYM ODGŁOSEM OPADŁY NA DÓŁ, NIE DOTYKAJĄC ZIEMI. JA CAŁY CZAS SPOKOJNY I OCZAROWANY TYM NIEZNANYM MI ZJAWISKIEM STAŁEM BEZPIECZNIE W SAMYM ŚRODKU PIERŚCIENI. POTEM W UŁAMKU SEKUNDY PIERŚCIENIE AUTOMATYCZNIE WZNIOSŁY SIĘ W BŁĘKIT NIEBA I ZNIKŁY W PRZESTWORZACH…

A ja natychmiast powróciłem do wzroku fizycznego, dodatkowo wraz z jego odzyskaniem ogarnęła mnie fala szczęścia, miłości. Widziałem dokładnie każdego przelatującego w pobliżu ptaszka, owada, wszystko wokoło mnie zatętniło życiem, ponownie poczułem oblewającą mnie falę miłości, potęgujące we mnie zrozumienie, podziw i respekt dla każdego stworzenia… Wszystko to żyło i chciało, abym to zobaczył, mimo że nigdy nie krzywdziłem żadnych żywych istot, to jednak to, czego wtedy doświadczyłem, niosło z sobą dodatkowe przesłanie.

Moje życie i postrzeganie całkowicie się zmieniło, dzięki czemu wiele zrozumiałem, zmieniłem, udoskonaliłem, nauczyłem się patrzeć na wszystko oczyma miłości, respektu oraz podziwu. Zrozumiałem, że to ludzie powinni się gruntownie zmienić, zrozumieć swoje miejsce na Ziemi, którą powinni zacząć szanować, kochać i dziękować, bo bez darów Matki Natury byśmy tutaj nie przeżyli.

Mam nadzieję, że dzięki moim zapisom, naukom, refleksjom, odczuciom, próbom, osiągnięciom, ich zrozumieniu i udoskonalaniu uda mi się w pewnej grupie czytelników rozbudzić zainteresowanie odkrywaniem w nas samych naszych częściowo zakodowanych i blokowanych wrodzonych mądrości, zdolności oraz głębokiej wiedzy, dzięki której zrozumiemy, że wszystko, co jest nam pomocne, jest w nas…

Świat fizyczny jest mocno powiązany ze Światem Duchowym, co często jest określane słowami: CO NA GÓRZE, TO I NA DOLE. Jeżeli będziemy w życiu kierować się czystością naszych myśli, uczynków, zrozumieniem i respektem dla siebie, ludzi i wszystkiego, co nas otacza, potrafimy odnaleźć w sobie dostęp do Nieznanego nam Świata Duchowego, do sfery Istot Duchowych, dzięki czemu będziemy mieli możliwość nawiązania kontaktu z Tymi, którzy za swojego ziemskiego życia towarzyszyli nam na naszych obecnych fizycznych ścieżkach życiowych, tymi, których kochaliśmy i kochamy, często nie zdając sobie sprawy, że Ci, którzy odeszli ze świata fizycznego, będący za życia szczególnie nam bliscy sercu i myślom, zawsze pozostają Duchowymi energiami, pozostają w naszej bliskości, starając się nam pomagać, ochraniać, ostrzegać. Często bezwiednie po jakimś niebezpiecznym życiowym zdarzeniu, sami do siebie mówimy: „To Bóg mnie ochronił” lub „To moi zmarli rodzice (lub inni bliscy) uchronili mnie i ostrzegli, dzięki czemu uniknąłem niebezpieczeństwa”.

Czytając o moich autopsyjnych zdarzeniach, zrozumiecie, jak blisko nas są Ci, których kochaliśmy i kochamy…

Podkreślam, że jestem początkującym pisarzem, ta książka jest moim pierwszym zapisem, może się więc zdarzyć, że niektóre rady i odczucia będą dwukrotnie opisywane w trochę zmienionej formie, lecz przekaz będzie ten sam — przede wszystkim chcę się podzielić swoimi doświadczeniami oraz emocjami. Piszę to, co myślę i odczuwam, nie kopiuję czyichś mądrości, dzielę się z czytelnikami tym, czym sam chcę, a nie tym, co muszę lub mi nakazano…


Moje osobiste rady i obserwacje zapisane zostały na podstawie własnych doświadczeń, zdarzeń i przemyśleń. Podstawą ich jest pragnienie, aby odnaleźć samych siebie… Kochajmy więc siebie, gdyż dzięki temu zrozumiemy siebie i pokochamy innych.

Szanujmy ludzi, ponieważ dzięki temu w większości przypadków otrzymamy w zamian ich szacunek i wdzięczność, każda przesłana im przez nas cząstka dobra i miłości powróci do nas w postaci pozytywnej energii wzajemności, zrozumienia oraz wiary, że nie są sami, że ktoś o nich myśli, martwi się, kocha i ceni…

Chińskie przysłowie głosi: „DAJ INNYM TO, CZEGO SAM NIE DOSTAŁEŚ”, jest to mądrość, która powinna być ogólnie znana i stosowana, gdyż nie wszyscy z nas dostali wystarczającą ilość miłości, respektu, szczęścia rodzinnego, motywacji w osiągnięciu naszych marzeń, ciepła rodzinnego domu…

Większość ludzi za brak powyższego wini wszystkich, tylko nie siebie samych. Często podczas rozmów z ludźmi staram się im tłumaczyć, że aby kogoś krytykować, w pierwszej kolejności należy przemyśleć: CZY OSOBA, która nie dała nam pełni miłości, spokoju, bezpieczeństwa, sama DOSTAŁA TO od swoich rodziców oraz bliskich jej osób, jak i od otoczenia, w którym żyła, często walcząc na różne sposoby o możliwość przeżycia. Zawsze w rozmowach podkreślam, że na dzieci i osoby samotne pozbawione miłości i bezpiecznego rodzinnego ciepła, zgubny nacisk wywiera grupa społeczna, w której te biedne ludzkie istoty egzystują.

Zamiast więc kogoś oceniać, starajmy się na takie osoby cierpliwie otwierać czakrą serca, gdyż większość ludzi zagubionych odrzuconych, czując się niepotrzebnymi, broni się agresją, ponieważ z góry zakłada, że nikt i tak ich nie zrozumie.

Osobiście uważam, że już w najniższych klasach szkolnych powinno się wprowadzić lekcje mądrej filozofii, nie tej działającej na bazie: standardowe pytanie i standardowa odpowiedź.


W roku 2012 dzięki przypadkowi wraz z moją małżonką Ewunią poznaliśmy Maćka i Basię Komosińskich. Nasza znajomość w przeciągu lat przemieniła się w przyjaźń, dzięki której odkryliśmy w sobie podobne zainteresowania o tematyce spirytyzmu, pozaziemskich Inteligencji oraz zdolności uzdrawiania energiami.

Przełomem w moim otwarciu się na zdolności otrzymywania przekazów pisma automatycznego ze Świata NIEFIZYCZNEGO było przesłanie mi przez Maciusia zapisów DYKTOWAŃ odbieranych pismem automatycznym przez panią Halinkę mieszkającą w Londynie. Podczas ich odczytywania zaczynałem odczuwać silną więź i bliskość Istot Niefizycznych.

Po kilku miesiącach w listopadzie 2012 roku, siedząc w salonie przy stole, niespodziewanie poczułem dziwne mrowienie w prawym przedramieniu. W krótkim czasie uczucie mrowienia zmieniło się na odczucie prądów płynących od barku do mojej prawej dłoni, która pod wpływem otrzymywanych impulsów automatycznie wskazała na gotowość do trzymania pióra, ołówka lub długopisu w celu zapisania jakiegoś tekstu. To dziwne, nieznane mi uczucie wytłumaczyłem sobie przemęczeniem mięśni prawej ręki, gdyż po chwili odczucie drżenia i przemieszczających się prądów zanikło.

Po kilku dniach, w momencie otworzenia laptopa moja ręka automatycznie zatrzymała się nad klawiaturą, a palce samoczynnie, lecz bardzo delikatnie, bez żadnego przymusu zaczęły naciskać na klawisze. Pojawiający się na ekranie zapis był dla mnie niezrozumiały, lecz jako myśl mocno mnie zastanawiający — dzięki temu zdarzeniu zrozumiałem, że jakaś nieznana mi jeszcze przyjazna energia chce ze mną nawiązać kontakt w formie przekazu pisemnego.

Wiele razy omawialiśmy z Maciusiem to nowe i jeszcze mało zrozumiałe przeze mnie zjawisko, wspólnie szukając na nie odpowiedzi.

Pewnego dnia, kiedy ponownie odczułem w mojej prawej ręce i dłoni wibracyjne przemieszczenia, postanowiłem spróbować odebrać przekaz. Było to dokładnie 5 lipca 2013 roku, wcześniej na wszelki wypadek przygotowałem sobie dużego formatu zeszyt i długopis do zapisu. Otworzyłem więc zeszyt, a moja dłoń coraz mocniej wibrowała, przyłożyłem długopis do czystej kartki… i po chwili rozpoczęła się wielka przygoda.

Dłoń trzymająca długopis samoczynnie przesuwała się od lewej strony kartki i równym zapisem do prawej strony kartki dokładnie do marginesu powstawała notatka w postaci ciągłych linii oraz zygzaków — wszystko to mieściło się na jednej i tej samej wysokości, lecz jako zapis było niezrozumiałe…

Jeszcze przez kilka dni codziennie w porach bardzo czasowo zbliżonych otrzymywałem podobne nieczytelne zapisy. Jeżeli moja ręka podczas zapisu przyspieszała, po prostu telepatycznie przesyłałem myśl Istocie kierującej moją dłonią, że nie nadążam i zaczyna mnie boleć ręka, a wówczas szybkość zapisu natychmiast spowalniała.

Podczas pierwszego odbioru pisma automatycznego nasz piesek o imieniu Juniorek spał na dywanie w przyległym pokoju. Kiedy tylko rozpoczął się zapis, Juniorek niespodziewanie i gwałtownie podniósł swój łebek i bardzo uważnie zaczął mnie obserwować. Po chwili szybko wstał, podbiegł do mnie, wskakując przednimi łapami na moje kolana, po czym uważnie patrzył na moją twarz. Po chwili napięcie w Juniorku minęło, zdjął łapy z moich kolan, wrócił spokojnie na dywan, a za moment już spał. Podczas następnego odbioru Juniorek tylko zareagował podniesieniem swojej mordki, przez chwilę wpatrywał się we mnie, a po chwili kładł mordkę na swoich łapkach i spokojnie zasypiał. W trakcie dalszych przekazów pies już nie reagował, gdyż nie obawiał się żadnego grożącego mi niebezpieczeństwa.

Do grudnia otrzymywałem zapisy w postaci alfabetu kojarzącego mi się z pisownią arabską czy hebrajską. Przekazy były już spokojniejsze, moja dłoń wibrowała w sposób pozwalający mi na delikatne trzymanie długopisu. Pomalutku ustalaliśmy z Istotą, która prowadziła moją dłoń, wybór alfabetu oraz oznaczenie zapisu TAK i NIE.

Od końca 2013 roku zaczęły się natomiast pojawiać czytelne zapisy w języku polskim, odpowiedzi na moje pytania uzyskiwałem w postaci dużych pogrubionych drukowanych liter.

Pomału zacząłem więc otrzymywać przekazy od istot ze Świata Niefizycznego, autorem pierwszego zapisu była Istota przedstawiająca się imieniem ANNA, która jako pracownik kolei zginęła pod kołami pociągu. Zapis ANNY był bardzo chaotyczny i w pewnych fragmentach trudny do logicznego zrozumienia.

Dzięki Maćkowi poznałem przemiłą panią Izę G., która będąc medium, pomagała mi, przekazując cenne rady oraz sposoby zabezpieczające mnie przed ewentualnymi zagrożeniami związanymi ze Światem Niefizycznym. Iza uczuliła mnie, abym przed każdym Dyktowaniem żądał od dyktującej mi Istoty przedstawienia się imieniem. Dodatkowo nauczyła mnie, jak oddalać od siebie Istoty, które podczas swoich Dyktowań próbowały mamić mnie obietnicami zdobycia kariery, fortuny oraz podobnych temu nieinteresujących mnie mrzonek. Dzięki naukom Izy dwukrotnie odesłałem Istoty próbujące mną manipulować, a odesłanie było bardzo skuteczne, gdyż Istoty te nigdy już się nie pojawiły.

Coraz częściej zacząłem odbierać Dyktowania pismem automatycznym od Istot, które prosiły mnie o zapisanie ich opowieści z tamtej strony, w wielu przekazach pojawiały się prośby o modlitwę wypowiedzianą w ich imieniu i wybaczenie. Dyktowania zawierały przeróżne treści, opisy ich fizycznego życia, ich refleksje po przejściu w Świat Niefizyczny, prośby dotyczące mieszkańców Ziemi o miłość i międzyludzki szacunek, wiarę w swoje siły oraz mądrość i sprawiedliwość STWÓRCY. Zawsze każda Istota, od której odebrałem przekaz, dziękowała mi, że poświęciłem Jej swój czas i uwagę.

Moja dłoń trzymająca w palcach długopis w dalszym ciągu zapisywała przekazy spokojnie, bez żadnej presji. Były one raczej dłuższe, krótkie należały do rzadkości. Otrzymałem dwa przekazy pisane wierszem, jeden o krótkim zapisie nutowym, jeden zawierał krótkie wyrazy łacińskie.

Po pewnym okresie pojawiły się Istoty bliskie i ochraniające mnie oraz usprawniające kolejności przekazów z tamtej strony.

Jedna z tych ISTOT przedstawiła mi się w zapisie dwojgiem imion — jako ATANAZY WALENTY, a w Dyktowaniu odezwała się do mnie słowami: „Mój mały ziemski dziedzicu”. W czasie tego przekazu odczułem bliskość jednego z protoplastów mojego rodu, mężczyzny żyjącego w latach 1680—1730. Niezwykle mocno odczuwałem Jego bardzo silną ochronę, troskę oraz mądrość przekazów. Atanazy Walenty ochraniał mnie przez około trzech lat.

Po krótkim okresie rolę Atanazego przejęła ISTOTA przedstawiająca się mi jako MATKA, a po jakimś czasie dodatkowo dołączyły do niej bliskie mi Istoty z mojej Duchowej grupy, przedstawiając się jako INNI.

Kilkanaście lat wcześniej wzmocnił się we mnie Dar czytania energii ludzi i domów. Na początku uważałem, że jest to zrozumiałe dla wszystkich ludzi, prędko okazało się, że posiadając tę zdolność, różnię się od wielkiej rzeszy ludzi.

Sprawiało mi przyjemność, jak podczas spaceru po ulicach Brukseli lub innych miejscowości mogłem łączyć się z energiami domów, z energiami ich dawnych lub obecnych mieszkańców. Okazało się, że dużo domów ma energię smutku i oczekuje na mieszkańców z otwartymi czakrami serca. Tak samo żal mi sporej części ludzi, gdy mijając ich, czuję ich smutki, żale, krzywdy i poczucie samotności.

Dzięki MATCE i INNYM oraz przekazywanych mi przez nich naukom zrozumiałem pracę z energiami uzdrawiającymi, których opis znajduje się w następnej części…

Opis mojej regresji — 7.04.2016 r.

Część pierwsza

REGRESJA — przeprowadzona z Michałem Franciszkiem de Pourbaix przez Panią Iwonę Kupisz-Ropcke

Wszystko zaczyna się od wstępnej rozmowy, przygotowania i omówienia zasad przebiegu regresji. Po ich zakończeniu w pozycji leżącej wygodnie układam się na wersalce. Pani Iwona przygotowuje mikrofon, umieszczając go blisko mojej głowy, następnie przykrywa mnie kocem i przypomina o konieczności relaksu umysłowego, jak też cielesnego.

Moje oczy zakryte są delikatnym materiałem oraz specjalną opaską na oczy, przez którą nie przedostaje się światło dzienne. Po chwili czuję się fizycznie odprężony, oddalam od siebie wszelkie niepotrzebne myśli i jestem gotowy do DUCHOWEJ PODRÓŻY.

Pani Iwonka spokojnym, cichym głosem dodatkowo mnie relaksuje. Moje powieki są już zamknięte, następuje odliczanie od jeden do dziesięciu.

W trakcie odliczania pomału zaczynam odczuwać, że moje niefizyczne ciało, które odbieram jako jasną wiązkę czystej białej mgielnej ENERGII z niesamowitą prędkością mknie w stronę ciemnoniebieskiej przestrzeni, usianej malutkimi, jasnymi punkcikami, oczami mojej Duszy zaczynam widzieć i kojarzyć, że te mikroskopijne świetlne punkty są milionami rozsianych tam gwiazd.

Czuję ogarniającą mnie Duchową euforię, pędzę swoją energetyczną poświatą naprzód i naprzód, nie czuję żadnego strachu, obaw czy też zwątpień, jestem niezniszczalną cząstką mojej własnej niezniszczalnej energii.

Mijam Galaktyki, mgławice, przemykam się przed i pod pojawiającymi się na mojej drodze przeszkodami, wślizguję się w małe, pojawiające się na mojej drodze niesymetryczne dziury. Cały czas szukam małego światełka, kierując się w jego stronę, odnajduję wolne przestrzenie do mojej dalszej eskapady, napotykam CZARNE AKSAMITNE DZIURY, zbliżam się do nich, rozglądam się wokoło! Nigdzie nie widzę prowadzącego mnie światełka…

Moim fizycznym głosem informuję Panią Iwonkę, że nie mogą odnaleźć prowadzącego mnie świetlnego punkciku. Cały czas jestem z nią w kontakcie, mogę słownie prosić o każdą potrzebną mi radę lub wskazówkę, jestem połową mojej osobowości w świecie fizycznym, a połową w DRODZE.

Od Pani Iwonki otrzymuję cichą radę: „Szukaj dokładnie, rozglądaj się we wszystkich kierunkach, poproś swoich OPIEKUNÓW o ochronę i pomoc w odnalezieniu twojej dalszej drogi”.

Odnajduję moje światełko i pędzę w jego kierunku, odczuwając wielką ulgę. Moim energetycznym ciałem wzbijam się wyżej i wyżej, dolatuję do szarej ŚCIANY… Szukam sposobu jej ominięcia, widzę mikroskopijny błysk na samym dole mojej przeszkody, nurkuję w dół, wlatuję w małe, świetlne okienko i jestem już za tą ścianą.

Dymensja, w którą wleciałem, jest ŚWIATEM WODNYM. Mam odczucie, że moja energetyczna wiązka przybrała formę wrzecionowatą, czuję się DELFINEM, pędząc przed siebie przez wodny świat. Moim delfinim, energetycznym pyskiem rozpycham wodę, widzę małą falkę, która tworzy się podczas mojego naporu na wodę, moje energetyczne ciało odczuwa szybkość oraz opływającą mnie wodną masę — jest w tym wszystkim radość bezkresnej podróży, wolności szczęścia i symbiozy…

Wylatuję z wodnego świata, ponownie staję się czystą wiązką pędzącej energii, już z daleka widzę materializujący się niesymetryczny otwór, bardzo mocny błysk światła… Bez wahania kieruję się w stronę tego otworu, po czym wylatuję z niego i zatrzymuję się, widząc przed sobą MUR, a w nim WIELKĄ, KAMIENNĄ BRAMĘ zbudowaną z jasnego piaskowca.

Brama w całości pokryta jest rzeźbami, ze zdumieniem zauważam, że na murze jest mnóstwo rzeźb przedstawiających w większości głowy zwierząt, krokodyla, lwa, bawołu. Dostrzegam, że po prawej stronie w murze, tuż przy potężnych drzwiach bramy, pomału otwierają się oczy LWA …

Czuję, jak to spojrzenie przenika mnie na wskroś!!! Oczy lwa powolutku się zamykają, a po chwili otwiera się ciężka, dwuskrzydłowa brama. Widzę przed sobą długi, szeroki plac w kolorze jasnego piasku, a w tle zauważam piękną, jasną budowlę w kolorze bramy i dziedzińca.

Budowla ma niezmierną ilość okiennych wnęk, w żadnej z nich nie widzę szyb. Styl budowli, jak też okien przypomina mi ziemskie budowle mauretańskie — wszystko to emanuje energią wieczności, mądrości, miłości, całkowitego bezpieczeństwa. Czuję szczęście powrotu do mojego własnego domu, z którego wyszedłem tylko na chwileczkę i do którego zawsze wracam.

„W DOMU OJCA JEST WIELE POKOI”, z moich fizycznych oczu tak w czasie podróży, jak i w tym szczególnym miejscu płyną łzy szczęścia, JESTEM W DOMU…

Część druga regresji

„W ŁONIE MATKI”

Jestem w prawie przezroczystym woreczku, dokładnie nie mogę skojarzyć, czym on jest i jak nazwać miejsce, w którym przebywam. Pływam sobie w czymś gęstym, jest mi w tym ciepło i wygodnie, czuję się bezpiecznie.

W pewnym momencie woreczek pęka, a ja wpadam w coś także ciepłego, w nowym miejscu czuję się komfortowo, jest mi tam nawet lepiej niż w moim wcześniejszym baseniku. Płyny, w których się znajduję, są raczej bezbarwne, lecz troszeczkę gęstawe, nie przeszkadza mi to w pływaniu, podczas którego wykonuję przeróżne akrobacje, pływam w kółeczko, robię fikołki, jestem bardzo szczęśliwy.

Nagle widzę podpływające do mnie smugi gęściejszej energii, nie wiem jeszcze, czym one są. Przybliżyły się do mnie i, połączywszy się z moją energią, zaczęły wspólnie wirować, splatając się z sobą, co odczułem jako przesłanie mi niezmierzonej ilości miłości, szczęścia, ciepła. Energie w dalszym ciągu, przeplatając się z sobą, napełniają mnie sobą, a ja wchłaniam je każdym swoim atomem. Wreszcie doznaję olśnienia, rozumiem, że energię, którą otrzymywałem, jest ENERGIĄ szczęścia i miłości płynącą od mojej fizycznej matki.

Czuję, że coś się zbliża, odbieram to jako coś długiego, w kolorze mieszanki kości słoniowej z bielą, podobnego do długiego, giętkiego przewodu, do którego przyczepionych jest tysiące małych, bezbarwnych nieforemnych postaci. Najbliższe z nich chcą się dostać do miejsca, w którym ja przebywam. Widzę, jak obok mnie formuje się otwór podobny do otwartych ust, przewód wślizguje się w ten otwór, wystrzela z niego biała smużka energii, już wiem: TO JEST MOJA DUSZA.

Pani Iwonka, prowadząc mnie, podpowiada, abym zapytał mojego Opiekuna, w którym miesiącu Dusza weszła w moje ciało. Pokazała się cyfra 2, a po chwili jakby z wahaniem wyświetliła się cyfra 3… Można to odebrać jako dwa i pół miesiąca.

Część trzecia

„ZAGŁADA MOJEJ PLANETY”

Ponownie przemieszczam się w kosmicznej przestrzeni, z szaloną prędkością mijam nowe Galaktyki, bezkresne przestworza, czarne dziury, mgławice, nowe sklepienia usiane milionami gwiazd. Rozglądam się we wszystkich kierunkach, szukając Planety, z której pochodzę.

Z daleka widzę ogromną okrągłą Planetę, której powierzchnia rozświetlana jest częstymi rozpryskami światła. Moją energetyczną smugą zbliżam się do miejsca, z którego widać, że światła, które widziałem wcześniej, są efektem nieustających eksplozji.

Już wiem, że to ginie moja Planeta, mój Świat, z którego pochodzę. Czuję, jak z moich fizycznych oczu wypływają łzy, które spływając po policzkach, łaskoczą moją skórę. Czuję niewyobrażalną żałość.

Z każdym wybuchem część mojej Planety odpada, szybując w ciemną otchłań i jakby nabierając prędkości niknie w bezkresach galaktycznej otchłani. Odczuwam, że powodem katastrofy było zachwianie jej grawitacji.

Odwracam się i odlatuję, nic już nie jest w stanie powstrzymać tej tragedii.

Część czwarta

„MÓJ ANIOŁ STRÓŻ I RADA STARSZYCH”

Jestem w nieznanym mi miejscu, oczyma Duszy obserwuję stojącą na wprost mnie potężną postać mężczyzny, odzianego w długą szatę przypominającą habit, który zakrywa ogromną postać od głowy do samych stóp. Jego górna część uformowana na głowie mężczyzny przypomina trójkątne nakrycie, zakrywające tylną część głowy. Widzę zarys twarzy oraz lekko falowane, ciemne blond włosy sięgające mężczyźnie do ramion.

Postać mężczyzny emanuje niewyobrażalną mocą, mądrością, dostojeństwem, powagą i wiecznością. Z całkowitą ufnością, stojąc przed nią, patrzę w górę, nie czuję żadnych obaw, przymusu, presji czy też dominacji, odbieram tylko przekaz pełen miłości, łagodności, spokoju i jakby bliskość STWÓRCY. Podświadomie wiem, że czekam na coś, co dotyczy analizy mojej Duszy.

Nagle dostrzegam przestrzeń, w której materializuje się głowa kobiety o pięknym, szczupłym obliczu i bardzo długich, falujących, kasztanowozłotych włosach.

Pani Iwonka podpowiada mi cichym głosem: „Spytaj, kim jest ta kobieta?”, a kiedy zadaję takie pytanie, otrzymuję odpowiedź wyrażoną mocnym, krótkim i bardzo stanowczym głosem: „Jestem MATKA”.

Widzę, że MATKA, zbliżając się do mnie, zamienia się w energię białego promienia, a ja automatycznie zmieniam się w taki sam biały pionowy promień. Nasze promienie splatają się z sobą, tworząc spleciony energetyczny sznur, który w szalonym pędzie pnie się w górę i w górę. Odczuwam ogarniającą mnie ekstazę miłości, szczęścia, radości połączenia, je byliśmy i jesteśmy jednością teraz i zawsze… Telepatycznie odbieram przekaz MATKI: „Kocham, jestem zawsze z tobą i przy tobie, chronię cię, jesteś bezpieczny”.

Po odebraniu tego przekazu ponownie staję przed mężczyzną w habicie, a Pani Iwonka, jak zawsze cichym głosem, podpowiada mi treść nowego pytania: „Spytaj się kim byłeś i skąd pochodzisz?”.

Po zadaniu pytania: „Kim byłem?” słyszę głośną, dobitną odpowiedź: „ARCHONT”. Nie tracąc czasu, pytam: „Skąd pochodzę?”. Odpowiedź jest szybka i głośna: „NEMEZIS”.

Czekając na osąd mojej Duszy i rozglądając się dookoła, widzę długi, mgielny przezroczysty stół, za którym na mgielnych siedzeniach dostrzegam trzech mężczyzn. Ubrani w długie, luźne szaty koloru jasnopopielatego, na głowach mają nałożone małe czapki w kształcie kwadratu, jasnobrązowego koloru. Postacie mężczyzn nie różnią się wiekiem, co odbieram jako informację, że czas tu nie istnieje. Trzech mężczyzn to Rada Starszych, są oni jednakowego wzrostu, a w stosunku do stojącego przy mnie potężnego mężczyzny wydają się mikrusami…

W pierwszej kolejności słyszę głos potężnego mężczyzny, który krótkimi, mocno akcentowanymi słowami obdarza mnie pochwałami oraz wskazówką, abym w dalszym ciągu mojej ziemskiej ścieżki kroczył przez życie, niosąc światło, ucząc ludzi prawdy, miłości, szacunku do wszystkiego, co ich otacza. Słyszę, że moja Duchowa grupa jest dumna ze mnie oraz z mojego sposobu wykonywania ziemskiej misji. Słysząc słowa pochwały, cieszę się, że moja praca jest doceniana.

Nadchodzi kolej na osąd ze strony Rady Starszych. Spoglądam na siedzącą na wprost mnie postać z jasną, kędzierzawą brodą. Nagle słyszę szepty, którym towarzyszą ciche śmiechy. Mężczyźni odwracają się, po czym patrząc na mnie, mówią, że moja obecna ziemska misja przebiega dokładnie według mojego własnego planu Duchowego.

Pani Iwonka delikatnie uwalnia mnie z hipnotycznego transu, przez krótki czas odczuwam lekkie zawroty głowy oraz małe oszołomienie.

Żałuję, że sześć godzin mojej hipnotycznej regresji minęło tak, jakby trwała ona tylko sześć sekund.

Energie

W moim własnym autopsyjnym odczuciu podstawą pracy z energiami jest odczuwanie zasobów naszej energii w sobie oraz wnętrzach naszych dłoni. Jest to mocno związane z odnalezieniem w sobie naszego własnego nieskażonego JA, TU i TERAZ, otwarciem naszej czakry serca, dzięki czemu odnajdziemy w sobie naszą prawdziwą Istotę, pełną miłości, szacunku, respektu do wszystkich i wszystkiego, co nas otacza w formach duchowych, jak i fizycznych. Wraz z otwarciem czakry serca ujrzymy świat w prawdziwej formie, bez agresji, bez ludzkiej nienawiści, Świat, w którym nasze JA jest prawdziwe, nie zniewolone przez część tzw. Elity, która w większości jest rzeszą głupców, oszustów, manipulantów i zbrodniarzy, którzy część ludzi już zapędziła w kontrolowane przez nich stada, zmieniając ich w swoje potulne kukiełki z wymazanym poczuciem człowieczeństwa i swojej ludzkiej wartości.

Na skutek manipulacji prawnych, zakazów, nakazów, przeróżnych grożących nam kar, obiecanek, w które mamy wierzyć, a na ich spełnienie musimy czekać w ciszy, spokoju i pokorze, od czasu do czasu rzuca się ludzkim stadom obgryziony ochłap, który już wcześniej został nadgryziony przez Elitę! Zaczynamy żyć szablonowo: praca, zakupy, obiad, domowe obowiązki, dzieci, którym, jeśli znajdziemy wolną chwilę, powinniśmy pomóc w odrabianiu szkolnych zadań, wieczorem zaś obowiązkowe odsłuchanie telewizyjnego prania mózgu. Jesteśmy zmęczeni tym codziennie powtarzającym się scenariuszem, zasypiamy z telefonem komórkowym — leżącym obowiązkowo tuż przy naszej głowie, który zamiast być nam przyjacielem, staje się naszym cichym zabójcą. Rankiem pobudka, mimo snu czujemy się jeszcze trochę zmęczeni, ale nie ma na to rady, gdyż po zjedzeniu reklamowego śniadanka, pędzimy do pracy i tak co dzień — POWTÓRKA Z ROZRYWKI…

Powyższy tekst po przeczytaniu, jego analizie i zrozumieniu, powinien obudzić nas z obecnego życiowego letargu, dzięki czemu zrozumiemy bezsens manipulacji, której poddaliśmy się na własne życzenie i z naszą własną wolą.

Obudziwszy się, zobaczymy siebie i całkiem inny Świat, świat naszych prawdziwych pragnień, naszych własnych wyborów, bezpieczny, bez wojen, oszustw, korupcji i ludzkich manipulacji. Zrozumiawszy powyższe opisy, czakra naszego serca, jak i sześć pozostałych, będzie wirować tak jak w naszej pierwotnej matrycy, czyli w szczęściu, spokoju, radości bycia i życia. A wszystko to jest podstawą, aby wszystkie nasze organy, narządy, połączenia energetyczne funkcjonowały bez zarzutu, utrzymując całe ciało w doskonałym zdrowiu. Dzięki takiej transformacji potrafimy pracować z energiami, czuć ich wpływy i wypływy, widzieć je w różnych formach, kierować ich przesyłaniem oraz leczyć siebie i ludzi.

Wszystko jest energią, która nigdy nie zanika, może zmieniać formy, a my sami mamy na to wielki wpływ. Osobiście, chcąc coś dokładnie poznać, zrozumieć, rozwinąć, ulepszyć, szukając pomocy, wymawiam w myślach mądre słowa zawarte w Biblii: „PROŚ, A DOSTANIESZ”, dzięki czemu zawsze otrzymuję nową pomocną myśl.

Literatura

Moje zrozumienie tematyki Duchowości oraz pracy z energiami powiększało się proporcjonalnie z ilością przeczytanych książek zawierających interesujące mnie opisy, refleksje, rady, nauki oraz wszelkie pomocne uwagi. Poniżej podzielę się z czytelnikami tytułami przeczytanych przeze mnie książek oraz nazwiskami ich autorów:

Allan Kardec, Robert Monroe, Bruce Moen, Michael Newton, Rose van-den Eynden, Joseph Murphy, Karol Leopold Cetlin, Gerald Lor, Raymond Buckland, Donna Eden, John G. Fuller, Jose Silva…

Powyższa lista z nazwiskami autorów interesujących mnie tematycznie książek była jakby Iskrą rozpalającą moje zainteresowania tematyką spirytyzmu, pojęcia TU i TAM, jak również nauki pracy z energiami uzdrawiającymi. Wiele książek otrzymałem pocztą elektroniczną od moich przyjaciół Basi i Maćka. Długie godziny poświęciliśmy z Maćkiem na dyskusje, opinie, refleksje, wszelkie „za i przeciw”, a każda z tych dyskusji była dla nas owocną nauką. Dodatkowo wiele cennych rad przesyłała mi moja kuzynka Hania, która zawsze była i jest otwarta na powyższą tematykę. Każda ich rada i opinia była i jest dla mnie cenną nauką.

Odczuwanie i leczenie energiami

Dyktowania od MATKI i INNYCH zawierały zawsze cenne dla mnie rady, wskazówki, uwagi, powiadomienia o czekających mnie zmianach tak zdrowotnych, jak i innych. Wszystkie sprawdziły się w stu procentach. Dodatkowo przekazywano mi nauki dotyczące Daru uzdrawiania moich ziemskich sióstr i braci.

Pierwszy przypadek samouzdrawiania

Telepatyczne przesłanie otrzymane od MATKI i INNYCH dotyczące samouzdrawiania zawierało dokładne wytłumaczenie, jak mam postępować, abym sam z siebie wyrzucił mocny ból, występujący na szczycie mojej głowy.

Stosując się dokładnie do ich telepatycznie przesłanej instrukcji o konieczności przyłożenia mojej lewej dłoni do miejsca na czaszce, w którym odczuwam silny ból, prawą rękę miałem przyłożyć do pobliskiej ściany. Później przekaz telepatyczny poinformował mnie, abym przez wnętrze swojej lewej dłoni, wraz z mocnym wciągnięciem powietrza, siłą własnej woli wyciągnął z głowy dręczący mnie ból, a następnie nakazał tej negatywnej energii przepłynięcie przez moje ramiona do mojej prawej ręki, a z niej przez ścianę do ziemi, w której Matka Ziemia przemieni tę negatywną energię bólu na energię pozytywną.

Po dwóch takich sesjach ten mocny ból do dzisiaj do mnie nie powrócił.

Drugi przypadek samouzdrawiania

Kilka lat wcześniej, stojąc w naszych ogrodzie na drabinie, zrywałem z drzewa duże, soczyste czereśnie. W pewnym momencie niespodziewanie jedna z nóg rozkładanej aluminiowej drabiny samoczynnie się złamała, a ja całym swoim ciężarem runąłem na ziemię. Na szczęście wiklinowy koszyk częściowo napełniony czereśniami wisiał zaczepiony haczykiem bezpiecznie na gałęzi. Nieszczęściem jednak było bardzo mocne stłuczenie mojego prawego ramienia.

Jako osobnik raczej uparty i omijający ośrodki medyczne doszedłem do wniosku, że ból samoistnie przejdzie… Niestety minęły lata, a podnoszenie ręki ciągle sprawiało mi trudności. (Ten wypadek zaistniał kilka lat przed moim otwarciem na samoleczenie, więc aby podnosić prawą rękę do góry, musiałem sobie pomagać lewą).


Pewnego wieczoru, leżąc w łóżku tuż przed zaśnięciem, otrzymałem od MATKI i INNYCH telepatyczny przekaz — były to słowa: „Mój maleńki syneczku, dzisiaj w nocy podczas twojego snu będziemy cię leczyć. Nie przestrasz się, gdy zaczniesz odczuwać lekkie ukłucia czy lekkie bóle głowy. Nastąpią one w momencie twojego uzdrawiania”.

Informację ostrzegawczą przyjąłem spokojnie i z ufnością w jej pozytywne skutki. Ułożywszy się wygodnie w łóżku, zgasiłem nocną lampkę i zagłębiłem się w swoje własne myśli. W pewnej chwili zacząłem odczuwać przemieszczające się w moim ciele lekkie prądy, najpierw w lewym barku, prawym płucu, sercu, następnie w brzuchu, prawym i lewym boku, dłoniach, ramionach, stawach… Po chwili wszystko się uspokoiło, a ja spokojnie zasnąłem.

Wstając rankiem następnego dnia, na próbę podniosłem nad głowę prawą rękę i nie odczułem żadnego bólu. Wszystko, co utrudniało mi podnoszenie ręki do góry, zaniknęło, do dzisiaj moja prawa ręka funkcjonuje sprawnie i bez bólu.

Kiedy podczas spacerów przemierzałem leśne drogi, kilkakrotnie energie manifestowały swoją obecność, pojawiając się w postaci powoli obracającego się przezroczystego koła, w którego środku wirowało tak samo przezroczyste mniejsze koło. Kontury kół były mocniej zarysowane, mimo przezroczystości każde z obracających się kół dostrzegało się jako dwa koła oddzielone, a także jako zespół. Obraz tych wirujących okręgów postrzegałem zawsze końcem lewego oka. Przezroczystość kół, zmieniając częstotliwość, wprowadzała w lukę między nimi delikatne drgania, tworząc coś, co kojarzyłem z tworzeniem elementów zdobniczych, które pulsując swoją odrębną wibracją tworzyły piękne, delikatne, zmieniające się koronkowe wzorki. Te wspaniałe energie każdorazowo towarzyszyły mi w drodze na odległościach od trzydziestu metrów do dwustu metrów, a potem samoczynnie znikały.

Widzenie energii

Podobnego kontaktu z energiami doświadczyłem w swoim domu, siedząc wraz z małżonką w salonie w fotelach podczas odpoczynku. Ewa zajęta była czytaniem, a ja, trzymając przed sobą lekko wyciągnięte ręce, bawiłem się kumulowaniem w swoich dłoniach energii. Formowałem z niej kule, przerzucając ją z dłoni do dłoni, rozciągałem ją między dłońmi czy wyprostowanym palcem prawej dłoni prowadziłem energię po mojej otwartej lewej dłoni, przemieszczając ją od palca do palca. Czułem to, jakbym trzymanym w prawej ręce niewidzialnym ołówkiem pisał coś na wnętrzu swojej otwartej lewej dłoni. Następnie siłą woli kierowałem promień energii, rysując na dłoni przeróżne wzorki, cyfry, litery alfabetu…

Fizycznie ten niewidzialny promyk odczuwałem, jakbym trzymał w prawej dłoni cienki, prosty drucik i przesuwał go po swojej skórze. Nagle tuż przy nogach ujrzałem materializujące się przezroczyste koło o średnicy około dwóch metrów. Było ono podobne do koła w młynie wodnym. Po chwili energia w środku obracającego się koła utworzyła prostokątne korytka, które cały czas drgając i lekko błyszcząc, formowały piękne jednakowe oblamówki o wzorach nie do opisania. Wzory te, pulsując własnym życiem, cały czas się upiększały…

Przyszło mi na myśl, że koło jest portalem do przejścia w inny wymiar. Spojrzałem na małżonkę, myśląc, że ona także widzi to koło. Jednak zajęta czytaniem Ewa nie zwracała na mnie uwagi. Nachyliłem się, wyciągnąłem przed siebie prawą rękę i pomału włożyłem ją do obracającego się przezroczystego koła. Zauważyłem wówczas, że we wnętrzu koła dłoń po prostu jakby fizycznie zniknęła, mimo tego nie odczuwałem żadnego strachu. Pomału zacząłem cofać rękę, ponownie pojawiła się moja zewnętrzna część dłoni, która podczas wyciągania miała od góry piękny złoty kolor. Kiedy wyciągnąłem całą dłoń, jej złoty kolor zaniknął, wracając do normalnej barwy. Ponowiłem więc próbę, tym razem wkładając w koło dłoń, obróciłem ją wnętrzem do góry. Dłoń ponownie stała się niewidoczna. Pomału wyciągając z powrotem dłoń, zobaczyłem, że jej kolor to czysta biel. Po całkowitym wyciągnięciu jej z koła przyjmowała znowu swój naturalny kolor. Ponowiłem próby, wkładając najpierw dłoń wierzchem do góry, a następnie wierzchem do dołu… Efekt był zawsze taki sam: góra dłoni przy wyciąganiu zawsze była w kolorze złotym, wnętrze dłoni zawsze w kolorze bieli…

Po ostatniej próbie ponownie popatrzyłem na Ewę, która w tym momencie także spojrzała w moim kierunku. Zapytałem: „Kochanie, czy widzisz to obracające się przede mną koło?”, a ona zdziwiona odrzekła: „Nie, a co miałam zobaczyć?”. W momencie zadania tego pytania koło samoczynnie zniknęło…

W ciepłe, bezchmurne dni, siedząc w ogrodzie w moim wygodnym fotelu, czytałem ulubione książki oraz fascynujące mnie treścią i bogactwem przekazu artykuły publikowane w miesięczniku „Nieznany Świat”. Robiąc sobie przerwy i myśląc o przeczytanych tekstach, wpatrywałem się w przestrzeń nieba. Fascynowało mnie obserwowanie białych kuleczek orgonitu przemieszczającego się w powietrzu. Każda wędrowała w innym kierunku — na wprost, w lewo, w prawo, zygzakami, a mimo szalonej szybkości żadna z nich nigdy nie wypadała ze swojego toru. Nie zaobserwowałem żadnej kolizji, zderzenia, wstrzymania ruchu… Wszystko przebiegało bezkolizyjnie.

W lekko pochmurne dni widywałem z kolei większe kuleczki orgonitu, były one przezroczyste, z ciemnym jądrem w środku. Tylko raz miałem fizyczny kontakt z orgonitem widocznym w postaci małych spadających łezek. Widząc je tuż przy sobie, wyciągnąłem rękę z dłonią odwróconą wierzchem do góry, podstawiając ją pod opadające łezki, po czym fizycznie odczułem, jak po zetknięciu się z dłonią delikatnie ją zmoczyły.

Podczas kontaktu z deszczem opadających orgonitowych łezek odczuwałem dziwny smutek… Po chwili łezki zniknęły, a gdy sprawdziłem swoją dłoń, była sucha.

Manifestacja energii purpurowej — 22 II 2020 r.

Opis zdarzenia

Jest wtorek, piękny, słoneczny dzień. Wraz z moją wilczycą wabiącą się Xena idziemy brukowaną ulicą w kierunku pobliskiego parku.

Xena radośnie biega na pobliskim polu, droga jest całkowicie pusta. Idąc jej środkiem, rozglądam się po pobliskich polach, na których w oddali, szukając jedzenia, przemieszcza się stado dzikich gęsi. Gdzieniegdzie widzę wrony i gołębie, wokoło mnie panuje kompletna cisza.

W pewnym momencie spoglądam na drogę i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu dostrzegam przed sobą na brukowanej ulicy dwie około dziesięciocentymetrowej szerokości linie w kolorze purpury. Nie mogąc uwierzyć, że to, co zobaczyłem, nie jest tylko chwilową ułudą, odwracam głowę, patrząc na trawiaste pobocze drogi. Po chwili wracam wzrokiem na kamienistą drogę i widzę, że dostrzeżone wcześniej purpurowe linie nie zniknęły, a kolor purpury raz się troszeczkę rozjaśnia, a potem w momencie wraca do wcześniejszego odcienia.

Cały czas, powoli idąc drogą, uważnie obserwuję to piękne zjawisko. Aby sprawdzić, czy ta piękna manifestacja energii jest prawdziwa, postanawiam zejść z brukowanej drogi na pobliskie pole, na którym wcześniej skoszono kukurydzę. Gdzieniegdzie na rżysku leżą resztki zeschniętych liści i puste kukurydziane kolby. Idąc dalej, rozglądam się wokoło i widzę, że w kierunku, w którym podążam, na wprost mnie na szerokości około dwóch metrów pojawiają się purpurowe i pulsujące okręgi o średnicy około dwudziestu centymetrów. Nabierają one pełnej purpurowej barwy, w momencie troszeczkę się rozjaśniają, a po chwili wracają do barwy właściwej.

Pole miało długość około trzystu metrów, więc powoli idąc, podziwiałem piękno manifestującej się mi energii. Odczuwałem, jakby to COŚ, chcąc przekazać mi jakąś informację, wskazywało mi bezpieczną drogę.

Schodząc z pola, ponownie wszedłem na brukowaną ulicę, na której już nie zobaczyłem wcześniejszych dwóch ciągłych purpurowych linii — zamiast nich aż do pierwszych zabudowań towarzyszyły mi pulsujące purpurowe koła.

Powyższej manifestacji energii doświadczyłem dokładnie w miejscu, w którym przed laty ukazała się oczyszczająca mnie energia pierścieni.

Przekazywanie energii — moje pierwsze zasilania

Kilka lat wcześniej wielokrotnie otrzymywałem od śp. Atanazego Walentego oraz MATKI przekazy pismem automatycznym, jak i odbiorem telepatycznym, czyli pismem i myślą informację: „Masz Dar leczenia Twoich sióstr i braci ziemskich”.

Odbierając takie przekazy, jeszcze dokładnie ich nie rozumiałem… MATKA jednak zapewniała mnie w przekazach słownych: „WIERZ W SIEBIE, W SWOJĄ ZIEMSKĄ MISJĘ, UZDRAWIAJ LUDZI I WSZYSTKO, CO CIĘ OTACZA”.

Mimo tych zapewnień nadal uważałem, że jeszcze nie jestem do tego gotowy, obawiałem się, że takie zadanie może przerastać moje możliwości. Dodatkowo brałem pod uwagę swój skąpy zasób wiedzy związany z anatomią ludzkiego ciała, jego organów, narządów, połączeń meridianowych i neuronowych. Ciągle obawiałem się, że podejmując się zasilania ludzi wyższym potencjałem energii, niechcący mogę im zrobić krzywdę.

Z pomocą przybył mi wówczas mój przyjaciel Maciuś, który z własnej woli zgodził się na zasilenie Go przesłaną mu przez mnie energią. Przed sesją, posługując się wykresem skali pomiaru autorstwa pana A. Bovisa, zmierzyliśmy energię bitonalności Maćka. Odczyt wynosił 7000, a po sesji jego poziom energii wzrósł do 10000 w skali Bovisa. Oznaczało to, że po piętnastominutowym przekazie energii na odległość poziom energii witalnych Maciusia wzrósł o 3000… Wszystko to odczuwał on wzrostem witalności i dobrego samopoczucia, chwilowym podwyższeniem ciepłoty ciała, lekkimi wypiekami na twarzy oraz odczuciem mrowienia w rękach i nogach. Po zakończeniu próbnej sesji Maciuś ze śmiechem stwierdził, że po raz pierwszy był królikiem doświadczalnym…

W niedługim czasie podczas snu tuż nad ranem otrzymałem od MATKI dodatkowe wskazówki dotyczące pracy z energiami. Dowiedziałem się, jakie wymagania muszę spełnić, jak powinienem wytłumaczyć osobie zasilanej, na czym polega przekaz energii uzdrawiających. MATKA uczuliła mnie, że powodzenie uzdrawiania głównie zależne jest od postawy osoby zasilanej — jeżeli dana osoba dobrze to zrozumie i bez stresu podda się sesji zasilenia, to takie odczucie rozluźni jej myśli i ciało, pozwalając wpływającej energii zaktywować w niej procesy samoleczenia.

Uzdrawianie energią BOSKĄ (KREATORA, KOSMICZNĄ, MATRIXU), energią, dla której jestem kanałem przekazu, polega na obopólnym zaufaniu między przekazicielem energii i osobą zasilaną energiami, wiarą w uzdrowienie oraz wskazówkami dotyczącymi słuchania i respektowania potrzeb swojego ciała, czyli koniecznością zdrowego odżywiania, aktywnością fizyczną oraz unikaniem sytuacji obciążających nas stresem. A wszystko to, co wymieniłem, głównie zależne jest od uczciwości prowadzącego nas energoterapeuty oraz poziomu jego energii. Po kolejnych sesjach MATKA przekazała mi wiadomość, że mój potencjał energetyczny podczas przekazywania energii nigdy nie maleje, gdyż jako kanał podczas sesji automatycznie podłączam się do ŹRÓDŁA. W początkowej fazie przekazywania energii, korzystając ze skali A. Bovisa, dla swojego wewnętrznego spokoju robiłem pomiary własnej witalności, zawsze wynosił on od 17000 do 23000 jednostek.

Podczas wielu rozmów z ludźmi staram się im wytłumaczyć, że nasze zdrowie, witalność, chęć do życia zależne są tylko od nas samych, od otwarcia się na sygnały naszego organizmu. Świat, ludzi, Naturę i wszystko, co żyjąc, towarzyszy nam na naszych ścieżkach życiowych, powinniśmy traktować z pozycji serca, miłości, szacunku, respektu i tolerancji, wiary, pokoju, zrozumienia naszych potrzeb oraz mądrych przesłań, takich jak: „CO ZASIEJESZ, TO ZBIERZESZ”, „MYŚL GŁOWĄ, CZYŃ SERCEM”. A wszystko to wiąże się ze słowem mającym w sobie Boską moc: „JAM JEST…”

Osobiście już w najmłodszych latach mojego dzieciństwa miałem szczęście poznać, zrozumieć i zaakceptować moc słów „JAM JEST”, przez całe życie były ONE moim przewodnikiem. Te magiczne słowa po wielu latach rozbudziły się w moim wnętrzu, dzięki czemu poznałem następną naukę zawartą w słowach: „PROŚ, A OTRZYMASZ”, bo mądrość rodzi mądrość, nauka zrozumienie i wyzwolenie, dzięki czemu moje życie należało całkowicie do mnie, do moich własnych decyzji, do moich myśli, postanowień, zamierzeń i osiągnięć. To, co postanowiłem, z łatwością wprowadziłem w czyn.

W ciągu jednego dnia pozbyłem się nałogu palenia papierosów, choć wcześniej byłem czynnym palaczem.

W ciągu jednego dnia, słuchając swojego organizmu, podjąłem decyzję zaprzestania picia kawy, a wcześniej codziennie wypijałem kilka szklanek parzonej kawy.

Z odrzuceniem spożywania mięsa pochodzenia zwierzęcego było całkiem inaczej. Mimo że wcześniej nie byłem wielkim amatorem spożywania potraw mięsnych, jednak od czasu do czasu zjadałem kotlet oraz kanapki z wędliną. Nie zawsze naszą Mamę, która przez nasze młode lata wychowywała nas samotnie i tylko z jednej pensji, było stać na kupno wędlin, dzięki czemu jedliśmy skromnie, lecz zdrowo.

Zrezygnowanie z jedzenia mięsa było dla mnie splotem zdarzeń magicznych, dzięki którym dokładnie zrozumiałem świat zwierząt. W tym czasie moja najmłodsza córeczka o imieniu Roma mieszkała w małej miejscowości Jeuk w prowincji Limburg. Pewnego dnia, jadąc autem w towarzystwie swojej małżonki Ewuni drogą prowadzącą do Jeuk, zbliżałem się do stojącego po lewej stronie drogi dużego, długiego, białego budynku. Dojechawszy do niego na odległość około stu metrów, nagle i niespodziewanie poczułem, że moje całe ciało ogarnia fala przejmującego zimna, co bardzo mnie zdziwiło, gdyż był to okres połowy wiosny, dzień słoneczny, suchy i ciepły… Mimo odczucia zimna kontynuowałem jazdę, a po minięciu białego zabudowania i przejechaniu około stu pięćdziesięciu metrów odczucie zimna zanikło, więc po chwili już o nim nie myślałem… Jednak od tej pory za każdym razem, gdy jechałem do Romci, w tym samym miejscu przed dojazdem do białego domu i po jego minięciu ponownie doświadczałem kontaktu z zimnem. W końcu zapytałem Romę, co jest w tym białym budynku, obok którego zawsze przejeżdżamy w drodze do niej, a ona odpowiedziała: „Tato, w tym białym budynku co sobotę rzeźnik zabija krowę lub wołu”. W momencie zrozumiałem, że fala ogarniającego mnie zimna była falą strachu emanującego od zabijanych zwierząt…

Do dzisiaj, będąc w sklepach, staram się omijać stoiska z mięsem i wędlinami, gdyż odbieram przekaz bólu zapisany w komórkach mięsa zabitych zwierząt.

Przekazywanie energii uzdrawiających na odległość

Każdy może mieć własną metodę przekazywania energii, najważniejsze, aby każda z nich działała skutecznie, pomagając pacjentowi odzyskać zdrowie.

Początki mojej pracy z energiami były dla mnie bardzo ciekawym okresem, podczas którego odkrywałem drzemiące we mnie zdolności. Pierwszego mocniejszego odczucia przepływu energii doświadczyłem podczas spaceru w lesie. Zawsze kochałem i czułem Naturę, kwiaty, słońce, wiatr, a podchodząc do drzewa, przykładałem do niego swoje otwarte dłonie skierowane do jego korzeni.

Pewnego dnia, przyłożywszy dłonie do pnia potężnego buka, poczułem iskierki energii wpływającej w górę moich dłoni. Odczucie to było fantastyczne, energia przepływała z góry moich dłoni do ich wnętrza, a następnie, przepłynąwszy przez moje palce, wnikała do pnia buka. Kilka razy to powtarzałem i za każdym razem odczuwałem ten sam przepływ energii. Później moim odczuciem podzieliłem się z kilkoma osobami, z których tylko pewna cześć odczuwała energie drzew.

Dzięki temu doświadczeniu coraz częściej badałem siłę energii płynącą od kwiatów czy krzaków, a w każdym z badanych tworów Natury była ona trochę inna w odczuciach, wszystko jednak emanowało własną energią życia.

Coraz silniej odczuwałem energię kumulującą się w moich dłoniach — wystarczyło, że wyciągając ręce przed siebie z dłońmi skierowanymi do góry, poprosiłem o zasilenie mnie Boską Energią, momentalnie odczuwałem strumień energii wpływającej w całe moje ciało. W górze pleców czułem przemieszczające się energie, które obejmując całe moje ciało, nasycało mnie poczuciem radości, szczęścia i połączenia ze Źródłem, będącym mi MATKĄ I OJCEM.

Chcąc dzielić się z ludźmi moimi odczuciami w odkrywaniu w nas samych własnych wrodzonych zdolności w sposób łatwo zrozumiały i dla każdego dostępny, starałem się ludziom dorosłym i dzieciom odwiedzającym nasz dom, w pierwszej kolejności wytłumaczyć, że wszystko, co nas otacza, jest energią. A najlepszym dowodem i testem na ich odnalezienie i fizyczne odczuwanie jest umiejscowienie nad wybraną rośliną otwartych dłoni skierowanych wnętrzem tuż nad nią. Kiedy pomału przesunie się dłonie, w ich wnętrzu odczuje się lekkie mrowienie, a niekiedy nawet łaskotanie, co jest efektem tego, że wnętrza dłoni są bardzo delikatne w odczuwaniu wszelkich energii. Podczas takich pokazów najwięcej radości miały dzieci, prawie zawsze słyszałem ich radosne głosy: „O tak, ja czuję w dłoniach jakieś prądy, mrowienie… Ale to fajne!”. Podobne reakcje zawsze sprawiały mi największą radość, gdyż taka forma sprawdzania i odkrywania energii jest łatwo przez nas rozumiana, nie ma w tym podejrzanego „czary mary”, gdyż takie doświadczenie sprawia nam przyjemność, a nasze odczucie jest autopsyjne.

Coraz więcej czasu poświęcałem na czytanie pomocnej mi literatury, która w dużym stopniu pomogła mi zrozumieć i rozszerzyć temat dotyczący energii. Poznając opisy, rady i doświadczenia innych ludzi, mogłem wszystkie te wiadomości połączyć, wypośrodkować i stworzyć własną metodę pracy z energiami.

Moi przyjaciele, Basia B. i Maciek K. zawsze przekazywali mi mądre i pomocne rady, które podczas prób ich stosowania okazywały się bardzo skuteczne. Basia, kobieta mądra, otwarta umysłem na wszystkie nauki, mająca uzdolnienia obejmujące jasnoczucie, jasnowidzenie, zawsze prawdomówna i skora do udzielania bezinteresownej pomocy ludziom w potrzebie, po pewnym okresie naszej znajomości postanowiła mnie odwiedzić. Przyprowadziła też z sobą kilka osób chcących pozbyć się niepotrzebnych im wstrzymań, wspomnień oraz sprawdzić i wzmocnić swoje energetyczne wibracje.

Pierwsze sesje były dla mnie i tych ludzi wielkim przeżyciem — czyszcząc kolejno ich siedem czakr, odczuwałem ich myśli, żale, emocjonalne rozwibrowania związane z ich przeżyciami z dzieciństwa oraz okresem obecnym. Czułem w swoim ciele lekkie ukłucia, były one dla mnie znakiem informującym, który organ u danej osoby jest słabszy, potrzebujący energetycznego oczyszczenia, wzmocnienia i aktywowania w jej narządach procesu samouzdrawiania.

Bardzo ważne było także udrożnienie połączeń meridianowych oraz neuronowych, nie polegało ono jednak na przymuszaniu pacjentów do nagłej zmiany. Starałem się więc przekazywać im, aby po oczyszczeniu ze zbędnego balastu zaczęli bardziej zwracać uwagę na własne życie, emocje, a także odczuwać respekt wobec siebie i innych ludzi.

Większość osób podczas zasilania ich energią odczuwała przemieszczające się w ich ciałach ciepło, mrowienie, ulgę, nieraz temu zjawisku towarzyszyły też łzy płynące im z oczu. Prawie zawsze po sesji ludzie odczuwali lekkość, radość, a ich podejście do innych ludzi w dużym stopniu się zmieniało, potrafili wybaczać, czuli się wolni i bez agresji.

W podziękowaniach od osób, które zasilałem, otrzymywałem opisy ich odczuć oraz widocznych lub odczuwalnych pozytywnych zmian. W obecnym czasie, analizując własny system pracy z energiami, zrozumiałem, że każdą osobę, którą wspomagałem energiami, powinienem bardziej uświadomić, że aby utrzymać poziom wyższych wibracji w swoich ciałach, powinni sami nad tym pracować. Część osób po zasileniu osiągała mierzony na skali Bovisa poziom biovitalności do 10 000. Zdawałem sobie sprawę, że ten wysoki pomiar pomału będzie się obniżał, gdyż część osób po sesjach oczyszczenia i zasilenia czuła się wyzwolona z wszystkich obciążeń, negatywnych im myśli i zamiarów. Niestety większość z nich, przeżywszy euforię, pomału wracała do swoich dawnych nawyków, myśli, postępowań i międzyludzkich problemów.

Dzięki rozmowom z Basią B., dobrze znającą odwiedzające mnie osoby, Jej obserwacjom i stwierdzeniom, którym z nich sesje pomogły, a którym pomogły tylko połowicznie, zrozumiałem, że przed każdą sesją należy dogłębnie uświadomić odwiedzające mnie osoby, w czym i w jaki sposób mogę im pomóc, zasilając je energiami, a co oni sami muszą w sobie zmienić czy poprawić. Dzięki dyskusjom z Basią i Jej mądrym sugestiom dużo zrozumiałem i wprowadziłem niezbędne zmiany.

Przekazywaniem energii na odległość zajmuję się od około czterech lat. Zawsze podczas przesyłania energii osobie, która poprosiła mnie o pomoc, odczuwałem Jej bliskość, polegającą na wizualizacji energetycznej jej postaci. Widziałem (tzw. trzecim okiem) dokładnie Jej twarz i ciało w zarysie energetycznym, jednak bez względu, czy była to postać kobieca czy też męska, nigdy nie widziałem jej narządów płciowych. Uważam, że było to dla mnie bardzo pomocne, gdyż dzięki temu nie rozpraszałem swojej uwagi, a poza tym byłoby to według mnie jakby naruszeniem prywatności danej osoby.

Przygotowanie się do sesji uzdrawiania na odległość osób, których albo nigdy nie spotkałem ani też nie znałem, polegało i polega na przesłaniu mi ich zdjęcia twarzy, podaniu imienia, a nieraz daty urodzenia. W większości przypadków wystarczał mi też chwilowy kontakt głosowy, aby połączyć się z energią danej osoby…

Przed zasilaniem chwilę medytowałem, prosząc ŹRÓDŁO o zasilenie mnie energią uzdrawiającą, mojego Anioła Stróża o ochronę, a Anioła Stróża osoby, której miałem pomóc, o zgodę i pomoc w dotarciu przesyłanej przeze mnie energii, której jestem kanałem, do osoby zasilanej.

Zawsze przed sesją zapalałem i zapalam białą świeczkę. Stojąc w pomieszczeniu, w którym panuje cisza, wyciągam przed siebie wyprostowane ręce z wnętrzem dłoni skierowanym ku górze. Wizualizując postać odbiorcy energii, wciągam głęboko powietrze w płuca, a w czasie jego nabierania czuję, jak w moje dłonie wpływają strumienie energii. Równocześnie czuję, jak przez plecy przemieszczają mi się energie szczęścia i siły. Dodatkowo w całym ciele od palców nóg do czubka głowy odczuwam jakąś bliską mi energię dającą poczucie pomocy i osobistej ochrony. Zaczynam przekaz energii — czuję, jak z wnętrz moich dłoni wypływają strumienie energii, płynąc do palców, czuję, jak moje palce się wydłużają, a z ich końcówek wypływają mgielne smużki energii, z każdym moim wydechem energia, wypływając z palców, znika w przestrzeni. Często podczas takich przesyłek osoby odbierające tę energię fizycznie czują jej przemieszczenie się, ja także, prowadząc energię w ciele danej osoby, dokładnie wiem, jak i gdzie mam ją skierować.

Po sesji opisując swoje odczucia i miejsca, w które wprowadzałem energię, przesyłam te opisy osobie zasilanej i zawsze w 100% jest to zgodne z odczuciami odbiorcy.

Trzykrotnie podczas przekazywania energii odebrałem płynące z GÓRY niespodziewane ostrzeżenia lub natychmiastowe wstrzymania przekazu energii, dwukrotnie dotyczyło to osób ciężko chorych.

Pierwszą osobę zasilałem trzykrotnie, dwukrotnie energia wchodziła w nią płynnie i bez zahamowań, a osoba ta czuła się dobrze. Za trzecim razem podczas zasilania otrzymałem telepatyczny przekaz: „NIE ZASILAJ TEJ OSOBY, GDYŻ ONA CHCE JUŻ ODEJŚĆ”, a wraz z odbiorem tej myśli moja energia samoczynnie wstrzymała swój wypływ.

Drugim przypadkiem była Pani z USA, także z mocno zaawansowaną chorobą nowotworową. Na prośbę mojej kuzynki Hani R. i po otrzymaniu od niej zdjęcia chorej kilkakrotnie przesyłałem jej energię uzdrawiającą. W pewnym momencie poczułem, jakbym rozmawiał z Duszą pani Stelli, od której dostałem wiadomość, że Stella zdecydowała się na odejście. Oczywiście i w tym przypadku odbiór energii został jakby zatrzymany. Wiedziałem, że pani Stella odchodzi i faktycznie chyba w następnym dniu zmarła.

Trzeci przypadek dotyczył pani Ani, która poprosiła mnie o oczyszczenie niezwiązane z organami. Skupiając się tylko na psychice, negatywnych wspomnieniach, traumach, zacząłem oczyszczanie od czakry korony. Wyczyściłem ją z niepotrzebnych zawirowań, zakodowań i przykrych wspomnień, następnie oczyściłem czakrę trzeciego oka i gardła. Wszystko przebiegało zgodnie z planem i bez żadnych sensacji. Stojąc za plecami osoby oczyszczanej i trzymając swoje dłonie nad głową tej pani, zacząłem oczyszczanie czakry serca i nagle w momencie na kilka sekund straciłem wzrok… Automatycznie, jakbym znał powód mojej chwilowej ślepoty, spytałem panią Anię, czy miała problemy z sercem, a ona odpowiedziała: „Tak, ja mam założony rozrusznik”. Gdy to usłyszałem, z wrażenia aż zrobiło mi się słabo. Odzyskałem wzrok, usiadłem na pobliskim fotelu i długo nie mogłem odzyskać spokoju. To zdarzenie było dla mnie wielką nauczką, teraz zawsze wcześniej pytam przed zasileniem, czy serce jest zdrowe i bez dodatkowych wspomagaczy… Życie nas uczy, a my musimy z tych nauk wyciągać właściwe wnioski.

Osobiście uważam, że każdy z nas po wszechstronnej analizie ma prawo sam wybrać metodę leczenia — najważniejsze, aby osoby, które nas leczą, były kompetentne w swojej pracy, uczciwe i wolne od presji instytucji bardziej zainteresowanych ilością sprzedanych swoich wyrobów niż ich jakością i skutecznością w leczeniu.

Każda metoda leczenia, dzięki której całkowicie odzyskujemy zdrowie, jest metodą właściwą.

Fantazja i jej analiza

Wczorajszego dnia podczas rozmowy z moją kuzynką Hanią poruszyliśmy temat związany z zasobem fantazji. To słowo podziałało na mój mózg jak iskra przebudzenia, włączył się program FANTAZJA otwierający moje myśli na analizę tego słowa, jego znaczenia, pochodzenia, z czym jest związane, dlaczego w życiu jest nam tak pomocne i dlaczego powinniśmy je dogłębnie przeanalizować i zrozumieć.

Większość ludzi znaczenie słowa FANTAZJA kojarzy z ludzką nadpobudliwością, ułudą oraz nierealnością, a często ze szkodliwością w połączeniu z fizycznością.

W moim odczuciu, jak i w odczuciu kilku bliskich mi osób, FANTAZJA i jej poziom jest przewodnią myślą prowadzącą nas w kierunku rozbudzenia i rozwoju naszych własnych myśli dążących do osiągnięcia doskonałości.

MYŚL zainicjowała początek naszego istnienia — pierwsza myśl jako BAZA GŁÓWNA, chcąc się powiększać, musiała stworzyć w sobie dział myśli pomocnych, czyli myśli zwiadowczych, do których należą badanie nowego terenu, przystosowanie, bezpieczeństwo, przetrwanie oraz możliwości dalszego rozwoju myśli. Aby myśli zwiadowcze mogły przetrwać, musiały z kolei stworzyć pomocną im myśl, czyli Fantazję, która przejąwszy od nich wszystkie ich pamięci, segregowałaby wszystkie ich doznania. Fantazja ma za zadanie szukanie nowych trendów, z których myśl twórcza, wybierając kilka opcji zbadanych przez Fantazję, mogłaby wybrać kierunek umożliwiający myśli twórczej tworzenie nowych i szerzej rozwiniętych myśli.


Poziom Fantazji w każdym z nas jest zależny od ilości naszych inkarnacji, podczas których każde autopsyjnie przeżyte zdarzenie owocowało doświadczeniem, a dzięki temu rozszerzeniem naszej Fantazji. Z kolei ona jako twór naszych myśli kodowała każdą przeżytą przez nas sytuację, dokładnie pamiętała ich wypadkowe. Dzięki nim podczas podejmowania decyzji w wyborze kierunków życiowych, poddawała szereg myśli, z których my sami zgodnie z naszą Wolną Wolą, musimy wybrać tę, która pomoże nam w podjęciu właściwej decyzji.

Im więcej w nas FANTAZJI, tym bogatszy nasz umysł, dzięki czemu unikamy niebezpieczeństw, bardzo rzadko poddajemy się dominacji materialnej. Możemy tworzyć, nauczać i żyć własnym stylem, kochać siebie, ludzi, Świat, Naturę. Często potrzebujemy też chwili wyciszenia i samotności, aby w spokoju przeanalizować siebie, uzdrowić i oczyścić swoje wnętrze z błądzących myśli innych ludzi. Wystarcza nam chwila samotności, abyśmy — odsapnąwszy z trochę męczącej, ogólnej życiowej codzienności — mogli powrócić do szarej rzeczywistości w celu rozświetlenia i oczyszczenia jej z wszelkich negatywnych wibracji, blokad, zakazów, manipulacji, stworzonych przez człowieka dla człowieka.

Często ludzie z dużym zasobem fantazji są odbierani przez społeczeństwo jako nieprzystosowane do samodzielnego życia osoby, na które trzeba uważać i je omijać, gdyż postrzega się tych ludzi jako lekko zwariowanych, upośledzonych lub niebezpiecznych. Fantasta zrozumie fantastę, a prawdziwy wariat wariata nie zrozumie, a niestety dość dużo ludzi, nie wiedząc, kim są, szuka wszędzie upośledzeń, zapominając o sobie… Przykre to, lecz prawdziwe i często spotykane.

Analizując sztukę, muzykę, technikę oraz inne dziedziny nauki, dojdziemy do wniosku, że bez zwiększonej FANTAZJI nie byłoby tak wspaniałych rzeźbiarzy, malarzy, muzyków, rzemieślników, których prace stanowią pomniki światowej kultury. To właśnie Oni na zawsze zapisali się w naszych myślach i pamięci jako wzorce doskonałości w tworzeniu swoich dzieł. Ich twórczość jest przez nas rozumiana i podziwiana, ich piękno budzi w nas nasze własne piękno, to dzięki ich twórczości stajemy się wrażliwi na piękno muzyki, sztuki i wielu podobnych im arcydzieł.

Poziom zawartej w nas fantazji jest wykładnikiem naszej twórczości, im więcej mamy fantazji, tym nasz twórczy przekaz staje się głębszy, piękniejszy i zrozumialszy. Często uczeń marzy o prześcignięciu swojego mistrza, aby jednak tego dokonać, musi swojemu mistrzowi dorównać fantazją w twórczości lub go prześcignąć. Część uczniów, nie mogąc dorównać swoim mistrzom, tworzy dzieła na ich podobieństwo, ale efekt końcowy jest taki, że mistrz zawsze pozostanie mistrzem, gdyż Jego dzieła są odzwierciedleniem naszych pragnień, myśli, marzeń. Podziwiamy je, zdajemy sobie sprawę, że Oni swoim mistrzostwem dzielą się z nami.

Każdy z nas, znając swoje własne JA, TU i TERAZ, jest twórcą swoich myśli, realizatorem swoich marzeń i sztuki, którą także sam może tworzyć.

Kopista pozostanie kopistą, który powielając myśl Mistrza, sam nie potrafi Jej rozszerzyć.

Szanując FANTAZJĘ innych ludzi, odnajdujemy w sobie naszą własną fantazję, zrozumienie innych budzi nasze wartości, talenty, możliwości, dlatego szanując siebie, szanujmy innych.


Powyższe słowa zapisałem dzięki dyskusjom i wnioskom dotyczącym głębszego zrozumienia znaczenia słowa „fantazja”.

Dziękuję mojej małżonce Ewie, naszej córce Iwonce i kuzynce Hani R. za mądre analizy, zrozumienie oraz ich własne interpretacje tego magicznego słowa, jakim jest FANTAZJA.

List do mojej Mamy śp. Irenki

Nigdy nie jest za późno na przesłanie naszych odczuć tym, którzy już odeszli ze Świata fizycznego, gdyż energia nigdy nie zanika, emitowana przez adresata zawsze odnajdzie swojego właściwego odbiorcę.


Moja kochano Mamo!

Ja jestem jeszcze tutaj, a TY w DOMU DUCHOWYM, z którego zawsze wychodzimy i do którego zawsze wracamy. Otula Ciebie, Mamo, światło Boskiej miłości, towarzyszą Ci Dusze Tych, których za swojego żywota znałaś, kochałaś, szanowałaś, dzieliłaś z nimi swoje życie, radości, wzloty i upadki.

Tyle chciałbym Ci powiedzieć, o wszystkim tym, czego nie zdążyłem wcześniej przekazać, tego, czego nie byłem świadomy, tego, czego wcześniej jeszcze nie rozumiałem i nie znałem. Chciałbym Ciebie, kochana Matulu, przeprosić za wszystkie ewentualne przykrości, których Ci przysporzyłem, a które w większości nie były czynione świadomie. Przepraszam Mamo…

Wiem, że zawsze Duszą jesteś i będziesz przy nas, że dociera do Ciebie każdy strzęp moich myśli, których podstawą jest MIŁOŚĆ do Ciebie. Mamo, całe swoje szlachetne życie poświęciłaś dla nas. Mimo życiowych przeszkód i trudności byłaś dla nas czułą i kochającą Matką, co dnia dawałaś nam swoją miłość. Wraz z naszym Tatą śp. Stanisławem dawaliście opiekę nam: Marysi, Lesiowi, Tomaszowi i mnie, Michałowi. Rankiem dostawaliśmy buziaka na powitanie, a wieczorem przed snem drugiego buziaka z życzeniami spokojnych snów, dzięki czemu czuliśmy się bezpieczni, szczęśliwi i dostrzegani.

Pamiętam z moimi braćmi wiele wypowiedzianych przez Ciebie, Mamo, mądrych słów, które do nas kierowałaś, każdy Twój pocałunek, którym nas obdarzałaś, każdy Twój gest rąk, którymi nas głaskałaś i przytulałaś. Nie musiałaś nam nic wtedy mówić, czuliśmy, jak energia Twojej matczynej miłości wpływa w nasze serca, myśli i ciała…

Mamo, swoją wczesną młodość przeżywałaś podczas tragedii II wojny światowej, byłaś wtedy jak zawsze odważna, jako żołnierz Armii Krajowej przeżyłaś Powstanie Warszawskie i jego tragiczny upadek, gehennę pobytu w trzech obozach koncentracyjnych. Wiele widziałaś, wiele poznałaś, wiele doświadczyłaś, nie obarczałaś nikogo swoimi krzywdami. Mimo nieszczęść, które widziałaś, a w większości sama ich doświadczyłaś, nigdy się nie poddałaś, nie skarżyłaś. Dawałaś nam swoją czystą miłość, a w trakcie naszego wychowywania byłaś zawsze wymagająca, lecz i sprawiedliwa, dzięki czemu byliśmy i jesteśmy Twoją Dumą.

Każdy z nas pozostający na swoich ziemskich ścieżkach w każdym nowym dniu, godzinie, minucie, jak też sekundzie odkrywa swoje myśli, które podczas naszego zmysłowego otwarcia stają się dla nas bardziej zrozumiałe. Stajemy się dojrzalsi, gotowi do ich analizy, samokrytyki oraz własnego osądu. Niestety życie przepływa bardzo szybko, choć często sami tego nie odczuwamy. Cześć naszych myśli z racji jeszcze młodego wieku, nieznajomości życia, braku mądrych rad od ludzi o czystych sercach, myślach, czynach i sumieniach, powoduje, że często popełniamy błędy. Większość z nich to błędy popełniane przez brak odpowiedniej wiedzy, doświadczenia, uporu oraz nieświadomości. Często czynimy i szybko wypowiadamy słowa bez wcześniejszej analizy, wiele musimy przemierzyć ziemskich ścieżek, zaznać bólu, tragedii, a wszystko to prawie zawsze z naszej winy, gdyż często nie wiemy, kim sami jesteśmy…

Mamo, dzięki Tobie jesteśmy tacy, jacy jesteśmy — idziemy przez życie zawsze z podniesionym czołem, dumni i pewni wyboru swoich obecnych ścieżek, którymi podążając, pomagamy wszystkim, sami o nic nie prosząc, dajemy — sami nie wyciągając ręki, kochamy i szanujemy…

Wiemy, kim jesteśmy i to dzięki TOBIE, KOCHANA IRENKO.

Michał

Kronika Akaszy

Piątek, 8 IV 2016 roku, godzina 7—8 rano

Bremen — hotel Falk


Leżę w hotelowym łóżku, częściowo jestem już rozbudzony. Nagle niespodziewanie przenoszę się w inną sferę, moim astralnym ciałem przemieszczam się w kosmicznych przestrzeniach, tak jak podczas hipnozy regresyjnej mijam gwiazdy, czarne otchłanie, lekkie mgławice.

Z daleka widzę podobny do skrzywionej okiennej ramy mały otwór, w którym pojawia się krótki oślepiający błysk światła. Kieruję się tak, abym mógł bez przeszkód wślizgnąć się w to małe krzywe okienko. Czuję, że po pierwszym błysku zabolały mnie moje fizyczne oczy, podnoszę więc moje fizyczne ręce do moich fizycznych oczu i palcami delikatnie masuję moje gałki oczne, aż uczucie bólu mija.

Szybko zbliżam się do okienka, przez które wślizguję się do środka. Ponownie oślepia mnie niesamowity blask, ponownie, czując ból, masuję palcami moje gałki oczne, ból zmniejsza się, a po chwili całkowicie zanika, a ja odzyskuję postrzeganie.

Stoję na dużym dziedzińcu, na którym unosi się jasna, złotawa mgła. Następuje ponowny rozbłysk światła, podczas którego tuż przede mną materializują się dwie wyraźne złote litery „e” i chyba „w”. Litery na zewnątrz są czarnego koloru z otoczką w kolorze złota, są przepiękne, dryfują przed moimi oczami, a po chwili, lekko się obracając, znikają w złotej mgle.

Ponowny oślepiający błysk nie powoduje już bólu moich oczu, we mgle materializuje się coś mi bardzo znajomego. Czuję ogarniającą mnie euforię radości, już wiem, co to jest! Duża Księga oprawiona w złotą, wypukłą okładkę, na której widzę wytłoczone wzory. Jest ich tak wiele, że trudno się na nich skupić ani też zapamiętać.

Jestem pewien, że mam szczęście zobaczyć Księgę Akaszy, a miejsce, w którym się znalazłem, jest bibliotecznym podworcem.

Księga Akaszy zawisa w powietrzu tuż przede mną, następuje następny rozbłysk, po którym księga samoczynnie się otwiera. Złota jasność oświetla miejsce, w którym jestem. Spoglądam na pierwszą stronę Księgi, widzę na niej płynące pomału złote literki.

Czułem, że chciały mi coś opowiedzieć, wystarczyło tylko na nie patrzeć, aby Dusza samoistnie wchłaniała tekst przekazu złotych literek…

Dyktowania otrzymywane z konsorcjum oraz od Karisty z cywilizacji Kasjopean

15 X 2014 roku, godzina 9:45

Populację Ziemian czeka dużo zmian, w większości będą one dla Was bardzo znaczące i pomocne w Waszym kroku w przód.

Będziecie się coraz bardziej łączyć w grupy światłego rozumowania i wzajemnego postrzegania drogi ku prawdzie i rozsądnemu rozwiązaniu Waszych ziemskich problemów typu: wojny, finanse, wzajemne wykorzystywanie się.

Krok po kroku będziecie się uwalniać od swoich wiekowych przekonań i tezowych zakłamań.

Religijnie będziecie się rozwijać w kierunku wzajemnego zrozumienia, że Stwórca, który był i jest jedynym czynnikiem we Wszechświecie, zainicjował go i rozbudował.

Będziecie się coraz bardziej rozumieć we wszystkich religijnych odłamach, co pozwoli Wam wszystkim połączyć się myślą, czynem i efektywnymi działaniami, dzięki którym będziecie mogli usunąć wszelkie blokady Waszego codziennego dnia.

To już się rozpoczęło, będzie wśród Was coraz więcej ludzi odbierających nasze przekazy, niech każdy z Was próbuje już dzisiaj szukać z nami kontaktu — tak myślowego, jak i przekaźnikowego.

Zwracajcie się do nas z każdym dręczącym Was problemem, my jesteśmy zawsze przy Was, więc liczcie na naszą szczerą i z miłości do Was płynącą chęć pomocy.

To już czas Waszych wielkich przemian, bądźcie spokojni, rozważni i uczciwi wobec siebie i nadchodzących nowych zmian oraz rozwiązań na planie Ziemi i Waszego życia.

To My z Konsorcjum Planetarnych będziemy pilnować i korygować Wasze ziemskie plany czekających Was zmian, szukajcie sami — przy pomocy Waszych myśli i serc — kontaktów z nami z Konsorcjum.

Zestaw moich pytań skierowanych do Kasjopean: Kreona, Karisty, Reana

Niedziela, 26 X 2014 roku, godzina 14:58

Odpowiada KARISTA

— Czym jest w Waszym pojęciu MATRIX i na jakiej zasadzie działa?

Odpowiedź:

MATRIX to centrum pulsu Wszechświata, jest w nim zakodowana pamięć przeszłości i przyszłości, to pod jej program podporządkowane i wprowadzone są w tok biegu wszystkie zmiany Wszechświata, które już są w toku lub nastąpią w bliższym lub dalszym okresie.

Matrix to czysta materia, stworzona do kontroli całego zespołu wchodzącego w skład Wszechświata, to jak kontrola przebiegu historii, która w wypadkach deformacji planet lub Cywilizacji może być dla nich pouczająca, pomocna, zmienna lub destrukcyjna. Wszyscy jesteśmy zaliczeni do tej energii jako podrzędne planowania naszych istnień. Tylko Twórca Wszechświata jest MATRIXEM władnym, tak było i zawsze tak będzie.

— Wiem, że na niektóre pytania nie możecie mi odpowiedzieć, rozumiem Was, gdyż wszystkich nas obowiązują pewne zakazy.

Odpowiedź:

Tak, cieszę się, że to rozumiesz, ale jako obywatel Kasjopei nie mogę naszych wszystkich wynalazków czy też poczynań przekazywać ani w opisie, ani w przekazie telepatycznym. To mogłoby w wielu przypadkach bardziej Wam zaszkodzić niż pomóc. Nie jesteście jeszcze gotowi, aby wszystko poznać z planów naszej cywilizacji, rozwijacie się już częściowo w dobrym kierunku i to dla nas też jest bardzo ważne.

— Czy dni pracy, ilość dni w tygodniu macie zbliżone do naszego ziemskiego systemu?

Odpowiedź:

Nie, nie ma u nas podziału na dni czy też Wasze godziny. Wiemy, kiedy mamy coś zacząć wykonywać i kiedy mamy skończyć naszą działalność wytwórczą.

— Czy Wasza młodzież ma podobne zabawy i gry jak młodzież ziemska?

Odpowiedź:

Niektóre są trochę zbliżone, zwłaszcza te, które wykonują zespołowo — wyścigi, ukrywanie się i pływanie.

— Czy w Waszych sportowych rywalizacjach macie coś podobnego do ziemskich olimpiad?

Odpowiedź:

Nie, nie staramy się pobijać żadnych rekordów, jesteśmy sprawni fizycznie i nie chcemy wprowadzać wśród nas pojęcia rywalizacji. Każdy z nas robi wszystko, aby było to zgodne z jego możliwościami, w ten sposób unikamy kastowości społecznej.

— Czy macie ciągłe kontakty z osobami z Waszej cywilizacji, które odeszły w stan Duchowy?

Odpowiedź:

Tak, oczywiście, możemy bez problemów komunikować się z ich energiami, gdyż nasze energie są bardzo zbliżone do energii Zaświatów, lecz rzadko to wykorzystujemy, gdyż jeżeli ktoś z naszej populacji odchodzi do sfery duchowej, to jest on tam w stanie całkowitego odpoczynku.

— Czy kiedyś na Waszej planecie zaistniał konflikt nuklearny?

Odpowiedź:

Nie, nigdy i nigdy nie zaistnieje.

— Czy na Waszej planecie występują kataklizmy podobne do kataklizmów ziemskich?

Odpowiedź:

Tak, występują trzęsienia ziemi, lecz nasi sejsmolodzy wiedzą o nich dużo wcześniej niż wy, Ziemianie

— Czy macie na swojej planecie takie cykle pogodowe, jakie występują na naszej planecie, czyli zima, wiosna, lato, jesień?

Odpowiedź:

Nie, nasz klimat jest zawsze zbliżony do Waszej wiosny i lata, nie mamy zimy.

— Karisto, czy znasz moją przyszłość?

Odpowiedź:

Tak, częściowo, pociesz się, że masz ją jeszcze długą i wzniosłą.

— Czy dogłębnie rozumiem cel mojej obecnej ziemskiej misji?

Odpowiedź:

Tak, w większości się to spełni, gdyż masz to wpisane w swojej ścieżce życiowej.

— Dlaczego nie zawsze mogę nawiązać kontaktu z moim zmarłym ojcem?

Odpowiedź:

O to możesz zapytać się tylko DUCHA z Twojej bliskiej grupy tzw. OPIEKUNÓW DUCHOWYCH.

— Czy wyznajecie na Waszej planecie jakąś religię?

Odpowiedź:

Nie, nie robimy tego, gdyż religie dzielą ludzi na wyznawców, a z tym wiąże się tylko zamieszanie społeczne i odmienność poglądów. Sami wiecie, jakie to niesie problemy.

— Czy podczas mojego snu macie możliwość przesłać do mojej świadomości Wasze cenne oraz pomocne rady i nauki, dzięki którym będę miał możliwość pomagać swoim ziemskim siostrom i braciom?

Odpowiedź:

Tak, zrobimy to już w niedługim czasie, zaznasz przekazu pomocnych Ci nauk od NASZYCH MĘDRCÓW.

Sobota, 8 XI 2014 roku, godzina 14:07

Odpowiada KARISTA

— Jeżeli ktoś z Waszej Kasjopeańskiej populacji kończy w naturalny sposób swoje życie fizyczne, czy — podobnie jak my na Ziemi — organizujecie ceremonię pochówku?

Odpowiedź:

Nie, nie mamy takich ceremonii, odchodzimy do Ducha przez KRAINĘ PRZEJŚCIOWĄ, w której zostają pozostawiane nasze cielesne powłoki.

— Co się tam dzieje z tymi powłokami?

Odpowiedź:

Nie wiem i chyba nikt z nas tego nie wie, nie ma u nas cmentarzy.

— Co sądzicie o przejściu w stan Duchowy?

Odpowiedź:

Uważamy to za wyzwolenie się z naszej cielesnej powłoki oraz jako początek naszej drugiej strony, w którą wchodząc, przygotowujemy się do nowych wcieleń.

— Czy wcześniejsze zapisanie na kartce pytań skierowanych do cywilizacji Kasjopean pomaga nam i umożliwia nawiązanie z Wami kontaktu na zasadzie: pytanie -odpowiedź?

Odpowiedź:

Tak to pomocny system, gdyż niektóre pytania i odpowiedzi musimy wcześniej skonsultować z naszą RADĄ STARSZYCH.

— W Waszym pojęciu posiadanie kolonii na innych planetach jest rzeczą normalną?

Odpowiedź:

Tak, mamy i mieliśmy kolonie w różnych strefach Wszechświatów, lecz są to nasze obowiązki, gdyż wszystkie te kolonie są pod naszą prawną opieką. Naszym zadaniem jest rozwinięcie w mieszkańcach tych planet poczucia ich własnych wartości, postrzegania duchowego oraz przygotowania ich do samoegzystencji tak społecznej, jak i gospodarczo-wyżywieniowej. Z tych planet nigdy nic nie wywozimy, gdyż wiązałoby się to z niedopuszczalnym w naszym pojęciu prawem wyzysku.

— Co sądzicie o obecnym ziemskim problemie związanym z ocieplaniem się naszej planety?

Odpowiedź:

Ocieplanie Waszej planety jest cyklem normalnym w Waszej ziemskiej sferze, co kilka lub kilkadziesiąt lat ziemskich będzie się to powtarzać.

— Czy możecie mieć wpływ na zmniejszenie napięcia sytuacji politycznych na naszej planecie?

Odpowiedź:

Nie, nie wpływamy na żadną ziemską kulturę naciskiem telepatii zbiorowej, to są ich wybory i na takie sprawy często nie mamy wpływu, gdyż to są tylko Wasze ludzkie manipulacje.

— Czy przepowiednie Nostradamusa dotyczące czekających nas obecnie zdarzeń można dosłownie interpretować?

Odpowiedź:

Nie, małą cześć przepowiedni tego wielkiego wizjonera można interpretować dosłownie, wiele wizji zawiera dużo ważnych dla Was prawdziwych ostrzeżeń.


Czwartek, 6 XI 2014 roku, godzina 18:40

Odpowiada KARISTA

— Jakie kierunki studiów występują w Waszym systemie oświaty?

Odpowiedź:

W Kasjopei nie mamy w szkolnictwie dziedzin związanych z biznesem w Waszym materialnym pojęciu, jak też żadnych nauk związanych z polityką.

— Czy ktoś z Waszych nauczycieli ocenia wcześniej zdolności ucznia chcącego wybrany kierunek pogłębiać nową wiedzą?

Odpowiedź:

Tak, tym zajmuje się RADA STARSZYCH, nie ma takich przypadków, aby ktoś chcący studiować został przez RADĘ odsunięty, gdyż każdy z nas wybiera kierunek, do którego od najmłodszych lat ma wrodzone uzdolnienia.

— Ile lat trwa nauka studenta?

Odpowiedź:

Nasz okres kształcenia nie ma określonego czasu, o tym decyduje RADA STARSZYCH, gdyż na każdym wykładzie jest z nami osoba z RADY, która sama może ocenić poziom wiedzy studenta. Wiąże się to też w pewnym sensie z telepatycznymi impulsami MY i CZŁONKOWIE RADY STARSZYCH, gdyż takiego testu nie można sfałszować. Zresztą i tak nikt z nas nigdy by tego nie zrobił.

— Karisto, odbieranie od Ciebie przekazu pismem automatycznym w prowadzeniu mojej dłoni, trzymającej w palcach długopis jest bardzo spokojne i bez nagłych przyspieszeń.

Odpowiedź:

To tylko połączenie powoduje, że przekazy odbierasz w jednakowych impulsach przekazu i odbioru.

— Czy każda ziemska Istota w systemie PIERWSZEGO PYTANIA może nawiązać z Wami kontakt?

Odpowiedź:

To trudne pytanie, nie mogę na nie odpowiedzieć.

— Karisto, czy znasz moją przyszłość?

Odpowiedź:

Tak, lecz nie w całości.

— Czy podczas naszych sesji ktoś Ci towarzyszy?

Odpowiedź:

Raczej nie, nieraz moja mama tu zagląda, ale to wspaniała Istota, wie, że Tobie mogę ufać.

— Czy wyczuwasz we mnie jakiekolwiek zdolności do uzdrawiania energiami?

Odpowiedź:

Tak, masz je i to bardzo silne.

— Jeżeli tak, to jakim sposobem mogę moją energią pomagać ludziom?

Odpowiedź:

Możesz to robić na kilka sposobów:

Pierwszy system to przesyłanie osobie chorej metodą telepatycznego przekazu wiązki uzdrawiającej energii, to jest realne i skuteczne w działaniu.

Drugim systemem jest leczenie Duchowe osoby chorej i cierpiącej.

Trzecim systemem jest wyrzucenie negatywnych energii z ciała człowieka, który leżąc na brzuchu lub plecach, poddaje się bezdotykowemu oczyszczaniu i leczeniu. Polega to na ściągnięciu dłońmi z ciała leżącej osoby czarnych, negatywnych, ciemnych energii lub czerwonych zaawansowanych. Swoje dłonie przesuwasz od czubka głowy chorej osoby i wzdłuż zarysów ciała, ściągasz swoimi dłońmi wszystkie negatywne energie do samych stóp, odrywasz ją od energii właściwej i wyrzucasz w kierunku ziemi, prosząc Matkę Ziemię, aby przetransformowała energię negatywną na energię pozytywną. Sesję musisz powtórzyć kilkakrotnie do chwili, aż poczujesz, że do Twoich energetycznych dłoni już nic się nie przylepia. Po sesjach powinieneś dokładnie umyć ręce pod strumieniem wody.

Czwartym i ostatnim systemem jest otworzenie w osobie chorej jej własnego systemu obronnego i samouzdrawiania, jest to związane z lekkim naciskiem na psychiczną postawę osoby chorej. Mózg i Wasze myśli są Waszymi lekarzami.


Czwartek, 6 XI 2015 roku, godzina 10:22

Odpowiada KARISTA

— Droga Karisto, czy możesz mi odpowiedzieć na pytanie dotyczące planu Waszych codziennych zajęć i obowiązków?

Odpowiedź:

Tak, odpowiem Tobie, mój ziemski przyjacielu, Michale.

Mamy wiele bardzo podobnych obowiązków, więc nasze codzienne plany nie odbiegają tak bardzo od Waszych. Mamy inne rozwiązania w sprawach związanych z domem, jego zaopatrzeniem w środki i produkty, które codziennie są nam potrzebne. Główne produkty, które spożywamy, to warzywa, owoce i inne produkty, których u Was w kulturze rolnej nie znacie i nie hodujecie ze względu na trochę inny klimat. U nas jest zawsze stabilna, ciepła temperatura, dlatego w wielu wypadkach mamy swoje codzienne obowiązki inaczej zorganizowane. Wy często gotujecie swoje posiłki, my konsumujemy je przeważnie w postaci naturalnej, gdyż gotowanie pozbawia te produkty częściowo walorów smakowych oraz zaniża poziom zawartych w nich minerałów.

Nasze kontakty rodzinne są bardzo stabilne, gdyż większa cześć bliskich mieszka w tych samych kompleksach mieszkalnych, w których i my zamieszkujemy. Jest to bardzo przydatne rodzinie, ponieważ stały kontakt zawsze powoduje zbliżenie się wszystkich poziomów naszej generacji. Nie ma podziału: starzy i młodzi, gdyż mentalnie jesteśmy bardziej stabilni i otwarci. Nie starzejemy się w takich formach jak Wy, Ziemianie, nie znamy chorób zwanych u Was chorobami wieku starczego, nie znamy choroby Alzheimera, epilepsji i chorób wieńcowych, co w dużej mierze wiąże się z Waszym sposobem życia, jedzenia oraz stanem Waszych świadomości.

Musicie sami zwracać większą uwagę na Wasze codzienne postępowanie, ponieważ otrzymujecie więcej stresowych odczuć niż pozytywnych motywacji. Nie zwracacie uwagi na sposób Waszego odżywiania, nie dopasowujecie potrzeb Waszych organizmów z rodzajem produktów, które spożywacie codziennie i o nieodpowiednich porach dla Waszych organizmów.

— Karisto założyłaś już swój własny związek rodzinny?

Odpowiedź:

Nie, nie mam jeszcze swojej grupy bliskiego rozwoju, jestem do tego związku niegotowa, a mój umysł jest jeszcze do tego nieprzygotowany.

— Czy obowiązuje Was zawieranie związku małżeńskiego według Waszego określenia GRUPY BLISKIEGO ROZWOJU?

Odpowiedź:

Tak, to to samo, lecz każdy z nas musi dojść do okresu gotowości i zdążyć się do tego przygotować umysłowo, to tak jak i u Was, Ziemian, zmienia się postrzeganie z pojedynczego na symbiotyczne.

— Czy Kreon i Rean są już w swoich grupach?

Odpowiedź:

Nie, oni są, tak jak i ja, jeszcze do tego nieprzygotowani, obecnie można nas porównać do Waszych ziemskich studentów. Jesteśmy teraz w wieku pobierania nauk, które nas ukierunkowują do zawodu, jaki sami chcemy wykonywać, a jest to związane z naszymi wrodzonymi talentami.

— Czy na Waszej planecie istnieją środki płatnicze, takie jak u nas na Ziemi?

Odpowiedź:

Nie, nic takiego nie posiadamy, gdyż wszystkie nasze potrzeby są przez nas odbierane z GŁÓWNEGO CENTRUM ZAOPATRZENIA POPULACJI KASJOPEAN.

— Czy Wasze produkty bezpośrednio po ich wyhodowaniu lub wytworzeniu przekazujecie do Waszego centrum zaopatrzenia?

Odpowiedź:

Tak, właściwie to zrozumiałeś, nie ma u nas poczucia RYWALIZACJI, jest ZROZUMIENIE i całkowita współpraca. Wy, Ziemianie, po przejściu w czwartą gęstość będziecie mieli podobne systemy. To, co Was czeka, będzie dla Was, Ziemian, bardzo przydatne, gdyż dzięki NOWYM SYSTEMOM będziecie żyli w całkowicie innych mentalnościach niż obecnie. W WASZYM NOWYM ŚWIECIE nie będą istniały kolizje zbrojne, będziecie się więcej rozumieć, a szacunek i wzajemna miłość pozwolą Wam na całkowitą zmianę Waszych obecnie negatywnych zmysłów.

— Czy istnieje w Waszej populacji pojęcie miłości między dwojgiem Istot?

Odpowiedź:

Tak, oczywiście, czujemy, kochamy, marzymy tak jak i Wy, to dotyczy każdej Cywilizacji, gdyż wiąże się to bardzo mocno z pojęciem postępu i własnej woli. Miłość jest u nas tak piękna jak i u Was na ziemskim planie.


Uwaga…

Po TYM przekazie od Karisty niespodziewanie otrzymałem przekaz od śp. Atanazego Walentego, który stwierdził:

„Cieszy mnie fakt, że tak wspaniale nawiązałeś kontakt z Cywilizacją Kasjopean. Karista jest Tobie bardzo przychylna. Ona potrafi czytać Twoje myśli, więc wie, że jesteś wobec niej szczery i chcesz poznać ich Cywilizację sercem, duszą i Twoim prawym charakterem, więc chętnie się z Tobą kontaktuje”.

A oto co powiedziała na ten temat KARISTA:

Witaj Michale, mój drogi ziemski bracie, tak jak i Ty odebrałam przekaz Twojego przodka Atanazego. Mogę Cię zapewnić, że Jego przekaz jest zgodny z postanowieniem naszej RADY STARSZYCH dotyczącym przesłania Ci telepatycznego przekazu, który pozwoli Wam, Ziemianom, dużo rzeczy zrozumieć i w swoje ziemskie zwyczaje i obowiązki wprowadzić. To dokona się już w ciągu najbliższych trzech nocy. Nie obawiaj się, bo to, co Ci prześlemy, będzie zakodowane w Twoich myślach, abyś mógł te mądre przekazy przelać swym pismem na papier. Cieszę się, mój ziemski przyjacielu, że RADA STARSZYCH zaaprobowała Twoją prośbę, teraz są Oni zajęci przygotowaniem swojego przesłania do Ciebie i do Was.


Środa, 26 XI 2014 roku, godzina 17:53

Odpowiada KARISTA

— Ile potomków Jezusa Chrystusa znajduje się na planecie Ziemi?

Odpowiedź:

Około 356 000 spośród całej Waszej populacji.

— Czy na innych Planetach w Wszechświatach istnieją lub istnieli Prorocy, którzy tak jak wcześniej Jezus, głoszą lub głosili swoje pokojowe nauki?

Odpowiedź:

Zwani przez Was Prorokami są i byli na wielu Planetach Wszechświata, nazywamy ich GŁOSICIELAMI ŚWIATŁOŚCI, Oni pomagają wszystkim rozwinąć się w drodze do miłości, tolerancji i zrozumienia własnych istnień

— Czy historia ze swoimi zdarzeniami jest powtarzalna? Czy podczas jej trwania występują w niej inkarnacje tych samych ludzi?

Odpowiedź:

Tak, słusznie zapisałeś treść pytania. Historia zawsze jest zbieżna w swoich wydarzeniach, a osoby, które Jej znaczenie rozpowszechniały i rozpowszechniają, zwracają uwagę na ciągłość zdarzeń zmieniających częściowo Wasze systemy. We Wszechświecie jest podobnie, tylko historia była i jest zaplanowana ku dobru Istot egzystujących na tych Planetach. Są małe wyjątki Planet, które egzystują w mroku i Chaosie.

— Jakie zadanie na planie ziemskim mieli do wykonania Aleksander Macedoński, Juliusz Cezar, Napoleon Bonaparte?

Odpowiedź:

Ci ludzie mieli za zadanie zmienić bieg Waszych ziemskich zdarzeń, wprowadzić swoimi poczynaniami, często tragicznymi dla Was, Ziemian, zmiany polityczne, kulturowe, przemieszczanie się ludzkich populacji. To prawo przyczyny i skutku, upadku i wzrostu.

— Czy po przejściu Planety Ziemi w wyższą gęstość cywilizacja Jaszczurów ulegnie samozniszczeniu?

Odpowiedź:

Tak, ta Cywilizacja skazana jest na unicestwienie, nie ma możliwości przetrwania ani rozrodu, gdyż po Waszym przejściu w wyższe wibracje Jaszczury będą pozbawione możliwości pożywiania się Waszymi energiami.

— Czy przepowiednie królowej Saby można uważać za wiarygodne?

Odpowiedź:

Tak, lecz tylko częściowo.

— Z jakiej Cywilizacji pochodził król Salomon?

Odpowiedź:

Był Izraelitą.

— Czy piramidy w dalszym ciągu spełniają rolę komunikacji nadawczo-odbiorczej?

Odpowiedź:

Tak, częściowo te podwodno-oceaniczne.

— W których latach Ziemianie będą technicznie zdolni do zasiedlania pozaziemskich Planet?

Odpowiedź:

Około Waszego ziemskiego roku 2090.

— Czy energia atomowa i technika jej wykorzystywania do wytwarzania energii elektrycznej będzie unowocześniona w stopniu bezpiecznym dla Ziemian?

Odpowiedź:

To zależy od Was samych, po Waszym przejściu w czwartą gęstość będzie to realne i bezpieczne.

— Czy istnieją energie jeszcze nam, Ziemianom nieznane lub nieodkryte przez naszych naukowców, które bezpiecznie pokryłyby nasze ziemskie zapotrzebowanie energetyczne?

Odpowiedź:

Istnieje wiele różnorodnych energii, których my sami jeszcze dogłębnie nie znamy, a które będą kiedyś bardzo przydatne w istnieniu naszych Cywilizacji i zaspokajaniu potrzeb w ich rozwoju.

— Czy energie duchowe naszych zwierzęcych przyjaciół mogą się reinkarnować wraz z naszymi inkarnacjami w tym samym okresie, aby ponownie być z nami?

Odpowiedź:

Tak, jest to możliwe, gdy energia Duszy zwierzęcej jest bardzo mocno związana z DUSZAMI ISTOT WYŻSZYCH, zdarzają się takie przypadki spotkań na planie reinkarnacji.

— W jaki sposób utrzymujecie kontakty ze Światem Duchowych?

Odpowiedź:

Dzięki telepatii i energetycznemu postrzeganiu aury duchowej. To nasze zdolności wrodzone. Piękne są barwy Duchowych Energii.

— Czy w pewnych sprawach dotyczących Światłości współpracujecie ze Światem Duchowym?

Odpowiedź:

Zawsze jesteśmy mocno związani ze Światem Energi Duchowej. A kulturowo i postrzeganiem czynnie angażujemy się we współpracę ze ŚWIATEM ENERGII DUCHOWYCH. Nasze myśli i czyny są zgodne z wymogami Światłości, więc nasze energie są zbliżone modułami.

— Czy Wasze Dusze są w tym samych Świecie Duchowym co i nasze Dusze?

Odpowiedź:

Tak, oczywiście, ŚWIAT DUCHOWEGO WZROSTU był, jest i będzie jedyny, zawsze nasze Dusze tam odchodzą.

Cywilizacja Kasjopean — Rean i Kreon

Moje pytania i odpowiedzi.

Odpowiada REAN


— Dlaczego ludzie nie mogą całkowicie pozbyć się dominacji cywilizacji Jaszczurów?

Odpowiedź:

Nie możecie tego zrobić sami, gdyż nie jesteście do tego jeszcze gotowi ze względu na Waszą przynależność do trzeciej gęstości.

— W jakim stopniu zagraża nam populacja Szaraków?

Odpowiedź:

Oni są raczej pasywni, wykorzystują Was okazyjnie do swoich celów i badań

— Które Pozaziemskie Cywilizacje są nam najbardziej przychylne?

Odpowiedź:

Na pewno my, Kasjopeanie, ponadto Plejanie, Syrianie są Wam raczej sprzyjający, gdyż cześć waszej kultury przed tysiącami lat wyszła właśnie od nich do Waszej Planety. Xyolici także są Wam sprzyjający, a duża cześć obcych Wam Cywilizacji jest wobec Was, Ziemian nastawiona obojętnie ze względu na odmienne formy istnienia.

— Czy macie możliwość zaglądania w przeszłość i przyszłość każdego człowieka?

Odpowiedź:

Tak, możemy. Zawsze to robiliśmy, gdyż wiąże się to z wybraniem spośród Was Istot, które mogą w wieku dojrzalszym komunikować się z nami. Są wśród tych wybranych także dzieci, lecz to przypadki sporadyczne. Będzie wśród Was w niedługim czasie więcej wybrańców, gdyż na planie Ziemi już rozpoczął się proces wzrostu i odnowy Waszych zdolności rozumowania i postrzegania pozazmysłowego, będzie się on nasilał ze skutkami pozytywnymi.

— Czy ja, Michał Franciszek, posiadam dar leczenia ludzi?

Odpowiedź:

Tak, oczywiście, zawsze go miałeś i masz. Przypomnij sobie swoje kontakty z ludźmi i ich zachodzące w nich zmiany, gdy byli przy Tobie. Sam nie zdawałeś sobie sprawy, jak silną pozytywną energią na nich wpływałeś, wysyłasz energie lecznicze i mobilizujesz ich do odnalezienia w sobie ich własnego JA.

Pytanie REAN:

Dlaczego używasz dwóch imion?

— Moja odpowiedź:

Noszenie dwóch imion jest na Ziemi normalnym zjawiskiem, gdyż są to imiona osób bliskich nam w czasie początku naszego życia, imiona naszych ziemskich rodziców, dziadków.

— Rean, czy mieszacie się z innymi rasami?

Odpowiedź:

Nie, nigdy tego nie robiliśmy, jesteśmy rasą z jednego cyklu.

— Czy możesz mi ujawnić, co pozytywnego czeka mnie w moim obecnych życiu?

Odpowiedź:

Tak, częściowo mogę. Większość Twoich planów i zamiarów z dzieciństwa będzie realnie spełnionych. Nie musisz niczego się obawiać, gdyż masz bardzo mocną ochronę ze względu na to, że jesteś i byłeś czystą Istotą, a to pomoże Ci wznieść się na szczyty.

— Czy pojęcie „szczyty” to określenie, które wiąże się z większymi możliwościami pomocy ludziom i wszelkim stworzeniom — tak mentalnie, jak i materialnie?

Odpowiedź:

Dokładnie tak, jak to zrozumiałeś i zapisałeś.

— Czy są typy pytań, których nie mogę Wam zadawać?

Odpowiedź:

Tak, oczywiście, są to wiadomości o terminach Waszego ziemskiego odejścia oraz sprawy związane ze złem.

Cywilizacja Kasjopean — Rean i Kreon

Moje pytania i odpowiedzi.


Odpowiada KREON

— Co jest głównym produktem spożywanym przez Kasjopean?

Odpowiedź:

My odżywiamy się podobnie jak i Wy, tylko w naszej cywilizacji nie spożywamy żadnych produktów mięsnych, gdyż nie ma u nas zwierząt, które ktoś z naszej populacji chciałby uśmiercić dla pokarmu. Wszystkie zwierzęta są u nas traktowane jako Istoty żyjące, tak jak my, One mają swoje prawa, których zawsze przestrzegaliśmy i przestrzegamy. Jesteśmy populacją żywiącą się produktami uzyskiwanymi z NATURY. Jest jeszcze coś, co trudno byłoby Wam wytłumaczyć, gdyż jest to forma odżywcza półpłynna zawierająca wszystkie elementy, które są konieczne do utrzymywania naszych organizmów w bardzo dobrej kondycji. My inaczej podchodzimy do spraw wyżywienia i produktów konsumpcyjnych niż wy, Ziemianie, mamy ich mniej, lecz wystarczająco pokrywają nasze zapotrzebowania.

— Drogi Kreonie, czy łączycie się w pary w sposób podobny do ziemskich związków: kobieta i mężczyzna i czy zakładacie rodziny?

Odpowiedź:

Tak, oczywiście, łączymy się w pary i zakładamy związki rodowe, lecz jest to inaczej przez nas wybierane, gdyż nie mamy sposobu rozrodu tak jak Wy przez stosunek seksualny mężczyzny z kobietą. Mamy inne systemy współżycia i rozrodu.

— Czy możesz mi coś więcej powiedzieć na ten temat?

Odpowiedź:

Tak, mogę. W populacjach Cywilizacji Pozaziemskich sprawy rozmnażania są całkiem inne niż u Was, Ziemian. Nigdzie, jak sądzę, we Wszechświecie nie ma systemu początkującego Narodziny, tak jak u Was, Ziemian. Najczęściej w Wszechświecie spotykana jest forma jajka, z którego uzyskuje się Nową Populację. My mamy zasadę planowania i nasz nowy potomek jest zawsze planowany dużo wcześniej, nie ma u nas stosunków seksualnych, są inne formy przeżywania ekstazy, polega ona na dotyku i mentalnych przekazach w parach, które sami tworzymy. Nowy potomek jest wytwarzany z naszych nasion, lecz wszystko to jest dokonywane w naszych BAZACH RODNYCH. Dajemy nasze nasiona do baz, w których laboratoryjnie łączy się nasiona naszych par, dzięki czemu unikamy wszystkich szkodliwych dla naszej populacji bakterii, nasz nowy członek rodowy jest czystym osobnikiem bez skaz genetycznych czy też infekcyjnych.

— Dziękuję, KREONIE, za wszystkie odpowiedzi — Michał Franciszek.

33 Prawa Uniwersalne — Rada Starszych

(Podyktowane przez Karistę)

— Bądźcie ufni w DZIEŁO STWÓRCY, który sam jest Jego Porządkiem.

— Wiedzcie, że Wasze Wolne Wole są tylko w Waszym własnym władaniu.

— WY jesteście dziećmi Boga, to tak jakbyście sami byli Bogami.

— Szerzcie wśród siebie wiarę w miłość, szczęście, wzajemne zrozumienie, przybliżcie się swoimi poglądami, które rozwiną Was ku głębszemu postrzeganiu Światłości Boskiej.

— Miłość daje odwagę i otwiera Was samych na uczucia Twojego najbliższego towarzysza.

— Twoja szczera wiara jest wiarą Twojej bliskiej i oddanej Ci uczuciowo osoby.

— Bądź zawsze ufny w moc i mądrość płynącą od Boskiej Światłości.

— Nigdy nie wątp w siebie, gdyż jesteś Boskim dzieckiem.

— Każdy Twój oddech przybliża Cię do Domu Stwórcy.

— Wola Boga jest też częścią Twojej Woli.

— Czyń to, co serce z głębi Twojej czystej wiary Ci dyktuje.

— Nie porzucaj braci swoich i sióstr w rozpaczy czy innych ich troskach.

— Bądź zawsze tak samo szczery i pomocny wobec swoich sióstr i braci, jakby to dotyczyło Ciebie samego.

— Głoś dobroć Stwórcy, nauczaj innych wiary w Jego dobroć.

— Ty sam jesteś Jego przykładem, więc nie zapominaj kierunku swojej Świetlnej Drogi.

— Nigdy nie porzucaj myśli szczerych i szlachetnych, które mogą być pomocne ku wzniesieniu Twoich sióstr i braci w promień Postrzegania.

— Jeżeli zwątpisz, proś swoich Opiekunów Duchowych o pomoc w zrozumieniu swoich wątpliwości.

— Każdego dnia dziennego niech nie opuszcza Cię Wiara w Moc Stwórcy.

— Twoja przyszła reinkarnacja zależy tylko od Ciebie w Duchu i od Twojej w Duchu wiary w siebie.

— Czyń dobro dla Wszechświata.

— To, co dobrego uczynisz, oddadzą Ci z miłością i radością.

— Każdy Twój dzień niech będzie szczęściem dla otaczającej Ciebie Matki Natury i Twoich sióstr i braci.

— Nie zabieraj życia, gdyż to, co Stwórca dał, tylko On może odebrać.

— Licz zawsze dobre i szczęśliwe chwile, zapominając o momentach zwątpień i innych myślowych rozterkach.

— To, co Ty stworzysz, będzie chwałą dla Ciebie i stopniem Twojego wzrostu.

— Daj zawsze jak najwięcej uczucia Tym, którzy wątpią i błądzą, gdyż Twoja własna Wola będzie dla nich częścią drogowskazu do ich wzrostu i zrozumienia ich Własnych Woli.

— Dzieło Stwórcy jest Prawem Postępu i tylko On sam może coś zmienić.

— Kosmiczni Wasi bracia i siostry są Wam w waszych już postępujących zmianach przejściowych zawsze bliscy i skorzy do pomocy.

— ONI WSZYSCY TEŻ WZRASTALI I ROZUMIEJĄ WASZE NIERAZ NIEPOKOJE.

— To, co się Wam zaczęło odsłaniać, napełni Was blaskiem Mądrości Kosmicznej.

— Wiara i ufność są Waszymi głównymi przewodnikami ku Drodze do czwartej gęstości.

— Bądźcie ufni i mądrzy w Waszych poczynaniach.

— Stwórca jest zawsze z Wami, Boże Dzieci.


Treść powyższego przesłania była dla mnie dużym zaskoczeniem, spodziewałem się raczej technicznych opisów związanych z Kosmosem. Mimo tego po zapisie treści powyższych Praw i ich przeczytaniu jestem pod wrażeniem zawartych w nich mądrości oraz wskazówek, które w moim odczuciu dotyczą wszystkich Istot myślących zamieszkujących Wszechświat. Przekaz jest uniwersalny, gdyż dotyczy nas wszystkich.

Michał Franciszek


12 XII 2014 roku, godzina 9:03

Dodatkowy przekaz otrzymany od Karisty

Będę Ci dyktowała dalszy ciąg naszych przestróg i rad pomocnych Wam, Ziemianom podczas Waszego przechodzenia w czwartą gęstość.

Bądźcie ufni w Waszą nową przyszłość, która wiele Wam pożytecznego przyniesie, tak w Waszym życiu, jak i postępowaniu Waszym, międzyludzkim.

To czas Waszej odnowy, nie obawiajcie się przestróg osób, które chcą Was tylko przerazić czekającymi Was niby-tragediami.

Każda zmiana, jak wszystkie planetarne zmiany, wiąże się z pewnymi nieprzychylnymi dla Was zdarzeniami, lecz jest to zjawiskiem normalnym w każdej formie i jej dziedzinach.

Aby wejść w Nowe, trzeba Stare pozostawić.

Nie wszystkim Istotom, które egzystują na Waszej Planecie razem z Wami, ludźmi, jest to miłe i zgodne z ICH dalekosiężnymi planami.

Będzie trochę na Waszej Ziemskiej Planecie mniejszych i większych dla Was zdarzeń, lecz większość z Was nie będzie objęta tym zagrożeniem.

Każda duża zmiana przeraza większość wszelakich Istot, lecz potrafią one bardzo szybko do tych przeobrażeń się przystosować.

Bądźcie ufni, gdyż MY wszyscy przychylni Wam z wielu innych przyjaznych Wam Planet jesteśmy przy Was myślą i każdy krok Waszych zmian jest przez nas uważnie obserwowany i analizowany.

Część druga — moje sny

W moim własnym odczuciu sny są naszymi własnymi nocnymi projekcjami odczuć, zdarzeń, myśli i zamiarów, związanych z naszymi życiowymi epizodami z przeszłości, przyszłości, zdarzeń obecnych, uczynków pozytywnych, negatywnych pragnień, żalów, wstydu i radości…

Każdy człowiek jest inny, nie ma ludzi w 100% takich samych, różnimy się myślami, czynami i zamiarami, a wszystkie te różnice wpływają na rodzaje snów, dlatego każdy sen jest odzwierciedleniem naszego własnego psychicznego wnętrza. Sny mogą być bardzo do siebie podobne, lecz nigdy, tak jak i my, nie są TAKIE SAME. Większość sennych obrazów będzie zawierała wypadkową naszej osobowości, więc ich analiza i wnioski głównie będą dotyczyły nas samych. Mogą to być cenne dla nas wskazówki, ostrzeżenia, krytyka, niosące radość, smutek, a także symbolikę w przeróżnych formach, którą sami musimy przeanalizować, zrozumieć i często wpasować w nasze obecne życia. Dlatego każdy z nas osobiście musi swoje sny starać się zrozumieć, przemyśleć, a wyciągnięte wskazówki dopasować lub nie do swojego codziennego życia.

Senniki są zbiorem zawierającym przykłady snów tysięcy przeróżnych ludzi, lecz są to sny tych ludzi a nie nasze. Można, przeczytawszy dany sen, porównać go w przekazie, lecz wyciągnięte wnioski muszą być zawsze nasze własne, gdyż życie nasze jest w naszych rękach.

Podkreślam więc, że powyższy tekst jest tylko zapisem moich własnych odczuć, a każdy z nas ma prawo do samoprzemyślenia, samooceny i samostanowienia. Opisy moich snów dzielą się na trzy formy: sen świadomy z moim w nim udziałem, sen świadomy, w którym jestem tylko obserwatorem niedostrzegalnym przez występujące w nim osoby, zaś trzecia forma to wizje zawierające obrazy tego, co ma się zdarzyć, dotyczą one ludzi, zjawisk przyrody, kataklizmów i innych zmian.

Michał Franciszek

2010

Sen z nocy 15/16 IV 2010 roku

Byłem na wakacjach, wraz z moim przewodnikiem szliśmy po krętych schodach, w ręce niosłem nowe plastikowe wiaderko. Zeszliśmy na najniższą kondygnację, po chwili wyszliśmy wprost na piękną plażę. Biało-żółtawy piasek, otulając moje stopy do samych kostek, dawał im przyjemne odczucie ciepła i miękkości.

Przewodnik przedstawił mi swoją córkę, z którą miałem łapać raki morskie, wcześniej pokazali mi, jaki ich rodzaj będziemy łapać.

Weszliśmy do krystalicznie ciepłej wody, w pewnym momencie skierowałem swe spojrzenie na wystające z piasku fragmenty starej budowli przypominającej części murów obronnych z małymi wnękami o łukowatych kształtach.

Coś podpowiadało mi, abym spenetrował piasek pod murami. Przez mały otwór, tuż pod małym łukowym otworem z trudem wcisnąłem się do pomieszczenia przypominającego piwnicę, pieczarę lub jaskinię. Czułem się w jej środku wspaniale, było w niej dość jasno, towarzyszyły mi nawiew świeżego morskiego powietrza oraz czysta uspokajająca mnie energia.

Pod stopami miałem suchy, czysty piasek, schyliłem się, zauważywszy wyłaniające się z piasku fragmenty różnokolorowych minerałów. Był to kalejdoskop barw, formacji i mnogość ich gatunków. Widok i ich piękno zapierał mi dech w piersiach. Stojąc tam, obserwowałem barwną grę ich kolorów. Moc, która od nich emanowała, kojąco oddziaływała na moją psychikę.

Oglądając się na boki, stwierdziłem, że z mojej lewej i prawej strony częściowo zagrzebane w piasku leżą różnorodne kamienie szlachetne. Były one połączone z sobą złotymi łańcuszkami, zacząłem je wyciągać z piasku i wkładać do swoich kieszeni.

W dalszej odległości, jakby czekając, aż go zauważę, leżał mały, zakrzywiony kindżał, jego pochwa była wysadzana mieniącymi się w świetle szlachetnymi kamieniami.

W jego pobliżu zauważyłem z kolei dwa bagnety z trochę zardzewiałymi pochwami. Częściowo wysunięte z pochew ostrza bagnetów były w dobrym stanie.

2011

Sen z lipca roku 2011

Od czasu śmierci mojego Taty śp. Stanisława często miewałem chwile zadumy, którym towarzyszyła chęć spotkania go w moim śnie. Mógłbym mu wtedy powiedzieć to, czego ze względu na jego szybką i niespodziewaną śmierć nie zdążyłem przekazać wcześniej…

W śnie przytuliłem się do mojego Taty śp. Stanisława, płacząc, dziękowałem mu za to wszystko, co nam dał, zrobił i nauczył podczas swojego doczesnego życia.

Tatko czule mnie przytulił i ucałował w głowę…

Ten sen na JAWIE bardzo mi pomógł psychicznie odczuć nasze duchowe zbliżenie, ponadto dał mi wiele spokoju, szczęścia i ulgi.

Sen z nocy 16 X 2012 roku

Jestem w środku wielkiej sali o ścianach z pięknego, jasnobrązowego marmuru z beżowo-białymi plamkami. Przez ogromne łukowate okna wpadają do sali promienie słoneczne, oświetlając ją i napełniając ciepłem… W pobliżu przewija się wiele osób, wiem, że załatwiają między sobą różne swoje sprawy.

Nagle ogarnia mnie uczucie pewności, że wygrałem w Lotka dużą sumę pieniędzy, w ręku trzymam kupony Toto-Lotka, jeden jest trochę naddarty, drugi kupon, ten na wierzchu, jest cały.

Wiem, że przed samym zaśnięciem pomyślałem o wygraniu większej sumy pieniędzy, dzięki której mógłbym pomóc wielu ludziom. Zdaję sobie sprawę, że muszę udać się do punktu Toto-Lotka z kuponem z wygranymi numerami. Wiem, że spotkam tam dwie osoby, które dobrze znam, a których bliscy są zaangażowani w politykę.

Naglę zostaję przeniesiony do punktu, w którym muszę komuś pokazać moje kupony.

Za dużą szybą widzę stojące tam dwie osoby, starszą Panią i starszego Pana, patrzą na mnie i życzliwie się uśmiechają. Podaję im kupony, jestem pewien, że wygrałem dużą sumę pieniędzy.

Pani za szybą, aby sprawdzić wysokość wygranej, wkłada moje kupony do maszyny. Po chwili wyciąga z niej wydrukowaną kartkę, mówiąc: „Proszę pana, wygrał pan najwyższą sumę, to wygrana pierwszej rangi!!!”

Jestem tą wiadomością bardzo uszczęśliwiony, nie pytając o wysokość wygranej, wiem, że muszę zadzwonić do mojej córki Iwonki, aby powiadomić Ją, że dostanie pieniądze na spłatę swojego domu.

Pytam więc Panią za szybą, ile wygrałem, a ona odpowiada, że około miliona euro, lecz ta suma może być jeszcze wyższa. Dostaję wydruk z maszyny. Pan będący za szybą przysłuchiwał się dotąd naszej rozmowie, teraz tłumaczy mi, gdzie mam z tym wydrukiem iść. Bardzo niewyraźnie słyszę głos tego Pana. Proszę go, aby mówił głośniej. On podchodzi bliżej do szyby i mówi do mnie głośniej, w momencie rozumiem, gdzie się mam udać.

Jestem w ogromnej sali, w której byłem już wcześniej. Są w niej duże drzwi, a za nimi korytarz skręcający najpierw w lewą, a później w prawą stronę. Muszę iść w kierunku prawego korytarza. Po chwili już wiem, do którego pokoju muszę wejść.

2012

Sen z nocy 2 XI 2012 roku

Byłem w lesie zajęty gromadzeniem zapasów drewna na zimę. Była piękna, słoneczna i ciepła pogoda. Przez cały czas mojej pracy w lesie towarzyszył mi mój Tatko, śp. Stanisław.

Po powrocie z lasu robiłem wokół domu porządki, naprawiałem szafki, przy okazji zrobiłem ich kilka nowych.

Tato był bardzo szczęśliwy…

2013

Sen z dnia 9 X 2013 roku — sen pierwszy

Pracuję z moim przyjacielem Yvanem oraz moją córką Romą, jesteśmy zajęci budową obiektu, który miał być wielką szkołą.

Na pace wielkiego samochodu w jajowatej kabinie, całej wykonanej z przejrzystych tafli szklanych i białych metalowych połączeń siedziała Roma, miała ustawiać tę dziwną konstrukcję podobną do budowli z nieznanych nam planet.

Nie widzę córki, pytam Yvana, czy Jej nie widział. Odpowiada, że nie miała już czasu na nas czekać, sama ustawiła kopułę, zeszła na dół i pojechała do domu.

Sen z dnia 9 X 2013 roku — sen drugi

W starym, podniszczonym ubraniu roboczym podążałem w stronę dużego budynku szkolnego. W końcu doszedłem do wniosku, że nie wypada mi się w niej pokazywać w tak zniszczonym ubraniu.

Zacząłem zdejmować stare ciuchy, zostałem tylko w niebieskich bokserkach i, o dziwo, byłem z tego bardzo zadowolony, czułem się lekko i świeżo. Po chwili ze zdziwieniem zauważyłem, że mam na sobie ubranko fantastycznego kroju, świetnie dopasowane, przypominało jakby zastępczą skórę albo lekkie ubranie z filmów fantastycznych.

Wszedłem do środka wielkiej sali przypominającej arenę, gdzie w dwóch odrębnych jej częściach siedziało kilkaset młodych uczennic ubranych w jednakowe uniformy w kolorze bieli i brązu.

Moim zadaniem było ostateczne przygotowanie sali do odbywającego się w niej spotkania.

Sen z dnia 9 X 2013 — sen trzeci

Wiedziałem, że za chwilę muszę pojechać do miasta, więc wcześniej wyszedłem z moim pieskiem Juniorkiem na spacer. Junior przypięty był do długiej smyczy i dość mocno ciągnął, w pewnej chwili wybiegł na ulicę, na której było zaparkowanych wiele aut.

Byłem zły na Juniorka, bo bałem się, że jadące samochody mogą go potrącić. Kiedy przeszliśmy na drugą stronę ulicy, zatrzymałem się i dałem mu klapsa w pyszczek, a Junior zawarczał. Klęknąłem przed nim, tłumacząc mu, że nie może wybiegać sam na ulicę, gdyż my go bardzo kochamy i nie chcemy go stracić w wypadku!!!


O dziwo, po raz pierwszy w moich snach nasz kochany Juniorek, patrząc na mnie swoimi mądrymi, brązowymi oczętami, w których zawsze gościło tyle ciepła i wierności, cicho POWIEDZIAŁ: „PRZEPRASZAM”.

Sen z dnia 9 X 2013 — sen czwarty

Wraz z Ewunią, moją kochaną żonką oraz moim bratem Lesiem mieliśmy się spotkać z naszą z babcią śp. Zosią. Znaleźliśmy dom i mieszkanie, w którym zamierzaliśmy odbyć to spotkanie.

Weszliśmy do mieszkania, było ono bardzo zakurzone i zaniedbane, na obrazach wisiały pajęczyny, leżące na szafce przybory do pielęgnacji włosów pokryte były warstwą kurzu, a w mieszkaniu nikogo nie było… Nagle coś spowodowało, że obejrzałem się w stronę okna przysłoniętego pożółkłą, rozpadającą się ze starości firanką. Ze zdumieniem zauważyłem stojącą tam postać starszej kobiety — niskiej, szczupłej, o krótko przystrzyżonych, lecz ładnie wymodelowanych, siwych włosach.

Byłem pewien, że jest to moja ciocia Lila, jak zawsze elegancko ubrana. Odczułem emanującą od niej energię troski i lekkiego smutku.

Ciocia cały czas ustawiała się w sposób niepozwalający mi na spojrzenie w Jej oczy.

W pewnej chwili zbliżyła się do okna i patrząc przez firankę, powiedziała: „IDZIE BABCIA ZOSIA”. Wiedziałem, że babcia Zosia od kilku lat już nie żyje.

Po chwili w dużym pokoju obok nas dostrzegliśmy elegancko ubraną babcię Zosię, miała około 65 lat, ładną cerą, a w Jej oczach było dużo spokoju. Uśmiechnęła się delikatnie, jednak mimo to odczuwałem w niej trochę smutku. Obok babci Zosi dostrzegłem Jej nieżyjące dzieci: córkę Marylę i syna Jurka. Ciocia Maryla ubrana w ładną sukienkę w delikatnych, pastelowych kolorach stała w milczeniu obok swojej nieżyjącej Matki. Trzecią stojącą w ich pobliżu postacią był mój wuj Jerzy (syn mojej babci Zosi), który przez chwilę swoim mądrym wzrokiem spojrzał prosto w moje oczy.

Było mi bardzo przyjemnie spotkać bliskie mi osoby będące już w DUCHU. Wujka Jurka (brata mojej Mamy, śp. Ireny) lubiliśmy, szanowaliśmy za Jego wrodzoną inteligencję, kulturę oraz czyste i przyjazne dla wszystkich uczucia. Powiedziałem mu, że Darek, Jego syn (a mój kuzyn) jest teraz do Niego wizualnie bardzo podobny. Wuj smutno się uśmiechnął. Wiedziałem, że przed swoim odejściem nie miał możliwości spotkania się ze swoim synem Darkiem, aby wyjaśnić mu ich nagłą rozłąkę oraz ich wszelkie przeciwności losowe.

Najbardziej zaintrygowała mnie postać bardzo wysokiej kobiety ubranej w biel, trzymającej w ręku pudełko, z którego ktoś wyciągał i rozdawał piękne flakony z perfumami o cudownym zapachu wyczuwanym przeze mnie podświadomie.

Zdawałem sobie sprawę, że ta ładna, wysoka kobieta w bieli ochrania w czasie spotkania babcię Zosię, Marylę, Jurka, a także i nas. Pani w bieli miała cały czas zakryte oczy, na Jej zamkniętych powiekach widoczne były błękitne, pionowe kreski. Uważałem, że jest to normalne, emanowała od Niej atmosfera powagi, dostojeństwa, dobroci, spokoju i zrozumienia. Wiedziałem, że ta Pani jest im przydzielonym Aniołem.

W pewnym momencie babcia Zosia podeszła do mnie, stanęła na wprost mojej twarzy, a ja odczułem emanującą od Niej prośbę o WYBACZENIE. Przez chwilę oczekiwania z nadzieją patrzyła w moje oczy, a ja automatycznie przytuliłem ją do swojej piersi, mówiąc: „PRZEBACZAM CI, BABCIU”. Twarz Jej bardzo się wtedy rozradowała, ponownie popatrzyła mi w oczy, w których było teraz dużo ulgi i radości.

Wraz z moją siostrą Marysią, żoną Ewunią, wnuczkami Khanem i Kenanem dojechaliśmy do miejscowości Jastarnia. Wjechaliśmy autem na podjazd willi Horodecka. Byliśmy zajęci wyciąganiem z bagażnika soków do picia.

Nagle przez pobliską drogę przeleciał silny wiatr, poderwał z drogi tuman kurzu i, przybierając na sile, pognał z nim w kierunku pobliskiego portu rybackiego.

Willa Horodecka należąca do naszych dziadków, śp. Marii i Kamila była pięknym domem, w którym szczęśliwie spędziliśmy nasze najmłodsze lata.

Mój wewnętrzny głos cały czas mnie przestrzegał, abym podczas wycieczki do tamtejszego portu rybackiego nie przeoczył domu numer 17. Wiedziałem, że to miało być dla mnie niezmiernie ważne.

W pewnym momencie znalazłem się w samochodzie jadącym nocą po szerokiej, słabo oświetlonej drodze. Obok auta, którym sam kierowałem, z tą samą prędkością jechało drugie auto, jego kierowca miał mi towarzyszyć do końca podróży. Nie wiedziałem, kto jest kierowcą tego auta, wiedziałem tylko, że tak musi być…

Jechaliśmy szybko, lecz mimo śliskiej nawierzchni drogi prowadzenie auta nie sprawiało mi trudności. Dojechaliśmy do zakrętu prowadzącego w lewo, zwolniliśmy, aby po chwili podjechać do rzędu mieszkań usytuowanych przy dobrze oświetlonej drodze.

Kierowca, który przez cały czas, jadąc drugim autem, towarzyszył mi w podróży, telepatycznie poinformował mnie, że muszę odnaleźć i zapukać do mieszkania numer 17.

Odnalazłszy to mieszkanie, zaparkowałem auto, wysiadłem i po chwili podszedłem pod drzwi numer 17. Ku mojemu zdziwieniu, drzwi otworzyły się samoczynnie, bez mojego pukania. Stała w nich niska kobieta, drobnej budowy, o krótko obciętych, siwych włosach. Widząc mnie, radośnie się uśmiechnęła, po czym powiedziała, że oczekiwała na moje przybycie.

Automatycznie zdałem sobie sprawę, że ta pełna uroku kobieta jest jasnowidząca. Wszedłem do małego, skromnie umeblowanego pokoju z meblami i wystrojem dopasowanymi wielkością do wzrostu właścicielki mieszkania. Jasnowidząca kobieta poprosiła mnie, abym usiadł. Byłem bardzo zawstydzony, musząc jej odmówić, obawiałem się bowiem, że pod moim ciężarem stojący tam mały fotel się załamie.

Cały czas ta drobna kobieta, mająca piękne, duże, niebieskie oczy, bardzo uważnie patrząc prosto w moje oczy, ujęła moją dłoń w swoją rękę i delikatnie ją trzymając, badała moją energię i chyba czystość mojej Duszy… Niczego się nie obawiałem, niczego w sobie nie ukrywałem, więc to sprawdzanie uważałem za coś normalnego.

Po chwili Pani powiedziała, że jestem dobrym człowiekiem i mam czystą Duszę, a jej opinia ucieszyła mnie niezmiernie.

W pewnej chwili stojąca przede mną Jasnowidząca zaczęła się gwałtownie zmniejszać, aby po chwili przybrać formę lalki, jednak mimo tej transformacji nie przestawaliśmy z sobą rozmawiać. Nieco później poczułem na rękach spory ciężar, okazało się, że trzymam na rękach dużego, pięknego, białego królika, który bardzo mocno całym ciałem tulił się do mnie…

Byliśmy jak w ekstazie, przesyłając sobie nawzajem energię szczęścia i miłości,

moje ciało i Dusza drżały z poczuciem niezmierzonej radości. Było to odczucie fantastyczne, mistyczne. Po chwili wszystko się zmieniło i wróciło do chwili, gdy ta starsza Pani stała się znów małą, miłą kobietą.

Staliśmy w ogrodzie, był lekki półmrok… Jasnowidząca powiedziała mi, że moja fortuna jest zawsze w poduszce pod moją głową. Potem poprosiła mnie, abym zajrzał w oczko trzymanej przez nią lupy i powiedział, co tam zauważyłem. Za pierwszym razem niczego tam nie dostrzegłem, dopiero gdy po raz drugi bacznie skupiłem wzrok na szkle powiększającym, dostrzegłem tam zarysy domu i drzwi, które zrobione były z niebieskiego kamienia z pięknymi wyrzeźbionymi na nim ornamentami…

Po chwili Jasnowidząca odwróciła się i szybko coś z tyłu podniosła. Była to granitowa płytka mająca formę kwadratu, któremu brakowało jednego rogu. Na płytce zostały wyryte trzy nazwiska, wszystkie typowo flamandzkie, lecz należące do osób z tutejszej sfery szlacheckiej, pierwsze z nich to Viktor lub Hugo… Jasnowidząca, wpatrując się we mnie swoim dobrym wzrokiem, powiedziała: „JEŻELI ODNAJDZIESZ BRAKUJĄCĄ CZĘŚĆ PŁYTKI, POZNASZ SWOJE PRZEZNACZENIE” …

Pierwsze próby nawiązania komunikacji z Istotami Świata Niewidzialnego

11 XI 2013 roku

Po otwarciu swojego zeszytu zapisywałem w nim tekst w formie: moje pytanie, dzień, rok oraz godzina zapisu.

Mrowienie w ramieniu ręki oraz przemieszczające się prądy od barku do dłoni było dla mnie sygnałem gotowości do przyłożenia dłoni z długopisem do kartki leżącego przede mną otwartego zeszytu. Zapis pismem automatycznym był bardzo szybki, moja dłoń jakby trochę nerwowo przemieszczała się samoistnie bez mojego udziału od lewej strony do prawej, zapisując ciągłe linie, nieznane mi formy alfabetu.

Każdy kolejny nowy zapis nabierał więcej form pojedynczych liter, nieraz ta sama litera lub znak był zapisywany kilkakrotnie, dosłownie w takich samych formach. Przekazy nie pojawiały się początkowo raz lub dwa razy w ciągu jednego dnia.

Każdy dzień przynosił jednak duże zmiany. W końcu pojawiły się litery alfabetu polskiego, a pierwsze czytelne odpowiedzi na moje pytania otrzymałem 18 XII 2013 roku w postaci dużych drukowanych liter, dodatkowo wszystkie zapisywane odpowiedzi były kilkakrotnie pogrubiane.

Przykłady początkowego odbierania przekazów.

Mimo że zapisy ciągu literowego są niezrozumiałe w odczycie, widać w nich pierwsze pojawiające się pojedyncze wyraźniejsze litery: c, w, z, u, a, k…

03.12.2013 r., godzina 20:13

Dzisiaj po raz czwarty otrzymałem dyktowanie, lecz w dalszym ciągu jest ono bardzo mało czytelne.

Istota, która chce nawiązać ze mną kontakt, prowadzi moją dłoń bardzo spokojnie i delikatnie, całkiem inaczej niż w pierwszych przekazach.

Przygotowałem się do dzisiejszego odbioru dyktowań (tak jak śp. Pani Halinka w swoich odbiorach dyktowań), narysowałem tabelki z przedstawionymi w nich propozycjami dotyczącymi pochyłości i wielkości liter, odległościami między wyrazami itp. oraz sprawami związanymi z pisownią.

Napisałem też kilka pytań, lecz moja dłoń zaczęła reagować pismem po ich ominięciu.


Piątek, 27.12.2013 r., godzina 21:02

Pytanie: Drogi Karolu, czy mój protoplasta w Duchu śp. Atanazy Walenty M.

będzie miał możliwość i ochotę podyktować mi, przy Boskim przyzwoleniu, swoje przeżycia z lat młodzieńczych oraz opisać swój udział w bitwie pod Wiedniem?

Odpowiedź: TAK.

Pytanie: Czy to dyktowanie nastąpi w czasie późniejszym?

Odpowiedź: TAK.

Pytanie: Czy chcesz mi jeszcze coś dzisiaj podyktować?

Odpowiedź: TAK.

Pytanie: Czy możesz mi opisać swoją pracę w Związku Wolnomularzy?

Odpowiedź: TAK.

Pytanie: Czy jesteś gotowy do przekazu?

Odpowiedź: TAK, choć to niełatwa sprawa, gdyż nie byłem nikim znacznym w tym Związku, byłem członkiem mało zaangażowanym w jego prace, raczej słuchałem niż coś ważnego tam robiłem, choć to nie takie proste słuchać i nic nie robić. To wszystko zależało, z jakiej rodziny pochodziłeś, jeśli z mało znanej, to mało miałeś do decydowania i rzadko zabierałeś głos. Raczej byłeś słuchaczem niż mówcą, ale to jeszcze nie upoważniało cię do osądu tego związku. To była część przygotowania mojego poglądu na życie i spojrzenia na Świat. Było tam wiele mądrych i uczonych osób, był tam ktoś z Twojej bliskiej rodziny, chyba nazywał się Sokołowski… Jednak wiele rzeczy już nie pamiętam, a to czasem lepiej nie zaprzątać sobie głowy przeżyciami z lat życia na ziemskim globie.


Teraz będą pytania dotyczące moich znajomych.

Pytanie: Co sadzisz o Gabrieli, naszej przyjaciółce?

Odpowiedź: To osoba o silnym charakterze, lecz za bardzo przeżywa swoje nieuregulowane życie. A to Ona sama musi zmienić własne poglądy na ludzi i wszystko sama przemyśleć, bo tylko dzięki temu ma możliwość poprawy swojego życia. Nie powinna wątpić, lecz przejść przez życie bez zwątpień w siebie.

Pytanie: Czy Gabi poprawi się zdrowie?

Odpowiedź: TAK.

Dziękuję za dyktowanie.

Odpowiedź: NIE MA ZA CO, PROŚ, A DOSTANIESZ TO WSZYSTKO.

Pytanie: Czy następne dyktowania za Boskim przyzwoleniem otrzymam też od innych mądrych duchów?

Odpowiedź: TAK.

Pytanie: Czy możesz mi napisać, które mądre Duchy chcą mi przekazać swoje mądrości i cenne przekazy?

Odpowiedź: TAK. To Twoi bliscy w Duchu: Babcia Maria, Dziadek Kamil, Dziadek Honore.

Pytanie: Czy możesz podać mi imiona następnych Duchów dyktujących?

Odpowiedź: TAK.

Oto lista:

Wojciech — Naukowiec

Konrad — Malarz

Sybilla — Prządka Wieści Ludzkich

Marian — Pedagog

Włodzimierz — Koniarz

Olaf — Poeta

Wiskolkow — Kormon (?)

Woronowski — Kobieta Muzyczna

Kopoliński — Kopallan (?)

Wagner — Muzyk

Krzysztof — Kuzyn Twój z Życia na Ziemi

Norbert — Poeta

Dziękuję.

Odpowiedź: Dobrze, że jesteś z nami i chcesz odbierać nasze przesłania od Bożych dzieci, to dobrze, że masz od Boga tak cenny dar komunikacji z Nami w Duchu.


Czwartek, 16.10.2014 r., godzina 12:07

Dzisiejszego ranka odebrałem bodziec konieczności odbioru przekazu, okazało się, że jest to dalsza cześć z wczorajszego dyktowania. Zadałem też dodatkowo dwa pytania, na które otrzymałem odpowiedzi.

Zaczynam odczuwać coraz więcej konieczności odbioru komunikatów z tamtej strony, a nie zawsze mam na to wolny czas, więc przepraszam NADAWCÓW za moją czasową niedogodność i umawiam się na konkretny dzień i porę. Cieszę się, że to rozumieją…


Nie zadając żadnego pytania, otrzymałem poniższy tekst:

Chcemy Ci przekazać nasze dalsze przesłania i instrukcje związane z Waszymi ziemskimi zmianami.

Bądźcie ufni w powodzenie i realność zmian na dobre na Waszej ziemskiej płaszczyźnie.

To nie przyniesie Wam żadnej szkody, tylko pomoże się Wam otworzyć na dobro i mądrość, które pozwolą Wam zmienić Wasze postrzeganie wymiarów, odbiór przesłań od innych przyjaznych Wam Cywilizacji oraz polepszyć kondycje ziemskiej Natury, którą w bardzo dużym stopniu nadwyrężyliście. To, jak wcześniej ci przekazaliśmy, już się rozpoczęło, a proces odnowy będzie przebiegał sukcesywnie z Waszymi myślami i zrozumieniem. Nie obawiajcie się złych czynników, gdyż to, co się rozpoczęło, zakończy się Waszym wzrostem moralnego postrzegania i współpracy z wieloma cywilizacjami dotąd Wam nieznanymi.

Nauczycie się wielu nowych dziedzin, Wasze psychiczne i fizyczne zdrowie będzie się poprawiać równolegle z Waszym postrzeganiem pozazmysłowym i osobistą chęcią wzrostu przez każdego z Was z osobna.

Każda ziemska istota ma swoje myśli, żądze, potrzeby, marzenia i swoje odrębne odczucia Świata wewnętrznego, jak i zewnętrznego. Jeżeli każde z Was zrozumie samego siebie i będzie respektowało inne spojrzenia i pojęcia, to każde z Was ulegnie wzrostowi i wielkiej przemianie psychiczno-myślowej.

Czyńcie to, co dla Was dobre i dla Waszych bliskich, dajcie wszystkim wokoło stworzeniom i istotom czystą esencję Waszych miłości, a w szybszym stopniu nastąpi Wasze oczyszczenie i wzrost postrzegania przyszłości zdarzeń.

Bądźcie ufni w pomoc i opiekę Stwórcy Waszego Jedynego…


…Koniec przesłania…


Moje pytania i odpowiedzi od NICH


Pytanie:

Jak zakończy się konflikt z IS, czyli ugrupowaniem skrajnie myślących i działających muzułmanów?

Odpowiedź:

Nie martwcie się tym, to już ulega destrukcji. Oni sami się zniszczą, gdyż ich doktryny to czysta UTOPIA. Nie stworzy to większego niebezpieczeństwa dla Świata. Siły Światłości pomogą Wam, Ziemianom zakończyć ten marsz pełen nieszczęść i ludzkiej nienawiści…

Pytanie:

Dlaczego nie wszyscy ludzie mają możliwość odbierania Waszych przekazów? Na jakich zasadach mogą się oni otworzyć na ich odbiór?

Odpowiedź:

To trudne pytanie, gdyż każdy z Was jest inny moralnie i myślowo oraz różnicie się swoimi życiowymi pragnieniami. Odbiór naszych przekazów jest tylko w Waszych Duszach, sami musicie coś z siebie dać i zrozumieć konieczność Waszych osobistych i mentalnych zmian. Każda istota na Waszym ziemskim planie żyje swoim trybem i jest pewna, że większość swoich uczynków spełnia w sposób godny i prawidłowy. Trudno nam z DUCHA, każdego z Was osądzać i prowadzić właściwymi ścieżkami. Aby to nastąpiło, musicie być z nami. W Waszym ziemskim życiu musicie sami się analizować, a jeżeli dojdziecie do czystej samokrytyki Waszego EGO, zrozumiecie i poczujecie czas gotowości kontaktu mentalnego z Nami w Duchu…


Środa, 5.11.2014 r.

Pytanie: Który z moich bliskich Duchów chce mi przesłać swoją wiadomość?

Odpowiedź:

Ja, Atanazy Walenty w Duchu. Witaj, mój drogi ziemski dziedzicu. Cieszę się, że zawsze odczuwasz konieczność odbioru naszych przesłań z Ducha, czujesz nasze myśli doskonale.

Treść dyktowania:

Opowiem Ci więcej o sobie i moim wcześniejszym doczesnym życiu. W roku 1683 byłem już w wieku średnim, pełniłem wtedy funkcję wojewody terenów wołyńskich należących wówczas do Korony.

Piękne to były czasy, ludzie, którzy mnie otaczali, byli mi bardzo oddani i wierni. Często razem z nimi objeżdżałem tereny Wołynia, Podola, zapuszczając się w samą głębię Dzikich Pól. Ile tam przygód przeżyliśmy podczas walk z Tatarami, Turkami i innymi plemiennymi przeciwnikami Korony. Podchody, marsze to wszystko bardzo mnie i moich żołnierzy zbliżyło. Zawsze, jeżeli tylko był okres pokoju, wieczorami przy ogniskach każdy z nich opowiadał towarzyszom o swoich przeżyciach wojennych, planach, jakie układał na życie w starszym wieku, o zamiarach zakładania rodzinnych stadeł oraz o tym, że miejscem, gdzie osiądą, będzie tylko ich piękny Wołyń.

Wielu z tych wspaniałych braci rycerskich poległo na polach bitewnych i ziemiach należących wtedy do Korony, nie doczekawszy się spełnienia swoich marzeń. Lecz taki był wówczas nasz los i obowiązek wobec Korony, i króla naszego Jana Sobieskiego, który był dla mnie bardziej bratem niż władcą. Pan to był godny swojego tronu i korony, prawy, sprawiedliwy i niespotykanie odważny. W wielu naszych wyprawach, jeżeli tylko Jan w nich uczestniczył, trzeba Go było prawie siłą wstrzymywać, aby w sam środek bitewnych zmagań nie wpadł z szablą w ręce, galopując na swoim spienionym, pięknym koniu.

Co to za czasy były dla nas rycerzy w służbie dla naszego ukochanego króla Jana. Korona w siłę wówczas urosła. Turcy, Tatarzy, Moskwa nas bardzo szanowali i bardzo szybko zaczęli nas jako Mocarstwo traktować, ostrożnie i z szacunkiem dla naszej odwagi i szaleńczych bitewnych zwycięskich akcji. Tyle w tym było dla nas dumy osobistej, gdyż była to w dużej części nasza zasługa i miłości do naszej ukochanej Korony.

Miałem dwóch braci, którzy często razem ze mną i moją małą armią bili Turka, Tatara i wszelkie inne plugastwa, które chciały dobra ludzkie i Korony rabować. Szybko nauczyliśmy ich moresu i wpoiliśmy orężem szacunek dla naszych polskich ziem i ich obrońców. To, co my robiliśmy podczas ziemskiego życia, powtarzali potem nasi synowie i córki, którzy swoją niezłomnością i wiarą w zwycięstwo, byli prawdziwymi dziećmi swojej ojczystej Polonii.

Sam wiesz, że polskim dzieciom nie brak nigdy odwagi, gubi nas tylko brak subordynacji międzyludzkiej w naszym narodzie. To było i jest naszym obciążeniem narodowym…

Atanazy Walenty w DUCHU, dziękuję Ci za wspaniałe dyktowanie — Michał Franciszek

Pytanie: Kto będzie mi teraz z Ducha coś od siebie dyktował?

Odpowiedź:

Ja, Atanazy Walenty z Ducha, mój dziedzicu, chcę Ci podyktować kilka słów od siebie.

Dyktowanie:

Każdej nocy odczuwasz, że ktoś chce Ci coś przekazać, sny masz wielce niezrozumiałe i niełatwo je Tobie zinterpretować. To próba początkowych przekazów od Kasjopean do Ciebie.

Od tej Cywilizacji otrzymasz cały długi przekaz dyktowań telepatycznych, przygotuj się w najbliższych Waszych ziemskich dniach do długich odbiorów ich przekazów. Niech Twoje myśli będą spokojne i niezaprzątnięte ziemskimi problemami.

Te dyktowania będą przełomem w Twoim otwarciu dalszego DUCHOWEGO i MYŚLOWEGO postrzegania. NIE obawiaj się tych darów, gdyż one pomogą Tobie i wielu Twoim ziemskim braciom i siostrom lepiej zrozumieć cel Waszych obecnych istnień.

Stwórca jest dla Ciebie łaskawy i pełen wiary w Twoje zadanie, że wykonasz je w sposób wzniosły i dostępny dla Waszej ziemskiej populacji.

Ja będę wraz z wieloma Twoimi bliskimi Duchowymi Przyjaciółmi zawsze z Tobą. Bądź ufny w naszą pomoc i opiekę samego Stwórcy.

Atanazy Walenty w Duchu.

Przekazy z DUCHA odbiera — Michał Franciszek


Dyktowanie z dnia 5 XII 2014 r., piątek

Ja: Co chcecie mi mądrego i wzniosłego przekazać treścią?

Odpowiedź:

Ja, mój drogi dziedzicu, chcę Tobie do swoich dyktowań przedstawić DUSZĘ śp. Andrzeja Boboli.

Ja: Dziękuję, mój Opiekunie Duchowy — Michał Franciszek

Treść dyktowania:

Witam Ciebie, mój ziemski pisarzu, odbiorco naszych przesłań z DUCHA.

Długa była moja ziemska ścieżka, abym na takie szczęście jak pośmiertna kanonizacja zasłużył. Byłem za mojego doczesnego życia osobą skromną, cichą i szerzącą w moich ziemskich wędrówkach prawdę o Bogu naszym i Jego Świetlistych naukach.

Wiele krajów ziemskich przemierzyłem marszem swoim, wiele ludów poznałem, wiele z nich starałem się nauczać prawdy Bożej, sposobu życia w szczęściu, miłości i szacunku do swoich braci i sióstr ziemskich. W wielu moich podróżach miłych i szczerych ludzi poznałem, wiele dni i nocy przeszło nam na mądrych i chwalebnych dysputach. Często bieda zmuszała mnie, bym prosił o kromkę chleba, abym mógł potrzebę swojego ciała zaopatrzyć.

Sił mi nie brakowało, a ciągłe wędrówki zahartowały moje ciało, choroby, dzięki Bożej łasce, omijały mnie, a dobroć ludzi i ich pomocne dłonie pozwalały mi iść i iść dalej, szerząc Boże słowa wśród raczej ludzi ubogich, lecz o szczerych sercach i chłonnych umysłach.

W latach już dojrzałych na ziemiach kresowych byłem trzymany w niewoli kozackiej, źli to byli ludzie, oprawcy mojego ciała i bólu mojego przyczyny.

Dzięki Bożej łasce zdołałem ból zaciszyć i nie czując go, odszedłem do Bożego Domu.

Andrzej Bobola w DUCHU

Pytanie do mojego Opiekuna Duchowego, śp. Atanazego Walentego w DUCHU

Ja: Który Duch za przyzwoleniem mojego Anioła Stróża i Opiekuna Duchowego śp. Atanazego Walentego w Duchu chce mi coś od siebie przekazać?

Odpowiedź:

Mogę Tobie, drogi mój dziedzicu, przysłać DUSZĘ Marii Walewskiej do dyktowania jej opowieści.


4 XII 2014 r., czwartek, godzina odbioru dyktowania od 10:35 do 10:51

Treść dyktowania:

Witam, mój ziemski odbiorco, cieszy mnie, że chcesz i możesz mnie odbierać myślą i pismem — Maria Walewska.

Jak zapewne słyszałeś o moim wspomnieniu w waszej historii, byłam przyjaciółką Napoleona Bonapartego. Dobrym człowiekiem był ten mały Wielki przywódca Francuzów, czynem Wielki był, a wzrostem mikrym raczej dla ogółu.

Byłam w tamtym moim ziemskim życiu bardzo z Napoleonem szczęśliwa, tak w miłości, jak i w swoim życiu doczesnym. Świat leżał u jego stóp. Jego Wielkość była na ustach wszystkich przyjaznych, jak i wrogich mu ludzi. Budził Napoleon strach i szacunek, jak też nadzieję dla małych ludzi, których życie często pod jarzmem innych panowań ciężkie było i pełne nieszczęść.

Ja w tamtym swoim życiu nie zważałam na ludzką biedę i ich sposób widzenia oraz rozumowania Świata, żyłam w innych sferach, na które zawsze była i jest podzielona ludzka populacja.

W DUCHU widzę to wszystko inaczej, kierując się szacunkiem, miłością i chęcią wzrostu. Tutaj jesteśmy tym samym BOŻYM DAREM energii jasnych, czystych, świetlistych.

Żal mi było w moim życiu wcześniejszym, którego część pewną z Napoleonem przeszłam, tego Wielkiego żołnierza, który chciał Świat ludzki zmienić, naprawić i uwolnić ludzi pracujących w znoju na swoje wikty i potrzeby życiowe, od nieprawości wszystkich, które ich spotykały. Nie tak Napoleon widział kres swojej ziemskiej wędrówki, nie tak w marzeniach widział Świat ludzi szczęśliwie żyjących, a swoje ścieżki kierował szlachetnie i mądrze. Zawiedli Go w części Jego planów wzniosłych sami ludzie, nie rozumiejąc głębokich Jego myśli i pragnień.

Wiem, że On w DUCHU zna każdy swój niefortunny czy też nieprzewidziany krok, który w historii go zaznaczył. Ja Go w DUCHU często spotykam, gdyż nasze ziemskie spotkanie będzie się jeszcze w wielu naszych wspólnych inkarnacjach powtarzało.

Maria


Na moje pytania odpowiada śp. Atanazy Walenty z Ducha.

Pytanie 1.

Czy ziemska kanonizacja ma wpływ na poziom wzrostu naszej Duszy w Świecie Duchowym?

Odpowiedź:

Kanonizacja nie ma żadnego wpływu na naszą przynależność do Grupy Światłości w Świecie Duchowym. Kanonizacja to ziemska procedura uhonorowania dobrego człowieka za Jego doczesne nauki i szerzenie mądrości przybliżających ludzi do Boga.

Pytanie 2.

Dlaczego, odbierając Dyktowania od Duchów, które w doczesnym życiu egzystowały na ziemi w latach 1700—1800, otrzymuję przekazy w języku raczej współczesnym, a nie w jakim posługiwano się w latach, w których żył Duch dyktujący mi swój przekaz?

Odpowiedź:

Możesz otrzymywać dyktowania w każdym języku, którym się posługujecie lub posługiwaliście. Dyktując w Waszej obecnej formie językowej chcemy tylko ułatwić Wam Nasze zapisy i odczyty tekstów, które Wam od nas z Ducha przesyłamy.

Pytanie dodatkowe

Czy możecie mi w tej chwili przesłać tekst w innym języku niż polski?

Odpowiedź:

Tak, możemy.

Stonici lordo maginores forto kudro…

Pytanie 3.

Czy zawsze przekazy dyktuje mi jeden i ten sam Duch?

Odpowiedź:

Nie, nie zawsze robi to jeden Duch, to zależy od treści przekazu. Jeżeli dotyczy Twojej osoby, robi to Duch bardzo Tobie bliski lub któryś z zawsze Tobie sympatyzujących.

Pytanie 4.

Czy Duchy mogą przekazywać mi swoje Dyktowania w swoich oryginalnych językach czy też dialektach, którymi posługiwali się w swoim życiu doczesnym?

Odpowiedź:

Tak, możemy dyktować i przekazywać nasze dyktowania w każdej formie, zależą one od tego, jak sformułujecie pytanie, do jak wysoko rozwiniętego Ducha zostanie ono skierowane i o jaki typ przekazu pytacie.

Pytanie 5.

Dlaczego większość przekazów odbieram tylko od Duchów, które wcześniej w swoim fizycznym życiu mieszkały na terenie Polski lub Rosji?

Odpowiedź:

Twoja Grupa Duchowa jest liczna, a większość z nich reinkarnowała się w kraju ziemskich Słowian. Dlatego wiele przekazów otrzymujesz w swoim języku, wiele dyktowań wiąże się z obecną kulturą Twojej reinkarnacyjnej osoby.

Pytanie 6.

Czy mogę otrzymywać od mojego Opiekuna Duchowego przekaz telepatyczny z informacją, który z Duchów i na jakie tematy chce mi przesłać swoje Dyktowania?

Odpowiedź:

Tak możesz, lecz wcześniej wszystkie swoje prośby i pytania musisz dokładnie i jednoznacznie sformułować, aby nie było możliwości udzielenia na nie dwuznacznej odpowiedzi. Wasz język nie zawsze jest precyzyjny w zapisie, macie za dużo słownych powtórek określających często kilka rzeczy.

Pytanie 7.

Czy mogę od Duchów bardzo Światłych w sprawach medycznych otrzymywać przekazy dotyczące sposobu leczenia ludzi cierpiących na różne choroby?

Odpowiedź:

To trudne pytanie, gdyż większość Waszych obecnych schorzeń macie tylko z własnej winy. Źle się odżywiacie, Wasze ciała nie są gibkie i sprawne fizycznie. Używacie produktów, które Was zatruwają i zabijają bakteryjną odporność Waszych organizmów. Przyczyn chorób musicie szukać tylko u siebie samych. Jeżeli to zrozumiecie i zmienicie na ten temat swoje poglądy, Wasze zdrowie będzie na wyższym poziomie i uwolnicie się od prawie wszystkich Waszych obecnych schorzeń.

Pytanie 8.

Czy mogę otrzymywać przekazy od Duchów, które za swojego doczesnego życia były autorami książek dla dzieci i młodzieży?

Odpowiedź:

Tak możesz, lecz i Ty sam powinieneś już napisać swoją życiową historię.

Pytanie 9.

Czy możecie z Ducha czynnie ingerować w nasze obecne życie?

Odpowiedź:

My z Ducha nie zawsze możemy realnie pomagać Wam na Waszych ziemskich ścieżkach, zmieniając wybrane przez Was wydarzenia, którym sami nadaliście wszelkie kierunki, zwroty, zakręty, radości, tragedie i samokaranie. To Wasz własny wybór, w który my z Ducha prawie nigdy nie ingerujemy. Możemy Was ostrzegać przed przypadkami przez Was w Duchu niezaplanowanymi, lecz reszta zależy tylko od Waszych własnych myśli, zamierzeń, czynów i pragnień.

Moja odpowiedź:

Dziękuję, mój Opiekunie Duchowy, śp. Atanazy Walenty, za Twoje odpowiedzi na moje pytania. Michał Franciszek


Piątek, 14.02.2014 r., godzina odbioru od 9:40 do 10:40

Na moje pytania odpowiada śp. Atanazy Walenty w Duchu.

Pytanie 1.

Jak długo Unia Europejska będzie prowadziła swoją działalność?

Odpowiedź:

Unia będzie jeszcze swoją działalność prowadziła około 7 lat. Po jej upadku prawdopodobnie powstanie nowe stowarzyszenie państwowe pod nazwą

Liga Narodów Euro-Azji.

Pytanie 2.

Które z państw należących obecnie do UE jako pierwsze zrezygnują z członkostwa unijnego?

Odpowiedź:

Pierwsza odstąpi Anglia, następnie Holandia, Francja, Polska, Norwegia, a w następnych latach reszta państw unijnych.

Pytanie 3.

Dlaczego organizacje masonów i wolnomularzy popierają finansjerę?

Odpowiedź:

Ponieważ większość członków tych organizacji sama należy do sfer finansjer wielkich państw. Oni nie są zainteresowani poprawą Waszego ziemskiego żywota, to, co robią, wiąże się tylko z władzą i zyskiem w ziemskim świecie materialnym.

Pytanie 4.

Czy nadejdzie czas, że organizacje masońskie i wolnomularskie zaczną stosować swoje wiekowo nagromadzone mądrości na rzecz polepszenia i rozkwitu medycyny, fizyki, astronomii, biologii i podobnych dziedzin ważnych dla poprawie życia ziemskiego?

Odpowiedź:

Ten czas nadejdzie, lecz to jeszcze dość długi okres w Waszym ziemskim planie.

Ci wszyscy ludzie należący do tych organizacji muszą najpierw samych siebie zrozumieć i przeanalizować swoją działalność organizacyjną. Oni muszą zrozumieć, że wszystko to, co dziedziczą po innych inteligencjach, musi służyć postępowi ludzkiemu a nie jego wstrzymywaniu.

Pytanie 5.

Kim są Kasjopeanie?

Odpowiedź:

Jest to jedna z cywilizacji pozaziemskich bardzo przychylnie ustosunkowana do Ziemian. Oni chcą Wasze ziemskie życie poprawić w prawie każdej dziedzinie.

Wy to musicie wszyscy zrozumieć i docenić. W obecnym czasie wszystkie komunikacje z Kasjopeanami są utajane, gdyż ich ingerencja w próbie poprawy Waszych egzystencji, nauk medycznych i technicznych jest niekorzystne dla elit ziemskiej finansjery. Wiele nauk, które Kasjopeanie chcą Wam przedstawić, związanych jest z energiami czerpanymi z sił kosmicznych i wszechistniejącej materii.

Pytanie 6.

Kim są tzw. Szaraki?

Odpowiedź:

Są to istoty ze Światów dalszych i mniej uczonych, są raczej istotami korzystającymi z wynalazków innych pozaziemskich cywilizacji. Szaraki to rodzaj raczej roboczej niż naukowej cywilizacji we Wszechświecie.

Pytanie 7.

Jaka cywilizacja zbudowała piramidy?

Odpowiedź:

Piramidy zaczęły budować istoty pozaziemskie jeszcze przed pojawieniem się Atlantydów, którzy częściowo zdołali wdrożyć technikę i wynalazki wyższych Cywilizacji.

Pytanie dodatkowe

A jak nazywała się cywilizacja przed pojawieniem się Atlantydów?

Odpowiedź:

Oni prawdopodobnie nazywali się ZENITAMI, lecz nie jestem pewien tej informacji.

Pytanie 8.

Czy piramidy w Egipcie, Chinach, Peru były budowane przez różne pozaziemskie cywilizacje?

Odpowiedź:

Tak, były to różne cywilizacje. Są jeszcze inne piramidy, które człowiek dopiero odnajdzie, ponieważ w większości przypadków zostały one zatopione przez morza i oceany.

Pytanie 9.

Jaką funkcję dla cywilizacji pozaziemskich pełni Trójkąt Bermudzki?

Odpowiedź:

To częściowo brama przejściowa w inny wymiar. Kilka cywilizacji korzystało z tego Portalu Czasu.

Pytanie 10.

Czy Trójkąt Bermudzki spełnia jeszcze jakąś inną rolę?

Odpowiedź:

Tak, można go nazwać Łącznikiem Pozaziemskich Inteligencji. Istniejące tam bazy do dzisiejszego czasu są aktywne jako bazy komunikacji międzyplanetarnych.

Pytanie 11.

Jakie cywilizacje i w jakim celu ustawiały kręgi kamienne na obecnych terenie Anglii, Francji, Polski, jak i w wielu innych krajów?

Odpowiedź:

To czasy bardzo odlegle od czasu Chrystusowego. Ludy, które takowe kręgi kamienne stworzyły, były bardzo blisko związane kontaktem z cywilizacjami Pozaziemskimi. Budowle te były raczej przekaźnikami magnetycznych energii, a po pewnym czasie ze względu na rzeczy dziwne i niezrozumiale dziejące się w Kręgach, odbierane były przez ludy bardziej prymitywne za oznaki Boskich wskazań. Świetlne łuny, efekty dźwiękowe spowodowały, że wiele ludów po zasiedleniu okolic z Kręgami Kamiennymi traktowały te miejsca jako punkty swoich religijnych obrzędów.

Pytanie 12.

Dlaczego wielu ludzi widzi tylko swoje potrzeby i tylko sobie chce przypisać wszelkie prawa do zdolności, sądząc, że im się to wszystko należy? Wydaje mi się osobiście, że to wszystko zależy od osobowości danej osoby, od czystości Dusz i szczerych intencji. Jestem pewien ze Stwórca, Aniołowie i wszystkie przyjazne nam Duchy, które nas przez nasze obecne życie ziemskie prowadzą, są naszymi najważniejszymi i najszczerszymi krytykami. Co możesz mi na ten temat z Ducha odpowiedzieć?

Odpowiedź:

Tak, Twoje słowa mają w sobie dużo prawdy i rozsądku, lecz tak jest ułożone Wasze życie. Wszyscy jesteście inni, to dzięki tym różnicom macie okazję uczyć się wzlatywać lub upadać. To na planie ziemskim zależy tylko od Was samych, od Waszej Wolnej Woli. Właśnie Wasza własna wola jest dla Was sprawdzianem czystości Waszych intencji i postępowania. To egzamin, który sami sobie zadaliście i sami na ziemskim planie musicie go zdać lub w następstwie porażki wrócić w innej inkarnacji ziemskiej czy też innej sferze duchowej. Wiele Dusz wraca po razy kilkaset do naprawy tych samych błędów, których nie mogą się pozbyć i ich przyczyny zrozumieć. Jest to często dla nich za trudne pogodzić miłość, dobroć i szczerość z ich uzależnieniami materialnymi. To egzamin dla Waszych Dusz chcących się wznieść. Niestety tak było zawsze — wzloty i upadki, trzeba wierzyć zawsze w siebie, Dobroć Stwórcy i Jego dla nas zrozumienie i wybaczenie.

Koniec pytań i dyktowania

Dziękuję za odpowiedzi

Michał


Czwartek, 26 XII 2013 r., godzina odbioru od 9:12 do 11:50

Przekaz od Ducha śp. Karola

Odbiorca — Michał

Pytanie:

Czy możecie mi, moi Drodzy, doradzić, jak mam wyleczyć z negatywnych emocji mojego wnuczka Kenana?

Odpowiedź:

Tak. Musisz jak najwięcej rozmawiać z nim i dawać mu dowody swojej miłości i opieki. Wtedy on się otworzy i wyciszy, a Jego charakter powoli będzie się stabilizował w emocjach i będzie się uspakajał, to jest bardzo dobra metoda wobec tego malucha.

Pytanie:

Czy moja ukochana babcia śp. Maria jest już gotowa, aby przesłać mi swoją wiadomość?

Odpowiedź:

Tak. O miłości do Was.

Kochany Andrzejku! (Mój dopisek: w moich najmłodszych latach wszyscy używali w komunikacji ze mną imienia z mojego Chrztu, Andrzej)

Tak jestem dumna z Ciebie, że zostałeś wybrany przez Boga Jedynego do odbioru naszych dyktowań. To dla mnie powód do poczucia dumy, że tak wspaniałego mam wnuka, którego tak bardzo kochałam i kocham, to dla mnie szczęście niebywale móc Tobie, kochany Andrzejku, dyktować moje przekazy z Ducha.

To jest tak bardzo mądre i wspaniałe, że Bóg mi na to pozwala i chce, abym mogła Tobie coś przekazywać z Tego Świata. Wiele innych Duchów chce Tobie dyktować i przekazywać wiele cennych dla ludzkości informacji z naszej sfery Duchowej. To takie wspaniale uczucie być w ten sposób tak blisko Ciebie, kochany wnusiu Andrzejku.

To też radość dla Twojego dziadka Kamila i całej naszej rodziny w Duchu. To duma dla Nas, że Ciebie Pan Nasz wybrał na tak zbożny cel, a tyle może to pomóc Wam ludziom zrozumieć cel Waszego ziemskiego istnienia i późniejszego przejścia w stan Ducha.

To tylko chwila na ziemskim padole dla naszego żywota, a najszczęśliwsze miejsce jest tutaj, gdzie wszyscy są radośni, nikt nikomu nie robi krzywdy, a każdy z każdym jest przyjacielem i towarzyszem Duchowych podróży.

I Ty, kochany wnusiu, będziesz tutaj z nami, będziemy razem cieszyć się sobą i myślami będziemy zawsze z tymi, którzy są na ziemi, a którym trzeba będzie tu z Ducha pomagać i strzec ich przed wszelkim złem.

To takie szczęście, że będziesz blisko mnie, kochany wnusiu. To dla mnie jest i było marzeniem.

Pytanie:

Czy mogę odebrać przekaz od mojego dziadka śp. Kamila?

Odpowiedź:

Tak.

Pytanie:

Kto teraz będzie dyktował?

Odpowiedź:

Kamil, Twój ziemski dziadzio.

Pytanie:

Czy jesteś zadowolony z mojego postępowania wobec ludzi?

Odpowiedź:

Tak, bardzo.

Pytanie;

Czy wydanie książkowe Twoich wspaniałych mądrych, cennych historycznie stronic pamiętnika było dla Ciebie miłym hołdem złożonym przez nas?

Odpowiedź:

Tak wspaniale to odebrałem, byłem bardzo mile zaskoczony, że ktoś z mojej rodziny zdecyduje się na taką wspaniałą pracę i uhonoruje moje i Waszej babci życie, które było szczęśliwe i radosne, a zarazem było w nim zawartych wiele opisów pełnych bólu i ciężkich życiowych przeżyć.

To takie wspaniałe mieć świadomość, że My jesteśmy tutaj, a Wy tam, że tak szczerze i z miłością nas wspominacie, a przecież znacie mnie tylko z opowiadań i to też nielicznych osób.

To wielka ofiara z Waszej strony, że nie zapominacie o Nas, o naszym doczesnym życiu ziemskim, o tym wszystkim, co przeszliśmy, o tych wszystkich latach naszego szczęścia i udręk życiowych, tak to wspaniale zrobiliście. Książka jest przepięknie wydana, są tam Wasze serca i zawarta w nich miłość do Nas, kochane wnuki i wnusiu.

Ile w tym Waszym dowodzie było włożonej pracy i wysiłku, a przecież Wasze życie też nie jest i nie było łatwe. Tak jak i my z Waszą Babcią budowaliśmy nasze życie powoli, kamień po kamieniu stawialiśmy na naszym pięknym Wołyniu naszą podwalinę szczęścia, spokoju i domu naszego rodzinnego. Wiemy z Babcią, że tam gruzy i smutek gości, lecz przyjdzie czas, że i Wasze życie będzie pasmem szczęścia i wszelkich radości, bo Wy sami zasłużyliście na poprawę i Łaski Boże.

Dostaniecie to wszystko od Boga jako nagrodę za Wasz trud, za Wasze długie lata tułaczki i wyrzeczeń, tak my zawsze z Babcią prosiliśmy Pana Naszego Jedynego o ochronę dla Was, o polepszenie Waszych ciężkich żywotów.

Tak, kochane wnuki i wnusiu, to się stanie już w niedługim czasie, wszystko w Waszym życiu zabłyśnie gwiazdą, a Wasze obecne życie zmieni się w pasmo szczęścia, dostatku i spełnionych marzeń. To dar od Nas wyproszony u Boga.

Tak bardzo Was kochamy i tęsknimy za Waszymi gorącymi sercami, przepełnionymi miłością i szacunkiem do Nas i do wszystkich godnych i uczciwych ludzi.

Jesteśmy dumni z Was i Waszego życia. Dziękuję, że odbierasz nasz przekaz, kochany Andrzejku.

Dyktowanie od śp. Bartłomieja w Duchu


31 V 2014 r. — sobota rano

Czuję delikatne drżenie wewnątrz mojej prawej dłoni, a telepatycznie otrzymuję prośbę o odbiór dyktowania. Powyższe symptomy oznaczają, że ktoś inny niż zazwyczaj chce mi przesłać swoją z Ducha wiadomość. Inaczej odczuwam osoby w Duchu, które są ze mną prawie w stałym kontakcie i blisko mnie.

Michał

Moje pytanie:

Który z mądrych i uczciwych Duchów chce mi coś mądrego przekazać?

Odpowiedź:

Ja, mam na imię Bartłomiej, żyłem na Ziemi od roku 1738 w Polsce.

To jedno z wielu dyktowań, podobne już otrzymałeś, będzie ono trochę opisem mojego ziemskiego żywota.

Byłem jednym z siedmiorga dzieci moich rodziców. Byli to ludzie dobrzy, szlachetni i uczciwi, dawali mnie i mojemu rodzeństwu wiele miłości i dobra rodzicielskiego.

Byliśmy szczęśliwą rodziną.

Po ukończeniu 12 lat zacząłem naukę w szkole miejskiej w Wawrzynowie, chciałem zostać stolarzem, gdyż od najmłodszych lat pasjonowało mnie majsterkowanie w drzewie, budowałem małe mostki, domki dla ptactwa i nawet udało mi się zbudować piękny duży kurnik przy naszym domu wiejskim. Byłem bardzo dumny, gdyż moi kochani rodzice podziwiali to moje pierwsze większe dzieło, chwalili mnie, co bardzo podniosło mnie na duchu i zmotywowało do innych wyrobów z drewna mojej własnej pomysłowości. Było ich wiele, jedne lepsze, drugie mniej udane, lecz liczyło się to, że zawsze byłem tym bardzo twórczo zaaferowany.

Po skończeniu szkoły stolarskiej sam otworzyłem mały warsztat stolarski, w którym dla wielu klientów robiłem różne drewniane rzeczy, stoły, szafy, krzesła, komody, łóżka i nawet wziąłem się za rzeźbienie niektórych części moich meblowych wyrobów. Jak te lata mnie cieszyły, każdy mój wyrób radował mnie, jakby to była praca egzaminacyjna przed moim szkolnym majstrem, to wszystko dało mi siłę i wiarę w moje własne zdolności. Dzień po dniu przybywali nowi klienci, dzięki ich zamówieniom byłem w stanie odłożyć sporą sumkę na założenie swojego rodzinnego gniazdka.

Bardzo mi się podobała młoda panna z sąsiedztwa, miła, spokojna dziewuszka o blond włosach, błękitnych oczętach, o zawsze pięknym uśmiechu goszczącym na Jej liczku. Bardzo Ją pokochałem i po latach została moją wspaniałą żoną i matką moich trzech córek i synka Bartłomieja. Przeżyliśmy razem z żoną, Grażyna miała na imię, wiele wspaniałych i cudownych lat. Dech zapiera mi chwila wspomnień o tym moim ziemskim aniele, którego nasz Pan Stwórca Najwyższy dość wcześnie powołał do Swojego Świetlistego Świata. Bardzo mi było brak tego mojego kwiatuszka cudownego, tej tak kochanej przez nasze dzieci i innych osób Duszyczkę nieskalaną.

Takie jest nasze ziemskie życie, próby miłości i szczęścia, żale, rozstania, smutki. Były one dla nas żyjących wtedy na ziemi straszną stratą i pustką w sercu bolącą, lecz teraz wiem, że tak dziać się musi, to jak egzamin w naszym ziemskim wcieleniu naznaczony, który chociaż łzami ronimy, jednak uczy nas zrozumienia wielu rzeczy.

Teraz, gdy przebywam w Bożym Domu Wielkim, jestem blisko mojej miłości, szybujemy razem w dal, chłoniemy miłość i rozkoszy przestrzenie.

Wy teraz na ziemi nie bójcie się odejścia, to tylko snu Waszego przerwanie, z którego po obudzeniu osiągniecie meritum szczęścia i miłości. Świat Wasz obecny jest Waszym drogowskazem i pomocy Wam przekazywaniem, Wam, małym ludziom borykającym się z Waszymi ziemskimi egzaminami.

Bądźcie ufni w Boską sprawiedliwość i osąd Waszej ziemskiej ścieżki, po której sami kierunki wybieracie i skręt każdy wybieracie z Waszej Własnej Woli.

Bądźcie ufni w wyroki Boskiego Stwórcy.

Dziękuję za odbiór, mój ziemski przyjacielu.

Koniec przekazu

Michał Franciszek


Odbiór dyktowania 23 XII 2013 r., Overijse, w godzinach: 19:00 — 21:00

Karol Niewkomski

Wolnomularz — teolog

Urodzony w 1846 roku w Krakowie

Punktualnie jak zawsze o umówionej godzinie 19°° zacząłem zadawać pisemnie pytania i natychmiast otrzymywałem na nie odpowiedź. Zastosowałem się do cennych porad i wskazówek Twoich i Maciusia.

Szereg pierwszych pytań dotyczyło pytań związanych ze mną, moją rodziną, Ciebie — Izo, Maciusia i Basi, moich i ich wiadomości dotyczących reinkarnacji i celu naszych ścieżek życiowych.

Przeprosiłem Karola, że szereg pytań było natury osobistej i zaspokajało moją ciekawość. Przyjął to bardzo życzliwie, pisząc, że za nic nie muszę mu dziękować ani niczego motywować.

Po zakończeniu odpowiedzi na moje pytania Karol napisał wspaniałej treści przesłanie do ludzkości. Moim marzeniem było, by Jego wspaniałe wywody trafiły do świadomości ludzkiej i aby jak najwięcej osób potrafiło zrozumieć i przyswoić Jego cenne przesłanie miłości Bożej.

Dyktowanie:

Ja: Witam Ciebie w imię Boże. Kim byłeś w życiu ziemskim?

Odpowiedź: Wolnomularzem.

Ja: Jak nazywałeś się w życiu ziemskim? Podaj imię i nazwisko.

Odpowiedź: Karol Niewkomski.

Ja: Gdzie się urodziłeś i w którym roku?

Odpowiedź: Kraków, 1846 rok

Ja: Co chcesz mi podyktować?

Odpowiedź: Teologię.

Ja: Czy mogę Ci w czymś pomóc? Tylko w dobrej sprawie.

Odpowiedź: NIE POTRZEBA POMOCY.

Ja: Po dyktowaniu pomodlę się do Boga, prosząc o łaskę i zbawienie Twojej duszy.

Odpowiedź: Dobrze, dziękuję.

Ja: Po dyktowaniu poproszę, aby mój Opiekun Duchowy odprowadził Cię do Świata Duchów.

Odpowiedź: Dobrze, dziękuję bardzo.

Ja: Możesz dyktować lub pisać pismem automatycznym?

Odpowiedź: Tak, potrafię.

Ja: Proszę Cię o rozpoczęcie pisania.

Odpowiedź: KTO JEST NA DOLE?

(Było to niespodziewane pytanie Karola! Rzeczywiście gościliśmy wtedy z małżonką moją Teściową oraz naszą córeczkę Iwonkę z naszymi wnukami Khanem i Kenanem i wnusię Kate. Ja odbierałem dyktowania na poddaszu, gdyż miałem tam względną ciszę).

Ja: Moja teściowa, żona, córeczka, wnusia i wnuki.

Odpowiedź: To kochane, ktokolwiek to jest, na pewno je kochasz.

Ja: Tak, bardzo.

Odpowiedź: To dobrze, że ich masz, kochaj ich bardziej, a te wnuki będą może wielkimi ludźmi. Możesz kogoś poprosić o pomoc i w każdym razie będziesz ją miał.

Ja: Dziękuję za cenną radę. Dlaczego zdecydowałeś się, Karolu, na dyktowania dla mnie?

Odpowiedź: Po prostu jesteś potrzebny ludzkości i ktoś jeszcze będzie Ci pomagał w Twojej pracy na rzecz światłości.

Ja: Czy możesz mi, drogi Karolu, napisać imię osoby, która mi będzie pomagać?

Odpowiedź: Tak, IWONKA, twoja córka.

Ja: Czy to wszystko dzieje się według Boskich wyroków?

Odpowiedź: TAK.

Ja: Czy są przy Tobie, drogi Karolu, moi rodzice, śp. Irenka i Stanisław?

Odpowiedź: TAK, SĄ.

Ja: Czy możesz im przekazać, że wszyscy ich bardzo kochamy i w naszej świadomości są zawsze w naszych sercach.

Odpowiedź: TAK, POWIEM IM. MOŻESZ ICH ZOBACZYĆ JUŻ WIECZOREM WE ŚNIE I POWIEDZIEĆ IM TO SAM.

Ja: Czy moim opiekunem duchowym jest bliska mi wcześniej osoba?

Odpowiedź: TAK, KOMPANIER WOJSKOWY, ATANAZY WALENTY.

(Atanazy Walenty hr. M. jest moim prapraprapradziadkiem)

Ja: Zawsze czułem za sobą potężną postać rycerza w stalowej zbroi, Jego siła często mrowiła moje plecy, było to uczucie spokoju, poczucia bezpieczeństwa i wielkiej miłości.

(Ciekawostka! Atanazy Walenty hr. M. był Wojewodą Wołyńskim, najbliższym przyjacielem króla Polski Jana Sobieskiego).

Ja: Czy mam jeszcze innych przewodników duchowych?

Odpowiedź: TAK.

Ja: Czy możesz napisać ich imiona?

Odpowiedź: TAK, MOGĘ.

Ja: Proszę wypisz ich imiona.

Odpowiedź: Wolskin Wojskowy, Pouklinec Mojorkieniec, Korplinowski Jonasz Kotkolniak.

Ja: Czy fakt mojego spotkania z Maciejem K. był przypadkowym zdarzeniem?

Odpowiedź: NIE.

Ja: Dlaczego tak się stało?

Odpowiedź: Po prostu było to przeznaczenie.

Ja: Czy wraz z Maćkiem czeka nas jakieś zadanie specjalne w misji Bożej?

Odpowiedź: TAK.

Ja: Co?

Odpowiedź: KOLINA DORMI.

Ja: W jakim języku jest to napisane?

Odpowiedź: Łacina.

Ja: Czy w mojej rodzinie będą sławni ludzie? (Mój dopisek: kilka lat wcześniej otrzymałem taką przepowiednię).

Odpowiedź: TAK.

Ja: Kto to będzie?

Odpowiedź: Khan, Kenan, Kloe i Kate (imiona moich wnusi i wnuków) i jeszcze ktoś.

Ja: W jakich dziedzinach będą znani?

Odpowiedź: Khan — Kosmos, Kenan — konstruktor, Kloe — nie wiadomo jeszcze,

Kate — nie wiadomo jeszcze.

Ja: Czy, drogi Karolu, do końca mojego życia będę mieszkał w Belgii?

Odpowiedź: NIE w ITALII.

Ja: Czy moja córka Roma będzie w przyszłości Medium?

Odpowiedź: TAK.

Ja: Czy moja córka Iwonka będzie Medium?

Odpowiedź: TAK WIELKIM.

Ja: Czy Maciusiowi i Basi K. wszystko w życiu ułoży się pomyślnie?

Odpowiedź: TAK.


Ja: Czy nie jesteś znudzony moimi raczej prywatnymi pytaniami?

Odpowiedź: NIE.

Ja: Czy ludzie pomału zaczną rozumieć, że błądzą?

Odpowiedź: NIE.

Ja: Czy ludzie kiedyś zrozumieją, że Bóg dał im wielką szansę na zbawienie przez ich własne uczynki?

Odpowiedź: NIE ZROZUMIEJĄ I BĘDĄ BŁĄDZIĆ DALEJ.

Ja: Czy Bóg może to zmienić?

Odpowiedź: TAK I ZMIENI NA LEPSZE, kiedy ludzie zrozumieją to lepiej.

Ja: Czy spełni się część moich marzeń dotyczących pomocy dzieciom, sierotom i biednym, zagubionym osobom?

Odpowiedź: TAK.

Ja: Co będzie mi w tym pomocne?

Odpowiedź: WIARA W BOGA I SIEBIE SAMEGO.

Ja: Czy mam jeszcze do wypełnienia jakąś szczególną Bożą misję?

Odpowiedź: TAK.

Ja: Jaką?

Odpowiedź: Pomoc ludziom i opieka nad nimi wszystkimi.

Ja: Czy Iza będzie w tym mi pomagać?

Odpowiedź: TAK.

Ja: W jaki sposób?

Odpowiedź: WIE ONA SAMA.

Ja: Czy mam od Pana Boga Wszechmogącego dar uzdrawiania?

Odpowiedź: TAK! ( bardzo mocno zaakcentowane)

Ja: Czy udało mi się pomóc w powrocie do zdrowia małemu Wojtusiowi, synkowi p. Małgosi Ż., przekazując mu energię leczniczą na odległość?

Odpowiedź: TAK, POPRAWI SIĘ ZDROWIE WOJTUSIA.

Ja: Dziękuję Ci, Boże, za ten wspaniały Dar, który zechciałeś mi ofiarować.

Odpowiedź: NIE DZIĘKUJ, MASZ TO OD BOGA ZA SWOJE ZASŁUGI DLA DOBRA LUDZKIEGO.

Ja: Czy mój Opiekun Duchowy może przesłać mi pouczenia, jak mam polepszyć i bardziej zrozumieć moje zdolności leczenia ludzi?

Odpowiedź: NIE RÓB NIC, TO PRZYJDZIE SAMO OD PANA NASZEGO JEDYNEGO

Ja: Czy starczy mi sił i lat życia, abym maksymalnie mógł pomóc jak największej rzeszy ludzkiej?

Odpowiedź: TAK, NIE MARTW SIĘ, BÓG JEST Z TOBĄ.

Ja: Drogi Karolu, cieszę się, że miałem zaszczyt odebrać od Ciebie tyle odpowiedzi na moje pytania? Dziękuję.

Odpowiedź: NIE DZIĘKUJ, TO JEST NORMALNE W TWOIM OBECNYM ŻYCIU.

Ja: Czym byłem we wcześniejszej reinkarnacji?

Odpowiedź: Kotolina.

Ja: Czy to po łacinie?

Odpowiedź: TAK.

Ja: Jak się nazywałem w ostatniej reinkarnacji?

Odpowiedź: Konstantynos.

Ja: Czy byłem Grekiem?

Odpowiedź: Tak.

Ja: Gdzie mieszkałem?

Odpowiedź: Kreta.

Ja: Kim będę w nowej reinkarnacji?

Odpowiedź: NIE WIEM.

Ja: Kim była moja ukochana żona Ewunia?

Odpowiedź: Włoszka.

Ja: Jak się nazywała?

Odpowiedź: Katlina.

Ja: Gdzie mieszkała?

Odpowiedź: W Genui, Plaza del Mare.

Ja: Kim była Iwonka (moja córeczka) we wcześniejszej reinkarnacji?

Odpowiedź: Hiszpanka.

Ja: Jak miała na imię i gdzie mieszkała?

Odpowiedź: Inez, Kordoba.

Ja: Kim była Roma (moja córeczka) w poprzedniej reinkarnacji?

Odpowiedź: Boliwijka.

Ja: Jak miała na imię i gdzie mieszkała?

Odpowiedź: KONKILA, POLKOME.

Ja: Kim był Maciuś we wcześniejszej reinkarnacji?

Odpowiedź: Polakiem.

Ja: Jak się nazywał i gdzie mieszkał?

Odpowiedź: Tomasz Kikowski, Kołobrzeg.

Ja: Co robił?

Odpowiedź: Wojskowy.

Ja: Kim była Basia we wcześniejszej reinkarnacji?

Odpowiedź: Mężczyzna.

Ja: Jak się nazywała i gdzie zamieszkiwała?

Odpowiedź: Tolkin, Rosja.

Ja: Kim był Lesio (mój brat) we wcześniejszej reinkarnacji?

Odpowiedź: Kobieta.

Ja: Z jakiego kraju pochodził i jak miał wtedy na imię?

Odpowiedź: Korsyka, Kinga.

Ja: Kim był Tomasz we wcześniejszej reinkarnacji?

Odpowiedź: Kobieta, Martyna.

Ja: W jakim kraju się urodził?

Odpowiedź: Rosja.

Ja: Czy chcesz teraz podyktować coś od siebie?

Odpowiedź: Tak, dziękuję.

Ja: Proszę, dyktuj, drogi Karolu.

Odpowiedź:

Bardzo się cieszę, że mogę Ci dyktować i nie mam żadnych złudzeń, że trafiłem na dobrego i szczerego człowieka. Mam do podyktowania mój życiorys i opis mojej pracy twórczej na rzecz teologii, będę starał się pisać zrozumiale i zwięźle. Nie trzeba, aby wszyscy ludzie zaraz to zrozumieli, po prostu trzeba to tylko umieć zrozumieć i wprowadzić w życie osobiste. Wszystkie moje rady są dyktowane z woli Bożej i to od niego będzie to przesłanie. Niech ludzie zaczną wierzyć w dobroć Bożą i będą mu wierni i mądrze postępują wobec siebie. Łatwo dać komuś dobrą radę i szczere słowo, trzeba tylko tego chcieć i mieć odwagę mówić zawsze prawdę, którą ludzie powinni wcielać w swoje życie. Bóg jest łaskawy dla wszystkich, należy GO TYLKO SŁUCHAĆ I ZROZUMIEĆ. Wy sami decydujecie o swoim życiu i tylko od Was zależy, jak będziecie się ze sobą komunikować? Trzeba po prostu otworzyć przed sobą serce i działać w Imieniu Stwórcy.


Środa, 25 XII 2013 r., Overijse, w godzinach 20:48 — 21:17

Odbiorca — Michał

Ja: Czy możecie Dobre mądre Duchy wybrać ze swojego grona Ducha, który będzie w stanie odpowiedzieć na pytania zadane przeze mnie i Maćka?

Odpowiedź: Tak.

Ja: Jak masz na imię?

Odpowiedź: Konrad

Ja: Co Duchy robią między wcieleniami?

Odpowiedź: Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.

Ja: Dlaczego nie możesz?

Odpowiedź: TO BOSKA TAJEMNICA I NIKT JEJ NIE MOŻE POZNAĆ.

Ja: Czym, drogi Konradzie, zajmujesz się obecnie w Świecie Duchowym i w jakiej sferze Ducha?

Odpowiedź: To jest nie do pojęcia przez Wasze mózgi. Jestem opiekunem kolomoników.

Ja: Co to znaczy to określenie?

Odpowiedź: To jest łacińskie słowo oznaczające niewidzialne rostorykijsonie.

Ja: Co oznacza słowo rostorykijsonie?

Odpowiedź: To coś niewidocznego dla Was i nie do pojęcia przez Wasze mózgi.

Ja: Co dzieje się z Duszą zaraz po śmierci i po opuszczeniu przez Nią ciała materialnego?

Odpowiedź: Idzie w inną sferę świętości duchowej i na jakiś czas tam pozostaje aż do rozstrzygnięcia, czym była w świecie, który opuściła.

Ja: Kto po nią przychodzi i kto odprowadza ja dalej?

Odpowiedź: Jej stały pomocnik odprowadza ją do grona ich bliskich duchowi, będzie Ją tam prowadził dalej do światłości i będzie z nią długi czas — aż do rozstrzygnięcia o Jej dalszym losie.

Ja: Gdzie taka Dusza jest odprowadzona?

Odpowiedź: KOTLINA OSĄDU BOŻEGO.

Ja: Czy istnieją Światy równolegle?

Odpowiedź: Tak i jest ich dużo więcej, niż myślicie, Wy, ludzie.

Ja: Jakie istnieją

Odpowiedź:

KOTLINA BOŻA

KOTLINA MIŁOSIERDZIA

KOTLINA WYBACZENIA

KOTLINA WYZWOLENIA

KOTLINA NAPOMNIENIA

KOTLINA WYROKÓW BOŻYCH

KOTLINA WYJŚCIOWA DO ŚWIATA

KOTLINA WYBRAŃCÓW

Ja: Na jakiej zasadzie to działa?

Odpowiedź: NIE WIEM DOKŁADNIE, TYLKO BÓG TO WSZYSTKO ZNA.

Ja: Co trzeba spełnić w życiu doczesnym, aby mieć możliwość otrzymania Łaski Bożej w postaci odbioru komunikatów ze Świata Duchowego?

Odpowiedź: To trudne pytanie, gdyż o tym decyduje sam Stwórca Wszechświata i nikt tego nie może zrobić tylko On sam.

Ja: Czy to prawda że inne cywilizacje pozaziemskie odwiedzają naszą planetę?

Odpowiedź: Tak, tak było zawsze od zarania Świata.

Ja: W jakim celu to robią?

Odpowiedź: Mają w tym swój cel i nikt tego dokładnie nie wie.

Ja: Czy to prawda że absorbują naszą energię strachu?

Odpowiedź: Tak to prawda, są u nich takie wcielenia, które tak robią.


Ja: Czy w Świecie Duchów są podziały?

Odpowiedź: Tak są, kilka.

Ja: Jakie one są, czy możesz je opisać?

Odpowiedź: Tak mogę, są to Dusze czyste i mało widzące, jeżeli chcesz, mogę podać nazwy molitów.

Ja: Jakie? Czy jest to związane z czystością Duszy, moralnością i jej wiadomościami?

Odpowiedź: Tak, razem są Dusze czyste i mądre, są też odizolowane od nas sfery światłości.

Ja: Konradzie, co to znaczy molit?

Odpowiedź: Są to określenia dusz i ich rodzajów.

Ja: Proszę, podaj nazwy ich molitów.

Odpowiedź: Są to wprawdzie policzone Duchowe molity i są jeszcze inne grupy.

Ja: Jakie to grupy, Konradzie?

Odpowiedź: Nie wiem dokładnie, są mi nieznane.


18 listopada 2013 r.

Dzisiaj o godzinie 10:30 byłem umówiony na odbiór dyktowania. Duch, który chciał mi przesłać dyktowanie, spóźnił się o 5 minut.

Był to Duch kobiety, która w 1364 roku odeszła ze świata materialnego. Muszę jeszcze sprawdzić miesiąc i dzień jej odejścia.

Muszę przyznać, że bardzo zaskoczyły mnie wiadomości dotyczące jej danych:

Raehel-Rivaldi (zbliżone do nazwiska Leon-Denizard-Hippolyte Rivail alias Allan Kardec), z pochodzenia — Izraelitka.

Dziwi mnie też forma podanego przez nią imienia RAEHEL. Czyżby zostało ono podane fonetycznie?

Forma odebranego dyktowania (już trzeciego z kolei) została dużo staranniej przekazana, ruchy mojej dłoni trzymającej długopis były spokojniejsze, pismo drobne i bardzo równe, pojawiło się dużo znaków przypominających litery.

W środę postaram się Wam przesłać skan ostatniego dyktowania, abyście mogli sami obejrzeć i wyrazić swoje opinie oraz doradzić mi, jak mam dalej postępować, aby z dyktującym Duchem ustalić lepszą formę przekazywania ich dyktowań.


Michał


Dyktowanie z dnia 11 XII 2014 r.

Czwartek — w godzinach: 12:18 — 12:35

Dyktowania odbiera — Michał Franciszek

Dyktuje z Ducha śp. Atanazy Walenty

Tak, drogi mi, mój dziedzicu ziemski, chcę Ci przekazać moją opinię na temat związany z Przesłaniem od Karisty z Cywilizacji Kasjopei.

Mądre to było Przesłanie, ważne dla Was, obecnie na Ziemskiej Planecie żyjących. To Przesłanie ma wiele cennych dla Was wskazówek i ostrzeżeń. Dobrze musicie je zrozumieć i pouczające wnioski przyjąć do Waszych świadomości.

Część zdarzeń, jakie opisała Ci Karista za pozwoleniem ich Rady Starszych jest zgodna z prawdą. Pewnej części nie mogli Wam dosłownie opisać, gdyż zdarzenia, które Was czekają w miesiącach już Wam, Ziemianom bliskim, nie zawsze byłyby dla Was zrozumiale.

Czekają Was selekcje od Natury i Kosmicznych zdarzeń, to by Was mogło przestraszyć. To, co będzie, jest nieodwracalnym zdarzeniem, wiele możecie sami zminimalizować, to w wielu aspektach jest zależne od Was samych i Waszego rozmysłu.

My z Ducha czuwamy nad Wami, częściowo otrzymacie od Nas pomoc energetyczną, lecz na realne zdarzenia nie mamy większego wpływu.

Ten czas nadchodzący dla Ziemskiej Planety będzie częścią oczyszczenia Jej i Was z wielu nieprawości, niepożądanych rzeczy i Istot Wam nieprzyjaznych. To tok, którego cykl jest już od jakiegoś czasu Waszego ziemskiego rozpoczęty. To dla Waszej odnowy i wzrostu Waszego energetycznego i Waszych postrzegań zmysłowych.

Bądźcie Ufni w Stwórcę, gdyż Jego Sprawiedliwość jest bezgraniczna.

Atanazy Walenty z Ducha


Moje podziękowanie:

Dziękuję za bardzo mądre i nas, Ziemian, pouczające Dyktowanie,

Twój praprapraziemski wnuk — Michał Franciszek

Odpowiedź śp. Atanazego Walentego:

Jestem DUMNY z Ciebie mój mały.


Dyktowanie z dnia 4 XII 2014 r.

Czwartek, w godzinach 9:33 — 10:00

Dyktowanie odebrał: Michał Franciszek

Śp. Atanazy Walenty w DUCHU:

Będzie Tobie dyktował z Ducha Korneliusz, który był w swoim doczesnym życiu ważną personą na dworach królewskich i książęcych.

Korneliusz z Ducha:

Witaj mi mój, ziemski odbiorco mojego przekazu!

Będzie to opowieść o życiu moim na planie ziemskim rozpoczynającym się w roku 1730. Byłem uczonym człowiekiem, doradcą króla Augusta, któremu wiele spraw prowadziłem za Jego Majestatu Królewskiego przyzwoleniem.

Były to lata dla naszego narodu Polonusów ciężkie, gdyż wiele zmian na polach politycznych i środowiskowych ulegało dość znacznym przemianom. Religia jako najmocniejsza dominacyjna nauka miała szalenie duży wpływ na ludzkie przemyślenia i ich życiowe postępki.

Teraz w Duchu, wiele tych spraw widzę inaczej niż za mojego ziemskiego życia. Wiele fałszów zrozumiałem i pojąłem myślami swoich dociekań, ile w tych wszystkich zmianach historycznych, politycznych, społecznych było presji oddziałujących na ludzi prostych, niekształconych i ufnych w wyroki Boskie, ile za ich krzywdami skrywało się ludzi niecnych i hańbiących Boskie Nauki.

Jak my sami wtedy żyjący na ziemi nie byliśmy zdolni tego wszystkiego, co tak złe było dla nas ludzi, nie dostrzec i nie zmienić. Wieki upłynęły, ludzkie postrzegania zajrzały dalej i głębiej w nasze własne psychiki. Wiele zmian już się poczęło, wiele Was ziemskich mych braci i sióstr zmian czeka, tych, które pozwolą Wam wszystkim o prawych sercach i czystych sumieniach, czerpać miłość i szczęście bez strachu i obaw zakłamania, prosto od Stwórcy Naszego, który Was wszystkich stworzył, otulił swoją mądrością i miłość Wam dawszy, kierunki Waszego życia po życiu nakreślić pozwolił według Waszego Własnego Rozumowania.

Nie będzie nikt się w Wasze kroki po reinkarnacjach Waszych wtrącał, próbując czynić Wam zmiany kierunków ścieżek przez Was samych wybranych. Wy jesteście wszyscy Bożymi Istotami, do których należy Was własny wybór i kierunek Waszych kroków ku Światłu lub Ciemności nieznanej i tak często Was zwodzącej.

Ja byłem uczonym człowiekiem, w moim życiu ziemskim wielu ludzi prostych i do nauki skorych nauczałem pisowni, liter znajomości i ich odczytywania. Radość dla mnie to była wielka, gdy mój uczeń pierwsze zdania, często dukając, sam odczytać potrafił. Tak jak ja uczyłem w latach mojego ziemskiego życia poznać najważniejsze aspekty konieczne ku wzrostowi myśli i czynów naszych, tak i Wy teraz w życiu Waszym doczesnym, uczcie swoich bliskich i dalszych, braci i siostry ziemskie żyć w wierze w lepsze i szczęśliwe życie, które dzięki przestrzeganiu prawa i miłości pozwolą Wam godnie i sumiennie przejść przez swoją własną ziemską ścieżkę.

Korneliusz z Ducha


Osobiście uważam, że przekaz śp. Korneliusza jest bardzo pouczający, skłaniający nas do samoanalizy.

Pozdrawiam

Michał Franciszek


Dyktowanie odebrane 15 X 2014 r., godz.9:45

Ziemian populację czeka dużo zmian. W większości będą one dla Was bardzo znaczące i pomocne w Waszym kroku naprzód.

Będziecie się coraz bardziej łączyć w grupy światłego rozumowania i wzajemnego postrzegania drogi ku prawdzie i rozsądnemu rozwiązaniu Waszych ziemskich problemów typu: wojny, finanse i wzajemne wykorzystywanie. Krok po kroku będziecie się uwalniać od swoich wiekowych przekonań i zakłamań tezowych. Religijnie będziecie się rozwijać w kierunku wzajemnego zrozumienia ze Stwórcą, który jest i był jedynym czynnikiem w Wszechświecie, to Stwórca, który go zainicjował i rozbudował.

Będziecie się coraz więcej rozumieć we wszystkich Waszych religijnych odłamach, co pozwoli Wam wszystkim połączyć się myślą, czynem i działaniami efektywnymi, którymi usunąć będziecie mogli wszelkie blokady Waszego codziennego życia.

To już się rozpoczęło, będzie wśród Was coraz więcej ludzi nasze przekazy z Ducha odbierających. Niech każdy z Was próbuje już dzisiaj szukać z nami kontaktu, tak myślowego, jak i przekaźnikowego. Pytajcie Nas w sprawie każdego dręczącego Was problemu, my jesteśmy zawsze przy Was, więc liczcie na naszą szczerą i z miłości do Was płynącą chęć pomocy.

To już czas Waszych wielkich przemian krótki, bądźcie spokojni, rozważni i uczciwi wobec siebie i nadchodzących nowych zmian i rozwiązań na planie Ziemi i Waszego życia.

To My z Konsorcjum Planetarnych będziemy pilnować i korygować Wasze ziemskie plany w trakcie zmian Was czekających. Szukajcie sami przy pomocy Waszych myśli i serc kontaktów z Nami z Konsorcjum.


Koniec przekazu…


Dyktowanie: Overijse, 2.06.2014 r.

godziny odbioru: 12:30 — 12:55

Dyktowania odbiera: Michał Franciszek

Dyktuje z Ducha: śp. Błażej

Urodziłem się w Kaszowie 10 maja 1831 roku w rodzinie właściciela Kaszowa Alfreda i Marii z domu Dziedzic.

To może być trochę smutne dyktowanie, lecz gdy jesteśmy życiem na ziemskim planie, bardzo często czynimy źle i dopiero tutaj w Duchu możemy nasze ziemskie uczynki przeanalizować i szukać sposobu na odkupienie tych złych.

Byłem młodym paniczem, pieniądz był moim wykładnikiem postępowania, miałem i dostawałem to, co tylko zechciałem posiąść, bez skrupułów deptałem morale ludzi mądrych i uczciwych, gdyż sam wiedziałem, że to właśnie Oni a nie ja są szczerze przez ludzi lubiani i cenieni.

Moi rodzice martwili się moim postępowaniem, byłem jednak ich jedynym synem, więc starali się mi wszystko wybaczać. Teraz już zrozumiałem, że była to już dla mnie kara za życia za moje złe uczynki, brnąłem w złe ścieżki, a powrót był trudny, nie chciałem tracić tego, co otrzymałem, chociaż na tym ciążyło piętno krwi, smutku i ludzkiej krzywdy.

Dopiero w wieku sześćdziesięciu lat zaczęły dręczyć mnie moje złe dla ludzi uczynki. Noce były najgorsze, gdyż właśnie w półmroku pojawiały się przed moimi oczami i myślami obrazy moich złych uczynków i biednych ludzi, których kiedyś skrzywdziłem.

Teraz w Duchu wiele zrozumiałem, wieczność będzie moim czasem odkupienia krzywd, które wyrządzałem, ślę z Ducha wszystkim tym, których za życia skrzywdziłem, moje słowa prośby i wybaczenia mi moich wszelkich złych uczynków.

Dusze muszą swoje złe uczynki naprawiać każdą swoją reinkarnacją, która często idzie z postępem do Światłości, lecz nieraz także wracamy na ścieżkę smutku i dalszego błądzenia.

Pamiętajcie Wy, na ziemskim planie żyjący, że to właśnie teraz możecie swoje dawne winy i krzywdy wyrządzone swoim dobrem i prawości postępu NAPRAWIAĆ.

Wierzcie mi z Ducha, że zawsze początki są trudne i, krocząc ścieżką dobra, znajdziemy się na rozdrożach, lecz wtedy Wasza Dobra Wola popchnie Was do dalszej drogi prostej i czystość dającej ciału i Duszom Waszym.

Dziękuję za odbiór, Michale, mój przyjacielu ziemski.


Dyktowania w godzinach16:45 — 17:30

Overijse, niedziela, 9 II 2014 r.

Dyktowania odbiera — Michał Franciszek

Odpowiada — Atanazy Walenty z Ducha

Ja:

Czy Drogi Atanazy Walenty w Duchu możesz odpowiedzieć mi na kilka pytań?

Odpowiedź:

Tak, pytaj mnie, postaram się w jak największym stopniu udzielić Ci odpowiedzi na pytania, które będziesz mi zadawał.

Pytanie 1.

Co możesz mi napisać o Świecie Uras?

Odpowiedź:

To początek naszego dusz istnienia, porównywalne do Waszego ziemskiego przyjścia na Świat. Jest Matka rodząca, która daje Ci pierwsze ciepło, miłość i poczucie bezpieczeństwa. Do tego jest to porównywalne. W Świecie Uras jest Wasza inicjacja duchowa.

Pytanie 2.

Jak możesz opisać Matki Inkubacyjne?

Odpowiedź:

To jest podobne do postaci Matki Was rodzącej. One tutaj odpowiadają za przekazywanie Wam energii duszy, która dzięki ich przekazom staje się bardziej stabilna i uformowana w sposób dla Was konieczny do odesłania Waszej Duszy już w pewnym stopniu przystosowanej do innych sfer duchowych, gdzie będziecie się uczyć i kształcić przed Waszą dalszą duchową drogą.

Pytanie 3.

Co w Waszym Świecie Duchowym oznacza pojęcie Poziom Dusz V?

Odpowiedź:

Trudno to wytłumaczyć, to sfera, gdzie Dusze stworzone przygotowuje się do ich dalszej już samoistnej egzystencji. Można to trochę porównać do pierwszych egzaminów typu: pierwsze raczkowanie o własnych siłach ludzkiego noworodka.

Pytanie 4.

Jak miała na imię Matka Inkubacyjna, która się mną opiekowała?

Odpowiedź:

Była to kobieta o imieniu Azalida. Ona nieraz o Ciebie pyta, gdyż dawała Ci bardzo dużo swojej miłości, dobra i światłości uczucia.

Pytanie 5.

Czy moja Matka Inkubacyjna może mnie widzieć w ziemskiej postaci?

Odpowiedź:

Nie, tego Matki Inkubacyjne nie widzą, One często Was odczuwają, lecz w swój matczyny sposób każda Matka pamięta swoje dziecko, to w waszym świecie też się powtarza.

Pytanie 6.

Czy nasze młode Dusze mają wpływ na wybór idei, kim będą lub kim mogą się stać później?

Odpowiedź:

Nie, to jest dopiero dane Duszom podczas wyboru Waszej ścieżki duchowej, możesz

wtedy wybrać Świat i sferę, gdzie będziesz czuł się szczęśliwy i bezpieczny. To jest tylko wolna Wola Duszy.

Pytanie 7.

Czy każda Dusza jest stworzona tylko jednorazowo?

Odpowiedź:

Tak, tylko jeden raz Wasza Dusza jest formowana z energii Mocy.

Pytanie 8.

Czy Dusza może ulec zniszczeniu?

Odpowiedź:

Tak, Dusze ulegają zniszczeniu tylko z woli i rozkazu Stwórcy, jest to zależne od moralności Duszy i chęci jej wzniesienia się ku światłości, czystości i kształceniu się Jej samej.

Pytanie 9.

Co oznacza w Świecie Duchów sformułowanie Świat Przyjemności?

Odpowiedź:

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 88.19
drukowana A5
Kolorowa
za 133.94