Zmierzch
W jakiej jesteś fazie?
Może w zmierzchu cywilnym,
żeglarskim, astronomicznym?
Jeśli w pierwszym cyklu,
jesteś dobrym cywilem, pomagasz ludziom,
ale nie umiesz pokonywać zdradliwych wód
i nie umiesz odnaleźć się w pierwszych
gwiazdach pitagorejskich.
Jeśli w drugiej to są ci posłuszne
wszystkie stworzenia morskie
— za to lud na ciebie pluje
i ciała niebieskie patrzą w twe oczy z pogardą.
A jeśli w trzeciej to nic przed tobą
nie ukryje się w konstelacjach,
ale ludzie chcą spalić cię na stosie,
a tsunami czeka, aby zabrać cię w kochane ciemności.
Nie szukaj siebie w tych trzech szczepach!
Ważne żebyś żył zgodnie z własnym zmierzchem.
Zdrowie
Bolą mnie oczy od patrzenia
na swoje rozterki.
Moje zielono brązowe perły
robią się suche i czerwone
od tego wszystkiego…
Nienawidzę w sobie debilizmu,
kretynizmu oraz nienawiści…
W mej głowie pustynia…
Czy da się być ateistą wobec
zła tego świata?
Czy czorty zapomną
o swoich narkotykach?
Czy życie nauczy mnie
przyrządzać ambrozję?
Pomoże mi Lipa Kochanowskiego?
Wołanie
Idę przez ciszę, może ona mnie nauczy
czegoś pożytecznego.
Ziemia oddycha,
ja śpiewam jej melodię.
Nie chcę już uciekać od własnych myśli!
Bo każda rana to znak,
że żyję na wieki.
Nie przeklinam już gór.
Nie przeklinam już krętych dróg.
Chwalę je pod niebiosa.
Wołam cię świecie dawny!
Wołam cię w sobie samym!
Wołam cię poprzez święte prawdy!
Wołam cię poprzez święte prawdy!
Marsjaszu, przytulaj każdy mój tekst,
który ląduje do szuflady!
Pokaż im, że nie ma cierpienia,
nie ma końca i początku!
Wołam cię świecie dawny!
Wołam cię w sobie samym!
Wołam cię poprzez święte prawdy!
Wołam cię poprzez święte prawdy!
Nie bój się, gdy wołam cię!
W mym domu najesz się do syta!
W każdej łzie oraz w każdym uśmiechu
odnajdziesz się!
Wołam cię świecie dawny!
Wołam cię w sobie samym!
Wołam cię poprzez święte prawdy!
Wołam cię poprzez święte prawdy!
Myślę.
Kocham.
Piszę.
Tworzę.
Trwam.
Bogowie greccy
Bogowie greccy
znów zeszli z Olimpu.
Szukają kozłów ofiarnych…
Oceniają każdy aspekt
ludzi, którzy chcieli
zacząć tworzyć i dawać
innym powód do uśmiechu.
Bóstwa łakną złota,
dlatego obdzierają
człowieka ze skóry.
Łamią własne prawa
w sprawie poszanowania
zwłok…
Wiatr
O wietrze z północy
i południa zbudź mnie
ze snu Orfeuszowego!
Nie pozwól,
aby zły omen zniknął
z mej energii!
Zmiłuj się wietrze
nad losem przyszłości
naznaczonego cierpieniem.
Orfeusza i Eurydyki!
O wietrze z północy
i południa zbudź mnie
ze snu Orfeuszowego!
Za krokiem krok,
powoli bliżej do zbawiennej
harfy oraz liry…
A ty wietrze
dalej zakochany w baśniach…
Obracasz portrety w proch.
O wietrze z północy
i południa zbudź mnie
ze snu Orfeuszowego!
Fatum
Fatum
Kloto liże nić,
rozpoczyna przędzenie nici.
Lachezis szarpie nitką,
a Atropos rozcina ją
i wypluwa wszystkie przekleństwa
w jej stronę…
Mężczyzna podchodzi do
trójki sióstr i każdej daje nowe
igły, materiały z jedwabiu,
nożyce.
Zapewnia im ciepło,
wylewa swoją krew do kieliszków,
przy czym dalej jest pełen werwy.
Ukrywa swoje błędy i problemy…
Oj biedny!
Oj biedny!
Oj biedny!
Kobieta wyrzucała swoje wszystkie
wianki do rwących rzek.
Ogoliła się na łyso,
podarowała swoje złote włosy trójce Fatum.
Ukrywa swoje błędy i problemy…
Oj biedna!
Oj biedna!
Oj biedna!
Mojry płaczą po włóknach
mężczyzny i kobiety.
Nie umieją być posłuszne swojemu losowi…
Ojczyzna
Ojczyzno ma,
gdzie tak szybko biegniesz?
My — twe dzieci też spieszymy się,
aby udowodnić
swoją pracowitość.
Polsko,
Ojczyzno ma,
w orlich gniazdach trwasz,
płyniesz w każdej rzece,
trwasz przy blasku
Jasnej Góry,
niesiesz pamięć krwi Warszawy i innych miast.
Żyjesz w każdym borze,
Twój głos poetycki
wędruje aż za sam ocean.
Może i mój — Twego syna,
przebędzie tak długą drogę?
Polsko bądź mistrzynią ceremonii!
Przybądź orle biały!
Usiądź na tronie piastowskim,
to czas koronacji…
Ziemio ojczysta załóż
ptakowi koronę
Piastów i Jagiellonów!
Niech wszystkie
przemilczane żałoby
zostaną godnie potraktowane!
Siły wyższe
ulżyjcie Polsce, która więziona
jest pomiędzy skrajnymi postawami!
Niech będzie ona zawsze chwalona,
niech zazna wolności razem z swoją rodziną!
Niech ziemski ból
odejdzie precz od naszej rodziny bieli i krwi!
00:00
Siedzę razem z tańczącymi płomykami świec.
One towarzyszą mi w każdą późną noc.
Czuję, jak każdy mój nerw rozciąga się
w a kompanii żalu,
smutku i bólu.
Przynajmniej płomyczki mają chwilę namiętności
podczas walca miłosnego.
One rozpraszają każdy pusty cień.
Gdy one tańczą — zegar milczy.
Wszystkie prawa fizyki kłaniają się.
Słyszę kroki u bram czaszek…
A tam wyryte jest runami:
,,Noc milczy”,
nigdy ten napis nie da mi odetchnąć z ulgą.
Niby wiatr mnie ostrzegał…
Pieśni herosów nie wystarczyły…
Wiersz
Nie da się
ciebie przeczytać raz
i nie wracać do ciebie
jak do rodzinnego domu.
Nie da się dać
tobie godziny, a następnie
biec przez ulicę
ku kolejnym obowiązkom.
Należy okazać ci szacunek,
rozpieścić cię jak dziecko,
zbudować nierozerwalną
nić porozumienia…
Usiąść z tobą w kawiarence,
skosztować najlepsze słodkości
tego świata,
jest to priorytet.
Reszta obowiązków może
okryć się kołdrą kurzu,
gdy poezja zasiada wśród nas.
Róża
Stoję przy oknie
i wsłuchuję się w muzykę
trasy samochodowej.
Mógłbym opisać jej piękno,
ale nie zrobię tego…
Piękno potrzebuje kolcy,
aby obronić się
od świata zewnętrznego.
Mam nadzieje,
że te kolce obronią piękno
moich słów przed nienawiścią…
Rozwinie swoje płatki,
zarumieni się na widok ludzi,
da początek ogrodowi róż.
Czy moje nazwisko razem z
następnymi pokoleniami
będzie dumnie nosić moje kwiaty?
Czy moje nazwisko powie
każdemu pokoleniu, że warto było?
Antygona
Minęły stulecia aż po srebrne
wybrzeża i zatoki.
Prerie szumią od śpiewu
ku chwale nieba.
Ludzie dalej trzęsą się jak wichrowe wzgórza.
Ile zostanie wydanych kreońskich wyroków?
Ile jeszcze będzie postaw teoklosowych?
Czy damy radę wziąć szpadel i sztylet Antygony?
Czy będziemy jak Ismena i trwać
na wieki w łagrach stresu,
bólu, rozłąki, niegodziwości?
Czy otulą nas tajemnicze cienie Teb?
Dualizm
Ciężko jest nam dostrzec pozytywy.
Ciężko jest nam dojść do
miłości dualizmu cienia oraz światła…
Ciało
Ciało jest kruche
jak ciastko owsiane.
Choroby są silniejsze niż pleśń,
która rozkłada się na ciastku…
Często choroby uśmiechają się do prochów stresu…
Staramy się zawiesić
z nimi kosę i topory…
Kurwa!
Ciało jest podatne na cztery
włócznie świata.
Każda z nich w innej barwie,
stanie oraz miejscu bycia.
Każda z nich buduje świat i jego szczepy…
Najwyżsi z najniższych
starają się ogłuszyć nas,
aby lepiej władać padołem ludzkim…
Wychowują głupich z najgłupszych.
Liczą im się tylko krzyżyki w okienkach
na stosach pergaminu.
A reszta idzie do przodu bez refleksji,
aby majątki nie zostały rzucone…
Nie liczą im się świątynie, które noszą
nasze serca, tylko poparcie w ugrupowaniach…
Odrzucenie
Czasem trzeba kogoś odrzucić,
bo ciągnie nas w dół.
A ludzie i tak powiedzą,
że to my jesteśmy ci źli…
W tym wszystkim my musimy sami
przemierzać niezbadane ścieżki.
One niosą w swoich koszach garść orzechów.
Naturalne jest, że nie bierzemy z tych koszy jedzenia.
Może to coś udowodniło tobie, że trzeba uważać?
Próżnia
Będąc tyle lat w próżni,
nie rozumiałem wiele rzeczy…
Teraz promienie ludzi
palą moją skórę.
Czuję pustkę,
a zarazem uzależnienie…
Jakby było to jakimś prochem z szemranego melanżu.
Szukam jakiegoś zapachu emocji najprawdziwszych…
Może za bardzo analizuję…
Liczę każdą gwiazdę na granicy dnia i nocy,
szukam sensu świtu i zmierzchu.
Analizuję każdą dobę gwiazdową…
Może to za dużo, aby zaspokoić potrzebę bliskości?
Jestem przeklęty…
Tak by stwierdziło moje odbicie
wieki temu…
Kompilacja
Czy da się
jakąkolwiek kompilacją
zmienić świat?
Tak!
Czy da się tak samo
z człowiekiem?
Nie!
Nie zmieni się jego języka
na zrozumiały przez komputer…
Chyba że to zrobi kompilacja
w postaci społeczeństwa.
To już da radę nawet
zmienić bieg koryta rzeki…
Maraton
Czasami mam wrażenie, że mój umysł staje w locie,
a serce leci do najdalszych równoległych krain…
Z kolei cały świat gubi się w tym maratonie.
Wszechświat nie ma pojęcia, czy podjąć ryzyko
i stać bez milczenia czy krzyczeć jak większość
z stworzeń chodzących, pełzających,
latających i pływających…