***
Przesłanie dla Dzieci Światła.
Strumień Światła przemienia
ciemność ignorancji i ucisku człowieka.
Ten strumień światła to wielka energia
i wkrótce oświeci cały świat…
a Ty nie urodziłeś się obecnie
by stąpać po utartych szlakach —
Ty wracasz do własnego Domu
...Królestwa ukrytego wśród gwiazd.
Tylko wejdź na orbitę własnego serca,
Boski Biały Płomień, którego i Ty
jesteś jego częścią — już tam na ciebie czeka.
Wiesława
Motto
Duch Chrystusa jest w każdym z nas, oddycha przez naszą pustynię życia, przedziera się przez twoje skały… promienieje niezmiernym światłem i każdego dnia puka do twoich drzwi… a ty Mu je zamykasz. Chrystus wznosi się w górę na łodydze każdego życia, wzrasta z serca… ale ty musisz to zrozumieć. Mędrcy starożytni rozumieli tą mądrość wszechczasów — Chrystus jest w każdej naszej komórce, jest naszym światłem życia, które świeci w ciemności. Ale przyszła ciemna noc, ktoś nam ukradł to światło… zamknięto to Potężne Światło w więzieniu i zaczęto prześladować.
Boska Matka, Matka każdego życia na Ziemi i w całym Wszechświecie, wszyscy jesteśmy z Nią zjednoczeni, bez Niej nikogo by tu nie było. Mówił nam Jezus Chrystus — do Boga przejdziesz tylko przeze Mnie… a do mnie tylko przez Matkę Najświętszą. Ale ludzie zapomnieli skąd się wywodzą… i zapaliła się na Ziemi noc ciemna… i cierpi dusza i nie widzi końca własnej niedoli…
…i zapytał uczony w Piśmie:
— Czemu siedzisz w przejściu świątyni — Jezus Chrystus odpowiedział:
— Ponieważ jestem progiem Ducha, jeśli chcesz przejść do Ojca, przejdź przeze Mnie. I tak zepchnięto Chrystusa, Syna Ducha, w miejsce dla psów, a na świecie zrobiło się ciemno. Zabrakło ludziom oliwy do lampy.
Ale dzisiaj Boska Matka wraca, by uwolnić swoje dzieci, aby im zwrócić ich prawdziwe dziedzictwo, które zostało im wykradzione, przywłaszczono sobie Koronę Ojca, do której mieli pełne prawo…. a jego dzieci zapędzono w niewolę. Kiedy ją ponownie otrzymają, na świecie zgaśnie ciemność.
Boska Matka, jak Łuk Tęczy niesie już nowe Prawa Życia:
— Oto moje dzieci, jestem z Wami i oddaję wam wasze dziedzictwo.
Namaste.
Wstęp
Mieszkańcy tej Ziemi, chcą czy nie chcą, siłą rzeczy, posiadają w dużym procencie podobne DNA. To nas odróżnia od innych rzeczywistości, ponieważ jesteśmy częścią tej Ziemi. Wszyscy, którzy postrzegają rzeczywistość w podobny sposób, dzieje się to tak z powodu naszym mózgów, dróg oddechowych i DNA. Mamy ten sam program genetyczny.
Człowiek ma nie tylko fizyczne DNA, nie jesteśmy tylko fizycznymi istotami. W naszym ciele znajduje się duchowe DNA. W naszych cząsteczkach atomów, neutronów, protonów znajduje się energia. Jesteśmy nie tylko fizycznym mięsem, także światłem, odpowiednim zestawem kodów pozwalającym nam żyć w układzie Ziemi.
Jak widzimy, człowiek aby zaistniał na tej Ziemi, musi mieć swoją drabinę genetyczną i multum kodów świetlistych, które pomagają kierować naszym ciałem niczym komputer, by postrzegać naszą rzeczywistość, która jest zakotwiczona w naszej inteligencji.
To od naszych kodów świetlistych zależy nasz osobisty program… i jedno bez drugiego istnieć nie może (fizyczne DNA i duchowe DNA). Te dwie struktury: fizyczne ciało i energia do jego napędzania, przychodzi do nas, przez naszych rodziców i przodków, od nich bierzemy swoje ciało, jakie nam będzie potrzebne w obecnej inkarnacji; a to ciało zbudowane jest, jak wyżej wspomniałam, z atomów, neutronów i protonów. Duchowy zestaw świetlistych kodów i kopia tych kodów znajduje się w innym miejscu, możemy mówić — w Źródle, we Wszechświecie. W swoim czasie wbijają się w nasze ciało, jako cząsteczka nowego programu, dla tego indywidualnego ciała, w zależności od jego rozwoju. Można również powiedzieć, że wbija się w nasze ciało dusza, ale nie w 100% potencjału energetycznego, tylko właśnie tych cząsteczek, które stopniowo zasilają budujące się nowe organy. Nie jest to możliwe, aby w taką malutką zygotę zeszła cała energia duszy.
Na początku te programy nie są jeszcze zbyt głębokie, ledwo zakotwiczone w z ziemskim DNA. Ale już można na tą cząstkę wpływać w odpowiedni sposób. Można oprogramowywać ją w odpowiedni sposób, od poczęcia życia dziecka, wpływać na jego późniejsze życie. Większość takich ulepszeń kończy się sukcesem ale musi być wykonana w pierwszych 36 godzinach. Już po 72 godzinach, 1/3 z nich zawiedzie, i tak w kolejnych dniach następuje dalszy spadek ludzkiej ingerencji na te programy, które ktoś próbuje zainstalować w dane ciało. Następuje aktualizacja, i albo nowy człowiek odnosi sukces, albo jego mózg i ciało ma problemy na różnych polach przez całe życie. Dlatego, te wadliwie zaprogramowane ciała, potrzebują czasami innych stymulacji (terapii), aby się przeprogramować, zmienić pozycję kotwicy, za pomocą której, człowiek bywa trzymany we właściwej pozycji. Dotyczy to duszy, która często przez wiele wcieleń nie pozwala siebie przeprogramować, ponieważ zbyt mocno jest zakotwiczona i trzyma obce programy, które zostały jej narzucone.
Nasze ludzkie ciała stworzone z połączenia dwóch elementów: ludzkiej matki i ludzkiego ojca, ale jeszcze bez wcielonej duszy… nie mniej ta cząsteczka musi już posiadać minimum tej energii połączonej z matki i ojca, aby mogło zaiskrzyć w świadomej przestrzeni (w macicy kobiety). Macica, to ziemskie naczynie, która przez swoje otwarte drzwi przyjmuje światło, czyli duchowe DNA i może stopniowo aktywować swoje fizyczne ciało. A ta mała iskierka, która posiada w sobie aż tak ogromny potencjał, budzi się z 2 ludzkich komórek, połączonych z sobą, 2 indywidualnych jednostek, które wspólnie zostały związane właśnie tą iskierką światła, czyli 3 elementem…. iskierką o potężnej mocy, która jest nam dana w każdej jednej komórce.
Ludzie na ziemi rodzą się z różnymi programami, i chociaż otrzymują energię z tego samego Źródła, mogą być duchowo nieprzebudzeni, stopniowo przebudzeni, lub mieć narzucone im wyższe programy, aby mogli zbyt szybko uchwycić nadciągającą inną rzeczywistość.
Te wszystkie grupy inaczej zaprogramowanych przez duchowe DNA, będą mieli na Ziemi różne przepychanki. Ich świadomość będzie na różnych poziomach świadomości. Wyższe poziomy, szczególnie z Wyższą Świadomością Chrystusową, przyszli na Ziemię naprawić zniszczone świetliste kody u dusz, które na obecnym swoim poziomie nie umieją tego procesu same przeprowadzić. Kościół powiedziałby — naprawić grzechy, ich złe czyny. Naprawiony kod tworzy inne linie krwi, inną świadomość, już świętą a nawet namaszczoną, która jest niczym innym, tylko głębokim przebudzeniem.
Nasza Ziemia miała wiele faz, długie tysiące lat, torowała sobie drogę do przebudzenia Świadomości Chrystusowej, która w całej krasie objawi się w Epoce Wodnika. Oczywiście, nie idzie to wszystko tak gładko, jak wielu ludzi opowiada. Już wejście w samą Epokę Wodnika nie obywa się bez wątpliwości, bólu, cierpienia. Przede wszystkim, musimy pozbyć się fałszu i ograniczeń ludzkich, starych programów. Mamy naprawdę jeszcze wiele do zrobienia… chociaż ta Era stoi u naszego progu. Jeszcze wiele musi się w nas naprawić, zmienić, aby krew RH(-) z grupy anielskiej utworzyła nowy program, a nie narzuconą ludziom z góry rzeczywistość. Na Ziemi przez długie tysiąclecia mamy wojnę o naszą świadomość. Narzucono nam stan niewolnika. Upadli aniołowie dominują nad naszymi fizycznymi ciałami i co jakiś czas narzucają nam własne oprogramowanie i swoją rzeczywistość. Niszczą nasze naturalne programy i naszą prawdziwą ludzką naturę, która bywa mocno zakłócona. Ale inna grupa aniołów naprawia ten ich (upadłych aniołów) zły czyn, a nawet tworzy własne linie krwi i budzi nas do tego, co jest już zaplanowane przez naszego Prawdziwego Stwórcę.
Przejście z Ery Ryb do Ery Wodnika… od racjonalnej ery do duchowej, oparte jest na astrologii, która stwarza na nowo optymistyczną perspektywę, w której każda istota ludzka będzie mogła zwiększyć swój potencjał do budowania świata pełnego spokoju, harmonii i dobrego samopoczucia.
Nadchodząca Era Wodnika, to duchowy nurt oparty na przekonaniu, że ludzkość pokochała mroczną Erę Ryb, która jest związana z chrześcijaństwem, ale także z nieustanną wojną i konfliktami religijnymi… i to głównie ze strony chrześcijaństwa. Wielu to nasze nowe przejście, łączy (ten okres) właśnie z próbą obalenia chrześcijaństwa, chociaż jego korzenie sięgają znacznie głębiej…. a nawet narodzenia pierwszego człowieka na Ziemi. I uwierzcie mi, naszego prawdziwego chrześcijaństwa, nie da się z człowieka wykorzenić. Bo ono tkwi w ciele i krwi każdego człowieka. To w Erze Wodnika, człowiek zauważy swój większy związek ze swoją istotą i innymi planetami. Zrozumie jak wpływają na niego. Przestaje wierzyć w sztywne programy i narzuconą mu rzeczywistość, nie bawi się już w z góry określone reguły, od których nie wolno odejść, w systemy polityczne, religijne. Człowiek będzie bardziej autonomiczny, pełen wolnych inicjatyw. Stanie się mniej materialny a jego pomoc, będzie oparta na bezinteresowności…. gdzie wspólna praca przynosi korzyści dla wszystkich.
Każda nowa astrologiczna epoka trwa około 26 556 lat. Ziemia musi zatoczyć pełne koło wokół Słońca w Centralnej Galaktyce Alcyone. Kiedy ten proces jest zakończony, Alcyone skupia się na nowej konstelacji. Dlatego każda epoka opiera się na nowej konstelacji, która przyjmuje nowy Zodiak i jako odniesienie jego znaki. Nazywa się je „erami astrologicznymi”. Każdy z nich ma swoje cechy, które wpływają na wszystkie obszary naszego życia, tak samo, jak pory roku na naszą psychikę. Podobnie jak przejście z jednego sezonu do drugiego. Za każdym razem, to przejście stwarza poczucie niepokoju… ale i większej motywacji, i różnie odbieramy nowo napływające energie; także w przypadku przechodzenia z jednej epoki do drugiej, mamy głębsze zmiany i większe będą nasze niepokoje, niż przy zmieniających się porach roku. Ponieważ nasza energia i świadomość zostaje przenoszona w zupełnie inną rzeczywistość energetyczną. Nasza Ziemia ma swoje wahania a jeden wielki cykl został podzielony na 12 części, związanych z 12 znakami astrologicznymi na podstawie których, kołysze się konstelacja. Przed Erą Ryb byliśmy w Erze Barana, obecnie z Ery Ryb przejdziemy do Ery Wodnika, na następne 2000 lat. Różnie ustala się datę tego przejścia i sama długość danej ery. Bardziej znaną datą, która miała zapoczątkować Erę Wodnika był rok 2012. I owszem, ta data była bardzo ważna. Z biegiem lat wyraźnie było widać budzących się ludzi.
Era Ryb została zdominowana przez hierarchie i władze…. I wszystko toczyło się na ostrzu miecza, jakby Szekspir powiedział — „Być albo nie być”, a kluczem do tej epoki było hasło „wierzę”. Musieliśmy mieć kogoś, komu należałoby wierzyć. I na nasze nieszczęście szybko sobie kogoś takiego znajdowaliśmy i przywiązywaliśmy się do niego na śmierć i życie. I ten fanatyzm kosztował ludzkość ocean cierpienia. Mogła to być instytucja religijna, partia polityczna albo inne jednostki przywódcze, które szybko wkładały nas w swoje systemy. A jeszcze lepiej czuliśmy się, jeśli te instytucje miały ukryte i tajemnicze pochodzenie. Musiały pachnieć sekretem i oczywiście musieliśmy ściśle słuchać własnych liderów. W konsekwencji na Ziemi stworzyły się dziwne hierarchie, które uzurpowały sobie palmę pierwszeństwa. A kto odstawał od tego stada, doświadczał dziobania innych ludzi, którzy za wszelka cenę, musieli wcielić takiego do swojej grupy. Toteż nie rzadko, taka jednostka była zadziobana przez stado. Również, wspaniale to widać w obecnym czasie, ta świadomość nadal jest na naszym piedestale… jak często wymaga się od nas przynależności do grupy, posłuszeństwa bycia w tej grupie. I taka była mniej więcej ludzka świadomość przez ostanie 2000 lat. Wszystko musiało toczyć się według planów naszych liderów, od czasu do czasu nasze życie bywało czymś tam ubarwione, ale większość czasu ludzkość spędziła na wojnach. Toteż trudno się dziwić, że obecnie, kiedy przechodzimy z Ery Ryb do Ery Wodnika, gdzie budowana jest nowa wielka sieć informacyjna, i nasze zwrotnice zostają przestawione na nowe hasło: „być”, a kluczem do znaku Wodnika jest „wiem”, wszystkie sieci trzęsą się jak szalone, trwa wielka burza magnetyczna w naszych energetycznych systemach. W dodatku mało co, można ukryć jako tajemnicę, wszystko staje się jawne… wszystkie brudy wypływają na wierzch, bo nie ma gdzie schować kłamstwa, fałszu…. a wszystkie informacje mamy na wyciągnięcie ręki, ponieważ wchodzimy w erę informacji. Oczywiście przy takim przeciążeniu naszych układów energetycznych, muszą i na tych polach nastąpić zmiany. Co oczywiście wpływa na nasze DNA.
Człowiek na podstawowym poziomie energetycznym jest zbudowany z czakr, aury, meridian i innych życiowych energii, potrzebnych nam w tej strefie świadomości — 3D. Kiedy wzrasta duchowo na wyższy poziom świadomości, budzi Energię Kundalini… ale jak wiemy, większość ludzi nie ma nawet przebudzonych podstawowych pól energetycznych, a Energia Kundalini wymaga przebudzenia wszystkich czakr i zrównoważenia tej energii… a jeszcze robi się ciekawiej, jak się pojawiają głosy duchowych przywódców, że te czakry trzeba wyciąć. Niestety, dużo ludzi boi się tej energii, nawet nie wierzą w czakry, meridiany a Energię Kundalini uważają za demona. Komuś wyraźnie zależy, aby natura ludzka była uśpiona. A szatanowi właśnie o to chodzi. Ponieważ nasze ciała są jeszcze głębiej uśpione, łącznie z Energią Kundalini, smacznie sobie śpią, co oczywiście nie pomaga nam dojść do tej strefy wielkiego światła i naszej wielkiej mocy. Dopiero wówczas odblokujemy własne dziedzictwo, dowiemy się — kim naprawdę jesteśmy? Nasza ciało jest Świętą Geometrią, przypieczętowane różnymi symbolami z odpowiednim kształtem i nałożone są na tym wszystkim kody Świętej Matematyki. To wszystko są świetliste kody. Może wielu ludziom wydaje się to dziwne, inaczej nas uczyły szkoły, religie a nawet tradycje (oczywiście nie wszystkie) i na pewno nie wszystko jest zakłamane… i wszystko możemy znaleźć na tym świecie, nie musimy szukać w Niebie za pomocą jasnowidzów, channelingów. Niebo jak chce samo się zaloguje, nie przychodzi na machnięcie naszą łapką.
Niemniej większość symboli zostało przekręconych, zmieniono im polaryzację, odebrano nam w ten sposób Boską Moc. Kiedy znajdziemy się pod negatywnym wpływem, niszczymy sami siebie, najczęściej przez niezrozumienie, ignorancję i często nieświadomie odsuwamy od siebie tą Moc. To zrobili upadli aniołowie, sami się odcięli od Źródła, nie przewidzieli jednego, że Bóg zamknął im supermarket, ocknęli się, jak im zapasy się skończyły, ale nie mieli już powrotu… mieli być Bogu na zawsze lojalni. Inaczej jest z ludźmi, tych synów marnotrawnych zawsze Ojciec przyjmie z otwartymi rękoma. Gorzej z tymi ludźmi, którzy prawdę znają, sami z niej nie korzystają i nam jej nie dają, w dodatku nami manipulują, a naszą słabość wykorzystują do własnych celów. Manipulacja jest najbardziej nie tolerowana we Wszechświecie.
Kiedy budzi się nasz wyższy wymiar — nasze ciało świetliste, budzi się w nim potężna ilość nieznanych człowiekowi różnych form energii. Jedną z nich jest MerKaBa — nasz nowy pojazd duszy, który będziemy używać w Nowej Epoce Wodnika. Obecnie człowiek zaczyna poszerzać w sobie świadomość i jednoczyć wszystkie te pola świadomości, jakie znajdują się w ludzkich ciałach. Będziemy budować na zjednoczonym już kwadracie, czterech wspólnie zjednoczonych świadomościach, swoją własną świątynię, już o postawie czworościennej. To będzie nowy nowoczesny nasz pojazd dla duszy… nasz nowy wysoko zaawansowany samolot. Gdy MerKaBa w tej formie zostanie aktywowana i zacznie obracać się w przeciwnych kierunkach, utworzy potężny wir energii. Wraz ze wzrostem rotacji będzie uruchamiać w nas więcej energii, niż nasza dobrze wyposażona aura.
MerKaBa zwana jest również — Gwiazdą MerKaBa, jak sama nazwa sugeruje, jest w kształcie gwiazdy. A jej ilość promieni wskazuje jaką ma moc, dokąd sięga jej zasięg, i w jaką energię jest wyposażona. Czy dociera tylko do naszego Wyższego Ja, czy jeszcze wyżej i z którym polem świadomości potrafi się połączyć.
Kto posiada wyższe ciało MerKaBa, chodzi już w wyższych światach, posiada rozszerzoną Świadomość z wyższych wymiarów, znaczy ma otworzoną swoją Moc. Nie bierze się znikąd, nie jest dziełem przypadku, muszą być zrównoważone wszystkie poziomy świadomości w jednym ciele. W tym ciele budzą się następne kody światła i aktywują DNA, RNA, to jest cała architektura naszej ludzkiej świetlistej istoty już na rozszerzonym polu świadomości 5D.
Jeśli tą wiedzę odsuniemy od siebie, uznamy za nonsens, albo igraszki szatana, nie pomożemy sobie ani światu, swojemu zdrowiu, a nawet swojemu życiu. Taki człowiek nie rozumie jeszcze swojej własnej ludzkiej natury… a co dopiero Natury Boga.
Te wyższe pola światła i wejście w Wniebowstąpienie, pokazał nam sam Jezus Chrystus, a my możemy Mu wierzyć albo nie….cała Biblia jest na ten temat zapisana, to jest doskonały kod mówiący o naszym odzyskiwaniu siebie. Trzeba tylko umieć, ten kod odczytać. Mamy obecnie 2 drogi, i jesteśmy na ich rozwidleniu… którą ty wybierzesz: w prawo czy w lewo… decyzja należy do ciebie. Czy chcesz się kontaktować z Wyższą Jaźnią Chrystusa, czy wolisz zaufać temu drugiemu gościowi. Wolisz osobistą Moc Osobistego Chrystusa… czy wątpliwą wycieczkę do Egiptu, za którą dzisiaj tak często się sprzedajesz? W tej książce staram się umożliwić dostęp do tej wiedzy i otworzyć drzwi twojego serca… już kryształowego.
Rozdział 1
Magiczny człowiek
Weź pod swoje palce
życia klawisze
— niech twoja ręka wiedźmy
uczyni cię niewidzialną…
— jak to masz zrobić?
Popłyń w swojej fantazji
przez cudne światła infuzje
— masz większą zbroję
niż to wyobrażasz sobie…
— i otwórz te bariery
uderz w powietrze palcami
zamknij się w swoim
świetlistym rydwanie
i znikaj w czasie i przestrzeni…
Jak widzimy na naszej planecie dzieją się obecnie ekscytujące zmiany — nowe odrodzenie…. i nie można już tego pozamiatać pod dywan. Trzeba przyznać, czasy są bardzo ciekawe… i spróbuj tu człowieku zamknąć na to wszystko oczy, wyłączyć uszy… i udaj, że cię to wszystko w ogóle nic nie obchodzi. Ale czy my obecnie, po to znaleźliśmy się w tym miejscu?
Jesteś w naziemnej brygadzie niebiańskiej armii. Przybyliśmy tutaj aby otworzyć Ziemię i siebie samych na większe światło, wyższą energię, nowe informacje i bezwarunkową miłość. I tym wszystkim musimy się dzielić otwarcie i swobodnie, aby wznieść się w 5 wymiar. I bez względu na to, co się na świecie teraz wyprawia, musimy obserwować tańczące obok nas energie, i musimy umieć je przekształcić, po to tu jesteśmy. Uczymy się duchowego mistrzostwa. Chcesz być dobrym duchowym mistrzem, zatańcz ze światem energii, zmień ciemność w światło…. pokaż, co potrafisz?
Przejście do nowej ery może wypełnić człowieka strachem… ale to było na wiosnę ubiegłego roku, mogliśmy chwilowo czuć się zdezinformowani… strach przychodzi i znika, ale ty nie pozwól ukraść sobie życia…. a przede wszystkim duszy. Masz w sobie dużo magicznego paliwa: wiary, miłości, miłosierdzia i wdzięczności, nawet za to, że obecnie jesteś na tej Planecie Ziemia. Nie wszystkim się to udało, tyle eonów byłeś tutaj, a teraz chcesz zdezerterować? Powiedź podżegaczom strachu — żegnaj… i kopnij za nimi ich kłamstwa… a ty wskocz w potężny wir światła i zatańcz z aniołami.
Dzisiaj zahipnotyzowało cię przekonanie, że jesteś bezsilną i słabą istotą, że nie masz wyboru, dalej grasz ofiarę. To jest proces wznoszenia się Ziemi a wznoszące się światło prawdy, każdego dnia kładzie coraz większy nacisk na Ziemian. Podąża za nami ekspansja światła, która zawsze objawia się podczas przebudzenia i zawsze jest obecna w chwili przyjścia nowej ery. To jest zgodne z Uniwersalnymi Prawami Energii. W wyniku dualności, ciemność pogłębia się, tylko po to, aby powstały jaśniejsze energie wewnątrz i za zewnątrz. Toteż śmiej się z ciemności… zabij ją śmiechem, bo to właśnie w tej ciemności ty odzyskujesz swoją magiczną moc, która tak naprawdę nigdy cię nie opuściła. Tego roku, pod taką ścianą światła jesteś Panem swojej rzeczywistości, otwierasz drzwi do własnej wolności.
Czas mamy naprawdę ciekawy i nie można się nudzić z powodu braku wydarzeń, ludzkość wznosi się z 3D do świadomości 5D… przeskakujemy 4D… ale ktoś próbuje nas zawrócić na stare pozycje. Nigdy wcześniej Ziemia nie miała takiej opcji. I nie dzieje się to wszystko bez powodu… jacy będziemy w niedalekiej przyszłości, w jakim miejscu się znajdziemy, będzie to tylko zależeć od nas samych… od naszego pola świadomości, od poziomu naszego DNA.
Nie da się już tego ukryć, że ewoluujemy w kierunku nowej świadomości. To nie jest tylko nasz epizod życia z pandemią, to wszystko ma głębsze podłoże i to wielowymiarowe. Widzimy wyraźnie jak stopniowo rozpada się na naszych oczach ten stary świat… i ta jeszcze „ciemna” strona Ziemi odsłania już nowy paradygmat naszego nowego istnienia… a my obecnie musimy szybko łączyć wszystkie kropki nowej rzeczywistości, nie opóźniać tego nowego przejścia, ponieważ ten proces okaże się jeszcze bardziej bolesny. Musimy poczuć ten nasz nowy świat wewnątrz siebie, bez naukowców, laboratoriów, bez wzmacniaczy, dopalaczy… ten nasz nowy świat już się daje wyświetlić przez naszą intuicję, póki co, musimy tylko łączyć te kropki i zwrócić większą uwagę na zmiany, jakie zachodzą w nas samych i dookoła nas. Nie ma jednego bez drugiego. Te wibracje przenikają się nawzajem, stają się naszym nowym krajobrazem… i tak do końca nie wiemy, jak on będzie wyglądał. Czy nasze 12 nici DNA, to tylko takie nasze nowe teorie spiskowe, czy kryje się za tym coś więcej?
A co mówi na ten temat świat naukowy? Naukowcy nie ukrywają, że widują w żywych ludzkich komórkach zupełnie nowe struktury DNA, jakich wcześniej nie widywano. Odkrycie to jest określone przez świat naukowy, jako „skręcony węzeł” DNA, występujący w żywych komórkach i ma bardziej skomplikowaną strukturę, niż podwójna helisa. Większość z nas kiedy myśli o DNA, właśnie myśli o podwójnej helisie. A tu dokonuje się odkrycie, że istnieją zupełnie inne, bardziej zaawansowane struktury DNA. Nie będą opisywać zawiłych wyników naukowców, zostawmy te badania i opisy dla zaawansowanych biologów. Dla nas jest ważna informacja, że w ludzkich ciałach włączają się jakieś geny, które aktywnie wpływają na ten proces, który świat naukowy definiuje, jako nową formę DNA w naszych ludzkich ciałach.
Australijscy naukowcy jako piersi na świecie zdefiniowali tą strukturę DNA, w Instytucie Badań Medycznych im. Ganvana w Kinghorn w Australii. Profesor nadzwyczajny Marcel Dinger (Dyrektor Centrum) wyraził opinię, że „struktura węzła” znacznie się różni od dotychczasowej podwójnej helisy i jest czymś nowym i naturalnym tworem. Wygląda na to, że ludzie ewoluują… a my popłyńmy na fali wyobraźni, wkroczmy jeszcze głębiej intelektualnie w tą naszą duchową podróż. Poczujmy już w sobie ten nowy poziom, nowe zmiany… poczujmy się lepsi, doskonalsi, bez chorób i tych wiecznych utrapień. Wszystko co się obecnie teraz dzieje, ma związek z naszymi osobistymi wibracjami. Na Ziemię napływają nowe fale świadomości i obejmują nie tylko naszą planetę i nasze fizyczne ciała, całe układ słoneczny będzie zmieniony. Na Ziemi trwa potężny proces oczyszczania, nie tylko naszych fizycznych form, zachodzą głębokie mentalne przemiany, karmiczne przesunięcia. Nasza dusza wznosi się na wyższe częstotliwości wibracji i oczywiście zajmuje się budową naszej nowej własnej świątynię, przybędą nam nowe organy, już galaktyczne. Kiedy dusza wzniesie energię w naszych czakrach i przebudzi się Energia Kundalini, przejdzie do tworzenia swojego świetlistego ciała, zwanego Mer-Ka-Ba. To będzie taki pierwszy nasz świetlisty pojazd, przejściowa jego forma w dalszej naszej duchowej podróży, z biegiem czasu przesiądziemy się na bardziej zaawansowany. Mer-Ka-Ba znana była naszym starożytnym oświeconym. Starożytni duchowi nauczyciele pokazali nam tą świetlistą formę, jako odwrócony diament skierowany w górę, z drugim przeplecionym diamentem opadającym w dól, oba zachodzą na siebie w okolicy serca.. Kiedy aktywujemy to ciało świetliste, wyraźnie poczujemy go, zaczniemy żyć w 2 światach równocześnie. Dolny świat nadal trzyma wszystkie powiązania świata fizycznego, wyższy już prowadzi nas godnie z naszym nowym przeznaczeniem, wyższym przesłaniem światła… i te oba światy magicznie synchronizuję się. Powoli ta nasza przejściowa maszyna będzie wzrastać w bardziej wyrafinowaną geometryczną strukturę. Będziemy się przesiadać z syrenki na teslę. Ta forma będzie tylko kamieniem węgielnym w naszej rzeczywistości 3D. Ten następny będzie to już bardziej lekki pojazd, nadal będzie miał fizyczną naturę, aby dusza mogła oczami 3D obserwować migoczące światło, które ją będzie nadal doskonalić.
Pojazd ten będzie bardziej elastyczny, może zmieniać kształt wraz z otaczającymi go formami życia… i zapytasz w tej chwili:
— Jak się będziemy nim poruszać?
Z prędkością myśli… a kierownicą będzie twoje serce. Na tym etapie doświadczamy coraz większej infuzji światła, czyli eksplozji światła w nas o wysokiej częstotliwości wibracji… i to nie jeden dzień, może trwać miesiące a nawet latami, w zależności, jakiego rozpędu nabiera nasza następna budowla. Ten potężny deszcz światła pcha nas potężny krok naprzód. To również wielki proces oczyszczania i budowanie nowych własnych konstrukcji…. budowa jeszcze bardziej skomplikowana i precyzyjna. Wiele osób dotrze i do tego miejsca…. ale muszą mieć już solidne fundamenty.
Co nam przyniesie ten podstawowy okres napływu światła? Rozpad starych systemów i czasu… złudzeń, rozczarowań. Musimy zaufać naszej duszy, pozwolić się jej kierować. Kiedy światło uruchomi w człowieku proces transformacji i następuje jego przemiana w ciele energetycznym, wchodzi z tym światłem w interakcję, lecz musi go do siebie dopuścić, to są boskie bardzo inteligentne energie. Automatycznie światło przekształca nasz układ nerwowy i hormonalny. Boskie światło wywiera bardzo szybko, kilka ważnych zmian na nasze układy ciała, ponieważ wraz ze wzrostem częstotliwości światła w naszych komórkach, atomy i cząsteczki są przyśpieszane i udoskonalane, nasze nowe ciało uzyskuje nową gęstość.
Boskie ciało wytwarza ciepło, od razu zauważymy w naszym organizmie, zwiększoną ciepłotę ciała, nie tylko uderzenia ciepła (później gorąca), również podwyższoną temperaturę. Ma to związek ze stanami zapalnymi. Duchowe ciało przepływa przez nas z wielką prędkością i otwiera jeszcze zamknięte jego obszary. Zostały zablokowane przez traumy, mogą mieć charakter fizyczny i emocjonalny, a także energetyczny, nie tylko traumy nabyte w ostatnim życiu, również w poprzednich. Kiedy światło styka się z tym obszarem, który jest zablokowany, tkanki i komórki zaczynają uwalniać blokady, pojawia się większa temperatura i stan zapalny. Najwięcej gorąca produkuje Energia Kundalini. To już prawdziwy ogień. Rezultatem tego są dość silne i tajemnicze bóle, które wydaja się być bez przyczyny. Nie mniej one mają swoją przyczynę. Stopniowo będę się odsłaniać.
Obecnie częstotliwości duchowego światła, które docierają na Ziemię, nie osiągnęły jeszcze pełnej wydajności. To musi odbywać się stopniowo, aby nasze fizyczne i energetyczne ciała mogły dorosnąć do nowej energetycznej sieci. Inaczej człowiek nie dałby rady tego wszystkiego znieść. Taki człowiek robi się coraz bardziej wrażliwy, coraz głębiej wchodzi we własne serce… i czym bardziej w niego wchodzi robi się jeszcze bardziej wrażliwy… i nie jest to wina jego ego, tylko światło jest w nim coraz silniejsze i coraz tworzy się większa wibracja, tym samym mocniej reaguje na czynniki zewnętrzne i cały jego układ energetyczny mocno wibruje słysząc dźwięk, a nawet patrząc na kolory. I bardzo ważne aby to wiedzieć, w tym procesie jest wielkim wyzwaniem praca zarówno fizyczna jak i umysłowa.
Rozdział 2
Świetliste ciało człowieka
Widzę lepiej
kiedy zamykam oczy
i słyszę głośniej
kiedy wspinam się na szczyty…
to mój nowy sposób na życie
— najnowszy styl…
i wiatr niesie
tą cichą muzykę
— to śpiew fletu…
i widzę tą twarz
który na nim gra
— w kształcie serca…
Dostrajamy się i przenosimy do nowej uniwersalnej częstotliwości wibracji, która posiada znacznie wyższy rezonans. Te częstotliwości wibracji powołują wyższą lub niższą świadomość, zawsze zmieniając nas, jako istoty ludzkie. Kluczem w tej grze aby w życiu się wznieść, jest połączenie z ciałem fizycznym, czyli naszą naturą, ale nasze ciało musi wrócić do swojego naturalnego zdrowego stanu. Nasze organy muszą być oczyszczone, uzdrowione i doprowadzone do rozkwitu. Następnie nasze częstotliwości muszą być zwielokrotnione, wszystkie nasze główne czakry, 7 ich kolorów musi być odpowiednio aktywowane…. aby mogło się w nas zadziać jeszcze więcej.
Każdy nasz atom, organ, wydaje szczególny dźwięk ze względu na swój ruch, rytm, lub częstotliwość wibracji. Wszystkie te dźwięki i wibracje tworzą uniwersalna harmonię… nawet każde ciało niebieskie, każdy element ma swoją funkcję i charakter i wszystko razem harmonijnie połączone jest całością. Nasze ciało, umysł są w ciągłym stanie wibracji. Dźwięk to wibracja rezonująca z duszą, który można odczuć w każdej komórce naszego ciała. W naszym ciele mamy 7 centrów energetycznych, tych głównych, każdy ma swoją własną częstotliwość a wszystkie dźwięki mają swoją moc, która budzi w nas specyficzny stan duchowy i wewnętrzną mądrość.
Czakry możemy porównać do instrumentów muzycznych, każda ma swój dźwięk.
— Czakra korzenia — C
— Czakra sakralna — D
— Czakra splotu słonecznego — E
— Czakra serca — F
— Czakra gardła — G
— Czakra 3-oka — A
— Czakra korony — B
Muzyka czakr to muzyka proroków… trzeba umieć harmonicznie zagrać na swoich czakrach. Istnieją różne instrumenty muzyczne, które rezonują z każdą czakrą a nawet ze wszystkimi; np. trąbki, flety, piszczałki, skrzypce, gitara, wiolonczela, fortepian. 3-oko uwielbia dzwoneczki, misy tybetańskie. Przez muzykę możemy równoważyć czakry i synchronizować własne energie. Medycyna muzyczna to czysta energia sama w sobie, ma nieograniczone moce, buduje ciało i uzdrawia duszę… ale my musimy umieć grać i odpowiednio z tych dźwięków korzystać. Nasze czakry działają jak odbiorniki i transformatory, poprzez energetyczne kanały pobierają życiową energię i przekształcają ją w potrzebne częstotliwości, aby utrzymać w równowadze fizyczne ciało. Każda czakra połączona jest z jednym z żywiołów; ziemi, wody, ognia, powietrza, eteru. Wedy mówią, że w ludzkim ciele jest 88 000 czakr, spełniają różne role i mają różne rozmiary, od większych do zupełnie małych. Istnieje jednak 40 czakr drugorzędnych, które mają już większe znaczenie, jako następne po 7 głównych czakrach, np. śledziony, karku, na dłoniach, podeszwach stóp. Mają swój dźwięk niczym klawisz fortepianu, który wysyła falę energii, a ta fala wibrująca z własną częstotliwością, wpływa na wszystko na swojej drodze w pozytywny lub negatywny sposób. Poczujemy te czakry kiedy budzi się nasze ciało, nie tylko je usłyszymy… budzące się czakry dadzą o sobie znać w różny sposób, poprzez ból, kłucia, swędzenie ciała i inne. Nic nie przejdzie nie zauważone, kiedy ciało budzi się duchowo.
Oprócz 7 głównych czakr mamy 14 głównych meridian, wśród nich 3 bardzo ważne: Ida, Pingala, Sushumna.
— Ida — lewy kanał, biały, zimny, żeńska energia reprezentująca księżyc. Wychodzi z czakry korzenia, płynie wzdłuż kręgosłupa i trafia do lewego nożdża.
— Pingala — czerwona, gorąca, męska energia reprezentuje słońce. Wychodzi z czakry korzenia, biegnie wzdłuż kręgosłupa, trafia do prawego nożdża.
— Sushumna — centralny kanał, biegnie wzdłuż kręgosłupa do czakry korony na czubku głowy.
Kiedy kanał Ida i Pingala połączą się w jedną rzekę (energię) wpływają do głównego kanału Sushumna… do tej pory były dwoma różnymi rzekami życia, od tej chwili budzi się wąż Kundalini i wznosi się wzdłuż kręgosłupa przez 7 głównych miast (czakr) jako jedna rzeka połączonych już energii. Kiedy osiąga czakrę korony, wówczas o tym człowieku mówi się — wyzwolony. Automatycznie zaczynają grać wszystkie jego czakry i nie tylko… z biegiem czasu muzyka ciągle się nasila i gra w tym ciele już cała orkiestra, dołączają i inne instrumenty… i to się dzieje bez przerwy, non-stop, dzień i noc. Jedynie ta muzyka może być głośniejsza przy zachodzie, wschodzie słońca i nocami. Ten człowiek gra wszystkimi własnymi klawiszami, i stopniowo włączają się jeszcze inne instrumenty, flety, dzwoneczki, bębny, etc. w zależności jakie ośrodki budzą się w nas.…. a to wszystko znaczy — jest już połączenie ze Źródłem. Słyszy już nie tylko własne ciało, także muzykę sfer niebieskich.
Budzą się w czakrach ciała klucze ich kryształów, czakr, już w drugiej warstwie ciała świetlistego, szablonu 12 siatki energetycznej Drzewa Życia. Zmienia się mocno system energii ciała. Siatka kryształowych pieczęci reguluje spin cząstek energii i poziomy częstotliwości. Ma ogromny wpływ na naszą ewolucję, to już są bardzo mocne podstawy do aktywacji MerKaBa i bardziej zaawansowanego DNA, w celu duchowego wzniesienia.
Kryształy czakr
— Czerwony kryształ, na linii Hara, między 1 i 2 czakrą
— Pomarańczowy kryształ, na linii Hara, między 2 i 3 czakrą.
— Żółty kryształ, na linii Hara, poniżej 3 czakry
— Zielony kryształ, na linii Hara, poniżej 4 czakry
— Niebieski kryształ, na linii Hara, poniżej 5 czakry (atomy nasion grasicy)
— Indygo kryształ, na linii Hara, poniżej 6 czakry
— Fioletowy kryształ, na linii Hara, w centrum mózgu
— Złoty kryształ, na linii Hara, czakra Ziemi pod stopami
— Srebrny kryształ, na linii Hara, poniżej 1 czakrą i Ziemią (stopy, kolana)
— Szafirowy kryształ, na linii Hara, w jądrze Ziemi,
— Ciemno srebrny kryształ, na linii Hara, między 10 i 11 czakrą.
— Biały kryształ, na szczycie firmamentu 12D
— Aquamarin kryształ, Boski Wymiar
— Blado-Złoty kryształ, Boski wymiar
— Magenta kryształ, Boski wymiar.
Czym jest linia Hary?
Zacznijmy od czakry Hara, jako odniesienia do 2 czakry sakralnej, która jest przebudzona do wyższego poziomu. To już jest przebudzenie do wyższej świadomości, jeszcze głębszego zrozumienia. Czakra Hara odpowiedzialna jest za naszą twórczość, mądrość, wiedzę, radość. Kiedy w człowieku zakorzenia się wyższa częstotliwość energii, pojawia się niewidzialna oś między czakrami od jądra Ziemi aż do Źródła. Oś światła przekazuje energię z jednej czakry do drugiej, to tak jakby otworzyła się długa autostrada (zwiększona świadomość człowieka). Osobiście obserwuję, jak na tej linii kursują ładunki energii, niczym samochody wyścigowe, często tak określam te elektryczne wyładowania, które już na zawsze zmieniają naturę człowieka. Od tej pory nie będzie taki sam. Najbardziej ta aktywacja odbywa się nocami, kiedy jestem w głębokim spoczynku. Przebiegają przez całe ciało te „samochodziki”… a może samolociki, a to coś wcale nie jest autostradą, tylko pasem lotniczym i jakby eksplodowały, gdzieś nad głową… jakby ten nieziemski samolot oderwał się od ziemi… i przekraczał barierę dźwięku lecąc coraz wyżej. Człowiek zaczyna swój najbardziej niezwykły lot. Jest to linia podobna do lasera.
Kiedy ta laserowa linia jest aktywna, znacznie zwiększa się twórczy potencjał człowieka, ujawniają się jego nowe pasje, talenty. Taka osoba jest bardzo twórcza i inspirowana wyższą siłą życia.
Hara jest również połączona z Gwiazdą Rdzenia, a w jego obszarze rezyduje Nasze Wyższe Ja. Jest to punkt usytuowany tuż nad czakrą splotu słonecznego i czakrą serca (4D i 5D). Jest zasilany przez świadomość, co najmniej z poziomu 6D. Gwiazda Rdzenia, promieniuje Boskim Światłem. Jej boski punkt otacza swoją opieką aurę i środowisko, w którym żyje człowiek… punkt światła rozszerza się w nieskończoność, w miarę, kiedy aktywuje się ciało świetliste na wyższych poziomach naszego istnienia. Osoby odłączone od swojej Gwiazdy Rdzenia nie mogą się połączyć z Wyższą Jaźnią.
Kiedy ten punkt aktywuje się, człowiek poczuje intensywne bóle w okolicy splotu słonecznego i czakry serca, następnie przenoszą się do głowy. Kiedy już łączy się w całości z Wyższą Jaźnią, w tym miejscu nad splotem słonecznym eksploduje wielka złota kula. Pamiętam to zdarzenie z własnego doświadczenia. Eksplozja była tak potężna, że wyrzuciło mnie z ciała. Nie czułam strachu kiedy to się wydarzyło, tylko wielkie zdumienie. Obserwowałam całe to zajście góry. Kiedy wróciłam do ciała, w tej samej sekundzie zasnęłam. W tamtym czasie nie miałam zielonego pojęcia, co się wówczas, tak naprawdę wydarzyło? Jakiś czas później przeczytałam podobny opis w listach Ojca Pio do swojego przyjaciela… znalazłam w jego listach jeszcze kilka opisów, które pasowały także do moich doświadczeń… to tylko znaczy, jaką podobną mamy naturę… nic co ludzkie nie jest nam obce, przerabiamy tylko swoje lekcje w różnym czasie. Musimy bardziej otworzyć się na zrozumienie i nie bawić się w ignoranta, w swoim czasie przyjdzie kolej i na nas. Do roku 2000 ledwo rozpoznawałam, kim był Ojciec Pio. Nie zdawałam sobie sprawy, że już wkrótce będzie moim duchowym przewodnikiem. Zanim doszło do tego tajemniczego wybuchu w okolicy mojej czakry splotu słonecznego, wielokrotnie zdarzało się, że nagle zapalało się w moim wnętrzu potężne światło, określałam je, niczym wybuch bomby atomowej, a moje całe ciało spontanicznie wyskakiwało w górę. Odbywało się to przeważnie nocami, najczęściej kiedy zasypiałam. Zawsze to zjawisko robiło na mnie niesamowite wrażenie… i ciągle czułam, czymkolwiek miało być to światło, nie byłam tak naprawdę gotowa na kontakt z nim. Ciągle przerastało mnie swoją mocą.
Czym bardziej zbliża się do nas Wyższa Jaźń, tym uderza w nas coraz większa fala gorąca, zderzamy się z dziwnym ogniem… o różnej gorączce, nawet kilkanaście razy dziennie i towarzyszy temu przedziwne uczucie — osobiście mam wrażenie, że umieram… ale ten stan również ma swoje wytłumaczenie. Obumiera nasze stare życie, zbliżamy się do czegoś nowego. Energia Gwiazdy Rdzenia jest potężna, często widzę ją przy sobie, niczym biało-złotą kulę, bywa różnych rozmiarów. Pojawia się znienacka, o każdej porze dnia i nocy. Taką złotą kulę najczęściej widuję przed sobą kiedy piszę, skupiam uwagę, medytuję.
Nasze czakry są niczym skala muzyczna, zgodnie z sekwencją Fibonacciego, z powtarzającą się formułą ewolucji naszego Wszechświata. Wykładnicza ewolucja naszego Wszechświata jest w spiralnym kształcie. I tak mamy 13 punktów aktywacji zarówno w ciele (8) i na zewnątrz (5). Te poziomy świadomości, inaczej zwane, jako gęstości lub 7 niebios, razem spięte, są oktawą o mistycznych cechach 7, lecz w muzyce ósma nuta jest dokładnie taka sama jak pierwsza, tylko już w wyższej oktawie częstotliwości wibracji.
Oktawy pojawiają się w widmie elektromagnetycznym, gdzie długość fal światła powtarza się spiralnie w obu kierunkach, stają się krótsze, szybsze i gęstsze, gdy poruszamy się w górę skali i wolniejsze, gdy schodzimy w dół. Doświadczamy ich niewielką część za pomocą naszych 5 zmysłów… aczkolwiek wiemy, że istnieją i inne, ale są dla nas niewidoczne.
90% Wszechświata jest dla naszych oczu niewidoczna, można go wykryć za pomocą czułego sprzętu albo intuicji. Powtarzające się w nieskończoność oktawy widzimy w dźwięku, kolorze i czakrach. To jest podobny schemat.
Oktawy możemy wyrazić w geometryczny sposób, jest to trójkąt równoboczny w okręgu. Okrąg zewnętrzny jest dwukrotnie większy od średniego okręgu (wewnętrznego). Tworzy stosunek 2:1, który jest równy oktawie. Symbol Tao, Yin-Yang, wyraża oktawę w głęboki sposób. W większym okręgu znajdują się 2 równe okręgi. Średnica każdego mniejszego koła jest równa dokładnie ½ średnicy większego koła. Wszechświat i nasze życie jest oparte na sekretnej geometrii i matematyce.
Nasze czakry wybrzmiewają swoje oktawy. Każda czakra tworzy ten sam ton w wyższych lub niższych oktawach. Nasz wewnętrzny świat jest systemem energetycznym… a nasze energetyczne ciało brzmi jak fortepian. Każde nasze pragnienie, emocje, myśl, intuicja, reprezentuje inne pasmo fal subtelnej energii. Każdy z nas świadomie lub nieświadomie nadaje energię swojego wewnętrznego życia i otrzymuje tylko to, z czym jest dostrojony. Już starożytni wiedzieli, że dopóki się nie oczyścimy i nie dostroimy naszego wewnętrznego życia, i nie skupimy się na jak najwyższym poziomie, będziemy rezonować z tym, co nas unosi na obecnej fali. A bywa to źródło wielu nieświadomych cierpień, nie znających źródeł swojego pochodzenia, które kształtują naszą elastyczną psychikę. Nasze zewnętrzne doświadczenia rezonują tylko z naszego wewnętrznego tonu. Często nie podoba się nam połączenie jakie stworzyliśmy, nie możemy go zerwać, uciec od niego… ale zawsze możemy go przekształcić, aby nie rezonować z nim, jeśli bywa nie po naszej myśli. Jeśli już zawiązaliśmy karmę, musimy ją również umieć w mądry sposób rozwiązać. Nie ma sensu obwiniania kogokolwiek ani czegokolwiek poza nami. Nosimy ze sobą własny stan wewnętrzny, gdziekolwiek się znajdujemy, spotkamy ten sam typ przyjaciół i relacji. Aby zmienić to, co spotykamy na świecie, zmieniamy poziomy i jakość wibracji, do których się dostrajamy. Tak jak ruchy rąk na klawiaturze, musimy umieć wygrać bez fałszowania, swoją własną melodię. Tego się nie da oszukać, wróci do nas jak bumerang i może nas bardzo boleśnie uderzyć w głowę. Kiedy nasze osobiste wibracje zmieniają się (przekształcają), wielu znajomych czy osobiste relacje nagle przestają istnieć. I też należy umieć właściwie podejść do tej nowej sytuacji. Nic nie ciągnąc na siłę. Dzieje się to nagminnie w dzisiejszych czasach. Nie wszyscy nadążają za nowym rytmem energii kosmicznych. Każdy pójdzie swoją drogą, w zależności od własnego tonu.
13, to liczba, która łączy wielość w jedność. Liczba 13 zawsze jest powiązana z 12, która jest związana z pojęciem władzy lub rządu, 13 przekształca cały zestaw. A nam wmówiono, że ta liczba jest nieszczęśliwa.
Istnieje 12 dźwięków chromatycznej skali muzycznej (7 białych dźwięków fortepianu +5 czarnych), które nie są arbitralne, ale oparte na ciągłym podziale wibrującej struny o 2/3 tworząc spiralę w piątych.
A teraz spójrzmy chwilę na ten nasz rozwój duchowy, jak na klawiaturę fortepianu, który składa się zarówno z białych i czarnych klawiszy, ułożonych według określonego wzoru. Czy kiedykolwiek się zastanawialiście — jak ważne są czarne klawisze?
Czarne klawisze, czyli czarne klucze, to magiczne klucze do bram gwiezdnych duchów, istot z innych wymiarów, których można przywoływać z innego wymiaru, kiedy walczymy z przeciwnikami.
— Złote klucze są bardzo rzadkimi kluczami, których możemy użyć do przywoływania Duchów Zodiaku. Kiedy zgromadzimy wszystkie 12 kluczy Zodiaku, można otworzyć bramy do zmiany świata.
— Srebrne klucze otwierają 7 czakr. Kształty kluczy mówią nam, jaki świat możemy nim otworzyć.
— Czarny klucz, za pomocą którego, można przywołać zaklinacza węży Ophiucusa (Zodiak Wężownik). Ten niebiański duch przybiera postać węża i rusza na przeciwnika.
Onego czasu otrzymałam taki złoty klucz, była to wizja, opisywałam to zdarzenie w swoich osobistych doświadczeniach. Klucz był wielki i wyjątkowy a sama wizja była niezwykła… długo, długo szukałam takiego kształtu klucza. Otrzymałam odpowiedź całkiem niedawno… po 20 latach, jest to klucz nosiciela Wody, klucz do 13 bram Zodiaku używanego przez Gwiezdnych Duchów — Białych Magów, do przywoływania niosącego Wodę Wodnika. Według kalendarza Majów, jestem białym rezonującym Magiem, kręgosłupem Wszechświata. Tyle lat ten klucz był dla mnie zaćmiony. Byłam w jego posiadaniu, nie wiedziałam do czego on służy? Teraz pod naciskiem Wodnika, klucz odsłania mi swoje jeszcze głębsze tajemnice.
Tak patrząc z perspektywy czasu na wszystkie moje sny i wizje, nic nie było przypadkowe, cały czas otrzymywałam odpowiednie klucze, symbole, drogowskazy… czekały na swój czas.
A teraz zwrócony uwagę na przemysł muzyczny, kto stworzył nam dzisiejszą muzykę, słowa piosenek, które często brzmią jak horror, ile w nich jest okultystycznej natury. Jeśli złoty stosunek wynosi 8 +5 = 13, to dlaczego obecni artyści nie używają właściwych klawiszy? Znane jest również tri-tone (3 tony) lub tzw, diabelski akord, zło niesie tryton… a diabeł ma widły… akord diabła, czarne klawisze tworzą odwrócony pentagram, bafomet. I takie rytmiczne melodie są dla nas jak haczyk, mają swój rytm, aby nas złapać… i jak widać mamy ogromny wpływ na kształtowanie naszego życia. Zespoły muzyczne odnosiły duże sukcesy… a my pchaliśmy się w szalone łapy. I tak często dzięki swoim ulubionym celebrytom, byliśmy strącani do piekła…. a im samym zdarzało się wiele smutnych historii, czy to był tylko przypadek, a może przez kultywowanie takiej formy rozrywki, zaniżali bardzo głęboko swoje osobiste wibracje. Mamy 2 ścieżki, którymi możemy przejść przez nasze życie… ale nie wybierajmy tej, gdzie nasz cień będzie wyższy niż nasza dusza.
I tak w prosty sposób weszliśmy w głębsze tajniki ciała świetlistego człowieka, już z wyższych wymiarów. Jeszcze tego zaawansowanego ludzkość nie posiada, to ciało, które mamy wibruje ciągle na zbyt niskim poziomie. Nasze ciało fizyczne zawiera organy, fortepian i inne fizyczne struktury, ale i w nich znajduje się światło. Bez niego nie nie moglibyśmy istnieć. Czakry, merydiany są strukturami ciała świetlistego, a człowiek podróżuje w świetlistym ciele od chwili narodzenia aż do chwili odejścia do innych wymiarów. W 3 wymiarze ciała świetlistego potrzebuje ciała astralnego. Ciało astralne wciela się w wymiar fizyczny poprzez interakcje z ciałem eterycznym. Ciało, które się inkarnuje, to jest nasz pojazd duszy. Aby światło mogło się wcielić w materię, potrzebuje czegoś takiego, na czym można się ugruntować.
My jako rodzice, opiekunowie, musimy dbać o nasze dzieci. Dziecko jest za małe aby wcielić się w ciało i być zdolnym, od początku narodzin, utrzymać ciało świetliste. Musi go stopniowo wypracować. Potrzebna jest mu do uziemienia matka. Dziecko uziemia się za pomocą jej ciała. Uziemienie dziecka to miłość do matki, dlatego bywa tak mocna i głęboka. Miłość matki również jest niezbędna, w ten sposób dziecko odczuwa swoje świetliste ciało.
Dziecko kiedy się wciela, tworzy się w nim przestrzeń dla większej ilości światła. Powoli rozwija w sobie większe ciało świetliste. Podobnie jest u dorosłych, którzy medytują. Medytacje stworzą grunt wyższemu ciału świetlistemu. Toteż ważne jest aby o to dziecko dbać i nie pozwolić na traumy, które będą go blokować i niszczyć jego duchowy świat. Osoba, która dorasta i jeszcze mocniej się rozwija, łączy ze sobą wszystkie wypracowane energie z poprzednich wcieleń i człowiek staje się duchowo coraz bardziej silny. Jeśli ktoś blokuje te energie, narzuca swoje programy, niszczy jego ciało świetliste; co powoduje, że ciało astralne jest grube i toporne, automatycznie cierpi na rozmaite problemy, w tym brak miłości, szczęścia i multum fizycznych chorób.
Ciało astralne jest odpowiednikiem fizycznego ciała ludzkiego. Dusza potrzebuje 3 ciała: fizyczne, astralne i mentalne, jako nośnika duszy. Ciało astralne jest bardziej subtelne niż fizyczne, to w nim znajduje się siła życiowa, zmysły i umysł. Ciało fizyczne to tak, jakby karoseria samochodu i jego części, natomiast energetyka (wszystkie kanały energetyczne) znajdują się w ciele astralnym, znane jako tuby astralne. To w ciele astralnym znajduje się nasza wyobraźnia, emocje, pragnienia, stamtąd są przekazywane ciału fizycznemu. Podczas snu, śmierci a nawet w chwili utraty przytomności, komy, czy przedawkowania narkotyków i innych trucizn, ciało astralne oddala się od ciała fizycznego, dlatego ciało fizyczne nie odbiera żadnego bólu. Jeśli ciało astralne mocniej się formuje/krystalizuje, jego wibracje będą gęste i coraz bardziej powolne, a to wszystko otacza mocno ciało fizyczne, coraz ciężej jest mu funkcjonować. A jednak w ten sposób może spowodować swój rozpad… i się duchowo przebudzić.
Bywają jeszcze inne oddzielenia ciała fizycznego, zwane przez mistyków i innych magów ekstazą. W tej formie można odbyć podróż astralną. Ale na tym odcinku należy uważać, szczególnie na tych duchowych magików, którzy potrafią podróżować po całym Wszechświecie… ponieważ może dotrzeć do miejsca, skąd nie ma powrotu. Zdarza się i tak, kiedy ciało fizyczne zostanie zwolnione z ciała astralnego. Ciało fizyczne jest połączone z ciałem astralnym i mentalnym bardzo subtelnym elementem, tzw, żebrem, które wygląda jak srebro. W chwili kiedy dusza jest zwolniona z fizycznej matrycy a w tym czasie inna osoba dotknie ciała fizycznego, bez względu jakie posiada własne umiejętności, to „sreberko” może natychmiast pęknąć na 2 części i dusza nie może wrócić do fizycznego ciała. Połączenie zostało by przerwane, co spowodowało by w konsekwencji śmierć fizycznego ciała. W takim przypadku ta cieniutka wąska srebrna wstążeczka, zostałaby rozerwana na kawałki, ponieważ płyn elektromagnetyczny w człowieku będzie znacznie silniejszy. Nawet wielki specjalista od podróży astralnych będzie na straconej pozycji. Lekarz badający taki zgon pewnikiem stwierdzi zawał serca. Podobny przypadek opisywał znany polski inżynier, zajmujący się zjawiskami paranormalnymi, uważany za jasnowidza, Stefan Ossowiecki. Podczas jednego z jego seansów wychodzenia z ciała, jeden z obserwatorów, lekarz, nie wytrzymał nerwowo, kiedy Ossowiecki zbyt długo nie wracał do ciała fizycznego… pomimo, że ten ostrzegał obserwatorów aby pod żadnym pozorem go nie dotykać, aż sam nie wróci. Lekarz był pełen obaw, zobaczył, że jego ciało było pozbawione życia, oddechu, zmienił się kolor skóry i zatrzymała się akcja serca. Stefan Ossoowiecki miał na tyle szczęścia, że w porę udało mu się przejąć ciało fizyczne. Mocno skarcił lekarza, ale nie chciał już robić takich eksperymentów.
Ciało astralne jest większą zagadką niż myślimy, to taki kamień filozoficzny, składa się z naszych emocji o różnym charakterze, które tworzy różnokolorową aurę i ma wielką liczbę wirujących wirów i sznurów, łączących nas z różnymi osobami, sytuacjami… i kiedy któryś za mocno się nie wybrzuszy, wszystko idzie w marę dobrze… lecz kiedy w tej komunikacji energetycznej coś nagle zostanie zniszczone, pęknie ta gruba i ciężka powłoka, która otacza ciało fizyczne, przez tą dziurę, może otrzymać więcej światła. Światło zrobi niczym wyłom w grubym murze, a to może być sygnałem do przebudzenia… i może się zdarzyć, poprzez silny wstrząs, traumę, człowiek może się spontanicznie przebudzić. Właśnie to się obecnie dzieje u wielu ludzi, ta dziwna sytuacja na świecie w jakiej się obecnie wszyscy znaleźliśmy, może dać masowy impuls do zbiorowego przebudzenia. I pewnikiem wielu ludzi już się wybudziło w ten sposób. Automatycznie będzie się podnosić poziom osobistej energii.
Warunek, aby pod wpływem pierwszego szoku, nie dać się opanować strachowi, nie poczuć się beznadziejnie, umieć odpowiednio zareagować. Jak widzimy, matka nadzieja czuwa nad nami na każdym kroku. A nasza przebudzona aura zaczyna mocno promieniować jasnym światłem. Oczywiście taki szok przyciąga w życie nie tylko pozytywne zmiany, pojawią się również nocne ataki ze strony negatywnych istot i ciemnych sił… robią to świadomie i celowo. Kiedy człowiek ma jeszcze bardziej aktywne ciało świetliste, kolory jego aury będą delikatne, pojawi się w niej niebieski odcień i kolor różu, już funkcjonuje na innym poziomie serce. To też znaczy, że nasza aura jest naszym silnym ochronnym płaszczem. Kiedy ciało świetliste jest nadal gęste i ciężkie, ten człowiek jest zdominowany jest przez ciężkie wibracje i nadal się krystalizuje, otaczając fizyczne ciało gęstą skorupą.
Zrozumienie ciała astralnego jest niezbędne do zrozumienia naszego życia, śmierci fizycznej i świadomości „nieba” czy „piekła.” W zależności co nam odsłoni ciało astralne, na którym jego poziomie się znajdujemy (mamy 7 poziomów), taki odsłoni się nasz nowy świat. Szczególnie należy o tym pamiętać obecnie… ponieważ my sami wybieramy sobie swoją następną ścieżkę…. i stąd ta wielka gra. Czym wyżej wzlecimy tym lepiej dla nas. Trzeba pamiętać, wszystkie możliwości dzieją się w człowieku. Nie rozwinięte ciało astralne jest mętne, źle zorganizowane, z nadmiernymi pragnieniami, namiętnościami. Człowiek rozwijający się prawidłowo na ścieżce duchowej jest świetlisty i przyciąga do siebie jeszcze więcej światła. To jest impuls do wzrostu olbrzymiego ciała świetlistego, które pomoże nam w dalszej naszej duchowej podróży.
Rozdział 3
Przemiana węgla w krzem
Przychodzi taki czas
otwierają się w nas
zamknięte okna i drzwi
które nas blokowały…
i ileż to razy
słyszałam ten wewnętrzny głos
który przypominał mi
aby otworzyć te zamknięte okna i drzwi…
Trawi cię wieczne zmęczenie… i nie rozumiesz dlaczego? W dodatku miota tobą smutek i ta samotność bywa taka nieznośna, chociaż tyle ludzi jest obok ciebie… i walczysz z sobą… i się poddajesz… bo to wszystko nie ma sensu… i te rzeczy, które nadchodzą a kiedyś tak na nie czekałaś… już cię nie cieszą. Pytasz:
— Co mi jest?
Ano… witam cię w procesie wznoszenia się, właśnie w tym samym klubie ja już rezyduję i szukam bratnich dusz, które zrozumieją także moją duszę, która kręci się wokoło i często nie potrafi wyjść z tego zaklętego kręgu… bo to wszystko jakoś nie ma sensu… i to życie nie cieszy… nie rozumiem sama siebie… i te kotwice, które ciągle próbują mnie trzymać w jednym miejscu według starych schematów. A to powoduje ból.
Początki tej ścieżki są niezwykle trudne, patrzysz jak twój świat zmienia się, a ty zaczynasz się przechadzać po nieznanym ci świecie, ale już w tym miejscu, skierowany jest na ciebie strumień energii, ukierunkowany na inny cel. Zmieniają się w tobie podstawowe konstrukcje, które zaczynają budzić nowe życie, które wciąż trzyma tą otaczającą cię ciemność.
To są tylko tajemnice nocy, za bramą której znajdziesz budzącą się twoją nową rzeczywistość. To w tej nocy tańczą twoje symbole, sny, które niczym budzik budzą cię… bo w tym śnie widzisz coś, co jest ci znajome i pobudza cię do innego działania. To wszystko, co się z nami dzieje, to wielkie misterium naszego bytu, nie rozgrywa się przypadkiem… i cienie pokazują ci drogę do twojej własnej transformacji, to następny twój szczebel… a ty masz nauczyć się chodzić na obu nogach, aby wejść na swoją prawidłową ścieżkę życia, zrównoważyć go, jeśli twoje stopy nie czują prawidłowo własnego gruntu, twoje ciało nie kroczy równo, nie chadzasz zgodnie z duchem.
A ja jestem w takim punkcie, w którym wiruję na krążącej własnej spirali, wokół swojej własnej karuzeli, która jak złoty filar otacza mnie i jednoczy serce i rozum. W tej sile — wirowania, tkwią 2 aspekty, 2 filary: męski i żeński, oba potrzebne do aktywowania wyższych stanów świadomości, przez zrównoważenie obu tych sił kiedy wpuszczasz ich do swojej tajnej komnaty. Jeśli tego nie uczynisz twoja świadomość będzie dla ciebie trucizną. I jak to się dzieje, że właśnie jad węża potrafi nas uzdrowić, zneutralizować trucizny i inne cierpienia, wszystko to się dzieje w nas, kiedy zaczyna tańczyć w naszym kręgosłupie jako jedna siła. To już 2 węże życia tańczą z sobą w harmonii… a jeden wąż może dla człowieka okazać się śmiertelną trucizną. Kiedy połączy się z drugim będzie dla niego remedium. Dzięki truciźnie jednego węża poznajemy drugą siłę, remedium drugiego węża — wybawiciela. Bez jednego nie poznalibyśmy tego drugiego. A ty musisz poznać te tajemnice życia.
Ugryzł mnie ten wąż, przeszłam ciemną noc, otchłań…. a dziś wychodzę z tej ciemnej otchłani, lecz nie jestem już tym samym człowiekiem… jestem instrumentem o wyższej oktawie. Bo ta wirująca siła dwóch węży wzniosła mnie… ale zatańczyła ze mną taniec życia i śmierci… po to, aby mnie zjednoczyć w jedną moc. A dzisiaj próbuję ci to wszystko opowiedzieć, co się wówczas dzieje z człowiekiem.
To wielka alchemia naszego życia, która wywołuje tą wieczną tęsknotę serca, która tańczy wokół mnie i pełna jest mistycznych symboli. To dzięki nim człowiek może rozpalić w sobie już nowe słońce. Tak się objawia ta nowa ścieżka… nie planowana, nie chciana… ale trudno się z niej wycofać… bo przyciąga jak magnes… i dlaczego?
Nasze ciała, które obecnie poosiadamy w 3D zmieniają się. Stopniowo budzi się nasze śmieciowe DNA i odkrywamy, że jest w nas coś więcej. Dowiadujemy się, że przenika w nas nowa świetlna energia i przemienia nasze komórki w krzem, oparte do tej pory na strukturze węgla. Aktywuje się nasza szyszynka i wszystkie nasze organy zmieniają się świadomie…. tylko my jeszcze o tym nie wiemy…. nie dowierzamy. Jednym słowem wchodzi w nas nowy świat, a my wchodzimy w niego, budujemy swój nowy dom. Stajemy się innym człowiekiem.
Skąd się to wzięło i po co… kto nas obdarzył tym nowym przeznaczeniem? To ziarno nosimy w sobie, nie dzieje się to tak szybko, musimy poczuć i przyjąć w siebie nową wyższą wibrację, zmienić nasze osobiste energie, nie bywa to łatwe… a jak wiemy, najtrudniej do tej prawdy przekonać samego siebie… stąd czujemy to wielkie przeciążenie a nawet strach czy rozpacz. To wielka presja, odkrywanie swojej prawdziwej tożsamości, która odbija się wielką depresją w naszym życiu. Zawsze kiedy uwalniają się w nas stare energie, pojawia się depresja, to jest jeden z pierwszych objawów budzącej się w nas duszy, idącej w górę wyższej świadomości. Burzy stary mur ograniczeń a to nie jest takie proste, ponieważ nasze ego jest jak małe krnąbne dziecko…. i to na każdym etapie przechodzenia przez wyższe bariery. Zawsze wytoczy jakąś ciężką armatę aby w tej drodze zatrzymać twoją duszę.
Nasza przemiana to wielki proces oczyszczania nas samych z ciemnych i gęstych energii i to nie z jednego wcielenia. Musimy wiele rzeczy przerobić od nowa, które nie wibrują z nami w harmonii. Do tego dojdą lęki, ataki paniki, wydaje się nam, że warujemy i nie umiemy sobie radzić z tym przeciążeniem. A nawet będzie się nam wydawać, że to koniec, nasze życie kończy się. I poniekąd to prawda, kończy się to stare, coś upada, przestaje istnieć.
U 50% ludzi, w chwili przebudzenia pojawi się lęk napadowy i hiperwentylacja, czyli nadmierne oddychanie, lecz nie dlatego, że zbyt mało tlenu dostaje się do płuc i zachodzi nierównowaga w krwioobiegu. Kto już czytał moje doświadczenia z 13 października 2000r, zauważy, że właśnie tamtej nocy przeszłam przez taką hiperwentylację, później określałam to doświadczenie, jakby ktoś wtłaczał w moje płuca sprężone powietrze, tak jak czasami nadmuchujemy balon przez usta, a on nagle wtłoczy w nasze płuca całą swoją zawartość powietrza i dławimy się… tylko, że balon posiada go zbyt mało w porównaniu z tą hiperwentylacją, którą ja doświadczyłam… to nie miało końca, dusiłam się, traciłam przytomność, odchodziłam od ciała. Czułam, jak jakiś nieznany mi mechanizm, pracujący wewnątrz mnie, zaczyna przejmować we mnie ster, zmieniając mój rytm oddechu. Wszystko działo się spontanicznie i w żaden sposób nie mogłam zrozumieć, skąd te nagłe głębokie oddechy, które mnie duszą. Moja klatka piersiowa wydawała mi się wielka, mocno się rozszerzała a moje płuca nie były w stanie nadążać za tym dziwnym mechanizmem. W konsekwencji to nowe „powietrze” zamiast mnie dotleniać, dusiło mnie i wyglądało na to, że mi brakuje tlenu. A problem był wręcz przeciwny, oczywiście ten stan, plus potężny strach, który był wywołany tym zdarzeniem doprowadził mnie do utraty przytomności, następnie da zatrzymania akcji serca. Można było powiedzieć, zadusił mnie tlen. Długo mi z tym zeszło zanim ten proces zrozumiałam. Po 24 godzinach po tamtym zdarzeniu, już na następny dzień, 14 października, ponownie wystąpiło to samo… a byłam całkowicie spokojna, bez cienia lęku. Tym razem wystąpił już inny zespół hiperwentylacji, ale na pewno nie miałam ochoty tego jeszcze raz przerabiać… a jednak wylądowałam na Emergency pod całą aparaturą.
Dzisiaj już wiem, wówczas miałam zbyt mocno dotlenioną krew, nawet pokazały to badania w szpitalu, od tamtej pory mam już inną hemoglobinę, która zadziwia lekarzy…. a ja dławiłam się i odczuwałam inne nieprzyjemne objawy. To wszystko się działo, kiedy Energia Kundalini w moim ciele popłynęła potężnym strumieniem przez cały mój kręgosłup aż do czubka głowy… i w tym samym czasie doświadczyłam śmierci. W moim przypadku zdarzyło się to aż 2 razy: 13 i 14 października roku 2000. Nikt w szpitalu nie miał pojęcia, co się wówczas ze mną wydarzyło, oczywiście ja również, co tylko jeszcze bardziej zwiększyło mój niepokój, nie wiedziałam, co mam czynić dalej? najgorsza była ta wielka bezradność.
Podczas budzenia się Energii Kundalini organizm otrzymuje zbyt wielką ilość tlenu, przy znacznym obniżeniu poziomu dwutlenku węgla we krwi. Przy spontanicznym i masywnym przebudzeniu, jak to było w moim przypadku, to wszystko dzieje się bardzo szybko, niczym tsunami. Nowa energia wylewa się na nieprzygotowane ciało we wszystkich kierunkach. To jest naprawdę potężne wyzwanie dla tej osoby. Bywa całkowicie zniewolona przez swoje własne ciało. Kiedy jest obniżony poziom dwutlenku węgla, dochodzi do podwyższenia pH krwi, pogłębia się atak i jeszcze mocniej wypłukuje dwutlenek węgla, co może spowodować utratę przytomności. U mnie wprzódy wystąpił paraliż twarzy, następnie utrata przytomności i zatrzymanie akcji serca. Od tej pory trzeba bardziej uważać na swoje oddechy. Nauczyć się oddychać świadomie aby nie doprowadzać do nierównowagi kwasowo-zasadowej, ponieważ dojdzie do nadmiernej pobudliwości neuronów, które i tak od tej pory pracują na mocno zwiększonych obrotach. Objawia się to mrowieniem i drętwieniem neuronów w nerwach obwodowych, jednym z bardziej dokuczliwych symptomów przebudzonej Energii Kundalini jest zespół niespokojnych nóg i mocna nadwrażliwość skóry. Kiedy przechodzimy na wyższy poziom budzenia ciała świetlistego, dochodzą skurcze mięśni, drętwienia, paraliże przeważnie w dłoniach i stopach. Wszystkie te objawy bywają mocno dokuczliwe. Ale najważniejsze aby nie dopuszczać do lęków i strachu. Mimo wszystkiego zachować spokój. Z biegiem czasu spontanicznie budzą się w naszym ciele mechanizmy, które będą nam pomagać, nawet w oddychaniu. Ale i za każdym razem kiedy czujemy zwiększoną aktywność Energii Kundalini będą już w mniejszym lub większym stopniu występować takie sensacje, ponieważ w układzie nerwowym cały czas zachodzą potężne zmiany na coraz wyższych poziomach. Aby w pełni ukształtowało się nasze świetliste ciało, musimy przejść 12 takich stopni… za każdym razem mamy doświadczenie z coraz wyższą częstotliwością energii a nasze ciało robi się coraz bardziej wrażliwe. Jesteśmy obdzierani z następnych plew a ciało astralne i fizyczne subtelnieje i zmienia się w światło. Niestety ten proces trwa długie lata i jest dla człowieka wielkim wyzwaniem.
W dodatku zaczynają się szybko nasilać inne bóle w różnych częściach ciała. W moim przypadku pojawiły się wszędzie, nie tylko chwilowo, trwały miesiącami i nie pomagało żadne leczenie. Nie wiem ilu lekarzy było zaangażowanych w dochodzenie — na co jestem chora? A to były tylko symptomy oczyszczenia i uwalniania zablokowanej energii, wibracji jeszcze na poziomie 3 wymiaru, gdzie była wypłukiwana i wypalana przez Energię Kundalini. Nie bolały mnie tylko włosy i paznokcie. Bóle pojawiały się i znikały bez leczenia. Mogłam nic nie robić, co mi przypominało moją chorobę z dzieciństwa i w dalszym moim życiu. Ciągle mnie nawiedzała silna gorączka, ból pleców, nerek, lekarze wyłapywali objawy idące z serca, wszystkie objawy nie były jasne i zanim je zdiagnozowali choroba przechodziła. I co było dziwne, ja po tej chorobie byłam, jak nowo narodzona. Czułam się bardzo dobrze i jak na wysoką gorączkę i bóle ciała dobrze wyglądałam. Dziwnie jakoś ta moja choroba się manifestowała, atakowała z nienacka i sama się wyprowadzała kiedy uznała za słuszne. Kiedy byłam starsza ta choroba częściej mnie atakowała i układała do łóżka na dłużej. W chwili kiedy wyjechałam do Grecji uspokoiła się, chociaż byłam pełna obaw, że wróci i narobi mi znowu kłopotu, w dodatku w obcym kraju. W ciągu 5 lat pojawiła się tylko 1 raz. Podobnie było w Kanadzie, rozchorowałam się już w pierwszym roku pobytu, co było ciekawe, pojawiała się o określonej porze roku, prawie zawsze w tym samym czasie… od tak nie wiadomo dlaczego…. i jak zwykle sama przechodziła. Był spokój wiele lat, lecz tak naprawdę zmieniła tylko swoje działanie. Objawy pojawiły się w splocie słonecznym i leczyłam ziołami podrażnienie żołądka, które mnie nękało kilka miesięcy. Zwaliłam na szkołę, emigracyjny stres, miałam nawet badania na owrzodzenie żołądka … nic z tych rzeczy nie znaleziono. Teraz wiem, moje ciało wibrowało już inaczej i przechodziłam intensywne zmiany w układzie pokarmowym. Dziwne były te moje nocne bóle żołądka, nie miałam apetytu, broniłam się przed jedzeniem, tylko te herbatki pomagały. I któregoś dnia nagle samo się wyleczyło.
Bóle serca. Nie pamiętam aby bolało mnie w dzieciństwie, lecz były w moim domu orzeczenia lekarzy, którzy sygnalizowali, że z moim sercem jest coś nie w porządku. A to przestawało bić albo tłukło się za mocno, często mdlałam. Później uspokoiło się, gdzieś w okresie dojrzewania. Ponownie dało o sobie znać już podczas mojego pobytu w Grecji. Długo było w ciszy, ale za to pojawiły się siarczyste bóle, niczym przy zawale serca. Byłam przebijana włócznią — to było moje określenie na ten mój ból. Oczywiście nie było na to żadnego medycznego wyjaśnienia, badania wychodziły w normie. Serce było zdrowe a ja umierałam z bólu. Moja przyjaciółka, lekarz, była o mnie bardzo zaniepokojona, nie potrafiła mi pomóc. A moje serce zmieniało się już na inną częstotliwość wibracji. Trzeba to wiedzieć, to w sercu będą następować najdłużej energetyczne zmiany, długimi latami nasze nowe serce będzie nam spędzać nie jeden raz sen z oczu.
Zmęczenie i ospałość. W moim przypadku najbardziej ujawniło po 2000r. Był czas kiedy w ogóle nie mogłam usnąć, nawet odpocząć parę minut. Prosiłam „niebo” o 10 minut snu… a ten nie nadchodził, byłam okrutnie zmęczona. Moje oczy były cały czas szeroko otworzone, wydawały się być mocno przestraszone, wpadnięte w głowę, nie przypominałam tej samej osoby, jaką byłam parę miesięcy wcześniej. W roki 2001 weszłam w zupełnie inną fazę, wpadałam w kilkunastogodzinny sen, mogłam spać na okrągło i trudno mi było się wybudzić. Czułam się jak zahipnotyzowana, jakby ciężki magnes przygniatał mi oczy, trzymał mnie przy poduszce… tak w tamtym czasie odbierałam energie w moim ciele — co podnosiłam głowę z poduszki, w tej samej chwili padałam jak martwa. A w tym wszystkim towarzyszyły mi huśtawki nastrojów, stałam się bardzo emocjonalna, płacz i śmiech mieszały się razem.
Kiedy już opanowałam tą dziwną moją senność, biegałam po parku, przytulałam się do wszystkich drzew, zwierząt i miotała mną taka dziwna dwubiegunówka, mogłam płakać, śmiać, być bardzo spokojna albo jak chmura gradowa… i to wszystko, na skinięcie palcem. Nocami doświadczałam tych swoich dziwnych snów, śniło mi się prawie bez przerwy, mówiłam, że prowadzę podwójne życie, jedno w dzień a drugie nocą… w dodatku te moje wizje i podróże astralne, które pojawiły się spontanicznie. I te moje demoniczne ataki, z którymi w tamtym czasie w ogóle sobie nie radziłam. Nigdy nie wiedziałam, kiedy się to wydarzy, toteż nie mogłam narzekać na nudę. I coraz mniej było mnie w tym normalnym świecie, jaki do tej pory znałam. Trzy razy prosiłam moją panią Doktor o skierowanie do psychiatry. Miałam jednak pecha, żaden z nich nie uznał mnie za psychicznie chorą i żaden nie miał ochoty dłużej się mną zajmować. Tylko jeden Billy zatrzymał się nade mną i wyjaśniał mi tajniki Energii Kundalini. Pierwszy lekarz, który ten proces znał. Kiedy otrzymał od mojej pani Doktor raport na temat mojej choroby, szybko mnie zdefiniował, aby tylko przekroczyłam próg jego gabinetu. Popatrzył na mnie wnikliwie i powiedział — „masz spontaniczne masywne przebudzenie Energii Kundalini”. Dodał jeszcze, że zostałam podłączona do Uniwersum… i tyle. Ale tyle, to ja też już wiedziałam. Przynajmniej dał mi telefon do „Spiritual Emergency” (pogotowie duchowe jakie funkcjonuje w Kanadzie i USA), gdzie pomagają budzącym się duchowo osobom. Lekarz, który tam pracował rzeczywiście sporo mi pomógł, bynajmniej mówiliśmy tym samym duchowym językiem, mogłam porozmawiać z kimś nawet w nocy, to już była duża ulga, i kontakt z podobnymi ludźmi. Reszta spadła na Uniwersum, to tam mogłam pisać zażalenia do woli i oczekiwać pomocy. I tu odkryłam, że to pracowało, toteż zaczęłam z nimi coraz częściej negocjować… i tak zaczął się dla mnie nowy etap życia. Nie mniej zrozumiałam, że i tak swoje na tej drodze muszę przejść i nic mnie od tego nie zwolni.
Moje ciało do tej pory bywa skrajnie zmęczone, a mamy już rok 2021, i doświadczam coraz innych już nowych objawów… już nie tych książkowych, które powszechnie są znane w przebudzeniu duchowym. Poszukuję miesiącami w różnej literaturze, medycznej, ezoterycznej, okultystycznej i u innych przedstawicieli tej wiedzy … i klapa, trudno coś znaleźć. Z biegiem czasu sama do tego dochodzę. Tu zaczyna się jakiś nowy świat, toteż obserwuję, co tam dzieje we mnie, i sama staram się łączyć te kropeczki mojej nowej duchowej układanki…. i oczywiście sama muszę sobie pomoc. I wyszedł ze mnie taki poszukiwacz-naukowiec, jak kot-dachowiec, skaczę z dachu na dach, po wszystkich dziedzinach życia, w poszukiwaniu samej siebie. Nawet zaczęłam lubić tą moją detektywistyczną robotę w poszukiwaniu własnej duszy… czemu mnie tutaj i w tym czasie sprowadziła na Ziemię i czego tak naprawdę ode mnie chce. Jaki był w tym naprawdę jej cel… a może to Plan Wszechświata, i to wszystko już zostało zaplanowane a w dodatku wiele rzeczy jest zaciemnionych? I nadziwić się nie mogę, że inni ludzie tak wszystko już wiedzą o całym tym Wszechświecie i o samym sobie, a Wszechświat tak na skinięcie ich palca wszystko im załatwia?
Bóg ogołaca starego człowieka z jego starego płaszcza i przyobleka go w nowy, już tęczowy i czyni nowego człowieka… to świadomość galaktyczna dociera do nas, a nasze ziarno ciągle pełne plew i jak mamy dostroić swoje klawisze myślowe, jak mamy otworzyć umysł, tą naszą nową przestrzeń, skoro na tej drodze jesteśmy pionierami… jak nami wstrząsnąć do głębi, abyśmy się stali wspaniałymi boskimi instrumentami, szczególnie teraz, kiedy już nadchodzi wielki mistrz wirtuoz… a kiedy to się odbędzie? Kiedy otworzysz centralny kanał swojego bytu, połączysz Ziemię z Niebem, dostroisz ziemskie energie do galaktycznych częstotliwości,… ujrzysz swojego mistrza między dwoma swoimi filarami życia.
Jak widać ten mój duchowy maraton jest bardzo długi i nie można się podczas niego nudzić. Przeżyłam nie jedno dziwne zdarzenie: utratę słuchu, wzroku, ostatnio odcięło mi mowę; ileż razy zdarzała mi się utrata pamięci i trudności w dostępie słów… a już za chwilę mogę wyrzucać z siebie długi potok pięknych i uporządkowanych słów… a jeszcze godzinę temu były pomieszane, w niewłaściwej kolejności… podobnie z literami, ciągle ich przestawiam, źle słyszę sylaby. To tylko świadczy o tym, jak działają moje energie… do jakich wymiarów dochodzę. Pomieszanie słów, liter, znaczy — jestem tu i tam, jedna cząstka mojej duszy jest w jednym miejscu a druga już wybiega daleko przed siebie… stąd też zaćmienia i szybszy przepływ energii niż powinien być, dlatego niektóre organy bywają odłączone, ponieważ trwa ich przebudowa. Już jednowymiarowa ścieżka zostaje odcinana a ta wielowymiarowa jeszcze kiepsko działa. W człowieku podczas procesu przebudowy ciała świetlistego wszystko jest zmieniane, nawet wszystkie organy, nowe okablowanie, programy i wpływa już zupełnie inna energia…. o wiele silniejsza, a to również wielkie wyzwanie dla naszych ciał ciągle prosperujących w 3D, męczymy się w nich. Powoli to stare fizyczne ciało znika i pojawia się nasz nowy wymiar. Nie zaprzeczam, często bywa to przerażające, znajdujemy się między różnymi rzeczywistościami, raz wybiegasz naprzód, drugi raz zostajesz daleko w tyle… wówczas wyłączają się organy.
— Kiedy tracimy słuch, czyli otrzymujemy dostęp do innego wymiaru.
— Kiedy wzrok — tracimy widoki w starym świecie.
— Kiedy występuje problem z własnym głosem, mamy problemy z komunikowaniem się.
A to wszystko znaczy:
— Zaczynamy proces znikania w starym świecie i zaczyna się uwalnianie od starej natury. Wszystko dzieje się w swoim czasie i bynajmniej wcale nie wtedy, kiedy my tego oczekujemy. Tym wszystkim zarządza już nasza Wyższa Jaźń.
I tak ma być… wszystko jest w porządku. Na tym etapie będą nawet znikać nasze przedmioty, jakby je ktoś ukradł… będą się dematerializować. Stare wzorce odchodzą, powoli ucieleśniamy się z wyższą formą światła, to ciało fizyczne jest już tym naszym ostatnim, które jeszcze sobie pomieszkuje w niższym wymiarze.
Coraz częściej słyszymy dzwonienie w uszach, i różnego rodzaju dzwonki i dzwoneczki w różnych częściach głowy, śpiewy ptaków, tłuczenie kryształu, łamanie suchych gałęzi, szum wody, wiatru a nawet huragany… to są doświadczenia z wyższego wymiaru, w zależności, gdzie jesteśmy przyłączani. Przechodzimy przez tunel do innych wymiarów, stąd to słyszenie różnych głosów i widzenie dziwnych obrazów lub ich fragmentów… i pojawia się coraz to większa wrażliwość na dźwięk, światło, zapach, smaki… i te sny nie z tego świata, dziwne rośliny, zwierzęta, domy, urządzenia… nie wiadomo z jakiej epoki to wszystko pochodzi? Dużo się dzieje w tych starych ciałach, toteż rano budzimy się bardziej zmęczeni niż kładziemy się do łóżka wieczorem. Ale mimo wszystkiego nasza kreatywność się zwiększa. Już w roku 2000 zadawałam sobie pytanie, co to za choroba mnie trawi, mam gorączkę, chodzić nie mogę, a mój umysł robi się coraz bardziej ostry, jak żyletka… i pojawiają się różne informacje, nie wiadomo skąd? Nigdy wcześniej tak nie miałam. Toteż ciągle zadawałam sobie pytanie:
— Co to za dziwna choroba nie z tego świata?
To są tylko małe fragmenty tego, co w nas podczas przemiany naszych ciał świetlistych może się wyprawiać… toteż bądźmy bardzo ostrożni z lekarzami, mogą w tych naszych ciałach spowodować niezłe zamieszanie, kiedy będą na silę próbować nas naprawić, sprowadzić na stare tory. Już trzeba to dzisiaj wiedzieć, nasze wąskotorówki są zamknięte… wszystko to, co się dzieje podczas procesu wzniesienia, to już wielopasmowa kolej. Zachodzą w człowieku olbrzymie zmiany, nasze stare ciało oparte na węglu przybiera struktury krzemowe… tak, tak… i człowiek staje się doliną krzemową… nie ma tu przypadków a jak widać obecna technologia już wyprzedza naszą nową formę, z tą różnicą, że my jesteśmy naturą i to wszystko w nas dzieje się organicznie … inaczej nie dotrzemy do Źródła, jeśli zrobimy w naszych ciałach technologiczny mix-masz.
W przypadku atomu węgla, elektrony zajmują 4 chmury w kształcie łez w układzie przypominającym czworościan. Te chmury to obszar, w których elektrony spędzają więcej czasu. W tej formie poruszają się z taką prędkością, że tworzą właśnie taką chmurę niż określony lot. W dodatku nasza struktura węglowa nie jest trwała, węgiel umieszczony w ogniu pali się i pozostaje po nim tylko popiół. Lecz węgiel jest nam potrzebny do uformowania całego DNA i RNA, czyli chemicznego kodu życia, jaki obecnie istnieje na Ziemi. Krzem może modyfikować DNA na wyższych poziomach, innymi słowy utrzymywać życie. Obecnie, jako gatunek ludzki ewoluujemy z 3D do wielowymiarowego 5D. Jest to alchemiczne przekształcenie z węgla w krystaliczny krzem.
Słowa: człowiek odrodzi się, niczym Feniks z popiołów, robię się bardziej czytelne. Wszystko po to aby nasze ciała były zdolne wytrzymać tak ogromne ilości światła i energii potrzebnych do tego procesu. Na naszą Ziemię od wielu lat docierają nowe kosmiczne promienie. Wiele z nich nie było jeszcze Ziemi znanych. To właśnie one wywołają oświecenie naszych ciał i umysłów, co zakończy nasz pobyt w gęstości 3D. Nie każdy doświadczy tej przemiany. Wiele dusz wybiera swoją drogę na ślepo, wielu odejdzie na tym poziomie, zanim Ziemia osiągnie wyższy pułap, ponieważ ich ciała nie będą umiały przyjąć wystarczającej ilości światła. Nie każdy człowiek podejmie to wyzwanie, to jest wielki ewolucyjny proces… i zawsze tak było, kiedy cały układ słoneczny docierał do swojej 26.000 letniej podróży, a Słońce wraz z planetami było w doskonałej linii ze Słońcem z Alcyone (Plejady)… tylko za każdym razem wchodzimy na coraz wyższą oktawę energii.
Węgiel wrzucony w ogień pali się bardzo szybko, ale jeśli wrzucimy w ogień diament jego struktura zostaje zachowana. Toteż kiedy nasze komórki zostają przekształcone, aby nasze ciała mogły przyjąć olbrzymie ilości światła, które będzie stopniowo napływać na naszą planetę z Centralnego Słońca, wewnętrznie wszystkie nasze komórki zostaną zmienione do krystalicznej formy. Dzięki czemu będą zdolne przekonwertować światło słoneczne bezpośrednio w energię elektryczną, Wówczas nasze lekkie ciała będą napędzane płynnym światłem. Będziemy domagać się promieni słonecznych zamiast żywności. Monokrystaliczny krzem będzie odbiornikiem i będzie działać w połączeniu z elementami złota, palladu i tytanu.
Nasza bliźniacza energia pchania i ciągnienia w wyniku grawitacyjnego przyciągania, osiąga 5 wymiar. Zaczyna się nowy kosmiczny cykl, tworzący nową spiralę w „górę”, czyli wznoszący lub Wniebowstąpienia. Niby ten proces toczy się 26.000 lat, to jednak, jak wspomniałam wcześniej, pojedziemy w górę o wyższą oktawę, niż ta, w której już byliśmy. Dla Ziemi i ludzi, tudzież wszystkich królestw na Ziemi będzie to kwantowy skok, na miejsce, gdzie atom ulega modyfikacji z powodu zewnętrznych sił, które zmuszają do wewnętrznej mutacji. W związku z tym modyfikujemy go strukturalnie, zmieniając jego morfologię w kierunku innych elementów. Cząsteczki światła, zwane fotonami, zmienią atomy materii w 3D na wyższe, które wibrują z wyższą prędkością światła i powoli przesuwają fotony światła w kierunku bardziej subtelnego wymiaru. Są to już cząsteczki większe niż prędkość światła, gdzie znika jako taka masa. Morfologia ludzkiej istoty ulegnie mutacji w kierunku struktury kryształu. Będzie to kwantowy skok częstotliwości w spirali Fibonacciego, która jest podstawą genetyki człowieka, składającego się z krystalicznych struktur. To jest dla nas ważny czas, ponieważ ta mutacja nie odbywa się z 3D do 4D, to jest skok od razu do 5D.
Co to znaczy dla człowieka?
Zacznijmy od kawałka kryształu, który po grecku nazywa się Kristallos. Kristal to także greckie imiona dzieci: dziewczynki to Khristal (Christal), chłopcy to Khristopher (Christopher), ale oba imiona wywodzą się z tego samego słowa Kristallos.
W Grecji imię chłopca Khristopher (Christopher) oznacza przywódcę, przez dodanie końcówki „pher”, czyli podążać za przywódcą. Stąd też wzięło się inne znaczenie tego imienia, „nosić Chrystusa”. W filozofii mistycznej, słowo Christos oznacza — wysoki poziom duchowy. Poziom, który wykracza poza zwykły wymiar istoty ludzkiej… i co tu jest ciekawe, DNA tej istoty przekształca się w krzem, przestaje być węglem. Automatycznie to ciało staje się światłem. Nikt inny tylko Leo Tzu powiedział:
— „Światło poruszające się z prędkością miłości przekształca węgiel w diament”
…a do tego dodał:
— „Miasta świetliste są krystaliczne”.
Chrystus po prostu jest symbolicznym określeniem bezosobowej i uniwersalnej Zasady Ducha, która jest obecna we wszystkim we Wszechświecie.
— „Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem. Stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe.” (2Koryntian 5:17)
Czyli taki człowiek stał się bezosobową zasadą Atmana Wszechświata w duszy każdego człowieka. Toteż nie szukajmy Chrystusa w kościołach i w wykwintnych komnatach, szukajmy w samych sobie, jako zbawiciela, który jest Boską Zasadą w każdym człowieku. Krzyżujemy jedno ciało, ziemskie, ciężkie ciało, zostaje pochowane w głębokim grobie ale my musimy otworzyć drzwi do innej materii… drzwi do naszego wnętrza, dlatego Jezus Chrystus kiedy zmartwychwstał, wyważył te symboliczne kamienne drzwi. Otworzył inny świat, znaczy opuścił świat oparty na węglu i przeistoczył się w krzem. Zawarta w Prawie Jedynego, Świadomość Chrystusowa, czyli Kryształowej Gwiazdy będzie się aktywować w ciałach ludzkich w okresie Wniebowstąpienia, w Nowej Złotej Erze. Już wcześniej były próby aktywowania Świadomości Chrystusa na naszej Ziemi, lecz lucyferiańskie i satanistyczne siły udaremniły ten plan. Ludzkość na Ziemi nie była jeszcze na to gotowa. A samo słowo Chrystus, zostało zniekształcone, aby go prawidłowo nie używać, szczególnie rozbijano połączenie dwóch słów: Christ-Sophia (miłość i mądrość). Według Prawa Jedynego jest to kosmiczna struktura zgodna z intencją Źródła Wiecznego Boga. Wewnętrzne Światło Chrystusa jest odzwierciedleniem wiecznej Miłości i Mądrości Boga, jako Stworzyciela. Jest wiecznie chroniona przez Wiecznych Strażników.
Każda dusza odbywa tą samą podróż ale każda wyewoluowała z innego poziomu i ma inny poziom świadomości. Dzisiaj ten kosmiczny czas się kończy… czyli uciekamy z mrocznego wieku i spod rządu nieludzkich kontrolerów, fałszywych bogów i ich systemów, którzy za pomocą własnej technologii próbują nas zmienić na swój demoniczny system. Toteż na Ziemi trwa bitwa o ludzkie dusze… jeśli jeszcze ktoś tego nie zauważył. Zaczął się masowy proces rozgrywania nas, w celu przerwania naszej biologicznej transformacji, robi się wszystko aby wymazać z nas boski zapis, nasze prawdziwe geny, które są niepodważalne w dziele Stworzenia. Niszczy się w nas światło aby nie mogło w nas skrystalizować ciała krzemowego, które jest odpowiedzialne za nasze Wniebowstąpienie. Siły przeciwne robią wszystko, aby nie pozwolić płynąć kryształowej fali Christ-Sophia, jako płynnej plazmy i połączyć tych elementów, które wprowadzą nas w nowy świat.
Christ-Sophia jest tym aspektem, który nas odradza i koduje w nas Wielką Moc.
„Oto ogłaszam wam tajemnicę: Nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni. W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby — zabrzmi bowiem trąba — umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni. Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodziało się w nieśmiertelność. A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień? (1 Kor. 15:51—58 )
To w Złotym Wieku będą się otwierać bramy do Miast Świateł, i ci którzy pozwolą przepłynąć pod wielkim ciśnieniem tej potężnej energii przez swój pokład węgla, przemienią go w krystaliczne ciało i zakotwiczą się w nowych Miastach Światła. W ciągu ostatnich 20 lat oglądałam 2 x takie kryształowe miasto. Pierwszy raz w 2000r. kiedy byłam przyjmowana przez Potężną Złotą Istotę w Szmaragdowym Zamku, drugi raz już w 2020 roku, gdzie to Miasto Światła oglądałam bardziej dokładnie. Byłam tam ponownie wprowadzona przez swojego przewodnika.
W tym miejscu nie byłabym sobą, jeśli nie opisałabym numerologicznego znaczenia liczb. Pojedyncze cyfry w numerologii, powiązane są z określonymi znaczeniami, a połączone razem, to cel utworzenia większych liczb (wartości) już o innej częstotliwości wibracji, podwójne, potrójne i jeszcze większe powodują ich wzmocnienie wibracji. A my ludzie (szczególnie teraz), mamy problem z liczbą 666, potrójną szóstką. Liczba jest pochodzenia biblijnego… i skąd się ona tam wzięła? Co nam próbuje pokazać? Występuje nie tylko w Objawieniu Św. Jana. Już Salomon operował tą częstotliwością energii, nazbierał 666 talentów złota na budowę nowej świątyni. I wybudował ją… pełną przepychu i dobrobytu. Są jeszcze inne wzmianki z tą liczbą — 666, potomków Adonikama, jego „dzieci”, czyli słudzy, w liczbie 666, przybyli do Jerozolimy. Lecz najbardziej intrygująca jest liczba bestii (666) z Objawienia Św. Jana. Jest postrzegana jako liczba wielkiego zła, samego przedstawiciela diabła.
Patrząc na te trzy szóstki (666), przypominają nam kształt spirali, która sama w sobie jest symbolem. A wszystkie spirale odnoszą się do podróżowania z centrum na zewnątrz i nigdy nie zapominają o rdzeniu (Duszy). Dusza wywodzi się ze Źródła, jako wyższej siły naszej świadomości i jej zdolności do rozszerzania się na zewnątrz od wewnątrz. Tworzona spirala wygląda jak labirynt, a w związku z tym, wskazuje na nasze osobiste podróże przez życie…. i nasze decyzje, które wszyscy musimy podjąć, jeśli chodzi o kierunki, które obierzemy. Teraz cały dowcip, w którym miejscu zaczniemy swoją podróż… czy z centrum i wychodzimy na zewnątrz, czy wracamy do Źródła? I widzimy obecnie, jak przesuwa się nam dwa zestawy liczb… kręcących się spirali:
— 666 — symbolizuje wsteczną część świadomości i duszę, która powraca do swoich korzeni.
— 999 — ekspansje i tworzenie, i te 2 liczby są przeciwieństwem, ale łączy je wspólny motyw, razem pracują dla utrzymania równowagi. Muszą być tylko odpowiednio ustawione.
Oba te numery tworzą uniwersalną równowagę jednocząc wszystkie świadomości; czy to ludzkie, czy zwierzęce, królestwa przyrody, czy niebiańskiego.
666 — liczba bestii — antychryst, reprezentuje materialną rzeczywistość, fizyczny wszechświat, złożony z atomów węgla, który ma: 6 protonów, 6 neutronów i 6 elektronów. Węgiel jest niezbędny do wytworzenia naszego DNA i RNA, jest to kosmiczny kod życia.
„Jesli ktoś ma wnikliwość, niech obliczy liczbę Bestii, to jest liczba człowieka. (Obj. Św. Jana 13, 18).
Nasza trójwymiarowa biologia alchemicznie przenoszona jest z materii opartej na węglu do wielowymiarowego kryształu krzemu. Energia krzemu poprawi nam komunikację między ciałem, umysłem i duchem.
999 — w Biblii symbolizuje naturalne talenty i zdolności, którymi Bóg obdarzył każdą ludzka istotę. Jest to liczba kompletności. 9 oznacza ukończenie, ale może mieć zakończenie pozytywne i negatywne… np. koniec czegoś co dla nas jest ważne, np. miłość, która się kończy z powodu błędów partnera lub śmierci. Czasem tak musi być aby rozpocząć nowy etap w naszym życiu.
Ludzka fala życia wznosi się poza molekularny kod inwolucji i materializmu…
666 — węgiel do molekularnego kodu 999 — krzemu, zmartwychwstałego życia wiecznego.
666—999, niezwykłe dopełnienie, w tym przypadku cyfra 9 nie oznacza śmierci. Jest to zamknięcie jednego rozdziału i otworzenie drugiego. Dzisiejszy świat jest już mierzony w latach świetlnych i prędkością Macha… a osłonięty jest krzemem, wchodzimy w świat 999.
A teraz przyjrzyjmy się dwóm równobocznym trójkątom. Co to za figura geometryczna? Gwiazda Dawida, która składa się z 2 nałożonych na siebie trójkątów równobocznych, jednego skierowanego w dół, a drugiego odwróconego w górę. Istnieją w tym modelu Gwiazdy Dawida 3 węzły łączące 3 byty: Ojciec, Syn i Duch Święty. Każdy z tych 2 trójkątów składa się z wymiaru zewnętrznego (skierowanego w dół) i wymiaru wewnętrznego (skierowanego w górę). W kulturze Majów mówi się: Bóg zstępujący i Bóg wstępujący.
Energia przenika je i zapewnia istnienie wszystkim światom, ale to istnienie jest całkowicie ukryte w Stworzeniu. Podobnie jak dusza (niewidzialna), która osadza się w materii. Gwiazda Dawida ma 7 pól, czyli 7 duchowych elementów budulcowych, 7 podstawowych atrybutów.
To wszystko jest kamieniem filozoficznym, dzięki któremu istnieje Wszechświat… coś miernego zmienia się w złoto… z chaosu wzrastamy w światło… jest to szerszy obraz tego, co się obecnie wyprawia na tym świecie. Jedni mówią — Nowy Porządek Świata… jeden rząd, jedna religia… i widzimy jakiś mroczny plan ciemności… póki co, jawi się nam wszystko ze zwycięstwem ciemności, czyli kontrola i nadużywanie władzy, i coraz większy chaos i bezprawie, za wszelką cenę dążenie do dominacji wszystkiego, jakiś światowy spisek, który otoczył nas strachem i odebrał wszelką nadzieję na lepsze jutro.
I często wielu ludzi pyta:
— Czy jest jakiś sens żyć dalej?
Wyraźnie władcy z 3D bawią się nami, mają swoją wisielczą rozrywkę. Kto stworzył ten projekt i po co, skoro burzy się wszystko, co ma w mocy jeszcze żyć… a z drugiej strony wołają głosy:
— Zaufaj Bożemu planowi, nie bój się i tańcz z aniołami, wysłannicy światła są wśród was, dzisiaj jako wojownicy światła — Orły Terrańskie, aby pokonać tych, którzy grają w ciemności, aby nas wyprowadzić na trudne i cierniste ścieżki. Wszystko co widzisz wokół siebie jarzy ci się jako ciemność. Wszystko to przerabiałam już w swoim życiu w 2000r. … i jeszcze przez kilka kolejnych lat. To szachy, które rozgrywasz i z Chrystusem i diabłem, i musisz być bardzo uważny, jaki pionek gdzie postawisz.
Ale ty skup się na świetle, na pozytywach życia. Wahadło w zegarze naszego ziemskiego czasu odmierza czas po obu stronach… a ostatecznie ogranicza przepływ starych prądów życia. Stare systemy kurczą się, klepsydra czasu jest już prawie pusta, co miało spaść w dół i poddać się energetycznej niewoli, właśnie się dopełnia… za chwilę opustoszeje nawet ciemny plac zabaw… i nawet wysłannicy światła wstrzymają oddech. Nastąpi ruch Wszechświata i popłyniesz tam, komu jesteś przeznaczony. Fala transformacji, pojazd Wniebowstąpienia przeniesie nas w nowe… i te fale teraz nas łapią, czekają na nasz ruch i wiążą wyzwaniami.
A ty budź się z tego głębokiego snu, pociąg nie zajechał jeszcze na ostatnią stację, jeszcze zdążysz. Ale w końcu musisz uwierzyć, zaufać i wyciągnąć swoją rękę we właściwym kierunku… przecież tak długo na tą chwilę czekałeś!
I posłuchaj Hioba:
— „Z mojego ciała mogę postrzegać Boga…”
i posłuchaj Jezusa:
— ”Nikt nie przychodzi do Ojca jak przeze mnie…”
…ten mistyczny sekret to zjednoczenie tych dwóch aspektów. Jedno nie może istnieć bez drugiego. Na bazie węgla rodzi się ciało krzemowe, czyli boskie. Cała ta sekretna geometria jest siecią światła, zaszyfrowanym wzorem, napędzanym za pomocą wysokich elektrycznych prądów. Kiedy je aktywujemy budzimy nowe świetliste ciało… jest już nazwane MerKaBa, czyli wirujące pole świetlnej energii. Geometryczna Merkaba utworzona jest z wzoru pierwszych 8 komórek zapłodnionej komórki jajowej lub zygoty. Lokalizacja tych dwóch komórek znajduje się w geometrycznym środku ludzkiego ciała w czakrze korzenia.
Osiem komórek stanowi punkt centralny do wszystkich pól energetycznych i siatek otaczających ciało (aura). Merkaba to Święta Geometria, wykracza poza poza czas, przestrzeń i wymiary. Jest to aspekt naszego ciała, który aktywuje każdą komórkę do określonego rezonansu i przywraca wyższe połączenie z twórczym Światłem Boga. To równoważenie i interakcja żeńskiego i męskiego aspektu ludzkiej istoty. Prawa półkula jest żeńska, lewa to męska, a we wszystkim istnieje jeden Duch, kiedy polaryzacja wchodzi do całości. To jest Energia Kundalini, żeńskie i męskie połączenie w fizycznym ciele człowieka, w jego kanale Sushumna, kiedy schodzi na niego zwiększona ilość światła. Czyli Ducha Świętego, który od tej pory przejmuje prowadzenie. Aktywacja budzi ciało świetliste do 12 poziomów. Po ukończeniu każdego poziomu energia musi być zintegrowana na poziomie fizycznym, emocjonalnym, mentalnym i duchowym. Na końcu każdego poziomu aktywacji ciała świetlistego, znajduje się pusta przestrzeń, którą można porównać do śmierci ego na coraz głębszym poziomie. Charakteryzuje się depresją lub poczuciem nicości. Kiedy dosięgamy tej przestrzeni, zafundujmy sobie odpoczynek i wizje nowego siebie, aby przejść na jeszcze wyższy poziom. To nie koniec naszej podroży.
„Jeśli wydobędziesz to, co jest w tobie dobre, to zbawi cię. Jeśli wydobędziesz to, co jest złe, to zniszczy cię”…. tak mówią przypowieści starożytnych mędrców.
„Większy jest ten, który jest w was, niż ten, który jest na tym świecie”. (1 Jan 4, 4)
Krystallos, używany przez Greków termin, na określenie bezbarwnego szkła, które jest cięte na kształt kamienia szlachetnego… ale kryształ nie jest zwykłym klejnotem, ma magiczne moce, które można wykorzystać do leczenia, łagodzenia. Kryształy stymulują rozwój duchowy, przynoszą pozytywne zmiany w życiu. Z greckiego „Khristos”, jest to wysoka świadomość, nieskończona boska inteligencja. Ale czy tylko w Grecji znany był ten termin? Indiach był znany inny bardzo podobny, „Krisha”, ma ten sam rdzeń i podobną pisownię, to indyjski pomazaniec, jak grecki Christos. Czy to tylko zbieg okoliczności? Paramahansa Yogananda, Indyjski Swami, uczył, że Jezus Chrystus jest duchową esencją ukrytą w rdzeniu każdej ludzkiej jednostki, w rzeczywistości, w rdzeniu każdego atomu stworzenia. Wszystko co istnieje jest manifestacją Świadomości Boga Stwórcy. Wszystkie atomy istot, roślin, skał, zwierząt, słońca, księżyca są odbiciem Ducha w stworzonym Wszechświecie. Kiedy rozszerzamy swoją tożsamość z tych atomów, osiągamy Świadomość Chrystusową. Jezus Chrystus zwany był Jednorodzonym Synem i Krishna był Synem Wishnu, ponieważ byli inteligencją żywą w całej materii i świadomą wibracją, która jest nazwana Duchem Świętym. Nie ma takiego drugiego elementu we Wszechświecie, aby można było zastąpić nim Ducha Świętego, nie ma takiej technologii, która temu może sprostać… i próżno sztucznej inteligencji konkurować z tą Wieczną Żywą Inteligencją.
Jezus Chrystus przychodząc na naszą Ziemię był już o całą oktawę wyżej od Buddhy, Krishny i innych, którzy byli tu przed Nim, ale również jest Dzieckiem Boga, Kosmicznej Inteligencji, która zawsze była, i o tym musimy pamiętać. Aby człowiek mógł stać się ta mocą, Jezus Chrystus musiał położyć kamień węgielny pod naszą rozszerzającą się świadomość. Kto Go przyjmie tą moc otrzyma. I w naszym Złotym Wieku będzie taka postać, na której barkach spocznie już inne zadanie, które przesunie naszą częstotliwość wibracji jeszcze wyżej.
Przed Jezusem Chrystusem było wielu, którzy podobnie wznosili ludzkość na wyższą świadomość… a najbardziej mnie zdumiała słowiańska legenda o synu Boga, imieniem Kreśnik, żyjącym w pozytywnym Raju. Był przypisany Słońcu i Ogniu, miał nadzwyczajne moce, i podróżował po niebie na Złotym Rydwanie, ciągniętym przez zaprzęg białych koni. Mieszkał w 9 Kraju (...myślę, chodzi tu o 9 wymiar). Kreśnik walczył z przeciwnikiem wężem. Miał siostrę bliźniaczkę i był między nimi związek z Perunem lub Światowidem. Jego bronią była błyskawica, topór i miecz. Kreśnik pochodzi z legend chorwackich, czyli słowiańskich… i pytanie, skąd się w tym miejscu świata ten Kreśnik wziął?
Kreśnik. Bez wątpienia to jakieś wyższe bóstwo żyjące ciągle w słowiańskiej tradycji ludowej. Bardzo jest intrygująca tajemnica pochodzenia jego imienia, a także rola i funkcja w słowiańskiej, słoweńskiej, chorwackiej i indoeuropejskiej mitologii, gdzie ta postać się również przewija, chociaż może już znana pod troszkę innym imieniem.
Teraz zachodzi tylko pytanie, jaka jest wartość tych słowiańskich legend o Kreśniku, które wywodzą się z mitologii prasłowiańskiej, ale były tak mocne, że wycisnęły ślady w tej części Europy, aż do dzisiaj. Mitologia słowiańska znała wielu bogów, którzy promieniowali światłem, byli związani ze słońcem, ogniem. Promienie światła były reprezentowane jako złoty kolor (złote włosy Kreśnika). A ogień był pośrednikiem między Ziemią i Niebem, przy każdej ofierze, jaką składali. I taką wiedzę pozostawili po sobie Słowianie. Jak wspomina Rig Veda, podczas niektórych ceremonii ofiarnych, ogień był oświetlany przez młode dziewczęta (czyli jak wiemy, były kapłankami ognia i wiedzy). Rig Veda dowodzi, że wedyjski bóg ognia Agni został zaproszony do wzięcia udziału w ofiarach, więc musiał spełniać ważną funkcję jako nosiciel światła. Agni przyszedł zza światów w postaci młodzieńca o złotych włosach (Rig Veda, według H. Gunterta).
Słowiańska tradycja o mitologicznym Kreśniku wspomina również jego siostrę Devę lub Vesinę, która może być jego bliźniaczką, podobnie jak Yama i Yami wspomnianych w indyjskiej Rig Vedzie, co wg. H. Gunterta może znaczyć, że pierwszy człowiek, może być potomkiem kosmicznej hermafrodyty… podobnie wspomina Herodot o Mitrze. Równie dobrze, Vesina mogła być żoną Kreśnika. Takie bynajmniej wyobrażenia żyją na ziemi słowacko-chorwackiej.
W baśniach słowackich pojawia się również postać “królowa-wąż”, podobną postać mieli Scytowie, boginkę półkobietę-półwęża. W słowackiej tradycji ludowej węże strzegą również magicznego złotego jabłka. I tu jak już wiemy, z tym wężami i jabłkami, też mamy dobrze namieszane, i ten kult występuje w religii chrześcijańskiej z Adamem i Ewą, jabłkiem, wężem… i znajdziemy podobną legendę w Babilonie, i pewnie jeszcze w innych miejscach na kuli Ziemskiej.
Gdybyśmy mieli więcej dostępnych danych, możliwych do ustalenia na temat pradawnych Słowian niewątpliwie powiązalibyśmy wiele tych luźnych wątków na temat węża i jaką tak naprawdę spełniał rolę w życiu człowieka… a tak pewnie jeszcze niejeden raz przyjdzie nam błądzić… ale miejmy nadzieję, że to jakoś wszystko stopniowo połączymy i powoli dojdziemy do prawdy.
Rozdział 4
Budujemy złotą świątynię — MerKaBa
Chcesz wznieść się duchowo, musisz drogą samokontroli pozostać w centrum swojego serca, nawet w czasie wielkiego chaosu. Wszyscy mamy w sobie tysiące żywiołów, każde życie czegoś nam dostarczyło, a teraz musimy zjednoczyć i zrównoważyć cały ten potencjał i go wykorzystać. W tym naszym osobistym świecie stopniowo przekształcić to wszystko, co spotykamy w naszym ciele, w tej naszej osobistej świątyni. I znajdziemy tutaj i to co piękne i spokojne, i to co wypełnione stresem i chaosem. Ścieżka duchowego wznoszenia się, to zrównoważona siła żeńska i męska. To jest gwiezdne nasionko, które sami kształtujemy w czasie naszej ziemskiej podróży. W naszym procesie przebudzenia duchowego, kiedy zrównoważymy przeszłe traumy, chaos, nasza dusza zaczyna być napędzana coraz większym światłem. W tym czasie kiedy już myślimy, że jesteśmy wystarczająco oczyszczeni, a tu zaczynamy cierpieć na nieprzyjemne objawy. Nie rozumiemy co się dzieje? Podnosimy własną świadomość do góry, lecz wcale nie czujemy tej oczekiwanej błogości. W rezultacie jesteśmy jeszcze bardziej rozdarci i wyraźnie czujemy wewnętrzny konflikt a ten w dodatku zaostrza się.
Kiedy moja Energia Kundalini rozpoczęła porządki w moim ciele, desperacko upatrywałam tego dnia, kiedy te wszystkie objawy oczyszczania mojego organizmu wreszcie się skończą. Czytałam w tamtym czasie dużo książek o tym całym procesie, książek „wielkich mistrzów”, nie mogłam się nadziwić, jak im to wszystko gładko poszło. Zachwycały mnie na początku książki Osho, prawdziwy wybraniec losu… i nie tylko on, byli tacy, wąż Energii Kundalini jadł im z ręki i skakał po parkiecie jak mu kazali… tylko ta moja duchowa rewolucja wydawała się być straszna, bo niestety, to była duchowa rewolucja mojej zbuntowanej duszy. Ciągle nadeptywałam na ogon temu mojemu wężowi na moim parkiecie… a ten mnie kąsał boleśnie i uczył właściwego kroku. Mój wąż nie był taki pokorny ani delikatny. Był niezwykle wymagający.
Moje przejście z trójwymiarowego świata do wyższych światów było wypełnione niesamowitym bólem. Znawcy tematu mówili: Kundalini wszystko ci uzdrowi… i smutki znikną i dosięgniesz nirvany… a te nie tylko nie znikały ale stawały się nierozłączną częścią mojego codziennego życia… i chorób każdego dnia przybywało. Kiedy jedna choroba została uzdrowiona, już następna czekała w kolejce, coś się tam już działo na innym odcinku. Trzeba przyznać, że ta moja uzdrowicielka była bardzo pracowita. Kuła coś tam we mnie w środku bezlitośnie. I jak miałam rozumieć, te nauki cudownych mistrzów? Obserwowałam w swoim ciele tylko niekończący się kapitalny remont… i to wielkie rozdarcie między dwoma światami… na początku wszystko w moim ciele działo się na cito, ale później nikomu się nie śpieszyło, wyraźnie były zawalane terminy, wszystko szło nie tak, jak dobrzy fachowcy obiecywali. Raczej przypominało mi to pracę złych robotników…. bo ciągle coś tam się powtarzało, a już myślałam, że drzwi do tego pokoju zostały zamknięte. Niestety, ten mój mistrz wewnętrzny ciągle nie był zadowolony, ciągle coś tam poprawiał i szlifował… i bynajmniej wcale mu się nigdzie nie spieszyło. A ci zewnętrzni mistrzowie ciągle ucierali mi nosa, cytowali cytaty z książek i kazali brać przykład z siebie, jak to szybko wbiegają na swoją drabinę duchową i już są oświeceni… a ja ledwo za nimi drepczę. Kiedy ja jeszcze jestem na górskiej ścieżce pełnej ciernia i spoglądam na szczyt góry z wytęsknieniem, ci już wracają ze swojej wyprawy… i otwierają na dolinach z wielkim namaszczeniem swoje duchowe biznesiki.
Dzisiaj po kilkudziesięciu latach, wiem, że proces duchowego wzrostu rozwija się krok po kroku i jest realizowany z założeniem Boskiego Planu. To nie duchowa awangarda, to ważna rola do odegrania, a człowiek musi się aaaż tyle nauczyć, a jeszcze to wszystko wdrążyć w swoje życie. Wszechświat nie ujawni nam następnego kroku, jeśli nie sprostamy temu poprzedniemu… podrzuci hasło i czeka, co my z tym fantem zrobimy, i jaki będzie nasz ostatni rezultat na teście, który musimy swojemu nauczycielowi przesłać? Jeśli nauczyciel będzie zadowolony, dopiero się wzniesiemy… i trzeba przyznać, jest niesamowicie wymagający…. bo w końcu to dokonuje się nasze wspólne dzieło a fundamenty pod tą złotą świątynię muszą być solidne… jak nie będą, to zawali się nasz wspólny dom. Dlatego to jest okres ciężkiej pracy, naszej wspólnej, w procesie wznoszenia naszej duszy, rozciągania naszej wspólnej świadomości do wyższych wymiarów. Wówczas i nasza istota staje się lżejsza i nasze wibracje ciągle wzrastają… ale nie widać na tej drodze końca. To nie dostęp do jakiejś ilości światła i można sobie jechać na wakacje. Przed tym procesem nie można uciec, nie można go przerwać, jeśli chcemy się wznieść. Wprzódy musimy wybudować swoją osobistą gwiazdę, która pomoże nam osiągnąć Wyższą Jaźń, i uzyskać dostęp do ciała świetlistego, czyli swojej własnej złotej świątyni. To jest bardzo ważny początek, ale ta praca przyprawi człowieka nie o jeden zawrót i ból głowy… i to nie tylko w przenośni.
MerKaBa. Nasze całe życie odnosi się do sekretnej geometrii. Rozpoczyna się od kropki i powoli rozrasta się w potężne i wielowymiarowe formy życia. Geometria zajmuje się punktami, liniami, kształtami i przestrzenią. A w przyrodzie występuje także święta geometria, pewne wzory geometryczne, występujące w przyrodzie mają duchowe znaczenie. Święta geometria jest dowodem stworzenia, ma matematyczny i geometryczny charakter, czyli reprezentuje architekturę Wszechświata. Objawiają się nie tylko jako matematyczne prawo i zasady, które obserwujemy w naturze: w skałach, roślinach, zwierzętach i człowieku. Bardzo dużo figur i liczb ma znaczenie duchowe i mistyczne Mistycy świętą geometrię uważają, jako geometrię świadomości, a geometryczne kształty służą do osobistej przemiany, która w swoim czasie doprowadza człowieka do nieskończoności i wieczności.
Od początku moich mistycznych doświadczeń miałam dziwne wizje a raczej nauki. Objawiały mi się różne motywy kwiatów, mniej lub bardziej skomplikowane w budowie, a na nie miałam nakładane linie siatek, które pokazywały mi określony geometryczny kształt… widziałam jakby 2 formy: jedną materialną i niematerialną, a tak naprawdę, był do ten sam wzór, jakby projekt architektoniczny i gotowa forma razem spleciona. Podobnie było z człowiekiem i poszczególnymi jego częściami. Jakże byłam zaskoczona, kiedy patrzyłam na taką niematerialną stopą człowieka. Wyglądała jak na desce architekta… a następnie cały ten rysunkowy mechanizm był wprowadzany w ruch. Z początku były łączone proste punkty. Prowadzone linie nadawały wszystkiemu kształtu. Była to taka anatomiczna mapa a później, jakby ktoś pociągał to wszystko za sznurki. … i wszystko ożywało, łączyły się te elementy, niezależnie czy to były kwiaty, zwierzęta czy człowiek, mniej czy bardziej zaawansowane ale zaczęły tworzyć jedność.
W stworzeniu bardzo ważna jest Kostka Metatrona, która zawiera wszystkie kształty geometryczne występujące w całym stworzeniu. Są to tzw. Bryły Platońskie: piramidy, sześciany, ośmiościany, dwunastościany, dwudziestościany, są kojarzone z 5 żywiołami. Stare legendy mówią, że Archanioł Metatron, który jest również Strażnikiem Ziemi, stworzył sześcian swojej duszy a ona reprezentuje wszystkie geometryczne kształty, i jest silnie powiązana ze świętą geometrią. Można sobie tylko wyobrazić, jak potężna jest wysoko rozbudzona dusza. Termin geometria pochodzi od greckich słów: geos i metron, które dokładnie oznaczają: ziemia i mierzyć. Święta geometria mierzy kształty, czyli daną przestrzeń w przyrodzie, która ma swój kształt, i wszystko obliczane jest za pomocą wzorów matematycznych. Każdy projekt w przyrodzie ma swoje podłoże. Człowiek naśladuje kształty w naturze: kwiaty, rośliny, spirale ślimaków i inne formy życia, i w ten sposób odkrywa tajemnicę Stworzenia. Ale i te małe formy skądś się wzięły na Ziemi? Ktoś im dał swój początek. Głównym Architektem tego stworzenia jest Bóg.
Kostka Metatrona składa się z 13 okręgów połączonych prostymi liniami od środka każdego okręgu. W środku jest centralny okrąg otoczony sześcioma kręgami. Kształtem przypomina kwiat a z niego wychodzi kolejny zestaw sześciu kręgów. Samo połączenie linii tworzy różne kształty, o których mówi się, że są podstawą każdego projektu we Wszechświecie. Dzięki Kostce Metatrona możemy zobaczyć i lepiej zrozumieć, jak wszystkie rzeczy połączone są ze sobą, nawet te małe, wydawałoby się nie istotne. Ale jak widać jest to doskonała mapa, gdzie wszystko jest uwzględnione, całe Stworzenie a 5 żywiołów jest tym głównym budulcem… a Archanioł Metatron jest Strażnikiem wszystkich tych niebiańskich tajemnic i zdolny jest do przyciągania pozytywnych sił i rozpraszania negatywnych energii. Toteż obecnie ma swoje odpowiednie znaczenie, kiedy ludzkość budzi się na Ziemi. Archanioł Metatron jest uważany za symbol równowagi i harmonii.
Drzewo Życia, w duchowości jest bardzo ważne, jeden z najświętszych symboli, reprezentuje duchową przemianę, siłę, wzrost i płodność. W świętej geometrii drzewo życia jest przedstawione za pomocą 10 okręgów, zwanych Sefirot, połączonych 22 słupkami (liniami). Drzewo życia reprezentuje naszą jedność ze Wszechświatem, zarazem jest mapą naszej świętej ścieżki. Tworzymy sami zarówno mapę i drzewo, to my nadajemy mu kształtu i charakteru.
W świętej geometrii bardzo ważny jest, niby prosty symbol dwóch identycznych kół, które nakładają się na siebie, tworząc między sobą środek podobny do migdałka. Jest to połączenie przeciwieństw lub para, zwana Vesica Piscis…. Pierwsza święta forma geometryczna, która wylania się z procesu tworzenia. Dosłownie tłumaczy się nazwę z języka łacińskiego jako „Naczynie ryby”. W świętej geometrii linie proste to męskie, a krzywe, np. koła to żeńskie energie i jak dobrze pomyślimy, zobaczymy, ma to również odzwierciedlenie w budowie naszych ciał. Kiedy do energii żeńskiej dodamy energię męską, nagle odkrywamy trzeci strumień energii, w dziele stworzenia jest dziecko. Stąd mamy świętą trójcę. Prawdziwa moc jest ukryta w świadomym umyśle, lecz jeśli chcemy aby była widoczna, musimy dodać kilka linii (energia męska). Vesica Piscis jest bardzo ważnym miejscem w stworzeniu Wszechświata, toteż dobrze byłoby lepiej się przyjrzeć temu miejscu stworzenia. Kiedy więc dodajemy męską energię do żeńskiej odkrywamy coś nowego, w matematyce numer 3, która ciągnie się w nieskończoność za przecinkiem, bez powtarzającego się wzoru.
Święty geometryczny symbol, wzór życia na Ziemi, 2 okręgi, które reprezentują Ziemię i Niebo (lub ciało i duszę), energię żeńską i męską, 2 przeciwstawne energie, które przyciągają się do siebie i zazębiają się w większym okręgu, reprezentują całość istnienia, twórczą moc, która budzi się, właśnie przez nakładanie się, czyli tworzy Mandorlę, która okazuje się być podstawową matrycą całego życia na Ziemi. Mandorla przypomina swoim wyglądem srom (Yoni). Yoni oznacza wysoki ładunek energetyczny i święte przejście (portal), dotyczy to ciała materii. To jest moment kiedy dusza materializuje się w świecie materialnym. Dopiero teraz można poznać prawdziwą moc Vesica Piscis Jej moc została wykorzystana. Podobno ten symbol był już wyryty na Arce Przymierza. Dlaczego warto poświęcić mu więcej czasu, ponieważ pokazuje głębsze prawdy i jest przebłyskiem większych tajemnic kosmosu. To w tym miejscu otrzymujemy już większy wgląd w jaki sposób zakorzeniają się w naszych fizycznych ciałach dusze z kosmosu. Powiązanie tego kształtu (migdała), również dziwnie się splata z Jezusem Chrystusem i nowym życiem, często spotykamy wokół Niego Mandorlę — światło, które Go otacza… a drzewo migdałowe jest symbolem nowego życia, w Grecji już w połowie stycznia, jako pierwsze zakwita i jest dla Greków zwiastunem nowego życia. I jakże dziwnie jest spleciona z drzewem migdałowym laska Aarona, która zakwitła i nadała tej lasce takiej ważności. Jest też piękna legenda, że Matka Jezusa dostała gałązki drzewa migdałowego od Św. Józefa, a te wkrótce pokryły się pięknymi kwiatami. Właśnie ta zakwitnięta gałąź sprawiła, że to on został wybrany na jej męża. Mandorla otacza także Jezusa Chrystusa podczas przemienienia i wniebowstąpienia. Wyraźnie pokazuje nam ludziom etapy naszego ziemskiego życia. Narodzenie, przemienienie, wniebowstąpienie. To jest przewodnik po życiu duchowym człowieka.
Takie liczby fundamentalne, jakie znajdujemy w Vesica Piscis, mają znaczenie dla tworzenia wszystkich form. Można tu znaleźć następujące liczby: 2, 3, 5.
— Liczba 2 — dualność,
— Liczba 3 — Mandorla, czyli po włosku: migdałek (środkowa część Vesica Piscis), reprezentujący unię.
— Liczba 5 — Pentagon (Pentada). 5 ma związek z projektowaniem naszego ciała. Zostaliśmy zaprojektowani na liczbach, matematyce i jest to widoczne w Bożym Stworzeniu. Boskie proporcje pojawiają się w kształtach, literach, wzorach… a wszystko się bierze z symbolu 0 (zero), oznaczające nic. Podzielone na 2 części przez symbol 1, i wygląda na to, że z symbolu 0 (zero) wszystko się wzięło. Nic tu nie wydarzyło się przypadkiem.
Innym ważnym elementem jest dłoń Hamesa. W religii żydowskiej i islamskiej amulet w kształcie dłoni był noszony by się chronić przed złem. Hemes odnosi się do 5 palców i ma różne znaczenie, w zależności jak jest stosowany.
Natomiast 2 zachodzące na siebie trójkąty, to jest Hexogram, sześcioramienna Gwiazda Dawida, związany jest z czakrą serca.
Nie było by życia bez ziarna życia, który się rozwija dając kwiat życia a później jego owoc. Kwiat życia składa się z 19 równoramiennych, nakładających się na siebie okręgów. Znany jest od dawna, widoczny szczególnie w świątyniach na całym świecie, począwszy od Egiptu, Chin i można go spotkać we wszystkich kulturach, postrzegany jest jako element świętej geometrii. Nasienie życia, jego kwiat i owoc śmiało można powiedzieć, że są symbolem duchowego wzrostu i przebudzenia człowieka. Jeśli już jesteśmy przy przebudzeniu, następnym elementem, który reprezentuje ścieżkę do oświecenia jest indyjska Yantra, zawierająca 9 zazębiających się trójkątów.
Dwudziestościan składający się z 20 trójkątów, związany jest z elementem wody… energią emocjonalną i twórczą. Przypomina człowiekowi jak płynąć z prądem życia i ufać Wszechświatowi.
Podróż do oświecenia to również labirynt, związany jest ze złotą proporcją, ale nie wolno nam się w nim zagubić.
A teraz wystarczy zaobserwować nasze otoczenie i zobaczyć, ile takich geometrycznych form występuje obok nas. W dodatku istnieje ścisły związek pomiędzy tymi formami i nami istotami żywymi. Na całym świecie mamy budowle oparte na tych podstawowych wzorach utworzonych przez piasek, skalę, i inne elementy a nawet wodę… kiedy są ułożone według harmonii tworzą harmoniczną strukturę i nie są do obalenia.
Święta geometria, jak można szybko zauważyć, oparta jest na symetrii, ale także na asymetrii i jak widać kiedy są odpowiednio zrównoważone i sharmonizowane, nic się tam nie rozleci. A nawet asymetria jest uważana za bliższą naturze i naturalnemu porządkowi, np. cyfra 3 symbolizuje ziemię, Świętą Trójcę, dlatego często widzimy nieparzyste liczby różnych elementów, które mają duchowy aspekt życia.
Ważną strukturą geometryczną jest kwadrat w kole, który reprezentuje cały Wszechświat i tak naprawdę całe nasze życie. Podobnie jest z muzyką, która zawsze wpływa na naszą świadomość i stan naszej energii, jaka jest tworzona w harmonii. Muzyka musi być oparta na harmonicznych kwintach… co pociąga za sobą taniec, który też jest geometrycznym przepływem energii… lecz nic tu nie dzieje się przypadkiem.
Czy zdajesz sobie sprawę, że swoimi przekonaniami nadajesz siłę i znaczenie symbolom? A święta Geometria to Architektura Kosmosu. Poznajesz wzorce leżące u podstaw wszystkiego w stworzeniu, od największych galaktyk, kiedy je obserwujesz patrząc na niebo i wszystkie gwiazdy i wchodzisz coraz mocniej w siebie, do najmniejszej cząstki DNA, i przepływu w niej energii. Przychodzi taki czas, że ten rodzaj prawdy i wiedza dociera do nas. Widzimy rzeczy i odkrywamy ich rolę i zaczynamy nawet rozumieć pustkę, nicość… i jak z tej pustki, nicości rośniemy w nieskończoność. Paradoks polega na tym, że bez czasu nie ma też początku… nie ma też końca. To czas nakłada daną formę w jakąś obręcz życia. Tylko dzięki czasowi możemy je opisać, zdefiniować. Obręcz życia to koło, mniejsze czy większe, zależy, co zostanie w niego włożone, uwzględnione, a co nie.
I my jako „człowiek” jesteśmy takim okręgiem, który jest naszym Jestestwem. Rodzimy się z 2 takich maleńkich okręgów, łączących się w idealnej równowadze, jedną nicią dwa serca. Jest to początek Bliźniaczych Płomieni, 2 bieguny, aby przyjąć 2 ciała, ale zawsze połączone w duszy. Jest to święta geometria, mostowy portal — Vesica Pisces, inaczej tłumacząc, jest to portal narodzin, pomost między duchem i materią, nieskończoną pustką i wszelką naturą.
Święta geometria jest obserwowana w naturze: kształty, kolorowe fraktale, powtarzające się wzory i proporcje, to nasza geometryczna świadomość. Patrząc na to wszystko swoimi oczami, możemy widzieć, rozumieć a nawet słyszeć… zdajemy sobie sprawę, gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy, uczymy się tworzyć równowagę między energią żeńską i męską. Rozumiemy już, że żeńskie i męskie energie nie odnoszą się do energii seksualnej. To są nasze strony mózgu wraz z ich energiami. Z jednej strony żeńska; namiętna, kreatywna, zakrzywiona i emocjonalna, która w tej postaci rezonuje z prawą stroną mózgu. Energia żeńska to całość, męska to część. Energia żeńska podąża ścieżka spirali po krzywej. Męska energia podąża bezpośrednio ścieżka od punktu do punktu. Ale obie są widoczne w spirali Fibonacciego, która jest przykładem świętej geometrii. Jak widać to wielka filozofia i mistyczny strumień wiedzy, który porusza świadomością. Ta wiedza była zbyt długo ukrywana. Nadchodzi czas aby wyszła na jaw i mogła być zrozumiana przez wszystkich. W tym miejscu musimy również zrozumieć, co to jest ezoteryka, znaczy — to co jest ukryte i tkwi w jednostce, w tym Jestestwie ograniczonym okręgiem. Mamy także drugi termin, okultyzm, znaczy — to co jest ukryte przed wzrokiem.
Ezoteryka próbuje wyjaśnić symbolikę, wiedzę, różne ważne jej pojęcia, pokazuje podobieństwa między tradycjami w celu zrozumienia życia. Nie ma nic wspólnego z naukami New Age, i nie wolno się tej nauki bać. Tylko dzięki niej w pełni zrozumiemy własną naturę. Inaczej ma się sprawa, kiedy się nakłada na nas szkodliwe ograniczenia i manipulacje, które nie chcą rozszerzać naszej wiedzy, zrozumienia, trzymani jesteśmy w okręgu 5 podstawowych ludzkich zmysłów. I to ma być cały nasz świat, nasze Jestestwo. To wąska przestrzeń naszej świadomości. Nawet nasze modlitwy potrafią być sterowane… i być mroczne. Brak w nich impulsu na dalsze życie i ograniczona jest nasza świadomość.
Podobnie jak świętą geometrię, mamy także świętą matematykę. Opiera się na doświadczeniu samoświadomości i samozapoznania, odkrywania życia i Źródła rzeczywistości, i połączenia wszystkich rzeczy. Człowiek ta droga, budzi wewnętrzną mądrość, wiedzę, nikt go nie skrzywia na jego ścieżce. Święta geometria i święta matematyka są ścieżkami do nieskończonego kosmosu. A to jest ścieżka do naszego wewnętrznego Ja. Już Sokrates mówił o roli geometrii i zwróceniu duszy do wewnątrz, do jej pierwotnego zapamiętanego stanu. Wszystko jest w nas zakodowane, trzeba tylko umieć tą wiedzę i mądrość odkurzyć. Nasz wewnętrzna nauka jest jedną z bram, przez którą przechodzimy do poznania istoty duszy, która jest korzeniem wszelkiej wiedzy. To co odkrywamy w sobie jest lustrem Wszechświata i jako takie jest ponadczasowe. Za pomocą świętych symboli, świętej geometrii, matematyki, kolorowych fraktali stwarzamy mosty między materią i duchem, między światem i Bogiem, między Ziemią i Niebem. Odnawiamy naszą pamięć komórkową.
Wszystkie działania to odrębne wzory, świadomość… kiedy się budzimy, jesteśmy zalewani symbolami, fraktalami o różnych kolorowych kształtach, symetrycznych i asymetrycznych, które nam pokazują, w którym jesteśmy miejscu. Jest to uniwersalny gwiezdny język światła, oparty na naszej wewnętrznej naturze. Ta energia nieustannie w nas wiruje i tworzy nowe wzory, jest to już energia transformacji, przemieszcza się falami z miejsca na miejsce. Fale powstają w wyniku wibracji i drgania, i w ten sposób jest tworzona świadomość. Kiedy ten okres transformacji zaczyna się w nas, będziemy bardzo podekscytowani, ponieważ trudno w świecie zewnętrznym znaleźć takie formy, tak w kształcie jak i w kolorach. To niesamowity świat. Śmiało mogę go nazwać cudowną bajką, z której nie można wyjść.
Czemu tyle piszę na ten temat? Wszystkie nasze ludzkie ciała rozwijają się od jednej do dwóch jednostek, następnie do czterech, ośmiu pierwotnych komórek… itd. Powoli wszyscy musimy zrozumieć tą wiedzę, która jest w nas ukryta, ponieważ, nic co ludzkie nie jest nam obce, i musimy przypomnieć sobie — skąd się wzięliśmy tutaj na tym globie i we Wszechświecie. Święta geometria zaczyna się od punktu, niczym kropka, który następnie otoczona jest kołem (jednostka, nr1). To jest ziarno, które rozszerzamy i wkrótce wypełni to koło, które się rozdzieli… okrąg stworzy własny obraz, jakby cień siebie, ale będą z sobą połączone między tymi światami: duchowym i materialnym, jakby drzwiami, czyli portalem narodzenia. Portal jest już trzecią jednostką, tworzy się nowe, a liczba 3, jest liczbą boską, podobnie jak trójkąt, który się z tego stworzy. Następnie powstanie nowa jednostka, jako 4 i dopełnienie 2 par. Tworzy się idealny kwadrat, czyli powstają 2 równoboczne trójkąty w jednostce Vesica Piscis. I tak krok po kroku tworzy się nowe życie, nie tylko oparte na sekretnej geometrii, również na sekretnej matematyce, mamy tu replikacje liczb, i dalszą podróż przed siebie w nieskończoność.
Święta matematyka
— Cyfra 1 — jednostka (Monada)
— Cyfra 2 — para, polaryzacja
— Cyfra 3 — boska esencja
— Cyfra 4 — materialna esencja.
Pamiętajmy, jesteśmy pomnażani przez Wszechświat za pomocą geometrycznych kształtów i cyfr. Musimy to wiedzieć, Wszechświat ma naturę równoważnia wszystkich rzeczy w naturze, co ma na celu odzyskanie kontaktu z duchem, i doprowadzenie do oświecenia. Oczywiście, dzieje się to we właściwym czasie, kiedy jesteśmy do tego gotowi. Boska mądrość używa do tego odpowiednich kształtów, takich jak święta geometria, matematyka, numerologia, a w naszej podróży już świat łączy naszą naturę z boskością… i tu znowu rozpocznie swoją kreację energia trójkątów, będzie budzić się MerKaBa, wielki symbol świętej geometrii. A ten symbol wymaga dużego zrozumienia i dlatego poczyniłam na początku tyle wywodów, aby dobrze zrozumieć, czym jest MerKaBa, skąd się bierze, i co sprawia, że ten symbol jest tak bardzo ważny i tak potężny w naszym rozwoju duchowym, szczególnie obecnie w dobie Wniebowstąpienia.
MerKaBa to już bardzo potężna i złożona formacja światła. Widzieliśmy wcześniej, że już się rodziło w zalążku Vesica Piscis, wprzódy jako 1 trójkąt, następnie został stworzony drugi i stworzyła się nowa geometryczna forma czworościanu, w której mieszczą się 2 trójkąty. Jeden ma charakter materialny a drugi duchowy. W czworościanie wyglądają, jak 2 piramidy, które się łączą symetrycznie, lecz każdy z nich obraca się w przeciwnym kierunku, tworząc idealną synchroniczność. Ale na tym etapie mamy jeszcze daleką drogę do pełnej struktury MerKaBa.
Czym jest MerKaBa? Jest to już zaawansowana forma światła wokół nas. Forma gwiazdowa, złożona z dwóch czterościanów, które mają tą samą oś pionową (rozłożoną na krzyżu równoramiennym). Mają ten sam środek ale są skierowane w przeciwnych kierunkach, tworząc gwiazdę MerKaBa, aby człowiek mógł ją prawidłowo wykorzystać w swoim dalszym rozwoju duchowym. MerKaBa łączy światło i ciemność, żeńską i męską energię, świat materialny i duchowy.
Co jest ważne, kształt czworościanów piramid reprezentują elementy ognia i są związane z zapaleniem naszego wewnętrznego ogniska lub światła życia… od tego się zaczyna głęboka podróż do nas samych. Czworościany są związane z Boską Wyższą Wiedzą, przynoszą nam wysoką świadomość i pomagają nam połączyć się ze Źródłem. Główny punkt czworościanu świętej geometrii MerKaBa przybliży nas do Boga lub Ducha, podczas, gdy punkt skierowany w dół łączy nas z materią (ziemią) i daje poczucie uziemienia.
Egipskie słowo MerKaBa, czyli Mer- światło, Ka — duch, Ba- ciało, na początku są to 2 trójkąty, łączące się w trzecim oku, tworząc diament. Jak już wiemy, MerKaBa jest przeciwbierznym polem światła, które wpływa jednocześnie na Ducha i ciało. Dwa połączone trójkąty połączą duszę i Boską Jaźń, która odtwarza nasze ciało świetliste. Jest to już żywe pole światła, które z czasem uległo zmniejszeniu, kiedy człowiek zwiększył swoją gęstość. Na początku energia pranicza lub żyjące światło wypełnione było cząstkami adamantynowymi Światła Stwórcy i przepływało przez szyszynkę, która znajduje się w środku mózgu. Światło adamentynu dostępne jest dla każdej duszy, która kiedykolwiek została stworzona; jednak istnieją pewne zasady, które odnoszą się do tego procesu, każda dusza musi sama przygotować swoje naczynie, podnosząc swoje wibracje do pewnego poziomu komórkowych częstotliwości, aby otrzymać te cząsteczki Bożego Światła. Jest jeszcze jeden warunek, tego naszego „odkupienia”, o którym należy wiedzieć i pamiętać — te cząsteczki muszą być aktywowane z twoją miłością. To nasza miłość jest źródłem tej Mocy a jednocześnie generatorem tych cząstek adamentynu ze Źródła Wszechświata.
My jako ludzkość jesteśmy w podroży, przechodzimy złożone zmiany, ale musimy odwiedzić wszystkie Miasta Światła, czyli centra czakr i nasze święte serce. Bóg ma dla nas Plan… a ty masz dzisiaj swój niepokojący proces i wiesz, że jest bardzo niewygodny, musisz zmierzyć się w wieloma wyzwaniami… ale musisz również wiedzieć, dostaliśmy się do tego miejsca, tego trójwymiarowego trójkąta przez całe tysiąclecia. Musieliśmy dojść do centrum naszego serca, czyli świętego Centrum Istnienia, które jest twoją komorą boskiego rdzenia diamentu. Na początku tej świetlistej budowli, mamy wokół siebie eteryczny trójwymiarowy wielki trójkąt egzystencji, który zawiera twój słup światła i krzyż materii…. które człowiek tworzy przez wieki. A ty musisz wiedzieć, cząsteczki adamentynowe boskiego światła, zawierają żywą energię zaprogramowaną do określonego Boskiego Planu. Musisz je tylko aktywować w swojej intencji miłości, która jest pokarmem dla duszy. I nie wolno się niczego bać, w takiej formie diabeł jej nie skruszy, choćby była bombardowana, nie wiadomo jakimi jego pomysłami. Tych granic nie będzie mógł pokonać i z całą pogardą dla nas, musi nam odpuścić. I nie daj się dzisiaj złapać na całe bogactwa tego świata. Ten skarb rozpłynie się w jednej chwili w powietrzu. To tylko forma energii, która w swoim czasie chociażby była z ołowiu i betonu będzie poddana recyklinkowi, rozpuści się na twoich oczach..
Mam wiele takich wizji… świat i rzeczy materialne rozpadają się na drobne kawałki… i budują się na nowo już w delikatniejsze formy światła. Toteż i nie przerażaj się, że twoja przyszłość będzie dla ciebie bolesna, nie ma duchowej transformacji bez materialnego upadku. Wchodząc w 5 wymiar, to wszystko zadziała inaczej niż my sobie wyobrażamy. Niestety, te wszystkie zniekształcenia, które stworzyliśmy nie mogą z nami iść do wyższego wymiaru. To ołowiane kule u naszych nóg. Musimy się wypełnić cząsteczkami adamentynu, poprzez wszystkie te procesy, które będą nas stopniowo przekształcać… transmutować wszelkie nasze zniekształcenia w każdym polu aury, i w naszym fizycznym naczyniu. Zmienią się wszystkie nasze organy a nawet ich kolory. Nic tam nie pozostanie z tej starej struktury. Ale nie smuć się, bo to wszystko, o co tak bardzo się troszczysz, nie jest doskonałe.
Wniebowstąpienie, to wielkie wyzwanie dla całej ludzkości i dla każdej pojedynczej jednostki, to trudne testy pełne boleści, to taka nasza osobista księga Hioba, czy się to komuś podoba czy nie. A my musimy z tym wyzwaniem stanąć twarzą w twarz… ale przyjdzie czas, pojawią się również cuda i błogosławieństwa… ból i cierpienie, to krytyczny krok w procesie wniebowstąpienia, szczególnie kiedy wywarzamy się w 4 wymiarze, już w 5 D musimy być gotowi. A my obecnie skaczemy z 3D do 5D i musimy wziąć głęboki oddech przed tym kwantowym skokiem. Ważne aby pozostać w centrum wymaganych dualności… jak ja mówię, wszystkie pionki na szachownicy ustawić na zielonej linii. Nasze czakry muszą być wszystkie zrównoważone na zielonym polu, czyli w komnacie serca. Jeśli tego nie zrobimy, będziemy ponownie wciągnięci w gęsty wzorzec energii, i nie otworzymy drzwi do naszych boskich wrót. Nie rozszerzymy mądrości, nie uwolnimy się od starych rzeczy. Kiedy już zmierzymy się z tym wszystkim, nasz Anioł będzie już na nas czekał w tym wielkim portalu, jak ja go nazwałam „Usta Boga” (kiedy otwiera się moje 3 oko widzę złote usta) i zobaczysz Jego wyciągniętą dłoń.
Moja wizja z 4 kwietnia 2020 roku… sobota, godzina 2:30 po południu.
Widzę niesamowitą przerażającą czerń… i nagle w tej otchłani zapala się potężny knot świecy… jakby w środku Ziemi. Widzę jakieś poprzeczne linie, punkty… nie wiem, co to jest? Pojawiają się i znikają… przez chwilę widzę piramidę w Gizie i chór dziewczynek ubranych w białe sukienki, mają na głowach białe wianki. Wyglądają jak dziewczynki przystępujące do Komunii… ale to są Anioły. I mam jakieś dziwne odczucie, że zaczęło się skanowanie Ziemi… włączono coś, co skanuje całą Ziemię, pojawiają się różne obrazy z różnych epok… widzę także rzeczy, których nie znam… a w tym czasie na Ziemię przedostaje się intensywne turkusowe światło, takiego odcieniu jeszcze nie widziałam… miesza się z królewskim niebieskim… znika, pojawiają się inne obrazy, nie nadążam za nimi, przesuwają się szybko i nie sposób wszystkich opisać. W międzyczasie 3 razy pojawił się złoty kolor, ale też w odcieniu nieznanym mi na Ziemi. W złotym kolorze zaczął przewiercać się kolor rubinowy, z początku nie umiałam uchwycić, jaki wzór tworzy, czym jest ten rubin… dopiero za 3 razem ujrzałam, jakby w złotej misie w kształcie muszli, pulsowało rubinowe żywe serce. Wszystko żyło. I nagle jakby to serce zmieniło się w ruch kosmicznej swastyki. To rubinowe serce nie miało nic wspólnego z naszym ludzkim, czy innym znanym mi ziemskim sercem. I nagle ukazała mi się piękna jasnoniebieska przestrzeń, jakby oświetlona światłem przypominającym pajęczynę, a na tym tle pojawił się potężny mężczyzna z dłuższymi blond włosami. Ubrany był w jasną niebieską szatę, przeprowadzał mnie przez… złote usta, jakie często widuję w swoich wizjach, podawał dłoń, wskazywał drogę. I nagle znika za nim pojawiło się piękne miasto… to miasto już widziałam, podczas mojej podróży astralnej, ale prawie 20 lat temu, kiedy zostałam przeniesiona do szmaragdowego zamku… znowu tu byłam, tym razem w tajemniczym mieście, w którym był ten zamek… wówczas miałam pokazany zamek, a miasto było jakby zakryte… ciągle byłam w niebieskiej przestrzeni… długi czas odszyfrowywałam — co to był za tajemniczy zamek? Myślałam również o tym tajemniczym mieście, który został wymazany z mojej pamięci, wówczas dostałam odpowiedź… będziesz wiedziała w swoim czasie, jeszcze go zobaczysz.
Czekałam na tą chwilę prawie 20 lat. Całkiem niedawno dowiedziałam się o nowych Miastach Świateł, które tworzą się na Ziemi i będą ważne w nadchodzącym Złotym Wieku. Mieszkaniec progu, twój Anioł, który czeka na ciebie u twoich drzwi, to Brama Boga i portal wtajemniczenia. Drzwi przeszłości zamykają się… a bramy przyszłości otwierają się coraz szybciej, czas pędzi jak szalony… a jeszcze ten proces jest przyśpieszy w miarę naszego wznoszenia… kiedy strach przestanie być tym głównym kontrolującym czynnikiem naszej świadomości. Aby ten portal przejść, należy mieć w sobie to nasionko pamięci, która znajduje się w twojej diamentowej komórce Rdzenia Boga. Już wiemy skąd to ziarenko się wzięło. To przez portal narodzin zostało posiane na ziemi i połączone z naszym świętym sercem, gdzie znajduje się atom nasionka białego ognia, naszych boskich rodziców Matki/Ojca, za pomocą tej nici, która łączy te 2 okręgi: boski i materii. Kiedy wejdziemy do Złotej Słonecznej Komnaty świętego serca, zostaniemy przemienieni, to jest Komunia z Bogiem. Najwyższy Stwórca promieniuje przez Wszechświat pełnym spektrum Boskiego Światła. To jest potężne czyste światło, filtruje czystą energię prze Centralne Słońce i każda iskra (ziarenko) stworzenia, będą miały dostęp do odpowiedniego poziomu Świadomości Stwórcy.
Rozdział 5
MerKiVa
— Ośmiościanowe Ciało Światła
Ileż się człowiek musi natrudzić
ile razy Ziemię obrócić
aby pękła na nim
jego gruba skorupa…
a ta musi pęknąć
aby weszło w niego
chociaż trochę światła…
i chmura musi pęknąć
aby Ziemia mogła ujrzeć
piękne złote słońce…
tak Ziemia jak i człowiek
muszą żyć w świetle…
inaczej nie odkryje
swojego świata duchowego
tak Ziemia jak i człowiek…
nie wyhodują w sobie
tego potężnego drzewa
które łączy Ziemię i Niebo.
Chcesz wznieść się wysoko, musisz otworzyć mądrość, piękno, a to wszystko znajdziesz w lekcjach życia, trzeba także umieć znaleźć azyl w odpoczynku i miłości, rozpoznać swoich towarzyszy losu, pomocników, sprzymierzeńców… i tych, którzy próbują nas ograć, związać naszego ducha. Istnieje wiele możliwości usunięcia naszych blokad. Wszyscy mamy tysiące żywiołów, każde życie czegoś nam dostarczyło a teraz musimy wykorzystać ten cały nasz potencjał i to wszystko zrównoważyć. W tym naszym osobistym świecie stopniowo przekształcić to wszystko, co stworzyliśmy w naszym ciele w tym naszym osobistym doświadczeniu w poprzednich wcieleniach; i to co piękne i spokojne, i to co wypełnione stresem.
W naszym procesie wznoszenia duchowego, kiedy zrównoważymy traumy, chaos, nasza dusza napędzana jest coraz bardziej obfitym światłem… i w tym czasie kiedy już myślimy, że jesteśmy wystarczająco oczyszczeni, że mamy zaledwie ten przysłowiowy krok do „Nieba”, zaczynamy ponownie cierpieć na nieprzyjemne objawy. Nie rozumiemy, co się znowu dzieje? To tylko następna warstwa naszego ciała astralnego… a kto by to pomyślał, że z tych naszych astralnych koszulek, sypie się aż tyle plew? Nie wystarczyło tylko odpuścić, wybaczyć, nie poddać się, trzeba było jeszcze nauczyć się codziennego umierania, każdego dnia doświadczałam symbolicznego umierania, które jest nierozłączną częścią transformacji. Bez symbolicznej śmierci nie ma tego procesu. Każdego dnia nasza transformacja jest dla nas drzwiami i oknami własnego domu, przejściem od jednego doświadczenia do drugiego, jesteśmy jak płynąca woda, ktoś otworzył naszą tamę wspomnień, żalów, cierpień, ktoś nieustannie przywołuje stare rzeczy, których już dawno nie ma … a jednak są… a człowiek brodzi po tym wszystkim jak w głębokiej wodzie i musi to zrozumieć:
— Po co to wszystko było? To dzięki tej powodzi wychodzę na swoją drabinę duchową… wyżej i wyżej… ale ja po kilkunastu latach tej mojej niezwykłej podróży już wiem, a nawet jestem tego pewna, że proces duchowego wzrostu, musi się rozwijać krok po kroku i jest realizowany ściśle z założeniem Planu Boskiego.
MerKiVa, podobnie jak MerKaBa służy człowiekowi w poszerzaniu jego świadomości i mocno pogłębia zrozumienie. To urządzenie, nasze jeszcze wyższe ciało świetliste działa już pod wpływem fizyki kwantowej. To jest już silna Brama Wymiarowa. Kiedy ten potężny strumień energii zacznie aktywację w ludzkich ciałach, znaczy — na Ziemię weszła długo oczekiwana Bogini, kończy się cykl Kali Yugi. Bogini wraca po długim czasie z wygnania.
Automatycznie strumień ludzkiej świadomości zostanie zjednoczony. Słup eterycznego Niebieskiego Światła umieszczonego w Galaktycznym Centralnym Słońcu przejdzie do środka Ziemi i zjednoczy ludzkość.
Doświadczamy końca galaktycznego wyrównania wielkiego cyklu. Wędrówka naszych dusz dobiega końca. Kończy się Pierwsza Misja Niebieskiego Promienia. To obecna ludzkość stworzy na Ziemi nową ewolucyjną oś czasu. Nasza ludzka sygnatura wibracji duszy, to kod świetlisty 444.
Istoty niebieskiego płomienia są niezwykle wrażliwe, wśród nich znajduje się Archanioł Michał, jako Niebieski Płomień, dodaje Mocy, wprowadza wyższą częstotliwość wibracji w nasze ciała i środowiska. Nie należy o tym zapominać. Nasze wyższe promienie z Galaktycznego Słońca mogą uderzyć na nas nagle, więc dobrze by było, by nasze ciała były mocniej zestrojone ze Źródłem. Jest to czas kiedy należy się mocniej skupić, przywołać do siebie Archanioła Michała, który dzierży w dłoni, jako instrument duchowy, Miecz Światła. To jest potężna energia i nie jest tak łatwo mu sprostać.
Archanioł Michał reprezentuje świadomość Mocy, która tworzy fundamentalną ludzką siłę życiową. Jest wykonawcą Boskiego Planu Ojca/Matki i jego bliźniaczego Płomienia, bliźniaczki Wiary.
Architektami tego Planu są również Melchizedekowie, to oni wprowadzają w nasze wyższe świetliste ciała MerKaBa z wyższych pól i na każdym poziomie. Zawsze byli wielowymiarowi. Dopasowują od pokoleń do Ziemi kody światła i mogą poprzez pole morfogeniczne wdrążyć nam zbiorową instrukcję świadomości. Każde pole jest zabezpieczone odpowiednimi kluczami w programach genetycznych i pozwala otrzymać właściwy kod genetyczny przez odpowiednią warstwę świadomości.
Drzewo życia jest strzeżone przez Strażników Chrystusa, pochodzą z linii Melchizedek. Wiele znawców kosmologii również twierdzi, że Chrystus jest Melchizedekiem.
Dzisiaj mamy ciągle mętne wyobrażenie:
— kim jest człowiek?
A proces, który wokół nas toczy się każdego dnia, pcha nas do fazy nowego rozwoju człowieka.
W krótce się także dowiesz:
— Kogo nosisz w sercu swoim.
Jesteś w podroży w towarzystwie innych twoich braci i sióstr… skoro jesteś w tym miejscu dokonałeś sporo pracy… nie daj się zwieść, nie zaprzepaść tego…
Otwórz bramy do magicznych wymiarów… zrób to w naturalny sposób.
To nadal jest czas naszej ciężkiej pracy. W procesie wznoszenia, kiedy stopniowo odrywamy się od przeszłych traum i rozwijamy własną świadomość do wyższych wymiarów, aby nasza istota stała się lżejsza, nasze wibracje coraz bardziej wzrastają i trzeba umieć je utrzymać… i nieustannie ściągamy z siebie te warstwy cebuli, jedna po drugiej, a te zadziwiająco ciągle rosną. To nie dostęp do jakiejś ilości światła i można sobie już jechać na wakacje. Przed tym procesem nie można uciec, nie można go przerwać, wprzódy musimy wybudować swoją gwiezdną drabinę, która pomoże nam osiągnąć Wyższą Jaźń i uzyskać dostęp do własnego ciała światła. Już początek bywa bardzo trudny, czyli przebudzenie Energii Kundalini, ponieważ to ta energia przeprawi człowieka na drugi brzeg, ale już na tym etapie przyprawi wielokrotnie o wielki zawrót głowy. A gdzie jeszcze ta nasza kryształowa gwiazda?
Wielu ludzi już to dobrze wie, MerKaBa, nie jest zbędnym tworem w procesie naszej transformacji. To dzięki temu pojazdowi światła, możemy dalej ewoluować. W roku 2000, parę tygodni po spontanicznym przebudzeniu Energii Kundalini, która spadła na moje ciało bardzo gwałtownie, jej energia zalała masywnie moje ciało niczym tsunami, przeżyłam multum różnych doświadczeń, ale wiele z nich rozszyfrowałam dopiero po latach. Wiele z nich również sprawiło, że byłam nawet mocno niespokojna a nawet przerażona, nie miał mi kto pomóc, nawet jak się ktoś taki pojawiał, okazywało się, że mnie jeszcze bardziej rozstrajał, toteż bawiłam się w obserwatora… pod hasłem — „niech się dzieje co chce, wola Boga”. I tak pozwoliłam spokojnie płynąć wszystkim tym falom, które odwiedzały moje ciało, a płynęły wówczas niezwykle intensywnie, i w zasadzie nic się w tym temacie nie zmieniło. Jedna fala za drugą, moje energie były mocno wzburzone, niczym ocean podczas silnego wiatru. W międzyczasie grzebałam w swojej podświadomości, przypominałam sobie różne wcześniejsze zdarzenia, niektóre z nich były nawet piękne… i tak małymi kroczkami szłam do przodu. Ale i przyłapałam się, ile różnych rzeczy, które obecnie są mi przydatne, stłumiłam głęboko w sobie, teraz warstwa za warstwą zrywałam pamięć i pojawiło się dużo strumieni myślowych, jakaś siła ciągnęła mnie w te stare miejsca, a wydawało się, że to tylko ruiny. A te strumienie płynęły jak słowa pisane na greckich starożytnych nagrobkach… jedno za drugim, nie było tam ani odstępów, ani przecinków ani kropek… i często miałam wielką łamigłówkę aby to wszystko odczytać.
Co zauważyłam, już w roku 2000 moje ciało stało się jakieś lekkie, nawet ważyłam się po kilka razy dziennie, waga była taka sama, a ciągle miałam wrażenie, że odbijam się od ziemi niczym piłka. Często wydawało mi się, że unoszę się w powietrzu, że mnie porywa jakaś wielka woda… nawet trzymałam się łózka i wołałam do syna, trzymaj mnie, bo gdzieś płynę, coś mnie zabiera… patrzył na mnie zdumiony, o co mi tak naprawdę chodzi? Nawet brał mnie za ręce i stał taki osłupiały i bezradny, ponieważ nie bardzo wiedział, co ma robić? Miałam wrażenie, że jestem wyższa niż poprzednio, i też wielokrotnie stawałam z miarką w rękach przy framudze drzwi, aby się zmierzyć… jednak kreska uparcie pojawiała się w tym samym miejscu. Wyraźnie jakaś siła ciągnęła mnie w kierunku nieba. Doświadczałam czegoś, czego nie rozumiałam, a to było tylko zawieszenie między dwoma światami… jeszcze dwie energie walczyły o moje terytorium. Ludzie przestawali mnie rozumieć, toteż musiałam coraz częściej milczeć. Następne co później przerabiałam, to silne zawroty głowy, potykałam się i nawet upadałam jak małe dziecko, i nie miałam pojęcia, co te wszystkie objawy oznaczały? A to już były symptomy budującego się ciała MerKaBa. Ten proces miał jeszcze potrwać długi czas i nie jeden raz wprowadził mnie w zdumienie… i rozpacz.
W procesie transformacji, kiedy po raz pierwszy spotykamy swojego Ducha, zamanifestuje się w nas mnóstwo dziwnych rzeczy… pięknych… bolesnych… i strasznych. Budzą się sny, wizje z przeszłości, spacerujemy po multum żywotach, pojawiają się jakieś ukryte talenty, teraz wychodzą na naszą drogę z ciemności i chaosu, absorbują sobą naszą uwagę, właśnie teraz kiedy już błyskamy innym światłem, zaczynamy wiele rzeczy inaczej widzieć. To archonci otwierają nam te drzwi pamięci i wypuszczają na wolność wszystkie lęki i strachy i nie jeden horror tam się znajdzie. Co było już zapomniane, na nowo pokazuje swoje oblicze… i ciężko nam zrozumieć, skąd to się wszystko bierze? Archonci podsuwają dużo talentów a raczej siddhi, aby nas zatrzymać w tym samym miejscu, ponieważ te jak sidła spychają nas na inne ścieżki życia. I nie sposób tu nie napisać kilka zdań o siddhi, które ponownie kradną nam nasz duchowy rozwój.
Moce siddhi kontrolują sześć zmysłów. J. Krisnamurti (indyjski guru) ostrzegał przed praktykami siddhi. Podobnie pisała H.P. Bławacki. Oboje przestrzegali, jak groźne jest rozwijanie psychicznych sił siddhi lub iddhi (jeszcze inna nazwa). Określali je jako iluzje, które zmieniają moce umysłowe. Bławacki podkreślała, że jasnowidzenie, jasnosłyszenie, lewitacja ....itd, dla adepta kroczącego prawdziwie ścieżką duchową, nie są ważne a nawet niebezpieczne. Bardziej ważna od ciała jest dusza. Na świecie coraz więcej ludzi praktykuje siddhi yogę. Uczniowie uczą się jak kontrolować zewnętrzny świat poprzez wewnętrzne zmysły. Kontrolując zewnętrzny świat sięgają dalej, kontrolują świat ludzi. Niebezpieczeństwo praktyk siddhi — yogi, tkwi w tym, że większość ludzi utożsamia siddhi z samorealizacją i wiedzą łączenia się z Bogiem. Prawdą jest, że część siddhi jest pozytywna. Należy dobrze umieć rozpoznać pozytywny biegun. Wybierając praktyki yogi, dynamicznych medytacji i innych nie znanych sobie technik, można nabawić się zupełnie nieoczekiwanych konsekwencji. Ćwiczenia siddhi — yogi podnoszą pola świadomości i zewnętrzną manifestację wielkich mocy, zanim osoba stanie się stabilna, wyzwalają niskie poziomy podświadomości, wzmacniają ego. W tej grupie dużo studentów zaczyna dla własnej satysfakcji uprawiać magię. Jeśli człowiek użyje mocy Bożych w niewłaściwym kierunku, natychmiast zatrzymuje swój osobisty rozwój duchowy. Kiedy ego staje się mocniejsze, studenci zapominają, że mają w swoim życiu do wykonania coś bardziej cenniejszego i zaczynają manipulować zewnętrznym światem aby czerpać własne korzyści.
Krishnamurti wzrastał w okultyzmie. Był czas, że był nim bardzo zafascynowany i mocno się rozwijał na tym polu. Przyszedł dzień kiedy zrozumiał potężną różnicę między prawdziwym rozwojem duchowym i supernaturalnymi mocami, (znane też pod nazwą ilusionbody — mayavirupa). J. Krisnamurti żył w latach 1895 — 1986. Poznał prawdziwe zjawisko jasnowidzenia, którego sam doświadczał i ogłaszał, że nie jest najważniejsze dla człowieka wspinającego się do Boga. Jego nauki wskazywały inne drogi — spojrzenie na prawdę i oderwanie ducha od materii. Jasnowidzenie i okultystyczne moce potrafią doprowadzić do potężnych zakłóceń pola duchowej wrażliwości. Używanie wszystkich form siddhi, takich jak: lewitowanie, czynienie siebie niewidzialnym, materializowanie obiektów, nadnaturalne siły, wbijanie w ciało ostrych narzędzi… nie należy rozwijać. Prawdziwy Mistrz nie jest nimi zainteresowany.
J. Krisnamurti mówił:
"...Prawdziwie Boski człowiek zauważy różnicę i wybierze właściwy kierunek. Ważniejsze będą dla niego wolność i wzrost w wyższą egzystencję. Supernaturalne moce są psychicznymi wrogami człowieka, który staje się ich niewolnikiem…”
Następnym tematem, o, który był często pytany, było — przebudzenie Kundalini. Najczęściej to pytanie zadawały osoby, które zgłaszały swoje przebudzenie za pomocą ćwiczeń. A on pytał swoich rozmówców wprost:
"...Czy ty naprawdę wiesz, co to jest Kundalini?
I odpowiadał: