Podziękowanie
Składam serdeczne podziękowania, Wam drodzy czytelnicy. Z całego serca dziękuję, za to, że czytacie moje książki i robicie to legalnie. Dziękuję Wam, za każde dobre słowo skierowane do mnie. Dodają mi one motywacji do dalszego pisania, bo wiem, że mam dla kogo. W świecie ciągłej rywalizacji i zazdrości nawet najmniejszy gest ze strony czytelnika, ma dla autora wielkie znaczenie.
Dziękuję wydawnictwu Ridero, za możliwość kolejnej współpracy oraz za pracę jaką zespół wydawniczy, włożył w wydanie mojej kolejnej powieści „Zlecenie 999 #królowa_serc”.
Z całego serduszka dziękuję Panu Edwardowi za redakcje każdej mojej powieści.
Chciałabym, także podziękować́ mojemu mężowi, mojej mamie, za wsparcie… jak zawsze oni pierwsi czytali losy Eduarda, Daniela i Przemka.
Dziękuję również całej mojej bliskiej rodzinie, za wsparcie i wiarę we mnie. Za wszystkie dobre słowa skierowane w moją stronę̨, kiedy już̇ traciłam nadzieję. Wy zawsze byliście przy mnie, motywując mnie dalej do działania.
Z całego serca dziękuję̨ moim wspaniałym patronom i recenzentom, bez Was i wiary w moje dzieła, nie dałabym rady tworzyć dalej.
Dziękuję Wam wszystkim, że wspólnie mogliśmy przeżywać historię zawartą w serii „Zlecenie999” i przyjęliście ją w tak pozytywny sposób, mimo że nigdy nie była „idealną” cegiełką ;)
Wstęp
Zawsze byłem, jestem i będę jego cieniem. Wierny sługa wielkiego pana. Moja niechęć wobec niego nieustannie toczy walkę z przyjaźnią, jaką go darzę. Zawsze byłem przy nim, a on przy mnie. Czasem nie mogę zrozumieć sam siebie. Chcę nas uwolnić od zła tego świata, ale on wciąż usilnie się go trzyma… choć bez wątpienia mogę stwierdzić, że to ona go w nim trzyma. Ta, która sprowadziła go w najgorszą otchłań zimna i rozpaczy, która potrafi omotać i zniszczyć każdego z nas… Zmieniła mojego przyjaciela w bezwzględnego potwora, a raczej demona.
***
Wyszedłem z rezydencji i spostrzegłem Eduarda.
— To, gdzie ruszamy, szefie? — spytałem, choć odpowiedź nasuwała się sama. Eduardo spojrzał na mnie i poprawił kołnierz skórzanej kurtki:
— Jak to, gdzie?! Do „Carmelity”!
Zatrzymując się przed jego limuzyną skomentowałem:
— To jeszcze nie wybiłeś sobie tej dupy z głowy?
Eduardo nerwowo nacisnął pilota i otworzył samochód.
— A w ryj chcesz?! — wrzasnął i wsiadł. Pokręciłem głową i także wsiadłem.
— Ja się tylko o ciebie martwię, przyjacielu. Kurwa, a ty od razu musisz… w ryj?!
— Ty się lepiej, kurwa, o siebie martw, przyjacielu — uśmiechnął się i odpalił silnik.
— Mendoza, ty zawsze musisz odwrócić kota ogonem.
— Weź, już nie pierdol, tylko pasy zapnij — puścił do mnie oko i ruszył z piskiem opon.
— Pierdoleni latynoscy macho z was — po cichu westchnąłem pod nosem i zapiąłem pas.
— A wy, Polacy, to niby takie aniołki? — zapytał i zacisnął nerwowo dłoń na kierownicy.
— Może nie aniołki, ale nie uganiamy się jak jacyś psychole za nieosiągalnymi dupami! Jeśli chcesz ją zerżnąć, to po prostu to zrób! A nie jakieś chore podchody robisz. Przypomnieć ci, jak było jedenaście lat temu?!
Eduardo uderzył pięścią w kierownicę wściekle:
— I po co, kurwa, znów ten powrót do przeszłości?!
— A, kurwa, po to, żebyś w końcu zmądrzał!!! — krzyknąłem.
— Miałem taki dobry humor i — oczywiście, jak zawsze mi go zjebałeś! Dzięki!!!
Uderzyłem ręką w kolano i zacząłem się śmiać, nie wiem, dlaczego.
— Jak zawsze do usług, szefie!
Eduardo posłał mi lodowate spojrzenie i dalej jechaliśmy w milczeniu.
***
Spojrzałem na zegarek, oparłem się o ścianę i westchnąłem.
Od dwóch godzin siedzę w tej cholernej restauracji i patrzę na niego. Eduardo wypił kolejną szklankę whisky, a jego wzrok nieustannie podąża za tą kelnerką. Jest niczym jej kopia, piękna blondynka o krągłym biuście. I ten uśmiech. Minęło tyle lat, a ja nadal mam go przed oczami. Często rozmyślam, dlaczego w jej duszy zapanował mrok i doprowadził do upadku królowej naszych serc.
Czemu ten pierdolony latynoski macho zawsze wybiera nieosiągalne laski i sprowadza na nie ból i cierpienie? Czy tę blondynkę czeka podobny los?
I znów wspomnienia nie pozwalają jej odejść…
11 lat wcześniej
Przemek — sierota
Siedziałem przy stoliku i wpatrywałem się w tańczące na parkiecie Hiszpanki. Ich piękne i ponętne ciała falowały w rytm muzyki, kusząc mnie każdym ruchem. Spojrzałem w bok i spostrzegłem szczupłą blondynkę. Stała przy barze, a może czekała na zamówienie. Przesunąłem wzrokiem po jej sylwetce. Przypominała porcelanową figurkę. Zerwałem się oszołomiony i podszedłem do niej tak blisko, że musnąłem nosem jej włosy. Zapach jaśminu podrażnił moje nozdrza. Zaciągnąłem się tym zapachem. Przez chwilę czułem się jak zahipnotyzowany tą wonią. Odwróciła się i odepchnęła mnie.
— Halo, kochasiu, uważaj, z kim tańczysz! — krzyknęła mi do ucha po polsku, aż mnie zamroczyło. Zadziorna i piękna, idealne połączenie dla mnie. Uśmiechnąłem się i oparłem o blat.
— Czyżby Polka? — zapytałem wpatrując się w nią.
— Nie, Rosjanka, ale chowana w Polsce — uśmiechnęła się i upiła łyk drinka.
— Chowana? — zaśmiałem się.
— Co cię w tym śmieszy? — zapytała marszcząc brwi.
— Rozumiem, że chowali cię z powodu twojej urody — odpowiedziałem bez namysłu. Położyła mi dłoń na ramieniu i roześmiała się.
— Dawno nie słyszałam tak słabego komplementu. Kiepski z ciebie podrywacz.
Nagle muzyka ucichła i wszyscy spojrzeli w stronę drzwi wejściowych. Wiedziałem już, kto się zbliża, zacisnąłem pięść i czekałem, aż wejdzie. Drzwi się otworzyły i kobiety zaczęły krzyczeć na widok największego ciacha w okolicy. Eduardo przesunął wzrokiem po całym klubie i dostrzegł mnie. Uśmiechnął się szeroko i kiwnął, abym podszedł. Moja Rosjanka wpatrywała się w niego bez mrugnięcia okiem. Zsunąłem jej dłoń z mojego ramienia. Spojrzała mi w oczy, widziałem w nich tylko fascynację moim przyjacielem.
— Kim jest ten przystojniak?
— To mój przyjaciel, ale jest zajęty — odpowiedziałem, tłumiąc narastająca we mnie zazdrość. Przyciągnąłem ją gwałtownie ku sobie i namiętnie pocałowałem. Oszołomiona odepchnęła mnie i krzyknęła:
— Co ty sobie wyobrażasz?! — Po chwili poczułem jej dłoń na policzku. Chwyciłem ją w pasie i wyszeptałem na ucho:
— Kochanie, teraz to ty zastanów się, z kim tańczysz.
Poczułem dumę z tego, co zrobiłem, a najbardziej, że to moje usta pierwsze poczuła na swoich. Przez tłum napalonych lasek przedarli się Eduardo i Daniel. Podeszli do nas, od razu przyglądając się jej z góry na dół. W tej jednej chwili uświadomiłem sobie, że o jej względy nie będę zabiegał sam, a właśnie rozpoczęła się o nie walka… Rosjanka spojrzała na naszą trójkę, lekko się uśmiechnęła i zniknęła w tłumie tańczonych ludzi. Przez chwilę poczułem, jakby czytała z moich oczu wszystkie myśli.
— Brachu, skąd ty ją wytrzasnąłeś? — zapytał Daniel. Eduardo drapał się w brodę i wpatrywał w tłum, gdzie zniknęła nasza porcelanowa piękność.
— Sama się napatoczyła — odpowiedziałem beznamiętnie i kiwnąłem na kelnera.
— Słucham pana, coś podać? — zapytał.
— Proszę trzy kolejki wódki — odpowiedziałem zgorzkniale. Kelner w sekundzie podał mi zamówienie. Wypiłem je szybciej niż on je przyniósł. Eduardo podszedł do mnie i złapał za rękę.
— Co ty odpierdalasz? Chcesz się najebać? — w jego oczach dostrzegłem gniew i żal.
— Może… — odpowiedziałem i kiwnąłem ponownie na kelnera.
— Przemku, zaczynam się o ciebie martwić, taki młody, a już alkoholik — z ironią powiedział Daniel. Kelner przyniósł kolejne trzy setki, ale nie zdążyłem ich wypić, bo Eduardo strącił je z blatu.
— On już nie będzie pił, a każdy, kto poda mu alkohol, będzie miał ze mną do czynienia — wrzasnął na kelnera. Ujął mnie za ramiona i potrząsnął.
— Przemek, brachu, co z tobą? Jutro mamy przerzut, zapomniałeś?
— Kurwa, przerzut i co z tego?! — krzyknąłem.
— A to, że jak jutro będziesz najebany, to może znów nie uda mi się wytłumaczyć cię przed ojcem — puścił mnie i uderzył pięścią w blat. Stałem chwilę w milczeniu i wpatrywałem się w niego. Wiedziałem, że jemu też nie jest łatwo, ale stara się wszystko ukryć, zgrywając kobieciarza i drania. Daniel podszedł do mnie i zapytał:
— Brachu, co się stało, że znów tak ciągniesz ten szajs i chlasz. Każdy z nas lubi się napić, ale ty ostatnio przeginasz. Co drugi dzień jesteś najebany lub naćpany.
— Kurwa, a ty zabiłeś ostatnio kogoś?! — wykrzyczałem mu prosto w twarz. — Mam dwadzieścia lat, a zabiłem tylu ludzi, że nie wiem już, kim jestem.
— Przemku, po pierwsze, uspokój się, do cholery! A po drugie — myślisz, że ja u swojego ojca mam sielankę? Siedzę w tym samym smrodzie, co ty i Eduardo!
Machnąłem ręką i wróciłem do stolika. Na stole stała butelka z ostatkami whisky, wypiłem ją jednym tchem. Eduardo z wściekłością patrzył na mnie, ruszył w moją stronę. Za nim szedł Daniel. Podszedł do mnie i przypieprzył mi z liścia. W tej jednej chwili zapomniałem, kim jest i oddałem mu. Zaczęliśmy się bić. Wszystkie oczy na sali skierowały się na nas. Daniel próbował nas rozdzielić, ale i on otrzymał cios, nie wiadomo, od którego z nas. Po piętnastu minutach usiedliśmy na środku sali i zaczęliśmy się śmiać. Eduardo wstał, podał nam obu rękę i powiedział:
— Mięczaki, i tak wiadomo, że znów ja wygrałem.
— Chciałbyś — zaśmiał się Daniel. Ja nie podzielałem ich entuzjazmu, dziś ta walka nie była dla mnie zabawą, bo wyczuwałem, że między nami z wiekiem narasta rywalizacja. Czasem zastanawiałem się, do czego może nas doprowadzić, miałem tylko nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia i że przesadzam. Wychowywaliśmy się razem, od kiedy pamiętam, zawsze wszystko robiliśmy razem. Nasza trójka była nierozłączna. Daniel i Eduardo starali się nie okazywać mi swojej wyższości, biednemu sierocie. Tego wieczoru, gdy ją zobaczyłem, poczułem się lepszy do nich. Wiedziałem, że pomoże mi w odnalezieniu siebie w tym zakłamanym i brutalnym świecie.
Rano, punktualnie o szóstej, stawiliśmy się w naszym magazynie niedaleko Barcelony. Czułem, że głowa mi pęka, ale starałem się, by Diego nie zauważył mojego wielkiego kaca. Czekaliśmy na naszych nowych kontrahentów w biznesie. Na parking podjechały dwa czarne busy i czarna limuzyna. Po chwili z busów wysiadło w sumie ośmiu uzbrojonych gangsterów. Nagle, ku naszemu zaskoczeniu, z limuzyny wysiadła piękna nieznajoma. Zakrztusiłem się, Eduardo uderzył mnie w plecy, a Daniel posłał mi wymowny uśmieszek. Nie mogłem oderwać od niej oczu. Ubrana była w seksowną kreację z czarnej skóry. Jej włosy powiewały na wietrze. Spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła. Diego zauważył to i przyjrzał mi się badawczo. Wzruszyłem ramionami. Weszliśmy wszyscy do magazynu. Diego przywitał naszą piękność — jak się okazało, córkę nowego klienta. Przełknąłem ślinę i poczułem żar wewnętrzny. Usiedliśmy przy stole, Diego przedstawił jej i innym zasady współpracy. Oparłem się o krzesło i wyobraziłem sobie, jak unoszę ją do góry, zdzieram z niej sukienkę i ostro rżnę na tym stole. Pochłaniałem ją wzrokiem raz po raz, w końcu i ona na mnie spojrzała. Spoglądała najpierw na stół, potem zerknęła na mnie i uśmiechnęła się. Czyżby nasze wyobrażenia się zbiegły i mieliśmy ochotę na to samo? Kątem oka zauważyłem minę Eduarda. Opierał się na zaciśniętej pięści i wpatrywał w nas z uporem. Jego wzrok nie zwiastował nic dobrego, zawsze, gdy mu coś nie pasuje, robi taką minę. Cały czas nasza trójka raz po raz spoglądała na piękną Tatianę. W jej zachowaniu zauważyłem zadowolenie. Kokietka mi się trafiła, ale podkręcało to jeszcze bardziej moją fascynację i chęć zdobycia jej tylko dla siebie. Po dokonaniu transakcji Diego zawołał mnie na bok. Zaskoczony podszedłem.
— Przemek, mam dla ciebie zadanie specjalne — podrapał się po brodzie i skierował wzrok na Tatianę.
— Jakie, szefie? — zaintrygowany zapytałem i również spojrzałem na nią. Stała odwrócona do nas tyłem, prezentując swoje kształty. W całym magazynie słychać było jej śmiech, opowiadała sprośne żarty Danielowi. Eduardo nadal siedział przy stole i wpatrywał się w nią. Był bardzo zamyślony, jego zachowanie mnie niepokoiło. Zawsze rozgadany i towarzyski, a teraz siedział cicho niczym mysz pod miotłą. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Diega:
— Tatiana jest córką mojego dobrego znajomego i teraz jednego z kluczowych klientów. Jesteś najbardziej trzeźwo myślący i odpowiedzialny z waszej z całej trójki — lekko się uśmiechnął. Przełknąłem ślinę na myśl, co by powiedział, wiedząc o moich ostatnich wybrykach.
— Szefie, zasłużyć na takie uznanie u ciebie to dla mnie zaszczyt — uśmiechnąłem się, ale czułem, jak po plecach spływa mi pot.
— Dobra, nie rozczulajmy się za bardzo. Powiem wprost, masz mieć na nią oko. Niech jej włos z głowy nie spadnie, póki jest u nas — powiedział wpatrując się we mnie lodowato.
— A jak długo szef będzie ją gościł? — zapytałem bez namysłu.
— Tyle, ile będzie chciała… — urwał zdanie i znów mi się przyjrzał. Nie musiał już nic więcej mówić, wszystko zrozumiałem. Podszedłem do Tatiany. Odwróciła się i ujęła moją dłoń. Poczułem, jak coś mi do niej wsunęła. Uśmiechnęła się i wyszła z magazynu. W dłoni trzymałem małą karteczkę z numerem telefonu. Zadowolony zacisnąłem ją i wyszedłem na zewnątrz. Zobaczyłem, jak odjeżdża i ręką daje znak, abym zadzwonił. Fala gorąca przebiegła moje ciało. Nagle poczułem klepnięcie w plecy. Odwróciłem się i zobaczyłem rozradowanego Daniela. Zaczął mi machać małą karteczką przed oczami.
— A co mi tu tak, kurwa, machasz?! — zapytałem poirytowany.
— I kto tu jest teraz macho? — odpowiedział Daniel.
— Macho, sraczo, co tam masz? — zapytałem ze złością.
— A co ty się tak spinasz? — spojrzał groźnie — Tatiana dała mi swój numer.
Zaniemówiłem, stałem przez chwilę w milczeniu, wpatrując się w jego dłoń. Podszedł do nas Eduardo.
— Co taka cisza? — zapytał przyglądając się naszym kwaśnym minom.
— Mamy problem… — odpowiedział Daniel.
— Kurwa… tylko nie mówcie, że zjebaliście coś z kolejną dostawą — wrzasnął Eduardo i złapał Daniela za koszulę.
— Weź, spierdalaj Latynos z tymi łapami! — krzyknął Daniel i odepchnął go. Musiałem zareagować, bo zaraz te dwa zjeby zaczęłyby się bić, jak to mają ostatnio w zwyczaju.
— Tatiana dała nam swój numer — powiedziałem z widocznym niesmakiem.
— To mamy problem, bo mi też dała — odpowiedział z błyskiem w oku Eduardo.
— To nieźle nas laska wykiwała — powiedział Daniel.
— Dlaczego od razu wykiwała? — gwałtownie krzyknąłem — może podoba się jej każdy z nas.
— A czy ona podoba się każdemu z nas? — zapytał Daniel. Zapadła cisza, żaden z nas nie chciał tego potwierdzić, a tym bardziej zaprzeczyć.
— Widać niezłe z nas ciacha, skoro taka laska chce nas mieć dla siebie — zadrwił Daniel. Eduardo posłał mu mroczne spojrzenie. Stałem i zaciskałem mocniej moją kartkę.
— Ja pierwszy ją poznałem i ja z ramienia Diega mam się nią opiekować i chronić, póki jest w Hiszpanii, tak więc sądzę, że nie ma co dalej wałkować tematu.
— Jak to? Ojciec tobie kazał się nią zajmować, nie mnie? — zapytał zaskoczony Eduardo.
Wzruszyłem ramionami i nie chcąc wdać się w sprzeczkę, ruszyłem do samochodu.
Wieczorem znów moje myśli krążyły wokół niej. Wyciągnąłem z kieszeni spodni karteczkę. Spojrzałem na nią, wyjąłem telefon i zacząłem wybijać numer, ale usłyszałem krzyki dochodzące z salonu. Zerwałem się i zatrzymałem przed drzwiami. Zajrzałem do środka i dostrzegłem Diega szarpiącego się z Eduardem. Z boku stała zapłakana Maria. Westchnąłem, miałem wyrzuty sumienia, że powiedziałem Eduardowi o zadaniu od Diega.
— Dlaczego nie potrafisz traktować mnie jak syna?! — krzyczał Eduardo.
— Syna? A kim niby jesteś?! Pierdolonym lalusiem, który zabawia się za moje pieniądze?!
— Twoim sługusem, a nie synem! Wielki pan Diego wychował sobie sługusa do czarnej roboty! A sługusom się płaci! — krzyknął Eduardo i odepchnął ojca.
— Eduardo, to twój ojciec — szlochała Maria.
— Ojciec? Chyba szef… — wybiegł z salonu drugim wyjściem.
— Wracaj, pieprzony tchórzu! — krzyczał wściekły Diego. Podszedł do komody obok okna i zrzucił z niej wszystkie figurki i zdjęcia. Maria zakryła dłońmi twarz i głośno płakała.
Schowałem się za ścianą i na chwilę zamknąłem oczy. W głębi duszy współczułem Eduardowi z powodu takiego ojca, ale dla mnie był zupełnie inny. Nie mogłem pojąć, dlaczego nie potrafi tak samo traktować syna. Wróciłem do pokoju i podarłem kartkę z numerem telefonu na kilkanaście małych kawałeczków. Bałem się, że dziewczyna może nas poróżnić jeszcze bardziej niż obecnie. Nie chciałem rywalizować z żadnym z nich…
Kolejne dni spędzałem w jej towarzystwie, codziennie chciała jeździć ze mną na zakupy. Za każdym razem, gdy wychodziłem z rezydencji w jej towarzystwie, wzrok Eduarda przeszywał mnie na wylot. W jego oczach widziałem zazdrość. Daniel codziennie próbował mnie podejść, abym się przyznał, że wykorzystuję swoją pozycję, aby mieć ją tylko dla siebie. Miałem już dość tłumaczenia się przed nimi i wpadłem na „chory” pomysł. Zaprosiłem ich na piwo do pobliskiego klubu i oświadczyłem.
— Eduardo, Daniel, ona jest wasza, ja tylko wykonuję polecenia mojego szefa, a twojego ojca, Eduardo.
— Dobra, weź mi tu nie ojcuj już… — przerwał mi Eduardo.
— Nie mam zamiaru, tylko chcę postawić sprawę jasno — nie mam zamiaru z wami bawić się w jakieś jebane zawody, kto pierwszy ją przeleci — opróżniłem kufel.
— A mnie się to podoba… — powiedział Daniel i łyknął ze swego kufla.
— Co, kurwa?! — wrzasnął Eduardo.
— Załóżmy się, kto pierwszy ją zaliczy i jest największym kozakiem — roześmiał się Daniel. — Tylko bez uczuć, zwykłe pieprzenie dla satysfakcji — dodał i wyciągnął rękę.
— Że co, proszę? — zapytałem zdumiony jego propozycją.
— Laska jak laska, a mało to w życiu już miałeś pod sobą? — odpowiedział Daniel.
— Pochodnia, ciebie to już popierdoliło. Czy nie ten zapalnik się odpalił? — krzyknął Eduardo i uderzył pięścią w stół.
— Halo, bracia bez spiny, nie sądzicie, że ponoszą nas zbyteczne emocje? Czy jakaś kobieta warta jest naszej przyjaźni? — zapytałem ich. Milczeli i wpatrywali się w siebie, marszcząc brwi.
— Przypomnijcie sobie, ile razy ratowaliśmy sobie wzajemnie życie, ile razem przeszliśmy… i przestańcie pierdolić o niej. Jeśli wam tak na tym zależy, to zerżnijcie ją i po sprawie. Ja pasuję. — Wstałem od stołu i wyszedłem z klubu.
Rano zaspany odebrałem telefon, to była znów ona. Zacząłem odczuwać, jakby chciała mnie osaczyć. Mimo, że mam dwadzieścia jeden lat, potrafię myśleć nie tylko dolną częścią ciała. Może ona odbierała moją uprzejmości inaczej niż zamierzałem. Zaprosiła mnie na obiad do siebie. Diego zakwaterował ją w swojej drugiej rezydencji w Tarragonie.
Punktualnie o trzynastej stawiłem się u niej, drzwi otworzył mi jeden z jej ochroniarzy. Wszedłem do środka, skierował mnie do jadalni. Stała, wpatrując się w duże balkonowe okno, promienie światła obejmowały jej sylwetkę. Złociste włosy okrywały w połowie nagie plecy. Złoto-czerwona suknia mieniła się oślepiająco. Podszedłem bez słowa. Odwróciła się.
— Witaj, Przemku — uśmiechnęła się lekko.
— Witaj, dziękuję za zaproszenie, ale nie wiem, czym sobie na nie zasłużyłem? — zapytałem oschle.
Położyła dłoń na moim policzku i spojrzała w oczy. Przez chwile zatonąłem w ich błękicie.
— Czy wspólny obiad jest czymś złym? — zapytała po cichu.
Ocknąłem się i odsunąłem.
— Nie, ale rzadko się zdarza, żeby ochroniarz jadł obiad w towarzystwie szefowej — odpowiedziałem beznamiętnie. Zauważyła mój dystans i bez słowa usiadła przy stole, wskazując mi miejsce.
— Czy czerpiesz przyjemność z flirtowania z synami bossów mafii? — zapytałem bezmyślnie.
Zaskoczona, nerwowo zaczęła bawić się kosmykiem włosów.
— A kto ci powiedział, że to robię?
— Nikt nie musiał, sam to dostrzegłem w twoich gestach i zachowaniu.
Upiła łyk wina i odpowiedziała.
— O ile mi wiadomo, to ty nie jesteś jednym z nich.
— Nie rozumiem? — zacisnąłem pieści i poczułem ukłucie. Uderzyła w mój słaby punkt, często mierzyłem się z wypominaniem, że jestem adoptowany, przybłęda, nad którym zlitował się Diego i przyjął do siebie. W takich momentach zawsze brakuje mi odwagi i Eduardo się za mną wstawia, broni, ale teraz go nie było. Upiłem łyk wina i odpowiedziałem chłodno.
— Co za różnica, czy jestem, czy nie jestem? Mogę być równie niebezpieczny jak oni lub gorszy. Nie pomyślałaś o tym?
Roześmiała się, kelner nalał nam kolejne kieliszki szampana, a drugi przyniósł obiad. Tatiana wzniosła toast.
— Wypijmy zatem za groźnych i niebezpiecznych gangsterów, jak my.
Duszkiem opróżniliśmy kieliszki, patrząc sobie prosto w oczy.
Długo rozmawialiśmy, czułem jakbym ją znał od dawna. Spojrzałem na zegarek, pora się zmywać. Wstałem od stołu i podszedłem do niej. Pocałowałem w policzek.
— Dziękuję za mile spędzony czas, moja gangsterko — uśmiechnąłem się i chciałem odsunąć, ale chwyciła mnie za włosy i przyciągnęła do siebie. Nasze usta przywarły do siebie i nie mogłem się powstrzymać, musiałem skraść choć jeden pocałunek. Oplotła rękami moją szyję i wstała. Chwyciłem ją za pośladki i posadziłem na stole. Zanurzyłem twarz w jej włosach, zapach jaśminu podrażnił moje nozdrza. Muskałem ustami jej szyję, odchyliła się do tyłu. W oczach dostrzegłem żar pożądania. Rozsunęła suknię i ujrzałem kształtne piersi. Czułem, jak kłębi się we mnie, z jednej strony, uczucie pożądania, które opanowało mnie, gdy ją pierwszy raz zobaczyłem, a z drugiej — lęk, że ten związek zrujnuje mi życie, a przede wszystkim zniszczy wieloletnią przyjaźń. Gniew takich ludzi, jak oni, może dotknąć i ją. Pogładziłem palcem jej sutki i zatoczyłem koło wokół piersi. Pocałowałem jedną i drugą. Przesunąłem dłoń po jedwabistym pośladku i zacisnąłem pięść.
— Proszę, ubierz się — stanowczo powiedziałem. — Romans między ochroniarzem, a córką klienta nie jest wskazany. Wybacz i dziękuję.
Szybko opuściłem rezydencję, chwyciłem się za głowę i nie mogłem uwierzyć, że to zrobiłem. Mogłem ją mieć dla siebie, a odpuściłem… choć jej zachowanie cały czas budzi moje wątpliwości i podważa zaufanie.
W nadchodzących tygodniach wciąż o niej myślałem, ta fascynacja graniczyła niemal z obłędem, a rywalizacja między Eduardem i Danielem doprowadzała mnie do szału. Wiedziałem, że nie mam z nimi szans, a dla niej była to oczywiście zabawa. Choć czasem zastanawiałem się, czy nie stali się tylko pionkami w jej grze…
W miesiąc od naszego niezapomnianego obiadu swoim seksapilem czarowała Daniela. Koleś jej amory traktował jako wygraną w walce. Widziałem, że wybór Tatiany podbudował go. Mimo że jest przystojnym mięśniakiem, kobiety bardziej rzucają się na Eduarda niż na niego, a nie wspomnę już o sobie.
Poszedłem do klubu na drinka, musiałem sobie to wszystko na nowo poukładać. Usiadłem w kącie, kelner przyniósł mi to co zawsze… nalałem sobie whisky. Mój wzrok przykuła ponętna Hiszpanka, która tańczyła tak zmysłowo, że aż zacisnąłem mocniej dłoń na szklance. Poczułem, że muszę ją mieć dziś dla siebie i wyrzucić z siebie wszystkie negatywne emocje. Przynależność do mafii dawała zawsze pewien przywilej — mogłeś brać wszystko, co chciałeś… kobiety też… Wstałem i chwyciłem ją za pośladek. Poczułem, jak drgnęła. Odwróciła się i w jej oczach dostrzegłem strach. Uśmiechnąłem się i szepnąłem jej na ucho:
— Zapraszam na górę na drinka.
Dziewczyna spuściła wzrok i podała mi drżącą dłoń. Zadowolony ruszyłem w stronę schodów, ale kątem oka dostrzegłem Daniela. Siedział wściekły, wpatrując się w tańczących ludzi. Odwróciłem się i dostrzegłem Eduarda i Tatianę. Nabrałem powietrza i puściłem moją damę.
— Idź, dziś drinka nie będzie — bez słów pobiegła w stronę wyjścia.
Podszedłem do Daniela. Zazdrość wręcz zalewała go jak rwąca rzeka.
***
Diego zwołał w swoim gabinecie pilne spotkanie. Zaskoczony zbiegłem na dół. Mendoza siedział za biurkiem i nerwowo kartkował plik dokumentów.
— Coś się stało, szefie? — podszedłem bliżej biurka i zerknąłem na kartki.
— Tak! — wrzasnął.
— A co takiego?
— Ktoś zjebał ostatnią dostawę i wydał Rosjanom o prawie połowę więcej broni niż było ustalone i opłacone, kurwa, szlag mnie zaraz trafi. Jak dorwę tego złamasa to… — nie zdążył dokończyć, bo do gabinetu wszedł ojciec Daniela z innymi pracownikami, którzy brali udział w wydaniu broni.
— Diego, co to za nagła sprawa?
Mendoza wstał i podał mu plik dokumentów. Pochodnia zaczął je ze spokojem przeglądać i powiedział:
— To ja wydałem im większą ilość. Daniel przekazał mi, że ojciec Tatiany prosił o więcej.
— To, dlaczego ja nic o tym nie wiem?! — krzyknął Diego i spojrzał na niego tym swoim mrocznym wzrokiem psychopaty.
— A hajs się nie zgadza? — zapytał podniesionym tonem stary Pochodnia. Odwróciłem się, szukając wzrokiem Eduarda, ale znów go nie było.
— Kurwa, jakby się zgadzał, to nie robiłbym awantury! — odpowiedział Diego wściekły.
— To o co tu chodzi? — ojciec Daniela i nerwowo zapalił cygaro.
— To ja ciebie pytam! — wydarł się Diego.
— Daniel przekazał mi informacje od Tatiany.
— I wydałeś im broń bez konsultacji ze mną, a tym bardziej z Rosjanami?! — Diego wyszedł i trzasnął drzwiami. Stary Pochodnia spojrzał na mnie i powiedział:
— Kurwa, przecież Daniel nie wsadziłby własnego ojca na minę — powiedział zawiedziony.
Podrapałem się po brodzie. Podejrzewałem, że to Daniela wykiwała Tatiana.
— A może trzeba porozmawiać z Tatianą, skoro to ona o tym poinformowała Daniela.
— Tak… — odpowiedział zamyślony. Kiwnąłem na jednego z ochroniarzy, aby ją zaprosił na spotkanie.
Po godzinie pojawiła się w rezydencji. Zauważyłem ją wyglądając przez okno salonu. Zastanawiałem się, gdzie ciągle podziewa się ten jebany Hiszpan… Diego znów będzie robił mu wyrzuty.
Poszedłem do gabinetu. Diego i Pochodnia już tam byli. Wszedłem, a zaraz za mną weszła Tatiana.
— Witam panów, a w czym ja mogę pomóc? — zapytała, uśmiechając się kokieteryjnie. Rozsiadła się na kanapie, założyła nogę na nogę, wyciągnęła z torebki papierosa. Jeden z jej ochroniarzy podał ogień. Zaciągnęła się, przesuwając wzrokiem po każdym z nas. Wydawała mi się kiedyś słodką i zagubioną dziewczynką, a teraz ujrzałem pewną siebie królową. Diego zmierzył ją wzrokiem i stanowczo zapytał:
— Czy twój ojciec kazał ci zwiększyć ilość broni w ostatniej dostawie?
— Nie, a skąd takie pytanie? Ja jestem tu tylko w celach rekreacyjnych, nie zajmuję się biznesem, prócz przekazywania gotówki za towar — odpowiedziała z lekkim uśmiechem, ale dostrzegłem, jak zadrżała jej dłoń, w której trzymała papierosa.
— To, dlaczego powiedziałaś Danielowi, że mam zwiększyć ilość?! — podniesionym tonem zapytał Pochodnia. Tatiana wypuściła dym z ust i odpowiedziała:
— Nic mu nie kazałam.
Pochodnia zaczerwienił się ze złości:
— Czy ty, kurwa, próbujesz zrobić z mojego syna kłamcę?
— Nie… skądże znowu, ale nie mam pojęcia, dlaczego tak wam powiedział.
— Nie nam, a swojemu ojcu — dodał Diego wpatrując się z zawiścią w Pochodnię.
— Ty zakłamana suko! — krzyknął ojciec Daniela.
— Proszę grzeczniej — odezwał się jeden z ochroniarzy.
— Siergiej, nie trzeba. Panie Pochodnia, naprawdę nie wiem, dlaczego Daniel tak postąpił, może chciał się nam przypodobać — uśmiechnęła się z ironią i wstała z kanapy. — Jeśli to tyle, to proszę wybaczyć, ale mam ważniejsze sprawy na głowie.
Wyszła, nie czekając na to, co odpowiedzą. Diego wstał i wyciągnął broń, celując w Pochodnię:
— Twój syn to zdrajca albo sprzedałeś się za moimi plecami Rosjanom!
— Pojebało cię, stary pierdzielu?! — krzyknął Pochodnia i również wycelował broń we wspólnika. Stałem i patrzyłem z niedowierzałem na to, co się właśnie działo. Ona rujnuje nasze rodziny i interes. Stanąłem między nimi:
— Szefie i ty, szefie, to na pewno da się realnie wytłumaczyć, po co od razu te oskarżenia, a co gorsza śmierć. Mam wrażenie, że nasza przyjaciółka nie jest z nami szczera. Czy Daniel kiedyś nas okłamał?
— No nie — odpowiedział Diego i opuścił broń.
— Kurwa, to mój syn. Jest wobec mnie lojalny — powiedział Pochodnia i schował broń do kabury. Odetchnąłem z ulgą, ale przed oczyma cały czas miałem jej obraz. Nasza niewinna „Śnieżynka” jest tak naprawdę złą i wyrachowaną suką. Czułem, że jej dłuższy pobyt tu może zaszkodzić naszym wzajemnym relacjom.
Daniel — zazdrośnik
Siedziałem przy barze i wpatrywałem się w nich. Tańczyli bachatę. Eduardo jest w tym mistrzem, ale te ponętne ruchy bioder Tatiany, pobudzały moje pragnienie posiadania jej tu i teraz. Nie mogłem tak łatwo odpuścić i pozwolić Hiszpanowi na to, by miał ją tylko dla siebie. Ona będzie moja i tylko moja. Nerwowo dokończyłem whisky i wstałem, ale Przemek ujął mnie za ramię.
— Danielu, uspokój się — powiedział łagodnie, wskazując, abym z powrotem usiadł. Czułem, jak gwałtowna zazdrość wypełnia całe moje ciało.
— Nadal o nią rywalizujecie? — zapytał i wypił setkę wódki.
— Ona wybrała mnie, ale Hiszpan nie potrafi tego zrozumieć — odpowiedziałem i spojrzałem jeszcze raz na tańczącą parę.
— A spałeś z nią? — zapytał z lekkim uśmiechem.
— Jesteśmy na razie na innym etapie, ale niedługo będzie moja — odpowiedziałem dumnie.
Przemek się roześmiał i zamówił dla nas kolejkę.
— Co cię tak, kurwa, bawi?
— On ją tylko uczy tańca, a ty zachowujesz się, jakby ją posuwał na twoich oczach.
— Kurwa, w tym tańcu tak to wygląda, poza tym jak Hiszpan na nią patrzy. Ma tyle swoich jebanych fanek wokół, ale nie, on musi się gapić na Tatianę — czułem, jak opanowuje mnie furia.
— Zapomniałeś, że jesteśmy braćmi na dobre i złe, nie podkradamy sobie lasek. Skoro wybrała ciebie, to jest twoja — starał się mnie uspokoić, ale ich widok nie pozwalał mi zachowywać się normalnie.
— Kobieta, mój przyjacielu, to najniebezpieczniejsza broń tego świata… najpierw zaprowadzi cię do raju, by potem rzucić w otchłanie piekieł — przejechał ręką po swojej łysej głowie.
— Do czego zmierzasz? — zapytałem oszołomiony jego słowami.
— Moim zdaniem, Tatiana jest tu z jakiegoś powodu, tylko nie wiem, jakiego. Nie sądzisz, że ona się nami bawi? — odpowiedział i spojrzał na mnie. Odwróciłem się ku niej. Nasze oczy się spotkały i widziałem w nich tylko radość młodej dziewczyny, która czerpie z życia to, co najlepsze.
— Co ty pierdolisz?!
— Mówię tylko to, co myślę — wypił kolejną setkę.
— Lepiej zajmij się sobą i nie przeholuj tym razem z alkoholem — przyjrzałem mu się i wstałem. Podszedłem do nich i powiedziałem:
— Dobra, koniec tych ćwiczeń.
— Ale jeszcze nie skończyliśmy — powiedziała Tatiana.
— Potrenujecie następnym razem — spojrzałem na jej dekolt i moja wściekłości zmieszała się z pożądaniem. Pociągnąłem ją nerwowo za rękę. Eduardo zagrodził mi drogę:
— Stary, uspokój się, to tylko taniec — powiedział i posłał mi to swoje demoniczne, budzące niepokój spojrzenie. Ale tym razem nie zadziałało. Przyglądaliśmy się sobie złowrogo przez chwilę. Podszedł do nas Przemek i powiedział: