Rozdział 1. Targ pełen cudów
Sobotnie poranki w miasteczku zawsze pachniały świeżym chlebem i przygodą. Na rynku od wczesnych godzin rozstawiano stoiska: tu stary młynek, tam porcelanowa lalka, a dalej książki, których kartki pamiętały dawne czasy. Targ staroci był jak zaczarowany las — pełen skarbów, jeśli tylko wiedziało się, jak patrzeć.
Jaś trzymał mamę za rękę, ale oczy miał wszędzie. Tu błyszczało coś złotego, tam turkusowy kamień, a gdzieś w rogu kot przeciągał się na krześle z miną filozofa. Chłopiec kochał to miejsce — za jego zapachy, dźwięki i opowieści ukryte w starych przedmiotach.
— Mamo, popatrz! — zawołał nagle, wskazując małe stoisko starego sprzedawcy, który siedział w cieniu parasola. Na blacie leżały zegarki, lupy, kompas i dziwne kluczyki.
Starszy pan miał twarz jak z bajki — długą brodę, kapelusz z piórkiem i oczy, w których tliło się ciepłe światło.
— Ooo, widzę, że masz bystre oko — uśmiechnął się, gdy Jaś zatrzymał wzrok na jednym z przedmiotów.
Leżał tam srebrny zegarek kieszonkowy. Nie duży, ale pięknie wykonany — z delikatnym grawerem i maleńkim guzikiem po boku.
Na tylnej stronie chłopiec dostrzegł napis:
„Użyj mnie mądrze.”
— Co to znaczy? — spytał szeptem.
— To znaczy, że nie wszystko, co potrafi zatrzymać czas, powinno go zatrzymywać — odparł staruszek tajemniczo. — Ale to tylko zwykły zegarek, oczywiście… jeśli nie wierzysz w bajki.
Jaś uśmiechnął się szeroko.
— A działa?
— O, działa… tylko nie zawsze wtedy, kiedy się tego spodziewasz — odparł sprzedawca i puścił mu oko.
Mama roześmiała się.
— Jeśli chcesz, możesz go kupić. Wygląda na coś w sam raz dla małego odkrywcy.
Z kieszonkowego portfela Jaś wyciągnął kilka drobnych. Staruszek przyjął je, zawinął zegarek w miękką chusteczkę i podał chłopcu.
— Pamiętaj — powiedział cicho. — Czas to nie zabawka, ale przyjaciel.
Kiedy odchodzili, Jaś odwrócił się jeszcze raz.
Sprzedawca już nie siedział na swoim stoisku. Zamiast niego wiatr poruszał tylko pustym krzesłem.
Chłopiec ścisnął w dłoni zegarek. Czuł, że w tej zwyczajnej sobocie zaczyna się coś niezwykłego.
Złote słońce odbijało się w połyskującej kopercie, jakby i ono chciało sprawdzić, jak to jest — choć raz zatrzymać czas.
Rozdział 2. Zatrzymany dzień
Wieczorem Jaś długo nie mógł zasnąć. Leżał w łóżku, a srebrny zegarek lśnił na stoliku nocnym, odbijając światło lampki. Czasem wskazówki poruszały się cicho, jakby szeptały między sobą sekrety sprzed lat.
Chłopiec nie mógł oderwać od niego wzroku. Zastanawiał się, co miał na myśli ten starszy pan z targu. „Użyj mnie mądrze…” — powtarzał w myślach. Co mogło to znaczyć?
W końcu wziął zegarek do ręki. Na jego boku znajdował się mały, błyszczący guzik. Jaś delikatnie go nacisnął.
I wtedy świat… zamarł.
Wszystko wokół znieruchomiało. Zegar na ścianie zatrzymał wskazówki, kot w pół skoku zawisł w powietrzu, a dźwięk telewizora z salonu zamarł w jednym, nieskończonym tonie. Tylko Jaś mógł się ruszać.
Najpierw nie mógł uwierzyć. Ruszył powoli, dotknął firanki — nie drgnęła. Zbliżył się do okna — nawet wiatr przestał poruszać gałęziami drzew. Ulica, domy, niebo — wszystko wyglądało jak zdjęcie.
— Wow… — wyszeptał.