Splot
Ja
Jestem beznadzieją
W toni mych myśli
Zabarwionych czernią i bielą
Upadek
Spadając, widziałem niebo
Którego barwy nie opiszę
Słyszałem wtedy już na ziemi
Tylko stłumioną piaskiem ciszę
Czułem wtedy ciebie, przy mnie
Promienie słońca w mej nicości
Próbując krzyczeć nadaremnie
Bo już nie miałem świadomości
Zastałem pustkę w mej osobie
Promieni słońca już nie było
Bo choć nie zabił mnie upadek
To moje serce już nie żyło.
Miasto
Żyjącego miasta stukot
Głucho niósł się przez ulicę
Cienie, które je tworzyły
Tutaj miały swą granicę
„Martwe pole człowieczeństwa
Trzask butelek na bezdrożach
Ludzkie duchy na ulicach
Niczym na polarnych zorzach”
*Odetchnąłem
Wstając z krzesła
Coraz bliżej mej futryny *
Wina ciągle we mnie rosła
Przeradzając myśli w czyny
*Rzuciłem swym starym piórem *
Narzędziem mego stracenia
Zeszyt, w którym to pisałem
Nie miał nic do powiedzenia.
Miłość
Wszystko to, co do mnie czujesz
Zapisałem na papierze
Snułem wtedy przemyślenia
W które dawno już nie wierzę
„Oczy jej skąpane w bólu
Zapalały się jak znicze
Łzy spadały na podłogę
Lecz już dawno ich nie liczę…”
Oderwany znów od uczuć
Słyszał dźwięk swego imienia
I choć wiedział, że to koniec
Krzyknął gromkie „do widzenia”
Chciał powiedzieć jej coś więcej
Lecz nie znalazł dobrych słów
Bo gdy skończy się cierpienie
To się tu spotkają znów.
Zdumienie
Ujrzałem w tobie co piękne
Wydarłem z pustki istnienia
Pokazałem światu co warte
I w tobie się nigdy nie zmienia
Myślałem o lepszym jutrze
Robiąc to co musiałem
Lecz nikt by się nie spodziewał
Kim po tym wszystkim się stałem
Wybrałem najcięższą z dróg
Mym sercem targało zwątpienie
I z moich pustych emocji
Zostało tylko Zdumienie.
Słowa
Kiedy umrę kochanie
Gdy się z tobą rozstanę
Będę wdzięcznym człowiekiem, lecz smutnym
I choć biją mnie myśli
Kiedy mówisz te słowa
Chcąc wiedzieć, że to jeszcze nie koniec
Bo gdy spojrzę na ciebie
To znów widzę tam siebie
Mówiącego wciąż te same słowa.
Łzy
Płacz twój niósł się przez korytarz
Cichy, lecz dość przenikliwy
Więc choć oddech lekko chwytasz
To ja wiem, że jest prawdziwy.