E-book
15.75
drukowana A5
29.49
Zdążyć przed pięćdziesiątką

Bezpłatny fragment - Zdążyć przed pięćdziesiątką

Objętość:
69 str.
ISBN:
978-83-8273-880-3
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 29.49

Zdążyć

przed

pięćdziesiątką

Marco Piotr

Dencikowski


Życie jest szczęściem ogromnym,

do czasu kiedy w dolinie łez nie zatonie…


Marco Piotr

Podziękowania dla wszystkich, którzy mnie znają i nie znają, bliskich i dalszych, tych dobrych i tych złych. Dzięki nim powstałem, ujrzałem światło w tunelu. Dziękuję. M. P.

Samotność

Los taki był mi dany

Bym sam przez życie

Szedł jak pijany.

Jak kot na zewnątrz

Co z zimna się trzęsie

Pozostaję w domu, bo dusza mi ziębnie.

Zimno mi wszędzie

Samotność we mnie,

Człowiek nie przedmiot

I czuje wszędzie.

Samotny byłem

Sam jestem,

Zostanę ja sam

Sam człowiek wszędzie.

M.P.

Samotność 2

Będąc po środku życia mijamy góry,

W dolinie zielonej widzimy chmury.

Widzimy też słońce, i siebie w blasku księżyca,

Lecz innych ludzi już nie a życie zanika.

Pojawia się i jeszcze szybciej znika,

Umiera w nas coś, kiedy ktoś drzwi za nami zamyka.

Nie widzimy innych będąc po środku po środku życia,

Nie mamy czasu dla innych a życie przez palce przenika.

Żyjemy sami myśląc że czas się zatrzymał,

Wpadamy w sidła, które sami zastawiamy.

Żyjemy tylko po to, aby żyć,

Złapać czasami oddech krótki i umrzeć sami.

Tu kończy się życie po środku życia naszego,

Jesteśmy głupio dumni z nas samych,

Zostajemy sami.

Tylko ja sam, Ty, i dusza moja i ciało,

nic więcej już nie pozostało.

Chowamy siebie w skorupie po środku życia naszego,

Po co oddychasz człowieku, jeśli nie widzisz życia w innym człowieku?

Samotność zabija w nas sens i godność człowieka,

Odbiera nadzieję i miłość do drugiego człowieka.

Będąc po środku życia naszego pędzimy przed siebie,

Omijając wszystkich i wszystko, bo życie tyko płacze.

M.P.

W nadziei

Wiek wiekowi nie równy

Z siebie dziadzio był zawsze dumny,

Mocno dotykał ziemi

i nikt nie wiedział że to dziadzio siedział w tej sieni.

Przemieszczał lasy, łąki

Motyla zapytał czasami o poziomki.

Drogi znał wszystkie w każde piątki

Do serc trafiał w każde wtorki.

Z tłumku tego ogromnego

Zbierał wszystko do koszyczka

A było w nim wszystko

Radość i smutek twarzy jego.

Mój dziadzio kocha wszystkich

Na ziemi swe dzieci, własne ręce

I powiedział mi coś więcej: bądź zawsze człowiekiem

I miej serce.

Mój dziadzio był wszędzie i pamiętał na kim kładł ręce,

Chociaż nie widział wszystkiego to wiedział,

Że wydarzy się coś pięknego,

Jasna gwiazda przybędzie, i zabierze dziadzia ze sobą,

pomoże mu ujrzeć ponownie siebie samego.

Dla mojego dziadzia Ludwiga

Mojego cichego przyjaciela

M.P.

Świntuszek

Komu kwiatuszek?

Pyta świntuszek,

Podnosi nóżkę

I pyta o dróżkę.

Dużo turystów

Ciągle przybywa,

Co pocznie świntuszek?

Gdy kwiatuszków nazrywa.

Pomyślał świntuszek

Zadziwię świat cały,

Pobiegnę na górkę

I pomaluję figurkę.

Pobiegł więc prędko

Co tchu miał w nóżkach,

Po drodze nazbierał

Kwiatuszków z ogródka.

Potykał się często

To kamyk, to bródka,

Zaś w rączce trzymał

Wiązankę z ogródka.

Dobiegł już wkrótce

Przyklęknął na grudce,

„Amen” już kończył

I ktoś go potrącił.

Upadł świntuszek

Złamawszy dwie nóżki,

Kto teraz będzie

Nosił kwiatuszki?

Popatrzył do góry

Figurka się rusza,

Wyciągnął rączkę

Kwiatuszka nie rusza.

Nic więcej nie widział

Nasz mały świntuszek,

Pogubił kwiatuszki

A wraz z nim koszyczek.

Płakać więc zaczął

Zmartwiony był wielce,

Nic więcej nie miał

Aby oddać w podzięce.


Leżał tak długo

Zmęczony był bardzo,

Kto mu pomoże?

Kto się go pozbędzie?

Zasnął świntuszek

Na trawce zielonej,

Wraz z nim biedronki

Usnęły zmęczone.

Mijały godzinki

Słonko już zaszło,

A on nie wiedział

Co pomiędzy zaszło.

Ocknął się nagle

Nasz mały bohater,

W ramionach figurki

Pomachał krawatem.

Dziwili się ludzie

A było ich wielu,

Jak nasz świntuszek

Doszedł do celu.


Dumny był z siebie

I cieszył się bardzo,

On wiedział przecież

Że było warto.

Taki był o to

Nasz prosty świntuszek,

Kto zechce go poznać

Niech cieszy się życiem.

M.P.

Do Matki

Matka jest wszystkim w życiu człowieka

Powie Ci prawdę, nie narzeka.

Syna i córkę na rękach swych niesie,

Nie może ich stracić, doniesie.

Oczyma ich kocha, sercem ogrzeje

Bo to Matka jedyna

jedyna na świecie

Jak łódka na morzu

przytuli i koi,

to Matka w niej siedzi

i nigdy nie odchodzi

Od zawsze jest Matką

Była i będzie

Ta jedna jedyna

Matką będzie.

M.P.

Mój przyjaciel Anioł

Pisz do mnie mój Aniele

bo ziemia drży cała,

a z dala ją widać

lecz jest taka mała.

Dookoła ciemno i cisza niemała

wszyscy już nie śpią

Ludzie szaleją, anioł spokojnie

Bo ziemia drży cała.

Pisze dla wszystkich

Od siebie i do mnie,

Pisał od wieków

Nie zapominał o mnie.

Pisać trzeba to prawda

Lecz nie zawsze każda.

On czeka już na mnie

A ja na niego

Czy ujrzę go kiedyś? Sam nie wiem tego.

On przyszedł pierwszy nim go poznałem

Chciałbym go ujrzeć i być z nim na stałe.

I jeszcze jedno jest piękne na tej ziemi,

Pokochać go całym w tej ludzkiej przestrzeni.

M.P.

Będzie jeszcze dobrze…

Otwórz oczy życie czeka

Nie ma życia bez człowieka.

Taki los twój nie narzekaj

Czas nie stoi lecz ucieka.

Trzeba wstawać budzik szczeka

Szlak Cię trafia bo już czeka,

Serce boli, dusza cała,

Nie ma sensu Strzała cała.

Każdy lekarz ufa Bogu

Ufaj jemu a nie komuś,

Myśli takie rozrzucone

Rozwalone, rozpieprzone

Jesteś słaby, nie dasz rady

Odmów modły, popatrz w ściany.

Popatrz w ciemność, dotnij rany,

Jutro będzie nowy dzień

Przyłóż go do rany.

M.P.

Dłoń

Pięć palców tworzy dłoń jedną

Pomiędzy nimi płynie życie rzeką krętą.

Raz się prostuje, raz wije przeklęta

Zakręt łagodny a życie i tak zakręca.

Wynurza się dłoń przepiękna

Dryfuje łagodnie rzecz względna,

Aksamitnie lekka zbliża się ona

Wyprostowana subtelnie skrętna.

Dłoń kobiety subtelnej

Świadomie muśnie,

Nie duża ta rana

Wejdziesz w je palce poukładasz do rana.

Chcesz więcej zastygnąć w jej ranach

Zawiązać supeł

Pozostać w więzi taka zmiana.

Dociśniesz rowki, dotkniesz kosteczki

Czasami wbijesz się w linie

Odczytasz wizje i myślisz do rana

Trzymasz ją noc całą, dzień aż do rozstania.

Liniami życia życie do przodu pędzi

Wstecz a nawet do tyłu czasami

A spójrz na dłoń jej krętą

I tak o to Jej życie się kręci.

Przytul te dłoń, przytul jej życie

Popatrz na nie przez palce,

Puszcza sygnały

Jak szklane odbicie.

Raz mocniej a raz o świcie

Jeśli ją puszczę?

Odejdzie a ja pójdę w inne życie.

Pięć palców tworzy dłoń jedną

Dotknąć właśnie tą właściwą,

Nie wystarczy

By mieć do końca jedną.

M.P.

Prośba do Boga

Dziękuję Ci Bogu

Podałeś mi rękę a miłość zabrałeś,

Zniknąłeś w zaułku

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 29.49