E-book
15.75
drukowana A5
36.42
Zbiór wierszy

Bezpłatny fragment - Zbiór wierszy

Tomik 3

Objętość:
107 str.
ISBN:
978-83-8414-527-2
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 36.42

Magia północy

Noc pełna czarów, gwiazd konstelacje.

W ciszy słychać duchów narracje.

Księżyc rozlewa srebrne swoje światło.

Gdy noc otula ciemność, magia przychodzi tu łatwo.

Noc pełna czarów, tajemnic czas.

Magiczny pył opada wśród nas.

Gdy noc dzisiejsza z marzeniami się splata.

A dusza jest wolna, i poszukuje świata.

W mroku tańczą cienie dawnych spraw.

Dziś północ ma magię, więc się człowiek baw.

Szepty lasu niosą się echem, to co nie słyszane.

Historie naszego życia, już dawno zapomniane.

Budzą cię nocą pod gwiezdnym oddechem.

Dziś witaj szczęście a pożegnaj się z pechem.

Zegar wybija północną godzinę.

Niech to trwa jeszcze jedną chwilę.

Granica światów staje się cienka.

Limit marzeń na moment pęka.

Każde życzenie może być spełnione.

Uleczone każde serce zranione.

Gdy noc czarami tą magię urzeka.

I ta magia na ciebie tu czeka.

Noc pełna czarów, wkrótce przeminie.

Tańcz i spiewaj przy ulubionym winie.

A magia w tobie na pewno nie zginie.

Świt nadzieją niebo wtedy zamaluje.

Kto raz ją doznał, ten tą noc pielęgnuje.

Nabieramy przez to do życia mocy.

Tak właśnie działa magia północy.

Idę drogą cierni

Każdy krok boli, stopy krwawią.

Czarny chleb popijam czarną kawą.

Ścieżka usłana jest kolcami, życia trudne wymogi.

Nie wybrałem sam świadomie tej drogi.

Ona wybrała mnie, ja o tym wiem.

Wzrok mam zamglony dzisiaj od łez.

Ale wciąż idę przed siebie, aż znajdę światło.

Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.

Nikt nie powiedział, jak sobie radzić.

Każdy upadek ma człowieka wzbogacić.

O lekcje której nigdy nie zapomni.

A karma o swoje i tak się upomni.

Idę drogą cierni, każdy krok to walka.

To wszystko muszę dźwignąć na swoich barkach.

Idę drogą cierni, nie znam innej ścieżki.

Szacunek wielki dla tych, którzy już ją przeszli.

Może na końcu znajdę ukojenie, na pewno tam jest.

Może ból nadaje naszemu życiu sens.

Idę drogą cierni, z podniesioną głową.

Poezja z serca jest moją tutaj mową.

Chociaż korona z kolców rani moje skronie.

I od pracy są zniszczone moje dłonie.

Jest dla kogo żyć, i dla kogo walczyć.

Nie oddam miecza i nie wrócę na tarczy.

Inni wybierają drogę prostą, pewność siebie wtedy malała.

Ja wybieram prawdę, choćby mnie bardzo bolała.

Zdarty głos od krzyku, choć ciszę dobrze znam.

Serce mimo że dobre, jest pełne ran.

W tym bólu rodzi się siła, trzeba życiu w końcu sprostać.

Czasem gdy ciężko chcę się człowiek poddać.

Paść na kolana i nie wstać, Boże wódki nalej.

Ale coś wewnątrz pcha mnie abym szedł dalej.

Jakaś iskra, której nie potrafię zgasić, może dar od Boga.

Z poezją tak jakby łatwiejsza cała ta droga.

Budowała mnie od nowa, pieprzyłem cały ten pościg.

Idąc drogą cierni, przez las samotności.

Każda kropla krwi to lekcja, łza to ukojenie.

Każda blizna to już tylko wspomnienie.

Idę drogą cierni, bo na końcu tej drogi.

Może odnajdę w końcu siebie, i nie będę w uczucia ubogi.

Z każdym krokiem jestem silniejszy, poeta ulicy nowy.

Z każdą raną bardziej wszystkiego świadomy.

Może ta droga cierni, jest jedyną drogą.

Ku prawdziwej wolności, aby być tu sobą.

Pióro to moja broń.

Nie jestem produktem żadnego marketu.

Nie noszę przy sobie przecież pistoletu.

Nie walczę też pięściami na ulicy.

Nie zobaczysz mnie też na sejmowej mównicy.

Moja broń jest bardziej zabójcza.

Zwłaszcza gdy dopada mnie wena twórcza.

Pióro, papier i myśli nieokiełznane.

I te granice cały czas niezbadane.

Słowa celniejsze są niż naboje.

Naprzeciw hipokryzji w poezji, ja tu twardo stoję.

Rymy ostrzejsze niż ostrza noża.

Słabych tu wynoszą na noszach.

Atrament mocniejszy niż proch.

Poezja przebija tej hipokryzji mrok.

Moja broń, moja wena nie zna ograniczeń.

Idę na front bez żadnych ćwiczeń.

Pióro to moja broń, słowa to moja siła.

To jest mój czas, moja też jest chwila.

Piszę prawdę, której nie można uciszyć.

Zbyt długo trwałem w tej pieprzonej ciszy.

Pióro to moja broń, myśli to moja amunicja.

Mój talent, mój dar, moja ambicja.

Na kartce walczę o lepszy świat.

Idę po swoje nie licząc strat.

Jeden wers może zmienić myślenie.

Reprezentuje wiejskie podziemie.

Jedna zwrotka może wywołać tu szum.

Nie idę tam gdzie ślepo gna tłum.

Na siebie nie mam wymyślonego projektu.

Nie potrzebuję, gdy mam arsenał intelektu.

Historia pamięta tych, co pisali.

Nie tych co słowem tylko oszukiwali.

Nie tych, co niszczyli mieczem.

Poezją tych niedowiarków ulecze.

Słowa przetrwają imperia, prawda te słowa karmi.

Pióro przecież jest silniejsze od wojskowej armii.

Każde słowo to precyzyjny strzał.

Ulicy poeta w górę właśnie strzał tu dał.

Każdy rym to taktyczny ruch.

Moja broń nie zabija duszy, z kłamstwa zostaje puch.

Ale zmienia umysły na zawsze, pulsuje ci już skroń.

Moje Pióro to moja największa broń.

Dopóki mogę pisać, będę walczył jak lew.

Czuje w sobie ten słowiański zew.

Dopóki mam głos, będę mówił co chce.

Bo cały czas jestem przecież w tej grze.

Bo najpotężniejsza broń na świecie, to słowa które nie prysły.

To ta, która zmienia serca ludzi i ich umysły.

Hipokryzja

Kolejna osoba bez emocji, jak wydmuszka pusta.

Mówisz o szczerości z kłamstwem na ustach.

Coś chyba jednak masz nie na miejscu.

Głosisz tolerancję z nienawiścią w sercu.

Krytykujesz innych za to, co sam robisz w ukryciu.

Ile tych kłamstw o sobie, masz jeszcze na zbyciu.

Twoja maska jest tak doskonała, kłamstw ścieżka.

Że sam już nie wiesz, kto pod nią mieszka.

Dwie twarze, dwa życia, szczerość z duszy wyjęta.

Jedna twoja prawda wygodnie zagięta.

Hipokryzja, to już narodowy sport.

Dla większości to już jedyny komfort.

Udajemy świętych z diabłem za pazuchą.

Udawanie stało się naszą fuchą.

I nikt nie chce przyznać się do grzechu.

Moc tego ironicznego śmiechu.

Hipokryzja jest juz w eleganckim opakowaniu.

Kłamstwo w najlepszym wydaniu.

Hipokryzja, sprzedajemy ją jak prawdę.

Jaki jesteś, nie mów, sam zgadnę.

Twoje ideały giną w zderzeniu z korzyścią.

Idziemy ku łatwiejszym wyjściom.

Hipokryzja, nasze narodowe kłamstwo.

Jedno wielkie publiczne chamstwo.

Polityk o uczciwości mówi z pełnym portfelem.

Grzesznik siedzi w pierwszej ławce w kościele.

Każdy kościół pełen grzeszników w odświętnych ubraniach.

Religią i wiarą swoją hipokryzje zasłania.

Ekolog z plastikową butelką, aktywista na szybkim zakupie.

Głoszą niby coś, mając to i tak w dupie.

Myśliciel, który powtarza cudze słowa jak własne.

Jak się mylę to na wieki zgasne.

Hipokryzja to nasza przecież druga natura.

Co drugi daje rady mimo że to kompletna bzdura.

A może wszyscy jesteśmy uwięzieni, nie widzimy kolorów.

W sieci własnych kłamstw i pozorów.

Kto rzuci pierwszy kamień, kogo pochłonęła kasa.

Kto naprawdę żyje według swoich zasad.

Linia między prawdą a wygodą malowana cienkopisem.

Rozmywa się z każdym kompromisem.

Spójrz w lustro, zadaj sobie pytanie, tak między nami.

Czy twoje czyny idą w parze ze słowami.

Może czas zedrzeć maski, skończyć z tą cholerą.

Może czas nastał na bolesną szczerość.

Zaczynając od siebie, kończąc na systemie.

Czas zakończy kiedyś hipokryzji epidemię.

Pierwszy krok to się przyznać, że gramy w tę grę.

Co da nam prawda o sobie, któż to dziś wie.

Płacz samobójcy

Świat za szybą deszczem dziś płacze.

Ja dla świata nic już nie znacze.

Łzy spływają, jak moje myśli.

Nic fajnego już mi się nie przyśni.

Cisza dzwoni w uszach głośniej.

Kiedyś bardzo kochałem wiosnę.

Wszystkie krzyki świata, w sobie tłumiłem.

Chyba przegrałem i w siebie zwątpiłem.

List pożegnalny zostawię, tych kilka zdań.

Na sercu pełno nie zagojonych ran.

Jak podsumować życie w tych paru słowach.

Kiedy nic nie czuję serce, nie czuję głowa.

Nikt nie usłyszał mojego na czas wołania.

Ciemność już mój świat zasłania.

Chociaż krzyczałem bezgłośnie każdego dnia.

Odpowiedzi nie było, studnia bez dna.

Czy ktoś zapyta, dlaczego, czy ktoś zrozumie jego ból.

Co tak naprawdę ten chłopak czuł.

Płacz samobójcy jest jak cicha rzeka.

On myśli że nic dobrego go już nie czeka.

Płynie pod maską uśmiechu, w tej zabójczej ciszy.

Płaczu samobójcy nikt jednak nie słyszy.

Aż staje się już za późno, czar życia prysł.

Ten ostatni oddech, ostatnia jego myśl.

Że może jednak był inny sposób, aby usłyszeć go.

Ale ciemność była jednak silniejsza niż on.

Z zewnątrz wszystko wyglądało normalnie.

Był niby szczęśliwy ale nie formalnie.

Trzymaj się, mówili, będzie dobrze.

Potem szli na jego pogrzeb.

Nie widzieli przepaści w nim.

on już nie czuł szczęścia w żadne dni.

Zmęczony walką bez końca, poczekał na zimę.

Z demonami, które znały jego imię

Próbował naprawdę próbował, było mu ciężko.

Utrzymać głowę nad życia powierzchnią

A gdyby ktoś zauważył, i świat się nie pomylił.

Wyciągnął do niego rękę w ostatniej chwili.

Powiedział, Widzę cię, nie jesteś sam.

Nie idź tą drogą, nie patrz już tam.

A gdyby było jedno światło w tunelu.

Pomogło by mu dojść do swojego celu.

Jedno słowo, które przebija mrok.

A tak go już nie ma tutaj kolejny rok.

Płacz samobójcy to niema prośba, ile można bólu znosić.

O ratunek, o który nie potrafią prosić.

Jeśli słyszysz ten płacz w sobie, czujesz że nie masz mocy.

Jeśli stoisz już na krawędzi nocy.

Wiedz, że jest dłoń, która czeka, przyjaźń która nie zginie.

Głos, który woła twoje imię.

Nie musisz kończyć swojej historii, razem będzie łatwiej.

Nie jesteś ciężarem, jesteś dla bliskich światłem.

Dzień autyzmu (inny nie znaczy gorszy)

Świat pełen barw, dźwięków i wrażeń.

Czas dziś szukać niebieskich zdarzeń.

Dla niektórych to za dużo, zbyt intensywnie.

Oni widzą świat tak jakby przeciwnie.

Postrzegają rzeczywistość inaczej, my tego nie znamy.

W szczegółach widzą to, co my zazwyczaj pomijamy.

Nie wszyscy patrzą w oczy, uszy ich słyszą głośny szum.

Nie każdy lubi dotyk, i ludzi tłum.

Dzień autyzmu dziś niebieska narracja.

To codzienne zrozumienie i akceptacja.

Inność nie jest czymś do naprawienia.

To powinno dać innym trochę do myślenia.

To wyjątkowy ich sposób bycia w tym świecie.

Jesteście wyjątkowi ale pewnie o tym już wiecie .

Przez niebieskie światło chcemy pokazać tą solidarność.

Dziś niebieski kolor cały świat chcę ogarnąć.

Spróbuj na moment, zobaczyć świat ich oczami.

Gdzie ich charakter jest często jak dynamit.

Dzień autyzmu to nie tylko symbol, dzień uśmiechów i podarunków.

To dla nas lekcja cierpliwości i szacunku.

Wszyscy mamy przecież prawo do swojej drogi.

Do własnego rytmu i własnych granic, mamy swoje wymogi.

W spektrum kolorów, każdy odcień jest inny.

Każdy z nas zasługuje na zrozumienie, nikt nie jest dziwny.

Nie chodzi o to by zmieniać kogoś na siłę jeszcze.

Lecz by świat uczynić najpiękniejszym miejscem.

Gdzie każdy znajdzie swoją wymarzoną przestrzeń.

A wy bądźcie poprostu sobą, dziś wasze jest święto.

Inny nie znaczy gorszy, tworzymy wszyscy tutaj jedność.

Dzień autyzmu (inne barwy świata)

Świat odbierany inaczej, wszystkie zmysły na wysokim C.

Każdy dźwięk jak eksplozja, każde światło jak błysk, autyzm taki jest.

Neurony pracują na innych częstotliwościach.

Dziś mówimy o autyzmu możliwościach.

W tym dniu autyzm nie ma nic do ukrycia.

Nie lepszy, nie gorszy - po prostu inny sposób bycia.

Dzień autyzmu to taki jeden dzień w roku.

Gdzie stoimy razem wszyscy u swego boku.

To codzienność milionów, ich rzeczywistość stała.

Powoli świadomość autyzmu robi się duża, kiedyś była mała.

To zaproszenie do zrozumienia, do ich akceptacji.

Do pokazania światu tolerancji i narracji.

Do zobaczenia piękna tych osób, choć mają sposób przetwarzania inny.

Jest normalny mimo że ty twierdzisz że dziwny.

Dzień autyzmu, Czas zburzyć te mury niezrozumienia.

Nikt nie dał nam prawa, aby ich oceniać.

Różnorodność mózgów to nasza siła, nie słabość.

Dzień autyzmu! Głos dla tych, którzy mówią inaczej, dziś dominuje radość.

Czas na empatię, na wiedzę, na prawdziwą akceptację.

Masz tu poety o autyzmie kolejną narrację.

Oni patrzą na szczegóły, gdy inni widzą całość.

Mają w sobie to odważną śmiałość.

Zauważają wzorce ukryte dla większości oczu.

Oni potrafią mocniej te życie swoje poczuć.

Spróbuj przez chwilę sam poczuć ten nadmiar bodźców jak oni.

Gdy życie ich inaczej goni.

Ten świat, który nigdy nie ścisza głośności.

Oni też potrzebują empatii, zrozumienia i szczerości.

Wyobraź sobie, że twoje zmysły nagle wariują.

Wszystko od razu inaczej tu czują.

A społeczne reguły są jak obcy język bez słownika.

Ludzi z autyzmem często krytyka dotyka.

Nie potrzeba im litości, ale zrozumienia.

Autyzm ich życie zupełnie nagle zmienia.

Puzzle to symbol autyzmu nie bez powodu.

Na to nie trzeba szukać dowodów.

Każdy kawałek jest inny, każdy jest niezbędny.

Dziś dla nich grają poezji niebieskie bębny.

Świat bogatszy dzięki tym, którzy widzą go inaczej, nie ma bata.

2 Kwietnia dzień autyzmu, inne barwy świata.

Wśród zagubionych dusz

Mijamy się na ulicach szarych miast.

Gdzie życie często traci swój blask.

Mamy twarz z oczami wpatrzonymi w ekrany.

Świat ludzkich relacji stał się zaniedbany.

Tysiące połączeń, zero bliskości.

Każdy mieszka w swojej bańce samotności.

Słychać w tle wszędzie ciche wołanie serc.

Nie widać tych wszystkich prostych łez.

Niewidoczne są dla oczu, ale nie dla duszy.

Wszyscy szukamy drogi do domu, szukamy swojej muzy.

Wśród zagubionych dusz, gdzie prawdę piszę tusz.

Sam zagubiony krążę, pośród swoich książek.

Szukając odbicia własnych pytań, czy mi odpowiedzą.

W oczach tych, co też nie wiedzą.

Wśród zagubionych dusz, czy tak jest faktycznie lepiej.

Jesteśmy jak konstelacje na niebie.

Oddzielne punkty światła w ciemności.

Tęskniące za bliskością gwiazd, bez przyjemności.

Wśród zagubionych dusz, trafiłbym tam o mały włos.

Czy ktoś usłyszy kiedyś mój głos.

Czy ktoś zobaczy mnie takim, jakim jestem.

Czy ktoś rozpozna moje wołanie, i opuści te miejsce.

Pod maskami sztucznych uśmiechów i pozorów.

Nie ma ideałów ani żadnych wzorów.

Zdejmując potem maskę, swojej twarzy się wstydzi.

Nosimy rany, których nikt nie widzi.

Tęsknimy za czymś, czego nazwać nie umiemy.

Sami nie wiemy czego chcemy i dokąd biegniemy.

Każdy w swoim labiryncie błądzi, szukając miłości.

Nie jesteśmy stworzeni chyba do samotności.

Chociaż udajemy, że nam z nią dobrze.

Kto marnego poetę w tych słowach poprze.

A może to właśnie w tym zagubieniu, żyjąc w cieniu.

Jest nasza wspólna historia, historia wielu.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 36.42