Sobie która napisała te opowiadania w wieku siedmiu lat
Mały listek
Za górami w pewnym lesie był na drzewie śliczny Listek wraz ze swoimi kolegami. Drzewo cały czas powiadało, że Listek jest wyjątkowy, ponieważ jako jedyny był kolorowy w lato. Lecz jego koledzy powiadali mu, że niedługo spadnie na trawę. Listek się zastanawiał czy będzie mu tam dobrze po z jednej strony są tam jego przyjaciele. Czasami przychodzą dzieci i zbierają listki z traw co go bardzo zasmuciło. Niestety jego mama i tata również spadli i są już nie widomo jak daleko stąd!
Kolejnego dnia zanim Listek spadł przyjechała klasa Marcelinki. Jechała do tego samego parku, w którym właśnie był listek. W parku było śmiesznie, radośnie i przytulnie. Dzieci wyjeżdżały a Tomek zaczął cały czas pytać panią Kasię:
— Proszę pani, kiedy będziemy? Za ile? Czy już? -pani traciła powoli cierpliwość.
— Pół godzinki i jesteśmy na miejscu.
Gdy już dotarli pani Kasia krzyknęła, ile sił w płucach, bo dzieci od razu pobiegły w różne miejsca. Na szczęście park był nawet mały więc w razie czego wszystkie dzieci by się znalazły.
— Dobrze to teraz macie piętnaście minut by znaleźć dziesięć przepięknych liści! — powiedziała pani Kasia.
Tomek, Marcelinka, Basia i Kajtek od razu wzięli się do poszukiwania przepięknych liści. Czas leciał bardzo szybko. Właśnie wtedy listek spadł. Niespodziewanie znalazła go Marcelinka! Listek jeszcze nie wiedział co go czeka a Marcelinka od razu zawołała panią Kasię.
— Proszę Pani! Czas się właśnie skończył, ale znalazłam najpiękniejszego listka na całym świecie! -powiedziała głośno Marcelinka.
Ciekawi tą wiadomością przyjaciele dziewczynki od razu pobiegli zobaczyć, jak listek wygląda. Każdy bardzo zazdrościł Listka Marcelince więc nawet Kajtek chciał jej dać cały swój bukiet w zamian za Listka. Gdy dziewczynka odmówiła Kajtek bardzo się wkurzył i rozerwał cały swój bukiet!
— Kajtku to było bardzo niemiłe. Też miałeś cudowny bukiet liści! Marcelinka ma tylko jednego liścia a za to ty miałeś ich cały bukiet-próbowała pocieszyć Kajtka pani. Chłopiec zaczął zbierać cząstki swojego bukietu do rąk a pani się tylko uśmiechnęła.
Dzieci zwiedziły również muzeum, które bardzo pragnęli odwiedzić. W muzeach są zawsze bardzo jakieś ciekawe rzeczy! Dzieci bardzo się ekscytowały pobytem w tym cudownym miejscu.
— Tak bardzo nie mogę się doczekać tego muzeum! -powiedziała radośnie Basia.
— Ja też. Ale tak właściwie co w nim będzie? -zapytał Tomek.
— Będziemy szli do muzeum sztuki. Obejrzymy obrazy, których nie wolno dotykać! -wyjaśniła pani.
— Ale dlaczego? -oburzył się Kajtek.-Ja niczego nie zepsuję.
— Nawet jeśli to obrazy są za szybą-mruknęła pani.
Wycieczka w muzeum przebiegła bardzo ekscytująco i ciekawie. Dzieci były smutne, gdy już wracały do domu.
Po Marcelinkę czekali już rodzice. Ta zaś pobiegła się pochwalić jakiego to ładnego listka znalazła. Rodzice byli naprawdę zdumieni. Później wsiedli w auto i pojechali do domu.
W domu mama oprawiła Listka w ramkę i tak codziennie patrzył na Marcelinkę.
Dwa kociaki
Pewnego razu żyła sobie pani imieniem Monika. Posiadała dwa koty. Jeden z nich nazywał się Nita a drugi Glob. Codziennie dawała im jedzenie i picie. Była już starszą kobietą, iż miała sześćdziesiąt sześć lat. Niespodziewanie w dniu swoich urodzin zmarła. Kotki były bardzo smutne z powodu śmierci ich pani. W końcu pomyślały o jedzeniu. Kiedy będą mogły coś zjeść?
Kociaki postanowiły wyjść na dwór i tam znaleźć coś lub kogoś co im pomoże. Bez długiego szukania natrafiły na super dziewczynkę o imieniu Laki. Dziewczynka była od nich trochę młodsza. Była w wieku przedszkolnym. Mama Laki nie zgodziła się na przyjęcie kotków do domu i nie zgodziła się nawet na drobne wzmianki o kotach. Dziewczynka jednak była mądra i codziennie o tej samej porze dokarmiała i napajała kotki.
Pewnego dnia kotki przyszły mniej więcej o tej porze, w której miały dostać jedzenie, ale… dziewczynka się nie zjawiła. Nita i Glob byli bardzo zdziwieni i cały czas mieli nadzieje, że w drzwiach w końcu zjawi się Laki. Jednak się nie zjawiała przez dłuższy czas i kotki już straciły nadzieję, ale Glob podsłuchał rozmowę taty dziewczynki.
— Anitko bierz jej ulubione zabawki do szpitala i zawieziemy je tam zaraz szybko. Pośpiesz się!
Zapadła cisza.
— Laki jest w szpitalu? Co to za miejsce? -dopytał Glob.
— Do tego miejsca trafiają bardzo chorzy ludzie albo na przykład ci co sobie coś połamali-wyjaśniła Nita.
— Ojej to straszne. Ciekawe, kiedy wyjdzie z tego choróbska.
— Idziemy dalej Glob?
— Pójdźmy. Może kogoś po drodze spotkamy.
Glob i Nita szli w nieznane. Jeden po drugim szły trzęsąc się aż w końcu natrafiły na restaurację, z której ładnie pachniało. Kotkom ciekła już ślinka, gdy pomyślały tylko o jedzeniu z tego budynku. Patrzały się na siebie razem i już wiedziały, że bardzo chciałyby coś stamtąd zjeść. Na ich szczęście właśnie z restauracji wyrzucić śmieci szedł jej właściciel i kucharz. Była już bardzo późna godzina oraz było ciemno, dlatego mógł już sprzątać.
— Oo a co to za kocięta? Jesteście same? -mówił z troską a kotki zaczęły miałczeć-Chodźcie ze mną. Tylko od strony kuchni, żeby moi znajomi was nie zobaczyli. No niby już mamy zamykać, ale po znajomości jeszcze sobie tam siedzą-powiedział pogodnie.
Kotki jak na rozkaz za nim poszły i to bardzo szczęśliwe. Cieszyły się, że w końcu może w końcu ta chwila będzie szczęśliwa i swój dom znajdą u pana Jacka, bo tak się nazywał ten dobry człowiek.
— —
Minęło już trochę czasu od pierwszego spotkania kotków z panem Jackiem. Po dwóch latach kotki mieszkają ze sobą dalej razem w domu pana Jacka. Pan bardzo pokochał Nitę i Globa. Dzisiaj siedzą we troje na kanapie i oglądają telewizje. Kotki żyją szczęśliwie.
Kosmiczny kosmita