Wstęp
W 1973 r. Kunice Żarske stały są częścią miasta Żary, jednak wciąż zachowały są swoją odrębność i tożsamość. Wynika to z wielowiekowej tradycji. Mimo, że losy wsi od zarania związane były z pobliskim miastem, to jednak przez wieki należała do żagańskich zakonników. Następnie w XIX w. stała się dynamicznie rozwijającym się ośrodkiem przemysłowym. Najpierw włókienniczym, bo w Żarach nie tylko brakowało miejsca na prowadzenie takiej działalności, to jeszcze aktywność gospodarczą hamowały przeżytki rzemieślniczego systemu cechowego. Następnie siłą napędową rozwoju Kunzendorfu N/L stała się budowa w połowie lat 40. XIX w. linii kolejowej w pobliżu wsi. Przy okazji prac nad torowiskiem natrafiono na duże pokłady węgla brunatnego. Rozpoczęła się zatem eksploatacja złóż położonych zarówno w bezpośrednim, jak i dalszym sąsiedztwie wsi. Zbieranie nadkładu w kopalniach odkrywkowych ujawniło kolejne bogactwo tej ziemi, czyli pokłady piasków i iłów, które można było wykorzystać w produkcji przemysłowej ceramiki i szkła. Po powstaniu II Rzeszy Niemieckiej (1871 r.) przemysłowy rozwój Kunzendorfu nabrał niezwykle dynamicznego tempa. Tym bardziej, że powstała w 1885 r. spora stacja kolejowa, a w jej sąsiedztwie kilka dużych hut szkła i cegielni. Co warte odnotowania, ludzie tworzący kapitalistyczny sukces wsi, a już teraz w zasadzie przemysłowej osady, wywodzili się przede wszystkim z rodzin pochodzących z ziemi żarskiej. Oczywiście z czasem przybywać będą tu ludzie z innych zakątków II Rzeszy, a liczba mieszkańców wsi będzie dynamicznie wzrastać — przekraczając populację niektórych miast ówczesnego powiatu żarskiego.
Czasy II wojny światowej, to okres gdy kunicki przemysł pracował na potrzeby wysiłku wojennego III Rzeszy. Stąd liczni pracownicy niewolniczy, w tym oczywiście Polacy. Część z nich została po wojnie przyczyniając się do odbudowy przemysłu. Osada odrodziła się i rozwijała. Szczególnie dynamicznie w latach 70. XX w. co było dużą zasługą dyrektora huty dr inż. Jerzego Węgra. Jego publikacje, jak również współpracującej z nim Anny Kubiak (dziś Dziemiańskiej) oraz Marii Bogumiły Bajerskiej to cenne źródła wiedzy o dziejach Kunic Żarskich. Ogrom informacji o dawnym Kunzendorfie można znaleźć także w tekstach Wernera Guttmanna — byłego mieszkańca miejscowości, który z wielką sympatią utrzymywał kontakty z polskimi mieszkańcami Kunic. Wielce szczegółowych informacji na temat kolei w Kunicach dostarczają także artykuły znawcy lokalnych żelaznych szlaków, czyli Grzegorza Dawczyka. Z kolei niestrudzony animator życia sportowego i jego kronikarz, czyli Bogdan Klockowski spisywał dzieje klubu Unia Kunice i kąpieliska. Ta książka zbiera rozporoszone źródła w całość, by pokazać bogactwo kunickiej i ewolucję historii.
Między Żarami a Żaganiem
Wieś Kunice (niem. Kunzendorf) powstała jako okolnica, w której centrum znajdował się majdan. Takie wsie zakładano na terenie wykarczowanym, bo też niegdyś znajdowała się tu puszcza. Tak było łatwiej chronić zwierzęta hodowlane, które na noc spędzano na majdan. Wszak w puszczy czaiły się dzikie zwierzęta, chętne na darmowy posiłek z bydła, drobiu, czy innych parzystokopytnych. Niemieccy osadnicy otaczającą puszczę nazwali „Kauz” — od puszczyka (tak samo nazywała się graniczna osada między państwem stanowym Żary — Trzebiel, a Księstwem Żagańskim — dziś to nieistniejąca wieś Kałcz). Po prostu „Waldkauz”, czyli „puszczyk” kojarzył im się ze słowiańską „puszczą”. Zresztą w tym kompleksie przeważały niegdyś drzewa liściaste, a zatem leśnych sów, czyli puszczyków zapewne tu nie brakowało. W centrum kunickiego majdanu wybudowano z czasem kościół (stał już w XIV w.). Znani proboszczowie to: Jan (1443), Michil Leyzefus (1447), Nicolz (1463), Jan Flewtir (1479). Reformacja zawitała tu bardzo szybko, bo prawdopodobnie już 1523 r. pojawił się w kościele luterański kaznodzieja. Po wyburzeniu starej świątyni, niedaleko stanął neogotycki kościół Matki Bożej Szkaplerznej zbudowany w latach 1895—1896.
Pierwsza wzmianka o Kunicach pochodzi z 1346 r. Mimo tego, wieś ma wcześniejszą metrykę, a układ okolnicowy widoczny jest do dziś w przebiegu ulic K. Pułaskiego i Wyzwolenia. Z kolei w podziałach działek widać dawne niwy, gdzie ugór oraz las były wspólne. Taką osadę wraz ugorem zwanym później Łąką Mikołaja (Niklasweise) zakupił w 1352 r. żarski proboszcz Mikołaj Stewic od Wernera von Nechern, być może pochodzącego z górnołużyckiego Njechormia, dziś części Weißenbergu (Wóspork). Niewątpliwie pierwszymi mieszkańcami osady była ludność słowiańska. Świadczy o tym obecność ludności zwanej „Deditzer”, czyli dziedziców, zajmujących się bartnictwem, czyli leśną hodowlą pszczół. We wsi znajdowały się również tak zwane łany wendyjskie świadczące o zamieszkiwaniu ludności słowiańskiej na tym terenie.
W okresie intensywnej kolonizacji na prawie niemieckim, czyli od XIII w. wieś Kunczendórff/Contczindorff rozwijała się jako łańcuchówka wasalna wobec żarskiego państwa stanowego. Nowe gospodarstwa chłopskie znajdowały się po obu stronach głównej drogi jakim była ul. K. Pułaskiego, czyli dawna Dorfstrasse, a prostopadle do niej ciągnęły się długie łany pól uprawnych. W tym miejscu warto zauważyć, że wsi o podobnej nazwie było bardzo wiele choćby na Dolnym Śląsku, jak również na innych obszarach kolonizacji niemieckiej. W tamtych przypadkach etymologia nazwy często wywodzona jest od imienia zasadźcy — organizatora akcji osadniczej noszącego imię Kunze/Kuncze.
W 1381 r. wieś liczyła 36 łanów i 3 pręty a 4 łany posiadała wspomniana ludność wendyjska, czyli słowiańska. Właścicielami wsi byli: Rackwicowie, wspomniany von Nachern, Heyncze Erbirhart i Niccolai Ordan. W 1401 r. pan na Żarach, Jan von Biberstein przekazał jako lenno wolne łany w Kunicach przynależące do folwarku w podżarskich Szybrosicach (Seifersdorfie) Janowi i Katarzynie Gotwolde. Z kolei w 1416 r. lenno objął Zygmunt von Ragewicz, który sprzedał je Heinrichowi Wolfowi w tym samym roku, a Petsche (Newert) pojawił się jako jego następca w 1443 r.
Przy drodze z Rautenkranz, czyli osady mieszczącej się niegdyś przy północnej części al. Wojska Polskiego, ku Kunicom i Iłowej znajduje się rzadki zabytek średniowiecznego prawa.
W tamtych czasach można było zastosować system tzw. prawa pojednawczego. Na mocy umowy zwanej „compositio” sprawca morderstwa mógł zawrzeć ugodę z poszkodowaną rodziną zabitego. Ważnym elementem umowy było wyrzeźbienie i postawienie kamiennego krzyża w miejscu popełnienia zbrodni.
O ile na Dolnym Śląsku jest ok. 300 takich krzyży, to w Czechach prawie 4 tys.
Mamy ich też kilka na ziemi żarskiej, jednak kapliczki pojednania były o wiele rzadsze, bo też kosztowniejsze niż krzyże.
Nie wiadomo, co w tym przypadku zaszło, niemniej morderstwo jest pewne. Nie jest za to pewne, czy zabytek stał pierwotnie w tym miejscu.
Zlokalizowana jest ona obecnie w ogrodzie dawnej willi żarskiego architekta miejskiego Roberta Strunda wybudowanej w 1923 r.
Przy okazji — nazwa Rautenkranz może nawiązywać do godła w herbie Saksonii zwanego krancelinem, czyli rucianej korony. Według legendy podczas inwestytury Bernharda, hrabiego Anhalt i Ballenstedt, jako księcia Saksonii, ówczesny cesarz Fryderyk I Barbarossa ściągnął wieniec z ruty, który nosił na głowie, i zawiesił go w poprzek rogu tarczy Bernharda.
Nazwa Rautenkranz odnosi się również do istniejącej tu niegdyś osady znajdującej się pomiędzy Żarami, a Kunicami. Szlak prowadzący do Kunzendorfu zyskał z czasem miano Rautenkranz Alee — dziś to Aleja Wojska Polskiego.
W XV w. w Kunicach wciąż mieszkała ludność słowiańska, o czym świadczy wzmianka o wendyjskim sędzim z 1448 r. W 1450 r. żarski starosta Hencze von Ragewitz sprzedał dochody z czynszów z kunickiego folwarku żarskiemu altaryście Niklasowi Cunadt. Wacław von Biberstein (ok. 1404 — 1472) zatwierdził w 1451 r. sprzedaż czynszów kościołowi parafialnemu w Kunicach, który w 1456 r. wykupił dożywotnio od niego wszystkie jego powinności. Jednak w latach 1460 — 1463 Hencze von Ragewitz sprzedał w latach 1460 — 1463 wieś żagańskim zakonnikom.
A zatem w 1463 r. Kunice stały się własnością kanoników regularnych reguły św. Augustyna z Żagania. Urbarz żagańskich zakonników z 1546 r. określał wielkość wsi na 27 i pół łana, na których gospodarowało 30 rodzin rolników. W latach 1520 — 1538 próbował procesować się z zakonnikami Hieronim von Biberstein (1490—1549). Chodziło o korzystanie z łąk i prawa do wyrębu drewna. Wbrew zakonnikom Hieronim nadał w 1536 r. kunickie łąki żarskim proboszczom. Niewiele wskórał, ale sądowe spory toczyły się dalej. Także w czasach, gdy Żarami panowali już Promnicowie. Dotyczyły one najczęściej naruszania granic lasu, a w 1580 r. wybuchł spór z zakonnikami o młyny. Ostatecznie Zygmunt Zygfryd von Promnitz (1595 — 1654) uznał w 1653 r. prawa żagańskich kanoników regularnych reguły św. Augustyna do Kunic. Było to zapewne związane z jego politycznymi ambicjami. Właśnie został jako pierwszy z rodu hrabią Rzeszy, a liczył, że od katolickiego cesarza zyska w przyszłości tytuł książęcy.
Mimo, że przez wiele lat wieś należała do żagańskich zakonników, to reformacja zwyciężyła tu szybko. Prekursorem nauk luterańskich w Kunicach był Matthias Lemberg, brat żagańskiego opata Paula Lemberga z Żar, który podczas swoich studiów teologicznych w Wittenberdze miał bliskie kontakty z Marcinem Lutrem i później przeszedł też na luteranizm.
Kanonicy regularni reguły św. Augustyna wybudowali przy drodze do Puszczy Żagańskiej, czyli przy drodze na Siodło opacką rezydencję. Wobec zwycięstwa reformacji na ziemi żarskiej, żagańscy zakonnicy starali się pozyskiwać kunicką młodzież zapraszając zdolnych kuniczan do szkoły letniej w pałacu. Na niewiele się to zdało, bo mieszkańcy wsi pozostali przy naukach Marcina Lutra. Zakonnicy rządzili wsią do kasaty zakonu przez króla Prus w 1810 r. Od 1815 r. Kunzendorf znajdzie się już na terenie pruskiego powiatu żarskiego.
Pałac nakryty był mansardowym dachem. Nad głównym wejściem w zworniku nadproża znajdowały się inicjały BAS i data 1705. Przed pałacem znajdowała się fontanna i otoczony był romantycznym parkiem. Dziś po tym założeniu pozostała jedynie misa fontanny, zrujnowany mostek i ruiny pomniejszych zabudowań.
W 1800 r. wieś liczyła jedynie 18 rolników, 4 zagrodników i 32 komorników (posiadających jedynie dom). Skąd taki spadek liczby rolników we wsi? Związane to było z sytuacją polityczną — zniszczeniami wojny siedmioletniej (1756 — 1763), oraz polityką króla Prus Fryderyka II (1712–1786), który zagarnął Austrii Śląsk. Zachęcał on do osiedlania się rzemieślników i rolników na terenie Śląska, wspierając budowę nowych wsi dla osadników z terenu Łużyc należących do Saksonii. A granica biegła przecież bardzo blisko Kunic, bo w okolicy wsi Siodło i „wioski przemytników”, czyli wspomnianego Kałcza.
Duża liczna komorników wynikała z faktu, że od wieków starano się korzystać z okolicznych minerałów. Dlatego dla znacznej części mieszkańców Kunic rolnictwo było dodatkowym, ale nie jedynym źródłem utrzymania. I tak charakterystyczne dla Kunic były niegdyś kute żelazne krzyże nagrobne, które jeszcze przed II wojną światową trafiły do berlińskiego muzeum. Wykorzystanie żelaza związane było z tradycją eksploatacji i przetwórstwa zwierającej żelazo rudy darniowej na terenie Kunic. Jednak dopiero teraz, w XIX w. wydobycie bogactw naturalnych miało gwałtownie przyśpieszyć rozwój Kunic.
Przemysłowa eksplozja
W XIX w. rozpoczął się okres rozwoju gospodarczego wsi Kunzendorf. Najpierw związane to będzie z produkcją włókienniczą, a następnie z wydobyciem i przetwórstwem podziemnych bogactw — gliny, piasków, iłów oraz węgla brunatnego.
To tu zaczynał swą karierę Johann Gottfried Frenzel — założyciel przemysłowego imperium w Żarach. Zanim został w 1830 r. obywatelem miasta, to właśnie w Kunzendorfie wykorzystywał swą, zdobytą w Czechach, wiedzę na temat włókiennictwa. To od tej dziedziny wytwórczości zaczynała swą karierę kunicka dynastia przedsiębiorców Girke. Wśród tkaczy lnu należy też wymienić H. Hensla, A. Löhsena, J. G. Nachta, Wolframa oraz Augusta Hoffmanna. Farbiarstwem tkanin na początku drugiej połowy XIX w. zajmowali się Bartsch, R. Brӧmmer i F. W. Sellge.
Ogromnym impulsem rozwojowym dla Kunic było pojawienie się w 1846 r. kolei, co spowodowało z czasem przesuniecie się centrum wsi na zachód — w pobliże torów. Choć linia kolejowa przebiegała przez Kunzendorf, a w latach 50. dodano drugi tor, to pociągi tu przez 30 kolejnych lat nie zatrzymywały się. Stało się tak z powodu oporu ważnej kunickiej rodziny Quos. Dopiero 1 sierpnia 1876 r. na gruntach należących do Ernsta Mӧbusa o 10.00 zatrzymał się pierwszy pociąg na przystanku kolejowym — powstał na wschód od linii kolejowej. Jednak stacja Kunzedorf, która była tak ważna dla rozwoju przemysłowego osady powstała 9 lat później po zachodniej stronie torów.
W związku z tym, to tam (czyli wokół obecnych ul. Powstańców Wlkp., Westerplatte, Szklarskiej i Niepodległości) powstaną główne zakłady w osadzie, która nabierze charakteru przemysłowego. Huty szkła, cegielnie, dachówczarnie napędzane były paliwem z okolicznych kopalń węgla brunatnego. Wpływ na to miała nie tylko kolej, ale fakt, że tu w pobliżu najwcześniej zaczęto eksploatację złóż węgla brunatnego.
Założona w 1865 r., kopalnia „Conastantia” znajdowała się w pobliżu późniejszej lokalizacji dwóch hut: „Deutsche Tafelglas AG”, czyli „Detag” i „Flachglasbearbeitungs GmbH” — tzw. „Flabeg” — po wojnie zakład A kunickiej huty, a obecnie Qemetica Vitrosilion przy ul. Westerplatte. Inną z najstarszych była kopalnia węgla brunatnego „Olga”, której wyrobiska znajdowały się po obu stronach drogi z Kunic do Marszowa, czyli na północ od centrum najstarszej części wsi. Dziś pozostał po kopalni staw, który jest siedliskiem ptactwa wodnego. Niedaleko — w kierunku Siodła — znajdowały się cegielnie produkujące z miejscowej gliny. Na południe od dzisiejszej ul. K. Pułaskiego znajdowała się kopalnia „Glückstern”, czyli Szczęśliwa Gwiazda, po której pozostały stawiki w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 10. Działała ona od lat osiemdziesiątych XIX w., aż do 1940 r. z pięcioletnią przerwą w latach 1901—06, w latach późniejszych znana była pod nazwą „Hedwig III”.
Jej upadowe ciągnęły się od ostatnich zabudowań dzisiejszej ulicy Zachodniej (gdzie znajdowała się drewniana wieża wydobywcza) w kierunku południowo-zachodnim, a pochodzący z kopalni surowiec zaopatrywał początkowo położoną po sąsiedzku cegielnię oraz tartak. Do upadowych (dzisiaj wyraźnie zaznaczonych w terenie w postaci długich i wąskich obniżeń), znajdujących się po wschodniej stronie cegielni, prowadziła wąskotorowa linia kolejowa, która po upadku pobliskiej ceramiki i po przejęciu kopalni przez cegielnię z Jankowej Żagańskiej, miała razem z odnogami ponad 4 km długości. Sieć tej kolejki miała napęd elektryczny. Prąd trakcyjny oraz do maszyn cegielni w Jankowej produkowała parowa wytwornica prądu stałego, która znajdowała się na wyposażeniu zakładu.
Z kolei w okolicy, gdzie dziś są bloki mieszkalne przy ul. W. Sikorskiego była kopalnia „Augustus”. W 1888 r. na terenie Kunic i sąsiednich terenów przyległych, oprócz „Constantii”, „Olgi”, „Glückstern”, „Augustus” istniało jeszcze pięć spółek węglowych: „Eichberg”, „Leopold I”, „Gottessegen III”, „Winand”, oraz „Quos”.
Jednak największą na przełomie XIX /XX w. była kopalnia „Martin”, która znajdowała się na północ od kunickiego odcinka al. Wojska Polskiego. Na terenie z jednego z jej wyrobisk powstanie jeszcze przed wojną kąpielisko, które w latach 60. XX w. stanie się kunickim basenem.
Zresztą było w tej okolicy więcej cegielni i kopalni gliny, przy których działały koleje wąskotorowe dostarczające surowiec do wypalania. Ale takich wąskotorówek było niegdyś w Kunicach znacznie więcej, bo też samochody ciężarowe pojawią się w większej liczbie dopiero w okresie międzywojennym.
Zelektryzowana kolejka wąskotorowa prowadziła z Mirostowic Górnych do rampy zsypowej przy ul. Westerplatte. Wzdłuż jej trasy znajdowały się włości rodziny Schiedt — do dziś zachował się w znakomitym stanie ich pałacyk, który po wojnie służył kuniczanom jako ośrodek zdrowia. Schiedtowie dorobili się na wydobyciu węgla brunatnego między Kunicami, a Obrachtowem i Łazem. Dbali o swoich górników, dla których został nawet urządzony cmentarz, którego dominantą jest rodzinny neoklasycystyczny grobowiec (dziś w ruinie).
W kunickich kopalniach dochodziło do katastrof. W 1897 r. miał miejsce pożar w kopalni węgla brunatnego w Kunzendorfie. Z tego powodu żarscy masoni z loży „Trzy Róże w Lesie” przeznaczyli 200 marek dla wdów i sierot po górnikach, którzy zginęli.
Firma Paul Schiedt dostarczała paliwo do pobliskiej elektrowni Lohser Werke. To co nie zostało tu wykorzystane do wytworzenia energii, jak również produkowany przy elektrowni brykiet transportowane było do rampy przeładunkowej. Tam brunatne paliwo ładowano na wagony normalnotorowe. Rampa została jesienią 2022 r. wyburzona w związku z budową nowego wiaduktu wzdłuż ul. Westerplatte.
Dzięki miejscowym złożom piasków i iłów w Kunicach rozwijała się produkcja cegieł i dachówek. Jednym z największych wytwórców tych produktów była firma należąca do W. Voigta i H. Kretznera, obejmująca dwie fabryki, które nosiły nazwy od wzgórz: „ Wilhelmshöhe ” (dziś przy ul. Niepodległości) i „Eichberg”. Firma chwaliła się nagrodą otrzymaną na wystawie w Świdnicy w 1892 r. oraz srebrnym medalem otrzymanym na wystawie w Freibergu (Saksonia) podkreślając, że roczna produkcja wynosiła 5 milionów sztuk dachówek.
Właściciele kunickich fabryk mieszkali z zasady blisko swoich zakładów. Po niektórych z fabryk nic już praktycznie nie zostało, ale rezydencje przetrwały.
I tak do dziś można podziwiać piękną secesyjną willę Paula Hildebranda, która dziś znajduje się co prawda przy ul. Grunwaldzkiej 36, ale z tego miejsca zaczyna się właśnie ulica Powstańców Wielkopolskich (stara Hansdorferstrasse — prowadząca ku Jankowej). Niestety po wojnie została pozbawiona hełmu wieży i innych detali, ale wciąż należy do czołówki żarskiej architektury. Ów P. Hildebrand wraz z Walterem Najorkiem założyli w 1906 r. hutę szkła taflowego, która znajdowała się wzdłuż torów kolejowych, oczywiście przy Hansdorferstrasse.
Mieszkały tu całe rodziny robotników pobliskiej huty szkła, jak: Baldy, Bellmann, Domke, Jenke, Kahle, Stolzmann, czy Zenker. To dla nich zbudowano istniejące do dziś kamienice Powstańców Wielkopolskich 16 i 17. W 1923 r. w hucie zatrudnionych było ok. 100 robotników, którzy wytwarzali 300 tys. m2 szkła. Wkrótce produkcja została zmechanizowana metodą Emila Fourcaulta, którą wprowadził po praktyce w Belgii Walter Najork.
Nie uratowało to huty przed skutkami kryzysu ekonomicznego przełomu lat 20/30. i tylko produkcja bezpiecznego szkła klejonego w innym zakładzie uchroniła właścicieli przed bankructwem. Choć ulica była raczej zamieszkana przez robotników, to mieszkał tu również Max Jäckel — współwłaściciel tkalni Jäkel & Quos, która też znajdowała przy tej ulicy. Natomiast dumni właściciele huty umieścili swe rezydencje na górze grafiki prezentującej zakład.
Przy położnej w pobliżu torów ul. Westerplatte, czyli ówczesnym nowym przemysłowym centrum wsi, znajdował się ciąg robotniczej zabudowy mieszkalnej. Po drugiej stronie, gdzie dziś jest plac zabaw znajdowała się niegdyś pierwsza kunicka huta szkła należąca do braci Ottlinger (Augusta, Clemensa i Paula), późniejsza Brandenburgische Tafelglashüttenwerke GmbH należąca już tylko do Paula Ottlingera. Założono ją w 1885 r. Zakład należał później do firmy Bracia Hirsch i wspólnicy.
Niestety powojenne dewastacje sprawiły, że ostatnie budynki po tej hucie zostały rozebrane po wojnie. Dziś znajduje się tu otwarty w 2017 r. plac zabaw. W nieistniejącym dziś narożnym budynku, który stał na rogu ul. Westerplatte i Dworcowej w dwudziestoleciu międzywojennym mieścił się Magazyn nr 12 należący Konsumverein, czyli spółdzielni konsumenckiej. Takie spółdzielnie zaczęły powstawać w związku z napływem robotników. Ich zarobki często nie wystarczały na codzienne zakupy. Kupowali więc u sklepikarzy „na krechę” (popularny „zeszyt”). Ponadto właściciele sklepów byli często oskarżani o oszustwa polegające na niedokładnym ważeniu i sprzedaży zepsutych lub niespełniających norm towarów. Dlatego w spółdzielniach konsumenckich panowały tu następujące zasady: 1. Równe prawa głosu — każdy członek ma jeden głos, niezależnie od zdeponowanej kwoty; 2. Każdy może dołączyć do spółdzielni w dowolnym momencie na takich samych warunkach jak poprzedni członkowie; 3. Zwrot kosztów — im więcej członek kupuje od spółdzielni, tym większy powinien być jego udział w zyskach; 4. Sprzedaż wyłącznie za gotówkę; 5. Dostawa niesfałszowanych towarów o pełnej wadze; 6. Neutralność polityczna i religijna.
Nazistom nie podobała się taka forma organizacji sprzedaży, dlatego w maju 1933 r. połączono spółdzielnie spożywców i ich centralne organizacje. 1 kwietnia 1941 r. pozostałe instytucje spółdzielni konsumenckich i ich centralne organizacje zostały włączone do Niemieckiego Frontu Pracy w ramach holdingu.
Inną hutą specjalizującą się w produkcji szkła gospodarczego był zakład rodziny Ringel, czyli Lausitzer Glashüttenwerke GmbH przy obecnej ul. Szklarskiej. Według Sorauer Heimatblatt hutę założył w 1889 r. Otto Ringel ze wspólnikiem Borischem. Według drugiej wersji założycielami huty byli Albrecht Ringel z nieodległej Iłowej (Halbau). Po jego śmierci w 1918 r. rodzinny interes przejęli jego synowie z Therese Ringel, czyli Otto (zm. 1945), Gustav (1886 — 1927) i Max (1893 — 1980). Ten ostatni został dyrektorem produkcji, a Otto dyrektorem handlowym. Ich brat Gustav do 1920 r. przebywał w Ameryce Południowej.
Właściciele huty początkowo mieszkali na terenie zakładu, a następnie w 1906 r. wzniesiono secesyjną willę przy ul. Szklarskiej 33.
Przez dłuższy czas w hucie Ringlów szkło wytwarzano w jednym dziesięciodonicowym piecu firmy Siemens. W 1924 r. były przy nim 24 warsztaty pracy przy całkowitym zatrudnieniu 280 hutników — od czasu otwarcia do zamknięcia huty liczba zatrudnionych wzrosła siedmiokrotnie. Byli potrzebni m.in. do obsługi nowego pieca, również produkcji Siemensa, tym razem szesnastodonicowego, który uruchomiono ok. 1928 r. W tym okresie dysponowano również 44 piecami do odprężania szkła i chłodzenia, a szlifiernia posiadała 105 warsztatów pracy. W 1936 r. obok działającej od lat szlifierni i grawerni kryształów istniała kwasiarnia, oraz matownia, gdzie używano piasku pod ciśnieniem. W tym czasie korzystana także z dziesięciu półautomatów do wydmuchiwania szkła.
Wieloletnim kierownikiem huty Ringlów był N. Amann, a następnie funkcję tę sprawowali równocześnie Günther Pusch i Max Ringel. Do huty prowadziła wąskotorowa linia przebiegająca obok cegielni Eichberg i huty Hildebrand & Najork. Za pomocą wąskotorówki dostarczano także paliwo do huty — węgiel brunatny z mirostowickiej kopalni Therese, która od 1924 r. należała do Ringlów, którzy również posiadali kopalnię gliny i zakład produkujący szamot we wsi Siodło (Zedel). Do 1946 r. istniała szlifiernia zbudowana w 1895 r. o pow. 5 919 m2. Główny budynek huty o pow. 8 971 m2 i kotłownię o pow. 1 337 m2 zbudowano w 1900 r. Dekadę później zbudowano dwa kominy o średnicy 1,30 m i wysokości 45 i 25 metrów. W latach 30. XX w. rozbudowano zakład o nowy magazyn o pow. 3 003 m2, stolarnię, parowozownię, dwie szopy na piasek oraz stajnię i garaż.
W ofercie huty Ringlów było szkło elektrotechniczne i laboratoryjne (np. menzurki, szalki Petriego, słoiki i miseczki). Ofertę poszerzono o galanterię stołową firmowaną znakiem Lausitzer Kunstgläser. Były to kryształy surowe i grawerowane, komplety do alkoholu, wazy, talerze a w 1936 r. również komplety toaletowe. Szkło mogło być bezbarwne, białe, rubinowe i opalowe. Prezentowano je na najważniejszych targach w Niemczech i eksportowano do Danii, Stanów Zjednoczonych, Ameryki Południowej i Afryki.
W latach 20. XX w. powstały dwa wielorodzinne budynki mieszkalne dla pracowników huty, a w 1930 r. firma posiadała 50 zakładowych mieszkań.
W Kunzendorfie dominował przemysł ceramiczny i wydobywczy, ale funkcjonowały także zakłady włókiennicze, zresztą przemysłowa rewolucja w Kunicach od tego się zaczęła. Największymi zakładami były tkalnia Maksa Räbigera przy Glashüttenstraße (ul. Szklarska) i zakłady włókiennicze Jäkel & Quos przy Hansdorferstrasse (ul. Powstańców Wielkopolskich). W okresie PRL znajdował się tu zakład nr 7 Żarskich Zakładów Przemysłu Bawełnianego. Na stan z 1 listopada 1924 r. w Kunzendorfie przemysł włókienniczy zatrudniał 60 osób