Na trawie
Podwórko gdzie słońce
króluje niepodzielnie
zalewając swym blaskiem
zieleń roślin, kwiatów czerwień
Granit bruku tysiącem iskierek odpowiada
w ten cichy poranek
gdy pyłki tańczą w słonecznej poświacie
w bezwietrznej przestrzeni
Tylko szum muchy przelatującej
dalekie ćwierkanie ptaszka
ruchu odrobinę wprowadza
w tę słoneczną ciszę wszechobecną
A ja siedzę cieniem otulony
cieniem orzecha
którego liść nieruchomy, zielone kule
obraz dopełniają
Słoneczny poranek tak cichy
tak kojący, usypiający zmysły…
Zanurzony w otaczającej ciszy
wiersz ten piszę nieudolnie
próbując tę chwilę słonecznego poranka
przenieść na strof parę
przenieść do wnętrza mego
06.2022
Trzej królowie
Trzej królowie
Trzej magowie
Wędrowali…
W kraj daleki
w kraj nieznany
ku miejscu tak nijakiemu
tak zwyczajnemu
Bez reklam biur podróży
bez reklam w Tv, w Świecie z góry
wędrowali
ku dziurze nad dziurami
Wędrowali gdzie oczy poniosą
za horyzont daleki
tyle dni przesuwany
na kraj świata
Gwiazda
jedna z miliona
ich prowadziła
na spotkanie z przyszłością
przyszłością nową, nieznaną
Trzej królowie
Trzej magowie
Wędrowali…
Wędrowanie
droga bezkresna
gwiazdy światłem wytyczona
Droga bez celu, bez sukcesu
za kolejny horyzont
za kolejny dzień
zakręt życia kolejny
Droga przemierzana
droga do medytacji
droga do swobodnej myśli szybowania
droga do wnętrza
Trzej królowie
Trzej magowie
Wędrowali…
01.2023
Krople deszczu
Krople deszczu tak duże spadają
Ulgę przynoszą zieleni poszarzałej
trawnikowi, który słońce
swoimi kolorami pomalowało
słomkowy, żółty kolor
dodaje niepokojącą, pustynną aurę
Ulgę przynoszą
brukowi kamiennemu
który pokryty pyłem
wspomina ślady nasze
Ulgę przynoszą
starej wierzbie historie pamiętającej
tego domu, ludzi tu mieszkających
zdarzeń tak wielu, rozstań
wojny przebytej
gdy będąc młoda ocalała
w tym zrujnowanym mieście
Wierzbie, która tysiącem swoich listków
wirujących w przestrzeni
pokrywa zieleń trawy, szarość bruku
kolorową, żółto brązową mozaiką
w ten czas upału, w czas suszy
Krople deszczu tak duże spadają
Ulgę przynosząc
nam, słońcem naznaczonym
upałem wszechobecnym
I tylko kot siedzi na progu
patrząc w deszcz
mrucząc pieśń swoją
06.2022
Piotruś
Piotruś
z zimnej, kamiennej tablicy patrzy
prosto w oczy
uśmiech
oczy ciepłe na zimnym kamieniu
Kamienna tablica i uśmiech
obecność odczuwam
tyle wspólnych chwil
wspomnień tyle….
Pokój w akademiku
razem odwiedzany
Quattro Scogli
żar z nieba lejący
pływanie pomiędzy skałami
fale
arbuz krojony
W górach wędrowanie
La Pettit Pętelka
zawiązana…
Wspólnych wieczorów tyle
spędzonych
nie zawsze statecznie
Z kamienia spojrzenie
w oczy moje
patrzysz z innej przestrzeni
na drżenie moje
poczynania tu na dole
Nie osądzaj surowo
lat moich spędzonych
z daleka od ciebie
Proszę
Czuję obecność
myśli moje płyną
lekkim wiatrem unoszone
do przestrzeni tak innej…
Gdzie nowe domy budujesz
z uczuć tylu
Czekaj na mnie tam na górze….
Pójdziemy na piwo…
06.2022
***
Upał
przez okno samochodu
wlewa się wszędzie
z klimatyzacją wygrywa
myśli oplata
myśli szybujące w pola dalekie
Gdzie rolnik traktorem
tuman kurzu wznieca
gdzie dziewczyna szczupła
w pole wychodzi
ogórki zielone zbiera
grządki spalone okopuje
Gdzie przed upałem, słońcem
tarczy ni ucieczki nie ma
gdzie ciało drobne
jak skwarek jest smażone
Upał
przytula, obejmuje
tak czule
08.2022
Kot
Zwinięty w kłębek
szarobury dachowiec
na podwórku śpi
Na kamieniu zimnym
ogon pod głowę podłożony
drzemie rozleniwiony…
Obojętny
na ptaków ćwierkanie
słońca grzanie
myszy wypatrywanie…
A ja siedzę leniwie patrząc
słońcem zalany ogródek
tak mały, tak zielony
Spokój wdziera się wszędzie…
na ulicę wąską, w enklawę zieleni
wygrywa batalię z wiatrem
który próbuje zawładnąć liśćmi drzew
gałązkami wierzby…
Spokój wkoło, wlewa się wszędzie
Wstał, przyszedł, otarł się, pogłaskany
wrócił do drzemki na zacienionych kamieniach…
A ja?
06.2022
Kościotrup z wachlarzem
Wiatru powiew
orzechowymi liśćmi porusza
włosy dziewczynom rozwiewa
dziewczynom za płotem idącym
Wiatru powiew
który chmury na niebie
z wolna przesuwa
moje ciało, myśli
oddechem swoim otacza
Świat się kołysze
ze starą wierzbą
w rogu od stu lat rosnącą
Wiatr, który myśli
w czas przeszły unosi
wspomnienia z wolna kołysze
Kościotrup z wachlarzem
i małpą z brzoskwinią nieśmiertelności
figurka mała
oglądana…
Zęby swoje szczerzy
w uśmiechu znad wachlarza
małpa na kolanie przysiadła…
z brzoskwinią w ręku
Figurka
zderzenie symboli
tak sugestywna
mocno przesłanie niosąca
Połączenie światów
połączenie czasu
połączenie myśli, uczuć
drżenie wywołuje
Figurka
myśli pobudza
drogę, przyszłość wskazuje
którą wiatr na sowich skrzydłach
przyniesie
Kościotrup z wachlarzem
i małpa z brzoskwinią nieśmiertelności
w mojej głowie, w moich myślach
wiatrem kołysane
rozsiadły się wygodnie
Kościotrup z brzoskwinią nieśmiertelności
małpa z wachlarzem
jak inna wymowa
przesłania tego
Świat kołysze się wokół
wiatrem poruszany
i tylko czasem
zielony orzech
koło mojej głowy
z wysoka upada
07.2022
Lat 60
Lat 60 minęło
dużo to czy mało…
Posumowań nie będzie
nie będzie się chciało
rozpatrywać lat minionych
zdarzeń, uczuć, smutków
i radości wielu…
Nie będzie także wspomnień
powiadanych w koło…
dzień jak co dzień
był dzisiaj…
ni smutno, wesoło…
Dzień pracą zaznaczony
basenem i sauną
wieczornym siedzeniem
Gosi odwiedzinami
i wiadomościami…
Rozbłyskują w telefonie
z dalekiej Francyji
gdzie przyjaciele moi
tyle lat przeżyli
z Mazowsza, Krakowa…
O tym teraz mowa
co przynoszą radość
SMSy malutkie
mam ja do nich słabość
za pamięć z lat minionych
i przeżycia wspólne…
Lat 60 minęło
i kropka i kwita
jestem jeszcze ciekawy
co za rogiem wita?
Co w lat kolejnych czasie
i co los przyniesie
co Bóg sprawi?
Co będzie, mnie to jednak
aż tak nie ciekawi…
Co los ślepy przyniesie
albo przeznaczenie
to będzie… i kropka, i kwita
jutro jadąc do pracy
nowy dzień powitam
I żyć będę spokojnie
będzie malowanie
i kolejne wierszyki
bohomazy na ścianie
Może góry nawiedzę…
w porze kiedy wiatr wieje
ludzie po domach siedzą
deszcz zacina srodze
i jedyny wędrowiec
będzie na mej drodze
Lat 60 minęło
i kropka i kwita
Dzień jak co dzień
jutro mnie powita…
05.2022
Liście
Liście żółte opadają
z wierzby stuletniej
w kącie stojącej
Liście
w ten dzień czerwcowy
tak gorący, tak słoneczny
gdzie niebo bezchmurne
tak blisko, tak niebieskie
Liście żółte opadają
słońcem malowane
powolnie wirują
upływ czasu, drogę
przypominając
Liście żółte opadają
zmierzają po kres swobodnego szybowania
na zimnym bruku osiądą
by miotła twardym włosiem
w kąt je usunęła
gdzie zapomniane, niepotrzebne
znikną
06.2022
Ucieczka
Żar lejący się z nieba
w niedzielny poranek zwiastuje
dzień słoneczny bez chmurki na niebie
z pszczoły brzęczeniem
nad lawendą, pod wierzbą stuletnią
Uciekam przed upałem
szczelnie zamknięty
bez widoku za oknem
bez zieleni, bez trawy pożółkłej
słońcem malowanej
Uciekam przed upałem
zamknięty w fotelu
który obejmuje moje istnienie
moje myśli
w puszce tak miękkiej
Uciekam przed upałem
bez widoku, bez słońca
samotnie w myślach pogrążony
w szarości cienia
Uciekam przed upałem
uciekam przed widokiem
przyszłości za oknem
odcięty od tego innego świata
Tak słonecznego
pełnego ptaków szczebiotu
pszczół brzęczenia, podmuchów wiatru
lekkich, nadzieję niosących
Uciekam przed upałem
uciekam przed myślami śmiałymi
perspektywą życia
Pogrążony w szarości, w cieniu
w klatce fotela, rolet opuszczonych
myśli w klatce
pogrążony w ułudzie spokoju
Ucieczka przed upałem
ucieczka przed światem ciekawym
tak gorącym, tak inspirującym
tak słońca pełnym
Ucieczka przed upałem
ucieczka przed sobą
ucieczka przed ludźmi bliskimi
oddalonymi niekiedy
Ucieczka
ucieczka w pisanie, malowanie…
od perspektyw, uczuć gorących, smutku, radości…
samotność w ten letni gorący poranek
06.2022
Doktor czy Doktorka
Dzień świętowania
ranek drżeniem naznaczony
emocje jak przed egzaminem
dawno zdawanym
gdy wiedza gdzieś wyparowała
w czasoprzestrzeń niezmierzoną
Doktor czy Doktorka
spektakl intelektualny
w zaczarowanym kręgu
postaci z Fanfiction
nie znam, nie poznam, nie czytałem….
błędy odczytane…
Doktor czy Doktorka
świętowanie…
kaczka z jeleniem
żurawiną pokropionym
w Sali rycerskiej
wina butelka towarzyszy
Doktor czy Doktorka
yes…, yes…, yes!!!
lat dziesięciu zwieńczenie
czasu przerywanego życiem
zwykłym, odkładaniem
tak ludzkim, tak bliskim
Doktor czy Doktorka