To tomik, do którego trzeba usiąść bez pośpiechu.
Nie czyta się go „na raz”, nie cytuje się na Instagramie dla efektu.
To raczej rozmowa w ciszy — taka, gdzie każde zdanie trzeba sobie samemu dopowiedzieć.
Czasem miałam wrażenie, że wiersz mówi coś, czego nie umiem nazwać, ale dokładnie to czuję.
Autorka nie udaje poetyckiej głębi — ona po prostu ją ma.
Jeśli ktoś lubi poezję, która daje przestrzeń, a nie gotowe emocje, to naprawdę warto.