Słowo wprowadzenia
Drogi Czytelniku.
Poznaj Hope, która jest neurotyczką i zmaga się z własną śmiertelnością, depresją, bólem związanym z licznymi stratami, samotnością, odrzuceniem i lękiem przed codziennością. Doświadcza stanów emocjonalnych, które przez wielu mogłyby być określone jako negatywne, a jednak każdy człowiek ich doświadcza i każde z tych uczuć ma swoją ważną i potrzebną funkcję. Doświadcza zatem takich uczuć jak lęk, gniew, zazdrość, smutek czy poczucie winy. Nie najlepiej radzi sobie z codziennym stresem. Równie silnie jednak doświadcza uczuć przyjemnych.
Neurotyzm ukazany w książce nie jest zaburzeniem ani chorobą, a jedynie jednym z elementów charakteryzujących niestabilną emocjonalnie Hope, która cierpi z powodu mentalnego hałasu spowodowanego jej wewnętrznymi konfliktami.
Na kolejnych stronach tej książki Hope dzieli się z Tobą swoją historią, osobistymi doświadczeniami. To te doświadczenia uczyniły z niej kobietę, z którą Ty dzisiaj się spotykasz.
Dlaczego Hope?
Kiedy już stworzyłam tę historię, swego rodzaju psychoterapeutyczną opowieść albo nawet studium przypadku, pomyślałam, że moja bohaterka nie może pozostać bezimienna. Ostatecznie otrzymała imię HOPE. Nadzieja przebija z treści niniejszej książki, poczuć ją można pośród smaków i zapachów zapisanych w zmysłowej pamięci dziewczyny, miesza się z zapachem pomarańczy.
Czy jesteś gotowy stać się przewodnikiem HOPE po jej chaotycznym, nieuporządkowanym świecie? Ile jesteś w stanie znieść? Czy chcesz ją zrozumieć? Jak głębokie są twoje pokłady empatii? Co jesteś gotów dla niej zrobić? Ile jesteś w stanie z siebie dać?
Zamęt
Jestem tu… i czekam. Śpisz? Ja chyba już nie śpię. A może to jeszcze sen… Jak sobie poradzisz z całym tym zamętem? Na jednego człowieka to za dużo. Stanowczo za dużo. Nic nie można pomóc… nawet pobyć razem.
Pewność
Jestem sama… zupełnie sama. Chciałabym z kimś porozmawiać. Czy ty potrafisz słuchać? Czy możesz mnie wysłuchać? Nie chodzi o wyżalenie się, czy radę, czy pomoc, tylko o porównanie sposobu myślenia. Porównanie z innym sposobem myślenia… To powinien być ktoś, kto jest dla mnie ważny. Tyle, że ważni dla mnie ludzie znikają we mgle. A może to ja znikam?
Taki jakby trening z rozmowy. Taka jakby próba przed spektaklem. Tak po prostu, tak dla siebie samej, dla spokoju umysłu przed konfrontacją z ludźmi nieprzychylnymi.
Wiem czego bronię. Muszę mieć wewnętrzną pewność. Potem nie będzie ani czasu na pytania, ani może nie znajdą się tacy, którym można będzie zadać owe pytania.
Teatr
Życie to teatr! Zwykle nie poddaję się tak łatwo. To może być początek zmian na lepsze. Czasem zmiany bolą, ale tak samo jak życie niezmiennie w takiej sytuacji.
Wiem o czym myślisz… Na początku zawsze boli. Najpierw trzeba ranę oczyścić ze zgnilizny, potem już się tylko goi.
Wiem, wiem… Mówić łatwo, przeżyć trudniej.
Zmiana
Zmiana na lepsze?… Może warto się tego uchwycić… To mogłoby się udać przeżyć.
Zmęczenie
Czuję się wypluta z życia. Jestem zmęczona. Zmęczona istnieniem, oddychaniem, odczuwaniem, mówieniem, słowami, myślami i wszystkim, co mnie otacza…
Reset
Chciałabym zniknąć na jakiś czas. Zniknąć od tego wszystkiego. Powinien być taki przycisk, który resetowałby wszystko, co dotychczasowe… Ale wtedy zniknęłyby też nasze chwile… więc to nie najlepszy pomysł, prawda?
Czy możesz mnie schować przed światem? Czy możesz mnie ukryć przed ludźmi?
Zaginiony dzień
Minął dzień i już nie wróci. Kolejny zaginiony dzień. Może lepiej, że na głupotach stracony niż na myśleniu. Ostatnio myślenie sprawia ból, większy niż zazwyczaj.
Ucieczka
Czego chcę jeszcze? Jedyne co mi teraz przychodzi do głowy to przeczekać… po prostu przeczekać. Może to tylko tchórzliwa ucieczka. Może to niczego nie zmieni. A może po prostu ta cała burza jest ponad moje siły. Chciałabym powiedzieć: ‘zapomnijcie o mnie’, ale tak jest tylko w nędznych filmach. Zupełnie przestało mnie cieszyć to miejsce o nazwie Życie.
Ziemniaczane placki
Chcę przez chwilę poczuć ciepło twojej dłoni. Lubię, kiedy się uśmiechasz, kiedy się śmiejesz… Lubię ziemniaczane placki z oliwkami. Nikt inny nie je placków ziemniaczanych z oliwkami.
Lęk
Nie bać się. Nie bać się spotkań, rozmów, poprawy. Nie bać się zmiany.
Deszcz
Jesteś niepokojąco obcy. Znów dzisiaj padało. Przemokłam… zmarzłam. Nie martw się, kąpiel i gorące mleko dobrze mi zrobią. To tylko deszcz… nieszkodliwy.
Jedno zdanie
Wiesz? Skutecznie dokręcasz kurek z tlenem, zabijasz resztki tego, co pozwala żyć, ale przecież ‘nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło!’. Jedno zdanie, zaledwie pięć słów a burzy mój świat. Dla mnie nadzwyczajne było nawet zjedzenie tej cholernej ryby na plaży! (…) I całe mnóstwo innych drobiazgów.
Gdyby
Wciąż to ‚gdyby’, ‚gdyby” (…) ‘gdyby to…” albo „gdyby tamto…” Wciąż to gdyby, gdyby… ale stało się właśnie tak… nie inaczej… i właśnie wtedy. Mój tępy mózg nie pojmuje takiej miłości. Już nie wiem, kiedy mogę mówić co czuję, a kiedy nie powinnam mówić wcale.
Odchłań
Ty mnie pytasz ‘o co chodzi’? A ja nic nie rozumiem… nie wiem, co się wokół mnie dzieje. Spadam w jakąś zimną otchłań i nie mogę tego zatrzymać…
Słowa
Myślisz, że wiesz co czuję? Czuję się jak popsuty inkubator, który zamiast ratować życie, staje się trumną. Może mogłam postarać się bardziej. Może mogłam bardziej o siebie dbać.
Czy ja mam obsesyjną skłonność do opłakiwania straty? Nieustannie myślę o śmierci. Boję się śmierci i jednocześnie za nią tęsknię. Trudno mi być pośród żywych ludzi. Żywi są tacy aktywni, hałaśliwi, rozgadani. Martwych ludzi już nie ma. Nie ma ich fizycznie. Ich ciężkie płyty nagrobkowe tak spokojnie sobie leżą ułożone w równych rzędach. Pośród martwych jest przynajmniej cicho. Cicho i spokojnie.
Słowa. Trudno nimi wyrazić pewne rzeczy. Bałam się, wciąż się boję. Nosiłam w sobie życie, a teraz czuję w sobie odchłań. I nikt nie chce o tym rozmawiać. Może też się boją. A może nie wiedzą jak… może nie potrafią mówić o swoim smutku. Może nie czują smutku, bo to, co ja opłakuję było za małe, albo nic nie warte… A może zwyczajnie uciekają przed śmiercią. Nie uciekną. W końcu dopadnie każdego, w takiej lub innej sytuacji.
Jestem twarda. Jutro też jest dzień.
Myśli
Wszystko teraz stoi na głowie. Za dużo tego dla mnie. Tyle różnych myśli się dobija…
Jestem
Nie ma nic. Tu nie ma nic naprawdę mojego. Nie ma do czego wracać… tylko deszcz i zimno… Najbardziej zimno jest mi wewnątrz, w środku… ale ciągle jeszcze jestem. Tylko jak długo wytrzymam? Nie wiem.
Cisza
Znów cisza… znaczy cicho, znaczy milcząco. Nie wiem, co to oznacza. Może to cisza przed kolejną burzą, a może wszystko się uspokaja. Cisza jest mi potrzebna. Nikt nic ode mnie nie chce, nikt o nic nie pyta. Jestem niewidzialna. Dziwne to ale nawet wygodne. Potrzebuję ciszy i czasu. Potrzebuję czasu na… Nie wiem na co, ale na pewno potrzebuję czasu dla siebie, przestrzeni dla siebie, miejsca dla siebie… Oby sen przyniósł ciszę.
Dni
Marzę, by dzień w końcu skończył się zanim się zacznie… Każdy dzień jest taki sam. Jakie to ma znaczenie, ile ich jeszcze upłynie?
Martwa
Myślisz czasem o śmierci? To jest właśnie jak śmierć… też nie przytulisz, nie dotkniesz, a z czasem zapomnisz zapach, smak. Ktoś odchodzi i już go nie ma, nie myśli, nie musi dokonywać wyborów. Nie marzy, nie śni, nie wspomina, nie odczuwa tęsknoty, ani bólu. Właśnie tak się teraz czuję. Czuję się martwa.
Niepewność
Nic w życiu nie jest pewne. Im szybciej się tego nauczę, tym lepiej…
Mgła
Jest mi zimno. Nikt mnie już nie przytula. Nikt nie dotyka moich włosów. Nikt na mnie nie patrzy. Nie ma już tych wszystkich rzeczy pierwszych. Nikt przy mnie nie drży. Jestem jak mgła.
Być
Każdy ma wyższe ambicje od funkcji praczki i pomywaczki.
Chaos
Chcę tylko znośnie przeżyć nadchodzący dzień, może tydzień… Chcę odpocząć od jazgotu codzienności… od chaosu.
Samotnia
Ładnie tutaj… rzeczki, las, winnice, stawy, mosteczki, ławeczki… Takie ukryte samotnie. Oddycham. Nareszcie oddycham głęboko. Chciałabym zabrać tego powietrza na zapas. Las niby zielony, polanki zalane słońcem… a jednak jesień czuć w powietrzu. Lubię jesień… jesienny las… Chciałabym zgubić się na jakiś czas w takim lesie.
Wspomnienia
Czy wspominam? Tak. Wspomnienia nadają sens życiu i pomagają przetrwać kolejne puste dni.
Żyj
Powiedziałeś: ’Żyj’… Wiesz? — Próbuję, raz lepiej, raz gorzej, czasami się udaje…
Troska
Nie umiem się o Ciebie troszczyć na odległość. Nie umiem się zatroszczyć o siebie. To nieskuteczne…
Mądrość
„Mądrzy” nie istnieją… znaczy tacy, co nigdy nic nie potrzebują.
Sen
Jedyna część dnia, która warta była przeżycia… Ładnie pachniesz. Myślę sobie, że równie dobrze smakujesz. To jest jak sen, w którym po okruszku wykradam odrobinę ciebie dla siebie… na później.
Głowa na tranzystorach
Dobrze byłoby mieć głowę na tranzystorach. Chodzi mi o taką głowę, co myśli o wszystkim. Znaczy musi być czujna, a tranzystor chyba tak działa… coś tam wzmacnia… no może nie czujność, ale jakiś tam sygnał… chyba.
Sukienka
Miałam jutro ruszyć się z domu i kupić upatrzoną sukienkę. Ale przepiłam, wydałam na trunki mocniejsze od kawy… Jak widzisz, żaden ze mnie wyjątek. Lekko wydaję kasę, której i tak nie mam… Tak, wiem… idiotka. Jakby to miało cokolwiek zmienić… To miała być sukienka dla Ciebie… Pusta dziewczynka w jakiejś szmacie dla swojego faceta. Żałosne…
Włóczęga