E-book
15.75
drukowana A5
37.67
drukowana A5
Kolorowa
59.8
Zaczarowany las

Bezpłatny fragment - Zaczarowany las


Objętość:
127 str.
ISBN:
978-83-8189-256-8
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 37.67
drukowana A5
Kolorowa
za 59.8

Zaczarowany las


Dawno temu w tej krainie,

Która z lasu bardzo słynie

Mieszkał król, co lubił czary.

Sprawiał, że wszystkie zegary


Się spieszyły o godzinę.

Przez to smutną miały minę,

Bo się wszyscy tam spóźniali —

I ci duzi, i ci mali.

Płatał figle swym dworzanom,

Zbierał ich w pałacu rano

I wylewał na ich głowy

Zapomnienia wywar nowy.


Wtedy aż przez pół godziny

Każdy biegał, strojąc miny

Bo nie wiedział, co się dzieje,

A król stoi i się śmieje.


Potem wchodził na swą wieżę

By tam łapać nietoperze.

Zmieniał je w gołębie, które

Przysiadały gdzieś pod murem.

Przychodziły wtedy dzieci,

By je karmić. Słonko świeci,

A król machnął swoją różdżką

I już koza idzie dróżką.

Potem wbiegła szybko w ptaki,

Bo jej kazał król dla draki

Porozganiać te gołębie,

Więc usiadły gdzieś na dębie.


Taki to był władca cwany,

Że żołędzie wnet w banany

Pozamieniał, no a liście

W mandarynki oczywiście.


Żaby w słonie, kury w kaczki,

A myszy w pocztowe znaczki —

Wszystko zmieniał, bo znał czary

Ten król, aż się zrobił stary.


I odeszła ze zgryzoty

Jemu żona oraz koty.

A tuż przed nią córka mała,

Bo się jego bardzo bała.


Król mało myślał o życiu

I nadmiernym wina piciu.

Przez to często brzuch go bolał,

Bo król wciąż złe rzeczy wolał.

.


Od lat nie miał w zamku gości,

Bo się bali jego złości.

Raz kucharza zmienił w mydło,

Kiedy mu jedzenie zbrzydło.


Więc go wszyscy omijali,

Zwłaszcza, kiedy fajkę palił,

Bo ten nałóg zgubny wielce

Osłabia płuca i serce.


Chodził smutny po zamczysku,

Gładząc psa swego po pysku.

Czasem kopnął jakąś puszkę,

Albo zapłakał w poduszkę.


Kryształową kulę, która

Gdakała czasem jak kura,

Rozbił na malutkie części,

Których pył pod stopą chrzęści.


Gdy już nerwy mu puściły,

Wtedy grzmotnął z całej siły

Berłem w lustro kryształowe,

Które pękło na połowę.


Jakby tego było mało,

Zaiskrzyło, zaskrzypiało…

Z lustra wyszedł jakiś duszek

Taki lekki jak okruszek.

Kichnął głośno, wytarł nosa,

Spojrzał na króla z ukosa

I się zaśmiał tak ponuro,

Że aż stał się czarną chmurą.


Zawisł wnet nad władcy głową

I uraczył go tą mową:

„- Ty łobuzie! Dręczysz ludzi!

Zanim nawet dzień się zbudzi,


Już obmyślasz nowe psoty,

Z których wiele to głupoty!” —

Wykrzykiwał mu nad uchem,

A król ze swym wielkim brzuchem


Musiał słuchać przestraszony.

A na dworze gdzieś gawrony

Tak straszliwie zakrakały,

Że się poczuł bardzo mały.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 37.67
drukowana A5
Kolorowa
za 59.8