© 2025 Natalia Kulbaka
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Żadna część niniejszej publikacji nie może być kopiowana, reprodukowana, przechowywana w systemach wyszukiwania ani przekazywana w jakiejkolwiek formie — elektronicznej, mechanicznej, fotograficznej, nagraniowej czy innej — bez pisemnej zgody autorki.
Wykorzystywanie fragmentów książki w celach edukacyjnych lub recenzenckich jest dozwolone pod warunkiem wskazania źródła i autora.
Redakcja, korekta, projekt okładki i skład: Natalia Kulbaka
Wydanie pierwsze, 2025
Zosia i Iga marzą o podróży na Księżyc
Pewnego wieczoru, gdy niebo było czyste i pełne gwiazd, Zosia i Iga siedziały na łóżku patrząc przez okno na jasny księżyc, który świecił wysoko na niebie.
Dziewczynki były zafascynowane jego blaskiem i zaczęły sobie wyobrażać, jak by to było, gdyby mogły odwiedzić Księżyc.
— Zosiu, jak myślisz, co można zobaczyć na Księżycu? — zapytała Iga, z zaciekawieniem zerkając na swoją starszą siostrę.
— Pewnie wielkie kratery, góry zrobione z lodów waniliowych i… kto wie, może jakieś księżycowe stworzenia? — odpowiedziała Zosia, szeroko się uśmiechając.
Nagle do pokoju weszła mama, niosąc w rękach wielką książkę o kosmosie.
— Co robicie, dziewczynki? — zapytała, siadając obok nich.
— Patrzymy na Księżyc i zastanawiamy się, co by było, gdybyśmy mogły się tam wybrać — wyjaśniła Zosia.
Mama uśmiechnęła się tajemniczo.
— A co, jeśli powiem wam, że możemy się tam wybrać… właśnie teraz? — zaproponowała.
Oczy dziewczynek rozbłysły z radości.
— Naprawdę?! Ale jak? — zapytały jednocześnie.
— Potrzebujemy tylko wyobraźni — odpowiedziała mama. — A ja wam w tym pomogę.
Mama otworzyła książkę i zaczęła czytać o podróżach w kosmosie, o rakietach i astronautach. Dziewczynki zamknęły oczy, a mama rozpoczęła magiczną opowieść.
— Wyobraźcie sobie, że jesteśmy na pokładzie naszej własnej rakiety kosmicznej. Zosia, jesteś kapitanem, a Iga twoim dzielnym pilotem. Odliczamy: trzy, dwa, jeden… Start!
Dziewczynki zaczęły udawać, że lecą w kosmos. Czuły, jak rakieta wzbija się w powietrze, mijając chmury i gwiazdy. Wreszcie dotarły na Księżyc, gdzie wylądowały miękko na jego srebrzystej powierzchni.
— Wylądowaliśmy! — ogłosiła Zosia z powagą.
Mama kontynuowała opowieść, opisując, jak dziewczynki wysiadają z rakiety, zakładają swoje księżycowe kombinezony i stawiają pierwsze kroki na Księżycu. Zosia i Iga wyobrażały sobie, jak skaczą wysoko, prawie jakby leciały, ponieważ na Księżycu grawitacja jest słabsza niż na Ziemi.
— Spójrz, tam w oddali! — zawołała mama. — Czy to nie jest księżycowa góra lodowa? Może uda nam się znaleźć skarb ukryty w jednym z kraterów?
Dziewczynki wyobrażały sobie, jak wspinają się na górę zrobioną z lśniącego srebra, a potem zaglądają do kraterów, w których znajdują skrzynie pełne księżycowych kamieni, świecących jak diamenty.
— Mamo, a co z księżycowymi stworzeniami? — zapytała Iga.
Mama uśmiechnęła się i opowiedziała im o tajemniczych księżycowych istotach, które pojawiają się tylko wtedy, gdy księżyc jest w pełni. Dziewczynki wyobrażały sobie, że spotykają małe, świecące stworzenia z długimi uszami i oczami jak gwiazdy, które były bardzo przyjazne i zaprosiły je na księżycową herbatkę.
Zosia i Iga, w wyobraźni, siedziały na skale, pijąc ciepłą herbatkę z księżycowego pyłu, rozmawiając z nowymi przyjaciółmi i ciesząc się niesamowitą wyprawą. Wiedziały, że kiedy wrócą na Ziemię, będą miały mnóstwo historii do opowiedzenia.
W końcu mama zakończyła, mówiąc, że czas wracać na Ziemię.
— Odliczamy do powrotu: trzy, dwa, jeden… Powrót na Ziemię!
Dziewczynki otworzyły oczy i rozejrzały się po pokoju. Były z powrotem w swoim łóżku, ale w ich sercach wciąż biło to niezwykłe uczucie przygody.
— Mamo, to była niesamowita wyprawa! — powiedziała Zosia, przytulając się do mamy.
— Tak, nigdy nie zapomnę naszej podróży na Księżyc — dodała Iga, uśmiechając się szeroko.
Mama pocałowała je na dobranoc i po cichu wyszła z pokoju, a dziewczynki zasnęły, marząc o kolejnych przygodach, które czekały na nie w ich snach. I choć to była tylko podróż w wyobraźni, dla Zosi i Igi stała się najprawdziwszą przygodą w ich życiu.
Z wizytą na Biegunie Północnym
Był grudniowy wieczór, w pokoju Zosi, Igi i malutkiej Kai pachniało piernikami, które upiekły z mamą dla Świętego Mikołaja. Na stoliku leżał rysunek, na którym dziewczynki uwieczniły swoje wymarzone prezenty.
Kilka dni wcześniej były z mamą na spacerze i wrzuciły list do specjalnej, czerwonej skrzynki z napisem „Listy do Świętego Mikołaja”. Zosia bardzo uważała, żeby koperta wpadła prosto do środka.
— Teraz na pewno dotrze! — cieszyła się Iga.
W nocy, tuż przed snem, dziewczynki znów rozmawiały o liście.