E-book
23.63
drukowana A5
57.12
Zachowane przed żywiołem

Bezpłatny fragment - Zachowane przed żywiołem

Zbiór wierszy z lat 2010 - 2025

Objętość:
256 str.
ISBN:
978-83-8431-734-1
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 57.12

„…, nie uczestniczę w kłamstwie,

lecz nie wszystko uznaję za prawdę,”


Wiersze z tomiku „moralne — residuum”

z lat 2010 — 2017 r.


Via miłości

Postawiłeś w piekle,

obramowałeś sprytnie w ramy

na przestrzeni kontrastów, …

nazywane sekretnie…

— horyzontów perspektywą,

śpiew niosły drobne,

ledwo uformowane usteczki

od kiedy, od zamieszania palcem

w herbacie.

Któż tam wzrastał u boku,

żeś wagę schował w niebie,

na taką miłość, …

szatan by skłon uczynił,

zapłakał, …

Szukać dno wyrazów

na Twe upojenie, …

dróg szukanie, …

skomlenie, …

łez braknie,

a skutkowość statusu

znów pragnie jedno, …

wody i kamienia,

w słuchu, mowie, widzie, które

nazywasz u popleczników,

zwykłe szaleństwo.

Przystaję dumnie z własną

krą kryształów ni-skazy,

nie-skrzywdzenia nikogo,

lecz cóż mnie po owym,

gdy w pewnym dniu słońca,

niezauważenie, jak wszyscy, …

od sublimuję.

„Poniewczasie… dwu-stronie”

Historioactreakt, …

Znów tyle świadomości podzielonych na zabory mowy,

oscylowań w prze-krasie zajmowania cudzego spokoju,

tamże resztki wozducha Dostojewskiego z kresów,

łączą się z musztrą prusaków Goethego,

na ssaków poemat, aby dobrnąć na kolejny peron,

kto szybszy w ogniwie hard stali, u konika zamówił bilet,

a ptaki neutralne, spozierają na arenę z poziomu desygnatora,

bezczelnie, bez pośpiechu, kracząc i trelując,

wszak to drwina w złud mis-luster Darwina,

historioaneksja rozwojów w psim oswajaniu,

cierpliwości czekania,

gadaniną…

a era zakręca epoką w ego paplaninie,

dałbyś niezrozumienie Eraźmie wobec exodusu wybranego…

gdzie, „piękno” pokrywa…

słotne szarzenie przednówka lata,

zimne wybory z dzikością słońca,

lecz era jeszcze zdrowa,

ustala nowe zasady, ustalone w mikro nakierowaniu,

gdyż dzieci zrazu, znów z urodzenia są duże,

stosownie jeszcze wczas dorosną podlewaniem,

banicja upaja sąsiadów niemoc, na zabory z państw ościenia,

hmm… pędy także wyrosły na trzask sekatora,

tuż za nimi ostatnie szykowane tańce z Ongiś Krainy,

a dziejowość prztyka na nosie w takt swego ogona,

Histornoactreakt, …

z nim,

urośnie i tamto…

lecą już smoki na lotnisko w zieleni,

poniewczasie w odwiedziny,

gdy kwitnie bez po stronie,

a nie winogrona.

moja mieścina Peardemou — kochana…

Zapomnisz wataho, …

o zielonym jastrzębiu z Bradorsl,

mieście o żadnym piewcy wiersza,

sław pożądaniach,

strachów na wróble w sadach,

pomsta nie od syna wróci,

zapisano to w Księdze Życia,

naprzeciw gierkom, więzi,

po błąd w urodzeniu,

czy strumyków z gór westchnienia,

fantazyjnych ulic,

wyrzekną się jastrzębia wszystkie grody,

na całym świecie,

sam pośrodku śmiechu i oszczerstw,

przeganiałaś upodlonego jastrzębia…

czemóż mieścino…

w jakim prawie,

tego z ław o niekaralności…

czy też za tyle niewinności…

nie mów tylko, że to była…

konieczność obrony.

Oniegdy, …

Mawia wiatr od pól w srebrze mchu świerków,

mową, co insi obecnie chcą się wstydzić.

Tamże sławetna zbroja, sztandary w blizn czerwi,

płaczą Chochole pod sukmaną rozdźwięków — wesel.

Grzmi skarg ambona w nieradność na pospoli ruszenie,

lecz wszystko błogo śpi, na śpiew pieśni, … dzieci budzenia.

Tacy to dorośli, przed wrogą armią, … sami czują się wrogami.

Nie odrzucą zniewoleń za bystre wody morza,

nie powrócą, aby scalić zielone łąki w czar pijane żądze,

a przecież nie smutki hymnów, poczynań,

tęsknią i lamentująco skowyczą,

Tamże wyrocznia katedr mówi,

…nie będzie tak samo.

Jeszcze wesołość tli nasze pielesze w nadobne,

odgania cienie wieków powagi.

Cóż powiada zefir, otulając od zimna żółte brzeziny,

zdążą wychować nowe przepłoszone dzieciny.


Za bardzo odległa dziś Twoja dusza w residuum,

I wciąż gonisz pióra w świetle dziobów Orła,

Kim obecnie Jesteś…

Z trzy ery za nami, a próg dziejów ścieli w matni kluczenia,

za li krwiożerczą prawdą.

Aby pieścić w omanie co ma nadejść.

Trzeba nam żyć,

Nie bawić się w igry i wypatrywać męczeńskich Mesjaszy.

Drugo brzeżne sekrety zwycięzców, zostawić piewcom Idylli,

gdy nadmiar czasów opływa czekaniem

na wytęskniony sen.

Oprócz wieńca na szyi, dalecy od wiedzy,

która zauważa walkę o siebie…

Ileż w nas wiosen kwitnięcia, pnączy rozkwitów,

a liczy pokoleń wierzba rosochata na rozdrożu,

…„Trzymać wej… radosną batutę,

kotarą się bawić przed ciekawą widownią,

w orkiestrze wskrzeszania współgraczy…”.

Gwardianie śpiewanie i modły…

Pierzchła świątynność na wzgórza, pagórze,

w sakralno-drzewiastej ciszy serc,

zziębłej więzi na uczestnictwo, …

wiesz Mamo,

znam już, cóż jest nadzieją oczekiwań,

módl się za nas, … w oknie zza firan.

Obłaskawią w niedługim opłacie wśród kolumn,

wiosna rozbarwi dróżki, alejki wirydarzy drzew,

osamotniona z tulipanem od matur, …

wiesz Mamo,

skarbiec pragnień odgradza murem,

proś u sklepienia o pokój dusz.

Cedronia wodo na spierzchłe boleści,

oliwo dla ciał wytchnienia, swobody,

uplecione warkocze z procesją utul,

wiesz Mamo,

wciąż nas witają upragnione początki,

zjednaj ponownie, chmur rozproszone dzwony.

Ocalały, …

Lubisz jeszcze wiersze, …

romantyczne, oplecione w sangwi,

a pierw wieszczy należało by zrozumieć,

skąd w bliższym kangurom,

z Ustki lub Marsylii.

Znasz urok miesięcy,

stycznia w listopadzie,

czekające na bruku dwukółki przed rogatką.

Czy krzyż u pola w kasztanim drewnie,

czemóż aż tyle.

Lubisz jeszcze dręczyć na wydobycie,

na wiersz, piosnki, na powabne lotne motyle.

słyszysz ten szept, Polsza będzie,

już idą, przebrani sztukmistrze

peruki bliższe nim niż mundur,

która leci na opiew, zliczysz, …

Ona, …

…w krwi rzece strajków,

…siostrzana, bratnia w kopule widoków,

…wspierać miała w uczestnictwie prawym,

…w kłamstwie zdrady od rodzin Europy,

…zawsze z dala od zmian spektakli z folwarków —

na internetową anty-dekalognię.

Echo ech, …

Powiedz mnie, jeśli jeszcze istniejesz,

Boże w otchłani nieba — nie dla każdego,

czym jest nienawiść,

przecież wiesz wszystko,

dzieci uczysz z elementarza postaw życia,

samouczki, rozmówki rozdajesz swym uczniom,

jakiż potencjał energii ona niesie,

gdyż ja sam.… nie wiem.

Istnieje błąd przy wychowaniu,

a może są zbiory nie współnależące,

do szczęścia edenów ziemi,

tak wiem, Ty dałeś Życie, Naturę…

za resztę… to wszystko ludzie.

Żem marny w świetle bogactw,

infantylny w aspiracji poszukiwań…

na wenę stawiam, szczęście… a Tyś,

nie nauczyłeś wszystkich do siedmiu liczyć,

nikt z nas Alfą i Omegą,

piewcą budowli managementów,

powiedz, odpowiedz,

…, jeśli sądzisz, że jeszcze istniejesz.

Kosmos

Dwie płaszczyzny stron na firmament konstelacji,

dróg w mlecznym na Obłoki Magellana,

rosną — zwierciadła gwiazd…

iskrzą — na zdobywanie czasu w przestrzeni…

kumulują — pragnienie słońc…

w bajki puent,

natomiast westrzennie, tylko pył świecidełek,

meteoryty, żar lawy z wodorowym podtekstem snu,

nic i na nic ogrom gwiazdozbioru tli w nadziei, noc,

po dzień, na smak szczęścia z łuną polaris południa,

a wciąż mruga srebrzysto siwawy miesiąc,

zaś oceania ziemi — zieleni kobierce życia

w żółtawe wspomnienia, …

uśpione w błogim stanie zadumanej drzemki,

na progu bram sadów kwitnięcia,

jeśli pozwolisz poprzeplatam układ planet,

rozgrzany szkli łańcuch komet poskracam,

z feniksa czerwienią zakręcę globusem,

w lewo, potem w prawo i parę razy podrzucę,

dolecą, chociaż u nas tak poważnie pięknie,

stawia zegar zabawne godziny uniesień

i nie wiem, czy pierścień saturna, …

lub może piaskownica…

z obu stron rodzą się blaski świateł…

bądźmy błogosławieni.

Spacer

Kapturkowa schadzka,

czyli pseudo-idylliczne żądze,

z wylaną czarą oliw,

gdy składanka puzzli z rozbitego lustra,

tkwi na górze… brr, śnieżno-lodowej,

susze ogniki w kamienicach z papieru,

kontrastują z światłami lamp ulic,

szukają pierw żalu w złości marazmów,

na późniejszy sen w towarzystwie potęgi,

melonikom umilając spacery,

aksamit unosi się powabną nuta zapomnienia,

…słodkie marcepany,

i stukot kroków dusigrosza zza witryny,

toć i tutaj bruk strzela iskrami,

podczas serdecznych pierwiastkowych uniżeń,

są i kraciaste obrusy z krainy walecznego dębu,

dwie świece i aromatów cała gama,

dalej, … no cóż, strużka prowadząca

nad unoszące się dra koziołka dmuchawce,

za nimi zamki piaskowe,

chleb w bramie welonów,

oraz… wieczorowo nocna godzina,

tyleć wokoło jeszcze nie śpi,

i wciąż jest mało spaceru,

choć leśne ukryte dziwadła,

z wędką od Turka,

huśtając się na plasterku cytryny,

spozierają ukradkiem zza winkla,

czy aby nieco… nie za jasno…

Pieśń bliska Słońca

Niewytłumaczalno drogo pokory

piastunko marzeń kreowania blichtru

ukłoń spraw wiatrom znikąd

o litościwa,

spragniona pieśni nieśmiała

wiodąca łzawym korytarzem

nachyl swą pierś w świetle żaru

dominująca,

waleczno-zbrojna z pancerzem uwrażliwień

która posady władzy w proch niwelujesz

w niedomiar bliska w dziecięcym szczebiocie

o ujmująca,

zwyciężczyni w punkcie wygranej porażki

rozumny hymnie u braci księżyca

obniż strumień jaśnienia z doborem barw

o wydumana,

daleko idąca od bliskich pieśni przypływów

odgrodzona w parawanie nieumiejętności,

wprowadź na dróżkę z balansowanym szeptem

o zastąpiona,

łagodności głośna burząca roztropność

pozamykana muzyko w świątyni wynijścia

opłyń skromne ziemskie filary bycia

o dobroduszna, …

Od kiedy — I

Gdybyś na moment

za chwilą jedną stanął i pragnął osłonić,

swą młodość duszy.

Na patenie żalów złożył szczęśliwe godziny,

a wewnętrzny płomień wieńczący kresy

poświecił bogom.

Szeptem krzyczał w niebo modły staroświeckie,

patrzał z oddali poprzez oszklone wersy,

i jeszcze kochał, pręgierz niósł

za jakąś bezkształtną nadzieją.

Życiem poprzeplatał wspomnienia,

rodzące się spoza mgieł realiów.

Tulił, pieścił łzę suchą,

która na twarzy zastygła we śnie,

a potem zwyczajnie, podczas uśmiechów,

wyciągał po rozmowie sztylety z serca.

Abyś doznał i zrozumiał słowa,

przemieniające strach w słodycz…

Byłbyś może dopiero prawdziwy.


Poznał budzenie, odpływ jesienny,

melodie z ptasim abecadłem,

głębie dziecięcego szczęścia,

doznał, cóż słowa nie wypiszą,

a co Bóg zapracowany i sławetny

nie dostrzega…

potem strach w oświecenie się przemieniło,

na słodycz z ciał zakazanych

palisadowe fortuny na władzę…

aby wybrać się za opuszczone gwiazdy,

być bliżej w sensie ukojenia…

dziękuję, że jednak jestem.

Od kiedy — II

/w: Powrót na P. dramat w X odsłonach, 2024/

„… Gdybyś chwilą choć w osłonie stanął i młodości trud na patenie żalu złożył.

Obyś czasu godzin nie liczył czekając na dotyk.

Okiełzał wewnętrzny płomień idący na kres epok zwieńczeń.

Krzyczał w niebo, aby potem nadsłuchiwać szept modlitw stamtąd. Patrzał z oddali na oszklone

wersy i jeszcze kochał, i pręgierz niósł w nadziei za granicę ciszy. Wyimaginowane wspomnienia

wplótł w troski szumów biograficznych. Spacer w rannej mgle, odczytywał za pobyt krótki w raju.

Tulił, pieścił zeschłą łzę na powiece, zaś rano, u stołu, wyciągał nabożnie i z uśmiechem, sztylety z serca. Znał jesienne odpływy, melodie na przednówku witające ptasie trele. Mając coś z starca

i z dziecięcego zdziwienia. Obyś odczuł to, w czym słowa gasną, a Bóg sławetny nie dostrzega. Brnąc uparcie do miejsc nieznanych, gdzie opuszczone gwiazdy oczekująco płoną…”

Kosze zakurzone…

Zachować lub wymienić stare zabawki

pobudzane wraz z wizytami dzieci,

zaplanowany urlop, potwierdzić, zaklepać

poszperać w pamięci za miłym stanem,

komplement wyszukany,

rozweselająco na pierś przypiąć,

złość, w zakasaniu rękawic, ominąć,

karnet na kino lub teatr w torebkę wsunąć

i w blasku księżyca, baśniowo płonących świec,

odwiedzić poczciwego Greka,

w roli klauna

w drugim zaś w pozie mędrca,

tak prosto z łagodnością odkrywać pozakrywane,

za absolutną zgodą niebieskiego prawa,

poczytać do snu przygody, nie zawsze aż tak obce

i z lampką wina odświeżać, cóż jeszcze niezapomniane,

z próbą ponownie uwierzyć

w szczęście i szacunek,

oby lot ptaków, sunął po aksamicie ros kwiecia,

na postój w dalb cumo dom-portu

niech starcza sił… i choćby do dziesiątego

opływa gospodarsko błogość…

jeszcze dwa słowa,

abyś w mym życiu, zwyczajnie, zwykle Była.

2012 nastego, …

I po raz wtóry zakwitła styrana niedolą Polska

iluż zostało u Bogurodzicy łona, w sercu…

nikt nawet nie opiewa, przesyt w dorastaniu na chlubę

lub prostoduszna garda pancerzy z huzarską piką Te Deum,

Słowackie bajanie, Ferdydurnie kontestadum na podłecht,

szczeniackie rapsodie w tle towarzyszące nowe nieznane,

a wszyscy wyłącznie kochać Patrii z szkoły nie przestają.

teraz są już inni, lecz za nimi wciąż warkocze antica — via strade,

na Quo vadis zabrakło papieża, królów matki dawno nie rodzą,

zbanicjowany Konwicki kolory kisieli nie odróżni od oranżady,

idź piechurze z odwagą dalej… a naród w meandry powtórzeń,

kaskad kawalkady, lecz pieścić się w bólu nie zamierza…

cała epigonia Konradów … tudzież w niepraktyczności tryumfuje Beethoven,

dźwięczność dróg potrafi rozniecić marsz w cymbalim plumkaniu,

wciąż szanowana, z duszą set leci, Bizantyjka z pożogi strzech, miłowana,

na podest stawiana wraz z dziećmi i … na zew powstańców ojczyzny,

ten matecznik bartników w słodycz miodu opływający strugami,

takie nic, pisanie… wokół amfiteatrów, fortec żołnierzy z więź planetami,

lecz ojczyzna nie znosi poklasku, wszystko przetrzyma,

łabędzie z północy przywita na gościńcu stolic… takie nic,

zwyczajne dorastanie czterolistnej koniczyny,

jutro znów szczęście ukłoni się w podzięce, za takie, a nie inne wybranie,

za tlącą się i ściszoną Rotę, szukać słowa na ponowne rozdarte rany wieszczy,

po prostu, za chleb z kruszyną i nie zniszczone gniazdo bocianie.

Niejaki Pan od dziejów?

Rano ssać mnie było,

kopi cukiereczki, nieco

sarkastyczne bombo-fiurki,

zaś w tupocie stóp krasnala,

wieczór zgoła insza strawa,

wstrząs gradusów

na dreszcz paru mendel kopy,

zaś naprzeciw racjom inicjatora,

zamysł piękna zgarnął znowu,

wsze kroć znane anegdoty.


Dalsze, bliskie — oklepane,

potwierdzone, bęc wspomnienia,

potem wpadka na przechadzce

krawężnika krawędź stała,

piętkę w bucie lekko starła,

olaboga bucht, nikt nie widział,

parasola rant z dwa razy,

zdezerterował pozdrowieniom,

trzy ukradkiem sens wejrzenia

spod binokli, nieodległych firan,

że u celu…, że w pakiecie… penitencie…

zmiana planu, szukaj sensu,

ulga wielka, zapłacona woltyżerka,

tyleż lub na ile, pozostały artefakty,

duże krzesła, stół z wazonem,

na języku dewiz myśli hurma,

…a czy zdołam okryć płaszczem

suche wdzianko kameleona,

śpiewka inna.

O spotkanie w sześć złoty za późno, …

Pierwiastki z ognia życia,

na łono wód kolumn,

w czterowierszu marszach,

świateł w kloszu żółknięcie,

sinienie nieba za żądzą bytu,

od Ciebie mamo wszystko, z piersi, …

od Ciebie tato słowniki, maszyna,

droga w nieznane, …

w dalszym, ukochało Was.

A Ty mój Bracie?!

Kołowrót klucza utraceń,

przeć radość zawsze w nas tliła,

dzieliła przestrzeń horyzontów, …

…oby lustra w domach zabrakło,

na wnijście we własne szczęścia w prze krasie,

udźwignę, poniosę, …

czego szukałeś,

wybieraj, … sukmanę obdzieram,

boga tworzenie,

lubienie,

u Ciebie zaś, … odważne szaleństwo

w nierezolutnym ujęciu logiki,

połączone słonecznie na zawziętość ego,

nie mów mi tylko, że to z przyjaźni,

białe wiersze, przygódki na, …

rozmowę, trud wybielanych żywotów znoju,

na długie północne wieczory

całe fantazyjne kwieciste-fiction kopy,

tam mogłeś być, za kopułą snów, jaw śnięcia,

winiaki w altanie późną jesienią smakować,

dobrą machorkę delektować,

obficie wszystko pamiętać,

wszystko zgubiłaś, zgubiłeś w matni

strachu rodzeń, skąd owa wiara, …

we chwili, którą pragniesz i nienawidzisz,

już nie przegonisz, … po prostu,

nie za wcześnie, … zdezerterowałeś lub

w inszym, naiwnie i nie chcę,

po ludzku jednak stwierdzam,

głupcze, … jak mogłeś, … przegrałeś,

obiecane, obiecaną idyllę,

bosko-ziemskie, nieustanne święto,

wierzę, iż odnajdziesz upragnione

wieczne światło, pozbawione bólu.

Nazywać każą z wielkiej litery, …

Jakaż prostacka natura

tkwi u człowieczeństwa…

a nadal stąpa po ziemi,

acz najdować chce nieustannie,

doskonałości w gwiazdach,

a jest odwrotnością harmonii kosmosu,

zaledwie układem skażonym,

choć stopą ludzką naznaczony,

ponazywany i określony, władczo panujący,

niemniej dalej trywialnie prostackim.

Nie okiełzasz, nie przenikniesz, takaż moc,

że słaby na pokaz w pojedynkę…

i za owym zdąża ta ogólna słabość,

łezkę w elegii modłów wnosi,

tupie obcasem w drewniane progi,

i tyle, na odwieczne pustyni zapytanie,

wędrowcy ponoć są bliżej nieba,

chociaż powiadali za młodu,

że bliżej im jest dziecka.

A gdzie byłeś, byłaś, jesteś, …

takaż prostacka natura…

człowieka.

Spóźnione jednostronne
sztucznie wykreowane bramy

Zrozumieć, …

skarbie, nie pojmiesz,

czemuż ona, a nie druga,

pierwsza, z jakiego wyboru,

czy ładniejsza, szybsza,

widok w zaczęciu i ni końca,

odwrotu z owego, na przepadanie,

już nie ma, …

dlatego, okrężnie człek podąża,

zrozumieć, … nie zdołasz,

miłość…

zły bóg upodlić zamierza,

czekaniem usprawiedliwia …

wybrankę życia,

w błogim pośpiechu utwierdza,

rozumiesz,

powątpiewam,

zasobność cnót na pokaz,

zaoszczędza szarganie mienia,

aby wnieść na przed-ganek straże,

na skryte uwielbienie,

a gdyby…

w powiewie od morza fali,

zakazane wianki upleść z mikołajka,

i rzucić, … się w ramiona,

sens tutaj strasznie wynaleźć,

odgadnąć list żądzy pragnień,

więc akuratnie anioł rozgrzesza,

ażeby wybrankę przez drogi

zawiłe u serca, roztropnie prowadzić,

rozumiesz…

nikt nie zdoła,

jakkolwiek ocena,

omija poprawnie,

dobrą intencję i wolę.

Pieśń, lecz czy spóźniona

Podzięka na wersy w ni ładzie lub rymie,

szukanie hołdu na poklask miłości widzianej,

starczy na kilka linijek, strof poukładanych w euforii,

po cóż, chociaż pragniesz niniejszy strach na powinność.


Milcząc w biegu uczestniczę u granic realiów, nie widzisz,

odmieniam nienawiść we głaz marmuru ołtarzy,

powiesz to ja, lecz znam tą odmienną pozę, gest i słowo,

chcesz abym opiewał wyłącznie kwiecie … od wieków.


Na cóż więc szczęścia darowane w odczycie łez,

zażenowanie lic po blichtr śmieszności, kpin,

upatrujesz hymnów z stronic dziejów… Jesteś.


Można nie być, a osnuciem lat siebie stwarzać,

to tak samo, jak urodzić w rannym budzeniu…

wieczorny dzień z snu drzemki,

lub pieśń odegrać na pożyczonej lutni aniołów.

Wczas wszystko, … Mamo,

gdyż inne wersy na szczęście …

(choć być muszą…)

popsować potrafią sielankę domową.

Zagubione kolorowe sineciny?

Jeśli patrzę w przyszłość, sinecino pozbyta barw,

z nie istniejącym, doczesną stabilnością fundamentów,

w czym strumienie źródeł, szukały pociech ukojenia,

znaleźć chcę pierw u się, powierzchowne niedostrzeganie,

hartowane balansem troskliwości, z wiedzą delikatną i wrażliwą

z inszą puentą reasumowań, nazywany też bierny odsłuch,

garść praw, synonimów przystania w postawie wykreślnego pionu,

gdyby to teraz zamienić w przyszłość, z daleką formą określeń,

w zysk dwu krańców antartic-polaris, tracąc nie istniejące,

ciebie zapewne bym w barżym skrzywdził, usekretną imasz naturę,

odległą od harmonii w sekundowaniu, ponoć znasz istniejącego,

w mianie proporców, zamków nadziei na insze lub masochistów w głupim

i ładnym opakowaniu… w pozorze chwil trwania, ulotnej i zmiennej opieki,

sinecino zabawiająca kolory na sklepieniu tęcz morza,

oby pochodnie świecą normalnością wnijścia za zgodą na uczestnictwo,

jeśli wodzę za szczęśliwą ostoją, jesteś wtenczas bliska rodzica, łona stworzenia,

gdy zakamarki odkrywam na pustej przestrzeni, dumasz o tym w majestacie snów

lub stajesz rozsierdzona niczym rozjuszona nałożnica, a pieśń hymnów w duszy płynie,

sinecino z nieistniejącym berłem adamowym, hetmanim hufcem ku anty — uświęceń,

w aureoli, z tęskną podróżą wedle rotundy, … z obrączką Saturna, ale i w tym niełaska płynie,

jeśli wydobywam skarbiec z łagodności skrzyni i ciskam w wodę po kamienny rezon,

gdzież spójność odszukać, dysonans drga etiudą przemilczeń i wrzasku,

obdzierając w ciszy cichą głuchość nocy, amplitudy oddali za dnia oczekiwań,

nieistniejący już nas nie znajdzie, nie pogodzi gwiazdy, zapomniał…

a może zaufał ludziom…

ostały długie wieczory… oby aż tak, w treści i formie,

nieoryginalnie godziły w kompleks samo-wyboru.

U granic przyzwoitości, …

Wypisać obecność w księgach na własne schedy,

marne konfigu-konstrukcje wersów, wyrwane z tłumu a pozbawione już klęku,

znaleźć duszę w przyjacielskiej dali, kresów na padole ubóstwień,

jest niby drwiną na pokerowe szukanie przygód i przeszkód,

na bieżni z indywidulaną, niekończącą się sztafetą,

gdzie duchowe dzieci rodzone w bólu, nie oddane i sprzedane sierocińcom,

matronom, dotąd śpią na półach nie zauważone,

lub ziewają, podobnie parasolom, spod wieszaków w szafie,

tak, … niedoskonałość, czyni z weny analogię porównań,

rozmowa sama z sobą, inicjuje w przestworzach, cierpliwe czekanie,

oraz nad słuch ku szeptom, gdyż niewiadoma jest pewność, …

…która inaczej by ustawiała w prozie akapit,

zagada jeszcze w parku aleja, zagra kapelmistrz z katarynką demo,

powita świt zza gór, nie zawsze z porcelanową filiżanką,

barykada nieustępliwości, pogrzebie imperatyw na kompromis zwycięstw,

od Ciebie i w mym sercu,

i dopiero żyć zacznę,

atoli cicho,

aczkolwiek,

między czucia myślami liter,

usłyszę Twój szept,

a duchowe dzieci — książki…

jak śpią — tak śpią.

…„Prawda jest nam zadana,

aby dorastać w stan,

na zrewidowanie pomyłek,”


…„Jedyną prawdę jaką znam,

jest własne życie,

dlatego wierzę w nie bardzo. Reszta to zaufanie… ”…

Pacyfistom i podwójnym ofiarom…

…u początków więzi ludzkości nie sposób szukać usprawiedliwień,

nieustanna próba wiary w cud na istnienie człowieka,

gdzie z kolei sparzone dusze, płaczą z otwartymi dłońmi,

na kobierzec wyzbycia się wiar, ufności spod płaszcza sierot,

matek, ojców, bogów, na słowne przysięgi o ukojenie snów,

Istota Natury mówi, krzyczy za nami w Jedno,

osłania stare widoki w nowym rozmyśle zapisu,

aczkolwiek w grze sztukmistrzów, uzbrojeni w wygody,

tracą na wyrazistości nawet gwiazdy szlachetne, święte zorza.

Niewidoczność zaś żywa ucieka i drży przed Spotkaniem, …

iż wiedzą nieszczęśliwcy zza parawanów możności,

że tutaj na pewno w udziale życia,

nic się nie kończy,

na tym padole strapień.

Chodzę, więc jestem, …

Choćby znów, jeden raz,

potrafić tylko stać tuż u drugiego,

szlachetnie pomóc, gdy po prostu trzeba,

osnuwać spotkania na kurtuazje w grzeczności,

zapłakać, zaszlochać, gdzieś kącikiem w nocy,

w późniejsze wnieść czułe radosne gawędy,

spowiedzi wpleść wątek, aby zatrzymać interes uwagi,

i się uwolnić od dzienniczków z przypuszczeń,

by nadal być sobą,

na wymierny rąbek wszechświatów,

pokochać miłością naturę,

zaufać snom, latom w trudzie na przyszłe jesienie,

może i nutkę ofiarować bystremu dziecku,

uklęknąć nad podziwem tajemnic w lesie,

lecz na wszystko, czas, dzisiaj mówi nie,

egoista… zakazał bezczelnie być, tutaj,

…człowiekiem.

Leśne dróżki zapomnienia — I

Od zawsze ludziom czas powiestne figle płata,

wprowadza na skraj lasów, polany drzewnie modre,

ścieli widoki z niezmierzoną żądzą planów,

otchłanne dnie, treść barwą wypełnia szczodrze,

lubi podprowadzać, zostawiać i patrzeć lubieżnie,

z początku przecież nie boli, ogień trawienia ducha.


I gdy większość traci sens w bliskim zniściu serc,

wznosi wieżę Babel z schodów codzienności,

ustawia, w czym już po uporządkowane,

leci nuta z sekretności na łączność dwóch światów,

nie jednego spotyka szczęście niewysłowień istnienia,

i zostawia sakralna bożnica leśna, pośrodku zieleni kniei.


Mówiono, poznałeś las, jak nikt inny z okolicy odwag,

powiadano, kochałeś ruczaj — polany, malownicze gaiki,

uświęcano, że szanowałeś ziemie miłością matki ojczyzny,

wmodlono, oddałeś skarb… który nie zasmakowałeś.


Parę zdań doniosła gołębica śnieżna, z miasta urodzenia Kralów,

parę wspomnień zaległo w liściach jesieni w sentymencie nostalgii,

wędrowało parę zdjęć, z dbałością o godność chwały i hołdu,

lecz tablicy czci nie znalazłem, ni w lesie, na metropolii dusz nocy.


Honory szabli pośniedział czas, z niewyraźną potrzebą czynu,

sygnaturę realiów, osnuła sieć niedomówień i próbą oczyszczenia snów,

jeszcze za wcześnie, może za późno, środkowy piechurze rodzeństwa,

większość historii, wy-alterowały zacnie rodziny na podziw błogości,

śpisz gdzieś, zapomniany od wielu i nikogo, z wieloma podróżami u nas,

u Ciebie z suszeną krutką kwieciny… przepraszam, chociaż zbyt młodym,

aczkolwiek Twoje „Niech żyje P.…, pod toporem, uświęca weny życie,

wujku Medarcie eS. westrzód lasów u Kaszubów.

Leśne dróżki zapomnienia — II

/w: Powrót na P, dramat w X odsłonach, 2024/.

…” Leśne dróżki zapomnienia?! Od zarania wieków, czas powiestne płata ludziom figle.

Wprowadza na skraj lasów — uczuć, na polany modre — zmysłowe. Ścieli widoki z niezmierzoną

żądzą doznań. Na zawsze pozostanie to niezrozumiałe. Lubi podprowadzać figlarz — zagwozdka,

nad nowe cuda i zostawia samotnie. Patrz lubieżnie, przecież nie boli a ogień nie strawi ducha.

Natura pierwotna i oduczona? Ciebie zostawiła świątobliwa bogini leśna, pośrodku zielonych

kniei. Niebieskie szerokie fale morza, mieszały się z żywicą i wczesnym powiewem od mchu

i wczesnej rosy. Mówiono nam, poznałeś las, jak nikt inny z okolic odwagi. Powiadano nam,

kochałeś ruczaje, polany, malownicze gaiki. Szanowałeś ziemie miłością matki ojczyzny. Wmodlono nam,

oddałeś swój największy skarb, który nie zasmakowałeś. Parę wspomnień doniosła gołębica

śnieżna, i to z miasta Kralów. Parę wspomnień zaległo w liściach jesiennej nostalgii.

Wędrowało zdjęć parę, przechowywane z dbałością o Twoją cześć i pamięć,

na chwałę w hołdzie dziękczynnym.

Tablicy, epitafium, należne czci nie odnalazłem. Ni w lasach, na metropolii dusz nocnych.

Ulice choć krzywe i proste, okrężne lub podmokłe, imienia także Twego nie poznały.

Pośniedziała szabla?

A gdzież i ona? Alterowało się, co pamięć naszą zawładnęło. Zapełniono biblioteczne regały

Z dopiskiem — wojenne. A Ty zuchwale śpisz gdzieś, zapomniany od wielu i nikogo.

Zasuszony bukiecik, przepraszam za nas, nigdy nie spoczął na Twoim wiecznym odpoczywaniu. I chociaż Twoje „Niech żyje Polska”, nad uniesionym kata toporem, wzbudza łzę i pytanie. Dlaczego?

Tak życie Twoje uświęca błogo nasze padole. Wujeczny dziadku Medardzie S. pozostań we Wiecznym Pokoju,

w Polsce, na Kaszubach i w Twej wytęsknionej Ojczyźnie…”

…bratu x. Ignacemu z „kapliczki”

Samotnie idą godziny modlitw, minęła kompleta,

deszcz za sąsiada filtrem rozmyślań do niebios,

a wybębnił na parapecie pamiętliwie, o godne tlące więzi,

zgasła gdzieś cześć z pozdrowień na szacunek,

otwartych drzwi w gościnę, na jakieś rozgwary,

Ora et labora, misericordia alter — amicis glory.


Wniosła błogo zlodowaciała pogoda, pokłady ciepła,

kojąc, idący szelest od wełniano skórzanych płaszczy,

tyle, aż nic, a stało się tak wszystkim bratersko miło,

prostota zaś Ducha tylko była, na wymowne przeszłości,

Deo Sanctus, maxima culpa — exelcis glory.


Czy purpurowe kapy noszą balast zimna nocy,

a lśniące lichtarze, smutki radości nieobecnego bycia,

sprawowanej ofiary podczas odpoczywających piszczałek,

koncelebrują rozświecone Gwiazdy na Syjonie,

za wdzięczność w Istnienie, wpisane do Księgi Życia,

Laudate et Glory.

Pozakrywane zakamarki — 1981

Kiedy, zawisły pytajniki wśród umeblowanych pokoi,

jeszcze rok, kwartał i niezrozumiałe pewniki,

aż nagle z dni normalności wypustoszał dom,

nowe uszło, a stare zapomniane — ostaje,

na odwieczne dopełnienie znanych podróży,

zza szyb wagonu, szosowych arterii, zmysłowych widoków,

na przedprożu kamienic, zieleń łączy się z sztucznym kamieniem,

niczym jeszcze niedawne wojaże ku zabawię z klockami,

ciepło i przestrzeń, roziskrzone oczy dumne z wolności,

chociaż „góra” strasząc, zbojkotowała szczęście, wesołość,

siłą wielu, zamierza sprostać indoktrynowanej „manii”

widać też inne podwórza, a dzieci tam jakby starsze,

jakże odmiennie, zaszłość odkrywa przyszłość,

szkoła było blisko, natomiast dzwonnica ciut za daleko,

małą świątobliwą perełkę, nie dostrzegło dziecięce oko,

i dalsze wędrówki wyznaczył czas leśny,

zza okien na miasta ulice,

wspomnień… od łąk po wsi sielankę.

Lonca

Śpi ukołysane w pusz aksamicie,

mikro-zamysł, …

Milcząca… nie dla mnie żyjesz,

chociaż, tak bardzo tęsknię

w zależności czasu ufasz,

stoisz u mnie,

…cała odległa

nieodkryte to skarby,

obudzone, lecz

w uścisku zaledwie

godziny łaknięcia woli,

Mama kocia, …

powiła nocą,

dojrzałą powagą,

a człowiek

upokorzony wiedzą,

jakby zaspany,


dwa światło-stany,

na prawdziwość

powstałego,

na iluzoryczne

być,

z cierpliwą

tęsknotą

w tamtejsze.

Droga

Zabrał czas,

prawdziwe symbole odniesień

życia, na rozkwit pragnień,

ukłonów w trudzie celu.

Zabrały dobre imię,

nowe igrzyska ery,

w świetle pre-słońca

atomów przeszklenia.

Zabrawszy marzenia,

wniosły pobożne, bierne

myśli, aby sczytać zgłosek

człapanie pre-akcentów

po amplitudzie.

Auto-centryczne natury,

strofy władzy,

zabrały niesłusznie

idei słuszność,

i godnie upodlony

z pierwiastków świat.

Na obecne,

gdyż nic na ówczesne,

po nim w miłości,

dumnie nie ostało.

Zabrało chciwe

apetyczne ciągotki

układów,

czekając powoli

na samo-zdanie.

Cóż po egzotyce,

mieszek łez i potu,

inne są teraz religie,

wolne nauki,

dekadowe spisy,

dwudziestki,

na świadomościowe kopy…

magisterskie wyróżnienia.

a człek, jak ten osioł,

…pozostał

aczkolwiek

w drodze

na swoim.

Obserwacja

Mówią obecni,

wolność jest nieobecnością,

w enklawie uzurpacji na nic,

że wolność szuka miłości,

zza parawanów sztuk mima,

tamże kwaśno — słone łzy,

samotną wolnością nie nakarmisz,

rozmnożyć i chleb nie zdołasz,

aż nadto zbyteczne to szukanie,

w sensach idei we wolności,

gdzie wiara staje w obronie

nad dzieci kłamstw pastwieniem,

aby wolność wówczas —

najwyższą cnotą…

…u wybranego prostaczka,

wolność nie umiera,

tłamsi jedynie pragnienie wieczności,

wszak nie istnieje,

z szacowną zamianą ról

tutejszego bycia,

tuli nas światłość miłości,

budząc w nas naturalizm,

ku własnej Wolności.

Za Rosją mnie tęskno, …

Tęskni gdzieś dzisiejsze indywiduum, człowiek wszechmocny,

…za słońcem, chociaż nie zna odpowiedzi — dlaczego,

usprawiedliwić zamierza na siłę czas, nieporadność fizyczną,

a dzieci rosną i tęsknią za szczyptą miłości z tuzina del sonów,

Cyprianie gniazda bocianie przetrwały…

i można by nawet co nieco, poprzetrącać poznane dróżki,

ziarna zboża wyłuskać, spomiędzy zasuszonych parkietów,

Juliuszowe miesiące zestawić na dwa galopy rozkwitów,

tam, gdzie biały kaszkiet łapał motyle, a parki upatrywały Łady,

u drzew rozmyślnej powagi na przekór trywialnej, cyrkowej maskarady,

gdzie kokardka we włosach, rozprężała chropowatość idącą od ławek,

O tak, tęskno mi panie, za światem humorów w absurdzie,

monumentalny biały, z cementową skromnością pychy,

tęskno mi panie, za wielką małością od telewizji z oddali,

także i za znienawidzone ówczesne stany,

lecz jakże świątobliwie uszanowane.


A po niewczas,

szarpią i gryzą kły z teleskopowych okien,

świdrują nienawiścią,

za zielone łąki…

pąki kwiatów na poły otwarte…

radosne słońca,

marzenia stare płochliwe,

za chochołowe zimne barwy i tony,

budząco zasypiające po południach,

ufność nieodpartą…

A ja… idę, jadę,

raz po raz trącony nerwami od krajobrazów,

i wciąż lubuję ten świat,

poznając wiedzą i zmysłami,

patrzę i płaczę suchą nicią potoków,

a cmokać należałoby z zachwytu,

Ziemię kochaną,

umiłowana na miłowanie,

po całość Życia.

Muzealna Komitywa u Majkowskiego

Zastygły miejsca wspomnień śniedzią i kurzem,

tamże, gdzie portrety mówią ogładzonym staro wersem,

starodruki, wesołe nutki, wzbudzające niekiedy żal, nostalgię,

dopominają się o człowieka, wytrząsając pamiętliwą przeszłość.


Gdzież wybył dumny czas z sensowną ostoją cokołów,

gdzie wprowadza się adeptów na powielane chrzciny ojczyzny,

jest granica kompromisów spoza wychowawczego skansenu…

aby zielone łąki świątnic, zatrzasnęły wybrańcom katedralne nawy…


Z „Auli Pokrzepień” budzą się początki, wymodlone na klęczącą przyjaźń,

Płaczą niezrealizowane wczesne wybory wobec historii przodków, dzieci…

czymże chwile szczęścia w paru myślach pod strzechą samotności…

ostanie choć po nas kamień z bruku, który dotąd nie utonął w „Morskiej Bramie”.


Od wieków więź oddziela i łączy poprzez świętość tabu nierozumień,

stawia zagadki, rzuca zaklęć porzekadła, treść lubi zdzierać podeszwy obuwia,

a Ptak zwiastujący pokój, odleciał na inną podróż weselszego życia,

pozostało — pragnienie czucia, gdzie kołysała pieśń rodziców.

Wnisła u okna snu, …

Weszła niepostrzeżenie w sen, w którąś z nocy,

wyganiając odległe wojaże z otchłani pragnień,

na wyciągnięcie dłoni zaszeleściło w powabie koronką,

zapłakał los cichutko, księżyc wszedł za sinawe deszcze,

i pozostał czysty kadr, naznaczony fabułą snu niedokończeń.


Zaszumiało listowie o parapet, kolorową gamą czerni,

zagląda ciekawie strażniczka marzeń, wiśnia z ogrodów tęczy,

i dmą trębacze anielskie, na chwilę złudzeń u nieba, na dzień,

gdyż łzy pozostały słone, a zmęczony ranek tak chybnie blisko,

na odważne pozy zwycięstwa… nad własną ułomnością.

Nic

Pierw była miłość w Nic,

iście ciemnica bólu,

zdobyć, aby utracić,

a może odwrotnie…

Potem pojawiła się

miłość by Być,

choć nikogo

wokoło nie było,

tylko podróż w Nic,

bycie w, … i u się,

miłość wobec sensu,

Następnie powracał,

podziw nad zdobycie,

moralny dystans

i zrozumienie,

cóż oznacza

bycie sam w sobie,

na inne odległe Nic.

Radość łez, …

Zbrukane piękne strofy, dziś przywołują drwinę,

po śmiech na rzeczywiste realia egzystencji,

oryginalne odpowiedzi wyzierają z komód pełnych szoku,

chcąc znaleźć momento in primo consensus,

a korony drzew nadal kołyszą się naturalnie,

ich pyłki kwiatów, wędrują pomiędzy nimi,

jedni otwierają ramiona, drudzy przeklinają śmierć,

i pieszczą się słowa między splugawioną ulicą,

nad przystankiem i jesiennym traktem,

kłócącą się architekturą, sporem pomiędzy niebem a piekłem,

wzburzona rzeka zaś czeka, kipiel żywiołów łagodzi, nie śpi, …

pogodzi kiedyś i opatuli, zszargane krawędzie czynu, popłynie…

na powrót ożywi stokrotkowe morza z obrzeży prawd…

tryśnie świeżą ostoją przestrzeni…

świętą i wolną decyzją wyboru.


W długości istnienia, promieni słońca w prześwicie dłoni,

na kształtne cienie na ścianach, mówiące alfabetem figur,

z pierwszą ciekawością domu, podwórza, nad bezkresem,

historią rodziny, w codzienności budzenia,

wśród tyle dobra, gdzie prawdziwy smak jabłka odległy,

iść opociszku, poznając przyjaźnie z przypadku,

…i neutralny Bóg był blisko, łzami zapewne gardził

oraz chmurną dumą samotności,

aby na opak zespolić podzieloną wdzięczność,

iż wciąż żyję, tli się radość z obecności,

co stworzone przed nami, w dniu powszedniości, zakrytych tajemnic jutra,

niekiedy żegnając lub witając, ułomność wiary dążności ku Światłu,

a nawet narzekająco uciekając od odpowiedzialności Hiobą,

mizerność w potędze ziemi rodzenia,

Istnienie, … szczęście niezmierzone,

Wczoraj, dzisiaj i jutra nieskończone…

ponoć jesteś nim czasem, …

Poecie można powiedzieć,

— nigdy, sam pozostań pośród dróg,

pijakowi natomiast już nie, …

Poecie można powiedzieć, …

głupota pochodzi z mądrości,

— profesorowi natomiast już nie, …

Poecie można zamknąć drzwi,

przed zimną nocą, …

— złodziejowi natomiast już nie, …

Poecie można nawrzucać,

we wrażliwy bagaż sumień, masz,

— kapłanowi natomiast już nie, …

Poecie można napluć wirtualnie w twarz,

i zostać godnie uhonorowanym,

— politykowi natomiast już nie, …

Poetę można prawnie sponiewierać,

na znamienny poklask u pospólstwa,

— mordercę natomiast już nie, …

Poecie można odmówić wolności,

prawa wobec własnego życia,

— kobiecie natomiast już nie, …


tak blisko poecie prozy,

poniekąd,

w duszy nigdy,

nie zostanie być Poetą.

Lotność w Duchu Św.

Wiesz, o Miła… żeś mnie odległa a bliska,

a ten rozprzeniesły wiersz skierowany do Ciebie,

w większe uważam niż kres galaktyk edenu,

wnijścia w podróż sensu u serc ciała,

śmiem nawet stwierdzić, w lubne kochanie,

z dnia na dzień w odsłony, ludzkie studnie czeluści,

dobra i zła, letniego zimna na gorąc czasu,

na jakieś ukryte rozmowy,

odrzucając geo-kamienie, na powszedniość figur,

delikatny i niewidzialny grawitacyjny kokon,

nie uszkodzić… a potem, pusto w pustym nie płakać,

chociaż owe czcze słowa… zapewne ominiesz,

miniesz chyłko na szosie, zawiruje tylko przestrzeń,

na nie zaistniałe myśli i nie spotkany dotyk czucia,

lecz i tak wysyłam ten wiersz w lotny błękit,

aby znalazła go gdzieś wędrowna poprawna wy-liczność,

aż po schodzenie na ziemne i ułomne bezdroża nicości,

we anielską frywolność, ać po trosze w duchowe twierdze,

gdzie piastunką prawd tronu, wywyższona w trzykroć władza,

Siedmio-błogodarna Gołębica z Wiarą na wieczne istnienie.

Tęsknota

Dzisiaj w prawdzie, jest nie wiadome,

któż stoi w obronie potomstwa,

żołnierze, którzy z nieba zeszli czwórkami,

przeszli przez Ziemię z ideą braterstwa,

ojcowie ni matki z portfelem ściśnionym w garści,

szarlatani i uwodziciele z wizją radości po czasie,

dziś dzieci ponownie wysyłają wszystkim prośbę, …

podajcie swym wrogom chleba zamiast kamienie,

pożywienia jest dosyć, aby stępić ostrza bagnetów,

gdyż z pobożną pieśnią … w sercu i na ustach,

pozabijacie własne… umiłowane dzieci.

Podwórkowy Olimp

Na krnąbrność słów w czystości,

które manią własnością wczesna, …

Ni skarga, ni petycja, na nonsensowność poczynań,

światła z kaganka na woskowe łzy z świec bezradności.


przeleciało strof aż cztery,

ażeby urodzić piątą,

wiersz, dwie sentencje,

trafna punta, jakże krótko spada,

jabłko od jabłoni.

…tak, cud wszechświata,

i przeć myśli w ten sam sposób sklecam,

gdyż… ach-że światło nieskończone.


Otć pochodnia,

na przechodnie,

batut sztafet z Olimp szkoły,

któż niemądry,

stawa w kącie sali,

szepcze stale proste modły,

aby przestać uczestniczyć,

w świetle epok, tras z jaskini,

aureolą wzgard i zwycięstw,

z dyrygenturą cyrku i karuzeli,

siedzenia w fotelu.

…, gdyż słowa dziękuję,

nie poznało od gremiów mądrości.

Wiosna

Ciemność spowiła biele welonów na zdobycie gór nieba,

zabierając czystą myśl potomstwa, cór, synów na arenę gladiatorów,

milczą wierzby rosochate, płaczą iwy nad leśnym jeziorem,

niewidoczne rzeczki w kolorze atramentów, księżycem się złocą,

mieniąc się usidloną wolnością, z dala od przyzwyczajeń i pragnień,

na stronicach, ruczajów ksiąg życia, krzyczą uparcie wodzowie wojen,

gdzież Stwórca od Błękitów, czyżby zbiór antagonizmów na drwinę,

a noc śpi, nie żąda nawet zapłaty za dusz cierpienie, ustala grę pod stołem,

gdzie kły egoizmów, miłości w nienawiści czynią spustoszenie,

wiekopomność zaś od ambon śle błogie życzenia, koniec, nie ma już nieba,

są tylko zamiany wśród samotnych wektorów, na chmurne obycie,

tęskniąc za zielono kolorowymi ogrodami,

aż niepostrzeżenie, gdzieś w cichości na uboczu, dla radości pospołu,

umarł ponownie, wyzbyty sensu wiary, mały Chrystus,

pewnie zbyt mały, aby zmartwychpowstać na szlaku do Emaus.

Styczeń

I nic między nami krzyczy nicością,

niczym niecność powielana u czci cnót,

gdyż za blisko jest dali człowieka,

najeżone fale wsparć,

a odrzucone, sponiewierane zalety wad,

hołdują — samo-chlubom,

została natura, błogość snu,

oraz tajemnicze dni,

gdzie, po cóż, aż tyleż starań,

aby obudzić uśpione godziny,

w takt wtórujących zgiełków,

medytacji papierowego skrawka,

na fotelu

między dniem a nocą.

Zadrwiono z … i włączono nocne TV

Wszystko w czem

powiło i osnuło

niepowtarzalność u siebie,

starą, zaplanowaną,

drogę słońca ku księżycom,

ostało zapisane

w dobrym,

na wyzysk antagonizmów,

w świetle gry, …

spisków.

Spokój

Z oddali zew wolności, doleciał na przedproża snu na jawie,

a światełko zamigotało poprzez kultur witraże, dwubarwnie w 3,37 kwadrat,

zawisła w tle balansująca zorza, rodząc nowe upragnione odległości,

szelest papirusu, nużąco olśniły cykady od uśpionych marszów,

a gwar wzrastał, tęskniąco trzepotał żagiel w kolorytach mowy,

za leciwą księgą, nie mogąca stanąć w perypetiach epok wstydu,

honor na miejscu… a srebrne zboże w insze zaszumiało,

i wzrasta, aktywnie przetwarza… a może i lecą, wszystkie nasze myśli,

na początek powitań i hymnów, dudniąc dźwięcznie o górską mglistą membraną,

i tamże zawitał… błogi, sielski, powabnie trzepocząc skrzydłami, …

Pokój.

Wielotysięczna wieścina, …

Tutaj, gdzie mieszkam, teraz, gdy nie śpię,

nie usłyszysz ptasie — klucze gęganie, klekot bociani,

niekiedy wiewiórkę zdenerwowaną z malutką siatką buczyny,

lipy obaczysz, otrzęsione z nosków zielonych.

Tutaj, gdzie chadzam, o czasie,

gdy ścieżki pokrętne nieść jeszcze pragną,

daleko jest do prawdziwego lata,

łzawią smutno chmurki grafitowe rano,

lecz dotąd nie zabronił nikt pląsać sikorom, mazurkom,

a pełne ziaren łąki kwiatostanu, znalazły się poza granicami,

Tutaj, skąd pieśń śle się w nieznane,

ulice choć gwarne, to domy uśpione,

liczne w nich, zerwane kartki z kalendarzy.

Tutaj, gdzie mieszkam, w tym czasie

tyleż tajemnic tkwi w niepozornym kasztanie,

Tutaj, na co dzień tak zwykle …

patrzę, pracuję i żyję.

Bliska dal, …

Ustawiał całokształt dnie,

tak jakoś — dziecięco,

ni jak archaiczny rytuał powinności,

uprawiał ugory, łąki zielono — modre,

w perspektywie sztafet czerwiennych,

a zapłacone przyjaźnie,

mieszkały na flance, baszcie,

obce bynajmniej to zjawiska,

gdyż ciche i odległe wietrzyska,

domniemały o innym borze naturalnych zadziwień,

wertując w tym dzieje,

na darmo było szukać podobieństw,

przyporządkowane niebu i piekłu,

niemniej zaistniała bliskość,

w radości tkliwie piastując — maleńką nić połączeń,

za drżącą otchłań, powłóczystą mgłę,

dawkując prawdy życia, ponad megalitom,

gdzie odmienni widzowie względności,

kołyszą bodaj nadal — czyste trzeźwości,

i płyną poprzez dal morza i bliskość rzeki,

na uświęcone polany,

za utraconą Niniwę w obecności.

Jesienna dumka, …

W ciężkości słów zmierzonych, stwierdzić dzisiaj trudno,

któż więcej nienawidzi człeka, female ni male,

wszak przecież nie razem wcześniej,

patrzeli za horyzont snu majaków,

a pozostały im ucieleśnione talerze,

…a któż potrafi dotkliwiej,

krzywdzić niepowtarzalność,

oddając z uśmiechem, własne jarzmo bezpłatnie,

upokarzając naturę — wiarą,

niszcząc to, co odgórnie zaplanowane,

aby zabawiać się życiem,

ni jak fraszką barwną.


Mkną pozdrowienia z mroźną nutą pocałunków,

kurtuazyjne i nawet grzeczne,

mówią nam, iż tak praktycznie,

albowiem przesłaniają — rozczarowujące rozterki,

owe pocałunki, zmartwychwstając w oparach radości trudu,

wstaną leniwie, z ranną łuną Nowego Roku,

nakręcą zegary, kalendarze zawieszą w kuchni.

nie zadają pytań, gdyż wówczas…

wszystko śpi uśpione w sennym marzeniu,

pomieszane między życiem a życzliwą religią,

wobec odpowiedzi w pasjansach,

i niezłomnej wojowniczki — wiary,

by w samotności, zwycięsko,

łajać tajemnicę istnienia.

Do Siego Roku!


„Niezrozumiałe oraz nieludzkie są wszelkie wojny,

gdy naprzeciw idą dwie postacie Dobra, /filozofia i ciało/

a Zło czyni arbitralny wgląd i osąd na profit”.

Przewrotna interpretacja prawd na ogół żyć, …

Wyrznięta miłość w pokoleniowej służbie wieku,

pasterko, od co dniowej walki z nieudzielnym etosem,

płyniesz stamtąd, gdzie ostatnie nici od galaktycznej głębi…

bolą pustką, czekając na wolne wiosenne pola hiacyntów i chabru.

W prości śpisz, … na sądy pozostajesz głuchą.


O przedziwna burzycielko pokoju, stojąca dumnie przed odradzającym się wodospadem,

nagadujesz o profanum, balansując na odmianę w świętości umęczeń,

w dłonie rozpostarte ku prawdzie, wlewasz gorzki ocet piołunów,

jakby księżyc pomarańczy, miał blask Jowisza rozszczepić,

daleko u Ciebie wczoraj, dzisiejsze rano, cóż zatem sądzisz o jutra wieczorze.


Żałość nie płacze, aby radość pozostała, bo niczym jest tu pomsta od władz u nieba,

skała rzadko kruszeje z miłości lotów w nicość na nieznalezienie siebie,

troska o ziemie złorzeczy tylko źdźbłom atomu, długim latom utraconym,

rzeźb wodą, wiatrem i słońcem, otul owe niziny układów patrzenia w górę,

niemym wrzaskom, tupotom stóp, podeślij kruka, aby w szybę postukał.


Mizerne wersy westchnień, po upijały się dawną wielkością skrybów,

miłości poniżane i wiary odrzucane, zdrowie bólem orzeźwiane,

i tutaj wróg obcy jest nagle przyjacielem, na przekór wykluczeń,

miłości uwięziona, nie ograniczaj w niewolę nienawiści,

Kamienna Opiekunko… nie módl się za nami.

Presja, …

Właśnie uznano mnie po raz enty,

za następnego wariata!

Aby wolne „ja’, jest tego warte?

Znów ten dziób w potoku słów…

miałby być zamknięty?

Powaga trybunału stanu,

wiadoma wygrana i …

zawsze niewinne, wygodne uśmiechy,

z narzucanym standardem szczęścia,

doznane światło z wiedzą we wiedzy,

kłamstwo, blichtr, buchalteria,

i ogony…

merdające wokoło…


Akuratnie niedawno podano diagnozę,

żem dorosłość jest smarkata,

nudzę, powłóczę chodakami po czasie,

a wesołość i dowcip, grymasem pominięta,

że wyzieram obłoków spod kolorowego cienia,

uciekam od sensu istnienia, a i niepotrzebnie…

segreguję rokrocznie własne wnętrze,

stając się filantropijnie żywym…

egoistą skromnym.

Toast

Na spokojność… to toast,

by polubić piszące się strofki wnętrza,

kreślące się czy malujące litery,

nie zalewać wszystkie łzami,

być dalekim od cierpiętniczych wyrzutów,

zamyślić się niekiedy na swą niemądrość w mądrości,

odsunąć i zapomnieć o bólu chleba,

niemożności stwórczej…

oraz potędze rodzenia,

że tylu było podobnych,

a i inni podobni powstaną,

spragnieni miłości do nauk.

To toast za … Platona,

jaskinię w cieniach nadziei,

za to co boże, człowiecze, za część i całość,

sakralne i wybełkotane,

za drwinę na los, fatum na wyniosłość figur,

mosty, facecje ogrodowe i parki zielone.

To toast za żywot,

nie zawsze własny,

u nas tak umiejętnie z naturą powtarzany,

i drugim w życiorys cudnie wplatany,

za utratę czasu w przyszłości,

dumne pozy, bijące od chodzących posągów,

nieme dusz z duszą — niewymowne dialogi.

Tak i nie

Tam, gdzie umarła przyjaźń,

miłość przestała istnieć,

człowiek utracił godność wiary,

nie ma, nie ma, nie ma, nie ma,

miejsca w doczesności życia,

dla ziemskiego boga władzy.


Tam, gdzie radości szczęście,

skalało się masochizmem bólu,

nadziei sens oplotły znaki przeznaczeń,

nie ma, nie ma, nie ma, nie ma,

miejsca w doczesności życia,

dla zemst w technice, bożego postępu.


Tam, gdzie wreszcie pogrzebano Boga,

pod nieznanym kresem poszukiwań grobu,

gdzie pozostał strach od śmierci bytu,

tak jest, tak jest, tak jest, tak jest,

wiara w samego siebie,

przemijalną naturę,

na Pory Roku w Er Wieków Erze.

W progu nadziei

Korony drzew przerosły gasnący władczo wiatr

rozkładając ramiona ku słońcu, w niemy okrzyk statywów,

wojna nie wybuchła, którą czas wyznaczył historii

płynęły łzy żywic od słoi wnętrz łyka

soki wód, życiodajne i zdrowe.


I umierał pieniądz z lichwą na przyszłe wygody

wyrzucano obrazy nad profanacją omaszczenia krwią

zanikła prośba modlitw, Boga im ukradli oraz żarna

nie wnosząc nic w zamian, oprócz liczenia snu godzin

aby od-taić naciągnięte ścięgna idei, po kromkę chleba.


Podnieś szlaban barykad od praojców zemst ludów

odrzuć zatartą powłokę prawd słów na hańbę dziejów

wstań ze snu, idź przed gmach władzy nad śmiercią i życiem

i … krzycz, wrzeszcz za kosmos zabagniony obłudą

tyleż tylko im wpajano, spoza nawiasu uczciwości w szacunku.


Upokarzająco zdziwieni odkryciem dna pustki

miejscem urodzin, mądrością kałamarzy

pokłonem odwiecznemu prawu miłości

aby w zamian za filtr wobec wartości sensu

odwróciła się barwa w kolorze czerni i bieli.


I jeno patrzeć na niewinny kamyk wrzucony w wodę

rezonem fal łaskoczące w głuszy obce brzegi

powstaną ponownie słowa burzące mury, domy

każąc powtarzać… kłamstwa powielane

czekając na kolejne, radosne ptasząt psalmodie.


Ilu od ołtarzy, tablic, czci sztandaru w hymnie,

słońc podwórza, poszło czwórkami po obiecaną nagrodę

odległy czas spowija niewidoczne powstanie

pomników nie widać, pieśni nikt im nie nuci

a nowa Ojczyzna, bramę prozaicznie otwiera.

In Leuticia, …

I pomyśleć złowieszczo wśród orkiestr na splendor,

iż mogli ubiegać się honor, zaistnieć na kartach historii,

bliscy insurekcji, chwały powstań, świetności reform i nauk,

dzieci prowadzono by przed pomniki, a epitafia z powinności…

opasałyby ulice, teatry, szkoły, uczciwą edukacyjną fabułą,

nawet bruk pianina Chopina, ochroniłby od proroctw Trockiego,

i zaniechano by wywoływać zza światów na sprawiedliwą obronę,

tych, których od wielu lat, pomiędzy nami nie ma, … to boli,

wszyscy w jedno na jedno skinienie, na przeciw barskim oligarchom.

A tak gniotą powielane scenariusze za kotarą scenicznych maskarad,

młodą wolność, oddzielając od drzew z podziemnym trwaniem,

i tylko zamiast goździków, róże są w cenie z opłaconą widownią,

płaczą i skomlą o uznanie, szarżując na przedzie, jawnie lub w ukryciu,

wykupując za wybraną ofiarę — długowieczność, euforyczne bodźce,

aby widzą i słyszą… odwróceni plecami patrzą na inne góry i bagna,

od dobra i zła, wszak to byty zmyślone na polityczny akt wiary.

Rzeczna figurka zaniesiona pod lipę
(czyli skojarzeniowa konfiguracja)

Nie poznano Cię i nie nazwano,

pastelowa, od kustoszy liter zapomniana,

lekko matowa, trywialna polichromia,

wzorowana na dziesiątkach podobizn,

w skale wapieni z odrobiną wody,

odlana w ni koronie sław, szat splendoru.


Kusznicko Panno, Łagodna Snu Ostojo,

sąsiadujesz z terpentyną, śniedzią zbytków,

rozświetlasz łaskawie światłem drogi,

zagmatwane, lecz w błogiej nadziei,

radość dzienną na wyżyny ufności unieś,

nie zapomnij, że zapomnienie przyszłość uplata.


Świątobliwa Niastko, maleństwo, strużka ku morzom,

mająca wzgardzie bitewny orszak o diadem,

pierścienie, fanfary, hymn z blaskiem zwycięstw,

może i za wcześnie na szkoły ku błękitom,

od niedawna płyniesz… warkoczem oplatasz…

Kusznicko Panno? A któż się rozpoznał?

Radości niewolna w wolności, …

Ażeby uchronić łzę i usłyszeć kłamstwa,

przez aklamację — uznane za prawdę,

zatroszczyć się o pobliże, lecz poza zabijaniem,

wolnej myśli i szczerego uczucia,

przecedzić skwapliwie — wątpliwe dobra ogólne,

pieczołowicie ominąć, stan bycia stworzeniem,

zza mądrości władzy, ukłonić się siwiźnie i kołyskom,

szacunek ponad przewagę przełożyć,

i nie utracić zdrowia w przyjaźni,

uznać bez kompleksów, swą moc i słabość,

zgodny na… samo się zdystansowanie,

rozumne barykady w serduszka pomalować,

a pakt chaosu w ładzie, pozostawić stróżom,

księgę zapełnić relacją kwiatostanów,

balansować tolerancją na wszelkie nowomowy,

wierzyć w szczęście i … spać nocą spokojnie,

aby nie budzić radość jakichś planet …

…z odmienną finezją urodzeń.

Bębenki…

Za spacerowałem się,

za brzegi lat dziecka,

Matzhartnego Wzgórza egoizmów,

smakujące za pomarańczą,

i uwidziałem, słysząc,

dobywające od wież doboszowe

sarkazmy napoleotanizmów,

i zapach ciastek, gorzkiego likieru,

starannie i skrycie nocą wypiekane,

wzniośle eksponowane podle narodów,

na zgarbione zdobycie,

trzech, a może czterech pokoleń,

nie wiedząc, nie znając, po trosze wierząc,

gdyż tamże zecerski atrament się rozlał,

a ostała się wstydliwa plama,

w Dolinie Cieni don Wertera,

i o dziwo w niebie,

tak delikatnie zagrzmiało.

Lux lumnes et humanum

A jakże, znów zaczną kąsać i złowieszczo nastawać,

mieszać świętą wiarę z swą schizofreniczną władzą,

przefiltrowaną i zmieszaną za pomocą mediów konta,

świętokradzkie bóstwa, złotem na pustyni oblepiać,

świadomą naturę upokarzać, godność odbierać,

nastawiać czoło w kosmos, aby usłyszeć pewność,

lecz liścia nikt nie potrafi urodzić…

ba… nawet nikogo dłońmi uzdrowić,

siebie oceniać i osądzić,

A kto świątynię w trzy dni przywróci do życia?

Samarytaninowi zajdzie drogę przed studnią?

Edrunie wojaże duszo — ciał …

I to co spotkane za dnia, nocą,

ugrzęzło więzią pamięci u mnie,

a co odległe,

obstało w tle za powiernika w parze.


Las, młode ścieżki po obsadził zawilcem,

samotnie przechadza się tam dziś,

jedynie zasępiony, wypłowiały i głodny lis,

szczebiot tylko ptaków słychać,

nad głowami na górnolotne zapędy,

nieme drzewa pozostały, niezrozumiale dumne.


Wirują między nimi, wzniosłe myśli ku przestworzom,

prowadząco skore na łączność… z bezkresem,

przenikająco blisko, płochliwie zwiewne,

niczym armia owadów, czyszcząca ziemie,

nie zdołam wszystkie cudy policzyć.


Kwiecistość w śniegu otulona czuwa,

cykady świerszczy, pamiętliwie odtwarza kos czarny,

łąki, pola, przestrzenie rozległe,

piętrzą się fantazją od moren i klifów,

dudnią geologicznie wersami skały.


I to co spotkane, za dni i nocy,

wypłasza ludzkie wejrzenie,

rozpraszając więź pamięci u mnie,

a co na odległość dłoni,

niezłomnie grzeszy wiecznością oddali.

Idą od tylu lat

Za wcześnie, zbyt wcześnie, aby zwielokrotniona odradzaniem wiosna

pnąca się ku najwyższym zawiłościom u słońca, kipiąca okrzesaną żywą wodą,

niemająca przeciwników za towarzystwo w rozrodczym akcie powstań,

mogła ucknąć wieczności zastój, a biegnąc ująć rozwiane welony w dłonie,

skrycie ni jawnie, wprost przed szeregiem obrońców, ostentacyjnie cicho,

aby wiatrem ucieleśniać, a i łzę poczuć sprzed wielu sezonów z odległych przyjaźni,

nienasycona powinnością bycia w podróży, czasową zabawą w rzece, …

a może z pośród imion, nie młoda i przesiewa się w spichlerzach po zimie.

Za ciasno, zbyt gęsto, skupić się nad podsumowaniem niedzielnego homiletyka,

gdyby ostro gotyk zaprosił, kształt lasów szerokich i gór wysokich przywołał,

a.… przechodzi, z nieopisaną ulotnością, następnie uwodzi, znika, zostaje,

dryfujące żywioły, sztormowe kantaty symfonii, przelewające się morza i oceany,

przyszłości przeszłe i obecne, oratorskie igraszki orłów z wróblami,

mury bastionów pod strzechą, ożywione legendy z miechów spod pieca…

i w końcu ponownie jest…

…życiodajna wiosna.

/Cześć Pamięci — Cassubitom/

Psalm prawnuków Koholeta
z Narodu od Minus Błękitów

I w wieczności pragnąłem sensu,

w nieskończoności życia,

afirmując widzialne uchodziłem,

za parawan wnętrza duszy.


W kimże zatem i dla kogóż, …

teatralna imaginacja od satrapów,

niszczeją młodości zdrowia,

unicestwia czas … błahe spacery.


Banalnie z chorobliwą jaźnią,

skomlą w złości prawdy klęsk,

najęto, rozwydrzone anielskie hordy,

na ostanie się miłości w „Trasc”.


I we wieczności pewnie jest sens,

w nieskończoności powtórzeń,

lecz komóż i na cóż nicości kotara,

nie mogąc z afirmować względności.


Nie chciej znów skaleczyć, …

nieistniejące sumienia odnajdź,

mówiąc szczerze — sprawiedliwy kacie,

właściwie to… nie znam Twego Imienia.


„Sztuką, nie jest żyć godnie,

na przekór w odpowiednim czasie,

sztuką jest nawrócić,

z woli człowieka, …

wizerunek … Boga”.

Zaimkowa wyliczanka li archaiczna miłość?

Wycofana z obawą?

a właśnie, … o cóż rozchodzi…

w przesławnych dążeniach od zamarłych dziejów, …

Założenie stawiasz prawe?

— pierw, …

może nie pracowity…

nudny ospały w humorze nie takim…

kochający, gorący ni jak wulkan…

czy też ironicznie zimny…

— drań, …

Szczególna to uwaga na zamysł,

mądry — ili głuptas beztroski…

moralizatorskie dobre rady…

obojętny, nie zazdrośnie…

za blisko wciąż chadza?

tudzież daleko układa plany,

— wreszcie, …

ładny narcyz miławy, olaboga,

piękny w brzydszym krysztale

we wdzięczności zwierciadeł żony,

ot bogato władczy,

purysta — biedny marzyciel.

wierzy, zdradza, hobbista domator,

pubiasta — włóczykij.

I jeszcze parę cech w przywarze

par w pospolitym życiu.

Odpowiedz miła Niastko,

u stóp zmyślonej krainy…

w jakimże sposobie,

miałby luby towarzyszyć.

Poniekąd szczęścia finisz,

wszyscy chcemy,

u kresu drogi,

takiż sam widzieć.

Jesteś, a właściwie Ciebie nie ma…

Jesteś gwiazdą w marzeniach,

a może dopiero byłabyś światłem na niebie,

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 57.12