E-book
18.9
drukowana A5
32.07
Za obrazami

Bezpłatny fragment - Za obrazami


Objętość:
66 str.
ISBN:
978-83-8245-498-7
E-book
za 18.9
drukowana A5
za 32.07

Dla wszystkich dobrych i pięknych ludzi, których spotkałam i spotkam na swojej drodze…


„If you stay

I would even wait all night

Or until my heart explodes

How long?

Until we find our way

In the dark and out of harm

You can run away with me

Anytime you want"


Rozdział Pierwszy

— Pamiętajcie, musicie być grzeczni- tłumaczyła Melania.

Gerard i Helenka przytaknęli i wrócili do zabawy w „Zgadnij, co widzę”. Jazda samochodem była dla nich naprawdę męcząca. Nie mogli się doczekać wizyty w drewnianym domu babci Estery. Helena już od kilku godzin wypatrywała niebieskich okiennic i znajomych huśtawek.

— Już nie mogę się doczekać, aż powiem babci o naszych zaręczynach- powiedziała Mela i pogłaskała po głowie prowadzącego samochód Dominika.

Dominik pojawił się w rodzinie Drewniaczków kilka lat temu. Melania przyprowadziła go pewnego dnia na obiad i od tej pory regularnie zjawiał się w ich domu. Helena i Gerard od początku uwielbiali przyjaciela swojej najstarszej siostry. Dlatego, kiedy dowiedzieli się o zaręczynach, byli najszczęśliwszym młodszym rodzeństwem na świecie.

— Nareszcie! — krzyknęła nagle Helenka i szturchnęła przysypiającego Gerarda.

Czerwony samochód Dominika wtoczył się na sam szczyt całkiem wysokiego pagórka, wydając przy tym okropne dźwięki. Gerardowi przypominało to dyszenie bardzo zmęczonego osła. Pojazd dusił się, piszczał, trząsł się tak, że było to nie do zniesienia. Na szczęście szybko z niego wysiedli.

— Cieszę się, że już jesteście- nagle obok samochodu pojawiła się babcia Estera, ściskając w dłoni konewkę i garść ściętych tulipanów.

Rodzeństwo od razu rzuciło się na babcię i wyściskało ją z całych sił. Dawno jej nie widzieli. Helenie od razu zakręciła się łezka w oku, gdy tylko poczuła zapach babcinego płynu do mycia i lawendowego proszku do prania. Dziewczynka ostrożnie spojrzała w górę, unikając blasku promieni słonecznych. Zauważyła, że na twarzy staruszki pojawiło się o wiele więcej zmarszczek od ostatniej wizyty.

— Babciu, muszę ci coś powiedzieć- szepnęła Melania.

— Słucham? — babcia spojrzała się na najstarszą wnuczkę znacząco.

— Razem z Dominikiem… — zaczęła Mela, ale nie udało jej się skończyć zdania, ponieważ staruszka zdążyła już uściskać i ucałować nowego członka rodziny.

— Wiedziałam, że się zaręczycie, czułam to! — wykrzykiwała babcia Estera.

Helenka zastanawiała się, dlaczego jej ukochana babcia zawsze wszystko wiedziała i nigdy nie można było mieć przed nią żadnej tajemnicy. Od razu zgadywała, co zmajstrowało rodzeństwo, jaki prezent dostanie na imieniny, a teraz domyśliła się nawet sprawy z zaręczynami.

— Opowiecie mi o wszystkim, ale najpierw powinniśmy zjeść obiad, podróż musiała być dla was bardzo męcząca- powiedziała babcia.

— Umieram z głodu-Dominik poklepał się po brzuchu.

Helena i Gerard chcieli jeszcze chwilę zostać na dworze i pobawić się w berka- w celu rozprostowania kości. Mieli dość rozmów dorosłych, ciągłego siedzenia, obawiali się także jedzenia kalafiora, a jego zapach już wisiał w powietrzu.

— Maluchy chodźcie, dla was mam specjalne niespodzianki — zachęciła babcia.

— Są magiczne? -zapytała Helenka.

— Może trochę magii się w nich znajdzie- staruszka chwyciła dziewczynkę za rękę i wprowadziła do domu.

Gerardowi nie podobał się pomysł magicznych niespodzianek, zapachu kalafiora, a tym bardziej nie chciał być nazywany maluchem, miał już siedem lat!

Powoli poczłapał w kierunku wejścia do drewnianej chatki.

Rozdział Drugi

Szybko się okazało, że niespodzianki wcale nie były magiczne. Gerard i Helenka dostali zestawy ołówków do szkoły, małe notesiki oraz naklejki z ptaszkami. Chłopiec z ogromną radością przyglądał się naklejankom, ale dla najmłodszej z całego rodzeństwa Heleny nie było to w ogóle interesujące. Liczyła, że będzie mogła zająć się magicznymi stworzeniami, rozwiązywać mroczne zagadki, a co najważniejsze chciała wreszcie poczuć dreszczyk emocji. Dziewczynka wiedziała, że babcia Estera jest najlepszą babcią, jaką można mieć, ale wizyty w jej drewnianym domku zdawały się nie mieć końca. Helena i Gerard często robili zawody, w których chodziło o to, kto szerzej otworzy buzię podczas ziewania.

— Pamiętam, gdy ja brałam ślub z waszym dziadkiem- rozmarzyła się babcia.

Kobieta wstała od stołu i podeszła do starej, drewnianej komody. Z pierwszej szuflady wyciągnęła srebrną szkatułkę ozdobioną czerwonymi różyczkami. Wyjęła z niej stosik pogniecionych zdjęć i położyła na środku stołu.

— Dziadek Roger wyglądał bardzo dostojnie w dniu naszych zaślubin-ciągnęła babcia.

Melania i Dominik z zaciekawieniem przyglądali się zdjęciom. Helutce również oczy otworzyły się szerzej ze zdumienia.

— Babciu, masz coś jeszcze w tym pudełeczku? — zapytała, kołysząc się na krześle.

— Pełno skarbów, stare kolczyki, rysunki, wiersze, coś ciekawego się tu znajdzie-odpowiedziała staruszka.

Helena szturchnęła znacząco Gerarda.

— Może są tam jakieś tajemnicze, zapomniane listy albo klucze do jakiegoś ogromnego zamku- dziewczynka ruszyła w stronę skrzyneczki.

Gerciu wziął głęboki wdech i popędził za siostrą. Helutka w tym czasie zdążyła wyjąć całą zawartość szkatułki. Z wielką delikatnością ułożyła wszystko na bordowym dywanie.

— Jest tam coś ciekawego? — zadał pytanie Gerard.

— Jeszcze nie wiem-szepnęła Helena.

Rodzeństwo przyglądało się odnalezionym skarbom. Gerciu zastanawiał się, jakim cudem babcia nie pogubiła tych wszystkich zdjęć, pamiątek, pojedynczych guzików…

Kap, kap, kap!

Na nos chłopca spadły trzy kropelki wody, chwilkę później dwie kolejne.

— Coś na mnie kapie! — krzyknął Gerard.

Helenka wyjrzała przez okno. Na dworze lało. Słońce schowało się za chmurami, ustąpiło miejsca piorunom.

— Dach znowu przecieka- zamarudziła babcia, kładąc wiadro w miejsce spadających kropli.

— Burza! -wykrzyknęła Helena i szybko schowała się pod koc, który znajdował się na granatowej kanapie.

Gerard dzielnie stał blisko okien, przyglądając się rozszalałej wichurze. Krople deszczu waliły z całą siłą o szyby. Babcia stwierdziła, że nigdy nie widziała tak okropnej burzy. W całym domu było słychać uderzanie tysięcy kropel.

— Musicie dziś zostać na noc, nie wypuszczę was w taką pogodę- powiedziała babcia Estera.

Nikt nie próbował się z nią wykłócać. Dominik był strasznie zmęczony podróżą w jedną stronę, dlatego wolał nawet zostać noc poza domem.

Melania ruszyła w stronę sypialni, aby przygotować miejsce do spania dla młodszego rodzeństwa. W tym samym czasie Dominik i babcia Estera wzięli się za krojenie warzyw i robienie kanapek na zbliżającą się wielkimi krokami kolację.

Gerard i Helutka zostali sami w ogromnym, ciemnym salonie. Chłopiec wciąż z podziwem obserwował zjawiska pogodowe. Był tym bardzo pochłonięty, nie zauważył nawet swojej młodszej siostry, która wygramoliła się spod koca i wróciła do oglądania pamiątek z tajemniczego kuferka.

— Spójrz, to jakieś pudełko z kartami-wyszeptała Helenka.

Dziewczynka nie zauważyła go wcześniej. Gerard odwrócił głowę w stronę siostry.

— Tutaj są obrazki… Mam wrażenie, że już je kiedyś widziałam…

Gerciu przyklęknął obok Helutki.

— Znam te wszystkie obrazy. Wiszą tutaj- w domu babci Estery. Ten wisi nad kominkiem, tamten widziałem w sypialni na piętrze, a ten w korytarzu! — mówił Gerard, wskazując kolejne karty.

— Tutaj jest jakaś wiadomość! — powiedziała Helenka, podając bratu kartkę.

Gerard nauczył się czytać, gdy miał sześć lat. Od tego czasu właśnie to było jego ulubionym zajęciem. Pochłaniał w całości gazety, książki, komiksy(potrafił je nawet sam tworzyć!), czytał ogłoszenia, które wisiały przyklejone na budynkach. Dlatego Gerarda śmiało można było nazwać molem książkowym.

— Jeśli miniaturki obrazków obok oryginałów położysz, możesz śmiało nowy świat otworzyć- chłopiec płynnie przeczytał zapis na karteczce.

— Nic nie rozumiem-wyznała Helenka.

— To sekretna wiadomość- wyszeptał Gerard.

— Zagadka? -dopytywała Helcia.

— Może. Z drugiej strony myślę, że babcia Estera mogła dla nas wymyślić jakąś zabawę i to wszystko jest jakimś nudnym poszukiwaniem czekoladek…

— Dla mnie to nie wygląda na czekoladki, tylko na poważną sprawę.

Helenka wzięła ze sobą stosik kart i pognała do babci.

— Babciu, zobacz! -krzyknęła w kuchni.

Staruszka podeszła bliżej swojej wnuczki. Z dokładnością obejrzała każdą kartę.

— Wy to narysowaliście? -spytała w końcu.

— Nie, to było w twoich skarbach.

— Była tam jeszcze sekretna wiadomość! -dodał Gerard wbiegając do pomieszczenia.

Babcia Estera spojrzała na dzieci ze zdziwieniem w oczach.

— Nigdy tego nie widziałam- kobieta oddała dzieciom karty i jeszcze przez chwilę wpatrywała się w swoje wnuki.

Rodzeństwo wiedziało, że musi uwierzyć babci. Gerard i Helutka spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Pobiegli w stronę sypialni, gdzie znajdowała się ich najstarsza siostra.

Z trudem otworzyli skrzypiące drzwi do pokoju. Na łóżku zobaczyli Melanię, która z wielkim namaszczeniem układała poduszki. Siostra Gercia i Helci charakteryzowała się ogromną opiekuńczością. Za to ją kochali.

W sypialni panował półmrok. Na stoliku nocnym stała jedynie świeczka, której płomień kołysał się w różne strony. Rodzeństwo weszło do pomieszczenia po cichu. Melania z wielką czułością spojrzała na nich i poprosiła, żeby usiedli obok niej.

— Macie do mnie jakąś sprawę? -zapytała.

— Wiesz coś o tym? -Helenka podała siostrze karty oraz tajemniczą wiadomość.

— Nie mam pojęcia, nigdy wcześniej tego nie widziałam, ale muszę przyznać, że to bardzo dziwne.

— To na pewno napisały potwory, które chcą nas zjeść! — wrzasnęła najmłodsza z całego rodzeństwa dziewczynka.

— Jeśli będziecie się tak straszyć, to na pewno coś złego wam się przyśni. Macie absolutny zakaz gadania o takich bzdurach! — Melania poklepała Helcię po ramieniu.

Następnie wstała z łóżka, ucałowała rodzeństwo i ruszyła w stronę kuchni.

— Dorośli nie mieli z tym nic wspólnego- wywnioskował Gerard.

— Też mi się tak wydaje.

— Stąd wniosek jest jeden. Poczekamy do nocy, kiedy wszyscy już będą spać… -zaczął chłopiec.

— My wyjdziemy z pokoju i zobaczymy, co się stanie, kiedy położymy te miniaturki  obok prawdziwych obrazów! — dokończyła Helutka.

Rodzeństwo przybiło piątkę i skierowało swoje kroki do kuchni, gdzie wszyscy siedzieli już przy stole. Ich nocne wyjście z pokoju miało pozostać sekretem…

Rozdział Trzeci

Dzieci wyjątkowo chętnie szykowały się do snu. Pospiesznie zjadły kolację, uściskały babcię i ruszyły do pokoju, gdzie zamierzały przeczekać do odpowiedniej godziny. Helutka schowała pudełko z kartami pod zieloną, pachnącą proszkiem do prania poduszką. Ułożyła się wygodnie na miękkim łóżku i zamknęła oczy. Gerard postanowił zrobić to samo. Wszyscy musieli uwierzyć, że rodzeństwo zasnęło.

— Oni coś kombinują-powiedziała Melania, poprawiając się na drewnianym, kuchennym krześle.

Dobrze wiedziała, że rodzeństwo nie umiało zasnąć bez czytania książki i wspólnego przytulania. Jednocześnie nie miała ochoty na zastanawianie się, czy Gerciu i Helutka znowu coś wymyślili.

— Może są po prostu zmęczeni- stwierdziła babcia Estera, wierząc w niewinność jej wnucząt.

Dominik również nie nabierał żadnych podejrzeń, ufał rodzeństwu Melanii bezgranicznie (chociaż dobrze wiedział, że Gerard i Helcia potrafili wymyślać najgłupsze zabawy). Chłopak kochał dzieci prawie tak samo mocno, jak kochał swoją narzeczoną.

— Jestem bardzo zmęczony- Dominik przeraźliwie ziewnął, odsłaniając przy tym swoje śnieżnobiałe zęby.

— Połóż się, my z babcią posprzątamy w kuchni- Melania uśmiechnęła się do swojego narzeczonego i ucałowała go w policzek.

Chłopak bardzo szybko opuścił kuchnię. Sypialnia Melanii i Dominika znajdowała się naprzeciwko pokoju dzieci.

Skrzyp, skrzyp, tup, tup, tup, tup…

Helenka wsłuchała się dokładnie w dźwięki z korytarza.

— To na pewno Dominik-szepnęła dziewczynka.

Narzeczony Melanii był najcięższy z nich wszystkich, dlatego podłoga skrzypiała pod nim bardzo głośno. Poza tym miał najdłuższe nogi, więc w ciągu czterech kroków znalazł się w sypialni niedaleko rodzeństwa.

— Jeden z głowy, jeszcze dwie osoby i będziemy mogli ruszać na poszukiwanie obrazów- powiedział Gercio.

— Już nie mogę się doczekać- pisnęła Helcia.

— Nie spodziewaj się wiele, to wszystko może okazać się nieśmiesznym żartem- Gerard wbił wzrok w sufit.

— Możliwe, ale chcę wierzyć, że to początek wielkiej przygody.

Chwilę później rodzeństwo usłyszało kolejne kroki. Gerard był pewny, że słyszał babcię Esterę. Jej kroki w odróżnieniu od susów Dominika były drobniutkie. Babcia spała w sypialni na dole, więc jej podróż do łóżka trwała o wiele dłużej.

— Jeszcze tylko Melania-Helenka zaczęła klaskać z radości.

— Cichutko, jeszcze ktoś nas usłyszy- skarcił ją Gerard.

Chłopiec po cichu wstał z łóżka i na paluszkach przeszedł do niebieskiej szafy, w której znajdowały się jego rzeczy. Wyciągnął z niej mały, lekko podniszczony plecak. Zawsze miał go ze sobą na wszelkich wyjazdach.

— Czego szukasz? — zapytała dziewczynka.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 18.9
drukowana A5
za 32.07