W każdym z nas drzemie siła, która czasami chowa nas w cieniu obaw. Ale gdy odważymy się sięgnąć po nasze marzenia, każdy ból staje się przewodnikiem, wzbogacając nasze serce o głębsze zrozumienie siebie i świata, aż wreszcie otwieramy się na pełnię życia.
W teatralnym zapomnieniu
Myślałeś, że grając,
Będziesz jak zając,
Uciekając od twej
wewnętrznej maski.
Lecz wpadłeś w swe
wewnętrzne oklaski.
Bez żadnej łaski.
Myślałeś, że na scenie,
Będziesz sunął jak po
niebie,
Twojej dochodowej
glebie.
Lecz gdy ucichną
oklaski,
I ustaną aktorskie
blaski,
To ty zostaniesz już bez
żadnej kaski,
Z Fałszywych ust
usłyszysz werbalne oklaski.
Nie pomyślisz wtedy
— taki byłem dziarski?
Dlaczego ucichły me
wielowiekowe oklaski?
Bo stałeś się chamski,
Dla osoby,
Która pragnęła usłyszeć
tylko twoje prywatne
oklaski, bez żadnego
przymusu i łaski.
Łatwo się gra,
zakładając maski,
Pełne obłudnych
obietnic zatrzaski.
Lecz gdy zdejmiesz ją
pewnego dnia,
Zobaczyć, że jest bez
dna,
Bo twoją maską byłam
ja,
Która teraz gra.
Mgnienie spojrzenia
Myślałam godzinami,
jak to będzie, gdy będę
mogła znowu zatapiać się
w blasku Twoich
oczu.
Mgnieniu spojrzenia.
Przeistoczyć się z cienia
w stan tworzenia
kolejnego magicznego
tchnienia — wspólnego
kolejnego wspomnienia.
Przepełniona emocjami
następnego dobrego
marzenia.
Gdy zobaczyłam Cię
po tak długim czasie,
W twoim słynnym
niedoczasie,
Poczułam tylko żal po
stracie.
I ogromny lęk,
Gdzie twój wyjątkowy
dźwięk.
Podeszłam, otulona
czarnym smutkiem mej
wewnętrznej udręki,
Aby uszczuplić jej
wdzięki.
Ty bezsilny, z oznakami Twojej
wewnętrznej
męki
Stałeś naprzeciwko
mnie,
Po słowach wsparcia,
uśmiechając się.
Dałeś mi siłę, ale
zacząłeś otwierać
następną Minę,
z napisem — szczęście na
chwilę.
Lecz słowa rozstania,
tak silnego doznania
nie uleczyły ran mojego
wewnętrznego
rozerwania,
Nakleiły plaster
wiecznego trwania
z napisem — do
ponownego spotkania.