E-book
13.23
drukowana A5
16.35
Za Dnia

Bezpłatny fragment - Za Dnia


Objętość:
29 str.
ISBN:
978-83-8384-003-1
E-book
za 13.23
drukowana A5
za 16.35

Czarna róża, skryta cień nocny, brzmi melodyjnie,

Jak piękno wśród ruin, gdzie wszystko jest niegodne,

W samotnym ogrodzie, gdzie zło kiełkuje codziennie,

Stoi dumnie i śmiało, choć otoczona z trzech stron błędami cudzymi.

Jej płatki aksamitne, jak skryta tajemnica,

Ciemność w sobie kryją, lecz blaskiem mogą zabłyszczeć,

W mroku przestępczych czynów, gdzie brud zaciera światło,

Czarna róża przeciwieństwem — piękno w złu jest jej szczęściem.

Krople rosy jak łzy na jej płatkach perliste,

Płaczących nad tym, co stracone, nad nadzieją zatrutą trucizną,

A jednak każdy promień, co ciska cień twarde i czyste,

Ujawnia własne piękno, jak dobrą duszę pośród zgubionych istnień.

Róża czarna nie taka, jak białe jej siostry,

Nie prosi by ją podziwiano, ni by chwalić jej w blasku świtu,

W złym wciela piękno, jest światłem w ciemności,

Metaforą cnoty, co w brudzie wzrasta, odważnie zanurzona w mitu.

W cieniu samotności jej ścieżka się wije,

Dziewczyna, co ludzi się boi, a świat jej nie czuje.

Porzucona przez tych, co winni być blisko,

Rodzice jak wiatr, co przeminął nagle i szybko.

Mury wokół serca z cegieł strachu sklecone,

Każdy spojrzenie innych to pytanie niepewne.

W jej oczach morze tęsknoty, w głębinach łka,

Za miłością i akceptacją, którą los jej zabrał w mrok.

Echo kroków w pustej sali, tam gdzie cisza króluje,

Dziewczyna jak mgła, co się unosi, nieobecna i dumna.

Niechęć do świata z obawy, że ból wróci,

Dusza w klatce tęsknoty, odosobniona, zwodnica.

Bystrze jej rozumu połączone z uczuciem pustki,

Samotność to pieśń, co z bioder jej płynie.

Ściany między nią a światem niczym zamek wysoki,

Lęk przed bliskością, z każdym oddechem w rytmie.

Ale w jej oczach wciąż tli się płomień nadziei,

Że kiedyś znajdzie kogoś, kto zrozumie jej ciche wołanie.

Komuś, kto przełamie te mury, co kryją jej pragnienia,

I pokaże, że miłość jest siłą, co samotność zdoła pokonać.

Deszcz

Ona w oknie, z oczyma jak niebo przed burzą,

patrzy, jak krople deszczu tańczą w rytmie natury.

Siedzi sama, w pokoju, gdzie czas zdaje się zwalniać,

każda kropla to wspomnienie, które próbuje zmyć uporczywe.

Na szybie okiennej wzory wodne wirują,

tam i z powrotem, niczym baletnicy w świetle reflektorów.

W jej sercu dzwon echa samotnego zimna,

uczuć kalejdoskop zamieniony w lód i pustka bezimenna.

Deszcz za oknem to melodia melanholijna,

bezwiednie podąża palcem ścieżkę kropel niemal kosmitkach.

Samotność to echo spadające jak osamotniony liść,

co w tańcu opada na ziemię, by odejść w zapomnienie.

Niebo łka w szarosci, chmury w barwy smutnych nut,

a ona, samotna świadkiem, absorbuje ten deszczowy rutyn.

Pokój otacza ją ciepłem, ale w duszy nie czuje blasku,

zimno przesiąka przez ściany, przez dach,

Po Deszczu

Za oknem świat obmyty po deszczu świeci,

ulice lśnią, jakby świat właśnie się przebudził.

A tam, w oddali gdzie niebo czyste śmieje się na nowo,

taniec kolorów — tęcza jest jak most do nieznanego.

Dziewczyna samotna przy oknie cicho wita dzień,

jej serce wciąż milczy, jakby światu miało coś do powiedzenia.

Po deszczu przyszła pogoda, światło rozlało się po ciemnych chmurach,

ale w jej pokojach nadal trwa zaduma, samotna niczym niedokończony wiersz.

Patrzy jak promienie obiecują nowy start,

kiedy tęcza w niebie znaczy nowe nadzieje i marzeń sztukę.

Lecz ona, jak obraz zawieszony w bezruchu,

w pokoju, gdzie cisza ma swój głos, tam gdzie czas traci skutę.

Choć słońce grzeje, to samotność oddech zatrzymuje,

świat za szybą jawi się tak blisko, jednocześnie daleko.

Lecz w głębi, gdzieś w jej spojrzeniu, plącze się nadzieja,

że po deszczu, po burzy, przecież przychodzi ukojenie.

Marzy, by kroki jej pośród ludzi się rozbrzmiały,

że życie — to więcej niż samotnie spędzane dni.

Po deszczu przychodzi pogoda, a serce jak ptak wznosi się w powietrze,

by dołączyć do tańca światła, w rytmie tęczy i życia piosenki.

Zimny Pokój

W półmroku szarym, ponurym, jak w mokry piach,

siedzi samotna dziewczyna, jakby świat od niej uciekał w dal.

Za oknem słońce, niebo błękitne, życie w ruchu trwa,

A w jej pokoju zimno, jakby lato nigdy nie dotarło tam.

Ściany bez barw, otulone w cieniu ciężką zasłoną,

Łóżko puste, echo kroków — w pamięci tylko je zamknięto.

W kącie stare zdjęcia, przeszłość, co śmieje się zza rogu,

W sercu — lodowata pustka, oddech marzeń, co ledwo zipie skulony.

Tylko biurko, lampka słaba — wyspa w morzu ciemności,

Książki, listy — szeptem próbują wypełnić milczenie.

Z zewnątrz śmiech i rozmowy, jak melodia daleka,

Dla niej to tylko szepty, co przez szybę serce lekko dotykają.

Czasem zimny wiatr przelotem szepce przez framugę,

Dodając chłodu do już lodowatego wnętrza duszy.

W tej samotnej twierdzy, gdzie światło dziennie to luksus,

Pokój staje się światem, co samotność tylko hustą.

Lecz w jej oczach tli się pyłek marzeń nieujarzmiony,

Pragnienie ciepła, bliskości, w świadomości głęboko zakorzeniony.

Może jutro, może kiedyś — przełamie ten mur zimna,

I zimny pokój, choć na chwilę, stanie się domem pełnym słońca.

Ten Dzień

Dwa lata w cieniu, gdzie światło dnia było jak gość,

dziewczyna w ciszy trwała, uwięziona w gęstej mgle.

Dzisiaj w jej duszy coś się ocknęło, błysk — już się zbliża,

siedemnasty rok jej życia, czas, by otworzyć drzwi.

Wstała z łóżka, jakby pierwszy raz od lat,

pokój pusty za nią zostawiła — skorupę samotności.

W oczach determinacja, w sercu dreszcz — to nie jest strach,

to odwaga młodości, nieme postanowienie, że w końcu się zmieni.

Stoi przed progiem, gdzie świat realny zaczyna być jej światem,

drga ręka na klamce, szeptane pożegnanie z ongiś ciągnącym ciemnym.

Krok w sierścienny dywan dnia, serce bije jak dzwon,

dziewczyna odnaleziona, chwila staje się symfonii triumfem.

Chłód jesienny pozdrawia ją, jakby mówił „witaj ponownie”,

słońce przenika przez chmury, jest jak delikatny uścisk.

Ten dzień, to jej odrodzenie, śmiało wchodzi w tłum,

każdy uśmiech mijanych, jak ciepły promień — przewodnik.

Ten dzień, to początek rozdziału, gdzie przeszłość tylko wspomnienie,

długie noce depresji pozostają za nią, a świat staje się teraz sceną.

Siedemnaście lat, i wreszcie się uwolniła od ceni ciemnych okowów,

podąża naprzód, twarz w słońcu, serce gotowe pisać nowe słowa.

Ona

Ona, w okularach ukrywa oczy niebieskie,

jak spokojne morze, w którym tonę zapatrzony.

Rudy szalik włosów na wietrze tańczy lekko,

ona — portret piękna, co z depresji siebie wyrwało.

Przechadza się dumna, uczucie przeszłości to ciężar odłożony,

pierwszy krok wydeptany, jakby gwiazdy od nowa pokonać miała.

Przyciąga spojrzenia jak magnes, jej uroda to siła,

ona — symbol mocy, kreuje własny świat, swojego ducha malując.

Chmury rozstąpiły się dla niej, to ona dzisiaj świeci,

blask jej duszy w okularach, lustra do wnętrza duszy.

Ludzie zauważają jej obecność, czują ciepło promieni,

ona — terrarium motyli, gdzie wiosna zimę zastąpiła.

I kiedy idzie ulicą, to nie tylko krok, to taniec,

świat zmienia się wokół, a ona zmienia świat.

Z nieśmiałości zbudowała most do pewności,

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 13.23
drukowana A5
za 16.35