Aniołowie w mundurach
Jak pionki w szachach obok siebie stoją
Równorzędnie, na baczność do ataku gotowi,
Żołnierze z Westerplatte.
W niepewności czekający na rozkaz patroli.
Za honor, wolność, ojczyznę
Gotowi poświęcić nawet najcenniejsze życie.
Dla rodziny, dla przyjaciół
Pokonać lęk przed przeciwnikiem.
Losy maleją, nadzieją mija…
Siedem dni piekieł końca dobija.
Walczyli wiernie, zginęli pięknie
Patrioci wielcy, prawdziwi.
Ich walkę przegraną okrzyknęli,
Lecz bitwa stoczona została.
Szacunek i sławę pośmiertnie zdobyli.
Myślę, iż wygraną osiągnęli
W obronie siebie i miłych.
Spokoju zaznali
Spełnieni możności sił wyczerpanych.
Niepodległość
Polsko, tyś mym krajem ojczystym.
Tyś tak bardzo skrzywdzona była.
Jamże nie zdążył pomóc w niedoli,
Lecz me przodkowie walczyli wiernie.
Patriotyzm i odwaga liczy się tu niezmiernie.
W ten czas istnieli Polacy wielcy,
O których historia powiada zawzięcie.
Dzięki tym Bohaterom
Radować się można
Polską wolną od niemieckiej ręki.
Żywioł duszy
Miłość niczym wiatr
Widnieje w nas niczym talia kart.
Szacunek niczym ziemia,
Po której rosną kwiaty
— owoce dobroci serca.
Szczerość niczym woda
Czasem bywa zgubna,
Często zaś dobra.
Empatia niczym ogień
Wszystkim qué bien.
Życie i śmierć
[na podstawie powieści „Romeo i Julia”]
Urodziłam się
Bez niczego w ręce.
Zasnęłam ze sztyletem
Wbitym prosto w serce.
Zestawienie przeciwieństw
Niebo spokojne, delikatnie błękitne.
Puszyste obłoczki pływają po nim
Niczym żaglowce po morskiej głębi oceanu.
Wiatr niesie ze sobą echa zwierzęce
Dla słuchu kojące…
Zieleń rozkwita, ukazując piękno życia.
Owady latają tworząc delikatną
Przerwę w powietrzu
Niczym małe baloniki
Nadmuchane helem.
Unoszą się delikatnie, płynnie
Jak płatki róż rozproszone przez letni wietrzyk.
Całokształt opiera się na harmonii życia, spokoju.
Nagle przerywa go szum aut, muzyki nuta,
Ludzki głos…
Żywe kolory łączą się z martwymi
Tworząc ciąg czarno-białych konstelacji.
Tajemniczy szczegół
W harmonii trwa życie.
W harmonii trwa muzyka.
Harmonia naszą duszą
Nas nie zapomina.
Rozsądek
Na górze jest miłość,
Na dole pożądanie.
Droga do wyboru
Tobie pozostanie.
Strumień życia
Czas płynie niczym rzeczka
Raz wolniej, raz szybciej,
Spokojnie, gniewnie.
Kiedy umknę przez fale
I przepłynę przez morze,
Tedy ujrzę celu radosne przestworze.
Ale czy marzeniom spełnię kres?
Czy powrócę na kojące łąki łono?
Czy napełnię miłością me szklane oko?
Tego dowieść nie mogę,
Bowiem niezależnie jaką wybiorę drogę,
Wyzwanie czeka mnie i mą przestrogę.
Dawne życie w przeszłości zamykam
I otwieram się na nowy strumień.
Przyszłość powierzam mym oczom,
Serca i umysłu otworem
Pewnie spoglądających
W otchłań powołań przyszłością nazwane.
Choć sznur wydarzeń starych
Podąża niczym cień za mymi plecami.
Czy dobry, czy zły
Ciągnie się do końca mych dni.
Wpływ ma ogromny na nasze powodzenie,
Dlatego pozwolić na dalsze kwitnięcie
Nie może ten, kto szczęśliwym być pragnie.
I w miodzie, i w cukrze żyć marzy.
Trudności wiele na swej drodze spotkasz,
Lecz odrzuć czarne siły spowite,
Zamknij w puszce Pandory,
Spal za sobą mosty
I biegnij...biegnij sięgając