drukowana A5
17.72
Z papierosem w dłoni

Bezpłatny fragment - Z papierosem w dłoni

Objętość:
60 str.
Blok tekstowy:
papier offsetowy 90 g/m2
Format:
145 × 205 mm
Okładka:
miękka
Rodzaj oprawy:
blok klejony
ISBN:
978-83-8273-112-5

„Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”

~Ernest Hemingway

Rozdział I 

Miłość- Oksytocyna i pare innych
związków chemicznych

,,Miłość…”

Miłość…

A co to takiego?

Czynnik bólu i goryczy?

Czy szczęścia i swobody?

„Łódź na brzegu”

Chybocze się jak łódka

po falach

Jutro z rana

może przyjść burza

Taka doskonała

Lecz nie stabilna


Jak moje emocje

Jak moje odczucia, wrażenia

Pełne wszystko jest pokręcenia

Zwariowałem?

Może umarłem


A może to ty mnie

Odnalazłaś i uspokoiłaś

Burze panującą w sercu

Łódź na brzegu

„Myśl”

Gdy sens już tracę

Myślę sobie:

„A może Cię zobaczę’’


Jednak to nie jest już ta sama

Euforia wrażeń


Zabawne…

Jaki człowiek

Podatny jest na wpływy

Zwłaszcza dziewczyny

„14 Lutego 2018”

Śniegiem prószy

Świat zawieruszy


A ja w odmęcie tego wszystkiego

Spytałam — Dlaczego?


Odpowiedzi nie otrzymałam

Chodź bardzo się starałam


Zostawiłaś mnie

Chodź wiedziałam

Że to Tobie serce oddałam

„Marzenie drzewa”

Ja zaczęłam mówić

Ty zaczęłaś milczeć


Ja przestałam się wstydzić

Ty zaczęłaś być ostrożna


Stałaś się głazem

Gdy ja zostałam drzewem


Zaczęłam usychać i zrzucać liście

A przecież to miała być taka piękna jesień

„Nauka dotyku”

Mam geograficzne ciało

Każdy twój dotyk zapamiętuje latami

Każdy

Mimo że to było przed wiekami

Nauka dotyku

Rozdział II

Dolorem in profundum*

*głębokość smutku

„Samotność”

Zaczynam tracić całą siebie

Nie chce walczyć samotnie

Czarna dziura połyka mnie

Nie wstanę

Leże nieprzytomnie

I wtedy czuję że

To koniec

Otchłań połknęła mnie

„Skaleczenia”

Mam na swym ciele…

za wiele

60 blizn na ramieniu

To jest zbyt mało

W porównaniu do tych

dwie na jednej ręce,

pięć na drugiej,

Oczywiście wzdłuż żył przechodzące,

osiem na brzuchu,

na piersiach z sześć

Cześć

Jak się masz?

Ja? Źle…

Bardzo źle


Umieram gdy widzę ją,

Ciebie i mnie

Gdy widzę cierpienie

Uwielbiam je

Szpecąc mą zapłakaną twarz

Trzy na policzku

Jedna na gardle

Nagle dochodzi Świadomość

Zapłakana liczy moje świeże blizny

„54, tyle ich masz…

Skarbie, było źle aż tak?”

Nie widzę zawiedzenia

Lecz niemoc w jej oczach

To dopiero katorga

Gdy siła tak wielka

Przygniata twoją dumę

Aż do parteru

I zwalcza egoizm

Ludzkiego firmamentu

„Piosenka”

A w życiu jest miazga

i drzazga

Co wchodzi w palce

Gdy próbujesz,

Już czujesz,

Bycie dobrym jest bolesne

i nędzne

„Z listów nocą pisanych”

Cisza…

Pozorna jednakże

leżąc, myśląc


Wpadasz w czas zadumy

bez ludzkiej skruchy

Skrucha zanika

Twój umysł tworzy wojownika

Chce nim zwalczyć pozory

Twojej niewinnej miernoty


A prawda jest taka

Że każdy jest winny

A najbardziej ten, który odpycha od siebie poczucie

Że to jednak on zniszczył całe to uczucie

„Rzeki prąd”

Wyrwał i porwał z prądem

Strumień życia brzegi

Niósł je, a one zamarzały

Nie było już dla nich nadziei


Mimo prób zmieniania się

Rzeka niemiłosiernie topiła mnie


Nie miałem siły podnieść się

Wypłynąć na upragniony brzeg


Był poza dotykiem mych rąk

Tak blisko, a jednak za daleko

By być szczęśliwym

By być wrażliwym


Ile jeszcze czasu mi zostało?

Chyba niewiele…

„Krwawy wiersz’’

Tnę się…

Na kartkach papieru

Słowami z duszy

Słowami moich prześladowców


Przeraża mnie ich siła

Są takie ciężkie

Ledwo utrzymuje pióro

Jak żyletkę w bolącej ręce

Od otwartych ran


Z głupoty

Z krzywdy

Z nauki ludzkiej niegodziwości

I radzenia sobie z ochłapami niewierności


Krwawy wiersz

Rozdział III

Samobójca w swej pracowni

„Prosto”

Jak pijany szukam dna

By znów wypełnić kieliszek


Do brzegów krańca

Nie mam już szans

Alkoholizmu nadszedł czas


Przewracam się

Świat wiruje bardziej


Czas na tabletek garść

To pomoże mi spaść

W otchłani dal


Raz, dwa, trzy


Myśl zaczyna działać

Czyn efektywnym być


Lepszy niż mój byt

To śmierci szczyt

„Projekt”

Autostrady jak szybki zastrzyk energii krwinek

Ulice jak żyły miasta

Tłoczone krwią spalin samochodowych

Pompują serce miasta


Deszcz jest oczyszczeniem

Całego tego syfu

Dla mnie oczyszczeniem

Będzie złamany kręgosłup

Po szybkim skoku

Po locie ptaka

Lecz tego od Ikara


Nie będę pośmiertnym aniołem

Będę czystej krwi demonem

Zjawą przebrzydłego życia straconego


Zatrzymam na chwile

Tłoczenie krwi do serca miasta

A do swego na zawsze

I czyjeś serce skaleczę strasznie

I może sumienia ludzkie poruszę

Do myślenia w końcu zmuszę

„Symulator 2017”

Uczuć nazbieranych

Spraw nierozwiązanych

Doznań odczuwanych

I wszystko cienką nicią szczęścia

Zerwane aż do granic


Między piekłem, a niebem

Między przeszłością, a teraźniejszym czasem

Między wspomnieniami, a wydarzeniami

Między nią, a tobą dryfuje na uczuć fali


Skaleczyłaś mnie

Tępym nożem kłamliwości

Okaleczyłaś mnie

Zamknęłaś w przeszłości


I chodź ozdobiona dwudziestoma paroma wiosnami

Wciąż żyje siedemnastoletnimi wspomnieniami


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.