Tak Kochanie
Tak kochanie płaczę czasami
gdy serce nie może bólu pomieścić
spływa on wtedy małymi kroplami
uchodzi w duszy tak wiele boleści
Tak kochanie czasami się śmieję
to radość nie mieści się w moim ciele
rozdaję uśmiechy i także docenię
że życie bywa czasami weselem
Tak kochanie czasami się smucę
bo twoje troski bywają też moje
i myśli niepewne one poruszą
zawsze to raźniej we dwoje
Tak kochanie bywa rozpaczam
ona rozdziera serce i duszę
tak głośno wtedy szlocham i płaczę
niebiosom me życie poruczę
Bo życie kochanie to cienie i blaski
wszystko nam ono serwuje
dla mego spokoju i wrażliwości
dokładnie podzieli skontroluje.
Taki Nikt
Noc nadchodzi cisza pustka
a za oknem czerń w odcieniach
zakleszczone drżące usta
i umyka wciąż w marzenia
Zapomniana trochę smutna
gdzieś daleko są wspomnienia
w jesień się ubrała trudną
chociaż nie chce jej doceniać
To co było teraz boli
dopadają też obrazy
pomyliła trochę pojęć
czasem to się przecież zdarzy
Nawet w tłumie jest wciąż sama
inny los przypadł jej w darze
nie jest także doceniana
taki nikt z wyobrażeń
Widzę Ciebie
Widzę ciebie w porannej kawie
w strugach deszczu gdy spacerujesz
w kolejce też stałeś tuż za mną
dźwięki muzyki już celebrujesz
Teraz dotykasz mego ramienia
widziałam jak jadłeś czarne jagody
jak zawsze talerza nie odstawiłeś
taki już byłeś dla zwykłej wygody
Czerpałeś z życia całymi garściami
pamiętam marzenia ciągle spełniałeś
ważny wyłącznie dla siebie byłeś
i tak też życiem swym kierowałeś
A kiedy pustka za stołem zasiadła
hen w niebie znalazłam ukojenie
życie powoli uczyło ważności
odsłaniając piękne też i cienie
W Plenerze
Las się pochylił w ukłonie
nad głową bezbarwne pustkowie
pod stopy rozsiewał zielenie
z księżyca poświatą gwiazd mrowie
Niebiosa zawisły nad nami
a teraz tak mało potrzeba
i pięknie to wszystko wygląda
sięgamy w swych zmysłach nieba
Miłosne rozkosze uczucia
pieszczoty są blisko zenitu
pragnienie miłosna zabawa
złaknieni swojego dotyku
Szeleszczą i szepczą gałązki
to ptaki do lotu zerwane
i nic nie potrafią zrozumieć
bo cóż to jest zakochanie
Takie To Pożegnanie
Porozrzucałaś płyty na podłodze
wybierasz segregujesz
które weźmiesz a które zostawisz
coś szepczesz do siebie cichutko
Rzeczy już spakowałaś w dużą walizkę
w tę mniejszą zmieszczą się płyty
a gdzie schowasz nasze życie
które tyle lat coś dla nas znaczyło
Obserwuję twoje niepewne ruchy
jakbyś coś zapomniała spakować
a przecież po to coś już nie wrócisz
w końcu rzucasz klucze na komodę
Patrzę na ciebie przez okno idziesz pośpiesznie
chyba nie do końca rozumiesz swoją decyzję
znikasz za zakrętem i to tyle
a moje serce krzyczy z rozpaczy
Czarne Anioły
W sercu głęboko smutek zagościł
biegają wspomnień czarowne tony
za tamte chwile za tamte lata
dopadły duszę czarne anioły
Zawsze gdy świecą gwiazdy na niebie
zapalą blaski niby lampiony
wtedy to myśli wnętrze oplotą
przyjdą już do mnie czarne anioły
Dzień nowy nastanie nowe godziny
rozbłyśnie ranek do życia gotowy
przybędą inne weselsze myśli
trochę odpuszczą czarne anioły
Słodka Tęsknota
Jestem z kropli deszczu jesiennego
we łzach skąpana nie wiedzieć dlaczego
pogoda jest teraz trochę odświeżona
obmyta z pyłu wiatrem niesiona
Płacze niebo przykryte chmurami
chociaż słońce zabłyśnie czasami
jednak prądy już biegną ochoczo
i wichry przybędą ze swoją mocą
Pora roku przytula nostalgie
w sercach jednak wiosenne konwalie
i bzy cudne w rojeniach mieszkają
a zapachy piękne rozsiewają
Te pragnienia w duszy już kiełkują
ciepłe też wspomnienia dominują
jednak jeszcze zima jest przed nami
którą wypełnimy marzeniami
Bezsenność
Jestem zmęczona powieki mrużę
jestem zmęczona chociaż to ranek
jestem ja senna w samo południe
śpię czasami tylko przed świtaniem
Wiele bym dała by pominąć półcienie
nie myśleć ciągle na co i po co
tak wiele trudu wyłuskałam z siebie
tylko czy zdążę zanim zasnę nocą
Czerpię garściami późne godziny
są solą w oku kiedy ciemnieje
odkrywam także spóźnione pory
kiedy znajduję w księżycu marzenie
Łąką Letnią Mnie Nazwałeś
Łąką letnią mnie nazwałeś
taką co pięknieje rano
cudna wiosną kwitnie latem
cały rok jest zakochana
Kolorowa jak motyle
które barwy używają
kwiaty polne przecudowne
wszyscy teraz ją kochają
Słońce grzeje promieniami
wiatr dotykiem wciąż rozpieszcza
deszczyk zmywa złe wspomnienia
serenady szepcze tęcza
W twoich dłoniach jestem różą
taką dziką jak ta łąka
wabię kwiatem kolcem ranię
miłość nasza wciąż się błąka
Jestem z Marzeń
Jestem z marzeń z nieba błękitu
z poprzewracanych dróg i boleści
jestem ja wtedy gdy ogień nie gaśnie
a to co za mną to życia treści
Ze słonych łez zrodziłam siebie
ze szczerych uczuć słów rozmaitych
gdzieś zostawiłam piękne miłości
raniąc swe serce i innych przy tym
Już zapomniałam co to tęsknoty
za tym co kiedyś tak mnie cieszyło
pozostawiłam sobie gdzieś w duszy
paskudną gorycz koszmarną miłość
Nikt nie zatrzyma mnie bo i po co
bo przecież byłam inna zraniona
wciąż niepokorna oddana słowom
odlatywałam na skrzydłach anioła
Słodkie Uczucie
Zanurz mnie w zielonych źrenicach
gdzie zatonę jak w tafli jeziora
przymknij powieki zachowaj mój obraz
nie wypuść bo jestem do uczuć skora
Niby rusałka popłynę w głąb duszy
tam pozostanę chociażby do rana
to moje miejsce to moja miłość
nie obojętna na zawsze kochana
Dla serc radości i czułych upojeń
ogromy przeżyć jak lawy schodzące
do duszy tulą myśli przepiękne
co rozjaśniają poranne słońce
Powoli płyną godziny nocne
tulone bielą mgieł nad doliną
a cisza płynie wiatrem pędzona
gdzie miłość piękna szczęścia przyczyną
Dzika Róża
Niczym dzika róża jestem ja samotna
pośród świata cudów pośród skał
wystawiona twarzą do pięknego słońca
smaga mnie biczami czasem też i szkwał
Głowę dumnie noszę niczym kwiat tej róży
nie poddaję się bo też jestem dzika
pozostanę jeszcze taka na dłużej
potem pójdę sobie po prostu znikam
W wolnej przestrzeni wszystko co dzikie
ma w sobie piękną choć swobodną duszę
kochać potrafi okazać trudniej
ale wciąż wiedzie do wielkich wzruszeń.
Jeszcze Zagramy
Jeszcze zagramy w to życie
pełne zgryzoty przygody
przed nami i tuż obok
czekają anielskie ogrody
I deszcze nam grają melodie
rytmicznie wybijając o bruki
a pod stopami łąkowa zieleń
obok żarłoczne czekają kruki
Raz jeden raz drugi policzek
czasami poniży zaboli
za nami wrośnięte zostały
szpalery przydrożnej topoli
I echo się niesie przez życie
powtarza znajome wciąż słowa
wtulona w woalkę mgły mlecznej
odpowiem bo jestem gotowa
Gdybym Była
Gdybym była westchnieniem
jesieni lata czy wiosny
zimą bym odpoczęła
w bieli puchowej radości
Gdybym była marzeniem
swobodnie obłokiem płynęła
i w słońca leciutkich promieniach
strun serca powoli dotknęła
Gdybym była westchnieniem
co tęskni sobie czasami
przez pola i lasy bym poszła
zobaczyć się jeszcze z górami
Gdybym była tęsknotą
co w duszy znalazła schronienie
w księżyca poświatę wtulona
nuciła rzewne nutki sennie
Zimowy Wieczór
Tu życie toczy się spokojnie
cisza zasiadła przy jeziorze
a nad polami słońca promienie
ogrzeją ziemię w porannej porze
I poprószyło między domami
a w nim na stole chleb pachnący
jabłko toczy się powolnie
widok liryczny zadziwiający
Ogrzane dłonie od blatu pieca
gdzie iskry wesołe zatopione w debacie
ogień radośnie tańczy w kominku
przytulnie miło w góralskiej chacie
Dziewczyna sięga po piękne korale
matka po swoje robótki ręczne
ojciec już dzierży pilota w dłoni
spokojnie miło w takiej piosence
Muzyka Na Smykach
W dźwiękach muzyki kąpie się cisza
kiedy akordy biegną w przestworza
za serce chwyta ta piękna muzyka
daje marzenia i wiele doznań
Echem się kładzie po polach i łąkach
pośród konarów wygrywa tony
wiatr je na skrzypkach dokładnie dostroi
składa je w darze tym urzeczony
Wiele się dzieje przyroda tańcuje
bo takie również dostała zadanie
aby dać sercom też ukojenie
gdy nad jeziorem zaczyna śpiewanie
Piękne melodie wygrywa na smykach
świerszcz który również wieczorem zabawi
nawet gdy siadzie tuż za kominem
z cichymi nutkami się rozprawi
W Pięknych Marzeniach
Nie ma już ciebie w pięknych marzeniach
powoli je gasi wzburzone życie
jak w oceanie uczuć gorących
wzbija się w górę w pięknym błękicie
Wiruje w przestrzeń powoli spada
schowane w liściach i płatkach kwiatów
w sercu ukryte trochę niepewne
lecz jeszcze piękne zerwane z rabaty
Kolory wiosny lata jesieni
wszystkie ukryte w zbolałej duszy
a może kiedyś spotkam marzenie
i zerwie tamy i lody skruszy
Gwiezdną Nocą
Chwytam gwiazdę spadającą
zimne dłonie mi ogrzewa
niebo w górze migocące
swoje piękno w krąg rozsiewa
Mkną już granitową nocą
chmury co potrafią marzyć
chociaż do nich mi daleko
lecz przygoda mi się zdarzy
We śnie płynę już gondolą
co z obłoków się stworzyła
biorę w dłonie puch srebrzysty
i z ptakami się zmierzyłam
Razem cudnie się nam leci
poprzez ciepłe piękne kraje
tylko w duszy się ukryła
ta tęsknota przed rozstaniem
W Odmętach Duszy
Myśl w sercu kwitnie niczym czarna róża
powiewem westchnień przyprawiona i ciszą
dusza garść cierpień gromadzi w odmętach
tulę do siebie w ramionach kołyszę
Jeszcze drzemią ostatnie wspomnienia
schowałam dla siebie i potomności
oby się tylko ukrywać nie zechciały
w imię źle pojętej przyjaźni miłości
Niech pozostaną zaklęte w kamieniu
co to przy drodze leży schowany
kiedyś go stamtąd ktoś odczaruje
i będzie inny bo zapomniany
Schowaj Mnie
Schowaj mnie proszę przed złem tego świata
otulaj woalką mgieł zapomnienia