I. O ksiazce napisali
Książka Ewy Danuty Białek „Wzrastaj aż pod niebo! Samorozwój lidera jutra. Poradnik zarządzania sobą” jest ciekawą propozycją zrozumienia ludzkiego istnienia, a przede wszystkim siebie i sensu oraz znaczenia życia. Czytając ją, uczestniczymy w wewnętrznej „podróży do siebie”, po to, aby wyjść do innych.
Na przestrzeni życia człowiek podlega nieustannemu rozwojowi, a Autorka książki staje się przewodniczką w tym procesie. Doświadczenia ludzkie kształtują osobowość każdego człowieka, ale powinny one być weryfikowane poprzez refleksję, do której właśnie Autorka namawia. Dzięki niej poszerzamy swoją świadomość, chronimy w sobie to, co w człowieku jest „dane” i realizujemy to, co jest nam „zadane”.
Ewa D. Białek przypomina nam, że człowiek jest istotą wielowymiarową, zdolną do świadomego uczestnictwa w swoim rozwoju i stać się może tym, „kim chciałby być”. Warunkiem tego uczestnictwa jest świadome wzrastanie zarówno horyzontalne, ale i wertykalne, tworzenie, poszerzanie i pogłębianie samoświadomości.
Książka ta jest w dzisiejszych czasach wyjątkowo interesującą pozycją wydawniczą, proponującą szeroki wachlarz technik samorozwoju. Jest rodzajem przewodnika i jednocześnie poradnika, który prowadzi przez wiele poziomów wnętrza osoby, zataczając coraz szersze kręgi w sobie, po to, aby potem emanować nimi na zewnątrz.
Autorka, umożliwia osobie, w tym przypadku „liderowi jutra”, poprzez dostarczenie praktycznych możliwości, tworzenie „odśrodkowego porządku w sobie”, zgodnego nie tyle z zasadami psychosyntezy ale z prawami natury. Wychodząc od swojego „ja” — centrum osobowego „lider jutra” powinien przejść do maksymalnego spełniania swoich potencjałów w zewnętrznej rzeczywistości, czyli tego, co chciałby zrealizować w życiu dla dobra innych. Lider, służąc innym swoimi talentami, rozwija jednocześnie siebie.
Ewa D. Białek w swojej propozycji samorozwoju lidera, jednoczy nie tylko fizyczny, psychologiczno-emocjonalny i mentalny, ale i transpersonalny aspekt rozwoju, który prowadzi do duchowego spełnienia się lidera w jego realnym, codziennym działaniu.
Prof. Dr hab. Halina Romanowska-Łakomy
Wielokrotnie w swojej karierze zawodowego sportowca, czy już jako przedsiębiorca, spotykałem się z zagadnieniem przywództwa w kontekście samorozwoju. Całe zamieszanie z pojęciem Leadershipu wynika ze zbyt rozległej definicji przywódcy, który dowodzi innymi, wywiera na nich wpływ i w błyskawiczny sposób realizuje swoje cele. Pani Ewa Białek w książce „Wzrastaj aż pod niebo. Samorozwój lidera jutra” w sposób niebywale płynny i spójny odkrywa to, co przez lata zostało umiejętnie zakrywane i przeinaczane. Stąd w nasze ręce, praktyków biznesu i sportu trafia pozycja, która z całą pewnością znajdzie się w mojej biblioteczce obok takich autorów jak Stephen Covey czy John C. Maxwell. Nikt bowiem nie został skutecznym przywódcą, czytając tylko książki i stosując się do ich reguł i maksym życiowych. Jednakże dzięki wnikliwej analizie Pani Ewy Białek można skuteczniej i zdecydowanie celniej zacząć realizować swoje powołanie do bycia liderem jutra. Serdecznie polecam i wręcz zalecam tę książkę wszystkim świadomym siebie managerom i sportowcom dbającym o swój samorozwój.
Mateusz Mrozowski, Członek Polskiego Towarzystwa Trenerów Biznesu www.mateuszmrozowski.pl, Autor książki” Sprzedaż jest $exy”
Najnowsza książka dr Ewy Białek przedstawia innowacyjne podejście do teorii przywództwa.
Autorka sięga do praw psychosyntezy, aby przypomnieć nam lub wręcz uświadomić, jak ważne jest holistyczne podejście do człowieka. Pokazuje, że tworzymy systemy nie tylko w relacji z innymi, ale przede wszystkim to my sami jesteśmy niezwykle złożonymi systemami. Aby być Liderem, i to przez wielkie L, nie wystarczy nauczyć się technik zarządzania. Należy zacząć od siebie — poznać, zrozumieć i zaakceptować to, jacy jesteśmy; odkryć swój indywidualny potencjał. Dopiero wtedy możemy w zdrowy sposób budować relacje i zrealizować siebie w służbie innym ludziom.
Dr Ewa Białek nie tylko zaprasza nas do Podróży w głąb siebie, ale także wkłada nam w dłonie niezwykłe narzędzia, aby podróż tę odbyć samodzielnie i aby była ona efektywna. Polecam.
Monika W. Perdjon
dyplomowany Coach, Trener
II. Kilka słów celem wstępu
Jeśli jesteś osobą zdrową, z poczuciem celu, to ta książka jest dla Ciebie, a zastosowane w niej techniki będą dla Ciebie proste. Opisując ich efekty, niebawem zauważysz swój proces wzrastania. Jeśli jednak masz jakiekolwiek problemy emocjonalne czy mentalne, zalecam, abyś najpierw skontaktował się ze specjalistą w danej dziedzinie, aby je rozwiązać.
Korzystanie z udostępnionych metod jest jak uczenie się liter alfabetu. Trzeba je najpierw wielokrotnie utrwalić i opisać każde z ćwiczeń, aby przejść do następnego kroku. Kolejne ćwiczenie bowiem wynika z poprzedniego i bazuje na uzyskanych w nim rezultatach. Tak jest w uczeniu się liter, a następnie czytania, gdzie nie ma dróg na skróty. Jeśli nie nauczysz się poprzedniej lekcji i nie odrobisz jej pisemnie, nie możesz przejść do następnej.
Książka przeznaczona jest dla zdrowych, samoaktualizujących się osób. Odnosi się zarówno do kobiet, jak i mężczyzn, niemniej przyjęłam jednolitą formę zwracania się — rodzaju męskiego dla wszystkich. Książka pozwala na zrozumienie poszczególnych doświadczeń, stawanie się tym, kim masz się stać. Dedykowana jest pragnącym samospełnienia, a wiec urzeczywistniania tego, co w każdej osobie wciąż potencjalne. Jest to podążanie za wrodzonym głosem powołania, który ujawnia się u wielu, ale odbierany jest przez nielicznych i wywołuje w nich potrzebę osiągania coraz to nowych celów. Proces samo-realizacji i samo-aktualizacji opisywał zarówno A. Maslow, a następnie R. Assagioli, twórca psychosyntezy, oraz jego uczniowie i kontynuatorzy, w tym wspominany w tej książce mój nauczyciel Prof. J.W. Cullen. Uważali oni ten proces za popęd istniejący w człowieku, pchający tych, którzy wychodzą mu naprzeciw do samo-zrealizowania.
W wielu miejscach w książce używam pojęć, które odpowiadają temu, co chcę wyrazić na głębokich poziomach funkcjonowania człowieka. Sama od lat tworzę SŁOWNIK POJĘĆ dla wyrażania wewnętrznego świata. Może on być nieadekwatny do dzisiejszego słownictwa, często nie oddającego tego, co chcę wyrazić, dlatego tłumaczę je w zamieszczonym na końcu książki słowniku. W tekście natomiast słowa, które pojawiły się w słowniku, są oznakowane gwiazdką.
Jeśli w jakiś sposób przyciąga Cię ta książka, to widocznie należysz do tych „wybranych” — realizujących siebie, którym jest ona dedykowana. Sprawdź to kilka razy, odkładając ją na półkę, gdzie ją znalazłeś, a potem weź ją ponownie do ręki. Jeśli nadal czujesz to nieodparte pragnienie, aby zaznajomić się z nią, to właśnie jesteś tą właściwą osobą. Ja będę Twoją Przewodniczką po meandrach Twojego istnienia. Twoim zadaniem jest jednak otwarcie drzwi do siebie. Ja Ci będę jedynie pokazywać drogi w tej ekscytującej wysokogórskiej wspinaczce.
Pamiętaj, zawsze możesz się do mnie zwrócić. Jestem tu dla Ciebie i z Tobą. Resztę musisz zrobić sam.
Autorka
Wprowadzenie
Ponad 18 lat temu zetknęłam się z psychosyntezą menadżerską i organizacyjną, która pokazała mi, jak ważny jest nieustanny samorozwój człowieka do zrozumienia siebie i sensu swojego istnienia. Kolejne lata pozwoliły mi na zrobienie syntezy własnego życia, w celu uświadomienia sobie, że proces ten pozwala na sterowanie nim, a tym samym samosterowność. Jest to wyjątkowo ważny aspekt życia, gdyż przestajemy być korkiem na oceanie, który płynie gdzie go poniesie fala. Sami nadajemy kierunek przepływu, stając się tym samym zarówno sterem, żeglarzem, jak i okrętem.
Prezentowana tym razem książka jest kontynuacją i znacznym poszerzeniem wydanej na początku 2015 roku publikacji: LIDERZY JUTRA. NOWA PRZEDSIĘBIORCZOŚĆ W TRAKCIE CYWILIZACYJNEJ ZMIANY. W odróżnieniu od poprzedniej, dedykowanej autobiograficznemu ukazaniu sensowności wzrastania wzwyż, aby stać się liderem siebie, obecna książka jest bardziej praktyczna. Przywołuje ona konkretne działania, pytania czy ćwiczenia (doświadczenia) do własnego wykonania, niezbędne do samo-edukacji lidera do samorozwoju i realizowaniu swojego przeznaczenia.
Świat obecnie potrzebuje rozwiązań dla istniejącej i pogłębiającej się sytuacji kryzysowej w różnych dziedzinach życia. Szczególnie ważne są zagrożenia wynikające ze zmian klimatycznych i ich wpływu na codzienne życie i zdrowie każdego człowieka. Ludzie zobligowani są do myślenia w kategoriach swojego bezpieczeństwa nie tylko finansowego, ale przede wszystkim związanego z zagrożeniami zmian atmosferycznych czy stałego miejsca pracy. Musimy zacząć polegać na sobie, odwoływać się do siebie, nie tylko do swoich talentów, aby zabezpieczyć swój byt, wychodząc od siebie. Musimy szczególnie bazować na swoich psychicznych predyspozycjach, obecnych w nas od zarania dziejów. Niestety, te psychiczne możliwości zostały przez okoliczności zapomniane i nigdy nie były wspierane w trakcie edukacji. Podobnie jak nagminne stosowanie antybiotyków, spowodowało osłabienie lub wręcz wyłączenie mechanizmów odpornościowych, istniejących w organizmie każdego człowieka, tak samo, brak wspierania własnej godności i wartości, oraz nieustanne komunikaty, oparte na strachu, wytworzyły w człowieku brak odporności na różnego rodzaju życiowe sytuacje. Odporność na poziomie psychicznym nie mogła się więc rozwinąć, a osoba zachowuje się jak wspomniany wcześniej korek na oceanie.
Świat, w którym żyjemy i sytuacje, z którymi jesteśmy, a będziemy coraz częściej konfrontowani, potrzebuje ludzi, którzy nie tylko są psychicznie odporni, ale mają szerszą wizję. Współczesna rzeczywistość wymaga ujawniania się myślicieli przyszłości rozumiejących zagrożenia, a jednocześnie praktyków, którzy rozwiązania przetestowali już na sobie i w swojej pracy z innymi ludźmi. Potrzeba wielu rozwiązań, zarówno na każdym szczeblu kształcenia, jak i w każdej sferze życia. Musimy to wszystko wziąć pod uwagę, ponieważ jest istotne dla przyszłości świata i dla nas, abyśmy jako ludzie mogli przetrwać i żyć w harmonii z otoczeniem i przyrodą.
Zastanawia mnie fakt, że już od wiele lat prezentowane w tej i innych książkach techniki, były w Polsce dostępne, jako np. szkolenia w Centrum Kreowania Liderów. Dopiero teraz, po tak wielu latach podobny nurt kształcenia odżywa ponownie, a prowadzący je trenerzy i ośrodki edukacyjne prezentują je jako odkrycie, anonsując jako innowacje. Szkolenia te nie dotykają przy tym tego, co najistotniejsze, tego, co stanowi istotę zarówno menadżera, jak i jego procesu wzrastania i samo-aktualizacji. Główny nurt kształcenia menadżerskiego proponuje wyrywkowo techniki wzrastania, wywodzące się bardziej lub mniej z ezoteryki czy duchowych tradycji.
Prezentowane w tej książce techniki psychosyntezy menadżerskiej i organizacyjnej wywodzą się natomiast ze środowiska akademickiego, gdzie powstały i były stosowane przez Prof. Johna Cullena w połowie lat 70-tych XX wieku. W Polsce pojawiły się już na początku lat 90-tych. Techniki te budują model koncentrycznego wzrastania wzwyż menadżera, o którym piszę w LIDERACH JUTRA, zbierając go w jedną całość lidera-osoby. Metody stosowane przeze mnie różnią się od wspomnianych wyżej wyrywkowo stosowanych przez różnych trenerów technik, tym, że nie zostawiają osoby „pootwieranej” na wielu poziomach świadomości, a składają te poziomy w całość. Miałam wielokrotnie kontakt z takimi „pootwieranymi” osobami. Dotarły one na moje warsztaty czy konsultacje w stanie „rozsypki”, robiły wrażenie osób, które „odleciały”, nie stojąc nogami na ziemi. Ludzie ci mieli co prawda wizje i wiele pomysłów. Pozostawały one jednak jedynie w sferze marzeń, nie realizując ich, zajmując się czymś zupełnie innym.
Twórca psychosyntezy — dr Roberto Assagioli, który wprowadzał początkowo psychoanalizę do Włoch, zarzucił tej metodzie, że rozkłada pacjenta na czynniki pierwsze, ale nie składa go w całość. Obserwuję właśnie takie zjawisko u osób, które docierają do mnie na psychosyntetyczne konsultacje, po dłuższej pracy z trenerami stosującymi psychoanalizę. Osoby te są dokładnie zorientowane, jakie mają problemy, ale niestety czują się rozsypane, bo nikt nie pomógł im pozbierać siebie w spójną całość.
W psychosyntezie Assagioli zbudował „windę” od piwnicy (analizy), do poddasza (nadświadomośći). Na tym najwyższym poziomie siebie kryją się wszystkie nasze potencjały, niezbędne do tego, aby przybliżyć i zintegrować wszystkie poziomy siebie w jedną całość.
Psychosynteza w Polsce niebawem będzie obchodziła 20 urodziny, a od chwili jej ogłoszenia minęło już ponad 100 lat. Warto, aby kształcący liderów sięgnęli wreszcie do tych systemowych, holistycznych narzędzi, które uruchamiają poszczególne poziomy osobowe i transpersonalne w celu poszerzenia i pogłębienia własnego zrozumienia siebie jako osoby — indywidualności, będącej jednocześnie częścią zbiorowości. Dzięki temu każda szkolona osoba wniesie w życie społeczne swoje talenty oraz bezcenny dar służenia innym, niezbędny dla zmiany jakości życia i świata, w którym obecnie żyjemy i który „woła” o innowacyjne rozwiązania, abyśmy mogli przetrwać. Właśnie w ten sposób, włączając swoje indywidualne talenty, każda osoba wnosi sens w indywidualne i zbiorowe życie.
Książka oparta jest na materiałach psychosyntezy menadżerskiej i organizacyjnej oraz na moim własnym doświadczeniu, wyniesionym z pracy z ludźmi w różnych środowiskach. Bazuje też na moich materiałach, używanych przy okazji różnych szkoleń czy indywidualnej pracy z klientami, w trakcie konsultacji czy transformacyjnego coachingu personalnego, uruchamiającymi zmianę i wewnętrzny potencjał osoby-lidera. Umożliwia zarówno pracę własną, jak i udział w kursie treningowym, przygotowującym trenerów psychosyntezy menadżerskiej i organizacyjnej oraz certyfikacji w tej dziedzinie.
Psychosynteza jest integralną psychologią całego człowieka, psychologią świadomości, zwaną inaczej „psychologią z „duszą”. Bazuje na osobistym i duchowym rozwoju, otwierając świat wizji (perspektywy własnego rozwoju) oraz misji (dlaczego żyjemy). Ten sposób podejścia poszerza indywidualny rozwój każdej osoby o wiele dziedzin i przestrzeni życia, włączając sferę zawodową.
Indywidualne ćwiczenia prowadzące do samopoznania, dzięki wewnętrznemu wglądowi, obserwacji w ciszy swojego wnętrza i wizualizacjom (czasem dzielone z innymi uczestnikami zajęć, np. w trakcie wspólnych szkoleń w firmie), uświadamiają, że tego rodzaju doświadczenie jest wspólne dla wszystkich. Dzięki niemu możliwe jest głębsze zrozumienie siebie i sięgniecie do pokładów wiedzy oraz mądrości głęboko w sobie ukrytej, o której zupełnie nie wiemy, że istnieje, a jednak niezbędnej dla życia wszystkich osób. Ludzie zaczynają rozumieć, co robią i po co, ujawniają się ich głębokie intencje, doświadczają także głębokiego zrozumienia sensu swojego życia.
Nie ma znaczenia to, że każda osoba ma inne doświadczenie lub że wychodzi z innego miejsca swojej drogi. Ważne jest jedynie to, że wszyscy zaczynają uświadamiać sobie jasno cel tego, w czym uczestniczą, odkrywając poziomy siebie, dotychczas sobie nieznane. Rozumieją także, co robią w danym momencie i jaki to ma wpływ na osobiste i zawodowe życie. Jest to realne, a nie symulowane doświadczenie, obecne w życiu każdej osoby, chociaż głęboko w każdym zakopane. Prowadzi jednak do głębokiej prawdy o sobie i świecie, pozbawiając nas złudzeń, w których żyliśmy dotychczas. Pozwala na odsłanianie się coraz głębszych potrzeb człowieka. Człowiek coraz bardziej uświadamia sobie, że utrzymywanie relacji z drugim człowiekiem jest niezbędne, że ważna jest także jakość tych relacji i że wcale nie potrzebuje kolejnego produktu, tylko związków z innymi ludźmi.
Każda osoba jest jedyna w swoim rodzaju, a jej droga i doświadczenie życiowe są niepowtarzalne. Dzięki temu może się spełniać w życiu, przynosząc do świata swoje wyjątkowe dary. W ten sposób każde życie nabiera sensu, a osoba zaczyna być motywowana wewnętrznie, ze środka siebie, ze źródła swojej tożsamości. W ten sposób proces edukacji, a przede wszystkim samorozwoju jest wspieraniem każdej osoby w odkrywaniu jej potencjału i wzmacniania go na poszczególnych etapach wzrastania.
Dzięki samo-edukacji zaczynamy „wydobywać” to, co w każdej osobie jest ukryte od urodzenia, oraz kształtować te wyjątkowe cechy. Osoba zaczyna realizować samą siebie, odkrywać to, co w niej drzemie. Bazuje na swoich talentach, wydobywanych i uświadamianych własnych predyspozycjach. Sprzyja to jej dobrostanowi i zdrowiu, poprawia jakość jej życia, dostarcza jej więcej czasu na to, co kocha najbardziej oraz z kim i jak chciałaby żyć. Przestaje traktować życie jako ciąg kolejnych zadań do wykonania, bez zastanawiania się nad ich sensem. Wewnętrzny dobrostan takiej osoby przekłada się na jej zewnętrzny świat, a więc zdrowie rodziny i społeczności, w której żyje. Można powiedzieć, że emanując dobrym samopoczuciem, zaraża nim innych.
Zadowolona osoba tworzy własny dobrostan, a to ujawnia się w wewnętrznej harmonii i zdrowiu oraz wpływa na otoczenie. Dając pozytywne wzorce dobrostanu i zdrowia, dba o nie, wspiera je, a nie niszczy.
Cały proces własnego dojrzewania przygotowuje osobę do bycia wielowymiarową istotą, mogącą doświadczać siebie i świata w jego niebywałej złożoności.
Rozwój odbywa się zawsze, niemniej każdy okres życia jest inny i kładzie nacisk na inne wartości i predyspozycje. W okresie dorosłości rozwój przenosi się na głębsze obszary siebie. Żyjemy wtedy w wielu sferach życia jednocześnie. Chociaż mogłoby się wydawać, że rozwój odbywa się stale na poziomie nieświadomym, niedostępny jakby naszym oczom, to nieustannie drążymy meandry naszego jestestwa. „Stajemy się” powoli nie tylko rozumną, ale przeżywającą i duchową istotą, syntetyzującą w całość swoje doświadczenia, poszukującą ich głębszego sensu.
Bywa, że w pędzie życia nie dostrzegamy, że pewne jego sfery „wołają” o uwagę, a ponieważ nie dajemy im należytej troski, zaczynają „kuleć”. Można by powiedzieć, że robią miejsce innym obszarom, które wydają się nam ważniejsze do natychmiastowego realizowania. Te zaś, które najbardziej potrzebują naszego zainteresowania, pozostają w cieniu.
Proces rozwoju nie daje się oszukać i przypomina nam o zapomnianych sferach, ujawniając wewnętrzne konflikty lub zewnętrzne problemy z innymi ludźmi, często życiowe kryzysy. Możemy obserwować to, zarówno w obszarze egzystencjalnym jak i osobistym czy zdrowotnym. W pędzie życia gubimy z pola widzenia to, że np. objawy stresu kumulują się, lecz my pędzimy dalej. Nie umiejąc sobie radzić z trudnymi wyzwaniami, zaczynamy o nie obwiniać innych ludzi i zrywać z nimi relacje, sami ich nie rozwiązując w sobie. Tymczasem raz za razem, życie przynosi nam coraz trudniejsze wyzwania i jesteśmy konfrontowani z czymś, co zostało zaniedbane lub ukryte głęboko i nie odkopywane nigdy, bo mogłoby być zbyt bolesne.
Często działamy jak ociemniali. Chcąc wyjść z zaistniałej sytuacji, „skaczemy” na głęboką wodę, a nie rozumiejąc życia, chwytamy się przysłowiowej „brzytwy”. Dopiero głęboki kryzys czy tragedia mogą wyrwać nas z otępienia, ponieważ dotknęliśmy „dna”. Okazuje się wtedy, prędzej czy później, że nie tylko można się od dna odbić, ale zobaczyć „niebo” — pole innych, znacznie szerszych możliwości.
To jest punkt krytyczny lub zwrotny. Przynosi on szanse przewartościowania priorytetów, zobaczenia innej, szerokiej i głębokiej perspektywy życia, uświadomienia sobie wreszcie ukrytego do tej pory sensu swojego doświadczenia. Dostrzegamy wtedy kierunek, który życie pokazywało nam od dawna, a myśmy nie chcieli tego zauważyć.
W prezentowanym w tej książce podejściu, najbardziej istotne dla liderów jutra w ich ścieżce rozwoju jest to, by dostrzegali i wypełniali równolegle dwie przestrzenie życia: materialną i duchową oraz by rozpoczęli proces integracji. Te przestrzenie nie mogą istnieć niezależnie, gdyż oddziałują na różne sfery życia, prowadząc do wspomnianych wyżej kryzysów.
Roberto Assagioli sformułował cztery etapy pomagające osiągnąć harmonijną wewnętrzną integrację, samorealizację i prawidłowe relacje międzyludzkie:
1. osiągnięcie zrozumienia osobowości i jej wzorców zachowania;
2. uzyskanie kontroli nad różnymi jej elementami, takimi jak: ciało, umysł, emocje;
3. realizowanie prawdziwej natury człowieka: odkrycie głębokiego wewnętrznego centrum;
4. dążenie do psychosyntezy: ukształtowanie osobowości wokół jednoczącego centrum.
Jako indywidualni ludzie jesteśmy włączeni w sieć wielorakich relacji i to zarówno na poziomie fizycznym, psychicznym, jak i duchowym. Każdy z nas jest częścią mikro i makro grupy, jak komórki w żywym organizmie. Indywidualna synteza jest tylko małym krokiem w kierunku między-indywidualnej psychosyntezy. Podobnie jak organ i system organów tworzą cały organizm, tak my tworzymy znaczące funkcjonalnie jednostki. Grupy ludzi zawiązują nie tylko fizyczne więzi, ale psychiczne powiązania, które spełniają specyficzne funkcje, mając przy tym własne życie, aktywność, rzeczywistość czy bycie. Tak więc sama osoba jest jednym bytem, natomiast założona przez nią firma, staje się odrębnym bytem, mającym życie, inne od osobistego życia założyciela.
Świadomość człowieka można przyrównać do wierzchołka góry lodowej. Zwykle jednostka przyjmuje za pewnik to, co podano jej do wierzenia, nie weryfikując tego we własnym życiu. Brak tego odniesienia do siebie powoduje, że nie możemy tego zmienić. Stajemy się niewolnikami własnego sposobu myślenia, uwikłani w niego, bez możliwości innego działania. Nie wiemy bowiem, że mamy w sobie moce, aby to zrobić. Jesteśmy zaprogramowani, przez oddziałujące na nas systemy, jak roboty, na wykonywanie stale jednej czynności. Nie zdajemy sobie sprawy, że nie jesteśmy automatami, tylko ludźmi, z umiejętnościami i talentami przekraczania granic, także własnego sposobu myślenia, a więc granic własnego umysłu, przywracając tym samym równowagę całego świata, w którym przyszło nam żyć.
Jako ludzie potrzebujemy nowych poglądów na świat, pozwalających zrozumieć złożoność dziejących się zjawisk, wynikających z globalnej jego natury. Musimy postrzegać świat jako całość utworzoną z połączonych części, jako holistyczny system. Musimy porzucić przeszłe modele i wejść w świat intuicji (wiedzy bez wiedzy), który dostarcza świadomości najbardziej efektywnych rozwiązań, bez tysięcy prób i błędów. Musimy także zacząć używać właściwie „wy” i „my”, aby identyfikować się jako części większej całości. Możemy jako ludzie odkryć w sobie głębię swojego istnienia, podobnie jak zrozumieć życie jako całość, jego głęboki sens. Jesteśmy też w stanie odkryć w sobie powołanie, misję, „wołanie duszy”, które pozwoli na obudzenie wizji i systematyczne jej realizowanie we własnym życiu. Przyłączając się także do tych, których wizje są zbliżone do naszych, zbudujemy partnerstwo dla realizacji idei, i wspólnych celów. Takich liderów-wizjonerów oczekuje obecny świat, menadżerów, którzy mając wizję, zaczynają dzielić ją z innymi, zarażając ich ideą współpracy i współtworzenia, podobnie jak używania wyobraźni.
Andree Malraux powiedział kiedyś, że wiek XXI będzie wiekiem duchowym, albo nie będzie go wcale. Tutaj więc kłania się nauka i edukacja, aby rozpoczęła od „oczyszczania umysłu” i „ożywienia ducha”. Trzeba bowiem nowej jakości ducha i ludzkiego życia, które wspierać będzie życie w poszczególnej osobie, relacjach rodzinnych i w pracy, także pozwoli na odczuwanie świata i wspieranie Życia, jako całości.
Przez setki już lat, obowiązujący w nauce paradygmat oddzielił sferę duchową od cielesnej, a więc fizycznej. Traktował człowieka jako maszynę, dlatego każdy problem „reperowano” jak w maszynie. Dla uruchomienia duchowej sfery potrzeba przywrócenia wrażliwości na te zjawiska, a one są niematerialne, wymagające odczuwania, a nie myślenia. Inaczej nie będzie sposobu na przetrwanie, szczególnie, że ciało nie będzie wrażliwe na energie, które napływają z Kosmosu i wymagają adaptacji do nich. Wiąże się to z własną świadomością i koniecznością podążania za tym, co nowe i nieznane w nas, aby zachować zdrowie i dobrostan. Tego nie przyniesie nam wizyta u lekarza czy innego specjalisty. On nie powie nam, co się w nas dzieje i z jakiego powodu, ponieważ to my jesteśmy tego świadkiem lub tego nie dostrzegamy. Musimy zacząć to obserwować.
Tym zagadnieniom poświęcone są inne moje książki, chociażby WELLNESS. ZDROWIE OD-NOWA. W tej książce zajmę się sferą przedsiębiorczości, a więc rozwojem, prowadzącym do kreatywnego działania w świecie.
Tu pojawia się wyjątkowo ważna dziedzina, zwana w skrócie: wsparcie biznesowe. Jest to ogromna przestrzeń, można by powiedzieć niezmierzona. Dotyczy ona wielu działań z różnych obszarach, z którymi konfrontowany jest przedsiębiorca. Dotyczy to także sfery kreatywnego biznesu, a więc twórców, którzy potrzebują zarabiać z własnej pasji. Niektóre obszary dotyczą sfery materii. Wsparciem biznesowym zajmują się pewne wyspecjalizowane instytucje o ważnym znaczeniu, szczególnie dla początkującego przedsiębiorcy.
Mnie interesuje jednak pomijana do tej pory sfera psycho-duchowa. Sfera ta nie jest ani rozumiana, ani tym bardziej wspierana. Pomaga natomiast odpowiedzieć na fundamentalne dla każdej osoby (z jej życiową i zawodową drogą) pytanie, oraz biorąc po uwagę jakość świata. To wielkie pytanie brzmi: Co znaczy kreować własną rzeczywistość? To jedno pytanie zawiera w sobie wiele pytań, ponieważ każde słowo stanowi kolejną zagadkę znaczeniową: Co znaczy kreować? Co znaczy własną? Co znaczy rzeczywistość? Jaki świat? Do jakiego świata przygotowywać? Co ja mam w sobie takiego, co by pasowało do tego świata, do rzeczywistości, w której żyję i do tej, która dopiero przyjdzie?
Te pytania dotykają najwyższej z potrzeb Abrahama Maslowa. Wiąże się to też z jej praktycznym zastosowaniem do rozwijania jakości i zdolności menadżerskich oraz organizacyjnych. Jest to szczególnie istotne dla liderów „jutra” na czasy zmiany. Wymagają one bowiem od menadżerów nie tylko odporności na stres i nieznane wyzwania, ale także pracy z osobami o różnym spektrum psychicznym, narodowościowym, kulturowym. Ci liderzy jutra muszą też dostrzec i umiejętnie wykorzystać drzemiące w ludziach talenty do budowania zespołów ludzkich. Tą tematyką zajmował się właśnie Roberto Assagioli, a obecnie wielu psychosyntetyków na świecie, chociażby Margrett Rueffler z Psychopolitical Institute (Szwajcaria, USA), pracując nad traumami międzynarodowymi.
Podstawową informacją o sobie jest określenie własnego typu osobowości, na podstawie ujawniających się predyspozycji. Jest to szczególnie istotne w działaniach zespołowych i może definiować cechy dotyczące rodzaju indywidualnego przywództwa. Prezentowane w tej książce podejście psychosyntetyczne różni się zdecydowanie od podejścia znanych i wykorzystywanych powszechnie różnych testów psychologicznych. Jego zaletą jest to, że identyfikuje nie tylko główne tendencje, ale także potencjały i pozwala zrozumieć kierunki własnego rozwoju.
Do wykonania niektórych zadań, wplecionych w treści tej książki, potrzebna jest asysta drugiej osoby — przewodnika. Niektóre z prezentowanych zadań są zarówno głębsze, jak i dłuższe. Wymagają też indywidualnej koncentracji i dedykowania* na to czasu obydwu osób.
Można zastąpić asystowanie drugiej osoby, własnym nagraniem treści lub dostępnymi niebawem ćwiczeniami do odtwarzania. Nagrywanie wymaga odpowiedniej modulacji głosu, podobnie jak stosowanych przerw pomiędzy poszczególnymi sekcjami. Są to bowiem w większości ćwiczenia wyobrażeniowe, wymagające wejścia w ich atmosferę oraz uruchomienia wyobraźni, a następnie zapisania ich wyników, w celu ich interpretacji i ugruntowania.
1. Perspektywy nowej przedsiębiorczości i zmiany świadomości
Żyjemy w nieustannych zmianach, które można obserwować przede wszystkim w zewnętrznym świecie. Zwykle ludzie egzystują właśnie w nim, Nie skupiają jednak się na tym, co ich otacza w szerszym kontekście, z reguły interesując się tym, co bezpośrednio dotyczy ich i ich najbliższych. Zmiany obserwują bardziej w pojawianiu się nowych dóbr konsumpcyjnych, których najczęściej pożądają dla siebie. Jeżeli dostrzegają zmianę, to dotyczy ona zwykle przykrych doświadczeń osobistych lub pochodzących z kręgu najbliższych osób, np. sprawy związane z koniecznością zmiany pracy czy choroby lub odejścia bliskich czy znajomych.
Dawniej ludzie w zasadzie nie zastanawiali się, że zmiany dotyczą ich osobiście. Z reguły mieli stabilną pracę, którą wykonywali przez dziesiątki lat, bywało, że do emerytury. Gdy nastały w Polsce czasy transformacji i przechodzenia gospodarki z socjalistycznej do kapitalistycznej, ludzie dostrzegli wreszcie zmianę, ale jakoby radykalną, tak jak odcięcie czegoś nożem. Tymczasem nowe czasy były konsekwencją nieustannych zmian osobistych i społecznych, w tym ewolucji indywidualnej i zbiorowej świadomości.
Życie w zmianach jest tymczasem naturalnym rytmem ludzkiego istnienia. Patrząc z perspektywy przemian metabolicznych w organizmie, zmiana jest nieustannym procesem w ciele. Ruch bowiem kreuje zmianę i jednocześnie ją stymuluje. Warto spojrzeć na ruchy klatki piersiowej przy oddychaniu, bicie serca, ruch robaczkowy jelit, przesuwający pokarm i strawione resztki aż do ich wydalenia. Są to także nieustanne zmiany w wyglądzie, wzrastaniu i dojrzewaniu dzieci — od noworodka, poprzez okres nastoletni, wreszcie dojrzałość i starzenie się.
Można też zmianę obserwować na poziomach subtelnych, np. w trakcie reakcji emocjonalnej, gdy czerwieni się twarz czy szyja albo serce bije znacznie szybciej niż normalnie. Nie wszystkie z nich są widoczne dla mało uważnego obserwatora. Często zmiany dostrzegamy dopiero w perspektywie czasowej, a na co dzień umykają naszej uwadze, gdy np. kogoś nie widzimy dłuższy czas.
Warto jest nauczyć się życia w zmianach, podążając za swoimi zmianami w życiu. Wymaga to „edukacji o sobie”, nieustannej, całożyciowej edukacji, zmiany nawyków, przekonań, przede wszystkim zaś przekraczania barier (strefy komfortu) i to zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych.
O tym jest właśnie edukacja o sobie, innowacyjna edukacja, włączająca siebie i swoją świadomość w procesy odbywające się przede wszystkim wewnątrz, mające odniesienia na zewnątrz.
Na konferencji PARP, pt. Firmy rodzinne 2, która odbyła się w dniu 9.12.2015 roku w Warszawie, Zuzanna Skalska zaprezentowała nową perspektywę rozwoju przedsiębiorczości na najbliższe kilkanaście lat. Zauważyła ona, ze żyjemy w okresie przełomu, rewolucyjnej zmiany modeli biznesowych, za którą zupełnie nie nadąża przestarzała nauka i edukacja. Mówi się wręcz o końcu ery kapitalizmu, a okres, w którym żyjemy określa się rewolucją przemysłową.
W obecnych czasach dochodzi do gigantycznej zmiany świadomości ludzi. Dotyczy to zarówno młodego pokolenia, jak i osób starszych, którzy przez ostatnie 20—30 lat prowadzili własne firmy, a obecnie konfrontują się z sukcesją ich na kolejne pokolenia. Zauważa się przy tym, że firmy rodzinne w różnych krajach, także w Polsce, tworzą pokaźną część dochodu narodowego, oraz społecznej działalności, co niestety, nie przekłada się na wsparcie państwa i akty prawne, ułatwiające działania tych firm. Niemniej te trendy stają się coraz silniejsze, a młode pokolenie zaczyna podejmować wyzwania, aby kontynuować działania rodziców w firmach rodzinnych. Wiąże się to jednak z wielkimi dla nich wyzwaniami, podobnie jak z formułowaniem nowych strategii firmy.
Ujawniające się trendy wyraźnie pokazują, że mają szanse przetrwać firmy, które potrafią przystosowywać się do zmian i szybko się adaptują do nowych, dynamicznie zmieniających się warunków i technologii. Natomiast firmy-giganty znacznie trudniej podlegają tej adaptacji, tym bardziej, że edukacja pracowników i ich własna psychiczna adaptacja nie istnieje lub jest „nie na czasie”.
W warunkach, w których żyjemy dochodzi do głosu partnerstwo publiczno-prywatne, a więc współpraca, która daje lepsze możliwości adaptacyjne. Rozwija się tym samym cyrkularna ekonomia, a w niej umiejętności dla współdziałania. Z konsumowania coraz to większej liczby produktów, przechodzimy do dzielenia się, tworzenia, finansowania i produkowania, wykorzystując modele partnerstwa. Tworzą się nowe systemy ekonomiczne.
Zdaniem Skalskiej młode pokolenie wchodzące na rynek, jest inne, bardziej elastyczne, korzystające z różnych form komunikacji, otwarte na dzielenie się swoimi umiejętnościami i dobrami. Ma ono inną wizję swojego życia, opartego bardziej na przetrwaniu, stylu życia, który jest mniej skomplikowany. To pokolenie odczuwa braki poczucia przynależności (ze względu na funkcjonowanie przez lata w niepełnych rodzinach, stąd „bezdomność” i brak rodziny). Dla nich firma rodzinna może stać się rodziną zastępczą. a tym samym wzmocnić ich motywacje do dzielenia się swoimi umiejętnościami. Tym samym tworzą się idealne warunki dla firm rodzinnych, których misją jest cenienie bardziej wartości niż zysków, jako takich.
Obecnie definiuje się także nowy luksus, którym staje się czas i życie (bycie), bardziej niż praca, umiejętności, autentyczność, zasoby oraz dziedzictwo. Ujawniają się także nowe role w rodzinie i pracy. Do głosu dochodzi równoważność pracy kobiet i ich talenty, kreatywność oraz wewnętrzna siła, niezbędne szczególnie do adaptacji i przetrwania.
W ten sposób zaczyna się coraz bardziej ujawniać potrzeba harmonii wewnętrznej, oparta na zrównoważeniu pracy i wypoczynku, a szczególnie obydwu półkul mózgowych, dotychczas zaniedbana w edukacji. Stymulowano w niej bowiem jedynie lewą półkulę, analityczną, racjonalną, co zawsze było domeną mężczyzn. Przez tego rodzaju edukację, kobiety przejmowały również sposób życia i role męskie. Obecnie coraz wyraźniej widać odwrót od tych ról, na korzyść powrotu „do korzeni”, do swojej natury. Właśnie osoby, które korzystają z „całości siebie” mają obecnie szanse na wygraną i szybszą adaptację.
Trend w biznesie, a więc pewnego rodzaju wyłaniający się dopiero kierunek, zaczyna się rozumieć jako świadomość tego, co dzieje się wokół i podążanie za zmianami. Właśnie tego rodzaju podejście daje wizje rozwoju i nieustannego rozwijania siebie i firmy.
Coraz częściej powstają przedsięwzięcia kreatywne, sprzedające produkty, których funkcjonalność określa konsument. Podobnie dzieje się ze zgłaszaniem indywidualnych potrzeb konsumentów, odchodząc od masowego kupowania towarów. Następuje tez zmiana roli biznesu design.
Ze względu na coraz większe zanieczyszczenie środowiska, niezbędny staje się recykling, a wiec też produkcja z materiałów wtórnych. Pojawia się konieczność weryfikacji tego, co tworzymy i utylizacji tego, co pozostaje, gdyż te obydwa procesy stają się coraz bardziej kosztowne. Powoli kończy się era posiadania, a tym bardziej zwielokrotnionego nabywania tych samych dóbr.
Do głosu zaczyna dochodzić nowy paradygmat w nauce, oparty na nowej fizyce, a więc wzajemnych współzależnościach, widzeniu organizacji jako wspólnoty, sieci powiązań, całożyciowym uczeniu się oraz rozwoju człowieka i jego samoświadomości.
Podobnie jest z innowacjami, które rozumiane są jako zmiana kultury organizacyjnej. Przemiana ta rozpoczyna się od zmiany indywidualnej świadomości, jej poszerzaniu i pogłębianiu, a do tego potrzebne jest nieustanne uczenie się. Ludzie nie chcą już korzystać z edukacji opartej na wywodach akademickich, które nijak się mają do ich doświadczenia oraz przeżywania. Nie chcą więc uczyć się „wczorajszej”, stale „odgrzewanej” wiedzy, podobnie jak czerpać jej za pomocą przestarzałych systemów nauczania. Potrzebują mentorów wspierających ich proces przekraczania siebie, autorytetów ludzi, którzy przez swój przykład pokażą im, jak to robić, inspirując ich do zmiany siebie i adaptowania do warunków, w którym przyszło im żyć. Potrzebują całościowego przeżywania, włączającego wszystkie własne potencjały poznawcze.
Ludzie tęsknią za uczestnictwem w życiu i grupie, która stwarza przestrzeń uczenia się od siebie nawzajem. Potrzebują wydobywać swoje pasje i je realizować. Niezbędne jest im szczególnie poczucie „uziemienia” w swoim doświadczeniu, także w swojej naturze, która jest częścią przyrody, a także zadbania o nią, aby przetrwać w czasach zmian klimatycznych. Niezbędne jest dla nich porządkowanie siebie, uczenie się z siebie (o sobie), podobnie jak zarządzanie czasem, w którym żyją, a nie „tyranie” w pracy całą dobę.
Nieodzowne jest zmienianie poglądów i świadomości, a tym samym nieustanne poszerzanie świadomości. Ludzie muszą odtworzyć swoją autentyczność, uwierzyć, że w nich istnieje. Aby działać, muszą nauczyć się, a w zasadzie „odkopać” (z łac. „educare”), to co w nich zakopane. Muszą odkryć siebie od nowa, mieć czas na refleksję nad sobą i własnym życiem.
Bycie liderem zaczyna stawać się nieustannym poszerzaniem i pogłębianiem świadomości o sobie i świecie i znajdowaniem w nim swojej roli. Musimy więc od nowa spotkać siebie, poznać siebie, uruchomić moc w sobie i obudzić wewnętrzny potencjał. Jak powiedziała jedna z prelegentek na wspomnianej wyżej konferencji PARP, „musimy zatrzymać swoje lęki dla siebie, a dzielić się swoją inspiracją”.
Niestety, gdy mamy w sobie gigantyczne lęki, żadne inspiracje nie wydobędą się z nas. Musimy zacząć je oglądać, wykopywać i przetwarzać w naszą siłę, gdyż są częścią naszej życiowej energii, ale zablokowanej w nas i używanej w niewłaściwy sposób. Musimy przetworzyć tę energię w naszą siłę i moc, które nas zbudują, a nie podetną nam skrzydła. Mamy też przetransformować swoje ego i dzielić się tym, co w nas jest bezcenne, co stanowi o naszej wartości.
2. Harmonijny rozwój jako fundament zdrowia i zdrowej osobowości lidera jutra
Jako ludzie mamy wyrosnąć na zdrowe jednostki, które zrealizują zawarty w sobie potencjał dla społecznego dobra. Przez pojęcie zdrowia rozumiem zarówno zdrowie fizyczne, jak i inne jego rodzaje, np: mentalne, emocjonalne, psychiczne i duchowe.
Zadaniem rodziców, systemu edukacyjnego, a przede wszystkim każdego z nas jest uświadomienie sobie procesu rozwoju, nadanie mu kierunku i jego kontrola. Rozwój bowiem jest odkrywaniem zawartego w każdej osobie jej indywidualnego potencjału i doprowadzenia do pełnego rozkwitu, w celu zrealizowania siebie w świecie. Rozwój powinien więc zawierać także dotarcie do własnych blokad i skuteczne ich eliminowanie i to zarówno pochodzących od nas samych (z własnego życia), jak i przekazanych nam przez poprzednie pokolenia. Rozwój ma być w zgodzie z samym sobą i programem zawartym wewnątrz nas na całe życie. Każde doświadczenie jednostki ma w tym swój udział, gdyż uczymy się zarówno przez doświadczanie, jak i dzięki swoim predyspozycjom. Ważna jest także jakość energii, która emanuje z nas i dzięki której przyciągamy ludzi „dopasowanych” do niej (niczym magnes), aby wypełnić się nią lub uczyć się z tego, co nam przynieśli.
Zwykle żyjemy „na powierzchni”, nie zastanawiając się, że jesteśmy „kowalami swojego losu” oraz, że „zasiewamy to, co zbieramy” w końcowym efekcie. Te powiedzenia obrazują dokładnie to, że Życie nie jest zespołem przypadkowych zdarzeń, lecz wyjątkowo precyzyjnym przyciąganiem okoliczności i ludzi, które zaprojektowaliśmy sami myślami lub emocjami, które stworzyliśmy sami, a one są konsekwencją tego, co było naszym udziałem.
Jako osoby, żyjemy w naszych głowach, rzadziej w całym ciele i tym, co odczuwamy. Żyjemy albo w przeszłości, „żywiąc się obecnie tym” co minęło, albo w przyszłości, wybiegając w nią swoimi planami. Rzadko kto skupia się na tym, co tu i teraz, mając na uwadze całość siebie.
Zarówno ciało, jak i odczucia dochodzą w nas do głosu jedynie wtedy, gdy coś nam dolega. Sięgamy wtedy po jakiś zewnętrzny środek zaradczy (lek lub lekarza). Nie zastanawiamy się, że podłożem naszych problemów i to zarówno fizycznych — w ciele, jak i pozamaterialnych (odczucia), jest wszystko to, co dzieje się wewnątrz nas i tylko my sami jesteśmy w stanie zauważyć te procesy i konsekwencje tego, czemu możemy w sposób świadomy zaradzić.
Nic nie dzieje się z niczego. Musiało być najpierw „zasiane ziarno” problemu, aby on z niego powstał.
Musimy więc wziąć odpowiedzialność za to, co myślimy i jak reagujemy, aby nie zbierać tego, co przez nieświadomość zasialiśmy w sobie lub w świecie (w rodzinie, pracy, społeczeństwie).
Przejście na samosterowność pozwala kontrolować własny rozwój i nadawać mu oczekiwany i zaplanowany kierunek. W tym aspekcie zasadniczą rolę odgrywa wola (wolna, dobra i skuteczna), która jest atrybutem dostępnym w nas, gdy zbudujemy zdrową tożsamość, będąc świadomi tego, kim jesteśmy.
Rozwój jest niekończącym się procesem, odbywającym się w każdej osobie, jej „stawaniem się”. Jeśli rozwój jest nieświadomy (nie kontrolowany, dokąd ma prowadzić), odbywa się chaotycznie, bez nadawania mu kierunku. Dotyczy to zarówno nas samych, każdej dorosłej osoby, jak i tych dorosłych, którzy uczestniczą w wychowaniu młodego pokolenia (rodziców czy nauczycieli). Rozwój każdej osoby ma swój indywidualny wyraz. Nie można stworzyć na nikogo procedury, która określi warunki, w jakich ma się rozwijać. Rozwój bowiem dotyczy każdej osoby i tego, co się z niej „wynurza”. Dlatego zadaniem rodziców i nauczycieli jest odczytywanie z dziecka jego własnego programu na życie i wspieranie go, zgodnie z jego wewnętrznym przekazem. Przypomina to pracę ogrodnika-pasjonata, który do każdej rośliny podchodzi indywidualnie, korygując to, co wybujałe i podlewając odpowiednimi substancjami i w odpowiedni sposób, aby to, co potencjalne mogło się ujawnić.
Bywa, że wyrastamy, jako kopie innych ludzi, aby realizować to, co oni zaplanowali dla nas. Ani oni, ani my sami, nie mamy świadomości, że naszym zadaniem jest realizować swój plan na życie, a nie cudzy.
Z tych właśnie powodów powstaje wiele nietrafionych wyborów życiowych, np. studiów, pracy, relacji, które były dokonane pod czyjąś presją. Nie znając siebie, nie zastanawiając się nad tym, co nas tworzy i co przeżywamy, dajemy sobą kierować innym i po latach zdajemy sobie sprawę, że dokonano za nas wyboru naszej drogi życia, a my nie mieliśmy w tym swojego wpływu i udziału. Byliśmy bezwolnym narzędziem w rękach innych, nawet, gdy byli to rodzice. To oni zwykle są uważani (w wyniku społecznej presji) za tych, którzy wiedzą najlepiej, co jest nam potrzebne lub zaplanowali dla nas karierę, którą sami chcieli zrealizować lub chcąc mieć swoich następców.
Czas na obudzenie się jest możliwy w każdym momencie. Polega to na podjęciu decyzji przejęcia sterów własnego okrętu i żeglowania nim po swoich oceanach.
Samorozwój to wzięcie odpowiedzialności za to, co wybieram dla swego życia i czego potrzebuję, oraz znalezienie tego, co mam w sobie, aby to zrealizować. Jest to dojrzała decyzja dorosłego człowieka, który przejmuje przewodzenie własnej życiowej podróży.
Bywa, że rodzice wychowywali nas, wyręczając w różnych zajęciach. Nie umiemy wielu czynności. Jest też nam wygodnie, gdy ktoś coś zrobi za nas. Ludzie mogą jednak z zewnątrz łatwo dostrzec, że będąc osobą dorosłą, zachowujemy się jak maminsynek lub „lawirant” (olewacz), który szuka „jelenia”, aby coś zrobił za niego. Ma to „krótkie nogi”, a rozpoznane przez innych, ma także negatywne konsekwencje dla naszego życia. Jeśli odbywa się to w małżeństwie przez pewien czas — kończy się rozwodem; jeśli w pracy — zwolnieniem z niej. Ludzie potrzebują relacji z odpowiedzialnymi ludźmi, biorącymi stery w swoje ręce. Nie chcą niespodzianek, które przynoszą im przykre skutki. Oni chcą partnerów do życia, zadań, projektów, a także zabawy.
Warto więc zadbać jak najszybciej o swój własny rozwój, mając świadomość, że jest to praca życia, najtrudniejsza z prac, bo dotycząca nas samych, naszych blokad i niezrozumienia, a jednocześnie najbardziej satysfakcjonująca, przynosząca spełnienie siebie i zrozumienie sensu po co żyjemy.
Ideą tej książki jest zastosowanie zasad samorozwoju w praktyce. Wprowadza więc ona własną aktywność, zwaną tutaj ćwiczeniami lub doświadczeniami. Rozpoczynając część praktyczną, warto wprowadzić różnorodne możliwości doświadczania siebie, umożliwiające ćwiczenie tego, co dotychczas zaniedbane lub zakopane w nas głęboko, co nie miało możliwości „zakwitnięcia” Wykonanie tych ćwiczeń pozwoli ci na zauważenie wzrastania samoświadomości. Jeśli ich nie wykonasz, to tak jakbyś poszedł na wystawę pełną obrazów i przeszedł przez nią, nie rzuciwszy nawet okiem na jakikolwiek z nich. Jeśli nie chcesz tego robić, to odłóż tę książkę i nie czytaj jej dalej, bowiem z samego przeczytania nic nie wynika.
Jedynie aktywność, jak w fizycznych ćwiczeniach, przynosi konkretne rezultaty i podobnie jak one — wymaga powtarzania. Każde z tych zaprezentowanych doświadczeń, działa bowiem zgodnie z prawami psychodynamiki, zawartymi w dalszej części tej książki. Jest jak przybijanie gwoździa młotkiem, czyli penetruje w głąb twojej nieświadomości, przynosząc coraz to głębsze zrozumienie tego, co w tobie ukryte.
Wiele zamieszczonych poniżej ćwiczeń wykorzystuje techniki wizualizacyjne, wykonywane z zamkniętymi lub otwartymi oczami, po odpowiednim przygotowaniu, wyciszeniu się, skoncentrowaniu na tym, co jest do obejrzenia. Na początku pracy własnej, ćwiczenia te wymagają prowadzenia przez doświadczoną osobę, aby nauczyć się, jak je wykonywać samodzielnie. Możesz skorzystać z krótkiej konsultacji na Skype, aby nauczyć się tego robić. Warto jest także dokładnie przeczytać i zrozumieć zawarte tu instrukcje. Podjęcie się tego rodzaju pracy ze sobą wymaga absolutnego spokoju, dedykacji czasu sobie.
Przed każdym poleceniem warto przygotować kartki lub zeszyt i nazwać go „Dziennikiem podróży”, gdyż rozpoczynasz fascynującą podróż w głąb siebie, aby poznawać siebie coraz bardziej. Potrzebny ci będzie także długopis lub kredki, aby można było od razu zanotować to, co pojawiło się w trakcie pracy. Jeśli ćwiczenia wykonywane są w grupie, każda z osób dzieli się potem swoim doświadczeniem.
Każdy tekst ćwiczenia jest pisany z odstępami, a na końcu są wykropkowane linijki. Te odstępy służą do tego, abyś, gdy je sam dla siebie nagrasz, mógł zatrzymać się na chwilę, a potem podążył dalej. Kropki na końcu służą zanotowaniu pojawiających się refleksji, obrazów, symboli, tego wszystkiego, co będzie się z ciebie ujawniało, gdy będziesz skupiony na sobie. Pamiętaj, to jest bezcenne, bez tego będziesz żył jak we mgle, stale nie rozumiejąc co się w tobie i z tobą dzieje i dlaczego tak się wydarza. Tutaj ważna jest jakość, bo to o tobie, a nie „bylejakość”
Jeśli będą to pytania do refleksji, zachowuj się podobnie. Najpierw wycisz się i skoncentruj na sobie. Pisz w kontakcie ze sobą. Tu nie można niczego ukryć. Bądź autentyczny, nie okłamuj się, bo i tak to wyjdzie. Im głębiej się skoncentrujesz, tym „zanurzysz się” w sobie głębiej i więcej odczytasz i zrozumiesz siebie lepiej. Zaufaj swojej prawdzie, gdyż ona pozwoli ci na zmiany, które są dla ciebie najbardziej właściwe. Nie będziesz więcej popełniał tych samych błędów i będziesz dokonywał lepszych i zdrowszych wyborów, w zgodzie ze sobą.
Pierwsze z ćwiczeń może być dla ciebie szokujące, jeśli jesteś mężczyzną. Zwykle bowiem wykonujesz czynności mechanicznie, nie zastanawiając się nad tym, co robisz. Tym razem masz być na czynności tak skupiony, jak robisz to w pracy, która cię pochłania. Teraz masz to przenieść na codzienne działania, gdyż one nie są oddzielone od ciebie, a są takim samym elementem życia, jak twoja praca. Masz się dedykować nim, gdyż dzięki temu wiele zyskasz — także dla swoich intymnych przeżyć, a to jest chyba dla ciebie bardzo istotne.
Zapraszam cię wobec tego do doświadczania siebie i przeznaczenia na to wystarczającej ilości czasu.
Ćwiczenie:
Usiądź lub ułóż się w wygodnej pozycji, ale też i sytuacji, aby nikt nie wtargnął do pokoju i ci nie przerwał. Zarezerwuj sobie na to pół godziny. Miej przy sobie twój dziennik podróży, a także kredki, długopis i lusterko. Możesz postawić też przy sobie niewielką miseczkę z wodą, abyś mógł zanurzyć w niej dłonie. Weź wtedy ręcznik.
Przez moment wczuj się w miejsce, w którym przebywasz, w pozycję, którą przyjąłeś. Jeśli coś ci w niej przeszkadza, po prostu to zmień i usiądź ponownie komfortowo. Odetchnij głębiej, a następnie zwróć uwagę na kilka kolejnych oddechów, starając się nie myśleć o zalegających sprawach na dzień dzisiejszy. One zostały za drzwiami. Ty jesteś „tu i teraz” i staraj się wczuć w to, będąc całym sobą w tym miejscu, w którym jesteś.
Gdy jesteś gotowy, wyciągnij przed siebie swoje dłonie i przez chwilę przyjrzyj się im dokładnie: jak wyglądają z wierzchu, od środka, jak przebiegają na nich konkretne linie, czy mają jakieś specjalne znaki, czy są spokojne, czy lekko drżące, a może bardzo.
Zaobserwuj coś, co przyciąga twoją uwagę: obejrzyj kształt palców, paznokci, wszelkie szczegóły. Zwróć uwagę na odczucia w ciele w trakcie tego przeglądu — czy są one przyjemne — radość, spokój, czy może żal, tęsknota, smutek...coś, co kojarzy się z czymś szczególnym, związanym z dłońmi, a zapisanym jako wspomnienie w twoim ciele. Jeśli coś takiego znajdziesz, po prostu to zapisz w dzienniku — już wiesz, że jest zapisane w tobie, zawsze do tego możesz sięgnąć, aby się tym cieszyć lub zrozumieć, gdy jest to smutne.
Teraz odwróć wzrok lub zamknij oczy i zacznij dotykać swoich dłoni — bardzo delikatnie, tak jakbyś je badał — jak lekarz. Gdy znajdziesz jakiś „czuły punkt”, zwróć na niego uwagę, zacznij krążyć wokół niego, mocniej przyciskać, aby znaleźć powód. Obserwuj przy tym swoje odczucia w trakcie tego doświadczania — czy pojawiają się jakieś myśli, uczucia, wrażenia, obrazy. Gdy to skończysz, zapisz to lub narysuj.
Zanurz teraz dłonie w miseczce z wodą i z otwartymi oczami lub zamkniętymi, przybliż dłonie do siebie, tak jakbyś je mył. Rób to delikatnie, wyczuwając każdą z nich osobno i razem oraz wszelkie wrażenia, myśli i odczucia z tym związane. Co ci to przypomina, jak to czujesz, co czujesz, czy cokolwiek czujesz?
Zapisz to także.
Weź teraz lusterko i trzymając przed sobą przyjrzyj się swojej twarzy, w taki sposób, jakbyś widział ją po raz pierwszy. Nie oglądaj jej jak np. przy goleniu, czy innych zabiegach pielęgnacyjnych, ale jak badacz, który coś chce znaleźć ciekawego, jak odkrywca, zainspirowany jakąś informacją, którą chce wyczytać z głębi. Popatrz na skórę twarzy, na specjalne znaki w różnych miejscach, na kształt nosa, oczu, brwi, rzęsy, wargi.
Obejrzyj koloryt skóry, bądź naturalny, staw czoła sobie, temu, co w sobie lubisz lub nie chcesz się nad tym długo zatrzymywać. Teraz zatrzymaj się na chwilę. Obejrzyj także znaki czasu i oznaki nastroju — co możesz odczytać na twarzy?
W trakcie tego doświadczenia bardzo uważnie obserwuj także swoje myśli, odczucia i wrażenia, może jakieś wspomnienia, które ujawnią się w tej samej chwili. Bądź uważny, gdyż każda wiadomość jest dla ciebie bezcenna — ponieważ „mówi” o tobie — bezpośrednio do ciebie. Rób to około 2—3 minut.
Teraz przenieś swój wzrok na oczy i zapatrz się w nie. Mówi się, że oczy są „zwierciadłem duszy”. Zajrzyj w swoje zwierciadło i odczytaj, co tam widzisz.
Nie uciekaj wzrokiem, lecz staw czoła swemu wizerunkowi, niezależnie czy lubisz się w lustrze, czy nie. Wytrzymaj swój wzrok. Nikt na ciebie nie patrzy — tylko TY sam. Staraj się zobaczyć tę osobę, kobietę czy mężczyznę, którą jesteś, osobę, która spogląda na ciebie z głębi lustra.
Poczuj, co ci chce przekazać, wysłuchaj, co ci chce powiedzieć… Odczytaj to z jej twarzy — twojej własnej. Następnie zapisz i ewentualnie narysuj to, co pojawiło się w trakcie.
3. „Ja” jako istota wielowymiarowa. Fizyczny wymiar ciebie w życiu osobistym i w pracy
Jako ludzie jesteśmy istotami wielowymiarowymi. Choć żyjemy w świecie fizycznym i odbieramy ten świat na poziomie materialnym, mamy także inne poziomy siebie, np. mentalny (umysłowy), emocjonalny, psychiczny i duchowy. Wszystkie one mają wielki wpływ na życie każdej osoby. Uświadomienie sobie tego pozwoli na życie w pełni, a więc uruchomienie wszystkich poziomów siebie i to zarówno w pracy, jak i w życiu osobistym.
Fizyczny poziom funkcjonowania jest z reguły interpretowany jako aktywność fizyczna i to im bardziej intensywna, tym bardziej pożądana. Osoba nie zwraca zwykle uwagi na to, co dzieje się w niej z tego powodu. Traktuje ciało jako maszynę, którą musi rozruszać, aby zaczęła efektywnie pracować. Nie ma zupełnie świadomości, że fizyczny wymiar łączy się ściśle z innymi wymiarami siebie i poruszenie go daje rezonans w innych przestrzeniach i poziomach organizmu. Podobnie jest w drugą stronę, gdy ktoś dotyka czegoś głębszego w nas, co nas „uwiera” psychicznie. Ten oddźwięk ma swoje odbicie w fizycznym odczuciu ciała. Możemy doświadczyć bólu. Mamy wtedy potrzebę zareagowania. Niestety, nieświadomi powiązań, reagujemy przez eliminowanie fizycznego objawu. Nie próbujemy nawet zrozumieć tych odczuć w ciele na poziomie emocjonalnym.
Do wymiaru fizycznego zalicza się odczucia zmysłowe: widzenie, słyszenie, dotyk, smak, węch. Zwykle uważamy, że to, co mamy w sobie, już takie jest z natury i nic z tym nie zrobimy, aby np. poszerzyć zakres jego doświadczania. Nie staramy się zrozumieć, że to tylko jedna odsłona tego, czym dysponujemy, niewielki fragment naszych możliwości.
Fundamentalną zasadą samo-edukacji jest doświadczanie, a więc uczenie się przez własne doświadczenie, przeżycie. Dzięki temu jesteśmy w stanie poszerzać wachlarz swoich możliwości, czyli tego, czego nie wiemy, że mamy.
Można by zadać pytania: dlaczego to jest takie ważne? Czy nie wystarczy to, co mamy obecnie? Dlaczego tracić czas na nowe umiejętności tego rodzaju, zamiast przeznaczać go na coś ważniejszego, a więc pracę, nową umiejętność manualną czy komputerową?
Wydaje się to wręcz śmieszne, a nawet żenujące, że w tzw. cywilizowanych czasach, gdy mamy możliwość dotarcia do wielu nowinek technicznych, pozbawiamy siebie narzędzi wrażliwości. To właśnie one mogły by nas zabezpieczyć przed niepożądanym działaniem tych zdobyczy cywilizacyjnych. Wiemy dokładnie, jak działa na ciało prąd o wysokiej częstotliwości. Wielu ludzi straciło nawet życie czy zdrowie przez brak uważności. Tymczasem nie chcemy mieć świadomości, jak działają techniczne nowinki, którymi otaczamy się na co dzień. Gdybyśmy np. uświadomili sobie oddziaływanie prądów niskiej częstotliwości na organizm, generowanych z urządzeń, których używamy sami lub w celach diagnostycznych np. w medycynie, bylibyśmy bardziej wyczuleni na to, co się dzieje wewnątrz nas, moglibyśmy zabezpieczyć siebie przed ich szkodliwym oddziaływaniem.
Mało kto bowiem wie lub przeznacza czas na poszukiwanie informacji o ubocznych skutkach radiacji pól elektromagnetycznych „podręcznych” urządzeń, które stały się częścią naszego życia: telefony komórkowe, laptopy, modemy czy wreszcie maszty teletransmisyjne. Szkoda, że zatracając tę wrażliwość, nie czujemy, że kumulujemy w ciele (szczególnie w tych przestrzeniach, które są najbardziej narażone) skutki radiacji, co stwarza potencjalne możliwości zaistnienia nowotworów w bezpośrednim sąsiedztwie tego oddziaływania.
Nie jesteśmy też wystarczająco wrażliwi na skutki nadmiernie spożywanych leków, które stały się częścią naszej codziennej diety. Gdybyśmy poczuli ból w błonie śluzowej przewodu pokarmowego towarzyszący połknięciu jakiegoś preparatu lub zaobserwowali zaparcie czy biegunkę już po jednokrotnym zastosowaniu konkretnego produktu spożywczego czy leku, mniej obciążalibyśmy organizm substancjami chemicznymi. Moglibyśmy zrezygnować wtedy z nadmiernego zażywania niepotrzebnych leków czy z chemii w naszej żywności, napojach, kosmetykach i wszelkich preparatach stosowanych do pielęgnacji domu czy urządzania mieszkania.
Niezwykle istotną informacją, o której warto by wspomnieć, aby zrozumieć ważność tego rodzaju samo-edukacji, jest odbiór zmysłowej intuicji (niektóre wrażliwe osoby mają ją uruchomioną). Pojawia się ona jako sygnały różnych zagrożeń (w tym sytuacyjnych czy cywilizacyjnych). Są osoby, które intuicyjnie unikają wchodzenia w jakieś sytuacje, nie kupują czegoś, co zagraża ich zdrowiu, potrafią też przewidywać sukces czy porażki w swej zawodowej działalności.
Można by przywoływać wiele tego rodzaju przykładów. Na „deser” zostawiłam najistotniejsze.
Żyjemy w czasach kryzysów, zagrożeń cywilizacyjnych lokalnych i ogólnoświatowych, także klimatycznych. O tym pisałam w „Liderach jutra”. W tego rodzaju sytuacjach, niezbędne są własne predyspozycje i potencjały. Drzemią one w nas od pokoleń, nie zostały jednak uruchomione, a wraz z postępem cywilizacyjnym, zostały w nas zakopane głęboko i trudno sobie nawet uświadomić, że istnieją. Niezbędne jest więc odkopanie ich, podążanie za swoją prawdą, swoimi talentami, umiejętnościami, które mamy w sobie od dawna i które są niezbędne dla nowych czasów. Są one też istotne do realizowania siebie w ratowaniu zagrożonego świata i siebie w tego rodzaju sytuacjach katastrof. Jak bowiem wiadomo z mojej poprzedniej książki, zmienia się stopniowo system edukacji w biznesie, który zaczyna być oparty na wspieraniu talentów. Wychodzi to naprzeciw nowym czasom, trendom w szkoleniu kadr kierowniczych, tzw. biznesowi „nowej generacji” i przygotowaniu do przyszłości, która nadchodzi.
Ćwiczenie
Usiądź i zacznij myśleć o tej zdolności, która jest dla ciebie właściwa. Przywołaj przed oczy obraz jakiegoś wytworu twoich rąk lub umiejętności, która przynosi ci satysfakcję. Jeśli jeszcze nie została ujawniona, to zadawaj sobie kilka razy to samo pytanie:
— Jaka cecha, właściwość, talent przejawia się przeze mnie?
— Co mogę zrealizować w swoim życiu?
Bądź cierpliwy, aż odpowiedź ujawni się ze środka ciebie.
Zadaj sobie następne pytania:
— W jaki sposób mogę tę cechę realizować w życiu, aby stała się moim najbliższym celem, tym, co chciałbym robić najbardziej?
— Jak uczynić ją najważniejszą umiejętnością mojego życia?
Zwróć uwagę na wszelkie odpowiedzi, które pojawią się w różnej formie.
Podziel się tym z drugą osobą, co przyszło do ciebie lub zanotuj wszystko w swoim dzienniku podróży.
4. Podejmowanie decyzji: wola i wybory
Jako ludzie dorośli mamy największe problemy z podejmowaniem trafnych decyzji prowadzących do właściwych dla nas wyborów. W okresie wychowywania przez rodziców i szkolnej edukacji nie uczono nas używania woli, a nawet jeszcze gorzej — wola nie była nigdy zdefiniowana przez nauki psychologiczne, a stąd po prostu zignorowana. Najbardziej podstawową umiejętnością, która pozwala na dokonywanie własnych wyborów, jest tymczasem wola. W psychologii klasycznej pojęcie woli, jako bardzo skomplikowane, nie zostało wyjaśnione. Psychosynteza, którą się tutaj posługuję, stawia natomiast wolę w centralnej pozycji — jako funkcję „ja”. Tego rodzaju interpretacja pozwala na jej zwierzchnictwo nad innymi funkcjami psychicznymi, poprzez jej regulacyjną moc. Jest ona kierowana przez prawa psychologiczne i prawa uniwersalne. Assagioli wyróżnia 10 praw — tzw. praw psychodynamiki (prawa psychoenergetyczne), do których odniosę się później.
Musimy mieć ponadto świadomość, że każda myśl, słowo i czyn ma swoje konsekwencje fizjologiczne w organizmie, tworząc konkretną reakcję, poprzez system mięśniowy. Zdanie sobie sprawy z tych wzajemnych współzależności pozwala na zrozumienie potrzeby skupiania uwagi na tworzeniu pozytywnych, a nie negatywnych myśli, wyobrażeń czy emocji. To są twoje wybory, które uczynią twoje życie bardziej radosnym, zdrowszym i efektywnym.
Roberto Assagioli powiedział kiedyś: woli nie można opisać, wolę należy czuć.
Właśnie, trudno o niej pisać, więc od razu zacznijmy ćwiczenia:
Ćwiczenie:
Zrób listę rzeczy, których pragniesz. Zacznij od: „ja chcę” i wymień zarówno potrzeby materialne jak i duchowe. Zawrzyj w tej liście wszystkie potrzeby, które przychodzą Ci do głowy.
Gdy Twoja lista jest gotowa, podkreśl trzy najbardziej istotne w danej chwili.
Gdy już dokonałeś wyboru, zaznacz najbardziej ważną w tej chwili.
Zapisz tą potrzebę na kartce papieru, umieszczając ją w środku kartki. Powtórz kilkakrotnie, to co napisałeś. Następnie zakreśl elipsę wokół tej potrzeby. Zamknij oczy i zadaj sobie pytanie jaką drogą możesz ten cel osiągnąć. Powtarzaj swoją afirmację: chcę… i zapisuj odpowiedzi, które przychodzą ci do głowy.
Dzięki temu procesowi PLANUJESZ, jak możesz zamanifestować lub zrealizować swoją potrzebę lub zachciankę.
Zakończeniem jest WYKONANIE, tego co chcesz. Wymaga to decyzji i skorzystania z możliwości wyborów.
Bądź twórczy. Które z tych planów zaczniesz realizować najpierw?
Każdy wybór, którego dokonujemy, powoduje wpływ na WSZYSTKO i WSZYSTKICH. Gdy na przykład zjesz tę pomarańczę lub jabłko, nikt inny już ich nie zje. Jeśli zastanowisz się nad tym głębiej, to jeśli np. zignorujesz zrobienie czegokolwiek, czego jesteś świadomy, to może to pociągnąć za sobą poważne konsekwencje.
Jeśli ignorujemy “sprzątanie” wokół nas, problem staje się powszechny. Wszystko, co wybieramy, wpływa na kogoś lub coś wokół nas.
Dokonuj świadomie swoich wyborów, angażując w to swoje serce i bądź świadomy globalnych efektów.
Zwykle mamy dwa wybory: tak lub nie. Mamy jednak trzecią możliwość — nie teraz, innym razem. Jest to opcja otwarta, pozwalająca na namysł. Nie zawsze bowiem jesteśmy w stanie zdecydować się na coś od razu.
Niektórzy ludzie nie umieją powiedzieć „nie” i mówią „tak”, ale szukają usprawiedliwień, aby czegoś nie zrobić. Jest to zwykle ich doświadczenie wyniesione z dzieciństwa, kiedy wola dziecka nie była należycie wspierana, czego konsekwencją stało się nie radzenie sobie z dokonywaniem wyborów.
Mamy dwa rodzaje wolności: WOLNOŚĆ OD i WOLNOŚĆ DO
Wolność od — pozwala nam na oglądanie przeszłych doświadczeń i uwarunkowań, z perspektywy i podejmowania świadomych decyzji teraz, bez kontrolowania przez te przeszłe doświadczenia i przeszłość.
Wolność do — pozwala na patrzenie w przyszłość w kontakcie z naszymi możliwościami, w celu podejmowania decyzji teraz i ze świadomym wyborem, jak mój potencjał mogę zamanifestować w świecie.
Do odczucia wewnętrznej wolności i ujawniania jej w zewnętrznym świecie, potrzebujesz obydwu rodzajów wolności.
Ćwiczenie:
Przez chwilę, będąc sam przygotuj sobie czystą kartkę papieru. Podziel ją na pół i po jednej stronie napisz NIE, a po drugiej TAK. Zastanów się następnie, kiedy możesz/chcesz/potrzebujesz powiedzieć TAK, a potem to samo zrób z NIE. Czy jest ci tak samo łatwo to robić? Czy możesz zawsze powiedzieć TAK lub NIE — czy MUSISZ powiedzieć NIE, gdy chciałabyś powiedzieć TAK? Lub odwrotnie? Co cię hamuje? Obejrzyj wszystkie wersje: możesz, chcesz, potrzebujesz...i staraj się w tej samej chwili zwrócić uwagę na swe odczucia w ciele. Zapisz to poniżej.
Czy jest jakiś wzorzec twojego mówienia NIE lub TAK?
Czy ktoś cię kiedyś tego nauczył lub wymógł na tobie?
Jak jest teraz?
Czy robisz to samo względem siebie?
Czy masz jakiś przymus mówienia nie czy tak?
A może stosujesz to do innych?
Obejrzyj swoje reakcje: kto kontroluje ciebie?
Czy sam decydujesz?
Gdzie jest twoje wolna wola?
Gdy już obejrzałaś ten aspekt, możesz to teraz zapisać.
A teraz przejdź do oglądu nieco głębiej. Postaraj się także mieć na to wystarczającą ilość czasu.
Ćwiczenie:
Przypomnij sobie ze swego życia najpierw jedną, a następnie drugą sytuację, kiedy byłeś kontrolowany przez innych, musiałeś się komuś/czemuś podporządkować. Zadawaj sobie to pytanie dwa razy, aby wyciągnąć z odpowiedzi pewien, interesujący cię wzorzec postępowania, zawsze jednakowy.
Kiedy byłem kontrolowany przez innych?
Czas, gdy czułem się kontrolowany przez kogoś … (co się wydarzyło?)
Czułem wtedy…
Odpowiedziałem…
Nie miałem ochoty na … (twoje „nie”)
Miałem ochotę na … (twoje „tak”)
Obejrzyj teraz inne sytuacje, gdy ty kontrolowałeś innych.
Kiedy kontrolowałem innych?
Czas, kiedy kontrolowałem kogoś, aby osiągnąć to, co chciałem… (co zrobiłeś?)
Czułem …
Na co nie miałeś ochoty?
Na co miałbyś wtedy ochotę?
Jak ta osoba odpowiedziała?
Czy konflikt został rozwiązany?
Jeżeli tak, to jak? Jeżeli nie, to dlaczego?
A teraz pójdziemy jeszcze głębiej. Zadawaj sobie kolejne pytania (jak poprzednio dwukrotnie):
Czego nie masz już więcej ochoty robić? (twoje „nie”)
Jeżeli byłbyś pewna sukcesu, co najbardziej chciałbyś robić? (twoje „tak”)
Czy masz dość energii, by to zrobić?
Kto z osób, do których masz zaufanie mógłby ci pomóc?
Jak na twojej roli
Świadomego partnera skorzystaliby inni?
Jaki nowy tytuł nadałbyś swojej świadomej roli?
Warto temu poświęcić chwilę, aby potem nie stracić wielu lat życia na bolesne cierpienia i dramaty, oraz nie utracić kontaktu z dzieckiem czy partnerem (mężem czy żoną).
5. Zobaczyć siebie więcej: ja, inni i świat
Żyjemy w zewnętrznym świecie, który nas absolutnie pochłania. Nie mamy świadomości, że istnieje coś więcej: wewnętrzny świat, który ma znacznie więcej walorów i bogactwa przeżyć, które mogą nam uświadomić, jak ważne jest połączenie tych dwóch światów. Gdy zagłębimy się do środka siebie, stajemy się bogatsi i więcej możemy ofiarować z siebie naszym relacjom z ludźmi i ze światem.
Nie będę tutaj zagłębiać się w teoretyczne opisy, których wiele znajdziesz w tej książce, ale możesz tutaj przede wszystkim odnaleźć bardziej siebie — doświadczając. To, do czego cię zapraszam tutaj i w każdym kolejnym rozdziale to praktykowanie, które nazywam różnie: ćwiczenie lub doświadczanie, w zależności od tego, na co chcę zwrócić twoją uwagę. Ćwiczenie tej samej techniki, a więc powtarzanie, jest ważne i zalecane nieustannie, nawet kilkakrotnie. Kiedy piszę „doświadczanie”*, chcę zwrócić twoją uwagę na wejście głębiej niż tylko fizyczność i odczytywanie głębszych znaczeń tego, co doświadczasz. Czasem traktuję je zamiennie, niemniej, miej na uwadze, że obydwa terminy mają być dla ciebie istotne i ważne dla zarówno doświadczenia siebie, jak i potem ćwiczenia tego, czego doświadczyłeś.
A więc zapraszam cię do doświadczanie siebie, tego, co masz wewnątrz, a być może nie wiesz o tym jeszcze.
Doświadczanie
Zamknij oczy i przez chwilę pomyśl o takiej sytuacji w życiu, gdy byłeś szczęśliwy. Przypomnij sobie tę sytuację, przywołaj ją z pamięci?
Kiedy to było?
Z czym/kim wiązała się ta sytuacja?
Co sprawiało, że czułeś szczęście?
Co było tym szczęściem?
Jak się wtedy czułeś?
Jak odbierałeś te uczucia?
Gdzie były one umiejscowione?
Jak odbierałeś innych ludzi, przyrodę?
Pobądź z tymi odczuciami w tej właśnie chwili, poczuj je w ciele, a potem otwórz oczy, pamiętając, że te odczucia są dostępne w każdym momencie, kiedy tylko zechcesz być z nimi. Zapisz teraz swoje doznania, a może otrzymane obrazy w swoim dzienniku podróży.
A teraz zaproponuję bardzo ciekawe ćwiczenie, które zawsze wzbudza wielkie zaciekawienie na warsztatach, kiedy prowadzę tę właśnie wizualizację. Ćwiczenie jest uczestniczeniem w procesie zakwitania róży — stawaniem się różą.
Ćwiczenie: Zakwitanie róży
Usiądź wygodnie w spokojnym miejscu. Wyobraź sobie, że jesteś w ogrodzie. Jest to cudowny ogród, najpiękniejszy z ogrodów, w których kiedykolwiek byłeś. Jesteś tam tylko sam, otoczony kwiatami i pięknem. Spędź tam chwilę czasu, po prostu czując, że „jesteś”. Zwróć uwagę na wszystko wokół, ciesz się tym, co cię otacza.. Delektuj się kolorami, wąchaj zapach kwiatów.
Spacerując po ogrodzie, docierasz do miejsca, gdzie widzisz krzew róży, która na jednej gałązce ma jeszcze nie otwarty pąk. Siadasz obok tego krzewu i patrzysz na niego z zachwytem. Wtedy właśnie pąk zaczyna się otwierać, wyłaniając z siebie piękny kwiat.
Obserwujesz rozkwitanie kwiatu. Gdy tak się przyglądasz temu procesowi, widzisz, że to ty jesteś tym kwiatem i to ty zaczynasz rozkwitać. Przyglądasz się, jak okrywy pąka rozchylają się coraz bardziej i widzisz jego kolorowy czubek. Podobny proces zachodzi w tobie. Twoje płatki stopniowo rozchylają się i zaczynają się oddzielać, jeden za drugim. To otwieranie jest procesem naturalnym.
W trakcie tego procesu możesz czuć zapach. To tak jak twoje zakwitanie. Czujesz wszędzie wokół zapach, unoszącą się w powietrzu.
Zauważ teraz, że wokół ciebie są inne krzewy róż i one także rozwijają swoje kwiaty i wydzielają piękny aromat. Zauważ, że ich aromat miesza się z twoim. Korzystacie z tej samej wody, ze słońca i z ziemi. Czujesz kontakt z nimi, jakbyś się z nimi zestrajał.
Pozostań tak kilka minut, a potem powoli otwórz oczy. Zapisz oraz narysuj to, co pojawiło się w tobie w trakcie tego doświadczenia.
6. Uruchamianie zapomnianych umiejętności
Zapomniane umiejętności i talenty mogą być obudzone. Wymagają jedynie świadomości, że je posiadamy oraz skupienia na nich swojej uwagi, aby je pobudzić do działania i poszerzyć zakres ich możliwości. Każdy ze zmysłów ma swoje specyficzne zastosowania, np. zmysł smaku pozwala na delektowanie się wachlarzem bogactwa różnorodności wrażeń zmysłowych, dostarczanych przez pokarmy. Tę umiejętność opanowali do perfekcji np. keeperzy, którzy potrafią odróżnić poszczególne elementy bukietu smaków w winie.
Dawno straciliśmy smaki różnych potraw czy napojów, a im więcej ich odkrywamy, tym bardziej jesteśmy w stanie znaleźć wartości w pożywieniu, dłużej gryząc, a tym samym mieszając z enzymami trawiennymi, co ułatwia trawienie.
Nawyki cywilizacyjne przyzwyczaiły nas do szybkiego jedzenia, a tym samym szybkiego połykania większych kęsów, co ma szkodliwy wpływ na przemiany metaboliczne w organizmie. Im krócej pokarm jest poddawany działaniu substancji ułatwiających trawienie, tym trudniej go stawić, co powoduje zaleganie go w żołądku i dwunastnicy. Nie wykorzystujemy przez to składników odżywczych pokarmu.
Ćwiczenie zmysłu smaku polega na wyrabianiu nawyku wielokrotnego gryzienia jednego kęsa pokarmu dla potęgowania walorów smakowych, które można wyczuć w każdej potrawie. Trzeba się temu dedykować, gdyż nawyk szybkiego łykania będzie utrudniał zatrzymanie pożywienia w ustach. Jak sama nazwa wskazuje — pożywienie ma służyć odżywieniu organizmu, rozpoczynając od jego najwyższego poziomu, czyli tam, gdzie jest pierwszy kontakt pokarmu ze strukturami organizmu, w celu jego pełnego wykorzystania.
Ćwiczenie: Delektowanie się smakiem
Wybierz jakiś owoc czy napój, którego smak chciałbyś poznać głębiej. Jeśli jest to napój — zacznij od jednej kropli, powoli rozprowadzając ją po całej powierzchni jamy ustnej. Miej na uwadze, że to, co robisz, pozwoli ci „smakować” więcej życie, a nie tylko określony płyn czy pokarm. To samo zrób z konkretną potrawą. Skup swoją uwagę na tej czynności, jakbyś chciał odkryć coś, czego jeszcze nie znasz. Rób to z ciekawością dziecka, swojego małego wewnętrznego dziecka, które rozbierało zabawkę na elementy, aby poznać jej szczegóły. Teraz będziesz doznawał szczegółów tego, skąd pochodzi smak w twoich ustach i jak można zwielokrotnić jego odczuwanie.
Powtarzaj wielokrotnie tą czynność, pozwalając sobie na dedykowanie temu czasu, ile tylko jesteś w stanie tego czasu ofiarować temu doświadczeniu. Możesz także zacząć zmieniać potrawy czy napoje, wybierając to, co w tym momencie przyciąga twoją uwagę i chciałbyś tego popróbować.
Jeśli zaczniesz dokonywać prób np. na kawałku czekolady, to znacznie łatwiej uda cię się tę uwagę zachować, gdyż czekolada przez dłuższą chwilę zachowuje swój smak w ustach. Nie bierz więc kolejnego kawałka, gdyż nie chodzi o to, abyś się nią najadł do syta, ale abyś z jednego małego kawałka wyciągnął jak najwięcej informacji, w odniesieniu do smaku.
Gdzie go czujesz najbardziej?
Czy jest taka część twojej jamy ustnej, która najszybciej czy najmocniej reaguje?
Co jest w tym smaku, co najbardziej ci odpowiada?
Czy jest coś takiego, co każe ci sięgnąć po kolejny kawałek, a może właśnie wtedy zatrzymasz się, aby rozpoznać, że tylko jeden z nich może dostarczyć głębszych, a nie powierzchownych doznań?
Stawaj się badaczem samego siebie, zauważ, co cię przyciąga, co cię w tym smaku zachwyca, a może uzależnia od niego. Dlaczego chcesz jeść jeszcze więcej? Co w tym jest, że smak powoduje w tobie różnorodne odczucia smakowe?
Staraj się zostać przez chwilę z tymi odczuciami, aby zrozumieć, co jest w tobie, co pozwala ci doświadczać siebie bardziej. Uogólnij to na inne smaki, a może zachcianki, którymi się kierujesz, przy doborze potraw. Zrozum potrzeby, które kryją się pod spodem.
Opisz lub narysuj wszystko, co pojawiło się w trakcie tego doświadczania.
7. Wrażenia słuchowe a inna jakość życia
Jako ludzie jesteśmy skupieni na tym, co się dzieje w danej chwili. Ta uwaga odnosi się do liczby przedmiotów i spraw, które nas otaczają i musimy dedykować się nim jednocześnie. Brakuje nam świadomości, że liczy się przede wszystkim jakość tego, co odczuwamy i odbieramy, wachlarz możliwości tego, co do nas dociera, nie tylko z zewnątrz, ale przede wszystkim z wewnątrz.
Wrażenia słuchowe to ważny element naszego życia. Zwykle większość ludzi zagłusza się słuchaniem współczesnej muzyki, zakładając na uszy słuchawki i podłączając się do nagranej muzyki, często o intensywnych wibracjach. Choć znaczna część ludzi deklaruje, że wierzą w Anioła Stróża, jednak nie odbiera sygnałów tego duchowego przewodnictwa. Całą duchową sferę odnosi bardziej do miejsc kultu lub przyszłego, a nie obecnego życia.
Tymczasem wrażenia słuchowe odnoszą się do wielu dziedzin życia. Może to być np. słuchowa intuicja, ostrzegająca przed różnego rodzaju niebezpiecznymi sytuacjami, czy pokazująca właściwe rozwiązania w sytuacjach życiowych. Żyjąc w świecie i mając powiązania z jego wszystkimi sferami, jesteśmy w stanie odbierać sygnały z tych przestrzeni, ponieważ mamy potencjalne możliwości. Nikt nas tego nigdy nie uczył na żadnym etapie kształcenia. Często nawet były wyśmiewane w dzieciństwie, gdy strach był tym, co kierowało otoczeniem, aby „obrzydzić nam” zajmowanie się sobą i swoimi doznaniami. Prowadziło to nas do coraz większego oddalenia od siebie, a ukierunkowania uwagi jedynie na zewnętrzne opinie innych ludzi, w tym także rodziców i innych dorosłych, którym przypisano atrybuty wszechwiedzy o nas samych.
Warto jednak spojrzeć na to realnie, z perspektywy własnego życia i swoich doświadczeń, które pokazały nam, że nie wszystko, co nam kazano przyjąć jako swoje, istotnie było nasze.
Coraz więcej osób zaczyna sobie uświadamiać własne braki wiedzy o sobie i niedostatek narzędzi do poznawania siebie. Dlatego tak istotne jest aby tego uczyła szkoła w systemie całożyciowej edukacji — przedmiotu, który od wieków był artykułowany i stale niedoceniany należycie — „edukacji o sobie”. Obecnie nauka szkolna skupia się jedynie na zewnętrznym świecie i jego historii, zaniedbując wewnętrzny świat każdego człowieka, jego przeogromne bogactwo możliwości, podobnie jak historię własnej rodziny i narodu, które „zaowocowały w nas” pokoleniowymi przekazami, obecnymi w genach.
Odkrycie wewnętrznego świata i jego możliwości w sferze słuchowej opiera się na otwarciu na słuchanie. Aby tego dokonać, trzeba dedykować się temu, jak we wszystkich czynnościach, dotyczących kształtowania własnych umiejętności i ujawniania talentów. Potrzeba* zacząć słuchać siebie, a więc wyciszyć to, co na zewnątrz, znajdując sygnały tego, co wewnątrz.
Warto tu także wspomnieć o jasnosłyszeniu, a więc umiejętności słyszenia czegoś co przeciętny człowiek nie jest w stanie wychwycić. Tacy ludzie odbierają sygnały o szerszej amplitudzie wibracji — podobnie jak robią to zwierzęta, u których działa też znacznie silniej instynkt samozachowawczy. My, ludzie cywilizowani tę umiejętność zatraciliśmy.
Dodatkowym atutem uruchomienia tej sfery zmysłów jest także uświadomienie sobie roli obserwatora siebie, aby obserwować chociażby stan funkcjonowania własnych organów wewnętrznych, w celu możliwości ich autoregulacji. Nic tak nie poszerzy wachlarza możliwości wewnętrznej percepcji słuchowej, jak własne doświadczenie. Trzeba to po prostu robić codziennie. Ćwiczenie czyni mistrza.
Ćwiczenie:
Skoncentruj swój słuch na tym, co dzieje się wokół Ciebie. Jeśli jest to cisza, wsłuchaj się w nią; jeśli hałas — usłysz, co jest w nim, między nim, poza nim — więcej. Gdy jest to radio — ucisz, pogłośnij. Kontroluj to, co robisz — czy nie zagłuszasz komuś ciszy.
Zapisuj wszystkie swoje odczucia, związane ze słuchaniem.
Ćwiczenie: Słyszenie ciszy
Usiądź wygodnie i zamknij na chwilę oczy. Używając wyobraźni, sprawdź stan swojego ciała. Czy jest ono napięte czy rozluźnione?. Staraj się uwolnić całe napięcie z każdej części twojego ciała.
Jesteś na zielonej łące i opalasz się, leżąc wygodnie. Nikt nie zakłóca twojego spokoju. Teraz zwróć uwagę na swoje emocje. Jesteś spokojny i zrelaksowany.
Teraz przenieś uwagę na swój umysł. Jest pełen myśli, które stale przepływają ci przez głowę. Zatrzymaj je na chwilę. Pozwól im stanąć. Niech odpoczną. Niech ulecą. Spowolnij ich ruch. Pozwól im poruszać się jak obłoki po niebie. Niech przepływają. Bez zatrzymywania ich i utrzymywania na nich swojej uwagi.
Pozwól im zniknąć za horyzontem bez przypisywania im jakiegokolwiek znaczenia. Wtedy usłyszysz ciszę. Ciszę w sobie. I zobaczysz oczami wyobraźni bezchmurne niebo.
Zauważ, że jest pusto. Ostatnia myśl gdzieś uleciała, a następna dopiero powoli napłynie. Delektuj się tą ciszą. Niech trwa w tobie przez moment.
Gdy poczujesz, że nie możesz już dłużej zapanować nad swoimi myślami, pozwól niech napłyną znowu. Spokojnie powróć do „tu i teraz” i otwórz oczy.
Pozwól sobie na chwilę dla siebie i opisz — jak to jest słyszeć ciszę.
8. Doznania wzrokowe a lider samego siebie
Wzrok jest wyjątkowym narządem zmysłów. Pozwala nam widzieć świat kształtów i barw oraz ich odcienie. Mało ćwiczymy swój wzrok, a najczęściej nadwyrężamy oczy, czytając w złym oświetleniu, oglądając godzinami telewizję czy siedząc przy komputerze. Bywa, że takie zachowania zaczynają się już w czasach dzieciństwa. Wzrok ulega więc pogorszeniu, a jedyną naszą reakcją na ten problem jest założenie okularów. Mamy więc krótkowidzów czy dalekowidzów, u których widzenie ograniczone jest do niewielkiej sfery dalszego lub bliższego postrzegania.
Mało kiedy uświadamiamy sobie, że istnieją też jasnowidze, czyli osoby, które widzą więcej niż inni. Odnosi się to szczególnie do wewnętrznego widzenia w sobie. Może to także dotyczyć odczytu czyjejś przeszłości, teraźniejszości czy przyszłości. Tę sferę zalicza się do ezoteryki, a umiejętności takich ludzi określa się jako paranormalne.
Ze względu na to, że takich zjawisk nauka nie badała, wszystko to, co niezbadane umieszczono poza jej granicami. Są to tymczasem normalne umiejętności każdego człowieka, do wykorzystania w codziennym życiu, porządkowaniu swojej przeszłości używając obecnych w nas predyspozycji i talentów. Te umiejętności występują już u dzieci, lecz są one wyśmiewane przez dorosłych, dlatego dzieci często je ukrywają, aby nie zaliczono ich do nienormalnych. Tymczasem, tych, którzy tych możliwości nie posiadają, zalicza się do „normalnych”. Czyż to nie dziwny paradoks? Jeśli ktoś jest pozbawiony talentu, uznawany jest za normalnego, a ten, który talent ma — jest zaliczany do nienormalnych i tępiony.
Tak więc te wrażliwe dzieci, które mają normalne talenty, zawarte w sobie, zakopują je, aby nigdy ich nie używać, zapominając, że w nich istnieją.
Niedawno otrzymałam przez formularz kontaktowy strony internetowej krótki email od jednej z czytelniczek moich książek, która dziękowała mi, że piszę w nich o tego rodzaju umiejętnościach, zakopanych w nas już w dzieciństwie. Ona właśnie je miała jako mała dziewczynka, ale na skutek wyśmiewającej postawy otoczenia przestała ich używać. Dopiero po latach, czytając moje książki, uświadomiła sobie, że to ona była normalna, a ci, którzy ją wyśmiewali byli nieświadomi, że mieli to wspierać w niej, a nie deprecjonować.
Tego rodzaju umiejętności są więc w nas obecne jako część ludzkiego wyposażenia na życie i można je uruchomić lub odkopać. Może się to objawić jako intuicyjne widzenie dla nas samych lub innych osób. Jednak, podobnie jak przy innych właściwościach naturalnych, zostały zakopane w trakcie niewłaściwie sprawowanego wychowania i edukacji. Proces wychowania, generujący strach przed sobą, powodował, że umiejętności te nie były używane, a eliminowane z własnego życia.
Tymczasem to właśnie one są niezbędne dla przyszłych liderów jutra, którzy będą żyć w sytuacjach nieprzewidywalnych, w niepewnych czasach, odnoszących się nie tylko do życia, ale i do pracy. To właśnie ci liderzy tych umiejętności najbardziej potrzebują. Dzięki tego rodzaju umiejętnościom dawno temu ludzie pierwotni mogli przeżyć, gdyż żyli w zgodzie z naturą i żywiołami, posługując się wszelkimi swoimi normalnie dostępnymi predyspozycjami.
Warto przy tym uświadomić sobie, że zwierzęta mają znacznie szerszą częstotliwość odbioru sygnałów wzrokowych. Z tych powodów ich wrażliwość percepcyjna jest wyraźnie poszerzona. My, jako ludzie, ewolucyjnie bardziej skomplikowani, powinniśmy zawierać w sobie tę właściwość. Tymczasem przez ograniczające myślenie zmniejszyliśmy obraz naszej percepcji, nie używając jej, a wręcz nie dostrzegając i nie trenując. Wszystko bowiem zależy od skłonności do ćwiczenia, podobnie jak robią to sportowcy.
Nie ustawajmy więc w doskonaleniu siebie*. Pamiętajmy, że ze swojej natury jesteśmy perfekcyjni. To sposób wychowania i edukacji pozbawił nas pewnych możliwości. Nic jednak nie uległo zatraceniu, jedynie inwolucji i możemy ponownie obudzić to do rozwoju dla dobra siebie i innych.
Ćwiczenie
Przyjrzyj się wszystkiemu i wszystkim, temu co cię otacza. Zobacz to wszystko w szczegółach: zieleń — drzewa, krzewy, kwiaty, wodę, las, ptaki, motyle, pszczoły, osy.
Wszystko ma swoją rolę, swoje miejsce, nawet wtedy, gdy tego nie rozumiesz lub nie akceptujesz.
Zobacz niebo, chmury, słońce. Poczuj ziemię pod stopami, trawę. Poczuj krzesło, na którym siedzisz. Zobacz wszystkie osoby, które siedzą obok ciebie — bliżej i dalej. Obejrzyj je w całości, a potem przenoś wzrok z jednej na drugą.
Teraz skoncentruj się na sobie. Pomyśl przez chwilę o sobie — jako jedynej, wyjątkowej istocie, o niepowtarzalnych własnościach i cechach. Poczuj siebie — osobno: Ty jako OBSERWATOR SIEBIE.
Przenieś teraz swój wzrok na wszystko i wszystkich wokół i ZOBACZ SIEBIE — jako CZĘŚC grupy, cyklu zajęć, pracy, społeczności, społeczeństwa, narodu, świata.
Bądź OTWARTY: jesteś sobą — indywidualnością i jednocześnie — w tej samej chwili — częścią ZBIOROWOŚCI.
Przenoś wzrok — na siebie i innych. Bądź zarówno wyjątkowością, jak i JEDNOŚCIĄ z innymi.
9. Intuicyjne czucie i nowe zarządzanie „jutrem”
Niektóre osoby mają tzw. czucie w brzuchu. Jest to odbiór różnorodnych sygnałów, pochodzących z tej części ciała. Brzuch jest drugim mózgiem, kolejną zdolnością umożliwiającą odczytywanie sygnałów. Mają one istotne znaczenie dla działania organizmu i pełni jego wszystkich funkcjonalności. I znowu, jak poprzednio omówione, odbiór tych sygnałów jest ważny w sytuacjach niepewności, zagrożenia, chaosu, czy zmiany, kiedy trzeba jasności, określenia konkretnego celu lub podjęcia właściwej decyzji. Niektórzy ludzie określają doznania z brzucha jako „motyle w brzuchu”. Bywa, że trzeba odróżnić strach, rezydujący często w tym miejscu od dzieciństwa, od prawdziwych sygnałów.
Kolejnym ważnym miejscem w ciele jest serce, które jest najbardziej wrażliwym ośrodkiem percepcji, a jednocześnie często zamkniętym na różnorodne sygnały, gdyż jest poranione lub znieczulone, z powodu nadmiernej wrażliwości lub w celu ochrony siebie przed zranieniem. Często rodzice lub opiekunowie (wychowawcy) przez nieświadomość ranią uczucia dziecka, które szuka sposobu na to, aby się przed nim ochronić. Takie dziecko buduje „mury obronne” i przestaje być wrażliwe na czucie sercem.
Bywa także, że matki wychowują chłopców na twardych mężczyzn, którzy nie czują, podobnie jak nie mogą wyrażać siebie. Ewidentnym przykładem jest komunikat „mężczyzna nie płacze”. Bywa też, że partnerki wyśmiewają swoich partnerów, którzy się rozczulają w różnych sytuacjach, zamiast docenić tę wrażliwość, która jest bezcenna właśnie w relacjach z kobietami. Tacy mężczyźni przestają czuć sercem, stają się „maczo” — pozbawionymi uczuć, ograniczając się w rozwoju jedynie do mechanizmów ciała. Zubaża to ich spektrum odczuwania życia o sferę czucia, czyniąc go istotą jednowymiarową, zamiast wielowymiarową.
Czucie sercem jest istotnym elementem odbioru życia, jego złożoności w wielu aspektach.
Serce jest wyjątkowo ważnym organem odczuwania, które pozwala na docieranie do głębi swojej istoty, swego człowieczeństwa. Bez tej właściwości nie bylibyśmy w stanie kochać drugiej osoby, także dziecka. To właśnie serce pozwala w pewnych życiowych sytuacjach kochać bezwarunkowo, nie oczekując niczego w zamian. Gdy stajemy się uwarunkowanymi istotami, stawiamy innym oczekiwania, które uniemożliwiają korzystanie z pełnego wachlarza swoich doznań. Ujawnia się wtedy poczucie strachu przed odsłanianiem siebie, swojej intymnej sfery przed drugą osobą, wzmacniając bariery ochronne przed nią i pojawia się zamykanie na najgłębsze doznania.
Bezwarunkowa miłość jest czystą miłością, która obdarza uczuciem, nie oczekując niczego w zamian. Jest nieograniczającym doznaniem kochania za to, że ktoś czy coś jest, takie jakie jest. Brak jakichkolwiek oczekiwań nie obciąża doznania żadnymi ograniczeniami. Czyni je lekkim, płynącym prosto z serca do serca, do istoty osoby lub rzeczy. Często może to być doznanie odczuwane do przyrody, do jej piękna czy innych walorów. Nie wiąże to osoby oczekiwaniami. Jest po prostu żywym doznaniem danej chwili. Może też ono trwać dłużej. Odczuwanie zależy bowiem od nas, od tego, czego doznajemy, na co przyzwalamy.
Jako ludzie zapominamy, że jesteśmy częścią natury i mamy o nią zadbać* i to zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz siebie. Bywa, że zapatrzeni w potęgę nauki, która głosi, że odkryła wszelkie prawa rządzące przyrodą, my ludzie, jej przedstawiciele, zaczynamy zmieniać naturę. Zapomnieliśmy, że nie jesteśmy wszechwładni, że Wszechświat rządzi się swoimi prawami, a my powinniśmy je respektować. Tymczasem my, ludzie ustalamy dla niego swoje prawa, niszcząc nie tylko Ziemię, ale wpływając na klimat i cały Kosmos. Odbija się to rykoszetem na pojedynczym człowieku i na całej populacji, która przestaje sobie radzić z wyzwaniami, jakimi są coraz bardziej groźne choroby cywilizacyjne. Likwidujemy jedynie objawy tych chorób, a więc postępujemy zachowawczo, nie docierając do ich przyczyn. Nie sprzyjamy więc powrotowi do zdrowia.
Narasta ponadto liczba chorób powodowanych przez samego człowieka, przez jego niezdrowy tryb życia, przez brak świadomości siebie i skutków swoich przyzwyczajeń (często pokoleniowych nawyków żywieniowych), przez brak ruchu, nieustanny stres i pośpiech, wyścig szczurów. Dodatkowo zatrucie środowiska, powietrza, gleby, powoduje nawarstwianie się dolegliwości, które traktowane osobno, potęgują także skalę własnej autodestrukcji. Widać to wyraźnie na ulicach czy plażach, pełnych osób z nadwagą (w tym coraz częściej dzieci), odżywiających się słodyczami i zapijającymi Coca colą. Obserwujemy też rodziców czy dziadków dzieci, dmuchających im w nos dymem papierosowym, nawet, gdy nie palą w danym momencie papierosa, mając jednak przesiąknięty nim oddech, Te niezdrowe wzorce zachowania dorosłych, dzieci nabywają od małego, co prowadzi do genetycznie uwarunkowanych patologii.
Jak przeciwdziałać niezdrowym nawykom, trybowi życia, psuciu świata? Nie ma innej drogi niż droga odwrotu, czyli powrotu do natury. W przeciwnym razie zgotujemy sobie samym oraz kolejnym pokoleniom zagładę. Już obecnie żyjemy w czasach kryzysów, a celem ludzkości jest nie jakość życia, a przeżycie, indywidualne i zbiorowe. Musimy uświadomić sobie, że zanim dojdziemy do momentu, gdy zaczniemy stawać się twórcami nowego świata, musimy przetrwać, jako pojedyncze jednostki i społeczności.
Obecnie potrzebni są szczególnie ci, którzy podejmą wyzwanie, którzy pokażą drogę, jak to robić? Niezbędni są następcy — liderzy jutra, bo to oni praktykują na sobie to, co jest dobre, jeśli zrozumieją, że od nich samych zależy czy przeżyją czy zginą od chorób czy szkodliwych zmian, wywołanych ręką ludzką przez niewiedzę i ignorancję.
Od tego właśnie — odkrycia zagrożeń, płynących ze świata i zbudowania wewnętrznej mocy, zależy przetrwanie indywidualnej osoby i całej zbiorowości. Każdy z nas ma wybór i do każdego należy działanie. Jeśli dokona dobrego wyboru, jest w stanie poprowadzić tą drogą najpierw najbliższych, a następnie tych, którymi kieruje w pracy. Ma szanse stać się liderem, wychodząc od siebie, od swojej wewnętrznej mocy. Jest to zadanie dla wybranych, którzy to wybiorą na obecne i nowe czasy, jako swój styl życia.
W moich książkach pokazuję drogi i uczę odkrywania siebie, odnajdywania siebie, edukacji o sobie — własnym samorozwoju, prowadzącym do realizowania siebie. Jest to ważne wyzwanie i kto nie dostrzeże go właśnie teraz, ten naraża siebie na konsekwencje ignorancji lub spóźnionej reakcji, gdy inni podążą już naprzód, wybierając siebie i to, co najważniejsze w sobie — własną prawdę.
To jest specyfika czasów, które nadchodzą i w których już żyjemy. Zamiast stadnego myślenia czy manipulowania informacją dla bezwolnych wyborów tych, którzy mają władzę i pieniądze — do wybrania siebie, swoich decyzji, nawet, gdy są one sprzeczne z myśleniem stada ( a raczej bez-myśleniem).
Jeśli wierzysz w siebie, nie pozwolisz sobą manipulować i wmawiać czegoś, co czujesz, że jest niezgodne z twoją prawdą. Nadszedł czas obudzenia własnej prawdy, indywidualnego myślenia i czucia. Nikt nie jest tobą i nie wie, co jest dla ciebie dobre. Tylko ty to wiesz i tylko ty możesz dokonywać właściwych wyborów. Czas obudzić siebie, swoje zakopane umiejętności i zacząć dokonywać wyborów swojej drogi życia, według siebie, swojej miary. Niczyja miara nie jest twoją.
Zastanów się czy dokonujesz wyborów z siebie, czy może pozwalasz innym ludziom na to, aby oni dyktowali, co masz robić, jak myśleć, jaki zawód wykonywać, co jest dla ciebie dobre, co cię może uzdrowić? Czy to są twoje wybory? Dlaczego wierzysz innym, a nie wierzysz sobie? Czyżbyś był niewiarygodny dla samego siebie, niewarty swojej uwagi, niegodny tego, kim jesteś? Czy jesteś Kimś, gdy ktoś za ciebie wybiera? A może jesteś przedmiotem w cudzych rękach? Czy ufasz im? Jeśli tak, to dlaczego? Jeśli nie — to dlaczego?
Odpowiedz na te wszystkie pytania, bo wtedy będziesz wiedzieć, kto tu rządzi — kto rządzi twoim życiem: ty czy oni i dlaczego do tego dopuszczasz?
To jest chwila na refleksję: kim jesteś? Pionkiem w rękach innych ludzi, czy decydentem swego życia?
Zadawaj sobie kilka razy to samo pytanie. Bądź w tym i zapisuj, co pojawia się w trakcie.
Gdy to zrobisz, możesz czytać dalej. Uczysz się o sobie. Nikt nie może tego zrobić za ciebie, tylko ty sam. Inaczej, gdy tego nie dokonasz, będziesz kimś innym, a nie sobą i do tego niewiarygodny. Musisz przywrócić swoją wiarygodność przede wszystkim sobie. Zrób to teraz, a potem podążaj dalej i głębiej. To dopiero początek nauki: pierwsze kilka liter alfabetu w Szkole Życia. Musisz się ich nauczyć, aby czytać z życia, czytać życie, podejmować właściwe decyzje, zgodne z tobą, twoją drogą życia.
Ćwiczenie: Dokonywanie wyborów
Przypomnij sobie jakieś ważne zadanie, np. sprawozdanie, które jest jeszcze przed tobą. Pomyśl o liczbie informacji, które musisz zgromadzić, aby je napisać.
Pomyśl teraz o odległych skutkach, jeśli to wykonasz, co otrzymasz, na przykład o wycieczce, o której marzysz i osobie, którą spotkasz, ponieważ właśnie dzisiaj pokonasz tę trudność i zmobilizujesz się do zrobienia tego, co masz zrobić.
Pomyśl teraz o spotkaniu z przyjaciółmi, właśnie dzisiaj, wtedy, kiedy masz przygotować coś ważnego na jutro.
Zastanów się przez chwilę, jak dokonujesz wyboru? Czym się kierujesz? Co powoduje, że podejmujesz ostateczną decyzję?
Zapisz swoje przemyślenia. Opowiedz o tym drugiej osobie.
Zapisz swoje refleksje w dzienniku podróży.
Jak zauważyłeś, wróciliśmy do kwestii decyzji i dokonywania wyborów. Jak widzisz, te kwestie dotyczą twojego „ja” i woli, o której pisałam już wcześniej. Ale nie możesz tego uniknąć, bo wola i wybory będą do ciebie stale wracać, ponieważ dotyczą ciebie, centrum twojej istoty, źródła twojej tożsamości. Pomyśl o tym, co możesz jeszcze zrobić, aby znaleźć siebie — a więc o wyborach, wychodzących ze źródła twojej tożsamości. A tam spotkasz się także z głębokim odczuwaniem siebie i dotrzesz do intuicji.
10. Czego ci brakuje, aby żyć w pełni? Uważność jako fundament życia w „tu i teraz”
Życie każdej osoby wymaga uważności. Jest bowiem delikatne i odbywa się na wielu poziomach, które są zarówno widzialne, jak i niewidzialne. Jest to bycie w „tu i teraz”, odczuwanie chwili, jej wielu aspektów i odcieni. Uważność pozwala nam nie przeoczyć istotnych elementów tego, co wydarza się w naszym życiu odczuwanych aż do głębi naszego jestestwa.
Bycie uważnym daje nam szansę dostrzeżenia wszystkiego, co się wydarza, podobnie jak odczucie tego, co nas dotyczy, uświadomienie, że chwila jest darem uważności, okazją do uchwycenia czegoś istotnego dla nas, co nas uczy, napełnia, wzbogaca, pomagając wzrastać i daje szansę oglądać każdy etap własnego rozwoju.
Gdy żyjemy świadomie, w każdym momencie, jesteśmy uważni na to, co nas otacza, w kręgu jakich ludzi się obracamy, w czym uczestniczymy. Bycie świadomym chwili prezentuje przed nami pole możliwości, które mogą być naszym udziałem, gdy uwaga towarzyszy nam w każdym momencie.
Wielu ludzi ma przekonanie, że żyje pełnią. Rozumie pod tym słowem możliwość czerpania przyjemności z zewnętrznego świata. Ludzie ci uważają, że im bardziej korzystają z życia, tym większe czują przeświadczenie, że w życiu właśnie o to chodzi. Tymczasem żyją oni złudzeniami, opartymi na cudzych opowieściach o czerpaniu z życia uciech, przejaskrawiających narracje na temat tych przyjemności. Już sam ton tych opowiadań upewnia słuchacza w tym, że są one nieprawdziwe i niewiarygodne, oparte na myśleniu życzeniowym (wishfull thinking).
Bywa, że część z tych osób uczestniczy w warsztatach tzw. rozwoju osobistego i tam dowiaduje się o afirmacjach, które mają wypowiadać w czasie dokonanym, choć one nigdy w ich życiu nie zaistniały. Wydaje im się, że brzmią więc dla słuchacza wiarygodnie, a wręcz sensacyjnie, wzbudzając zazdrość i potrzebę naśladownictwa, gdy tymczasem są wypowiadane tonem, który brzmi akurat odwrotnie. Czasem niektórzy nabierają się na te dziwne opowieści, wpędzając się potem w kłopoty, z których trudno im się wyplątać lub serwują się ucieczką od odpowiedzialności za to, w czym, przez nieświadomość, mieli okazję uczestniczyć.
Jak napisałam wcześniej, jesteśmy jako jednostki wielowymiarowi i żyjemy w świecie wielopoziomowym. Większość tego świata jest dla nas zakryta, kryje się bowiem w sferze nieświadomości, dlatego o większości spraw, także konsekwencji własnych działań po prostu nie wiemy. Tymczasem tworzymy na niewidzialnych poziomach wzorzec energetyczny (informacyjny), chociażby swoimi życzeniowymi myślami, wspomnianymi wyżej, dlatego „tak im się staje”. Tymczasem te wymyślane życzenia bywają z reguły ze sfery mało etycznej lub szkodzą innym, dlatego otrzymując swoje życzenie spełnione, uzyskują jednocześnie w pętli zwrotnej niekoniecznie dobrą intencję, którą pod nie podłożyli.
Tak więc warto być świadomym swoim czystych intencji, gdyż inaczej, dostajemy to w zamian, czego nawet w najśmielszych oczekiwaniach wcale nie pożądaliśmy, a jedynie chcieliśmy skorzystać z uciech życia, cudzym kosztem, nie biorąc za to odpowiedzialności.
Wracając do życia w pełni, musimy zacząć sobie uświadamiać, że z racji tego, że nigdy nie zaglądamy do środka siebie, a jedynie „ślizgamy się po powierzchni”, nie rozumiemy, że mamy w sobie wielorakie możliwości, aby czerpać pełnię z każdej chwili i to takiej, jaka jest, z tym, z kim jestem, ponieważ to ja wybrałem tę osobę i muszę się zastanowić „po co?”. Musimy także wiedzieć, że nie mamy wystarczającej wiedzy o sobie i dopiero, będąc już dorosłymi czy dojrzałymi osobami, tak naprawdę jesteśmy dopiero na początku drogi, rozpoczynając szkołę życia w dorosłym już życiu. Opisywane poprzednio zmysły mają swoje odpowiedniki wewnątrz nas, a to wymaga odwrócenia oczu, uszu, węchu, smaku od tego co wywołuje doznania zewnętrzne do tego, aby poczuć je i doświadczyć wewnątrz. Z tego też powodu przywołałam kilka z ćwiczeń do rozpoczęcia praktyki, dla uczynienia z siebie mistrza siebie. Tylko bowiem tego rodzaju mistrzostwo doprowadzi ciebie do tego, że będziesz potrafił zarządzać sobą, podejmować trafne decyzje, wychodzące z siebie, a nie czyichś przekonań czy porad, które nie pasują do ciebie i twoich doświadczeń. Przede wszystkim zaś zaczniesz także rozumieć własne doświadczenia, w które wchodzisz i powody spotykania takich, a nie innych osób, wreszcie trudne związki, które mają cię czegoś nauczyć. Masz się też nauczyć żyć w czasach kryzysów, które dotykają wszystkich obecnie, i to zarówno pośrednio, jak i bezpośrednio. To są te lekcje do odrobienia w Szkole życia, a ludzie, z którymi zetknęło cię życie, są twoimi najlepszymi nauczycielami.
Z wyżej wymienionych powodów uważność jest podstawową cechą, którą masz ćwiczyć codziennie w każdej życiowej sytuacji. To ma być styl życia — bycie uważnym, ponieważ uważność pomoże ci chociażby w takich podstawowych sytuacjach, aby nie najechał na ciebie samochód i to zarówno będąc przechodniem na pasach, jak i będąc kierowcą, w trakcie jazdy.
A więc zacznij ćwiczyć uważność. Ponieważ ma ona stać się stylem życia, zachęcam cię, abyś na własny użytek stworzył parę ćwiczeń tylko dla siebie i ćwiczył je codziennie. W ten sposób, już od zaraz zaczniesz być twórcą nowej jakości życia, stając się autorem zmiany w sobie, nowej jakości siebie i życia, którym chcesz żyć dla siebie i z innymi.
Ćwiczenie
Rozejrzyj się wokół siebie. Znajdź przedmiot czy osobę, która posłuży ci jako materiał do treningu. Może to być także widok z okna i skupienie na jednej rzeczy z tego obrazu. Najpierw rzuć tylko na nią okiem. Zauważ co widzisz i zapisz to od razu. Potem wróć do tego obiektu i zacznij oglądać go „innymi oczami”. Może to być dostrzeganie kolorów, ogólnego obrazu. Znowu to zapisz.
Teraz powróć do swojego obiektu trenowania i przyglądaj się odcieniom kolorów i kształtom, których poprzednio nie zauważyłeś. Znowu to zapisz.
Jak widzisz, uczysz się coraz więcej, dostrzegasz coraz więcej. A tym razem zacznij kojarzyć osobę lub rzecz z odczuciami w twoim ciele. Znajdź wewnątrz siebie taką przestrzeń czy taki narząd, który reaguje i odczuwa. Czy to jest tylko głowa? Na początku możesz być zaskoczony moimi pytaniami, uważając je za trywialne, a może i bez sensu. Wiem co robię. Pokazuję ci coś w tobie, o czym nie wiesz, że to masz!
Dostrzeż więc, czy w ten proces oglądania jest włączona jedynie głowa i myślenie? Zauważ to i zapisz. Czy czujesz głową? Co czujesz, o ile czujesz?
A może teraz zaczniesz dostrzegać skojarzenia: zadawaj pytanie: gdzie odbieram tę osobę lub rzecz w moim ciele? Który to narząd reaguje? Przestań myśleć, zacznij czuć! Jak myślisz, to porzucasz czucie. Teraz zachęcam cię, abyś czuł! Poczuj swoje reakcje w narządach!
Nie składasz się przecież tylko z głowy?!
Zauważ co masz więcej?
Czy masz coś więcej?
Nie proponuję ci, abyś zrezygnował z tego, co jest ci najbliższe — myślenia. Ja pokazuję ci tylko coś więcej, co jest w tobie zakopane, coś więcej, czego dotąd rzadko używasz.
Zacznij być uważny na siebie. Zacznij nie tyle myśleć, ale czuć!
Bądź więcej i więcej sobą! Odkopujesz swoją czującą, żeńską część siebie, bo i tak ją masz. Masz być harmonijny. Używać w pełni siebie! Inaczej jesteś ułomny, połowiczny, mniej wartościowy, bo nie używasz pełni siebie. I za to jesteś sam odpowiedzialny!
Nikt tego za ciebie nie może zrobić!
Posiedź przez chwilę, dedykując czas na zapisanie swoich refleksji z tego doświadczenia. Im więcej dasz sobie czasu, tym lepiej dla ciebie, ponieważ odzyskujesz zagubione w sobie talenty i potencjały!
11. Edukacja do samoświadomości
W okresie ostatnich 20 lat wiele zmieniło się w świecie technologii, która stała się dostępna dla milionów ludzi. Okazało się, że młode pokolenie nie ma większego problemu z nowinkami technologicznymi. To osoby starsze mają duży opór przed korzystaniem z tych rozwiązań. Wynika to z tego, że starsze pokolenie ma w sobie wiele lęków, zaimplantowanych przez wychowanie czy środki masowego przekazu, a także system edukacyjny. Natomiast młode pokolenie jest bardziej „impregnowane” od nich, gdyż rodzi się właśnie w czasach, w których te urządzenia się pojawiły. Młodzi ludzie traktują je jako swoją codzienność, chleb powszedni, kolejne zabawki czy gadżety. Niestety nie mają lęków związanych z niebezpieczeństwami, które towarzyszą nowym technologiom. Odkryta przez młodych ludzi wielorakość zastosowań nowoczesnych technologii ich pochłonęła.
Młodzi ludzie nie odrywają się od tabletów, smartfonów, IPadów czy klasycznych już laptopów. Dedykują im swoją uwagę, często przez wiele godzin. Te urządzenia ich uzależniają, czyniąc niewolnikami tych technologii. Młodzi ludzie godzinami pochłonięci są grami komputerowymi, często polegającymi na zabijaniu wirtualnych ptaków, zwierząt czy podobnych sobie istot.
Warto zastanowić się, podobnie jak kiedyś przy filmach grozy czy horrorach, jakie wzorce przekazują młodym ludziom te pozornie mało znaczące zabawy? Czy zostawienie ich w tym świecie agresji, nie przygotowuje ich przypadkiem do zagłady samych siebie, rodziców czy innych ludzi, znieczulając ich zmysły i odwracając uwagę od świata, który jest na zewnątrz? Może warto by to zacząć kontrolować, uruchomić wyobraźnię, gdyż każde przysposabianie do działania ma zawsze swój skutek na zasadzie: akcji i reakcji.
Tutaj warto przywołać prawa psychodynamiki, zamieszczone poniżej, które dotyczą też woli i popracować nad każdym z tych zdań-praw. Poddane refleksji przynoszą odpowiedzi na pytania: co sobie robię?, gdy nie biorę pod uwagę mechanizmów funkcjonujących w organizmie i co mogę zrobić już teraz, aby zapobiec negatywnym skutkom dla siebie i dla innych, jeśli nie zastosuję się do praw, które są ode mnie niezależne? One i tak działają, są bowiem prawami fizyki, mającymi zastosowanie do wszystkiego, co we mnie żywe.
Zamiast opisu interpretacji każdego z tych praw, które znajdziesz w innych moich książkach (zob. chociażby LIDERÓW JUTRA), zaproponuję ci je tak, jak są napisane, abyś mógł każdemu prawu dedykować chwilę czasu. Chodzi nie tylko o ich zrozumienie. Ważniejsze jest to, aby doświadczyć każdego w sobie, w trakcie medytacji. Pozwoli to zastanowić się i odczuć to, co czujesz z tego powodu, jak odbiera to twoje ciało? Potem możesz w dzienniku podróży swoimi własnymi słowami opisać, co ci przyniosła refleksja nad każdym z tych praw. Możesz odkryć nieprawdopodobne przesłania, bardzo ważne dla twojego życia.
Dedykuj temu czas, zanim zaczniesz obserwować skutki ignorancji we własnym życiu oraz w najbliższym otoczeniu.
Zostawiam miejsce na komentarze po każdym prawie. Możesz je napisać własnymi słowami, gdy wejdziesz w ten proces refleksji. Zrób tak, jak cię proszę. Nie wysilaj umysłu, aby napisać to samo innymi słowami. Poczekaj na to, co się z ciebie „wynurzy”, gdy powtórzysz je kilka razy w sobie, bez myślenia. Poczekaj, aż to samo przyjdzie!
A oto poszczególne prawa:
1. Każde wyobrażenie ma w sobie element motoru (napędu), a więc centralna idea uwalnia, daje życie oczekującemu systemowi mięśniowemu.
2. Postawy, ruch i działania mają tendencję do wywoływania odpowiadających wyobrażeń i idei, one zaś wywołują lub intensyfikują odpowiadające im emocje i odczucia.
3. Idee i wyobrażenia mają tendencję do budzenia emocji i odczuć, które z nimi korespondują.
4. Każda myśl wywołuje obraz mentalny, stwarzający warunki do zaistnienia jakiejś sytuacji czy zdarzenia.
5. Emocje i wrażenia mają tendencję do wzbudzania i intensyfikowania idei i wyobrażeń, które im odpowiadają lub są z nimi związane.
6. Potrzeby, impulsy, popędy i pożądania mają tendencję do wywoływania odpowiednich wyobrażeń, idei i emocji.
7. Powtarzanie działania intensyfikuje pobudkę do dalszego powtarzania i powoduje, że łatwiej je wykonać, aż stają się nieświadome, a więc tworzą nawyk.
8. Uwaga, zainteresowanie, afirmacje i powtarzanie, umacniają idee, wyobrażenia i psychologiczne tworzenie, na których są one skupione.
9. Idee, wyobrażenia, emocje, odczucia i dążenia oraz ich kombinacje grupują się. Tworzą kompleksy i podosobowości, które znajdują i używają środków do osiągnięcia swoich celów, czasem bez świadomości i niezależnie od nich, a nawet przeciw świadomej woli.
10. Pożądania, popędy lub dążenia oraz emocje mają tendencję i domagają się wyrażenia.
A teraz zaproszę cię do ważnego ćwiczenia, które pozwoli ci zidentyfikować siebie, kim jesteś. To jest fundament, bez którego wszystkie role, które odgrywasz w życiu tak naprawdę są tylko maską, którą zakładasz. Najważniejsze dla ciebie jest BYĆ, tym, kim chcesz być. W tym odnalezieniu siebie nie ma ani konkurencji, ani bylejakości, ani też manipulowania innymi. Jest czysta prawda. Nie możesz z tego poziomu ani działać wbrew sobie, ani w niezgodzie z innymi ludźmi, czerpiąc zyski z nich, ich kosztem. To, co odkryjesz, to prawość w sobie, człowieczeństwo, bezinteresowną miłość. Czy jesteś na to gotowy, aby odnaleźć prawdziwe „ja”? To jest pomocne do odkrycia i ćwiczenia tego, abyś zawsze o sobie pamiętał i nigdy o sobie nie zapomniał!
Ćwiczenie:
Samoidentyfikacja
To podstawowe ćwiczenie zarówno tego poradnika, jak i Psychosyntezy, jako takiej. Ćwiczenie pomoże odnaleźć swój wewnętrzny pień, jak w drzewie, swoje źródło tożsamości. Abyś BYŁ, musisz siebie odnaleźć. Powtarzaj je tak często, jak tylko jest to możliwe, abyś w każdej życiowej sytuacji, szczególnie zagrożenia czy podejmowania właściwych decyzji, mógł natychmiast scentrować siebie*. To tak jakby ustawić się do pionu, z pochylenia lub braku podłączenia od dołu do góry. Musisz być jak drzewo, wrośnięte w glebę i skierowane pniem i konarami do góry!
Usiądź wygodnie i odetchnij głębiej kilka razy. Słuchaj uważnie, jak przytaczam poszczególne afirmacje. Podążaj za nimi, obserwuj i czuj, co dzieje się w tobie w związku z nimi.
Mam ciało, ale jestem kimś więcej niż moje ciało. Moje ciało może być zdrowe albo chore, wypoczęte lub zmęczone, ale nie dotyczy to mojego „ja”, mojej głębokiej tożsamości. Cenię swoje ciało i jest mi niezbędne do doświadczania wszystkich moich doznań, aby działać w zewnętrznym świecie. Dbam o nie, aby utrzymać je w dobrym zdrowiu, ale moje ciało nie jest moim prawdziwym „ja”.
Mam też emocje, ale jestem kimś więcej niż one. Moje emocje nieustannie się zmieniają, czasem będąc ze mną w harmonii, a czasem w dysharmonii. Mogę też czuć emocjonalną huśtawkę, przechodząc od miłości do wrogości, od radości do złości, ale moja istota, moja prawdziwa natura jest niezmienna. Moje „ja” zawsze pozostaje stałe. Z tego centrum, między emocjami, mogę je więc obserwować, a więc także kierować moimi emocjami i rozumieć je bardziej. Wiem teraz, że nie są mną. Mam emocje, ale jestem kimś więcej niż one.
Mam umysł /mózg, ale jestem kimś więcej niż on. Mój umysł jest bardzo wartościowym instrumentem odkrywania siebie, wyrażania siebie, nie stanowi jednak istoty mojego istnienia. Jego zawartość zmienia się z chwili na chwilę, przyjmuje nowe idee i doświadczenia, generując stale nowe pomysły. Czasem mój umysł jest jasny, czasem jest też przyćmiony i odmawia mi posłuszeństwa, robiąc to, co chce. Nie może więc być mną, moim „ja”. Jest jedynie narzędziem zdobywania wiedzy o świecie wewnętrznym i zewnętrznym. Mam umysł, ale jestem kimś więcej niż tylko umysłem.
Kim więc jestem? Co pozostaje po zdystansowaniu się od mojego ciała, uczuć i umysłu?
Kim jestem?
Kim jestem naprawdę?
Po zdystansowaniu się od mojej fizyczności, umysłu i emocji pozostaje moja istota, centrum czystej świadomości. Jest to stały element w nieustannie zmieniającym się świecie, moje poczucie tożsamości, moje niezmienne „ja”. Jestem ośrodkiem istnienia i woli. Mam umiejętność obserwowania wszystkich moich procesów emocjonalnych, umysłowych i fizycznych. Ja jestem „ja”.
Nie pozostawiaj tego bez komentarza. Zapisz wszystko, co przyszło do ciebie w tym ćwiczeniu. Jesteś „kowalem swojego losu”, Jesteś kreatorem zmiany. Jesteś twórcą samego siebie. Jesteś sobą. Zapisz to i opisz: co to znaczy dla ciebie być sobą?
Ćwiczenie: Samoświadomość
Zaczynając od słów: Teraz jestem świadomy… zacznij wymieniać wszystko, co widzisz i słyszysz dookoła. Obserwuj, jak zmienia się twoja świadomość. Wymieniaj jedno za drugim, a potem, zatrzymując się, zacznij od nowa. Obserwuj, co się pojawia.
Gdy wymieniasz wszystko, co widzisz i słyszysz, zwróć uwagę na to, co zatrzymuje twoją świadomość. Czy zdarzają się chwile, gdy nic nie przychodzi ci do głowy?
Teraz zrób to jeszcze raz, zwracając uwagę na to, jak twoja świadomość zmienia się z zewnętrznej na wewnętrzną i odwrotnie.
Zapisz to, co ujawniło się w trakcie ćwiczenia. Brak zapisu, jest jak włożenie do banku depozytu oszczędnościowego i nie pobranie pokwitowania. W wirze życia, zapomnisz, że to „zasiałeś” i pęd życia „zmiecie to” z horyzontu lub przykryje kolejnymi warstwami cudzych informacji. Gdy zapiszesz, to już to masz i pozwolisz temu wzrastać. Zrób to już teraz! Nie pozwól temu bezcennemu doświadczeniu popaść w zapomnienie!
12. Relacje i co z tego wynika dla siebie i innych. Budowanie wzajemnego zaufania
Żyjemy w świecie informacji, docierających do nas w niesamowitym tempie. To, co było aktualne wczoraj, nie jest już dziś ważne. Podobnie jest w nauce. Powstają kolejne teorie, które dowodzą czegoś, co jest zupełnie sprzeczne z opisanymi dopiero niedawno doświadczeniami. A przecież przysłowie mówi: „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. A stąd każdy badacz ma swoje indywidualne podejście do tematu, oraz uwarunkowania do jego podejmowania. Kolejne przysłowie głosi: „apetyt rośnie w miarę jedzenia”, które można zinterpretować tak, że im głębiej badamy, tym większe zrozumienie przedmiotu lub badającego.
Wiadomo już także, że to, co nie badane — nie musi nie istnieć. Brak jest jedynie opisanych danych lub nikt nie pokusił się o podjęcie tej tematyki i jej interpretacji. Jeśli zacznie się badać, badanie czy podejście może przynieść zupełnie nowe odkrycie, a nawet zaprzeczenie tego, co dotychczas uznawano za pewnik.
W świecie złożonym z indywidualnych jednostek, żywych organizmów, a szczególnie osób żyjących wiele lat, nic nie ma pewnego, identycznego. Nie można budować ani świata, ani swoich poglądów na założonych a priori zasadach, gdyż każda życiowa sytuacja jest inna, podobnie jak człowiek. Traktowanie czegoś masowo czy uogólnianie, jest wyjątkowym uproszczeniem, co widać szczególnie w małych grupach ludzi, np. na warsztatach rozwoju osobowego. Prowadzący jest konfrontowany z kilkunastoma osobami na raz. Każda reprezentuje zupełnie odrębne doświadczenia. Jego przekaz informacyjny budzi więc u każdego uczestnika indywidualny rezonans. Ten oddźwięk dotyczy doświadczenia każdej osoby. Prowadzący ma bazować na sobie, czasie — teraz oraz zaistniałej teraz sytuacji, na tym, co się wyłania w trakcie zajęć z tego, w jakie doświadczenie wprowadza uczestników i co z tego wynika na teraz dla nich i dla niego. Właśnie wtedy ujawniają się najbardziej potrzeby, oparte na budowaniu właściwych relacji z innymi ludźmi, w kontekście swojego dobrego samopoczucia — swojego dobrostanu. Trener pozwala także na dojście do głębokiej prawdy o sobie, która odkrywa poziomy siebie i tego, że najpierw trzeba zbudować w sobie zdrowe relacje, aby potem zaufać innym ludziom, ich procesom wzrastania, nie chcąc ich na siłę zmieniać.
Czy jest więc możliwe tworzenie zdrowych relacji z innymi i zbudowanie zaufania do drugiego człowieka? Czy można uwierzyć, że ta osoba może uczyć się z doświadczeń, a naszą rolą jest tylko pokazanie, jak to robić?
Stając się liderem, potrzebujesz mieć na uwadze nieustanny, własny rozwój. Potrzebujesz także stale uświadamiać sobie swoją drogę i swój przykład, jako nauczyciela. Masz pokazywać, przez własny przykład pewne cechy czy wartości, które chcesz, aby zaistniały w ludziach, z którymi chcesz budować relacje czy wspólne przedsięwzięcia. Jako lider stajesz się więc osobą, która wierzy w siebie i pracuje nad swoją spójnością wewnętrzną. Twój przekaz, jako lidera, ma więc być w harmonii: z myślami, słowami i czynami. Dzięki temu lider pokazuje swoją autentyczność i wiarygodność. Członkowie zespołu czują bowiem intencje, które kryją się pod słowami, podobnie odbierając presję, gdy lider usiłuje coś na nich wymusić lub pominąć. To jest rezonans (lub jego brak), który dają jego słowa czy emocje, wplecione w to, co robi w trakcie warsztatów. To one mają służyć wzajemnemu uczeniu się. Tymczasem obecnie prowadzone, szumnie nazywane szkolenia polegają na „wciskaniu” cudzej wiedzy, pomijając budowanie relacji i czerpanie wiedzy od siebie, inspirując siebie.
Pracując z innymi, intencje lidera mają być czyste. On nie ma prawa zmieniać drugiego człowieka. On ma jedynie pokazać sobą, poprzez siebie, swój sens i swoją spójność. Tylko bowiem przez przykład jest on w stanie doprowadzić do sytuacji, że osoba cokolwiek w sobie zmieni. Wierząc w siebie, swój przekaz, swoje środki wyrazu, tylko wtedy emanuje z niego wiara w drugiego człowieka, jego drogę, jego autentyczność. Inaczej ją podważa, deprecjonuje to, co ten człowiek przeżył.
To, o czym piszę dotyczy głębi zaufania do drugiego człowieka, wiary w jego sprawcze moce do zmiany i jego rozwoju. Człowiek może się bowiem czegoś nauczyć tylko wtedy, gdy czyjeś zachowanie wzbudza w nim pozytywny rezonans. Jeśli potencjalny lider nie wierzy w to, co robi, jego przekaz jest nieautentyczny, nie zrozumiany i nie przyjęty. Ten przekaz ma docierać do istoty człowieczeństwa, a to dopiero jest spójne i uniwersalne z drugim człowiekiem i to wzbudza w nim rezonans do podążania za jego autentycznym przykładem oraz przekazem.
Lider nie jest raz na zawsze wyuczony. On jest w nieustannym procesie stawania się — zarówno nim, liderem, jak i człowiekiem, obcując z żywymi przykładami ludzkich doświadczeń indywidualnych osób. Nie może pomijać żadnej osoby i jej pytania o zrozumienie i sens.
Wiara w siebie, jakość swojego przekazu jest istotą istnienia człowieka i tego co robi. Ta wiara buduje wiarę w drugiego człowieka i jego potrzeby oraz chęć do zmiany.
Czy istnieją więc możliwości budowania pomostów i przęseł do wzajemnego zrozumienia?
Uruchomienie wzajemnego zaufania jest dla lidera najważniejszym zadaniem w pracy z ludźmi, a jednocześnie nieustannym wyzwaniem. Jest ono bowiem stale płynne. Będąc żywym przykładem dla innych, zwraca więc uwagę na warstwowość osobowości poszczególnych osób. Każda z nich to kolejna przeszkoda do jego informacyjnego przekazu, który musi więc ograniczyć do minimum, zapraszając do doświadczania. Całość jego działań i bycia staje się pewnego rodzaju platformą do pozyskiwania zaufania. Intelekt i sposób myślenia lidera jest tu wystawiony na próbę, gdyż w przypadku kierowania zespołem ludzi musi on przekazać pałeczkę dowodzenia sercu, intuicji, wyobraźni, podobnie jak empatycznemu słuchaniu, a to jest próba dla jego warstw osobowości i ich spójności.
Własny obraz lidera, jako osoby empatycznej, często zaczyna się chwiać w posadach, gdyż narażony jest na nieustanną konfrontację z oporem przed zmianą. Każda osoba, uczestnik zespołu, i to obydwu płci, w różnym wieku, którą chce nauczyć, jest inna i prezentuje indywidualną, kształtowaną przez życie osobowość.
Każdy bazuje na swoim życiowym doświadczeniu i swojej życiowej mądrości (w przypadku starszych), a nie przekazywanej przez niego wiedzy. Nikt nie przyjmuje niczego „na wiarę”, tylko przefiltrowuje przez swoje filtry percepcji, a to może potrwać dłuższą chwilę. To, co przekazuje lider, może zostać a priori odrzucone, gdyż życiowe doświadczenie osoby pokazało jej, że to, o czym on mówi — „nie działa” w jej życiu.
Tak więc lider nieustannie konfrontowany jest z oporem. Często wydaje mu się, że już go pokonał i zbudował zaufanie, jednak już w następnej chwili znowu staje przed trudnym do pokonania „murem”, . Zaufanie buduje się powoli i stale je traci, aby znowu je odzyskiwać w procesie powolnej zmiany, swojej wewnętrznej zmiany. Jest to jak poruszanie się po wyjątkowo „wąskich schodach” do góry, w zwolnionym tempie, pełnych niewiadomych, zaskakujących obydwie strony wydarzeń (co się pojawi, gdy…). Potencjalny lider nie może a priori przyjąć założenia, że pojedzie błyskawiczną windą, nie biorąc pod uwagę lęków każdej osoby z grupy.
Praca z zespołami ludzkimi, zarówno małymi, jak i dużymi, to nieustanna konfrontacja z ich życiowymi doświadczeniami. Tutaj nic nie dzieje się błyskawicznie. To jest powolny proces odkrywania każdej osoby i nie ma tu istniejących z góry reguł. Wszystko bowiem dzieje się „na żywo” — na żywym organizmie i nie sposób przyjąć jakiegokolwiek założenia i to zarówno dotyczącego grupy, jak i indywidualnej osoby. Jeśli lider nie zadba o każdą osobę, a prześlizgnie się „po powierzchni” lub nie usłyszy jej komunikatu, już za chwilę może tę osobę „zgubić” zupełnie. Może się też zdarzyć, że po pewnym czasie podejmie ona decyzję o odejściu z zespołu lub sabotowaniu go, poprzez „podskórne” podjudzanie pojedynczych jego uczestników.
To wszystko, o czym tutaj piszę odnosi się szczególnie do lidera, który podjął zadanie stawania się nim w perspektywie czasu i kierowania zespołem. On ma się tego nauczyć najpierw na sobie, na swojej obsadzie aktorskiej. Ma ją zrozumieć i nabrać do niej zaufania. To jest jego Szkoła Życia, która przygotowuje go do konfrontacji ze światem, w którym uczestniczy. Bez przejścia tej szkoły (a więc chociażby etapów samo-edukacji i wzrastania, zawartej w tym Przewodniku), jego usiłowania mogą zakończyć się niepowodzeniem.
Życiowe doświadczenie każdej osoby to często trudna bariera do pokonania. W większości są to tematy „tabu”, rzadko dzielone z innymi, a szczególnie obcymi. Są one często źródłem strachu, wstydu, żalu, obwiniania w wąskim lub szerokim wymiarze (osobowym lub społecznym, a to może nawet dotyczyć kwestii jej przekonań). Może się wiązać z patologią w rodzinie: przemocą, narkotykami, alkoholizmem i funkcjonowaniem osoby bez dokonywania jakiejkolwiek zmiany w swoim otoczeniu.
Lider może być także skonfrontowany z osobą w wieku swoich rodziców, która albo była już wcześniej członkiem tego zespołu, gdyż się „zasiedziała” albo znalazła się w nim od niedawna, natomiast tkwią w niej „zakamieniałe” wzorce z różnych okoliczności i dramatów, w których uczestniczyła w trakcie życia. Czasem też bywa, że pragnie ona o nich zapomnieć, odsunąć swoje problemy głębiej, schować „pod dywan” lub wprost przeciwnie ma potrzebę opowiadania o nich. Jest to wyjątkowo ważna konfrontacja dla potencjalnego lidera, w którym mogą dojść do głosu własne „rodzicielskie” bolesne, nieprzerobione wzorce lub chęć pouczania, jako odwet na rodzicu, któremu wtedy nie był w stanie się przeciwstawić. W tego rodzaju relacji i konfrontacji może się jednak zgubić ważne dla lidera pokoleniowe przesłanie, którego nie nauczył się od rodziców, a może właśnie skorzystać od tej osoby.
Jest to wyjątkowo ważna relacja młodych ze starszymi, pozwalająca przekroczyć bariery własnych „tabu”. Tego nie da się uniknąć, pracując z osobami starszymi, uważając, że sprawy nie ma. Ona wypłynie prędzej lub później. To bardzo szeroki i głęboki temat dla lidera do przemyśleń — jego życiowej drogi i rozwiązywania na bieżąco własnych problemów.
Lider musi wyrabiać w sobie cierpliwość empatię, przede wszystkim empatyczne słuchanie. Te cechy będą nieustannie konfrontowane z „nowym”, niezrozumiałym. Jego własny obraz siebie będzie także chwiał się w posadach, gdyż jego empatia i umiejętność słuchania będą wystawiane na liczne próby. Jak głęboka jest jego empatia, jak duża jest jego cierpliwość — pokazywać będzie każdy dzień. Czy wystarczy jego chęć bycia liderem czy znajomości? A może jego rolą jest po prostu „bycie obecnym”, wspomaganie procesów w sobie samym i ludziach, w celu zrozumienia swoich i ich życiowych doświadczeń? Nie można ich bowiem oddzielić od osoby. One są jej fundamentalną częścią, także częścią każdego zawodu czy powołania. Lider ma je rozumieć i sukcesywnie integrować. Zrozumiane doświadczenia i przetworzone w sobie, uczą ich sensu.
I tu leży najistotniejsza rola lidera.
Gdyby potraktować życie jako ciąg różnorodnych przeżyć, to poddając je refleksji, zaczynamy powoli rozumieć pewne procesy i wydarzenia oraz ich skutki w kategoriach naszego rozwoju czy uczenia się z lekcji życiowych. Dotyczy to szczególnie trudnych doświadczeń lub trudnych relacji z ludźmi.
Każdy człowiek reagujący zbyt emocjonalnie, może zauważyć ujemne tego skutki w ciele, takie jak chociażby przyspieszone bicie serca, podwyższone ciśnienie, przyspieszony oddech, pocenie się. Może też wywołać kłótnie w domu czy otoczeniu, albo wręcz spowodować skierowanie przeciw sobie agresji drugiej osoby czy odejście partnera z powodu własnych, nieuświadamianych wzorców zachowania.
Gdy uświadomimy sobie skutki zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne, możemy zrozumieć, że od naszych postaw, zachowania i emocjonalnych reakcji zależy harmonia w sobie lub wojna w najbliższym otoczeniu. Jesteśmy w stanie utrzymać pokój i zaprzestać konfliktów, poprzez kontrolowanie swoich reakcji. Zapobiegnie to szkodzeniu przede wszystkim sobie. Opisane skutki mają ogromny wpływ na zdrowie, co przejawia się w konsekwencji w postaci chorób.
Kontrolowanie swoich reakcji może więc przynieść rozwój, a tym samym nauczenie się czegoś z trudnych relacji i sytuacji, z jakimi konfrontuje nas życie, samemu je zresztą wybierając. Jest to część całożyciowej edukacji, która nie dotyczy tylko zawodu, czy podnoszenia kwalifikacji, ale podnoszenia jakości swojego życia czy zdrowia, podobnie jak relacji z najbliższymi, czy w pracy, a to przynosi dobrostan i wspiera w nas zdrowie.
Reasumując, w każdej chwili życia i każdej relacji możesz uczyć się, jak reagować, jak żyć w zgodzie ze sobą i innymi. Możesz uczyć się w szkole życia — poprzez świadome planowanie swoich doświadczeń i zadbanie o dobrostan własny i najbliższego otoczenia.
Ćwiczenie:
Znajdź chwilę czasu dla siebie. Pamiętaj jak to jest ważne dla ciebie — twojego zdrowia, samopoczucia, może też dla twojego małżeństwa czy partnerstwa, jeśli ci na nim zależy. Zamiast prowadzić dialog na zewnątrz z innymi, teraz zrobisz to samo ze sobą — dla siebie. Będziesz starał się zrozumieć swoje racje i racje innych.
Zamknij drzwi do pokoju, w którym jesteś, aby nikt ci teraz nie przeszkadzał. Usiądź wygodnie, połóż obok swój dziennik, długopis i kredki. Skoncentruj się na oddechu, aby uspokoić się i zrelaksować. Odetchnij głęboko kilka razy.
Wyobraź sobie, że stoisz przed drzwiami, na których jest wizytówka z nazwą relacji, którą chcesz teraz obejrzeć, czy imieniem osoby, z którą chcesz przeprowadzić rozmowę. Jest to ta rozmowa, którą hamujesz w sobie od pewnego czasu lub właśnie chciałeś wybuchnąć, ale jakoś udało ci się ją powstrzymać. Teraz ją obejrzysz, razem z tą osobą, ale w wyobraźni.
Gdy widzisz wyraźnie imię tej osoby na drzwiach lub czujesz, że ona jest w środku za nimi, otwórz je i wejdź. Zobacz ją wewnątrz. Przyjrzyj się dokładnie jak stoi, co wyraża jej postawa, jej ruchy, może gesty. Podejdź bliżej. Zacznij do niej mówić o sprawie, którą masz do niej czy z nią. Opowiedz po kolei, o co ci chodzi. Staraj się mówić dokładnie, formułować zdania zrozumiale. Mów powoli. Powiedz wszystko, co masz do powiedzenia.
Obserwuj tę osobę, gdy mówisz. Obserwuj siebie, gdy mówisz.
Teraz, gdy powiedziałeś już wszystko, będąc nadal w wyobraźni, otwórz oczy, stając się tą osobą i zacznij wypowiadać jej racje. Mów tak, jakbyś nią był. Możesz, też wyobrazić ją sobie, siedzącą na krześle, usiąść naprzeciw niej i gdy ty jesteś sobą, siedź z jednej strony, gdy stajesz się w tamtą osobą, zmień krzesło na przeciwne.
Teraz stań się znowu sobą, wróć na swoje krzesło i zacznij z tą osobą dialog. Powiedz znowu, o co ci chodzi, a potem pozwól powiedzieć jej, co ma ci do powiedzenia.
Zadawaj pytania i zobacz czy możecie dojść do jakiegoś porozumienia, czy tylko nasilacie ataki na siebie i nawarstwiacie argumenty. Zadawaj kolejne pytania. Możesz zapisywać pytania i odpowiedzi.
Gdy już przez jakiś czas prowadzicie ten dialog, możesz zaproponować swojemu rozmówcy spacer. Wyjdźcie na łąkę i zacznijcie spacerować w promieniach słońca. Poczuj słońce nad swoją głową. Zobacz czy coś się zmienia i jak, i co się zmienia. Zaobserwuj to, a potem zapisz i ewentualnie narysuj kredkami.
Pomyśl co zrozumiałeś. Zapisz, czego się nauczyłeś.
13. Instrukcja obsługi wyobraźni
Albert Einstein powiedział kiedyś, że wyobraźnia jest silniejsza od wiedzy. Warto to zastosować w codziennym życiu, aby uświadomić sobie, że wiedza jest tylko tym, co ktoś, kiedyś sformułował, a my przyjęliśmy do wierzenia, nie weryfikując tego przez własne doświadczenie. Tymczasem większość teorii weryfikuje dopiero życie i tylko ono, a więc przeżycie pozwala na ich uwiarygodnienie.