Książkę tę dedykuję mojej mamie —
Marii Różyckej, która stała się moją największą motywacją.
Dziękuję za wszystko, a najbardziej za niedowierzanie!
WPROWADZENIE
Drogi Czytelniku!
Marzysz o kupnie domu lub o ekstrawaganckich wakacjach za gotówkę? Masz dosyć kredytów i długów? Chcesz być wolnym (nie tylko finansowo) człowiekiem? Robić to, na co masz ochotę i być swoim własnym szefem? Jeśli tak to trzymasz w swoich rękach gotowy przepis na finansowy sukces.
Jest to poradnik nie tylko o tematyce giełdy walutowej, ale o zarabianiu w ogóle.
Są to wyznania oparte na moim własnym doświadczeniu w tej dziedzinie.
Z góry uprzedzam, że nie nazwę siebie profesjonalistką. Jestem raczej pasjonatką. Pasja przerodziła się w pracę. I ponieważ ja już wiem w jaki sposób zarządzać ryzykiem, postanowiłam nauczyć tego i Ciebie.
Czym ta książka różni się od pozostałych? Nie chciałam, by to była tylko sucha teoria. Dlatego przedstawię w niej nie tylko moje strategie, ale również zupełnie inne (kobiece) spojrzenie na rynki finansowe. Będą to konkrety, a nie zwykłe lanie wody.
Dzięki tej wiedzy zrozumiesz, że giełda to nic trudnego i można na niej zarobić całkiem spore pieniądze, nie wydając przy tym tysięcy na kosztowne kursy uczące tradingu.
Wszystko czego potrzebujesz to ta książka, która bądźmy szczerzy — nie jest aż tak kosztowna, ale za to treściwa. Możesz mi wierzyć lub nie, ale dzięki mojemu poradnikowi inaczej spojrzysz na trading.
Sam to oceń. Jedyne co mogę zrobić to zaprosić Cię do czytania.
ZAPRASZAM!
Krok 1. Przyznaję, że jestem Forexoholikiem!
Forexoholizm, czyli uzależnienie od Forex. Pojęcie to może mieć negatywny oddźwięk. Nic bardziej mylnego. Dla mnie ma ono pozytywne znaczenie.
Forex to obecnie nie tylko giełda walutowa, ale również metale, towary, obligacje, a nawet akcje.
Mam na imię Monika i jestem Forexoholiczką!
Forexoholik to osoba, której pasją są rynki finansowe. Wciąż obserwuje i analizuje rynek. Ciągle się dokształca i nie szuka „Świętego Graala”, bo wie, że on nie istnieje.
Forexoholik to osoba, która ma określony plan tradingowy. Jeśli popełni błąd — nie załamuje się, wyciąga z niego wnioski i brnie dalej. Porażka go motywuje, a nie zniechęca.
Forexoholik uwielbia zarabiać pieniądze, ale nie jest chciwy. Jest świadomy tego, że chciwość doprowadza człowieka do ruiny. Dlatego wie jak skutecznie zarządzać ryzykiem, by nie stracić, a pomnożyć swój kapitał.
Moja przygoda z rynkiem Forex zaczęła się kilka lat temu. Jako absolwentka studiów socjologicznych postanowiłam szukać swojego szczęścia poza granicami Polski. Jako jedna z wielu, swoje miejsce odnalazłam w UK.
Początkowo oczywiście nie było łatwo mi znaleźć „wymarzonej” pracy. Imałam się różnych zajęć typu opieka nad osobami starszymi, sprzątanie czy zmywak. Jednak te prace pozwoliły mi nie tylko opłacić rachunki, ale nauczyły pokory i trzeźwego spojrzenia na życie. Potem pojawiły się posady stricto biurowe. Ale i one po pewnym czasie zaczęły mnie nudzić.
Po kilku latach zmagań i poszukiwania sensu swojej egzystencji, doszło do mnie, że nie chcę spędzać ośmiu godzin za biurkiem od poniedziałku do piątku i czekać na weekend lub upragnione wakacje, by dotrwać do nędznej emeryturki.
Chciałam od życia czegoś więcej…
Giełda walutowa pojawiła się przypadkiem. Wszystko przez znajomą, która męczyła mnie cały rok, bym się zainteresowała tym tematem. Podeszłam do tego bardzo sceptycznie. Ona opowiadała o wykresach, pipsach, spredach. A ja zastanawiałam się o czym mówi… Nic nie rozumiałam. Na odczepnego zapewniłam ją, że o tym poczytam.
Nie spodziewałam się, że przepadnę z kretesem. Wciągnęłam się na maksa. Stało się to prawdziwym uzależnieniem, z którego o dziwo nie chciałam wyjść…
Ale za tym wszystkim stał jeszcze jeden czynnik — najważniejszy. Głównym celem okazało się spłacenie kredytu mieszkaniowego mojej mamy, która niestety zaciągnęła go w niesławnym franku szwajcarskim.
Niezwykle szybko chłonęłam wiedzę na temat Forexa. Prawie natychmiast otworzyłam rachunek demo, a trzy miesiące później wpłaciłam pierwsze pieniądze.
Jako początkujący trader miałam wzloty i upadki. Błyskawicznie straciłam swój kapitał. Próbując się odegrać, wpłacałam więcej i więcej, bo wierzyłam, że następnym razem uda się zarobić. Niestety myliłam się… Nigdy nie zapomnę tej adrenaliny, gdy otwierałam pozycję długą i zarabiałam kilkanaście pipsów, a potem nagle BOOM! I wszystko straciłam, bo trend nie wiadomo kiedy się odwrócił…
Porażka mnie nie zniechęcała. Przeciwnie. Te błędy w tradingu, które popełniałam, nauczyły mnie dużo.
Jedyną rzeczą, której dziś żałuję to, że za szybko zaczęłam grać live. Bez odpowiedniego planu, strategii i praktyki, myślałam, że zarobię tysiące…
To pierwsza myśl początkującego inwestora — zarabiać miliony.
Jest to możliwe… I jeśli założymy sobie taki cel już na samym początku, to bardzo dobrze. Ale pamiętajmy, by podejść do tego z pewną dozą realizmu. Nie oczekujmy, że już po miesiącu zarobimy swój pierwszy milion startując z kapitałem wynoszącym na przykład 1000 zł. Bo to jest nieprawdopodobne. Chociaż nie ma rzeczy niemożliwych…
ZAPAMIĘTAJ Drogi czytelniku!!! Pierwsza zasada to: BEZ WŁAŚCIWEGO PLANU NIE WCHODŹ DO GRY!!!
To bardzo ważne. I tyczy się nie tylko tradingu, ale inwestowania ogólnie.
W następnych rozdziałach pojawi się jeszcze kilka innych „złotych zasad”, które stosuję w moim tradingu. Mam nadzieję, że Ty również z nich skorzystasz.
Krok 2. Wybieram wiarygodnego brokera
Obecnie na rynku istnieje całe mnóstwo firm brokerskich. Od Ciebie zależy, czy jesteś gotów powierzyć swoje oszczędności komuś, kto będzie dla Ciebie zarabiał pieniądze, czy raczej sam zainwestujesz.
Zakładam, że wolisz drugą opcję.
Wybór odpowiedniego brokera wiąże się z kilkoma czynnikami. Po pierwsze musi być być on wiarygodny. Na początek doradziłabym Ci research. W internecie można znaleźć ranking najlepszych i cieszących się zaufaniem firm brokerskich. Jedną z nich jest Plus 500. Ja osobiście, z racji tego, że mieszkam w UK, wybrałam OANDĘ. Jest to broker, o którym dowiedziałam się czytając pierwszą w życiu książkę o tradingu: „Najtańszy kredyt mieszkaniowy” Tomasza Pawła Zalewskiego. Bardzo dobra pozycja, którą chętnie polecam nie tylko początkującym.
Autor opisuje w niej krok po kroku jak otworzyć konto oraz jedną z metod tradingu tzw. carry trade.
Niestety, ale po pewnym czasie musiałam zmienić brokera.
Wybierając brokera powinniśmy również zwrócić uwagę na ofertę, czyli wysokość prowizji i spreadów (im mniejsze tym lepiej); platformę — czy jest ona niezawodna i łatwa w obsłudze; obsługę klienta — kontakt z supportem, proces wpłat i wypłat oraz rzetelność.
Są dwie grupy kosztów związanych z posiadaniem rachunku maklerskiego: koszty stałe i zmienne. Do kosztów stałych zalicza się opłatę za otwarcie i posiadanie samego rachunku, a także dostęp do notowań w czasie rzeczywistym. Kosztami zmiennymi są koszty transakcyjne.
Jak wcześniej wspomniałam, moim brokerem była Oanda, o której wiem prawie wszystko. Byłam z nimi przez kilka lat.
Mają dość niski spread nie tylko na głównych parach walutowych, ale i na złocie.
Dla mnie ma to bardzo duże znaczenie, ponieważ większość moich transakcji bazuję głównie na towarach. W następnych rozdziałach wytłumaczę Ci dlaczego.
Podoba mi się ich platforma. Przejrzyste wykresy i ogromny wybór wskaźników, pozwala na swobodne poruszanie się po świecie nie tylko analizy technicznej, ale i fundamentalnej. W ustawieniach możesz zaznaczyć sobie opcję „EVENT NEWS”, która pokazuje Ci na wykresie ważne wydarzenia ekonomiczne. To bardzo ułatwia sprawę, jeśli Twój handel opiera się przede wszystkim na informacjach z rynku.
Posiadają wersję demo, dzięki której będziesz w stanie stawiać pierwsze kroki jako początkujący trader. Oanda ma również platformę MT4 zsynchronizowaną z Twoim kontem. Rzadko z niej korzystam (prawie w ogóle), ale jest przydatna do zautomatyzowanego tradingu.
Aktualnie korzystam z brokera XM, który jakiś czas temu zmienił nazwę na trading.com.
Transakcje zawieram poprzez aplikację mobilną, ponieważ jest dla mnie bardziej przejrzysta.
Wszelkich informacji na temat brokera najlepiej poszukać w sieci. Poczytać rekomendacje innych traderów i wybrać takiego, z którego będziemy zadowoleni.
Krok 3. Praktyka czyni mistrza
Zapamiętaj!!! Dopóki nie zdobędziesz wystarczającej wiedzy o Forex, nie inwestuj prawdziwych pieniędzy!
Zacznij od konta demo. Większość ludzi jest jednak tak zniecierpliwiona i skuszona szybkim zarobkiem, że bez żadnego namysłu od razu skaczą na głęboką wodę i… toną.
Opowiem Ci moje początki i zrozumiesz, dlaczego to jest takie ważne, aby najpierw nauczyć się pływać, zanim zaczniesz nurkować.
Wszystko zaczęło się od kredytu mieszkaniowego we frankach. Bardzo chciałam pomóc mojej mamie. Nie było mnie stać, by go spłacić. Moja poprzednia praca nie za bardzo mi na to pozwalała. Koszty w UK wbrew pozorom są dość duże. Zaczęłam szukać sposobu na dorobienie kilku funtów. Zainteresował mnie temat wolności finansowej i pasywnego dochodu. Dlatego zaczęłam czytać książki Roberta Kiyosakiego z cyklu „Bogaty ojciec”. I wtedy znajoma powiedziała mi o Forex. Szczerze to nie miałam zielonego pojęcia co to takiego. Finanse nie były moją domeną. Pomimo, iż ukończyłam liceum ekonomiczne o kierunku rachunkowość i finanse. Szybko doszło do mnie, że nie chcę być księgową. Jestem humanistką. Od zawsze chciałam pomagać innym. Marzyły mi się studia psychologiczne i zawód psychoterapeuty. Zostałam magistrem socjologii i doradcą psychospołecznym. I na tym zakończyła się moja kariera wyuczonego zawodu.
Długo nie mogłam odnaleźć swojego miejsca w świecie… Był czas, kiedy moje poczucie wartości dotknęło dna. Podziwiałam innych, że robią w życiu to, co kochają. A ja łapałam każdą posadę, tylko po to żeby opłacić rachunki i przeżyć z miesiąca na miesiąc. Byłam sfrustrowana, bo nie posiadałam żadnego celu…
Dokąd zmierzam? Czy moje życie zawsze będzie takie żałosne? Te pytania i wiele innych kłębiło się w mojej głowie…
Aż nadszedł dzień, w którym powiedziałam sobie dość! Postanowiłam wziąć życie we własne ręce i przestać się użalać.
Przestałam słuchać innych i skupiłam się na sobie. Zawsze czułam presję cudzych opinii. Powinnaś to, czy tamto. STOP! Nikt mi nie będzie mówił jak mam żyć!
Mam dosyć pracy dla innych. Chcę być swoim własnym szefem i pracować, kiedy mam na to ochotę, a nie dlatego, że muszę. I właśnie Forex mi to umożliwił.
Buszowałam po internecie i przeczytałam mnóstwo książek na temat giełdy. Otworzyłam rachunek demo i zaczęłam testować strategie. Zarówno te zaczerpnięte online, jak i moje własne. Kupiłam nawet robota, który miał mi pomóc w generowaniu zysków, gdy nie miałam czasu sprawdzać wykresów. Pewna siebie (z poczuciem, że wiem już wszystko) zainwestowałam swoje pierwsze 50 funtów już po dwóch miesiącach. I to był mój błąd. Bo w mgnieniu oka wszystko straciłam.
O jakie wielkie było moje zdziwienie. Jak to? Przecież na demo wszystko szło dobrze. Tam zarabiałam, a tu tracę. To niemożliwe! Spróbuję jeszcze raz. Tym razem musi się udać. Więc wpłacałam kolejne pieniądze i efekt był zupełnie taki sam. Traciłam i traciłam… Z kilku funtów zrobiło się kilka tysięcy strat. Już miałam się poddać, gdy w ręce wpadł mi artykuł o psychologii inwestowania. Wcześniej jakoś mnie to nie zainteresowało. Nawet myślałam, że to totalna bzdura. Wiem, wiem… Zapewne jesteś zdziwiony — chciała być psycholożką, a ten temat ją nie zaciekawił?! Byłam pewna, że to jakiś trik marketingowy. Co wspólnego ma psychologia z finansami? DUŻO! BARDZO DUŻO!!! Inwestowanie opiera się głównie na emocjach. Dobre, czy złe mogą bardzo namieszać w tradingowym świecie. Grając demo, potrafiłam je wyłączyć, bo nie były to realne pieniądze. Ale zarządzanie prawdziwym kapitałem, to już wyższa szkoła jazdy. Poczucie strachu, kiedy tracisz i euforii, kiedy zyskasz może sprawić, że zaczniesz podejmować niewłaściwe decyzje. Które niestety kosztować Cię będą więcej niż tylko kilkanaście funtów. Ponieważ nie tylko wyzerujesz swoje konto, ale możesz to przepłacić nawet własnym zdrowiem.
Forex Trader jest zawodem bardzo wymagającym. Ważna jest nie tylko wiedza (bo można posiadać jej dużo i nie gwarantuje Ci to samych zysków), ale i konsekwencja oraz opanowanie. Musisz definitywnie odciąć się od wszelkich uczuć. Nie ważne czy są to wątpliwości podsycone strachem, czy radość z z pomyślnej transakcji.
W tradingu rządzi wielkie „D” jak DYSCYPLINA. Nie można tego traktować jako zabawy lub hobby. Chyba, że chcesz wtopić trochę kasy. Niektórzy postrzegają to, jako formę hazardu. Mylne stwierdzenie. Inwestowanie to biznes. I należy podejść do tego bardzo poważnie, jeśli chcesz zostać skutecznym traderem.
Dla mnie jest to biznes. Już jakiś czas temu zdecydowałam, że chcę być traderką. To jest mój zawód i poświęcam temu całą swoją uwagę. Nie mam nad sobą szefa i sztywno ustalonych godzin pracy (z czego jestem zadowolona). Nie znaczy to jednak, że robię co chcę. Mój trading nie jest chaotyczny ani intuicyjny. Mam określony plan i ściśle go przestrzegam.
Jak wygląda mój dzień?
07:00—08:00 — „zwlekam się” z łóżka, ćwiczę poranną jogę i medytuję przez około 10 minut;