E-book
29.4
drukowana A5
31.71
Wszystko co chciałabym Ci powiedzieć, gdybyś chciał posłuchać

Bezpłatny fragment - Wszystko co chciałabym Ci powiedzieć, gdybyś chciał posłuchać


5
Objętość:
74 str.
ISBN:
978-83-8221-484-0
E-book
za 29.4
drukowana A5
za 31.71

Dla tych, którzy nadal czekają



„bliscy boją się być blisko żeby nie być dalej

niektórzy umierają — to znaczy już wiedzą

miłości się nie szuka jest albo jej nie ma

nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek

są i tacy co się na zawsze kochają

i dopiero dlatego nie mogą być razem

jak bażanty co nigdy nie chodzą parami”

— Ks. Jan Twardowski



17.04.2017

Nie planowałam Cię. Byłeś jak szczęście, które schowało się za rogiem. Przekroczyłam Twój próg niechcący.

Byłeś mi niechcianym szczęściem. Nadzieją, pochodnią, uśmiechem. I teraz kiedy mnie taką rozpaloną na Ciebie zostawiasz — nie wiem co począć. Jak wytłumaczyć ludziom dlaczego tak świecę pomimo bólu. Co mam im powiedzieć, kiedy odsunie mi się rękaw niepostrzeżenie. Nie mam przecież kota, na którego mogłabym te rany zrzucić.


Mówisz: Odpocznijmy od siebie. Wybacz, ale moje serce to nie drzwi by był w nich ciągły przeciąg. Zamknij je jeśli chcesz, tylko potem już nie wracaj. Jeśli po Tobie ma zostać ból to chcę go dobrze zapamiętać. Chcę pamiętać ostatnią emocję, którą po sobie zostawiłeś. Bo tylko ona była nieplanowana, więc szczera.

Myślałam, że będziesz. Ty, który wiesz jak trudno pogodzić się z życiem. Ty, który sam przez to przeszedłeś. Wystarczył Twój wzrok, a czułam się spokojniejsza. Czułam, że z Tobą u boku dam radę. Twoje milczenie pozwalało mi na ból, który tak trudno było okazać samej sobie. Twoje współczucie pomagało uspokoić nerwy. Przytulałam się do Twoich ramion i koiłam swoje lęki. I chciałam wierzyć, że zasługuje na taką czułość od Ciebie jak Twoje psy.

A potem wracałam do rzeczywistości. Robiło się nagle szaro. Smutno. Zimno.

Szczerość pukała do mojego zdrowego rozsądku, prosiła o wysłuchanie. Wiele razy spychałam ją na bok, zrzucałam z chodnika. Zawsze jednak znalazła sposób i przypominała mi o swojej wartości.

Przyszedł zatem czas, by wziąć ją za rękę. Spotkaliśmy się i opowiedziała Ci wszystko. Nie wierzyłam, że zostaniesz. Ludzie zawsze ode mnie odchodzą, bo zawsze wybierają siebie. Lubię to. Nie mam przynajmniej złudzeń, że coś znaczę. Wolę nie znaczyć nic dla Ciebie niż znaczyć tylko powierzchownie.


Chciałabym byś zrozumiał jedną rzecz: ja na Ciebie czekałam. Pomiędzy jednymi a drugimi miłościami byłeś jak niedokończona książka. Dużo tych książek miałam na półce, ale zazwyczaj zaglądałam do nich tylko z sentymentu. Ciebie byłam zbyt ciekawa. Zaintrygowana tym co mogłoby być gdybyśmy tylko się o to postarali?

I przyszła szansa na odpowiedź w najmniej spodziewanym momencie.

Zawsze przychodzisz w nieodpowiednim momencie

— powiedziałbyś.

My jesteśmy nieodpowiedni, nie moment

— odpowiedziałabym.


Chciałabym uwierzyć, że szybko mi przejdziesz. Tak jak zjawiłeś się nagle tak i smutek po Tobie powinien odejść szybko. Cierpienia jednak nie są adekwatne do ilości spotkań. Boli bardziej, kiedy rzadziej kogoś spotykasz. Myślimy wtedy ile straciliśmy pięknych chwil.. i zatyka to nam serce.


Tak bardzo tęsknię za Tobą. Oglądam się za każdym granatowym autem. Nie kojarzę marek tylko kolory, a że kolory i słabo rozpoznaję to i za czarnym kolorem się rozglądam. Wyobrażam sobie, że mnie obserwujesz, że ciągle przy mnie jesteś — w każdym moim czynie jest skrawek ciebie. Czy umiesz pojąć to uczucie?


Nagle dopada mnie jednak teraźniejszość — jak zła starucha w bajce podaje mi zatrute jabłko. Na dno żołądka spada ciężki kamień, oplata mnie ból tak mocny, że jedyne na co mnie wtedy stać to przytulić się do siebie. Tulę więc, zwijam się w kłębek i przeczekuje. Pozwalam się sobie rozpaść, ból jest nie do wytrzymania. I kiedy myślę już, by dotknąć ostrza noża to jest… przychodzi to niespodziewane ukojenie. Mija burza we mnie, mija fala rozpaczy. Kłuje pod sercem dalej, ale wraca mi normalny oddech, kołdra ociepla ciało.

Przeżyłam — myślę i za każdym razem się dziwię.

Musimy od siebie odpocząć konsekwentnie i na długo. I to zrobimy.

Zawsze o swoich decyzjach piszesz jakby były i moje. To mnie zadziwia. Przecież nie chciałam się żegnać, nie chciałam byś odchodził. Chciałam by nasze burze, choć trudne do ujarzmienia — przytuliły się nawzajem. Dałeś sobie jednak prawo ocenić sytuację i pokierować nią.

Dlaczego?



18.04.2017

Najgorsze są noce. Wiesz, mówię wtedy do Ciebie głośniej.  I nie można mnie uciszyć, bo to jestem ja — cała zalękniona, niepewna i czekająca.

Zawsze w moim życiu zostawiasz sobie furtkę, nawet nie wiesz jak to boli.

Sprawdzanie czy nie napisałeś staje się moim nawykiem. A minął dopiero pierwszy dzień.


Kim będę za dni dziesięć? Czy poznam się jeszcze w lustrze? Czy moje dłonie będą pamiętały, że nie są tylko od sprawdzania tętna? Wkrótce się okaże. Dla Ciebie „długo” liczone jest w miesiącach. Dałeś mi wyrok w zawieszeniu.


W zawieszeniu mam życie, telefon i serce.

To tak jakbym kwiatem była i rozwinęła się do połowy. Powiedziałeś poczekaj, przyniosę Ci lepsze słońce zapominając, że tylko przy Tobie chce się rosnąć. Wrócisz za jakiś czas, przekonany o swojej racji braku obecności, a ze mnie żaden płatek nie zostanie, który czekał na Ciebie. Mam nadzieję..


Nie chcę czekać na Ciebie. Nie chcę być kolejną osobą, która swoje uwielbienie do innej osoby zaznacza w ten sposób. Nie skazywałbyś mnie na samotność, gdyby Ci na mnie zależało. Gdybym była Ci bliska to pokazałbyś to, a nie kazał na uczucia czekać.


Wiem to, w głębi duszy wiem to wszystko. Jestem mądrą kobietą. Jednak przy Twoich spojrzeniach po prostu głupiałam. I łudziłam się ogromnie, że to ma sens. A potem wracałam do domu i sama się z siebie śmiałam. Jak mogłam w ogóle o tym marzyć?


Dopiero teraz pokazujesz swoje uczucia do mnie. A raczej ich brak.


Śniłam dzisiaj o Tobie i Twoich psach. Gdy wstałam pozazdrościłam im tego, że są przy Tobie. Dostają moją czułość, której nie umiałeś mi okazać.

Jakie to musi być szczęście, być Twoim psem.

Pięć lat zastanawiałam się co by było gdyby. Byliśmy tak blisko odgadnięcia zagadki. Jednak czas dla nas nie jest łaskawy, przecina nasze drogi w złych momentach naszego życia. Tak myślę, a potem przytomnieję.

Nie ma złych momentów. To my jesteśmy po prostu zbyt strachliwi, by pójść za porywem serca. Boisz się bólu. Ja boję się szczęścia, życia poza schemat. Zostawiamy się więc przekonani o rozsądku za którym trzeba iść. A los się z nas śmieje.

20.04.2017

Poczułam się przez chwilę szczęśliwa, więc nie pisałam do Ciebie. Jednak gdzieś tam w myślach byłeś przy mnie. Czekałam na wiadomość. Nie doczekałam się.

Tak bardzo zawodzi mnie Twój upór, tak bardzo rozczarowuje konsekwencja. Od kiedy rozum kieruje Twoim życiem? Wiem, że to zdrowsze — zdrowsi ludzie próbują mnie do tego przekonać. Nie masz jednak wrażenia, że coś Ci umyka, kiedy taką decyzją zabijasz emocje? Ja wiem — jesteś zmęczony. Ja też, przyznałabym gdybyś spytał.


Jednak to nie nasze wzajemne oczekiwania nas zmęczyły, ale brak okazywania sobie czułości, która wyrywała się na świat. Nie wiem jak Ty, ale ja swoją trzymałam na smyczy ostatkiem sił. Czasem, aż ciężko było mi oddychać, bo serce chciało do Ciebie przylgnąć. A piło z Tobą tylko herbatę.

Po spotkaniach czułam się nami taka rozczarowana. Tyle pięknych słów wymienialiśmy w smsach, a w codzienności skrępowanie i brak taktu zabijało tę namiętność. Kurczowo trzymaliśmy się sztywnych ram zachowania, by sobie niczego potem nie zarzucić. Czy za jakiś czas nie będziesz tego żałował? Ja żałuję już teraz. Męczy mnie świadomość, że mieliśmy drugą szansę, ale nie wykorzystaliśmy jej.

Przestraszyliśmy się. Próbowaliśmy nawzajem siebie zniechęcić oszukując i grając w jakieś gierki. A przecież można było po ludzku powiedzieć na głos Szaleję za Tobą. I pozwolić temu płynąć… Po prostu.


Co jakiś czas wspominając jakieś spotkanie zastanawiam się Jak smakują Twoje usta? Czy są słodkie jak moja ulubiona czekolada czy wilgotne i delikatne jak wiosenny deszcz?


Czasem takie myśli nie dają mi spokoju. Mam ochotę wtedy napisać do Ciebie i prosić byś wrócił. Chciałabym być dumna i wyniosła, unieść się gniewem. Zapomnieć o Tobie. Skasować wspomnienia. Jednak bez Ciebie jestem krucha i okazywanie siły przychodzi mi z trudem.

W sumie nawet nie widzę sensu w udawaniu silnej, bo przestałam chcieć nią być.


Przyodziałam już w życiu tyle masek, że czasami pod ich warstwami zapominałam kim tak naprawdę jestem.

Przy Tobie na nowo to odkryłam i chciałam się od tego uwolnić. Nie zdążyłam nawet zachłysnąć się sobą, kiedy zostawiłeś mnie samą.

I znów przyglądam się światu cudzymi oczami.

Mam chwile, kiedy dopada mnie tęsknota za Tobą tak wielka, że włącza mi się proszenie. Patrzę wtedy najczęściej na Twoje imię w swojej komórce i proszę. I żebrzę o Ciebie. I mówię do Ciebie choć wiem, że nie słyszysz.


Nie katuj mnie już proszę

Nie katuj mnie

Nie katuj mnie już

Nie dobijaj

Miej serce

Proszę

Nie katuj mnie

Choć wychodzę z tej tęsknoty tak nieoczekiwanie jak w nią wchodzę, ciężko oddycha się długo jeszcze po niej.


Chcę żebyś wrócił. I byś mnie dotknął. Chcę by zasklepiła się przepaść pomiędzy nami. Chcę dowiedzieć się co mogłoby się stać gdybyśmy zostali sami.

Bez psów, lęków i wymówek. Stereotypów o wariatach i udanych związkach. Bez oczekiwań i przymusów.

Bez kieszeni, do których moglibyśmy schować roztrzęsione dłonie. I bez herbaty, w której tak umiejętnie topimy słowa.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 29.4
drukowana A5
za 31.71