**Do Czytelnika
Wybacz mi Czytelniku śmiałość,
że czas Twój zabieram bezcenny.
Bo czy to wiersz?
Czy tylko myśli zanurzone w chaosie,
które tak niecierpliwe,
że same szukają słów?
Wiersz?
Czy mrzonki, że piękno można ogarnąć
i powstrzymać na chwilę?
Marzenia mgliste, proste i tak nierzeczywiste,
że ramy poezji rozpadną się pod ich ciężarem?
Wybacz, wszak jeśli jesteś prawdą-
przed Twoją myślą głowę chylę,
by ją na Twoim złożyć ramieniu.
05/02/2006
Na wieczną pamiątkę
Przez życie się przesnuł jak mały cień,
wspomnień nie liczył, czasu nie mierzył.
Sercem rozjaśniał pochmurny dzień
i sercem w ludzi wierzył.
Pusto, tak pusto wokół!
Gdzie chłód małego cienia?
Choć ciało ogarnięte w mroku-
duszę „ocalę od zapomnienia”.
12/01/2006
Szukając ukojenia
Smutek okrutny myśli moje kala.
Serce rozrywa i woła mnie z dala.
Idę na oślep, kroków nie liczę.
Ustami milczę- duszą w pustkę krzyczę.
Czas przywołuję- on ukoi rany,
Chodź dzisiaj puste- on wypełni ściany.
Z każdego kąta wspomnienie przywoła,
A dobra myśl- smutek zgasić zdoła.
Po wielu latach znów spojrzę za siebie,
znów spojrzę w przeszłość i znów ujrzę Ciebie.
Będziesz stał za mną z tysiącem róż
Boś był mi za życia niczym Anioł Stróż.
13/01/2006
Sam wśród tysięcy…
Szedłeś cichutko życia szlakiem
A śladów Twoich nikt nie szukał.
W gęstwinie lasu sprzyjałeś z ptakiem
I tylko deszcz w okno Twe pukał.
Cichutko z twarzy ocierałeś łzę
By nie usłyszał nikt w świecie.
A gdy Bóg z drogi wezwał Cię
Odszedłeś cichutko- w sekrecie.
I sam przeszedłeś domu Ojca próg,
nikt nie zawołał z oddali.
Dziś szukać będą śladów Twoich stóp.
Tchórze!
Bo nie zawołali.
13/01/2006
Zobaczyć
Słuchać i słyszeć
Patrzeć i widzieć
Za co bezdusznym przywilej ten dany
jeśli słuchając usłyszeć nie umieją
A patrząc ślepną widząc cudze rany?
O ludzka ułomności!
O żywocie ślepca!
Czy darmo słońce ogrzewa ci skronie?
Czy darmo dziecko podaje ci dłonie?
Jeśli'ś litości nie zaznał w tłumie-
patrzeć i widzieć
słuchać i słyszeć
Nie umiesz!
13/01/2006
Przeznaczenie
Zatrzymał się na chwilę
pomyślał i wspomniał.
Spojrzał na znicz,
odszedł, zapomniał.
Tak przemijamy,
tak żegnamy czas,
który ucieka
choć nie ma w nim nas.
15/01/2006
Jak lawa
W mroku milczeniem magma spowita
drży w piersi ludzkiej zamknięta.
Ratunku nie wzywa, o nic nie pyta
własnym swym lękiem przejęta.
Gorączka rośnie i pali ciało,
żadna jej łza nie ostudzi,
dopóki żarem i popiołami,
lawą nie spadnie na ludzi.
W swoim wyborze błąkać się będzie
wśród marnych mas i gawiedzi,
a gdy już popiół rozsypie wszędzie
pierś godną z żarem odwiedzi.
Ludzkie uczucia błądzą po świecie,
a ludzie ich nie zobaczą,
więc jeśli kiedyś popiół znajdziecie
to czyjeś serca- one tak płaczą.
15/01/2006
Była noc
Widziałam wczoraj w nocy spadającą gwiazdę
widziałam
jasny blask księżyca
widziałam
człowieka, szedł ulicą- była noc, pewnie z pracy
widziałam
przejechał samochód powoli, było ślisko
tak, widziałam
bezdomny pies szukał schronienia, jest zima
widziałam
spadł Ikar i mój przyjaciel szedł do nieba
była noc
zasnęłam…
Bajka dla dorosłych
Za siedmioma morzami, za siedmioma górami…
Jakże często w dzieciństwie słyszeliśmy te słowa.
Tam czarownik, smoki, król i królowa
świat fantazji odkrywali przed nami.
Dziś dorośli, poważni i smutni jesteśmy.
Dzisiaj bajek nikt nam nie czyta,
tylko czasem przeszłość za serce chwyta.
Brzmi w uszach dźwięk matczynej pieśni.
W bezgwiezdną noc nad główką dziecięcą
z wielką czułością się pochylała
swym promiennym uśmiechem koszmary odpędzała.
Jak piękną bajkę tę chwilę chronimy pamięcią.
Za siedmioma morzami, za siedmioma górami…
nasze dzieciństwo w kuli zaklęte.
Przez świat dorosłych na wieki zamknięte,
snem do nas wraca i wspomnieniami.
Los
W krótkich spodenkach biegałeś przed laty,
z błotem na rękach i guzem na czole,
z łąk pszczołom miodnym podbierałeś kwiaty,
gdy pracowały co dnia w mozole.
Nietoperzom patykiem sen z oczu kradłeś
niszcząc rytuał hołdu wisielcom.
Ileż to razy z drabiny spadłeś? —
zadając troskę rodziców sercom.
W szkole jak Parys kradłeś cudze lica
nie bacząc na podstęp Odyseusza,
dumnie wirując na życia ulicach,
sam doceniałeś czar swego geniusza.
Los choć łaskawy sprawiedliwość wymierza
jak gmach, gdzie łacińskie widnieje hasło.
Cierpliwie klepsydrą w biegu czas uderza,
by pochodni światło dla okrutnych zgasło.
I tak jesień nastaje i chłodem ogarnia
i któż ci żagiew podpali od nowa?
Twa kręta ścieżka i świata męczarnia
ze wstydu wraz z tobą w mogile się schowa.
Czas pożółkły jak rude liście
chwytaj w otwartą dłoń.
Wszak w Bogu trwa wiekuiście,
kto z pokorą pochyli skroń.
18/01/2006
Boży plan
Niebios rozkazem stworzeni, doskonali
„Niech się stanie”- Bóg rzekł,
własnym wyborem mizerni i mali,
jak w cyrku karzeł- człek.
Rzeczywistość marą zstępuje,
pusty i martwy ma wzrok.
Sumieniem okowy kuje
I śledzi każdy krok.
Błądzić i siebie odnaleźć
jak Stwórcy ziścić plan?
Samotni, mizerni i mali-
pukamy do nieba bram.
25/01/2006
W hołdzie ks. Janowi Twardowskiemu
„Spieszmy się kochać ludzi…”
Słowa Twe przez świat poniosą pokolenia,
nad głową Ci ptak gniazdo uwije,
bo wierzyłeś w miłość i sens cierpienia
i że człowiek dla człowieka żyje.
Twojej prawdy się uczę powoli,
w sercu układam jej wartości
i niech krzywda ludzka mnie boli
i niech Twojej się uczę miłości.
Ty od Boga czerpałeś siłę,
Ty dla Boga i dla ludzi żyłeś.
Bóg Ci w niebie wymościł mieszkanie,
Ludzie hołd Ci składają, księże Janie.
„Wymknąłeś się naszym oczom…”
„Życie swe Bogu pod stopy oddałeś…”
Dokąd nasze życia nadal się toczą,
pragniemy świat kochać, jak Ty kochałeś.
18/01/2006
Wierzba
Wśród chałup z czapką ze strzechy
ramiona opuszcza zmęczone
wokół niej gwar i śmiechy
przymyka oczy szarozielone.
Wszak tylko ona wciąż drży i płacze
i cierpień nie zna końca.
Ach kiedy, kiedy zobaczę
jak wierzba się pręży do słońca?
04/02/2006
Tęcza
Pazury wiatru tęczę rozszarpały
jej barwne skrawki wędrują po świecie,
który szarością osnuty cały
jest jak samotne, bezbronne dziecię.
Sądzić, że świat jest pusty
to wielki, ludzki błąd-
maleńkie duszki tęczy
dotrą w każdy kąt.
04/02/2006
Płyną
Po szmaragdowym niebie leniwie płyną obłoki.
Lśni złote słońce- oświetla im drogę.