E-book
7.88
drukowana A5
22.85
drukowana A5
Kolorowa
45.53
Wnętrza, których nie widać

Bezpłatny fragment - Wnętrza, których nie widać


Objętość:
67 str.
ISBN:
978-83-8414-666-8
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 22.85
drukowana A5
Kolorowa
za 45.53

Wstęp

Czasem to, co najważniejsze, nie ma dźwięku. Nie krzyczy, nie domaga się uwagi. Jest ukryte — w spojrzeniach, w ciszy po trudnym dniu, w pytaniach, na które nie umiemy mężczyznami, którzy nie wstydzą się czuć.

znaleźć odpowiedzi. Ta książka nie daje gotowych recept. Ale daje historie.


Historie chłopców i mężczyzn — młodych, starszych, zagubionych, odważnych i bardzo ludzkich. Ich emocje nie są słabością — są drogą. Ich milczenie nie jest pustką — jest wołaniem. Ich pytania są tym, czego często nie zdążyliśmy zadać w dzieciństwie.


Każdy rozdział to scena z życia — zwyczajna, a jednocześnie pełna ukrytego ciężaru. Łączy je jedno: prawda. Bo prawda nie zawsze boli. Czasem ratuje.


Nie piszemy tu o bohaterach. Pisaliśmy o Tobie. I o nas wszystkich — gdy byliśmy chłopcami. I gdy próbujemy być

Rozdział 1: Ryby nie zawsze biorą

Miejsce: jezioro wczesnym rankiem, letni poranek

Bohaterowie: O (8 lat) i tata

Słońce dopiero zaczynało wylewać złoto po tafli wody, a O już siedział na kocu, z nogami zwisającymi z pomostu. W rękach ściskał wędkę, a w brzuchu miał ten nieprzyjemny ścisk — ten sam, co wczoraj w szkole.

— Tato, a jak myślisz, ryby czują smutek? — zapytał nagle, zerkając ukradkiem na ojca.

— Ryby? — tata się uśmiechnął. — Myślę, że czują zagrożenie. A może niepokój. Ale smutek… to już bardziej nasza specjalność.

— Bo wiesz… ja czasem płaczę, jak nikt nic mi nie robi — dodał O po chwili.

— I to bardzo dobrze — odparł ojciec. — Bo to znaczy, że coś w tobie wie, że trzeba coś wypuścić.

— Ale chłopaki w klasie mówią, że płaczą tylko „cioty”.

Tata westchnął. Położył rękę na ramieniu O.

— Synku, ludzie czasem mówią rzeczy, bo się boją. Czułość ich przeraża. Bo nie każdy ma odwagę powiedzieć: „jest mi smutno”. Ty ją masz.

Na wodzie nawet spławik się nie poruszył. O oparł głowę o ramię taty.

— Tato?

— Tak?

— Wolę być odważny z łzami niż twardy jak kamień.

Ojciec się nie odezwał. Ale ścisnął jego rękę tak, jakby właśnie złapali największą rybę życia.

Rozdział 2: Ognisko i słowa, które parzą

Miejsce: las, biwak drużyny harcerskiej

Bohaterowie: W (15 lat), K (18 lat) — jego starszy brat

Ogień trzaskał cicho, rozświetlając leśną polanę. Wokół ogniska chłopcy śmiali się, opowiadali żarty, ktoś nawet wyjął gitarę. W siedział z boku, skulony w bluzie, udając, że dłubie patykiem w ziemi.

Nikt nie zauważył, że nic nie mówił. Nikt nie pytał, czemu siedzi sam. Tylko K, jego starszy brat, zbliżył się i usiadł obok, również w milczeniu.

Po kilku minutach odezwał się cicho:

— Co tam, młody?

— Nic.

— „Nic” to zazwyczaj coś dużego.

W wzruszył ramionami.

— Wszyscy są jacyś… bardziej. Głośniejsi. Śmieszniejsi. A ja tylko… siedzę.

K uśmiechnął się smutno.

— Też kiedyś myślałem, że jestem niewidzialny. W klasie nikt mnie nie słuchał. Więc zacząłem mówić głośniej. Ale to nie pomogło.

— To co zrobiłeś?

— Zacząłem słuchać siebie. Czego ja chcę. Nieco inni chcą ode mnie. I wiesz co? Cisza też potrafi być mocna. Nie musisz być klaunem, żeby być wartościowy.

W zerknął na ognisko. Jego oczy lekko się zaszkliły.

— A jeśli tak już zostanie? Że nikt mnie nie zauważy?

K spojrzał mu prosto w oczy.

— Wtedy sam siebie zauważ. To trudniejsze, ale najpewniejsze.

Tego wieczoru W nie rozkręcił imprezy. Nie rzucił żartu, który rozwaliłby ekipę ze śmiechu. Ale kiedy wszyscy zasnęli w namiotach, usiadł jeszcze raz przy ognisku. I pierwszy raz pomyślał, że może nie musi być inny niż jest.

Rozdział 3

Miejsce: kuchnia i pokój dziecka w sobotnie popołudnie

Bohaterowie: S (11 lat), jego mama i tata

S siedział przy stole i jadł płatki, choć było po południu. Słońce wpadało przez okno, tworząc złoty trójkąt na blacie. W tej ciszy nawet łyżka brzęczała głośniej niż zwykle.

W kącie leżała jego torba — jak co drugi weekend, spakowana „do taty”.

— Gotowy? — zapytała mama, wkładając klucze do torebki.

— A czy jak nie powiem nic, to znaczy, że nie jestem gotowy? — odpowiedział bez podnoszenia wzroku.

Mama zamarła na chwilę. Potem usiadła obok, nieśmiało.

— Wiem, że to trudne.

— Nie… — S podrapał się po ramieniu — trudne to było wtedy, gdy jeszcze się kłóciliście codziennie. Teraz po prostu nie rozumiem.

— Czego?

— Czy jak tata mówi, że „to nie moja wina”, to znaczy, że kogoś musi być?

Mama przez chwilę patrzyła na chłopca tak, jakby szukała odpowiedzi w jego oczach. Potem powiedziała powoli:

— Czasem ludzie się rozchodzą, bo przestają rozumieć siebie, nie dlatego, że ktoś coś zrobił. Ale to nigdy, nigdy nie ma nic wspólnego z tobą.

— Aha — odpowiedział chłopiec. — Tylko że w moim pokoju są teraz dwie szczoteczki. I dwie szafy. I dwa komplety piżam. Ale ja jestem tylko jeden.

Mama uśmiechnęła się smutno.

— Tak, jesteś jeden. Ale masz miejsce w dwóch domach. I w dwóch sercach.

— A dlaczego w szkole nie mogę powiedzieć, że mam dwa domy, bo od razu ktoś mówi: „rozwodnik”?

— Bo ludzie lubią szufladki. Łatwiej im wtedy nie myśleć. A ty nie jesteś rozwodnik. Jesteś S. Chłopak, który lubi Lego, rower i nie lubi niedziel wieczorem.

S się skrzywił.

— Bo wtedy zawsze trzeba wracać do któregoś z domów. A ja wolałbym, żeby te domy były jednym.

Nie było odpowiedzi. Mama tylko wstała i podała mu kurtkę. Gdy wychodzili, S szepnął:

— Mogę się złościć?

— Możesz. I płakać też możesz. Emocje są jak mapa — pokazują, gdzie boli. Ale nie zatrzymuj się na granicy. Idź dalej.

W samochodzie nie rozmawiali. Ale S wyjął z kieszeni kartkę. Była tam narysowana mapa dwóch domów. I strzałka między nimi. A na strzałce napis: „– łącznik”.

🔎 Refleksja końcowa (opcjonalna do wstawienia na końcu rozdziału lub jako margines):

Rozwód nie kończy dzieciństwa. Zaczyna nową wersję rodziny. Emocje dziecka — złość, smutek, wstyd, samotność — nie są problemem, tylko drogowskazem. Warto je czytać jak list, nie jak oskarżenie.

Rozdział 4: Pierwszy raz, który nie był fajny

Miejsce: szkolna wycieczka nad morze

Bohaterowie: Z (17 lat), jego kolega G (18 lat), wychowawczyni, matka

Była noc. Niby spokojna, a jednak coś w niej dudniło. Z siedział na piasku, z kurtką zarzuconą na ramiona. Gdzieś za wydmami ktoś śpiewał „sto lat”, choć nikt nie miał urodzin.

Obok usiadł G. Pachniał wódką i dezodorantem.

— I co, Z? W końcu dołączyłeś do ludzi czy dalej jesteś klasowy asceta?

— Wziąłem łyk — powiedział Z.

— Tylko łyk? Stary, to nawet nie próba, to trailer!


Z nie odpowiedział. W żołądku miał kamień. Nie po alkoholu. Po tej jednej decyzji, która miała być niczym, a okazała się… wszystkim.

Wrócili do ośrodka, chwiejąc się lekko. Na schodach stała wychowawczyni. Jej wzrok był cichy. Gorszy niż krzyk.

— Jutro dzwonię do rodziców. Chcę wiedzieć, że jesteście bezpieczni, nie żeby was karać. Ale ktoś musi o was myśleć wtedy, gdy wy przestajecie.

W samochodzie mama milczała. Dopiero przy sygnalizacji zgasło światło i powiedziała:

— Czy piłeś, bo chciałeś, czy żeby nie być innym?

Z spojrzał przez szybę.

— Nie wiem. Może jedno i drugie. Może bałem się, że jak nie wypiję, to zostanę sam.

— I co?

— I wypiłem. I czułem się jeszcze bardziej sam.

Mama skinęła głową.

— Czasem to, co ma dać odwagę, tylko ją zabiera. Alkohol nie sprawia, że jesteś silniejszy. On tylko wyłącza wstyd. Ale wstyd wraca rano, z bólem głowy i wyrzutami.

Z oparł głowę o szybę.

— Myślisz, że jestem słaby?

— Myślę, że jesteś młody. A młodość to czas prób i konsekwencji. I właśnie teraz uczysz się, kim chcesz być.

— Nie wiem, kim chcę być.

— Wiesz już, kim nie chcesz. To pierwszy krok.

Z przez kilka dni nie odzywał się do G. Zresztą G też nie szukał kontaktu. Tylko kiedyś, na przystanku, spojrzał na Z i powiedział:

— Ty chociaż miałeś wyrzuty. Ja tylko kaca. Zazdroszczę.

🔎 Refleksja końcowa (możliwa do wstawienia w ramce):

Używki nie rozwiążą problemów — one je zawieszają, jak kurtkę na wieszaku. Ale gdy ją zdejmiesz, problem nadal tam jest — czasem nawet większy. Ważne, by wiedzieć, czemu próbuję — dla siebie, czy by zniknąć?

🎣 Rozdział 5: Ryby i Wstyd

Miejsce: jezioro, świt

Bohaterowie: Orfeusz (8 lat) i tata

Orfeusz: Tato, czemu wstydzę się mówić, że się boję?

Tata: Bo wstyd to strażnik. Ale nie zawsze mówi prawdę. Czasem trzeba go ominąć i powiedzieć to, co naprawdę czujesz.

Orfeusz: Czy chłopcy mogą płakać?

Tata: Chłopcy mogą wszystko, co czyni ich ludźmi. Płacz to nie słabość. To odwaga.

🔥 Rozdział 6: Ognisko i Presja

Miejsce: zimowisko, ognisko

Bohaterowie: Hermes (14 lat) i starszy brat Apollon (17 lat)

Hermes: Czemu nie potrafię żartować tak jak inni?

Apollon: Bo nie musisz być głośny, by być zauważony. Czasem to, co mówisz w ciszy, zostaje na dłużej.

Hermes: Czuję, że muszę być kimś lepszym…

Apollon: Nie musisz. Już jesteś „kimś”. Reszta to szum.

🌊 Rozdział 7: Plaża i Rozwód

Miejsce: plaża po południu

Bohaterowie: S (11 lat), mama, tata

S: Czy to moja wina, że się rozwodzicie?

Mama: Nie. To dorośli nie potrafili dogadać się ze sobą. Ale oboje cię kochamy.

S: Czemu muszę mieszkać w dwóch domach?

Tata: Bo czasem jedno miejsce nie wystarcza na dwie dorosłe decyzje. Ale serce mamy i moje — zawsze jest jednym domem dla ciebie.

🥃 Rozdział 8: Przymus i Pierwszy Raz

Miejsce: wycieczka szkolna, noc

Bohaterowie: Achilles (17 lat), kolega Ares (18 lat)

Achilles: Czemu dałem się namówić na alkohol?

Ares: Bo myślałeś, że bez tego nie będziesz częścią grupy. Ale prawdziwa siła nie potrzebuje dowodzenia.

Achilles: Co teraz, skoro zawiodłem?

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 22.85
drukowana A5
Kolorowa
za 45.53