OSOBY:
Ubu
Ubica
Rotmistrz Bardior
Król Wacław
Królowa Rozamunda
Władysław, ich syn
Byczysław, ich syn
Bolesław, ich syn
Generał Lacsy
Stanisław Leszczyński
Jan Sobieski
Mikołaj Reński
Car Aleksy
Żyron, palotyn
Piła, palotyn
Kotys, palotyn
spiskowcy i żołnierze
lud
Michał Fiodorowicz
szlachta
urzędnicy
cienie przodków
rajcy
finansiści
pachołki fynansowe
chłopi
cała armia rosyjska
cała armia polska
straż pani Ubu
kapitan
niedźwiedź
koń fynansowy
machina do wymóżdżania
załoga
kapitan okrętu
AKT PIERWSZY
SCENA I
Ubu, Ubica.
Ubu
Grrówno!
UBICA
Och! Ładnie, mości Ubu, straszliwe z ciebie chamidło.
UBU
Iżbym cię nie zakatrupił, mościa Ubu.
UBICA
Nie mnie, Ubu, ale kogo innego trzeba by zakatrupić.
UBU
Na moją zieloną świeczkę, nie rozumiem.
UBICA
Jak to, Ubu, ty jesteś zadowolony ze swego?
UBU
Na moją zieloną świeczkę, grrówno, mościa pani, juścić, że jestem zadowolony. Jeszcze by nie: rotmistrz dragonów, oficer przyboczny króla Wacława, kawaler polskiego orderu Czerwonego Orła i były król Aragonii, czegóż chcesz więcej?
UBICA
Jak to! Ty, były król Aragonii, zadowalasz się tym, że komenderujesz na rewii setką łobuzów uzbrojonych w koziki, podczas gdy mógłbyś ustroić swoją łepetę w koronę polską po koronie Aragonii?
UBU
Ha! Moja żono, zgoła nie kapuję, o czym ty bajesz.
UBICA
Takiś głupek!!
UBU
Na moją zieloną świeczkę, król Wacław żywie; a gdyby nawet umarł, alboż nie ma kupy dzieci?
UBICA
Cóż ci broni wyrżnąć całą rodzinę i zająć jej miejsce?
UBU
Ha! Mościa Ubu, ubliżasz mi i zaraz pójdziesz do paki.
UBICA
Ech, ty nieboże, jeśli ja pójdę do paki, któż ci będzie portki cerował na zadku?
UBU
Ejże! I co jeszcze? Czy nie mam zadka takiego jak drudzy?
UBICA
Na twoim miejscu lubiłabym ten zadek posadzić na tronie. Mógłbyś napychać do woli kabzę, jadać co dzień kiszkę z kapustą i tryndać się karetą po mieście.
UBU
Gdybym był królem, kazałbym sobie zrobić wielki hełm, tak jak miałem w Aragonii. Te hycle Hiszpany ukradły mi go bezwstydnie.
UBICA
Mógłbyś też postarać się o parasol i o wielką kacabaję, któraby ci spadała na pięty.
UBU
Ha! Poddaję się pokusie. Cholera grówniana, grówno cholerzane, jeśli go kiedy zdybię w ciemnym lesie, ciężka jego godzina.
UBICA
Dobrze tak, Ubu; teraz mówisz jak mężczyzna.
UBU
Och, nie! Ja, rotmistrz dragonów, miałbym zamordować króla polskiego! Raczej umrzeć!
UBICA
na stronie
Och! Grrówno!
głośno
Więc wolisz zostać sakramenckim dziadem, gołym jak ta mysz kościelna?
UBU
Kroć kroci, na moją zieloną świeczkę, wolę zostać gołym jak chuda i zacna mysz niż bogatym jak zły i tłusty kot.
UBICA
A hełm? A parasol? A wielka kacabaja?
UBU
I co jeszcze, stara?
wychodzi, trzaskając drzwiami
UBICA
sama
Bllum, grrówno, ciężko go ruszyć, ale bllum, grrówno, zdaje mi się, żem go trochę ochwierutała. Dzięki Bogu i sobie, może za tydzień będę królową polską.
SCENA II
Pokój w domu państwa Ubu, wspaniała zastawa. Ubu, Ubica.
UBICA
Ej, coś nasi goście bardzo się spóźniają.
UBU
Tak, na moją zieloną świeczkę. Konam z głodu. Bardzo dziś jesteś brzydka, moja żono. Czy to dlatego, że mamy gości?
UBICA
wzruszając ramionami
Grrówno!
UBU
chwytając pieczone kurczę
Ha! Głodny jestem, nadkąszę tego ptaka. To kurczę, mniemam. Niezłe.
UBICA
Co czynisz, nieszczęsny? Co będą jedli nasi goście?
UBU
Starczy i dla nich. Już nie ruszę nic. Idź, żono, zajrzeć przez okno, czy goście się schodzą.
UBICA
idzie do okna
Nie widzę nikogo.
przez ten czas Ubu ściąga płat cielęciny
Aha, idzie rotmistrz Bardior i jego stronnicy. Cóż ty tam jesz, Ubu?
UBU
Nic, trochę cielęcia.
UBICA
Och! Cielę! Cielę! Cielę! On zjadł cielę! Na pomoc!
UBU
Na moją zieloną świeczkę, oczy ci wydrę.
drzwi się otwierają
SCENA III
Ubu, Ubica, rotmistrz Bardior i jego stronnicy.
UBICA
Dzień dobry, panowie, oczekiwaliśmy was z niecierpliwością. Siadajcie.
ROTMISTRZ BARDIOR
Dzień dobry pani. Ale gdzie jest ojciec Ubu?
UBU
Jestem! Jestem! Do kata, na moją zieloną świeczkę, jestem przecie dość gruby.
BARDIOR
Dzień dobry, ojcze Ubu. Siadajcie, moi ludkowie.
siadają wszyscy
UBU
Uf, jeszcze trochę, a byłbym wygniótł krzesło.
BARDIOR
Ej, mamo Ubu, co nam dacie dobrego dzisiaj?
UBICA
Oto karta.
UBU
Oho! To mnie interesuje.
UBICA
Zupa polska, boczek z rastrona, cielę, kurczę, pasztet z psa, kupry indycze, szarlotka à la russe…
UBU
No, już chyba dosyć, sądzę. Czy jest jeszcze co?
UBICA
wylicza dalej
Bomba, sałata, owoce, deser, sztukamięs, bulwy, kalafiory na grównie.
UBU
Ech, cóż ty mnie masz za cesarza Wschodu, żeby robić takie zbytki?
UBICA
Nie słuchajcie go panowie, to ramol.
UBU
Ha! Wyostrzę swoje zęby na twoich łydkach.
UBICA
Jedz raczej, Ubu. Zupa polska.
UBU
Cholera, jakie to złe!
BARDIOR
To nie jest dobre, w istocie.
UBICA
Turki jedne, czegóż wam potrzeba?
UBU
bijąc się w czoło
Och, mam myśl. Zaraz wrócę.
odchodzi
UBICA
Panowie, spróbujemy cielęcia.
BARDIOR
Bardzo dobre, skończyłem.
UBICA
Teraz do kuprów.
BARDIOR
Wyborne, przednie! Niech żyje mama Ubu!
UBU
A zaraz będziecie krzyczeć: niech żyje papa Ubu!
trzyma w ręce niewiarygodną szczotkę i ciska ją na stół
UBICA
Nieszczęsny, co ty robisz?
UBU
Skosztujcie.
niektórzy kosztują i padają otruci
UBU
Żono, przysuń mi kotlety z rastrona, iżbym nimi poczęstował.
UBICA
Oto są.
UBU
Za zdrowie wszystkich gości! Rotmistrzu Bardiorze, mam z tobą do pomówienia.
INNI
Ech! Ależ myśmy nie jedli.
UBU
Jaktoście nie jedli? Za drzwi wszyscy. Zostań, Bardior.
nikt się nie rusza
UBU
Jeszczeście tu? Na moją zieloną świeczkę, ja was zakatrupię żebrami rastrona.
zaczyna ciskać na nich
WSZYSCY
Och! Au! Na pomoc! Brońmy się! Nieszczęście! Zginąłem!
UBU
Grówno, grrówno, grówno! Za drzwi! Załatwiłem ich.
WSZYSCY
Ratuj się, kto może! Niegodziwy Ubu! Zdrajca, makrot dziadowski!
UBU
No, nareszcie poszli. Oddycham, ale bardzo źle podjadłem. Chodź, Bardior.
wychodzą z Ubicą
SCENA IV
Ubu, Ubica, rotmistrz Bardior.
UBU
No i co, rotmistrzu, jakże obiadek?
BARDIOR
Wyborny, wyborny, z wyjątkiem grówna.
UBU
Ech, grówienko nie było złe.
UBICA
Rzecz gustu.
UBU
Rotmistrzu Bardiorze, jestem skłonny zrobić cię księciem Litwy.
BARDIOR
Jak to, a ja pana miałem za golca, panie Ubu.
UBU
Za kilka dni, jeżeli zechcesz, będę panował w Polsce.
BARDIOR
Zabije pan Wacława?
UBU
Nie jest głupi, hultaj: zgadł.
BARDIOR
Jeśli chodzi o zabicie Wacława, lecę na to. Jestem jego śmiertelnym wrogiem i ręczę za swoich ludzi.
UBU
rzucając się, aby go uściskać
Och! Och! Bardzo cię kocham, Bardior.
BARDIOR
Ech! Ty śmierdzisz, ojcze Ubu. Ty się nigdy nie myjesz?
UBU
Rzadko.
UBICA
Nigdy!
UBU
Nastąpię ci na nogę.
UBICA
Grówniszcze!
UBU
Idź już, Bardiorze, załatwiłem się z tobą. Ale, na moją zieloną świeczkę, przysięgam na starą Ubicę, że cię zrobię księciem Litwy.
UBICA
Ale…
UBU
Cicho siedź, słodkie dziecię.
wychodzą
SCENA V
Ubu, Ubica, Goniec.
UBU
Czego pan sobie życzy? Wynocha stąd, nużysz mnie.
GONIEC
Panie, jest pan wezwany przed króla.
wychodzi
UBU
Och, grówno, kiecko niebieska, na moją zieloną świeczkę, odkryto mnie, zetną mnie! Och! Och!
UBICA
Co za flak! A czas nagli.
UBU
Och! Mam myśl: powiem, że to Ubica i Bardior.
UBICA
Och, ty stary łaj… Jeżeli to zrobisz…
UBU
Haha! Już lecę.
wychodzi
UBICA
goniąc za nim
Och, Ubu, och, Ubu, ja tobie dam musztardy!
wybiega
UBU
za sceną
Grówno, samaś musztarda.
SCENA VI
Pałac królewski. Król Wacław, w otoczeniu swoich oficerów, Bardior, synowie królewscy: Bolesław, Władysław i Byczysław, potem Ubu.
UBU
wchodząc
Och! Wiecie, to nie ja, to Ubica i Bardior.
KRÓL
Co tobie, ojcze Ubu?
BARDIOR
Za wiele wypił.
UBU
Tak, jestem pijany, za wiele piłem francuskiego winka.
KRÓL
Ubu, chcę nagrodzić twoje liczne zasługi jako rotmistrza dragonów; mianuję cię dziś hrabią Sandomierza.
UBU
Och, Wacławie, panie mój, nie wiem, jak panu dziękować.
KRÓL
Nie dziękuj mi, Ubu, staw się jutro rano na wielkiej rewii.
UBU
Stawię się, ale przyjm, królu, jeśli łaska, tę fujarkę.
wręcza królowi fujarkę
KRÓL
Co ty chcesz, żebym ja w moim wieku robił z fujarką? Dam ją Byczysławowi.
MŁODY BYCZYSŁAW
Ależ on całkiem głupi, ten stary Ubu!
UBU
A teraz daję nogę.
obracając się, pada
Och, au! Na pomoc! Na moją zieloną świeczkę, przerwałem sobie kiszki i pękłem sobie ontrobę.
KRÓL
podnosi go
Ojcze Ubu, czy zrobiłeś sobie co złego?
UBU
Oczywiście, i zdechnę z pewnością. Co się stanie ze starą Ubu?
KRÓL
Zajmiemy się jej losem.
UBU
Macie dużo poczciwości na zbyciu.
wychodzi
Tak, ale, królu Wacławie, i tak będziesz zakatrupiony.
SCENA VII
Dom państwa Ubu. Żyron, Piła, Kotys, Ubu, Ubica, spiskowcy i żołnierze, rotmistrz Bardior.
UBU
Och, moi przyjaciele, jest wielki czas, aby ustalić plan sprzysiężenia. Niech każdy powie swoje zdanie. Ja powiem najpierw swoje, jeżeli pozwolicie.
BARDIOR
Mów, ojcze Ubu.
UBU
Zatem, moi przyjaciele, ja jestem zdania, żeby po prostu struć króla, sypiąc mu arszeniku do śniadania. Kiedy zechce ćpać, padnie trupem i w ten sposób ja zostanę królem.
WSZYSCY
Pfe, brudas!
UBU
No co! To wam się nie podoba? No więc niech Bardior poda swoją myśl.
BARDIOR
Ja jestem zdania, żeby go zdzielić wielkim cięciem rapiera, które go przetnie od głowy aż do pasa.
WSZYSCY
Tak! To jest szlachetnie i dzielnie.
UBU
A jak was kopnie? Przypominam sobie teraz, że on wkłada na rewie podkute buty, które bardzo bolą. Gdybym był wiedział, poleciałbym was zdenuncjować, żeby się wydobyć z tego świństwa. Myślę, że by mi dał za to parę groszy.
UBICA
Och! Zdrajca, podlec, chciwosz plugawy.
WSZYSCY
Hańba staremu Ubu!
UBU
Ej, panowie, zachowajcie się spokojnie, jeżeli nie chcecie zwiedzić moich portek. Godzę się wreszcie narazić dla was. Tak więc, Bardior, ty się podejmiesz przeciąć króla.
BARDIOR
Czy nie lepiej by było, żebyśmy się wszyscy rzucili na niego, rycząc i hałasząc? W ten sposób mielibyśmy widoki, że porwiemy za sobą armię.
UBU
Zatem tak. Ja postaram mu się nastąpić na nogę; on wierzgnie, wówczas ja mu powiem: grówno, i na to hasło rzucicie się na niego.
UBICA
Tak, i z chwilą gdy wyzionie ducha, ty weźmiesz jego berło i koronę.
BARDIOR
A ja puszczę się z mymi ludźmi w pogoń za królewską rodziną.
UBU
Tak, i polecam ci szczególnie młodego Byczysława.
wychodzą; Ubu, biegnąc za nimi i zawracając ich
Panowie, zapomnieliście nieodzownej ceremonii; trzeba przysiąc, iż będziemy dzielnie walczyli.
BARDIOR
Ale jak? Nie mamy księdza.
UBU
Ubica go zastąpi.
WSZYSCY
Więc dobrze.
UBU
Zatem przysięgacie porządnie zabić króla?
WSZYSCY
Przysięgamy. Niech żyje król Ubu!
AKT DRUGI
SCENA I
Wacław, Królowa Rozamunda, Bolesław, Władysław i Byczysław.
KRÓL
Byczysławie, byłeś dziś rano bardzo niegrzeczny dla pana Ubu, kawalera moich orderów i hrabiego Sandomierza. Dlatego zabraniam ci pojawić się na rewii.
KRÓLOWA
Ależ Wacławie, przyda ci się tam cała twoja rodzina, aby cię bronić w potrzebie.
KRÓL
Pani, nie cofam nigdy tego, co powiedziałem. Męczysz mnie swymi banialukami.
MŁODY BYCZYSŁAW
Poddaję się, królu mój ojcze.
KRÓLOWA
Zatem, sire, wciąż jesteś zdecydowany iść na tę rewię?
KRÓL
Czemu nie, pani?
KRÓLOWA
Ależ jeszcze raz powtarzam: czy nie widziałam go we śnie, jak cię ugodził swoją maczugą i wrzucił do Wisły, a orzeł, taki jaki jest w herbie Polski, włożył mu koronę na głowę?
KRÓL
Komu?
KRÓLOWA
Twemu Ubu.
KRÓL
Co za szaleństwo! Hrabia Ubu jest bardzo godny szlachcic, który by się dał rozszarpać końmi w moich służbach.
KRÓLOWA I BYCZYSŁAW
Co za omyłka!
KRÓL
Cicho bądź, młody paskudziarzu. A ty, pani… aby ci dowieść, jak dalece nie lękam się mojego Ubu, pójdę na tę rewię jak stoję, bez broni i szabli.
KRÓLOWA
Straszliwa nieostrożność! Nie ujrzę cię już żywym.
KRÓL
Chodź, Bolesławie, chodź, Władysławie.
wychodzą; Królowa i Byczysław idą do okna
KRÓLOWA I BYCZYSŁAW
Niech Bóg i wielki święty Mikołaj mają cię w swej opiece!
KRÓLOWA
Byczysławie, chodź do kaplicy pomodlić się ze mną za swego ojca i braci.
SCENA II
Pole marsowe. Armia polska. Król, Bolesław, Władysław, Ubu, rotmistrz Bardior i jego ludzie, Żyron, Piła, Kotys.
KRÓL
Szlachetny Ubu, zbliż się do mnie ze swoją świtą, aby sprawować przegląd wojsk.
UBU
do swoich
Baczność, moi ludkowie.
do Króla
Idziemy, Najjaśniejszy Panie, idziemy.
ludzie pana Ubu otaczają Króla
KRÓL
A oto regiment konnej gwardii Gdańska. Piękni, na honor.
UBU
Uważa król? Mnie się wydają okropni. Spójrz, Najjaśniejszy, na tego.
do żołnierza
Od jak dawna nie myłeś się, bydlę plugawe?
KRÓL
Ależ ten żołnierz jest bardzo schludny. Co tobie jest, Ubu?
UBU
Ot, co!
depce mu po nodze
KRÓL
Nędzniku!
UBU
Grówno! Do mnie, moi ludzie!
BARDIOR
Hurra! Naprzód!
wszyscy tłuką króla, jeden palotyn eksploduje
KRÓL
Och! Na pomoc! Panno Święta, zginąłem!
BOLESŁAW
do Władysława
Co to takiego? Do broni!
UBU
Ha! Mam koronę. Załatwcie się z resztą.
BARDIOR
Hejże na zdrajców!
synowie królewscy uciekają, wszyscy gonią ich
SCENA III
Królowa, Byczysław.
KRÓLOWA
Wreszcie zaczynam być niespokojna.
BYCZYSŁAW
Nie masz, matko, żadnego powodu do obaw.
za sceną rozlega się straszliwy hałas
Ha! co ja widzę? Moi bracia ścigani przez pana Ubu i jego ludzi!
KRÓLOWA
O, mój Boże! Panno Najświętsza, doganiają ich, doganiają!
BYCZYSŁAW
Cała armia pędzi za panem Ubu. Króla już nie ma. Okropność! Na pomoc!
KRÓLOWA
Bolesław padł, ugodzony kulą.
BYCZYSŁAW
Ha! Hej!
Władysław odwraca się
Broń się! Hurra! Władziu!
KRÓLOWA
Och! Otoczyli go.
BYCZYSŁAW
Skończone. Bardior przeciął go na pół jak kiełbaskę.
KRÓLOWA
Och! Biada! Ci opętańcy wdzierają się do pałacu, idą po schodach.
hałas wzmaga się
KRÓLOWA I BYCZYSŁAW
padając na kolana
Mój Boże, ocal nas.
BYCZYSŁAW
Och, ten pan Ubu! Łajdak, nędznik, gdybym go dostał…
SCENA IV
Ciż, bramę wysadzono, Ubu i jego banda wpadają.
UBU
Ech! Byczysław, co ty mi chcesz zrobić?
BYCZYSŁAW
Pomagaj Bóg! Będę bronił matki do ostatniego tchnienia! Pierwszy, kto się zbliży, jest trupem.
UBU
Och, Bardior, ja się boję! Pozwólcie mi odejść.
ŻOŁNIERZ
zbliża się
Poddaj się, Byczysławie!
MŁODY BYCZYSŁAW
Masz, świntuchu, weź za swoje.
rozwala mu czaszkę
KRÓLOWA
Trzymaj się, Byczysławie, trzymaj się.
ŻOŁNIERZE
zbliżając się
Byczysławie, obiecujemy ci życie.
BYCZYSŁAW
Łajdaki, opoje, płatne świntuchy!
wywija młynka szablą i morduje wielu
UBU
Och, ja sobie z nim i tak dam radę!
BYCZYSŁAW
Matko, ratuj się tajnymi schodkami.
KRÓLOWA
A ty, moje dziecko, a ty?
BYCZYSŁAW
Ja za tobą.
UBU
Starajcie się pojmać królowę. Oho, uciekła. A z tobą, nędzniku…
zbliża się do Byczysława
BYCZYSŁAW
Ha! Pomagaj Bóg! Oto moja zemsta!
rozpruwa mu pludry straszliwym ciosem szabli
Matko, śpieszę za tobą!
znika ukrytymi schodami
SCENA V
Grota w górach. Młody Byczysław wchodzi w towarzystwie Rozamundy.
BYCZYSŁAW
Tutaj będziemy bezpieczni.
KRÓLOWA
I ja tak sądzę. Byczysławie, ratuj mnie!
pada na śnieg
BYCZYSŁAW
Ha! Co tobie, matko?
KRÓLOWA
Jestem bardzo chora, wierzaj mi, Byczysławie. Mam już ledwie dwie godziny przed sobą.
BYCZYSŁAW
Jak to! Czyżbyś zmarzła?
KRÓLOWA
Jakże chcesz, abym się oparła tylu ciosom? Król zabity, nasz dom zniszczony, a ty, przedstawiciel najszlachetniejszego rodu, jaki kiedykolwiek nosił szablę, zmuszony uchodzić w góry jak przemytnik!
BYCZYSŁAW
I przez kogo, wielki Boże, przez kogo? Pospolity Ubu, awanturnik wyrosły nie wiadomo skąd, hołota plugawa, łazik nikczemny! I kiedy pomyślę, że ojciec dał mu order i zrobił go hrabią i że nazajutrz ten plugawiec nie wstydził się podnieść ręki na niego.
KRÓLOWA
O, Byczysławie! Kiedy sobie wspomnę, jak byliśmy szczęśliwi przed przybyciem tego Ubu! Ale teraz, niestety, wszystko się odmieniło!
BYCZYSŁAW
Cóż chcesz? Miejmy nadzieję, czekajmy i nie zrzekajmy się nigdy swoich praw.
KRÓLOWA
Życzę ci tego, drogie dziecko; ale co do mnie, nie ujrzę tego szczęśliwego dnia.
BYCZYSŁAW
Ha! Co tobie? Ona blednie, pada! Na pomoc! Ale ja jestem sam w pustyni! O, mój Boże! Serce jej już nie bije. Umarła. Czy podobna? Jeszcze jedna ofiara tego Ubu!
kryje twarz w rękach i płacze
O mój Boże, jak smutno jest ujrzeć się samotnym w czternastym roku z ciężarem straszliwej zemsty na barkach!
staje się pastwą najgwałtowniejszej rozpaczy
Przez ten czas dusze Wacława, Bolesława, Władysława, Rozamundy wchodzą do groty, przodkowie ich towarzyszą im i zapełniają grotę. Najstarszy zbliża się do Byczysława i budzi go łagodnie.
BYCZYSŁAW
Ha! Co widzę! Cała moja rodzina, moje przodki… Jakimż cudem?
CIEŃ
Wiedz, Byczysławie, że byłem za życia rycerzem Mateuszem z Konigsberg, pierwszym królem i założycielem dynastii. Powierzam ci troskę o naszą zemstę.
daje mu wielki miecz
I niechaj ten miecz, który ci daję, nie zazna spokoju, aż ugodzi na śmierć uzurpatora.
wszyscy znikają, a Byczysław zostaje sam, w ekstazie
SCENA VI
Pałac Królewski Ubu, Ubica, rotmistrz Bardior.
UBU
Nie! Ja nie chcę. Chcecie mnie zrujnować dla tych obżorów?
BARDIOR
Ależ ojcze Ubu, czy nie widzisz, że lud czeka pamiątki szczęśliwego wstąpienia na tron?
UBICA
Jeśli nie każesz rozdać mięsiwa i złota, obalą cię w ciągu dwóch godzin.
UBU
Mięso, dobrze! Złoto, nie! Zabijcie trzy stare konie, to wystarczy dla tych paskudziarzy.
UBICA
Sameś paskudziarz! Skąd ja przyszłam do takiego bydlaka?
UBU
Jeszcze raz mówię, że chcę zbić forsę, nie popuszczę ani grosika.
UBICA
Kiedy się ma w rękach wszystkie skarby Polski!
BARDIOR
Tak, wiem, że jest w kaplicy olbrzymi skarb, rozdamy go.
UBU
Nędzniku, jeśli się poważysz!…
BARDIOR
Ależ ojcze Ubu, jeśli nie rozdasz pieniędzy, lud nie zechce płacić podatków.
UBU
Naprawdę?
UBICA
Ależ tak!
UBU
Och, w takim razie godzę się na wszystko. Zgromadźcie trzy miliony, upieczcie sto pięćdziesiąt wołów i baranów, tym bardziej, że i mnie się okroi.
wychodzą
SCENA VII
Dziedziniec pałacowy pełen ludu, Ubu ukoronowany, Ubica, rotmistrz Bardior, pachołki dźwigający mięsiwa.
LUD
Oto król! Niech żyje król! Hurra!
UBU
rzucając złoto
Macie, to dla was. Nie miałem zbytniej ochoty dawać wam pieniędzy, ale rozumiecie, Ubica tak zdecydowała. Za to przyrzeknijcie mi, że będziecie porządnie płacili podatki.
WSZYSCY
Tak, tak!
BARDIOR
Widzisz, mości Ubu, jak się biją o złoto. Co za bitwa!
UBICA
Prawda, że to okropne. O, jednemu roztrzaskali głowę.
UBU
Piękny widok! Przynieście dalsze skrzynie złota.
BARDIOR
Gdyby tak urządzić wyścigi…
UBU
Tak, to jest myśl.
do ludu
Moi przyjaciele, widzicie oto tę skrzynię; zawiera trzy tysiące dukatów w złocie, w pełnowartościowej monecie polskiej. Niech ci, którzy chcą się ścigać, ustawią się na skraju dziedzińca. Ruszycie, skoro ja machnę chustką; który przybiegnie pierwszy, dostanie skrzynię. Ci, co nie wygrają, dostaną na pocieszenie tę drugą skrzynię, podzieli się ją między nich.
WSZYSCY
Tak! Niech żyje ojciec Ubu! Co za dobry król! Nie było tak za czasów Wacława.
UBU
do Ubicy, z radością
Posłuchaj ich!
lud ustawia się na skraju dziedzińca
Raz, dwa, trzy! Jesteście?
WSZYSCY
Tak! Tak!
UBU
Jazda!
biegną, przewracają się; krzyki, tumult
BARDIOR
Dobiegają, dobiegają!
UBU
Ha! Pierwszy traci tempo.
UBICA
Nie, odzyskuje je teraz.
BARDIOR
Och! Traci! Traci! Przepadł! Inny doleciał!
ten, który był drugi, przybiegł pierwszy
Niech żyje Michał Fiodorowicz! Niech żyje Michał Fiodorowicz!
MICHAŁ FIODOROWICZ
Królu, nie wiem, jak mam dziękować Waszej Królewskiej Mości…
UBU
Och, drogi przyjacielu, to nic. Zabierz swoją skrzynię, Michale; a wy podzielcie tę drugą, bierzcie po sztuce złota, aż się wyczerpie.
WSZYSCY
Niech żyje Michał Fiodorowicz! Niech żyje ojciec Ubu!
UBU
A wy, moi przyjaciele, chodźcie na obiad! Otwieram wam dziś bramy pałacu, chciejcie zaszczycić mój stół!
LUD
Chodźmy! Chodźmy! Niech żyje ojciec Ubu! Najszlachetniejszy z monarchów!
Wchodzą do pałacu; słychać zgiełk orgii, która się ciągnie aż do jutra. Zasłona spada
AKT TRZECI
SCENA I
Pałac. Ubu, Ubica.
UBU
Na moją zieloną świeczkę, jestem oto królem w tym kraju, już nabawiłem się niestrawności i mają mi przynieść mój wielki hełm.
UBICA
Z czego on jest, Ubu? Bo można być królem, ale trzeba być oszczędnym.
UBU
Samiczko moja, jest z baraniej skóry, z zapinką i sznurkiem ze skóry psa.
UBICA
To jest piękne, ale jeszcze piękniej jest być królami.
UBU
Tak, miałaś rację, Ubico.
UBICA
Winni jesteśmy wielką wdzięczność księciu Litwy.
UBU
Komu takiemu?
UBICA
No, rotmistrzowi Bardiorowi.
UBU
Proszę cię, Ubico, nie mów mi o tym bawole. Teraz, kiedy go już nie potrzebuję, może się obejść smakiem; nie zobaczy swego księstwa.
UBICA
Źle robisz, Ubu, on się obróci przeciw tobie.
UBU
Och, smutna dola tego patałacha, tyle o niego dbam, co o Byczysława.
UBICA
Ha! ha! Czy ty myślisz, żeś już skończył z Byczysławem?
UBU
Na ten mój kozik! Cóż chcesz żeby mi zrobił czternastoletni smarkacz?
UBICA
Ubu, Ubu, uważaj na to, co gadasz. Wierzaj mi, staraj się ująć Byczysława dobrodziejstwy.
UBU
Jeszcze pieniędzy dawać? O, nie, nici z tego. Rozpaskudziliście mi dwadzieścia dwa miliony.
UBICA
Rób, Ubu, wedle swojej głowy, będziesz się w nią drapał.
UBU
Ty będziesz się drapała razem ze mną.
UBICA
Słuchaj, jeszcze raz ci powiadam: jestem pewna, że młody Byczysław da ci szkołę, bo ma za sobą słuszne prawo.
UBU
Psia twoja mać, niesłuszne prawo ma być gorsze niż słuszne? Ha! Ty mnie znieważasz, Ubico, posiekam cię na kotlet.
Ubica zmyka, ścigana przez Ubu
SCENA II
Wielka sala w pałacu. Ubu, Ubica, oficerowie i żołnierze, Żyron, Piła, Kotys, szlachta w kajdanach, finansiści, sędziowie, pisarze.
UBU
Przysuńcie kasę szlachecką i grabki szlacheckie, i nożyk szlachecki, i księgę szlachecką. Następnie każcie się zbliżyć szlachcie.
popychają brutalnie szlachtę
UBICA
Zaklinam cię, miarkuj się, Ubu.
UBU
Mam zaszczyt oznajmić wam, że, dla wzbogacenia królestwa, postanowiłem zgładzić wszystką szlachtę i zabrać jej dobra.
UBICA
Zgroza! Do nas, ludu i żołnierze!
UBU
Przyprowadźcie mi pierwszego szlachcica i podajcie mi pogrzebacz szlachecki. Tych, którzy będą skazani na śmierć, wpuszczę do jamy, wpadną do podziemi Szczypaj-Wieprza i Izby Grosiwnej, gdzie będą wymóżdżeni.
do szlachcica
Ktoś jest, ciemięgo?
SZLACHCIC
Hrabia witebski.
UBU
Jakie masz dochody?
SZLACHCIC
Trzy miliony ryxdalów.
UBU
Skazany!
bierze go pogrzebaczem i wpuszcza do jamy
UBICA
Co za nikczemne okrucieństwo!
UBU
Drugi szlachcic, ktoś zacz?
szlachcic nie odpowiada
Odpowiesz, ciemięgo?
SZLACHCIC
Wielki książę poznański.
UBU
Wybornie! Wybornie! Nie pytam o więcej. Do jamy. Trzeci szlachcic, ktoś zacz? Masz szpetną mordę.
SZLACHCIC
Książę Kurlandii oraz miast Rygi, Rewlu i Mitawy.
UBU
Bardzo dobrze, bardzo dobrze! Nie masz nic więcej?
SZLACHCIC
Nic.
UBU
Więc do jamy. Czwarty szlachcic, ktoś zacz?
SZLACHCIC
Książę Podola.
UBU
Jakie dochody?
SZLACHCIC
Jestem zrujnowany.
UBU
Za to brzydkie słowo leź do jamy. Piąty szlachcic, ktoś zacz?
SZLACHTA
Margrabia Torunia, palatyn połocki.
UBU
To niewiele. Nie masz nic więcej?
SZLACHCIC
To mi wystarczało.
UBU
No tak, lepiej mało niż nic. Do jamy. Co ty się krzywisz, mościa Ubu?
UBICA
Jesteś za okrutny, Ubu.
UBU
Ba! Bogacę się. Każę sporządzić moją listę moich dóbr. Woźny, odczytaj moją listę moich dóbr.
WOŹNY
Hrabstwo Sandomierza.
UBU
Zacznij od księstw, głupia pało!
WOŹNY
Księstwo Podolskie, Wielkie Księstwo Poznańskie, Księstwo Kurlandzkie, Hrabstwo Sandomierskie, Hrabstwo Witebskie, Palatynat Połocki, Margrabstwo Toruńskie.
UBU
Dalej?
WOŹNY
To wszystko.
UBU
Jak to, wszystko? Och, w takim razie dobrze, jazda tu ze szlachtą. Muszę się dalej bogacić; każę wytracić całą szlachtę i w ten sposób będę miał wszystkie wakujące dobra. Dalej, pakujcie szlachtę do jamy.
spychają szlachtę do jamy
Spieszcie się, prędzej, teraz będę stanowił prawa.
KILKA GŁOSÓW
Co to będzie?
UBU
Najpierw zreformuję sprawiedliwość, po czym weźmiemy się do finansów.
KILKU SĘDZIÓW
Sprzeciwiamy się wszelkim zmianom.
UBU
Grówno! Po pierwsze, sędziowie nie będą płatni.
SĘDZIOWIE
A z czego będziemy żyli? Jesteśmy biedni.
UBU
Będziecie mieli grzywny, na które będziecie skazywali, i dobra skazanych na śmierć.
PIERWSZY SĘDZIA
Zgroza!
DRUGI
Ohyda!
TRZECI
Skandal!
CZWARTY
Niegodziwość!
WSZYSCY
Nie będziemy sądzili w tych warunkach.
UBU
Do jamy sędziów!
miotają się na próżno
UBICA
Aj, co ty wyprawiasz, Ubu! Kto będzie wymierzał teraz sprawiedliwość?
UBU
Kto? Ja. Zobaczysz, jak to dobrze pójdzie.
UBICA
Tak, to będzie ładnie!
UBU
Ej, cicho siedź, klępo. Teraz, panowie, weźmy się do finansów.
FINANSIŚCI
Nie ma tu nic do odmieniania.
UBU
Jak to, ja chcę wszystko odmienić! Po pierwsze, chcę zachować dla siebie połowę podatków.
FINANSIŚCI
Tylko tyle!
UBU
Panowie, ustanowimy podatek dziesięć od sta od własności, drugi od handlu i przemysłu, trzeci od małżeństw, a czwarty od zgonów, po piętnaście franków każdy.
PIERWSZY FINANSISTA
Ależ to idiotyczne, ojcze Ubu.
DRUGI FINANSISTA
To niedorzeczne.
TRZECI FINANSISTA
To się nie trzyma kupy.
UBU
Kpicie sobie ze mnie! Do jamy finansiści!
spuszczają finansistów do jamy
UBICA
Ależ, zlituj się, Ubu, co z ciebie za król, zakatrupisz wszystkich!
UBU
Ech, grówno!
UBICA
Nie ma sprawiedliwości, nie ma finansów!
UBU
Nie bój się nic, moje słodkie dziecię, ja pójdę sam od wsi do wsi, zbierać podatki.
SCENA III
Chata wiejska w okolicach Warszawy. Grupka wieśniaków.
WIEŚNIAK
wchodząc
Dowiedzcie się wielkiej nowiny. Król nie żyje, książęta również, a młody Byczysław schronił się ze swoją matką w góry. Co więcej, ojciec Ubu zagarnął tron.
DRUGI
Ja wiem ciekawsze rzeczy. Wracam z Krakowa, gdzie widziałem, jak wynosili ciała więcej niż trzystu szlachty i pięciuset sędziów, których zabito. Zdaje się, że zdwoją podatki i że Ubu będzie je sam ściągał.
WSZYSCY
Wielki Boże! Co się z nami stanie? Stary Ubu jest paskudny brudas, a jego rodzina jest, powiadają, okropna.
WIEŚNIAK
Słuchajcie no: zdaje się, że to ktoś puka do drzwi.
GŁOS
Kroćkrocikropidiasków! Otwórzcie, na moje grówno, na świętego Kotra i świętego Nikołę. Otwierajcie ukatadukata, przychodzę ściągać podatki!
przez wywalone drzwi wdziera się Ubu, a za nim legion łapigroszów
SCENA IV
UBU
Który z was tu najstarszy?
wysuwa się wieśniak
Jak się zowiesz?
WIEŚNIAK
Stanisław Leszczyński.
UBU
A więc, kroćkrocikropidiasków, słuchaj mnie dobrze, albo też ci panowie utną ci oszy. Będziesz ty mnie słuchał wreszcie?
STANISŁAW
Ale Wasza Ekscelencja jeszcze nic nie powiedziała.
UBU
Jak to, gadam od godziny! Czy myślisz, żem tu przyszedł, aby kazać na puszczy?
STANISŁAW
Daleka ode mnie jest podobna myśl.
UBU
Przychodzę tedy powiedzieć ci, nakazać i oznajmić, że masz ujawnić i co rychlej przedłożyć swoje finanse, inaczej będziesz zakatrupiony. Dalej, panowie świntuchy fynansowe, przywóźcie tutaj wózek fynansowy.
przytaczają wózek
STANISŁAW
Najjaśniejszy, my jesteśmy zapisani w regestrze jeno na sto pięćdziesiąt dwa ryxdale, któreśmy już zapłacili, będzie niedługo sześć tygodni na święty Maciej.
UBU
To bardzo możliwe, ale ja zmieniłem rząd i ogłosiłem w Dzienniku Ustaw, że się będzie płaciło dwa razy wszystkie podatki, a trzy razy te, które rząd naznaczy później. Przy tym systemie zrobię prędko majątek, wówczas pozabijam wszystkich i wyjadę.
WIEŚNIACY
Ojcze Ubu, błagamy, ulituj się nas, jesteśmy biedni obywatele.
UBU
Gwiżdżę na to. Płaćcie.
WIEŚNIACY
Nie możemy, jużeśmy zapłacili.
UBU
Płaćcie! Albo was wpakuję do swojej kieszeni, obostrzonej kaźnią oraz odłączeniem szyi i głowy od ciała! Kroćkrocikropidiasków, jestem chyba królem!
WSZYSCY
A więc to tak? Do broni! Niech żyje Byczysław, z łaski Bożej król Polski i Litwy!
UBU
Naprzód panowie z fynansów, pełńcie swoją powinność
wszczyna się walka, dom pada zburzony, stary Stanisław uchodzi sam przez równinę, Ubu zostaje, aby zgarniać podatki
SCENA V
Kazamata w fortach Torunia. Bardior w kajdanach, Ubu.
UBU
Ha! Obywatelu, ot co jest. Chciałeś, żebym ci zapłacił to, com ci był winien, i zbuntowałeś się, bo ja nie chciałem! Spiskowałeś i otoś jest w pace. Dokatadukata, czyściutko to załatwiono; figielek jest taki zgrabny, że sam nie poskąpisz mu swego uznania.
BARDIOR
Uważaj, mości Ubu. Od pięciu dni, przez które jesteś królem, popełniłeś więcej mordów, niżby ich trzeba, aby posłać do piekła wszystkich świętych z raju. Krew królewska i szlachecka krzyczy pomsty, i krzyk jej będzie wysłuchany.
UBU
Hoho, mój miły przyjacielu, języczek masz nie od parady. Nie wątpię, że gdybyś zdołał się wymknąć, mogłyby z tego wyniknąć komplikacje; ale nie sądzę, aby kazamaty toruńskie wypuściły kiedy którego z zacnych chłoptasiów, skoro go im powierzono. Dlatego dobranoc! I radzę ci dobrze spać na obu oszach, mimo że szczory tańcują tutaj wcale grzeczną sarabandę.
wychodzi; zjawiają się pachołcy, aby zaryglować wszystkie drzwi
SCENA VI
Pałac w Moskwie. Car Aleksy i jego dwór, Bardior.
Car Aleksy
To ty, bezecny awanturniku, któryś pono przyczynił się do śmierci naszego kuzyna Wacława?
BARDIOR
Najjaśniejszy Panie, daruj mi; byłem namówiony wbrew swojej woli przez ojca Ubu.
ALEKSY
Och! Szpetny kłamco. Słowem, czego żądasz?
BARDIOR
Ojciec Ubu uwięził mnie pod pozorem spisku, udało mi się uciec, pędziłem pięć dni i pięć nocy konno przez stepy, aby błagać waszego łaskawego miłosierdzia.
ALEKSY
Co mi przynosisz jako zakład swego poddaństwa?
BARDIOR
Moją szpadę awanturnika i szczegółowy plan miasta Torunia.
ALEKSY
Biorę szpadę, ale, na świętego Jerzego, spal ten plan, nie chcę zawdzięczać zwycięstwa zdradzie.
BARDIOR
Jeden z synów Wacława, młody Byczysław, żywie jeszcze; uczynię wszystko, aby mu wrócić tron.
ALEKSY
Jaki stopień miałeś w armii polskiej?
BARDIOR
Dowodziłem piątym pułkiem dragonów wileńskich i ochotniczą kompanią w służbie ojca Ubu.
ALEKSY
To dobrze; mianuję cię podporucznikiem w dziesiątym pułku kozaków i biada ci, jeżeli zdradzisz. Jeśli się będziesz dobrze bił, spotka cię nagroda.
BARDIOR
Na odwadze mi nie zbywa, Najjaśniejszy Panie.
ALEKSY
To dobrze, zniknij z moich oczu.
SCENA VII
Sala radna króla Ubu. Ubu, Ubica, rajcy fynansowi.