Do Aleksandry
Ma śliczna Aleksandro, gdybym świat miał w mocy,
Krwawy uraz na sercu nosząc we dnie, w nocy,
Dałbym ci go w zakładzie, serce okupując,
Lecz, nędznik, rozgniewane niebo na się czując,
I to, co mam, na ołtarz twój niosę z ochotą:
Krew swoję, zdrowie, wierność, stateczność i z cnotą.
Do Anny
Z czasem wszytko przemija, z czasem bieżą lata,
Z czasem państw koniec idzie, z czasem tego świata.
Za czasem ustaje dowcip i rozum niszczeje,
Z czasem gładkość, uroda, udatność wiotczeje.
Z czasem kwitnące łąki krasy postradają,
Z czasem drzewa zielone z liścia opadają.
Z czasem burdy ustają, z czasem krwawe boje,
Z czasem żal i serdeczne z czasem niepokoje.
Z czasem noc dniowi, dzień zaś nocy ustępuje,
Czasowi zgoła wszytko na świecie hołduje.
Szczera miłość ku tobie, Anno, me kochanie,
Wszytkim czasom na despekt nigdy nie ustanie.
Do Księcia Imci Krzysztofa Radziwiłła, wojewody wileńskiego i hetmana wielkiego W. K. L.
Miej, Książę, niedoszłego żniwa różne snopy.
Znam, żem nie był na skale ślicznej Kalijopy
I nie wiem, kędy płyną kastalijskie zdroje:
Tyś mój Febus, tyś, Książę, Hipokrene moje.
Ty mi ducha dodawasz, ty wyjmujesz z ceny
Tych, co teraz ubogie biczują Kameny.
Tobie jeśli w smak będą moje głuche strony,
Jasne głową wyniosłą przesiągłem tryjony.
Do Seweryna
Pili z sobą dwaj na zmowie
Za jednej, za drugiej zdrowie.
Tu możesz zrozumieć snadnie, Że nie każdy tego zgadnie.
A te przyjaciółki obie
Są bliskie sąsiady sobie.
Rów między nimi granica
I wpada jako ulica
Właśnie na gościniec, który
Przez pośrodek białej góry
Idzie w niż do Szarogroda,
Kędy Kieski wojewoda
Więził kiedyś wuja swego,
Skąd do procesu prawnego
Przyszło stronom, a sąsiady
Były przyczyną tej zwady.
Do tejże
Tym ma nad Macedona Aleksandra moja:
Ów świat jeżdżąc zwojował, a do tej podwoja
Od ziemskich bohatyrów wolny hołd oddany;
Ów w ciele, Aleksandra w sercu czyni rany;
Ów zbrojnymi szeregi, ta przeraża wzrokiem;
Ów ogniem płomienistym, ta świat pali okiem.
Krótkość żywota
Godzina za godziną niepojęcie chodzi:
Był przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi.
Krótka rozprawa: jutro — coś dziś jest, nie będziesz,
A żeś był, nieboszczyka imienia nabędziesz;
Dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos, punkt, żywot ludzki słynie.
Słońce więcej nie wschodzi to, które raz minie,
Kołem niehamowanym lotny czas uchodzi,