drukowana A5
15.13
Katechizm polskiego dziecka (zbiór)

Bezpłatny fragment - Katechizm polskiego dziecka (zbiór)


Objętość:
31 str.
Blok tekstowy:
papier offsetowy 90 g/m2
Format:
145 × 205 mm
Okładka:
miękka
Rodzaj oprawy:
zeszytowa
ISBN:
978-83-288-0078-6

Katechizm polskiego dziecka

— Kto ty jesteś?

    — Polak mały.

— Jaki znak twój?

    — Orzeł biały.

— Gdzie ty mieszkasz?

    — Między swemi.

— W jakim kraju?

    — W polskiej ziemi.

— Czym ta ziemia?

    — Mą Ojczyzną.

— Czym zdobyta?

    — Krwią i blizną.

— Czy ją kochasz?

    — Kocham szczerze.

— A w co wierzysz?

    — W Polskę wierzę.

— Coś ty dla niej?

    — Wdzięczne dziecię.

— Coś jej winien?

    — Oddać życie.

Zmiana pierwszej strofki dla dziewczątek:

— Kto ty jesteś?

    — Polka mała.

— Jaki znak twój?

    — Lilia biała.

      itd.

Czym będę?

Nieraz, gdy sobie

W kątku usiędę,

To myślę o tym,

Czym też ja będę?

Trudno się zawsze

Trzymać mamusi,

Bo każdy człowiek

Czymsiś być musi.

Więc może będę

Dzielnym ułanem,

Lub w cichej wiosce

Skromnym plebanem.

Może też inną

Pójdę kolejką:

Będę malarzem

Jak nasz Matejko.

A może sobie

I to zdobędę,

Że ziemię ojców

Uprawiać będę.

Lecz jakimkolwiek

Iść będę szlakiem:

Zawsze zostanę

Dobrym Polakiem!

O celu Polaka

Polaka celem:

Skrucha przed Bogiem,

Mir z przyjacielem,

A walka z wrogiem.

Cześć dla siwizny,

Czyste sumienie,

Miłość Ojczyzny

I poświęcenie.

Chętnie krew własną

Dać w dobrej sprawie,

Zacnie i jasno

Dążyć ku sławie.

Umieć na progu

Złożyć urazy,

Mieć ufność w Bogu

I żyć bez skazy.

Trudy i znoje

Znosić z weselem,

To, dzieci moje,

Polaka celem.

Cnoty kardynalne

Trzy są cnoty, o tym wiedz,

Które trzeba w sercu strzec.

Pierwsza, Wiary silna broń,

Wiary w Polski trwały byt,

Że ją dźwignie Boża dłoń

I na sławy wzniesie szczyt!

Druga, w doli gorzkiej, złej,

Niech od zwątpień strzeże cię;

Zdrój pociechy płynie z niej,

A Nadzieją zowie się!

Trzecia, Miłość, której siew

W serca rzucił niebios Pan,

Która każe własną krew

Za ojczysty przelać łan!

Te są cnoty, o tym wiedz,

Któreś winien w sercu strzec!

Co kochać?

Co masz kochać? pytasz dziecię,

Co dla serca jest drogiego?

Kochaj Boga, bo na świecie,

Nic nie stało się bez Niego.

Kochaj ojca, matkę twoją,

Módl się za nich co dzień z rana,

Bo przy tobie oni stoją

Niby straż od Boga dana.

Do Ojczyzny, po rodzinie,

Wzbudź najczystszy żar miłości:

Tuś się zrodził w tej krainie,

I tu złożysz swoje kości.

W czyim sercu miłość tleje,

I nie toczy go zgnilizna,

W tego duszy wciąż jaśnieje:

Bóg, rodzina i ojczyzna!

Disce puer

Siadł król Batory na swej stolicy

W sławy i blasku potędze;

Miecz mu połyskał w dzielnej prawicy,

Dłoń drugą oparł na księdze.

Przed królem stało małe pacholę,

Uśmiech miał w oczach swawolny,

Ale myśl jakąś jasną na czole,

A był to biedny żak szkolny.

Choć ubiór jego nie lśnił szkarłatem,

Bo nosił świtkę siermiężną;

Nie drżał on trwożnie przed majestatem,

Choć stał z pokorą należną.

A król i mędrzec w jednej osobie,

Los chłopca mając na względzie:

,,Ucz się! — doń rzecze, — a ja to zrobię,

Że w pierwszych będziesz stał rzędzie!”

Bo wiedział król ten, że nie garść złota

Darzy znaczeniem i władzą;

Ale nauka, prawość i cnota,

Na szczeble sławy prowadzą.

I choć król dawno spoczął już w grobie,

Dotąd brzmi jego orędzie:

,,Ucz się pacholę! a mówię tobie,

Że będziesz w pierwszych stał rzędzie!”

Polska mowa

Ukochaj dziatwo słowo rodzinne,

Skarb twój najdroższy, wspaniały!

Tym słowem usta twoje niewinne,

Pierwszy paciorek szeptały.

A co po Bogu najdroższe dziatki!

Dla duszy tkliwej i czystej:

Słodkie imiona ojca i matki

Wzięłyście z mowy ojczystej.

Pierwsze wrażenia, pierwsze pojęcia,

Pieśń ptaszka, kwiatki w dąbrowie,

Co zajmowały umysł dziecięcia,

W tej tłumaczono wam mowie.

Nie tylko kraj ten, w którym żyjecie,

Ojczyzną waszą się zowie:

Bo jest i druga ojczyzna, dziecię,

Co w polskim mieści się słowie.

Z głębi serc polskich, nurty żywemi

Rwie się jak rzeka wspaniała:

To mowa ojców, co naszej ziemi

Nazwisko „Polski” nadała.

A jakież czary mowa ta mieści:

Raz gromem huczy i błyska;

To znów się ozwie jękiem boleści,

Że aż łzy z oczu wyciska.

Bo w niej się chowa moc tajemnicza,

Ta czarodziejska moc wróżki:

Co raz ją zmienia w pieśń Mickiewicza,

To znowu w hasło Kościuszki!

Więc czcij to słowo, co się u świata

Okryło zasług wawrzynem!

Bo kto nim gardzi albo pomiata,

Ten złym Ojczyzny jest synem!

Ziemia rodzinna

Całym mym sercem, duszą niewinną

Kocham tę świętą ziemię rodzinną,

Na której moja kołyska stała

I której dawna karmi mię chwała.

Kocham te barwne kwiaty na łące,

Kocham te łany kłosem szumiące,

Które mię żywią, które mię stroją

I które zdobią Ojczyznę moją.

Kocham te góry, lasy i gaje,

Potężne rzeki, ciche ruczaje;

Bo w tych potokach, w wodzie u zdrojaTy się przeglądasz Ojczyzno moja,

Krwią użyźniona, we łzach skąpana,

Tak dla nas droga i tak kochana!

Modlitwa za Ojczyznę

„W imię Ojca, — w imię Syna

  I świętego Ducha”,

Polska modli się dziecina,

  A Pan Bóg ją słucha.

W oczach dziecka dwie łzy duże,

  Wiara w każdym słowie:

„Ojcze! — błaga — coś jest w górze,

  Daj Ojczyźnie zdrowie!

Pobłogosław dłońmi Swemi

  Mą ojczystą strzechę;

A mnie dozwól dla mej ziemi

Uróść na pociechę!”

Tak schylone nad posłaniem

  Dziecię z Bogiem gwarzy;

A Bóg słucha z pobłażaniem

  Na ojcowskiej twarzy.

Słucha... zważa każde słowo...

  Zadumał się... myśli:

I nad dziecka jasną głową

  Znak zbawienia kréśli.

Modlitwa polskiego dziewczęcia

Wiem ja, bo mi o tym

Mama powiadała:

Żem dziecię tej ziemi,

Żem jest Polka mała.

I wiem, jak mi Polska

Jest droga i miła,

Bom się w polskiej mowie

Pacierza uczyła.

Bo mię polskie niwy

Chlebem swym karmiły;

Bo mię polskiej pieśni

Skowronki uczyły.

Bo mię tam na niebie

Strzeże Matka Boska,

Ta polska królowa,

Nasza Częstochowska.

Bo przy Bożym tronie

Polscy święci stoją

I co dzień się modlą

Za Ojczyznę moją.

Więc i ten paciorek

Polskiego dziewczęcia

Przyjm, o wielki Boże,

W ojcowskie objęcia!

Bo on się z mej duszy

Wyrywa jak łkanie:

,,Ojczyznę kochaną

Racz nam wrócić Panie!”

Do polskiego chłopięcia

Nie płacz, nie płacz synku drogi,

Żeś na ziemi swej ubogi!

Że nie miecz ci ani radło,

Lecz tułactwo w doli padło, Żeś łzy tylko i cierpienia,

Odziedziczył z twego mienia.

Przez Bóg żywy, to fałsz, dziecię!

Naprzód wziąłeś na tym świecie

To, co rodu twego znakiem:

Imię zacne, żeś Polakiem.

A czy wiesz ty, ile cześci,

Krwi i chwały w nim się mieści?

Czy wiesz, jaka to poczciwaDuma wzrusza twe serduszko,

Gdy z usteczek ci się zrywa:

To Batory! To Kościuszko!

Urodzajna twoja rola,

Zbożem śmieją ci się pola,

Lasy twoje echa głuszą,

Owce wełną ci się puszą,

A jesienią na jabłoni,

Owoc się jak szkarłat płoni,

Że zostaje na przychówekI na zimę, i przednówek.

A więc nie płacz, synku drogi,

Żeś na ziemi swej ubogi;

Bo z twych łanów, w dawne lata

Tyś spichlerzem był pół świata,

Dzieląc wszystkich pod swym niebem

Równo sercem jak i chlebem.

Sól z Wieliczki brałeś hojnie,

Złoto w dani lub na wojnie,

A na pługi i do zbroi,

Szło żelazo z ziemi twojéj,

I starczyło z twojej gleby,

I na zbytek, i potrzeby.

Więc pogodnym patrz mi licem,

Boś ty skarbów tych dziedzicem!

I rąk nie łam z próżną troską...

Wróci Bóg, co przemoc wzięła!

W sprawiedliwość wierzmy boską:

Jeszcze Polska nie zginęła!

Do polskiej dzieweczki

Dzieweczko polska! Ukochaj szczerze

Prababek twoich święte pacierze;

Czcij pamięć ojców, — bo ojce twoi,

Dzielni rycerze w skrzydlatej zbroi,

To męczennicy ojczystej sprawy

Lub bohaterzy z szańców Warszawy.

A potem kmiece ukochaj chaty,

Boś córą ludu, dziewczę liliowe;

Bo pod ich niską strzechą przed laty

Król, ojciec chłopków, pochylał głowę.

Kochaj wrzeciono, bo przy wrzecionie

Siedziała nieraz pani w koronie

I lnu pasemka składała w motki,

By nimi okryć biedne sierotki.

A nade wszystko miłością czystą

Kochaj, ach! kochaj, ziemię ojczystą

I gdy nadejdzie godzina czarna,

Dla niej jak gołąb stań się ofiarna.

Dziś jeszcze małe dziewczątko z ciebie,

Co tylko lalki swoje kolebie;

Lecz gdy na wielkich łask swych zadatki Bóg da ci nosić nazwisko matki:

Wtedy miast cacek, niech twój maleńki

Ojcowską szablę weźmie do ręki,

Rycerską zbroję włóż mu pod głowę,

Do snu mu pieśni śpiewaj bojowe,

Niech już w kołysce marzy zuchwale

O dawnej sławie, o przyszłej chwale!

W podziemiach Wawelu

Czy znasz, młody przyjacielu,

Groby królów na Wawelu?

Poznaj skarb ten dawnej cnoty,

Co ozdabiał czas miniony,

Najcenniejsze to klejnoty

Z całej polskiej twej Korony.

Na kolanach idź, mój mały,

Przed te trumny marmurowe

I u szczątków dawnej chwały

Ze czcią pochyl twoją głowę.

Tu nadziei żar i wiary

Niech się w sercu twym rozgości,

Na ołtarzu tym ofiary,

Poświęcenia i miłości.

Tu uczucia najgorętsze

W młodym swoim rozpal łonie,

Bo tu wszystko, co najświętsze,

W tym złożono Panteonie!

Pod tych mrocznych wiązań stropem,

Legł król kmiotków pełen chwały,

Co nie szablą, ale snopem,

Podparł polski tron wspaniały.

Tu Jagiełło na świątnicach

Starych bogów krzyże dźwiga;

Obok cudna, z łzą na licach

W sarkofagu śpi Jadwiga!

Ci co blaski światła siali,

I praw ludu wiernie strzegli:

Męże czynu, hartu stali,

Dwaj Zygmunci tutaj legli.

Tu szczerbiona w krwawym boju

Batorego szabla świeci;

A tam znowu, po dniach znoju,

Syty zwycięstw legł Jan trzeci!

Dalej widzisz, moja duszko,

Wawrzyn wstęgą przewiązany;

Tutaj spoczął nasz Kościuszko,

Wódz nad innych ukochany!

Obok niego, dziecię moje,

Książę Józef legł ze sławą,

Co do walki polskie woje

Marszałkowską wiódł buławą!

Wszystkoż, wszystko tak posnęło,

Jak te sławy naszej świadki?

Wszystkoż, wszystko tak minęło,

Jak na grobach więdną kwiatki?

Precz z rozpaczą! Choć z mogiły,

Roześmieje się kwiat w wiośnie!

Więc zaczerpmy tutaj siły,

Bo z przeszłości — przyszłość rośnie!

Marsz Skautów

„Święta miłości kochanej ojczyzny”,

Oto w twą służbę wchodzi hufiec nasz!

Od lat najmłodszych do późnej siwizny

Pragnie przy tobie czujną trzymać straż!

  Równajmy krok,

  Wytężmy wzrok,

  Czy gdzie się podstęp nie kryje?

  Uderzmy w ton

  Silny jak dzwon:

  Polska niech żyje! Niech żyje!

My łez nie ronim nad twoją mogiłą,

Bo nie wierzymy, żeś złożona w grób!

W nas życie młode tętni całą siłą,

Żyć dla cię chcemy, — nie konać u stóp!

  Równajmy krok...

Pragniemy spajać nadziei ogniwa,

Że nam zwycięstwo da nabyty hart;

Że i ty z nami żyć będziesz szczęśliwa,

I każdy syn twój będzie ciebie wart!

  Równajmy krok...

Będziem iść karnie pomimo przeszkody,

Będziem z zapałem walczyć o twój byt;

Aby w nagrodę kiedyś z piersi młodej

Okrzyknąć twego odrodzenia świt!

  Równajmy krok,

  Wytężmy wzrok,

  Czy gdzie się podstęp nie kryje?

  Uderzmy w ton

  Silny jak dzwon:

  Polska niech żyje! Niech żyje!

Legenda o garści ziemi polskiej

Ojców naszych ziemio święta,

Ziemio wielkich cnót i czynów,

Tyś na wskroś jest przesiąknięta,

Krwią ofiarną twoich synów.

I nie darmo w twoje rano,

O! puścizno przodków droga!

Ziemią świętą ciebie zwano,

Boś najbliżej stała Boga.

Byłaś ziemią poświęcenia,

Przytuliskiem licznych gości;

Dziwny ciebie opromienia,

Czar męczeństwa i świętości.

Niegdyś ze stron tych pątnicy,

Z wiarą w sercu niewymowną,

Do Piotrowej szli stolicy,

Po relikwii kość cudowną.

I gdy o ten dar nieśmiało

Dla Ojczyzny swej prosili,

Papież schylił głowę białą

I tak odrzekł im po chwili:

„O, Polacy! O, pielgrzymi!

Na cóż wam relikwia nowa?

Wasza ziemia krwią się dymi

I dość świętych kości chowa.

Wszakże jeszcze do tej pory,

W bitwach z Turki i z Tatary,

Męczenników waszych wzory,

Są świadectwem waszej wiary”.

I wziął w rękę swą sędziwą,

Polskiej ziemi grudkę małą,

I na dłoń mu się, o! dziwo!

Kilka kropli krwi polało.

„Weźcie, rzecze, proch ten z sobą

I cud Boży głoście wszędzie!

Niech ta ziemia wam ozdobą

I relikwią świątyń będzie!

Niechaj proch ten z waszych progów

Wciąż wam świadczy przed oczyma:

Jak nad Boga — nie ma Bogów,

Nad tę ziemię świętszej nie ma!”

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.