I (Oto ja, anioł zniszczeń, miecz ująłem w dłonie...)
Oto ja, anioł zniszczeń, miecz ująłem w dłonie,
I rzuciłem na ziemię ostry miecz anioła,
I szepnąłem monarchom siedzącym na tronie:
«Czas pokazać! kto więcej krwi wycisnąć zdoła?
Czas pokazać! kto więcej na krwawym zagonie
Położy ofiar ludzkich? kto miasta i sioła
Poburzy mściwą ręką? i kto swej koronie
Przysporzy rubin zdjęty z przeciwnika czoła?
Kto to zrobi, ten cały świat mieć będzie w ręku
I będzie go mógł deptać dla swojej zabawy,
A z hekatomby trupów i żyjących jęku
Wzniesie dla siebie pomnik wiekopomnej sławy;
Ludy i monarchowie przyjdą przed tron krwawy
I położą swe głowy na liktorskim pęku».
II (Rzekłem, i usłyszała mnie szalona pycha...)
Rzekłem, i usłyszała mnie szalona pycha
Dwóch władzców, co ościenne dzierżyli narody,
Każdy z nich powstał, mówiąc: «Ludu! pragnę zgody,
Ale sąsiad na twoje bezpieczeństwo czycha;
Czyż możem patrzyć na to, że on bez przeszkody
Wywyższa się w swej dumie i przyjaźń odpycha?
Honor nasz zagrożony i laur nasz usycha,
Trza go odświeżyć znowu w krwi rycerstwa młodej!
Więc w imię Najwyższego, co nam da zwycięstwo,
Stojąc przy słusznej sprawie, uderzmy na wroga!
Z jego strony jest zdrada, gwałt, krzywoprzysięstwo,
Chęć zaboru, bezprawie, rzezie i pożoga.
W nas jest szlachetna duma i rycerskie męstwo:
Uderzmy, a zwyciężym za zrządzeniem Boga!»
III (I powstał krzyk ogromny u monarszych dworów...)
I powstał krzyk ogromny u monarszych dworów,
Krzyk najemnych pochlebców, łaknących korzyści,
I rozszedł się po kraju wśród miast, siół i borów,
Wrzawą bezmyślnej dumy, ślepej nienawiści.
Spędzono ludzką trzodę z pastwisk i ugorów,
Zdatnych na rzeź wybrali królewscy artyści,
I stanęły szeregi nowych gladyatorów,
Wołając: «Niechaj słowo monarsze się ziści!»
Przygotowano mordu maszyny żyjące,
Dano znak potajemny i wojsko ruszyło...
Zostały puste domy i zboże stojące,
Płacz matek, którym synów z objęć wzięto siłą,
Sąd wojenny na krnąbrnych, psy nocą wyjące,