E-book
7.35
drukowana A5
42.28
Wizje Marietty Davis

Bezpłatny fragment - Wizje Marietty Davis

Dziewięć dni w niebie


Objętość:
213 str.
ISBN:
978-83-8324-173-9
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 42.28

Polskie wydanie

Ta książka została napisana w 1856 roku i szczegółowo opisuje wizję wieczności M. Davis. Skorzystałem z wydania XVI z roku 1859. Przy opracowaniu tej książki korzystałem z oryginalnego tekstu wydanego w roku 1859 z własnym tłumaczeniem na język polski. Jedyna książka jaka się ukazała w latach trzydziestych w języku polskim, czyli przed Drugą Wojną Światową została okrojona, na 37 rozdziałów przetłumaczono 21 pominięto przy tym wiele fragmentów i od tamtej pory nikt nie wydał książki w języku polskim. Tytuł polski jak i późniejsze angielskie wydania to: „Dziewięć Dni w Niebie” Tytuł pierwszego angielskiego wydania to” Scenes beyond the Grave. Trance of Marietty Davis” który można przetłumaczyć jako: „Sceny poza grobem. Przeniesienie Marietty Davis”. W tej książce użyje bardziej przystępnego tytułu. Tytuł: „Sceny poza grobem” wydaje się nieprzyjemne dla ucha. Zachowałem oryginalny podział na rozdziały jak w wydaniu angielskim.

Marietta Davis — Opinia Rodziny

Następujące referencje od matki i sióstr Marietty Davis; z Emerson Hull.


Marietta Davis była członkiem naszej rodziny; — urodziła się w tym mieście, gdzie mieszkała aż do odwołania jej od nas przez śmierć. Nie miała otwartych nawyków religijnych; raczej niechęć do rozmów na tematy religijne. Podczas przebudzenia zimą w 1847 i 1848 roku, jak dobrze wiecie była na wykładach religijnych; ale nie mogła zrozumieć, co głosili inni, aby umożliwić jej zjednoczenie się z młodymi przyjaciółmi w obrzędach. W sierpniu zapadła w sen, czyli trans, z którego nie mogła się wybudzić. — W tym stanie pozostała dziewięć dni; a kiedy się obudziła, powiedziała, że była w niebie i widziała tam wielu swoich dawnych przyjaciół i krewnych, którzy nie żyli; oraz Jezusa. Od tego czasu jej nadzieja była silna i radowała się perspektywą ostatecznego przyjęcia jej do Raju Pokoju. Po swoim powrocie jak wyszła z transu, opowiedziała, co widziała, słyszała i nauczyła się podczas wizji; ale wiele z tego, co nam powiedziała, wolała, aby nie opowiadać o tym ponieważ świat nie był przygotowany, aby to usłyszeć. Przekaz jak to opublikowałeś, o ile pamiętamy, jest poprawny; tylko ty wiele pominąłeś. Marietta miała wizję w sierpniu 1848 a zmarła w marcu następnego roku, w czasie i w sposób przez nią przewidziany.


Nancy Davis, Matka,

Susan Davis, siostra

Sarah Ann Davis, siostra

15 listopad 1853

Przedmowa pierwszego wydawcy

Rosnące zapotrzebowanie na tę pracę, by zwrócić na nią uwagę opinii publicznej, potwierdza nasze pierwsze wrażenia, że jest to Księga na wieki; bardzo potrzebna do uzupełnienia braków intuicyjnie wyczuwanych przez umysł obecnego pokolenia. Wydanie po wydaniu zostało opublikowane i po cichu przekazane w ręce czytającej publiczności. Wieści zachęcające docierają do nas ze wszystkich miejsc, w których znalazły swoją drogę; a wspólne świadectwo tych, którzy korzystają z dzieła, jest takie, że czytanie przynosi pożytek”. Wierząc, że system (świata), pod wpływem sił ciemności, szybko zatruwa umysły ludzi duchem niewierności; i wierząc, że ta mała książka, stanie się jako antidotum na to, zrobi świat. Dlatego polecam go opinii publicznej, a zwłaszcza religijnej części. Jej zdrowa teologia, czysto religijny sentyment i porywające opisy scen rozgrywających się za grobem, widziane przez ducha młodej dziewczyny, podczas gdy jej ciało leżało, nie może, jak mi się wydaje, nie wzmocnić wiary Chrześcijańskiej w prawdach Objawienia, a jednocześnie zaspokaja potrzeby ciekawskich i miłośników cudowności. Bardziej szczególnie jest on przystosowany do młodego umysłu tego wieku, aby obudzić w nim miłość do wiary chrześcijańskiej, gdyż tak obrazowo rozwija wielki plan odkupienia człowieka, „w którego rzeczy pragną wejrzeć aniołowie”. Byłem świadkiem jego wpływu na młody umysł. Słuchając porywającej opowieści o Marietcie, mamy wrażenie unoszenia się wraz z jej zachwyconym duchem, a wraz z nim są świadkami rozwijania się wizji, dzięki którym niemowlęta uczą się poznawać swojego Odkupiciela, aby i one mogły urzeczywistniać i kochać Tego, który kiedyś był niemowlęciem; potem stał się człowiekiem boleści oswojony z żalem; potem cierpiał, umarł i triumfował nad grobem, dla odkupienia zrujnowanej i opuszczonej rasy. W końcu wstąpił do nieba i jest po prawicy swego Ojca, gdzie zawsze żyje, aby wstawiać się za nami; tam duch Marietty nauczył się go kochać i chwalić. Jednak bez wahania stwierdzam, że jest to moje mocne i niezachwiane przekonanie, że duch Marietty Davis, podobnie jak Jana z Objawienia, podczas gdy jego ciało znajdowało się na wyspie Patmos, odwiedzał sceny za grobem i tam wiele widział i słyszał. Ta książka, ze względu na swój szczególny charakter, jest przeciwdziałaniem dziwnej i szybko narastającej niewierności. Zdecydowałem się na kolejne poszerzone wydanie.


STEPHEN DEUEL. Dayton, 1 wrzesień 1856.

O książce - J.L Scott

W sierpniu 1848 roku młoda kobieta imieniem Marietta Devis mieszkająca ze swą matką Nancy Devis w stanie Nowy Jork wpadła w stan podobny do letargicznego snu który trwał 9 dni. Wszystkie próby jej przyjaciół i lekarzy zmierzające do wyprowadzenia jej z tego stanu spełzły na niczym. Kiedy w końcu przyszła do siebie, nie tylko całkowicie posługiwała się wszystkimi swymi zdolnościami i wewnętrznymi uczuciami, ale i do tego dołączyła się prawie ponad naturalna bystrość umysłu. Zanim wpadła w letarg jej umysł zajęty był silnie pytaniem co czeka ją w wieczności. W sercu jej pozostawały jakieś wątpliwości, które ją bardzo męczyły. Jej matka i siostry były przykładnymi członkiniami zboru baptystycznego znajdującego się pod moim pasterskim kierownictwem. Wydawało się, że przeżycia których doświadczyła Marietta pozbawią ją sposobności radowania się tą nadzieją, w której z taką ufnością spoczywały serca innych członków jej rodziny. Ale kiedy ocknęła się z letargu, była pełna radości i zachwytu z powodu tego, co widziała i słyszała. Usta jej były pełne uwielbienia dla Boga. A z jej serca przelewała się wdzięczność dla Pana, za Jego bezgraniczną dobroć. Marietta twierdziła, że dopóki jej ciało leżało bezwładne, duch jej zwiedził pozagrobowy świat. Uprzedziła swych najbliższych i przyjaciół, że niedługo pozostanie z nimi, gdyż wkrótce odejdzie do swego Niebiańskiego Domu przygotowanego dla niej w Królestwie przez jej Niebiańskiego Ojca. Potem żyła 7 miesięcy i umarła w dniu zapowiedzianym przez samą siebie. Z taką dokładnością znała czas swego odejścia, że kiedy on nastąpił, wybrała hymn do tego zdarzenia i zaczęła go śpiewać ze swoimi domownikami. W czasie tego śpiewu duch jej wzniósł się i wzleciał w taki delikatny i niezauważony sposób, że jego wyjście nie zwróciło niczyjej uwagi. W ten sposób hymn rozpoczęty przez nią na ziemi bez wątpienia został zakończony z aniołami w niebiosach. Styl opowiadania Marietty jest całkiem szczególny. Bardzo się żaliła na niemożliwość szczegółowego przekazania swych wrażeń jakie wywarło na niej to wszystko, co widziała i słyszała, aby dać ludziom określone pojęcie o chwale niebiańskiego kraju. Czułem, że nie mam prawa zmieniać stylu opowiadania. I tutaj gdzie tylko było można zachowałem właściwy jej język. Gdy usłyszałem tę historię z jej ust zapisałem ją w taki sposób, aby była niesfałszowanym świadectwem jej osobistego doświadczenia. Ton całego opowiadania jest wzniosły i oddający chwałę Bogu. Dlatego powinien dokonywać dobrego i uświęcającego wpływu na duszę. Przekonany o tym proponuję go czytelnikom. Jeśli to świadectwo będzie czytane w duchu, w jakim zostało napisane, to niewątpliwie doda otuchy i uciszy serce wierzących; skieruje myśli człowieka poza krawędź jego fizycznego istnienia. Kiedy idziemy za Mariettą po szerokim kręgu jej myśli i wizji, wydaje nam się, że niebiosa otwierają przed naszym duchowym wzrokiem ukazując swą chwałę i wspaniałość, wydaje nam się, że przed nami przechodzi mnóstwo świętych, którzy ze złotymi harfami śpiewają anielskimi głosami chwałę Bogu. W ekstazie obserwujemy odtworzony przed nami jak w zwierciadle Raj Dzieci. Odczuwamy Boży porządek i harmonię, w której żyją mieszkańcy niebiańskiego kraju. Wydaje się nam, że wznosimy się coraz wyżej i wyżej, ze świętymi i aniołami, że coraz bardziej ich poznajemy. Błogosławimy opatrzność, która pozwoliła Marietcie przeżyć to wszystko, błogosławimy za to, że możemy teraz z duchowym upojeniem czytać objawienie darowane jej zachwyconemu duchowi.

J.L.Scott

pastor w stanie Nowy Jork

Materiał źródłowy:

Tytuł oryginału: Trance od Marietta Davis from notes by REV. J.L.Scott. Wydawca: Dayton, Ohio Stephen Deuel, Publisher 1859r. Tłumaczenie polskie: Czesław Czyż, Tczew 2022r.

Treść książki

Cała wizja Marietty to przesłanie o grzechu, posłuszeństwie, braku wzajemnej miłości i przedstawienie charakteru Boga. Jeżeli ktoś szuka samego opisu nieba i piekła, to niech sięgnie po inną książkę, tu opis nieba jest najmniej ważny, najważniejsze jest przesłanie. Sama Biblia która jest Słowem Boga po za nielicznymi fragmentami z nie opisuje nam jak wygląda niebo, ponieważ człowiek ma problemy z grzechem, wiarą i miłością, i to jest najważniejsze, po co komu wizja nieba skoro do niego nie trafi. W wizji Marietty niebo przepełnione jest mówieniem o krzyżu, krwi i odkupieniu. Kiedy opisuje pobyt w piekle to opis piekła ma drugorzędne znaczenie, najważniejszą jest przyczyna pobytu tam grzeszników, prowadzi ona wiele rozmów i pokazany jest jej obraz obłudy, religijności, który odbija styl z życia potępionych. Przykładem jest kaznodzieja który nie potrafi czytać z Biblii, bo za życia przekręcał jej prawdy, nie jest rzeczywistym opisem, ale symbolicznym, w opisie piekła widzę bardziej apel o moralność niż rzeczywiste miejsce w podziemiach, są obrazy w których uczestniczy, są obrazy które tylko widzi, a tak podsumowała wizytę w piekle: „Dowiedziałam się że grzech rodzi śmierć, i że prawdziwe szczęście przychodzi nie przez nieposłuszeństwo, ale przez prostą nieobłudną wiarę w Jezusa Chrystusa jako Odkupiciela; przez tą wiarę, która doprowadza do prawdziwego uwielbiania Boga przez pokorne i skruszone serce”. Po powrocie z piekła anioł pokazuje jej stan jej duszy, gdyż przed otrzymaniem wizji nie była gorliwa w wierze i tu w przestrzeni między niebem a piekłem dano jej wybór by sama zdecydowała gdzie powinna być. Powiedziała „Niebo jest wspaniałym miejscem, ale ja bardziej pasuje do piekła” na podstawie dotychczasowego jej życia w porównaniu z czystością nieba. Jak to powiedział jeden z teologów katolickich, kiedy staniemy przed Bogiem sami sami będziemy odczuwać czy bardziej chcemy być z Bogiem czy z szatanem. Sąd nie jest skazaniem, jest umieszczeniem nas tam gdzie być powinniśmy zgodnie z naszym pragnieniem. 150 lat temu nie istniała telewizja, nie było nawet aparatów fotograficznych, nie mówiąc już o ruchowych filmach. Ale Marietta widzi to w niebie, przez cały jej pobyt co chwilę przed nią pojawiają się ruchome obrazy, o tyle doskonalsze, że w niektórych może uczestniczyć, a niektóre tylko ogląda. Z nieba widzi matkę która płakała nad zmarłym dzieckiem, widziała pastora który odprawiał nabożeństwo pogrzebowe. To były obrazy z przeszłości, niektóre sceny są jej tłumaczone, inne nie, trudno jest tu określić, co w jej wizjach jest obrazem symbolicznym a co rzeczywistym. Książka jest trudna, bo jest to rodzaj poematu, z przesłaniem. Tu Sprawiedliwość i Miłosierdzie przedstawione są jako osoby które rozmawiają ze sobą, podczas wizji ukrzyżowania. Śmierci Jezusa doprowadziła że Sprawiedliwość i Miłosierdzie wtopiły się w Jezusa, stały się w nim jednością i właśnie takim językiem jest pisana książka.


Tłumacz: Czesław Czyż. Wrzesień. 2022r.

Rozdział 1 — Wprowadzenie

Nie ma sposobu, by przekazać człowiekowi poprzez jego zewnętrzne zmysły, scen których byłam świadkiem, gdy moje ciało spoczywało w nieświadomym śnie. Życie poza kurtyną mogą docenić tylko ci, którzy doświadczają jego niezwykłej rzeczywistości. Żadne przekaz nie jest wystarczająco jasny, aby dać doskonałe zarysy tego, co niewidzialne i niezrozumiałe dla śmiertelników. Słowa używane przez ludzi są zbyt nieporęczne i nie mają sensu, aby od świata wewnętrznego do zewnętrznego nieść czystą myśl w jej rodzimej formie, ludzka wypowiedź szpeci piękno i doskonałość mowy niebiańskiej oraz psuje czystość przekazanych myśli. Zbyt grubiański jest ludzki zmysł, by przekazywać uśpionej duszy prawdziwe wrażenia zewnętrznych przejawów życia w świecie pokoju. Namawiasz mnie do opisu historii, a jednak jestem tak wyczulona na swoją całkowitą niemożność, że myśli związane z próbą przyprawia mnie o ból. Już dawno odkryłam próżność ziemskich układanek, niedoskonałości ludzkich skojarzeń, niepewność ogromnych części religijnych wierzeń oraz brak trwałego pokoju w niespokojnej duszy człowieka. Bardzo pragnąłem dowiedzieć się więcej o rzeczywistości tego stanu nazywanego przez śmiertelników nieśmiertelnością, gdyż już wcześniej dowiedziałem się, że świat zewnętrzny stracił życie. Wreszcie medytując z dnia na dzień i pracując nad określeniem natury i skłonności duszy ludzkiej, stałam się mniej świadoma rzeczy zewnętrznych, a mój wewnętrzny umysł stawał się silniejszy i bardziej aktywny, aż mroczne cienie przedmiotów i zainteresowań intensywnego życia śmiertelników ustały wraz z upływającym widokiem, a moja wizja zamknęła się na świat zewnętrzny. Potem pojawiły się przedmioty nowe i dziwne. Wciąż nie wiedziałam, że odrywam się od świata smutku i ludzkich zmagań; nie rozumiałam też, że otwierała się moja duchowa wizja, a to, co widziałam przede mną, było rzeczywistością, początkiem nieśmiertelnego życia. Mimo to wydawało mi się, że opuszczam jakiś dawny stan i wypływam na bezkresne morze, przemierzając niezbadane regiony. Na wpół świadoma mojego obecnego stanu, z sennymi myślami, zdawałam się pytać, czy nie ma nikogo zaznajomionego z podróżą, za którą podążam, aby poprowadził mnie przez tę bezdrożną przestrzeń? Nagle w oddali, powyżej ujrzałam zstępujące światło, mające wygląd lśniącej gwiazdy, tam kierowałam swoje siły całej mej istoty, aż nic nie było widoczne oprócz zbliżającego się światła. Gdy się przybliżyło, jego aureola oświetliła przestrzeń wokół mnie, a moja wyczerpana istota otrzymała nowe życie od ożywczej chwały, która nad nią promieniowała. Delikatnie zaczęłam się poruszać i wstępować bliżej źródła tego światła, które uradowało moją duszę. Gdy się do niego zbliżyłam, zaczęłam odkrywać zarysy tego, co wydawało mi się uwielbioną ludzką istotą, teraz postać stała się bardziej wyrazista, aż przede mną i nade mną pojawił się anioł, którego doskonałość dalece przewyższała najwyższą koncepcję najpiękniejszego obrazu mojej ludzkiej myśli. Ta forma, była piękniejsza niż język jest w stanie przedstawić, poruszała się bezgłośnie, zbliżając się do mnie. Na głowie miała koronę, uformowaną jak klejnoty z grupujących się promieni. Światło jej oblicza odbijało niczym powiewająca szata otaczająca ją manifestacja niebiańskiej miłości. W lewej ręce miała krzyż, symbol łagodności, niewinności i łaski odkupienia; w prawej ręce różdżkę czystego intelektualnego światła. Tym dotknął moich ust, i jakby płomień świętej miłości ożywiło we mnie nieśmiertelny początek życiodajnego ducha na całą moją istotę. Obudziła się we mnie nowa klasa doznań i poruszała się harmonijnie. Zapragnęłam towarzyszyć tej anielskiej istocie z którego ręki wyszedł strumień ożywiającego światła. Spojrzałam na nią, chcąc poznać jej imię, kiedy ona mówiła harmonia jej wypowiedzi napełniła mnie niesłychanym zachwytem. Powiedział: „Marietta, pragniesz mnie poznać. W moim posłaniu jestem nazywany Aniołem Pokoju. Przychodzę, aby umieścić cię tam, gdzie istnieją ci, którzy są z ziemi. Czy skorzystasz z tej lekcji? To chodź za mną! Ale najpierw spójrz na twoją postać w tamtym świecie! Poniżej mnie przez ciemności i mgłę zobaczyłam to chorowite śmiertelne ciało Wokół niego zebrali się moi niespokojni przyjaciele, używając wszelkich środków, aby je obudzić, ale wszystko na próżno. „Oto”, powiedział mój wspaniały przewodnik, „obraz ludzkiego życia. Tam, krewni, udręczeni współczującą miłością, zmagają się, by utrzymać rozpadający się wazon i nie dopuścić do wygaśnięcia migotliwego światła. Tam od młodości do wieku starczego przetacza się fala ludzkiej niedoli. Czułe serca są złamane. Śmierć zasłania przed śmiertelnym wzrokiem delikatną, uroczą formę. Rozwijający się kwiat, który raduje dookoła, składa rozrastające się liście, uschnięte dotykiem śmierci. Tam nadzieje niczym senne zjawy unoszą się w powietrzu wyimaginowanej błogości. W miarę jak twoja wizja się rozszerza, obserwuj poruszające się zastępy. Ziemia, z jej rojącymi się milionami, przedstawia mieszaną scenę rosnących nadziei, ambicji, walki i śmierci. Jej mieszkańcy są przerażeni zbliżaniem się śmierci i strachem przed śmiercią, upadłym niszczycielem. Czas szybko odmierza ulotność, chwile ludzkiej egzystencji, a pokolenia następują po pokoleniach w krótkim odstępie czasu. Na to odpowiedziałam te myśli są ciężkie dla mojego młodego umysłu i meczą mnie. Te istoty które mi pokazujesz są jak krople rosy które znikają. To przyprawia mnie o smutek. Czy możesz mi powiedzieć, w jakiej części wszechświata te istoty znajdują miejsce spoczynku, kiedy ich duchy odchodzą? Czy możesz usunąć zasłonę, która ich zasłania przed wzrokiem śmiertelnika? Czy możesz mnie poprowadzić tam, gdzie oni są? O! powiedz mi, czy mają dom lub miejsce, i czy mogę pójść tam, gdzie zostało wziętych wielu z moich bliskich?

Rozdział 2 — Śmierć człowieka

„Czy chciałabyś poznać warunki w jakich znajdują się umarli członkowie twojej rasy i zapoznać się z efektami zwyczajów zepsutego moralnie człowieka? oczywiście możesz; ale wiedz, że ich warunki są różne.” Potem każąc mi spojrzeć w górę, rzekł: „Co widzisz?” Posłusznie, spojrzałam w górę nad sobą i ujrzałam kulę jaśniejszą, o wiele bardziej niż słońce Ziemi w swojej południkowej chwale. Promieniowało stąd światło, czyste, promieniujące wzdłuż niebios. „Tam”, powiedział mój przewodnik, „jest wielu, którzy odziani w miękkie i białe szaty poruszają się w harmonii. Tam nocne cienie nie pojawiają się nigdy, a śmierć i mrok nie mają miejsca, żaden grzech ani ból nie zakłócą ich spokojnego spoczynku, ale o tym więcej nauczysz się później. Najpierw muszą ci być pokazane inne sceny, mniej radosne. Marietta, dobrze wiesz, że u człowieka są różne charaktery. Odejście ducha od jego niespokojnego i rozbitego ziemskiego mieszkania nie dokonuje żadnej zmiany w jego naturze. Potem dotknął mojego czoła i znowu powiedział: „Widzisz? Moja wizja otworzyła się na nową scenę, ujrzałam przed sobą niezliczone formy, walczące w agonii śmierci. Niektórzy w królewskich pałacach na umierających łożach bogato obwieszeni drogocennymi draperiami. Niektórzy w skromnych chatach; inni w ponurych więzieniach; miejsca występków i nieprawości; samotne lasy; jałowe pustynie oraz głębokie i dzikie wody. Niektóre leżą w palącym słońcu; niektórzy giną na posępnych i ośnieżonych górach; niektórzy otoczeni płaczem i uważnymi przyjaciółmi; inni umierają samotnie i zapomniani. Niektórzy giną za swoją religię; inni dręczeni przez okrutnego dzikusa. Niektórzy starzy, pogardzani, bezradni i opuszczeni; inni, jako sieroty, wygnani i w nędzy. Niektórzy gasnący od ran zadanych przez zabójcę; inni zmiażdżeni ciężkimi krokami konia bojowego na polu bitwy. W ten sposób na styku czasu i wieczności odsłoniła się scena nieopisanej nędzy. „To”, powiedział mój przewodnik, „jest tylko słabym spojrzeniem na skutki pogwałcenia prawa”. Dotknięta ponownie światłem promieniującym z jego prawej ręki, ujrzałam nieśmiertelność tych, którzy opuszczali swój dom z gliny, wkraczając w rejony wieczności i rozpoczynając nowe i niewypróbowane rzeczywistości. Wokół każdej umierającej postaci gromadziły się duchy, zróżnicowane pod względem wyglądu i ruchu. Nad polami bitew zgromadziły się duchy śmierci. Zgodnie z moralną naturą umierających było to, że towarzyszyły duchom, które oczekiwały na swoje odrodzenie w świecie duchów. W podobny sposób wprowadzane są różne klasy i warunki, ponieważ ten pośredni stan lub przedsionek świata duchowego jest odwiedzany przez istoty różniące się charakterem, od bezbożnych i nieszczęsnych do jasnych i uświęconych aniołów, którzy zgromadzają się tłumami w portalu śmierci jako posłańcy Boga. A wszystkie klasy, gdy wychodzą z formy fizycznej, są przyciągane i mieszają się z im podobnymi, według ich charakteru i podobieństwa. Ci o niezgodnych i nieświętych imionach są przyciągani przez podobne elementy i wkraczają w regiony nadwieszone chmurami nocy; natomiast ci, którzy z miłości do dobra są prowadzeni przez niebiańskich posłańców na okrąg chwały. Dziwne odczucia ludzkich duchów, gdy mieszały się z bezcielesnymi tłumami, widząc to, co się wokół nich zmieniało, zwiększyły moje zdziwienie i obserwując ich ruchy, zacząłem zadawać sobie pytanie, czy to, co widziałem, jest rzeczywistością, czy to tylko obrazy odbijające się w moim umyśle w stanie snu? Odkrywszy moje myśli, przewodnik wziął mnie za rękę mówiąc: „Te istoty poruszające się wokół ciebie, niegdyś mieszkańcy Ziemi, z której jesteś, po opuszczeniu swych śmiertelnych siedzib, zaczynają nowy stan egzystencji. Są zaskoczenie efektami ich nagłej zmiany z formy zewnętrznej i zmysłowej na duchową. Mają bardziej bezpośrednią wiedzę o przyczynach i skutkach. Ale więcej tego stanu i ich stanu zostanie ujawnione, kiedy ta nauka będzie lepiej pasować do twojego umysłu. Te sceny opuścimy i wzniesiemy się na jasny okrąg.” Mówiąc to poprowadził mnie w stronę chmury światła. Podczas przechodzenia przez ten etap dotknął mnie ponownie i stałam się świadoma dodatkowej i rozszerzonej wizji. „Spójrz” — powiedział — „niezliczone zastępy planetarne. Obracające się kule słońca i układy galaktyczne, poruszające się w ciszy i harmonii. Tam są też zamieszkane przez święte istoty, szczęśliwe i nieśmiertelne, chociaż o różnym stopniu rozwoju i duchowości”. Znowu dotknięto moich zmysłów postrzegania i oto! nade mną i wokół mnie i daleko w oddali mijały i wracały z szybkością myśli, duchy czystego światła. „Oni”, powiedział mój przewodnik, „są aniołami posługującymi; ich największą rozkoszą jest podążanie za misjami miłosierdzia. Ich dom jest pełen błogosławieństw. Są oni zatrudnieni jako opiekunowie i posłańcy świętej myśli dla tych, którzy znajdują się poniżej nich.” Widząc ich wstępujących i schodzących, zbliżył się do mnie anioł, w którego ramionach i na którego anielskim łonie był duch niemowlęcia. Anioł przyszedł i zobaczyłam nakarmione niemowlę odpoczywające w całkowitym bezpieczeństwie. Najwyraźniej świadome swego bezpieczeństwa w rękach swojego obrońcy. Skąd się ono wzięło? zapytałam; A anioł odpowiedział: „Otrzymałem go od złamanej serca matki u wrót śmierci, gdy iskra życia wygasła w zewnętrznym świecie i przenoszę je do sfery niemowlęctwa w raju pokoju”. Gdy duch opiekuńczy niemowlęcia oddalał się, poruszaliśmy się cicho w tym samym kierunku, aż sceny poniżej zniknęły z mojej wizji, a moja istota została pochłonięta jasnym światłem schodzącym z okręgu, do którego się zbliżaliśmy. Wkrótce weszliśmy na równinę, na której widoczne były drzewa przynoszące owoce. Ich splecione ze sobą gałęzie tworzyły nad nami łukowaty baldachim wiecznie zielonych drzew. Przechodząc przez te cieniste gaje, zachwycała mnie melodia ptaków, których ćwierkające nuty wznosiły się w najsłodszej pieśni. Tam zatrzymaliśmy się. Przypuszczając, że jestem na którejś z planet, spytałem o jej nazwę. Mój przewodnik odpowiedział: „Te drzewa, te kwiaty, te ptaki zajmują zewnętrzną przestrzeń raju duchowego. Są tak czyste i tak subtelne, że śmiertelnicy z zamglonym wzrokiem mogą ich nie widzieć a słyszalne dla głuchego słuchu ludzi. Istoty zamieszkujące formy bardziej butne, nie pojmują rzeczywistości istnienia natury tak subtelnej. Nieobecna w swoim ciele, możesz pojąć duchowymi zmysłami istnienie i rzeczywistość duchowych mieszkań; tak jak to robisz teraz. oto jest tylko zarys i bardziej zewnętrzna strona domu duchów. Te kwieciste równiny i śpiewne melodie są tylko niższym porządkiem zewnętrznego mieszkania uświęconych. „Czy odkrywasz, że te gaje zdają się być poruszone uwielbieniem? i że te melodie, które cię czarują i ożywiają nowym życiem, są tylko nutami naniesionymi na wyższe stopnie miłości? „Tutaj odkupieni są najpierw prowadzeni przez swoich opiekunów, gdy opuszczają dolinę i spływ śmierci, i tutaj uczą się podstaw nieśmiertelnego życia. Tutaj otrzymują pouczające lekcje dotyczące ich niebiańskiej siedziby i poznają naturę czystej miłości, niesplamionej grzechem. Oto po raz pierwszy dostrojone liry nieustannej chwały, gdy uczą się wypowiadać nieśmiertelne akcenty do Pana, ich Odkupiciela, i otrzymywać nowonarodzone myśli, które przynoszą im coraz większe poczucie rzeczywistość ich zmiany. Tutaj przyjaciele, którzy poczynili postępy w duchowych osiągnięciach, wracają z wyższego etapu, aby powitać ducha w chwili jego wejścia na ten świat duchów. Tutaj krewni mogą spotykać się i rozmawiać; i to właśnie w tych nieśmiertelnych gajach duchy najpierw usiłują w jedności pieśń łaski odkupienia i spoczywając w miękkiej i niebiańskiej słodyczy, oddychają czystym powietrzem rajskim. Podczas słuchania tego dziwnego, choć mile widzianego dodatku, mój duch płonął na spotkanie z przyjaciółmi dawno zagubionymi dla mnie na Ziemi. Anioł powiedział: Nie zwlekaj, gdyż twoją obecną misją jest poznanie stanu zmarłego dziecka Bożego. Kiedy dobiegnie końca twój powrót na Ziemi, tutaj w niemowlęctwie twego nieśmiertelnego stanu zmieszasz się ze swoją rodziną i otrzymasz lekcje przygotowujące cię do awansu, do bardziej wzniosłych rezydencji, do bardziej uwielbionego domu błogosławionych. Potem sięgnął ręką i zerwał różę która wisiała nad nami. I zaprosił mnie by powąchać jego zapach, dotknął moich ust. Znowu dano mi więcej wewnętrznego spojrzenia i szerszą obserwację wokół siebie i zobaczyłam poruszające się we wszystkich kierunkach, niezliczoną ilość szczęśliwych istot, poza różnorodnymi scenami kwiatowymi. Chcąc się z nimi połączyć, poprosiłem o pozwolenie; ale mój przewodnik ruszył dalej, a lasy w górę pasma stawały się coraz bardziej jasne, gdy wspinaliśmy się w górę.

Rozdział 3 — Miasto Pokoju

W oddali na wyższej równinie ujrzałam świetlistą kopułę. „„To — powiedział mój przewodnik — jest brama prowadzącą do Miasta Pokoju. Tam manifestuje się objawienie twojego Odkupiciela. Tam są święci i aniołowie grają na złotych harfach i instrumentach strunowych z nieśmiertelnymi lirami śpiewają alleluja, pieśń odkupienia; pieśń pokoju, pieśń o nieskończonej miłości”. „Czy mogę tam wejść?” zapytałam. Znowu dotknął moich ust, a one poruszyły się, wypowiadając pochwały w nietypowych akcentach, które stapiały się z harmonią niebiańskiej miłości. Kiedy się zbliżyliśmy, grupa służebnych, chwalących, zebrała się wokół bramy, a jeden z nich zwrócił się do mojego przewodnika w języku, którego nie mogłam zrozumieć. Muzyka miłości, była w ich rozmowie, a radość jak aureola ogarnęła ich, gdy witali nas przy wejściu do Świętego Sanktuarium. Brama z jaspisu, wysadzana diamentami, otworzyła się i zbliżyły się dwie istoty anielskie, wzięły mnie za ręce i poprowadzili mojego drżącego ducha w stronę wewnętrznej bramy, która była bezpośrednim wejściem do pawilonu światła. Wtedy przypomniałam sobie mój niegodny stan; pomyślałam o moich dawnych grzechach, wątpliwościach i buntowniczej naturze przeszły nad moją głową i czując, że jestem całkowicie nieprzygotowana na zniesienie chwały zgromadzenia, duch mój zawiódł mnie. Następnie anielscy słudzy zanieśli mnie wzdłuż portalu do stóp najwspanialszej istoty. Na głowie miał koronę z czystego światła, a na ramionach wisiały złote loki! Jego piękność nigdy nie może być wyrażona. „To, Marietto,” powiedział towarzyszący anioł, „jest twój Odkupiciel. Dla ciebie we wcieleniu cierpiał. Dla ciebie umarł.” Zachwycona jego dobrocią, czułością i miłością, skłoniłam się, czując, że gdybym była godna, oddałabym mu cześć. Wyciągając rękę, podniósł mnie i głosem, który napełnił moją duszę niewypowiedzianą rozkoszą, powiedział: „Witaj, moje dziecko. Następnie zwracając się do otaczających istot, kontynuował: „Przyjmijcie tego towarzyszącego wam ducha”. I oto! wierne zgromadzenie powstało jak na tchnieniu świętej miłości i potulnie przywitało mnie jako spadkobiercę łaski, a nieśmiertelny chór intonował powitanie ducha przy nastrojonych instrumentach. Nieśmiertelny chór zaśpiewał powitanie ducha — „Godzien jest Baranek który odziedziczył i odkupił nas. Wywyższajcie Jego imię wszyscy święci i adorujcie go cherubini którzy wywyższacie Go na niebiosach. Oddajcie Mu pokłon, bo On nas wywyższył!” „Będziemy chwalić imię Jego, imię naszego Boga Najwyższego”. „Będziemy kłaniać się i czcić u Jego stóp. Będziemy śpiewać o Jego miłującej dobroci. Płyńcie, podmuchy nieśmiertelnej miłości! Roznieście Jego imię po całym wszechświecie czczących istot, bo po śmierci wywyższona jest nasza siostra, którą otrzymujemy z rąk naszego Księcia i Zbawiciela. Wypowiadajcie alleluja do Jemu na wieki, zastępy adorujące. Muzyka tej miękkiej i dźwięcznej wypowiedzi poruszała się jak głos wielu wód, wypełniając całą kopułę, a gdy hymn się zamknął, echo oddaliło się w oddali, jakby niesione falą w falę, wzdłuż świętej atmosfery. Duch uwielbienia tak inspirował każdego z chóru wiernością boskiej melodii, że poruszał się nią, delikatnie dotykał srebrnych akordów swoich złotych harf, sprawiając, że każda nuta odbijała się echem, jakby ślizgała się po wrażliwych nerwach duchowych serc, składników jednej nieśmiertelnej liry. Każda miara niczym bezgłośne fale nabrzmiewała nad morzem umysłu; a ich delikatne falowanie wydawało mi się poruszone, gdy duch z niezliczonego towarzystwa zbliżył się i zwrócił się do mnie w znajomy sposób, wołając do mnie po imieniu. Urok muzyki został przerwany, byłam bardzo wzruszona, gdy znalazłam się w objęciach kogoś, kogo na Ziemi kochałem z czułością niemowlęcia. Chętnie zatopiłam się w jego ramionach, a on z siostrzaną czułością przycisnął mnie do swojej nieśmiertelnej postaci, mówiąc: „Siostro duchu, witaj na pewien czas w naszym domu pokoju”. „Po trzykroć witam” — wypowiedziała muzyka tysięcy głosów, i oto wokół mnie zgromadzili się ci, których kochałam, wszyscy chętni, by mnie powitać i przyjąć w życzliwym uścisku. Wokół nas, w tej obszernej sali, pojawiły się siedzenia w formie amfiteatru, ale chwalebne nie do opisania. Tutaj odpoczywaliśmy. Dołączyło do nich wielu starych i znajomych przyjaciół. Chociaż ich znałem, ich wygląd był inny niż podczas pobytu na Ziemi, a każdy z nich był ucieleśnieniem intelektu niezwiązanego z fizyczną formą, w jakiej znałem ich wcześniej. Nie mając mocy ani żadnych środków dostosowanych do przekazania słusznej idei, mogę jedynie słabo wyrazić moje koncepcje ich natury, mówiąc, że ukazał się cały umysł, całe światło, cała chwała, cała adoracja, cała miłość w najwyższym stopniu czysta, cały pokój i spokój, wszyscy zjednoczeni we wzniosłym zaangażowaniu, wszystkie wyrazy niebiańskiej radości. Swobodnie rozmawiali, ani nie używali języka ludzi. Mówili bez żadnej słyszalnej wypowiedzi, jednak myśl poruszała się wraz z myślą, a duch był zaznajomiony z umysłem ducha. Idee związane z ich niebiańskim życiem płynęły od bytu do bytu i wkrótce nauczyłem się, że w niebie nie ma skrywania. Harmonia duszy, harmonia pragnień, harmonia mowy, harmonia w nabrzmiałych tonach adoracji hymnów, harmonia w pouczającym ruchu, harmonia w narastającej myśli, harmonia była ich życiem, ich miłością, ich manifestacją i najwyższą rozkoszą. Znowu z harfami nastrojonymi zgodnie z harmonijnym uwielbieniem, w oktawie wznoszącej zaśpiewali hymn na cześć swojego Stwórcy. Mój przewodnik nakłaniał mnie do zjednoczenia się w pieśni odkupienia. Nie mogłam do nich dołączyć, bo pogrążyłam się w kontemplacji i chwale tego od dawna poszukiwanego domu spoczynku. Kiedy zamknęli ten święty hymn, mój przewodnik, ponownie dotykając moich ust różdżką światła, kazał mi zmieszać się z członkami tej boskiej siedziby. Obecni witali mnie, obsypywali mnie pieszczotami jak nowo narodzone dziecię, cały czas spoglądając z wdzięcznością poza mnie na swego Odkupiciela i Pana. „A czy to jest Niebo?” mój duch powiedział. „Czy te szczęśliwe dusze to te, które kiedyś wędrowały w glinianych formach? Czy te nieśmiertelne twarze, promieniujące chwałą tego uwielbionego miejsca, to duchowe oblicza tych, których widziałem wcześniej w życiu pełnym trosk? I gdzie uciekł ten wiek i ułomność. Często słuchałem ciebie, mój ziemski nauczycielu, gdy ty starając się przekazać twoim słuchaczom jakieś słabe wyobrażenie o twoich koncepcjach nieśmiertelnego życia. Często odkrywałam smutek, kiedy w duchu zdawałeś się to zrozumieć? dla większości umysłów wszystko to było jedynie nieskutecznym wysiłkiem. A potem zapytałam, czy niebo może być tak chwalebne? czy obraz nie jest zbyt kunsztowny? i czy człowiek, jeśli osiągnie tę błogosławioną siedzibę, może wygrzewać się w promieniach słońca tak najwyższej rozkoszy? I bądźcie pewni, że najwyższe myśli człowieka nie zbliżają się do rzeczywistości i rozkoszy tej niebiańskiej sceny.

Rozdział 4 — Miejsca pielgrzymów

Wtedy zbliżył się do mnie ten, którego widziałam na Ziemi drżąco pochylającego się nad laską pielgrzyma. Wiedziałam, że był to jeden z moich znajomych, starszy i wychudzony, którego siwa głowa opowiadała kiedyś historię nieszczęścia. W nieśmiertelnej młodości duch stał przede mną; nie nie miał ze sobą laski, bez drżącej sylwetki, bez posępnego policzka, bez zapadniętego oka, bez chorego kształtu; ale światło, zdrowie i wigor były widoczne. A duch powiedział: „Oto we mnie skuteczność łaski odkupienia. To serce było kiedyś klatką myśli bezbożnych. Te ręce były zajęte grzechem. Te stopy poruszały się szybko w dół drogi, która prowadziła do smutku i śmierci. Ta moja postać, choć nie ta, ale ta, w której żyłem, była noszona w żalu, zepsuta i umierająca z powodu choroby. Ale teraz tu wszyscy pozdrawiają to imię, Immanuel! przez Niego, odkupiony, chodzę w świetle i istnieję w nieśmiertelnej młodości. Tę pieśń, którą śpiewam, o śmierci, gdzie jest twoje żądło? i gdzie jest twoje zwycięstwo teraz? Godny jest Baranek, który ofiarował samego siebie, aby nas odkupić. Oddajcie mu cześć wszystkie zastępy, niezliczona rzeszo. Czcijcie Go i adorujcie, wszystkie rozumne stworzenia. Wielbijcie Go, bo godny jest otrzymać hymny wszechogarniającej chwały!” — A wypowiadając ten psalm, przyłączyli się do niego wszyscy zamieszkujący przestworza i w górę wzniosła się niezmierzona objętość boskiej melodii. Potem pojawiła się grupa dzieci, które poruszały się ręka w rękę, a ich dziecięce głosy skandowały: „Chwalcie Go, bo oto! na Ziemi powiedział: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im”

Rozdział 5 — Chwała krzyża

„Kiedy ta nowa pieśń się skończyła, zstąpiło światło ponad to, które było wcześniej świadkiem. Spojrzałam i oto! kopuła nade mną rozstąpiła się i zbliżyły się istoty o wiele wspanialsze. Podszedłem do mojego przewodnika, który powiedział: „To, co widziałeś Marietto, jest tylko zapowiedzią radości, które nadejdą. Tutaj zostałaś przyjęta i tutaj byłaś świadkiem objawienia się twojego Odkupiciela i harmonii wejścia do boskiej siedziby. Ale oto! nad tobą ukazuje się zstępująca chwała Krzyża. Duchy, uczestniczą w niej członkowie twojej rasy, odkupieni, którzy awansują do wyższego życia. Popatrz na przyszłą chwałę siódmej sfery. Ci aniołowie czekają na ciebie.” Wtedy widoczny nade mną pojawił się krzyż niesiony w środku dwunastu, na którego okręgu przeczytałem: „Patriarchowie, Prorocy i Apostołowie”. Powyżej było napisane: „Jezus z Nazaretu, Król Żydowski” U stóp kłaniał się duch, którego szaty były białe i wyrażały święte uwielbienie. Pocałowała Krzyż, a potem zeszła, zbliżyła się do mnie i w muzyce mowy przewyższającej hymny, których słuchałam z zachwytem, powiedziała: „Witaj duchu ze świata nieszczęścia. Wolą Jezusa, który został ukrzyżowany, mego Pana i Odkupiciela, przychodzę, aby rozmawiać z tobą. „Tylko za jego pozwoleniem, jesteś tu przyjęta i nie smuć się, że zostaniesz odesłana do przyjaciół na Ziemię.” Myśl o ponownym poddaniu się grzechom i nieszczęściom mojego poprzedniego życia tak mnie poruszyła, że wydawało mi się, że opuszczam boską siedzibę i szybko schodzę na Ziemię; wtedy! Zostałem przytulona przez mojego przewodnika, który powiedział: „Kiedy powrócisz, pójdziesz nieść przesłanie świętej miłości na Ziemi i w wyznaczonym czasie, wolna od mocy śmiertelnych przywiązań, wejdziesz tutaj, jako członek świętego zespołu”. Duch, który przyszedł od krzyża, powiedział wtedy: „To, co widzisz i przesłanie, które ci daję, przekażesz moim synom w śmiertelności, zmagających się w dolinach nocy. Wznieś im opowieść o zstępującym świetle. Nieś z wieczności gałązkę oliwną Prawdy, przyciśnij ją do swego serca, a ona zakwitnie i po wielu walkach wyda dojrzały owoc. Marietto, zostałeś tu przyprowadzona w mądrym celu i w tym celu wolno mi nauczyć cię wielu rzeczy, odnoszących się do Ziemi i Niebios. Myśl o powrocie zasmuca cię; jednak wrócisz obładowana bogactwami, bogactwami pouczającej prawdy, które jak zarodki przygotują drogę dla większego światła. „Najpierw dowiedz się, że całe Niebo czci Odkupienie. Zanim miriady się kłaniają, a wokół nich trwa odkupiona radość. Religie Ziemi są tylko sennymi scenami w porównaniu z nimi. Niejasne i niedoskonałe są chociażby najlepsze koncepcje duszy ludzkiej, w stosunku do naszego stanu tutaj. „Tylko tuż nad równinami Ziemi, gdzie w doskonałym porządku zaczyna się Duchowe Niebo. Wokół niego poruszają się duchy opiekuńcze. Z mieszkańcami Ziemi mieszają się niezliczone anioły stróże; W każdej godzinie i w każdej chwili która przemija, każdego śmiertelnika pilnuje duch wyznaczony na jego opiekę. „Człowiek nie zna natury grzechu, ani pełni łaski w swoim Odkupieniu. Nie uwierzy, chociaż od wieczności gromadzą się wokół niego aniołowie, aby głosić łaskę nieśmiertelności. Niezliczone są przyczyny, odrzucenia światła nieba dla rodzaju ludzkiego, nędznego i dążącego do śmierci, ale zbliża się czas, kiedy człowiek stanie się bardziej świadomy rzeczywistości tej siedziby kiedy jego uczestnictwo będzie bardziej skierowane na pełnię prawdy wewnętrznego życia. Zbliża się odkupienie człowieka. Niech aniołowie rozbudują chór; bo wkrótce zstąpi Zbawiciel ze świętymi, towarzyszącymi aniołami”. Następnie poprowadziła niebiański nieśmiertelny hymn zbyt pełny i zbyt harmonijny w ruchu, aby mógł być przekazany przez ludzki język. Pod koniec powiedział: „Siostro duchu, odpocznij w objęciach świętej miłości. Obserwuj, co się dzieje wokół ciebie, bo oto w twoim umyśle będzie odzwierciedlenie słabe, zanikające i odległe te wyrazy radości, która wypełnia ta ziemia pokoju. Gdy zstąpiłem, zauważyłaś, że ucałowałem krzyż. Wszyscy święci rozkoszują się tym, że wyrażają w ten sposób pamięć i szacunek dla swojego Odkupiciela, który złożył z siebie ofiarę. Nastąpiła pauza w przemówieniu, podczas której głosy, pozornie w oddali, podniosły się w miękkich i melodyjnych alleluja. Akcenty poruszały się jak żywe istoty, usiłując obudzić pieśń odkupienia w każdym duchu w całym ogromnym zgromadzeniu. „Kim oni są?” zapytałam. „To są ci” — powiedział — „którzy wyszli z wielkiego ucisku, nie przestają dniem ani nocą wznosić wysokich hymnów, wysławiając imię ich Zbawiciela. Niebo niebios ożywia się tą niebiańską miłością. Od świętych, Który w chacie ziemskiej pokornie wielbią i śpiewają o odkupieńczej łasce, na drogach wznoszących się życia, wznosi się wysoko dusza inspirująca melodię uwielbienia niebiańskiego. Nad tobą odkrywasz, poruszając się w pierwotnym świetle, istoty wyższego stopnia. „Czy chcesz zamieszkać na zawsze w tym świecie pokoju, radości i boskiej miłości? Czy zechciałbyś znieść jakąś skromną część z psalmami tym śmiertelnym chóralistom? Upominam cię co do twego dawnego niedowierzania, braku wiary i poświęcenia; bo nie ma innych środków, jak tylko w Chrystusie Odkupicielu, by osiągnąć dziedzictwo w tym błogosławionym miejscu”. To ostatnie przemówienie ożywiło we mnie wspomnienie moich dawnych wątpliwości, braku zaufania do Zbawiciela i poświęcenia się Jego sprawie. Mój duch opadł. Ujrzałam słuszność łagodnej nagany i zapytałam: „Czy mogę jeszcze mieć nadzieję? Czy szansa tego niebiańskiego życia na zawsze odeszła? Chętnie oddałbym siebie, wszystko. abym mogła na zawsze zamieszkać tam, gdzie spokój jak rzeka łagodna, a miłość nieskażona, idzie się z serca do serca!” „Bądź więc wierna”, powiedział duch, „całkowicie oddana światłu, a będziesz cieszyć się błogością nieba. „Marietta, scena, która teraz przechodzi przed tobą, jest bardzo interesująca. W tym zgromadzeniu są prorocy i święci męczennicy. Widzisz, szata jest biała, czysta i przejrzysta. Na ich piersiach objawia się Krzyż. W ich lewej ręce jest złota kadzielnica, a w prawej mały tom.” Scena rozszerzyła się i zobaczyłam, że z centrum, wokół którego gromadziły się tłumy, wznosiła się piramida, której kolumna była złożona z pereł i najszlachetniejszych kamieni, wysadzana krzyżami z uduchowionego diamentu, na których wyryto imiona tych, którzy wycierpieli miłość do Prawdy i którzy nie umiłowali bardziej ich życia. Znosili prześladowania aż do śmierci. Na tej kolumnie stały trzy duchy, w postawie łagodności i uwielbienia, a nad nimi krzyż, nad nimi unosił się wiecznie powiewający sztandar. Patriarcha, Prorok i Apostoł. Reprezentują oni krąg wyznaczonych świętych, którzy będą uczestniczyć w ponownym pojawieniu się Syna Człowieczego i wyjdą w wyznaczonym dniu, gromadząc razem wybranych z czterech wiatrów, od krańców Ziemi po najdalszą część nieba”.

„Tomy, które duchy trzymają w swoich rękach, przedstawiają porządek stworzenia, odkupienia człowieka i zasady rządzące posłusznym światem bez końca”.

Rozdział 6 — Narracja dziecka

Gdy poprzednia scena zniknęła, duch, który ucałował Krzyż, podniósł rękę, promieniejąc światłem życia i dwoje dzieci zbliżyło się. Gdy się zbliżyli, skłonili się z wdziękiem, a każda z nich położyła ręce na jej dłoniach, potulnie patrząc na jej śliczną twarz i uśmiechając się. Zwracając się do mnie, powiedział: „Te dzieci opuściły formę będąc w niemowlęctwie i będąc niewinnymi, zostały zaprowadzone do raju niewinności w Siódmej Sferze; który jest stanem moralnej czystości i intelektualnej harmonii”. Starszy z dwojga, powiedział: „Marietto, cieszę się obcowaniem z tobą, ponieważ wrócisz do tych, którzy nas kochali i opłakiwali nasze odejście z doliny śmierci Kiedy będziesz rozmawiać ze śmiertelnikami, powiedz tym co będą przy tobie, że nauczyliśmy się że chociaż rodzice mają smutek z naszego powodu nasz kielich jest przepełniony radością dla wyzwolonego ducha. Marietta, to jest świat, który znamy. Tutaj najpierw obudziliśmy się w rzeczywistości naszego istnienia. Ziemię odwiedzamy prowadzenie w obecności naszych aniołów przewodników ale ona jest niepodobna do nieba. Tam jesteśmy świadkami smutku, bólu i śmierci; tutaj panuje harmonia, szczęście i życie”. Potem spojrzał w dół, jakby pogrążony w głębokiej medytacji, i wszystko ucichło. Myślałem, że temat, który zainteresował jego umysł, zasmucił go, ale wkrótce zauważyłem, że ta postawa jest spowodowana zbliżaniem się anioła, który wznosząc się, przeszedł tuż nad nami. O, jak mój byt został dotknięty tym widokiem! Światło otaczało go jak dobrze uszyta szata. Sam jego ruch był harmonią harmonii. Chciałam pójść za nim i powiedziałam: „Och, powiedz mi, kim jest ten taki wspaniały? Czuję jego święty wpływ i gorąco pragnę cieszyć się towarzystwem i siedzibą takich istot”. „Ten to” — powiedział duch — „jest aniołem, który należy do Raju Dziecięcego. Czy nie czytałaś w Ewangelii tego błogosławionego wyrażenia Odkupiciela, W niebie ich aniołowie zawsze patrzą na oblicze swego Ojca Niebieskiego „Ten anioł ma pozycję opiekuna dla niemowląt i otrzymał polecenie, aby spotykać duchy niemowląt, gdy opuszczają świat zewnętrzny i wchodzą do duchowego. On ma wyciągnięte dłonie, i co w nich widzisz, Marietto? — Małe, blade światło — odpowiedziałam. Następnie anioł tchnął na to dziecko, jakby udzielał życia, i przycisnął je do jej piersi z miłością nieskończenie większą niż ta, którą przejawiały ziemskie matki. Wiedziałam, że mały duch odpoczywa i czuje Niebo, które je otaczało i przenikało anioła, znowu chciałam odlecieć i być na zawsze błogosławioną z niemowlęciem. Ale kiedy usiłowałem się wznieść, anioł wstał — jeden błysk światła i zniknął. Potem ujawniła się zupełnie inna scena — pode mną w małym pokoju zobaczyłem kobietę klęczącą przy martwym ciele zmarłego dziecka. Miała konwulsje, czasami łzy płynęły jej z oczu, a potem jej twarz była jak marmur, jej oczy zajęte i szkliste, a cała jej postać drżała, gdy pocałunkiem za pocałunkiem przyciskała zimny policzek straconego dziecka. W tym momencie z powagą wszedł mężczyzna w czerni. Grupa ustąpiła, a on w milczeniu podszedł do płaczącej matki i biorąc ją za rękę powiedział: „Wstań Siostro. Pan dał, a Pan zabrał, niech imię Pańskie błogosławione. Nie zabraniajcie dzieciom przychodzić do mnie, gdyż do takich należy królestwo niebieskie” Następnie zobaczyłam tę matkę siedzącą przy trumnie w ziemskim zgromadzeniu. Jej oko utkwiło w suficie. Na jej twarzy malował się wyraz rozpaczy. Przed trumną nad grobem stał ten mężczyzna, którego widziałam, jak wchodził do komnaty śmierci. Przeczytał Psalm, odmówił modlitwę za cierpiących, a następnie zachęcił żałobników, starając się udowodnić na podstawie świętego tekstu, że niemowlę, chociaż umarłe, ożyje ponownie. Wtedy anioł przeniósł je na łono Abrahama. Zgromadzenie zniknęło, a dziecko ( z którym wcześniej rozmawiałam) zwróciło się do mnie mówiąc: „Pozbawiona życia forma właśnie widziana w wizji przedstawia moje ciało, płacząca matka była moją matką, a poważnie wyglądający człowiek był sługą zgromadzenia w świecie zewnętrznym. „Anioł, który podczas mijania nas zatrzymał się, był jasnym duchem, który przeniósł mnie daleko poza wpływ złego magnetyzmu, do miejsca przygotowanego dla młodego i delikatnego niemowlęcia, gdzie wyznaczone duchy są zawsze zajęte odżywianiem dziecięcych umysłów. Czy chcesz odwiedzić to miejsce? Mówiąc to, spojrzał w górę na ducha, jakby prosząc o pozwolenie, aby mnie tam zaprowadzić.

Rozdział 7 — Porządek dziecięcego raju

Po chwili wznosiliśmy się w kierunku anioła, który niósł niemowlę i który zniknął w świetle. Wkrótce zbliżyliśmy się do tego, co z początku wyglądało jak miasto zbudowane pośrodku kwiecistej równiny. Pojawiły się okazałe gmachy i ulice obsadzone drzewami, których liście rzucały piękny cień; na których gałęziach pojawiły się ptaki wszystkich kolorów; i chociaż wszyscy śpiewali różnymi tonami, wszystko zlewało się w jedną pełną i doskonałą harmonię. W miarę postępów rosło piękno i harmonia, pojawiały się nowe sceny. Architektura gmachów, rzeźby na świeżym powietrzu, iskrzące się w świetle fontanny, drzewa machające rozłożystymi gałęziami, kwiaty i kwitnące winorośle stają się coraz bardziej majestatyczne, splecione ze sobą i piękniejsze. Było też wiele alejek, z których każda lekko wznosząca się prowadziła do wspólnego centrum, do którego zmierzaliśmy. Gdy posuwaliśmy się naprzód, ujrzałam przed sobą rozległą i skomplikowaną strukturę, której zewnętrzne ściany i wieże wydawały się uformowane z marmuru, z wyglądu delikatnego jak śnieg. Służył on jako fundament ogromnego baldachimu, przypominającego kopułę, choć zbyt rozciągniętą, by wyrazić ziemskie znaczenie architektoniczne tego namiotu. Znaleźliśmy się się w pobliżu tego budynku i spostrzegłem, że kopuła jest zawieszona nad ogromną kolistą przestrzenią. „To jest” — powiedział mój przewodnik — „miejsce, w którym gromadzą się wszystkie niemowlęta z twojego globu, aby rozwijać ich niemowlęcą naturę. Odkryłam, gdy poruszaliśmy się alejami, po obu stronach gmachów że każdy z nich odpowiada temu, co śmiertelnicy nazywają żłobkiem dla niemowląt. Tam dzieci są najpierw prowadzone z pieśnią i uśmiechem ich aniołów stróżów. Każda, (kopuła) choć nieco odmienna, jest miniaturą tej ogromnej świątyni manifestacji i każda jest domem dla małych osobników, którzy tam wchodzą, aż osiągną wyższe stopnie i wejdą do Raju bardziej zaawansowanej młodzieńczej egzystencji, gdzie stopnie nauczania dostosowane są do bardziej intelektualnych warunków. Nad każdym z nich wyznacza się siedem opiekunek matek. Jak widzisz Marietta, że żadne dwie budowle nie są idealnie takie same pod względem piękna wnętrza, czy zewnętrznej formy, czy dekoracji, ale że wszystkie harmonijnie się łączą; a także, że każdy anioł stróż jest inny w promieniującym świetle i indywidualności twarzy i formy. To wolno ci wiedzieć. „Ilekroć na Ziemi umiera niemowlę, anioł stróż, który niesie ducha do Kraju Pokoju, ocenia jego wewnętrzny typ umysłu i zgodnie z jego typem jest klasyfikowany z innymi na podobnym poziomie inteligencji; Tak jak zręczny ogrodnik na Ziemi w jednym kwiatowym podziale hoduje różne gatunki lilii, w innym przedziale róże, w innym kamelie lub krzewy, tak więc tutaj mądrość anielska klasyfikuje duchy niemowlęce i według ich różnorodności artystycznej, naukowej, i tendencji społecznych, przypisuje każdemu dom najlepiej przystosowany do rozwijania się jego wewnętrznej formy życia, według zdolności intelektualnej, artystycznej lub przemysłowej. Nad każdym gmachem przewodniczy siedmiu aniołów stróżów, którzy wspólnie tworzą jedną oktawę instrukcji, każdy anioł zgadza się z jego towarzyszami, ponieważ jedna nuta harmonizuje z towarzyszącymi tonami i półtonami skali harmonijnej, spośród tych siedmiu opiekunów jest przełożony młodzieńczych duchów, które wykonują przypisane im obowiązki, zgodnie z ich typem bytu, w harmonijnym systemie rajskich instrukcji; a każdy z nich przewodniczy odrębnej klasie istot niemowlęcych. „Siedem z tych gmachów tworzy jedną większą rodzinę, a każdy oddzielny pałac nauczania, który jest wyeksponowany we własnych oddzielnych ogrodach i ogrodzeniach, jest jednym z siedmiu różnych odmian i podobnego stopnia; a siedem z nich jest podporządkowanych jeszcze jednej złożonej i wspaniałej świątyni pałacowej, której centralny pawilon przystosowany jest do nauczania w wyższych stopniach rajskiej prawdy. Centralny pałac każdego okręgu jest zatem wspaniałą świątynią nauczania, otoczoną artystycznym splendorem i kwiatowymi harmoniami, odpowiadającymi jego stopniowi, a otoczony jest siedmioma mniejszymi pawilonami ów architektonicznego piękna, a każdy z tych ostatnich jest także centrum niższej oktawy gmachów, również ozdobionych dostojnymi formami kwitnącej i rzeźbionej doskonałości, w tych ostatnich mieszkają dzieci i są prowadzone każdego dnia, lub każdy kolejny odpowiadający im okres, pałacom wyższym i pawilonowi centralnemu, dla edukacji ich rozwijającej się natury. „Gdy tylko te niemowlęta podniosą się w stopniu odpowiednim do zgromadzenia ogólnego w wielkiej i centralnej kopule lub świątyni nauczania, są najpierw kierowane do oddzielnej szkoły centralnej, a następnie wszystkie wychodzą z innej i poruszają się pod chmurą anielskich chórzystów, którzy głośne alleluja śpiewają swemu księciu i Zbawicielowi, i z ich harmonią dzieci kierują się ku zewnętrznej świątyni.

Rozdział 8 — Rajski żłobek

Gdy duch zamilkł, zobaczyłam po naszej prawej stronie, jak odsuwa się część jednej z mniejszych świątyń, jak gdyby niewidzialna ręka zabrała ją w sposób odpowiadający zdjęciu zawieszonej zasłony, i oto! Ku memu już zdumieniu ukazało się wnętrze jednego ze żłobków, niezwykle jasne w swojej chwale i ozdobione artystycznym pięknem, korespondującym z majestatycznym wyglądem raju niemowląt. Na początku byłam bardzo zawstydzona, czując, że nie nadaje się do oglądania jakiejkolwiek siedziby tak czystej, uroczej i majestatycznej. „Tam”, powiedziałem nieświadomie, „jest niebo”. Moje refleksje dostrzegła moja nauczycielka, która zauważyła: „Marietta, spójrz na manifestację życia niemowlęcia w raju. Wejdźmy, a tam poznasz prawdziwy stan tych, którzy jako niemowlęta opuszczają świat dzieci, którzy są od razu przeniesieni w to miejsce i odtąd są szczęśliwi. Niewiele śmiertelników wie o błogosławieństwach towarzyszących ich dzieciom, które odchodzą wcześnie z ich istnienia. Ci, którzy wierzą w Chrystusa, pogodzą się ze stratą, ale to jest przeważnie pod warunkiem prawa posłuszeństwa ustanowionego w sercu chrześcijanina. Byłem raz matką w świecie smutku i straty i tam uczyłam się również cennej wartości wiary, w Boże miłosierdzie przez naszego Pana Jezusa Chrystusa. Tam Marietto, tam żegnałam się z niemowlętami które żyły aby boleć matczyne serce w rozstaniu. Trzykrotnie przycisnąłem do mojego kochającego serca kochane niemowlęta, ciało do mojego ciała, kości do moich kości, życie do mojego życia, i spoglądałam na Boga chwaląc go za szczególne dary, ledwie z nadzieją miałam przebłysk przyszłości, i umiejscowiłam moje serce na tym jak młode i delikatne pąki zostały obgryzione przez mróz śmierci, byłam poraniona i opuszczona. Pokładałem nadzieję w Jezusie i oddałem je Jemu, wierząc, że będzie dobrze; ale Marietta, gdybym tylko wiedziała, tak, gdybym mógł zobaczyć to, co teraz widzisz, wtedy moja dusza miałaby z wiedzy dodanej do wiary większy odpoczynek, bo oto niemowlę, które opuściło swoich rodziców w nieszczęściu, ale czeka na ich przybycie, a tutaj jest bezpieczne przed skażeniem występkami i grzechami upadłej rasy. Widzisz, Marietta — kontynuowała — te zarodki nieśmiertelności. Ujrzałam i oto! wnętrze, które zostało otwarte przede mną, było świątynią wspaniale ozdobioną. W okrągłych rzędach, jeden nad drugim, znajdowały się nisze lub segmenty okręgów, wykute ze złota i zacienione serafinem. W każdym spoczywał duch niemowlęcia. Przed każdym z nich uczestniczył anioł stróż którego zadaniem jest przystosowanie do wyższej formy życia formacji od zarodka ducha dla jego wiecznej egzystencji w świętej użyteczności. Anioł tchnie na niego, a każdy oddech sprawia, że jego zdolność i życie się rozszerza, ponieważ jest oddechem świętej miłości i natchnienia, tak jak życie jest w Bogu, którego ożywiający Duch przenika wszystkie anioły w niebiosach. Gdy weszliśmy, zobaczyłam, że te niemowlęta, gdy obudziły się do jeszcze większej świadomości i gdy zobaczyły anioła pochylającego się nad nimi, nosiły wyrazisty uśmiech i były szczęśliwe. Gdybym mogła przedstawić ci chociaż jeden pokój dziecięcy i tak opisać go abyś mógł uświadomić sobie jego wspaniałość, byłabym wtedy bardzo zadowolona, ale nie mogę. Nie ma na to sposobu aby śmiertelnik mógł to doznać. Gdybyście mogli tam wejść ze mną, zobaczylibyście w środku, trzymany w dłoni anioła, Krzyż, przezroczysty i uduchowiony; a z obu stron matczyne duchy kierujące młodymi dziewczętami podczas pracy z nowo przybyłymi duchami niemowląt oddanymi pod ich opiekę. Z jedwabistego, przypominającego kołyskę miejsca spoczynku, ozdobionego kwiatami każdego odcienia, w cieniu serafinów, nieustannie wyłaniali się ci, którzy zostali tam położeni przez te duchy, które otrzymali je z rąk pogrążonych w żałobie rodziców. Gdy się pojawiają, unoszą się jak skrzydła czystego światła pośród poruszających się aniołów, które prowadzą je, gdy uczą się poruszać i obserwować naturę i pracę rodziny duchów, które nad nimi czuwają. Każdy anioł ma również wiele możliwości, za pomocą których może odcisnąć w ich umysłach pierwsze zasady prawdy, najlepiej odpowiadające jego organizmowi i zdolnościom. Są też wyznaczone anioły, które w najdelikatniejszych dźwiękach dotykają różnorodnych instrumentów, na których powstaje melodia. Ta muzyka wiecznie miesza się z anielskimi głosami o słodkiej i niebiańskiej wymowie. Kopuła lub świątynia są tak skonstruowane, że delikatnymi falami rozbrzmiewa każde naprężenie, które wydaje się poruszać wraz z życiem tego miejsca. Ta muzyka była tak delikatna, słodka i melodyjna, że służyła jako życie dające działanie i siłę nerwom duchowym tych, którzy spoczywali pod uśmiechem swoich opiekunów. „To”, powiedział duch, który mnie tam prowadził, „jest tylko jedną z wielu tych wielkich świątyń i odpowiada wszystkim w tym samym stopniu. Och! gdyby ziemscy rodzice potrafili zrozumieć, że tutaj jest miejsce narodzin tych, którym nie wolno przebywać w zewnętrznej formie. Stąd wzrastają do przygotowanych miejsc.

Rozdział 9 — Dzieci zachowane przez Zbawiciela

Kiedy mówiła, każdy z aniołów stróżów powstał z dzieckiem podopiecznym i ustawił się w wielkiej przestrzeni w galaktyce chóralistów i wokół anioła, który trzymał Krzyż. Natychmiast z góry zstąpiło światło, nieskończenie przewyższające światło w świątyni; i byłam zafascynowana dostojną obecnością orszaku aniołów, wśród których znajdował się ktoś podobny do tej chwalebnej Istoty, o której mnie poinformowano, że jest Odkupicielem. Gdy zbliżyli się do centrum, manifestacja Krzyża zniknęła przed większym światłem; orszak aniołów zatrzymał się, a Istota, do której chodzili, powiedziała z uśmiechem: „Pozwólcie małym dzieciom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im”. Słodycz i łagodność wyrazu i miłość, jaka promieniała na jego twarzy, gdy te słowa wyszły z jego ust, pokonały mnie i upadłem do stóp mojej niebiańskiej dyrygentki, która mnie podniosła i przyciągnęła do swej piersi anioła. Chciałabym, żeby widział i słyszał, co się wtedy wydarzyło. Kiedy mówił, ci aniołowie stróże zbliżyli się i każdy przedstawił mu swoje skarby. Poruszył ręką nad nimi i dobroć jak krople rosy spadła z nich, a niemowlęta zdawały się pić jak ze źródła wody żywej. Zostali pobłogosławieni. Emanacja z tej Istoty była tchnieniem życia. Świątynia nosiła nowy aspekt. Gdy scena się kończyła, towarzyszące mu anioły grały na instrumentach strunowych i śpiewały o Odkupieniu. Poruszył łaskawą ręką, jakby w aprobacie tego, co zrobili aniołowie stróże; i wszyscy skłonili się i zakryli twarze w szacie chwały, która ich obejmowała. Nagle muzyka, niczym głos wielu wód, dobiegła z każdej świątyni w rozległym żłobku wielkiego miasta. I kiedy ta wypowiedź posuwała się wzbierającą falą anielskiej pieśni, ta Istota wraz z tymi, którzy mu towarzyszyli, wzniosła się ponownie, a aniołowie tej świątyni wznowili swój poprzedni ruch. To”, powiedział mój przewodnik, „jest tylko prostszą częścią niebiańskich ćwiczeń związanych z przyjemnym zajęciem tych, którzy są wyznaczeni do wychowywania duchów niemowlęcych, w przygotowaniu do rozwinięcia ich istoty w poszerzone zdolności i pożyteczne zajęcie. Ziemia, gdyby człowiek nie odszedł od czystości i harmonii, a więc od pokrewieństwa i współżycia z istotami wzniosłej natury, byłaby właściwą żłobkiem dla nowo narodzonych duchów. „Grzech, Marietta, odsunął stan grzesznika od stanu aniołów; przez to zmieniła się jego moralna natura. Aniołowie są czyści. Nie mają żadnej winy, żadnych złych pragnień, czy niewłaściwych zapędów. Od nich emanuje życie w czystości. To życie zasila inne pokrewne elementy. Bardziej zależne duchy powstają w aureoli boskiej egzystencji. W podobny sposób poruszają się w chwale, która obejmuje społeczeństwa bardziej wzniosłe niż oni; i one w podobny sposób poruszają się w świetle i cieszą się sferą życia jeszcze wyższej klasy istot. W ten sposób wszystkie czyste duchowe istoty zjednoczone istnieją w sferach wyższego życia; I każda istota o większych możliwościach, istnieje dzięki możliwości stępującej od Boga dawcy życia wszystkiego. Wyższe kręgi i systemy w podobny sposób poruszają się w sferach tych bardziej wzniosłych; i otrzymując od nich wieczne zaopatrzenie, są udoskonalani i wywyższani, aż ziemskie stanie się duchowe, a duchowe niebiańskie. Niezgodność jest odcięta od połączenia z wyższą naturą, a strata (niezgodności) jest relacją która łączy z harmonijnymi prawami i istotami niebiańskiego porządku. Ludzie nie zdają sobie sprawy ze straty, jaką ponoszą, będąc w ciemności, będącej konsekwencją ich stanu, i dlatego nie zdają sobie właściwie sprawy z konieczności i korzyści Zbawiciela. Ten, kto przywraca utracone powinowactwo, jest Odkupicielem. Ale ponieważ jeden stopień harmonijnego życia schodzi do drugiego, a jeden odbiór wznosi się do drugiego, dzięki Duchowi Bożemu, Życiu wszystkich, możesz łatwo dostrzec, że nikt oprócz Tego, który kontroluje życie, nie może spowodować, aby życie harmonijne zniżało się do stopni przeciwnych do siebie. I w ten sposób objawia się wielka prawda o Odkupieniu przez wcielonego Ducha Bożego. Tutaj ci, którzy są dojrzali, są w stanie zrozumieć prawo zbawienia, a nawet życia w Chrystusie, i przez tę wiedzę są doprowadzeni do przyjemnej adoracji Tego, który jest ich Odkupicielem. „Zauważyłeś, że jak Ten, który pobłogosławił tych maluczkich, wstąpił w górę, wszystkie mnóstwa tego wielkiego miasta śpiewały jak jeden głos, chwaląc Boga i Baranka. Było to spontaniczne; bo ci, którzy znają konsekwencje grzechu, są są lepiej przygotowani, aby ujrzeć w Jezusie łaskawość i miłosierdzie nieskończone i w głębi swej istoty adorować Go, ale kiedy On porusza się pośród nich, śpiewają w ciszy pieśni, które, gdy się od nich oddala, nabierają zewnętrznego wyrazu. Te szczęśliwe istoty. Marietta nie mogła już powstrzymać się od tego pełnego przejawu radości i dziękczynienia, tak jak życie nie mogłoby przestać płynąć z Tego, który jest Twórcą Życia. Tak jest w całym niebie, a szczególnie we wszystkich siedzibach przygotowania duchów odkupionych. Czy nie zdajesz sobie sprawy, że każdy oddech tych istot wokół ciebie jest tylko oddzielnym tomem uwielbienia Boga? „Gdyby ludzie w ciele poznali dobroć Boga w odkupieniu, odstąpiliby od zła i nauczyliby się sprawiedliwości i dróg pokoju. Marietto, rozumiesz to?” Poczułam naganę, znając moją dawną niewierność co do zbawienia przez Jezusa, i z chęcią ukryłabym mojego ducha przed badaniem tego ducha, który tak się do mnie zwrócił. Wiedziałam o moich wątpliwościach i niemoralności duszy i odrodzeniu człowieka od zła przez Pana Jezusa Chrystusa. A teraz ujrzałam, że jest wszystkim i we wszystkich; źródło wszelkiej czystej i świętej rozkoszy i tematem wszystkiego, co pozwolono mi widzieć w świecie duchów. To jest, umiłowany Pastorze, lekcja, którą wszyscy odkupieni studiują z największą radością, i która, gdy się ją pozna, natchnie ich miłością, której nie da się wyrazić. I kiedy staram się to wam opisać, czuję, że nie potrafię wyrazić ludzkim językiem ekstatycznej pełni tej świętej pasji i słabości ludzkiego języka, by wyrazić sens tej miłości. Gdy tylko aniołowie zajęli swoje poprzednie pozycje, mój przewodnik poinformował mnie, że te niemowlęce duchy, które właśnie widziałam pobłogosławione przez Odkupiciela, zostały oddane pod opiekę innych aniołów, których rozkoszą było delikatne ćwiczenie umysłu za pomocą dostosowanych środków do ich zaawansowanego stanu; a teraz zbliżała się scena, w której powinnam być świadkiem, przyjęcia niemowląt właśnie z Ziemi. Gdy umilkła, zobaczyłam w górze i dookoła anioły wznoszące się w pogodnej atmosferze, czekające ze swoimi skarbami na moment przybycia i na wejście do świątyni. Kiedy dawni aniołowie zrezygnowali z opieki i przygotowywali się do przyjęcia innej klasy, weszli i zajęli centrum wokół Krzyża. Początkowo ich ruch był nieregularny, ale nie zakłócony. Potem zaczęła się delikatna muzyka, jakby harmonia obudziła się z bezruchu i poruszała się w cichej wymowie, jakby czyjś duchowy oddech z serca delikatności i miłości. Byłem zaskoczona cichym ruchem tej słodkiej muzyki i poczułam się nieco zniecierpliwiona chciałam, by jakiś anioł dotknął nabrzmiewających nut, teraz przesyconych melodią, która wydawała mi się stłumiona. Ale mój przewodnik przerwał mi, kierując moją uwagę na towarzystwo matczynych duchów, które gromadziły się wokół tych aniołów, które właśnie weszły. Poruszały się one w czasie i spokoju muzyki, jednocześnie angażując się z każdym aniołem w karmienie niemowląt trzymanych przy piersiach. Muzyka i ruch tych matczynych duchów przejawiały wielką ostrożność; podczas gdy wszyscy inni w świątyni byli nieruchomi, o ile mogłem dostrzec, z wyjątkiem trzech duchów, które zdawały się unosić nad środkiem, z których promieniowało miękkie i czyste światło. „Ci aniołowie”, powiedział mój przewodnik, „otoczeni w świetle wyższym od światła świątyni, nie są wyższą i bardziej wzniosłą naturą. Z nich pochodzi aureola wyższego światła. To światło jest zstępującym życiem miłości. Widzisz, jak się skupia, tworząc osobną spiralę niczym ucieleśnienie, obejmując i przysłaniając te zarodkowe istoty w ramionach aniołów stróżów? Ci karmieni przez aniołów są istotami które dopiero się rozpoczęły i które z powodu naruszonych praw natury zostały przedwcześnie oddzielone od swej dziecięcej formy w świecie zewnętrznym. Ta delikatna muzyka porusza każde cząstkę istoty, podczas gdy Najwyższy Duch reorganizuje i nadaje mu zwiększoną pojemność. Każdy organ w harmonii i doskonałości, tworząc w ten sposób ton i właściwą energię w systemie. Zstępujące światło życia wchodzi do zmysłów niemowlęcia, a stamtąd wydycha jako tchnienie życia i dusza miłości. Ożywiający Duch daje energię i rozszerza rozwijającą się zasadę życia, aby intelekt mógł postrzegać, osądzać, rozumieć rzeczywistość, a istota cieszyć się jej życiem.

Rozdział 10 — Dzieci odbudowane w harmonii

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 42.28