PRZEDMOWA
Właściwie … niech mówią wiersze.
A teraz — podziękowania.
Podziękowania dla Naszych Mam, Tatów, Dzieci, Rodzeństw, Najbliższych, Przyjaciół, Czytelników, Wszystkich Dobrych Ludzi… i Ciebie — hej! skoro to czytasz, to jesteś już na tej liście ;)
Specjalne podziękowania dla Eli Ochman — która pieczołowicie zbiera do własnej prywatnej cyfrowej biblioteki naszą (i nie tylko) twórczość.
Nadto, podziękowania dla Artura ARTOLINO Czaplickiego, za wzbogacenie naszego tomiku — pięknymi ilustracjami. Właściwie, to byłoby miło każdy nasz tekst Artura obrazem oprawić — ale z uwagi na grubość, zbiór taki przestałby być tomikiem, a stał się — tomem, albo li wręcz — tomiszczem. Zapraszamy jednak gorąco, by poszukać Artolinowych wystaw, które się przecież zdarzają w zaokrąglonej rzeczywistości.
Do zobaczenia Tobie!
Agnieszka i Marcin
WSZYSTKO
Czy trzeba mówić o miłości?
A może jednym choćby gestem
posłanie w sercu jej wymościć
i rzec doń: cieszę się, że jesteś…
Odstawić na bok wielkie słowa,
choć może zdać się to niełatwe
i z małych rzeczy dom zbudować,
taki z bezchmurnym nieba skrawkiem…
Nie trzeba wcale mówić głośno,
wystarczy czynem przyodziewać;
róże wszak także w ciszy rosną
i w ciszy się zielenią drzewa…
Na dobry dzień swój uśmiech posłać,
a kiedy dzień już końca bliski,
sprawić, by na noc chciała zostać
i dać jej odczuć, że jest wszystkim…
AJ
MASCULINUM
mógłbym trzymać teraz
w ramionach pustkę
w kształcie zwiewnym
nagiej pieśni
kobiecego ciała
przesuwać palcami
w napiętym jak męskość
powietrzu — tak dusznym
aż pod nimi
by ona — poistniała
może to ty byś właśnie
przyszła zapachem
wibracją nozdrzy rozdrganych
pradawnym dziedzictwem
zwierzęcych pożądań
bym w ciebie mógł
zapaść wypełnieniem
różanych pałaców ekstazy komnat
białymi strugami rozkosznej
chwili zapomnienia
zanim bym zasnął w twego
oddechu zamyśleniu
och, ty wieczna a teraz — stworzona
w moim pragnieniu
kobieto
MP
DESZCZOWY DZIEŃ
Znów ulicami płynie deszcz
Stukają krople o parapet
I nawet jeśli bardzo chcesz
Promieni słońca dziś nie złapiesz
Leniwym rytmem sunie czas
W fotelu kot swe oczy mruży
Otwarty notes, kilka fraz
I gotów jesteś do podróży
Bo ja dokładnie tak jak ty
Codzienność swoją gubię w wierszach
I radość mnie ogarnia gdy
Jednym nam rytmem biją serca
Niech tam za oknem hula wiatr
Niech drzew korony gnie ku ziemi
Tak pięknie kiedy ty i ja
Poezją życie malujemy
Za oknem znowu pada deszcz
Łez płyną całe wodospady
Ty mnie pod rękę tylko weź
Niechaj jej czar nas poprowadzi
W krainę w której zwiewność słów
Melodię piękną przyodziewa
Żebyś doń sercem przylgnąć mógł
Nim wiosna zazieleni drzewa
AJ
JA, ŚNIEG
Spadłem — dla ciebie — na chwilę.
W każdym swym płatku jedyny
Niepowtarzalnych kryształów
dotykiem dłoń pieszczę — zimnym.
Ja wszak stworzyłem lodowce
co ziemi przykryły bezkresy
byś mogła jesień — zapomnieć
byś mogła wiosną się — cieszyć.
Popatrz — w blasku słonecznym
rozwiewam swój biały kruszec
by zostać w twoim wspomnieniu
odejdę — aby powrócić…
MP
ŚNIEG
Niby jesteś, a powoli mgłą zachodzisz
Świat w szarościach prześwituje już pod bielą
To zaledwie parę dni, lecz nic nie szkodzi
Może jeszcze mroźne noce cię ośmielą
Ty jak bajka jesteś mi, gdy oczy mrużę
Kiedy w słońcu się rumienisz z niewinności
Byleś tylko zechciał zostać tu na dłużej
Bylem mogła choć do wiosny Cię ugościć
Bo gdy jesteś, świat jaśnieje o poranku
Twemu pięknu dziewiczemu czoła chyląc
Ale jeśli tylko chcieć Cię w dłoni zamknąć
Nie pozwalasz się oswoić żadną siłą
AJ
ZNAK
a kiedy już całkiem oślepnę
świat z życiem wypali mi oczy
i będę bezsilnie krążył
wygasłym dookoła
wzrokiem
a kiedy już całkiem ogłuchnę
świat z życiem zmiażdżą mi uszy
i będę bez sensu krążył
po ziemi na płacz
ludzi głuchej
a kiedy już całkiem zamilknę
świat z życiem wyrwą mi język
odbiorą mi wszystkie myśli
i słowa płynące
ze mnie
weź wtedy mnie mocno za rękę
na słońca ciepło zaprowadź
bym wiosną mógł się nacieszyć
nim czas przyjdzie by
w ciszy skonać
a kiedy już słońce zajdzie
nad ślepym głuchym niemową
weź wtedy mnie mocno za rękę
i ściśnij na znak:
„jestem z tobą”.
MP
MOŻE
Może wspólną przyszłość napiszemy
i nim los, kołysząc naszą łajbą
zechce stracić nas za uczuć przemyt
uciekniemy tam gdzie nas nie znajdą
Może w ciszy między oddechami
co zrodzona z zadziwienia wierszem
szepnie ktoś: za mało siebie mamy
by ostatnią grzebać w imię pierwszej
Może zapomniany szlak wyśnimy
drżeniem pióra nad kartami kronik
a gdy wzejdzie dzień, pomiędzy rymy
wyruszymy by marzenia gonić
Może naderwaną czasu strunę
da się jeszcze spoić serc oddaniem
i przez miłość życia sens zrozumieć
póki nie za późno na kochanie
AJ
ODRANNIE
od ranka moi przyjaciele
od poetyckich gwiazd uniesień
nadziei ducha przywołują
jak echo woła gdzieś po lesie
i niosą pięknych wierszy płaszcze
jak obietnice rychłej wiosny
jakby pytali mnie z oddali
czy ja do szczęścia już dorosłem
a ja — stawiając zamki szczęścia
już nieraz palce połamałem
i stoją po dziś dzień ruiny
tego — co z wiarą budowałem
kreśliłem słowem stany lepsze
na lotnych piaskach, bagien zdradach
i zawsze mnie to zadziwiało
gdy taki konstrukt się rozpadał
dziś wolę wolno i ostrożnie
układać cegłę po cegiełce
co z tego wyjdzie w sumie — nie wiem
lecz sam ten proces to jest szczęście
a może kiedyś na szczęść progu
gdy słońce zejdzie do wieczora
usiądę z tobą w ciepłym zmierzchu
nim noc nam spadnie na ramiona
MP
BEZSZELESTNIE
Miłość przychodzi bezszelestnie
jak kot skradając się gdzieś w trawie
nieśmiałą myślą czasem przemknie
by wreszcie bliżej się pojawić
U stóp twych staje nieporadnie
łasi się do zmęczonych dłoni
spojrzeniem płochym w oko wpadnie
i już nie daje się przegonić
Czasami tłucze się po dworcach
by się przytulić choć na chwilę
wtedy w uśmiechu lśni jak słońce
wdzięczna że w sercu czyimś żyje
Czasami bywa i rozmową
pośród rozłąki dni grymaśnych
i chociaż nie ma jej tuż obok
chce być przy tobie kiedy zaśniesz
Miłość przychodzi bez ostrzeżeń
jak kot cichutko przyczajona
lecz jeśli tylko jej zawierzysz
będzie cię trzymać w swych ramionach
AJ
RZUĆMY
Rzućmy wszystko za siebie
pobiegnijmy na łąkę nad rzekę
tam gdzie białe przestrzenie
po kolana po pas
Zróbmy na nich aniołki
albo lepiej — te serca radosne
i wyślijmy je dla tych
którym radości brak
Tutaj wrony jak nuty
w tej zadymki mroźnej sztambuchu
czarne kropki na bieli
wiolinowy klucz — kot
Tutaj zdania pisane
odciskami na śniegu zwiewnymi
jak słowami co znikną
kiedy noc zgubi krok
Rzućmy wszystko za siebie
jutro zniknie nam bieli kraina
z każdym dniem coraz wyżej
słońca wznosi się blask
Przecież te płatki lśniące
w krople deszczu się wkrótce zamienią
zieleń w kwiaty ubrana
zdarzy się jeszcze raz …
MP
SENNOŚĆ
nie chcę z marzenia się wybudzać
skoro umyka z dnia przybyciem
strącając z nieba gwiezdne cuda
co w dziennym świetle tracą życie
nie chcę podnosić powiek drżących
ciężarem naszych istnień dali
gdy sen o tobie niczym słońce
które tęsknotą duszę pali
trącona dłonią struna dźwięczy
przyjemnym sercu falowaniem
ale czy spośród nut tysięcy
pokochasz tę co pozostanie
nie chcę otwierać oczu jeśli
miłość jedynie chwiejnym słowem
zaklętym w tej najmilszej pieśni
którą się pragnie mieć przy sobie
AJ
APEL DO WIOSNY
Nie rysuj mi miłości
Błądzącej po chmurach
Kolorami tęczy malującej nieba
Ja mam przecież swoją
Po ziemi drepczącą
Chropawą jak kora milczącego drzewa
I nie graj mi miłości
Niebiańskiej sonaty
Co ziemię roztrzaska olśnień piorunami
Ja mam przecież swoją
Jak ten strumyk cichy
Który szuka wiosny nieśmiałymi palcami
I nie rzeźb mi miłości
W kształcie figur z lodu
Nie mów: piękne serce z niego wyrzezane
Ja mam przecież swoją
Ogrzewa mnie zmierzchem
Kiedy zmrok jak kocur niesie zasypianie
Opowiedz mi lepiej wiosno
O takiej miłości
Z którą mogę w przyszłość
Iść wolno za rękę
Opowiedz mi lepiej wiosno
O takiej miłości
Z którą w dzień zwyczajny
Zanucę piosenkę…
MP
OPOWIEŚĆ
Opowiedz o niej jak o wietrze
co się układa w ludzkiej twarzy
i szepcze doń: dla ciebie jestem
w tym wszystkim na co się odważysz
Opowiedz o niej jak o wodzie
która chlupocze wśród kamieni
by w rwącą rzekę się przerodzić
i życie biegiem swym odmienić
Opowiedz o niej jak o ogniu
co płonie póki starcza polan
jak wielki żar być musi pod nią
abyś usłyszał gdy cię woła
Opowiedz o niej jak o ziemi
która obrasta urodzajem
kiedy podnoszą wzrok zdumieni
że bierze mniej niż sama daje
Opowiedz o niej jak o linie
co kusi pętlą zamotaną
i czeka czy się jej wywiniesz
czy znajdą kiedyś martwe ciało
Opowiedz albo milcz celowo
gdy się ciekawski człek rozzłości
pragnąc usłyszeć choćby słowo
o tej nieznanej mu miłości
AJ
VALENTYNOWEEN
ja na ten wieczór najmilsza
jestem już prawie gotowy
włożyłem wysoki cylinder
i smoking zupełnie nowy
i bladłem specjalnie od wczoraj
by odcień twarzy uzyskać
wręcz jaśniejący w ciemności
na ulic czarnych urwiskach
ty włożysz suknię pod kolor
krwiście bogatej czerwieni
zepniesz swe włosy wysoko
i usta wykreślisz ku czerni
ja kwiat dam ci biały, najbielszy
jak z kości polerowanej
a potem pójdziemy przez miasta
zaułki w mroku zamarłe
kto spotka nas — cofnie się z lękiem
w oczach rozwartych szeroko
a my — w źrenicach odbici
ty w lewym, ja w prawym oku
w mroźnej godzinie przedświtu
na porzuconym cmentarzu
zagramy upiorny nokturn…
wszak martwi się nie obrażą
och, pewnie znów przyjaciele
nie będą nam szczędzić krytyki:
„wy święta pomieszaliście! To
nie Halloween! To Walentynki!”
a my — tak trochę stropieni
w blasku upiornym księżyca
na metalowych wierszykach
będziemy się cicho ślizgać
MP
PORZĄDKI
Jutro porządek w życiu zrobię
spakuję w worki gratów masę
pomyślę o mnie i o tobie
o tym straconym przez nas czasie
Jutro ułożę wszystkie sprawy
które wraz z biegiem lat narosły
żebyśmy, kiedy się pojawisz
iść mogli na spotkanie wiosny
Jutro swe włosy zwiążę w kucyk
by twarzą w twarz przez światem stanąć
i spoglądając nań, zanucić
melodię sercu zapomnianą
Jutro ogarnę cały bajzel
plan tylko sklecić by się zdało
miłości wreszcie w oczy zajrzeć
by z nią za rękę odejść w starość
Jutro uprzątnę to śmietnisko
pościeram kurze, zmienię pościel
ustalę jasny cel na przyszłość
i kochać będę coraz mocniej
AJ
KU LUDZIOM
Na niebie jakieś gwiazdy lśnią
— ale tak jakby ich nie było
przychodzi wiosna znowu już
lecz gdzieś zapadła się w noc — miłość.
Te gwiazdy to nie kule marzeń
lecz tylko wodór gdzieś daleko
w termosyntezie nie ma magii
a niebo zwykłą jest przestrzenią.
Człowiek tak wiele już dobrze zna:
naturę czasu sny wszechświata
a bajek zbiory w głowie ma
i wciąż tęsknota w nim — powraca.
Samotność nie jest taka zła
jak myślą ci co niesamotni
— w niej jakby ciszej płyną dni
i serce bije jakby wolniej.
Nie taka zła … lecz dobra też
nie bywa wcale ni łaskawa
kiedy za zmierzchem idzie zmierzch
a włosów biel się cicho skrada.
Trzeba dlatego — z domu wyjść
i pójść do ludzi w ciszy kres:
oni samotni przecież bo
na końcu dni — samotność jest…
MP
W OCZEKIWANIU
Powiedz że nie czekam nadaremno
Choćby jeden mały daj mi znak
W ciszy więdnie świat, kolory bledną
Jakby kto skarb cenny z serca skradł
Jednym słowem powiedz, więcej nie chcę
Tylko to wystarczy aby żyć
Przecież dobrze wiem że gdzieś tam jesteś
Skryta za kotarą mlecznej mgły
Czekam wciąż, wyglądam Cię przez okno
Z wiarą że odpowiedź jest tuż tuż
Milczysz a mnie z żalu oczy mokną
Niebo znów ciemnieje od złych wróżb
Czemuś mi odeszła tak bez słowa
Zostawiając w sieni zwiędłe bzy
Inna przyjdzie wnet, by świat malować
A dopiero przecież byłaś Ty…
AJ
LISTKI
Jak tu miło i ładnie
w tych południa krajach
gdzie gwiazdy nocą inne
słońce na północy
gdzie na białej plaży
na lądach nieznanych
w stronę ziem pingwinich
kieruję swe oczy
ja idę tu i tam
— i budzą się motyle
kwiaty wyrastają
gdzie postawię stopy
jestem tak potrzebna
całokształtom świata
z zaplecionym wieńcem
burzy moich włosów
ale wciąż pamiętam
mam Cię w kalendarzu
na zegarze nieba
już godzina bliska
kiedy plecak ciepła
blasków zapakuję
i do ciebie ruszę
na zielonych listkach
MP
SŁOŃCE
Na chwilę słońcem łąki wzeszły
Spod stalowego nieb sklepienia
I śnieg bielutki, puch bezgrzeszny
W zwykłą się wodę poprzemieniał
Magicznym ruchem blady promień
Niezwykłą siłę tchnął w świat cały
I łąki płoną, niebo płonie
W tej codzienności poszarzałej
Jakaż to radość, gdy swym ciepłem
Ktoś w duszę zwiędłą życie wlewa
Osusza łzy na rzęsach skrzepłe
I podaruje skrawek nieba
Ledwie się ptaki pobudziły
Żeby zmarznięte ogrzać skrzydła
Cieniem się łąki znów okryły
Świat znowu ciemne barwy przybrał
I tego słońca tak nam mało
W wyczekiwaniu takich godzin
Gdy będzie serce ciągle grzało
Nim zima zdąży je ochłodzić
AJ
KSIĘŻYC
Krąg ziemi pode mną nieskończony
Pokryty morzem falującym chmur
Dla was sklepienie dla mnie droga
Dla was to góra — dla mnie dół
Po tym przestworzu naprzód biegnę
Ścigając złoty słońca blask
Białym sterując w dal okrętem
I odmierzając własny czas
Ku zmierzchom ziemi żar odbity
Rzucam by w oczach wam pleść czar
Ty wołasz słońce — a ja — księżyc
Przez zodiak wciąż przed siebie gnam
Lecz są na tym niebie nocne ptaki
Które szybują pod gwiazdami
I są na tej ziemi mrocznej dusze
Co się w mym blasku otwierają
I kiedy słońce wiosnę niesie
Ja bladą zimą wieczną drżę
Ale ci co to w noc zbłąkani
Mój błogosławią — srebrny cień
MP