E-book
11.76
drukowana A5
Kolorowa
39.15
Wiewiórka Ula

Bezpłatny fragment - Wiewiórka Ula

i zaczarowane nasiona


5
Objętość:
29 str.
ISBN:
978-83-8384-005-5
E-book
za 11.76
drukowana A5
Kolorowa
za 39.15

Promienie porannego słońca wdarły się do dziupli, budząc całą wiewiórczą rodzinę. W lesie rozlegało się ćwierkanie ptaków.

— Chrrr… — zachrapał tata, przeciągając się na legowisku z liści.

— Tatku, nie mogę spać! Chrapiesz jak stary niedźwiedź! — burknęła Wiewiórka Ula.

— I tak musisz już wstawać, czas na lekcję z Panem Szczurkiem — odezwała się mama. — Zjedz kilka żołędzi, musisz mieć siłę na naukę i zabawę.

— Nie chcę tam iść! Nikogo tu nie znam. Tęsknię za naszym poprzednim domem i za moimi przyjaciółmi: za Sową Dorotką, Łasicą Ludmiłą, Łosiem Karolem…

— Kochanie, wiesz przecież, że naszego starego domu już nie ma. Poznasz tu nowych przyjaciół, zobaczysz — powiedziała mama.

Wiewiórka Ula pokicała na polankę, na której odbywały się lekcje z Panem Szczurkiem. Inne zwierzęta zgromadziły się już wokół wielkiego kamienia, na którym zwykle siadał nauczyciel, i oczekiwały na rozpoczęcie zajęć. Ula zbliżyła się do nich nieśmiało, pomachała łapką i powiedziała:

— Cześć, mam na imię Ula, jestem tu nowa. Miło mi was poznać.

— Czeeeść Ulaaa — odpowiedziały chórem zwierzęta, patrząc na nią z zaciekawieniem.


Po chwili wyłonił się Pan Szczurek. Był najstarszym i najmądrzejszym zwierzęciem w całym lesie. Kiedyś mieszkał w dużym mieście, ale pewnego dnia postanowił przeprowadzić się bliżej natury i zamieszkać wśród drzew, a nie wysokich budynków.

Na swoich lekcjach uczył młode zwierzęta wielu interesujących rzeczy. Przestrzegał ich także przed różnymi niebezpieczeństwami: przed pożarami, burzą, upałem, drapieżnikami, a także przed złymi ludźmi. Ula skuliła się ze strachu pod własnym ogonkiem na samo wspomnienie drwali, którzy wycięli drzewo z jej poprzednim domem.

Nagle zza krzaków wynurzył się spóźniony uczeń — Ślimak Tobiasz.

— Pp… Prze… Przepraszam! — wyjąkał zasapany. — Już pędzę! — zawołał, sunąc powoli po ziemi.

— Miałeś wstawać wcześniej, żeby się nie spóźniać — skarcił go Pan Szczurek.

— I wstałem! Przysięgam! Sssunąłem w ekspresowym tempie!

— No dobrze, dobrze. Dołącz do reszty. Za chwilę zaczynamy grę w szyszki. Połączcie się proszę w pary. Zanim jednak to zrobicie, chciałbym serdecznie powitać naszą nową uczennicę, Wiewiórkę Ulę — powiedział Pan Szczurek. Speszona Ula pomachała ponownie łapką do pozostałych zwierząt. Czuła się nieswojo, przebywając w grupie nieznajomych.


Nadszedł czas gry. Wszystkie zwierzęta zaczęły w popłochu łączyć się w pary. Wiewiórka Ula szukała kogoś, kto mógłby z nią zagrać, ale niestety wyglądało na to, że wszyscy mieli już swojego partnera do gry.

— Mogę zagrać z tobą? — odezwał się ktoś za jej plecami. Odwróciła się i zobaczyła za sobą Ślimaka Tobiasza. „To będzie niezwykle szybka gra” — pomyślała.

— Pewnie — odparła bez przekonania. I tak nie miała innego wyboru.

— Jesteś tu nowa? — zapytał.

— Tak, nowa… — westchnęła Ula. — Mieszkałam kiedyś w innym lesie, ale nasze drzewo zostało wycięte. Musieliśmy szukać nowego domu.

— Ojej, współczuję. Dobrze, że ja mój dom noszę zawsze ze sobą.

— Musi tam być bardzo ciasno — zaciekawiła się Ula.

— Przynajmniej nie muszę sprzątać mojego pokoju — zaśmiał się Ślimak Tobiasz.

Rozpoczęła się gra. Jedno zwierzę miało za zadanie rzucić szyszkę na koniec polany, a drugie jak najszybciej przynieść ją z powrotem. Pan Szczurek mierzył czas.

— Wiewiórka i ślimak… Ha ha! Ciekawe, jak szybko Tobiasz dobiegnie do szyszki — zachichotał Zając Leszek, wykonując przy tym wysokie susy w górę. — Patrzcie, jaki jestem zwinny, nikt ze mną nie wygra!

— Przegrasz przeze mnie — powiedział smutno Tobiasz. — Nie umiem ani szybko pobiec do szyszki, ani rzucić jej tak daleko, jak wymaga Pan Szczurek.

— Nieważne — odezwała się Wiewiórka Ula. — Nie musimy wygrać, to tylko zabawa! Rzucę szyszkę pierwsza, a ty po nią pobiegniesz… tfu — popełzasz!

— Świetny pomysł! Może zdążę przynieść ją z powrotem przed kolacją — odparł bez przekonania ślimak.

Ula wzięła duży zamach i wyrzuciła szyszkę najdalej, jak potrafiła. Rozpędzona szyszka doturlała się do końca polany.

— Udało się! Teraz spróbuj jak najszybciej po nią pójść — zwróciła się do Tobiasza. Ślimak nadął się, poprawił muszlę na swoim grzbiecie i skierował się w stronę drugiego krańca polany. Zanim zdążył wystartować, zajęcza drużyna była już obok wyrzuconej przez siebie szyszki.

— Hmm… Ta gra jest niesprawiedliwa. Nie możemy konkurować z dwoma zającami, dzięcioł i sarna też będą dużo szybsze. To bez sensu! Może po prostu… ucieknijmy? — zapytała Ula.

— Wagary? Nigdy nie byłem na wagarach! — ucieszył się Tobiasz. — Nie wiem tylko, jak mamy uciec, skoro jestem taki powolny. Pan Szczurek od razu zauważy, że sunę w złym kierunku.

— Wejdziesz na mój grzbiet i razem pokicamy aż nad strumyk! — zawołała podekscytowana własnym pomysłem Ula.

Tobiaszowi pomysł bardzo się spodobał. Jeszcze nigdy nikt nie zrobił czegoś tak szalonego. Wdrapał się na Wiewiórkę Ulę i razem pobiegli w stronę strumyka. Pan Szczurek, zajęty ocenianiem gry innych zwierząt, nawet nie zauważył ich zniknięcia.


Dotarli nad brzeg strumienia. Słońce świeciło coraz mocniej. Ula sapała ze zmęczenia. Zaczęła wachlować się własną kitą.

— Przydałaby ci się dieta, jesteś bardzo ciężki! — jęknęła zdyszana.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 11.76
drukowana A5
Kolorowa
za 39.15